Dobre wyniki gospodarcze gwarancją dodatkowych wypłat dla polskich rodzin i emerytów. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam i zapraszam na Wiadomości. Próbujecie to ukryć. I bronić Tuska, aby ludzie nie usłyszeli, dlaczego umarzał długi Gazpromowi. Komu służy opozycja? Dla nas, proszę państwa, rodzina jest fundamentem. Pomoc dla rodzin z dziećmi. Zamierzam skorzystać z dopłat do żłobka, tak że to też chyba będzie paręset złotych. Ogromna zabawa z mnóstwem ludzi, poznanie Boga, żywego kościoła. Wielkie odliczanie do Lednicy. Porzuć wątpliwości, wpadaj, przejdź z nami przez rybę i wypłyń na głębię. Polska liderem wzrostu gospodarczego wśród krajów rozwiniętych. Na początku roku nasza gospodarka urosła w ujęciu kwartalnym o blisko 4%, a to najwięcej spośród krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Wyjątkowo dobra sytuacja także na rynku pracy. Równie niską stopę bezrobocia co Polska, mają w Unii jedynie Czechy. W tej hali powstaje dom. Jak twierdzi kielecka firma produkująca modułowe konstrukcje, klientów nie brakuje. Coraz więcej ludzi chciałoby wyprowadzić się z mieszkań, mieć swój domek, swój kąt, swój ogród, żeby razem spędzić z rodziną czas. Rosnący poziom życia to wynik rozwoju gospodarki. Na początku roku, z blisko 4-procentowym wzrostem PKB w ujęciu kwartalnym, byliśmy liderem wśród 32 krajów rozwiniętych zrzeszonych w OECD. Polska wyprzedziła nawet Chiny. Prognozy na najbliższe lata są optymistyczne, pod warunkiem, że nie wrócą globalne kryzysy. Polska jest skazana na rokroczny wzrost gospodarczy rzędu 5%, a to nas może doprowadzić tylko do tego, że takie kraje jak Francja, Wielka Brytania czy Hiszpania zostaną w najbliższych latach dogonione. Pod względem sytuacji na rynku pracy Polska zostawiła już w tyle całą Unię. W kwietniu ex aequo z Czechami mieliśmy najniższą stopę bezrobocia - zaledwie 2,7%. Inflacja, czyli największe gospodarcze wyzwanie, od lutego spadła już o prawie 5,5 punktu procentowego. W tej sytuacji należące do skarbu państwa banki oferują lokaty coraz bardziej zbliżone do tempa wzrostu cen - nawet na 10%. Oprocentowania, które pomogą w jakiejś części uchronić środki przed inflacją. Ubiegłoroczne zmiany sprawiły, że Polska ma najniższy klin podatkowy spośród wszystkich państw Unii należących do OECD. To oznacza, że pracownicy oddają na podatki i składki najmniejszą część swoich zarobków. I jednocześnie mogą liczyć na coraz większe wsparcie państwa. Mimo uruchamiania kolejnych programów społecznych dług publiczny spadł poniżej 50% PKB. W 2015 był powyżej tego poziomu, a wtedy praktycznie nie było rządowego wsparcia. Pieniędzy nie zabraknie - oceniają ekonomiści. To jest taka inwestycja w nowe pokolenie, w nowych podatników, a więc jest w znacznym stopniu zwracalna. Pieniędzy nie zabraknie - oceniają ekonomiści. To jest taka inwestycja w nowe pokolenie, w nowych podatników, a więc jest w znacznym stopniu zwracalna. O tym przez lata w polskiej polityce gospodarczej zapominano. Pomimo uruchomienia bezprecedensowych programów społecznych Polska nie stała się drugą Grecją, a liderem wzrostu gospodarczego. Okazało się, że pieniądze zainwestowane w ludzi wracają do gospodarki i budżetu. A przed nami teraz najnowszy sondaż przeprowadzony przez Centrum Badań Marketingowych INDICATOR. Spójrzmy na jego wyniki: Na prowadzeniu PiS, na które głosować chce niemal 38% badanych. KO uzyskała poparcie 28,5%. To o ponad 9 punktów procentowych mniej niż uzyskał lider badania. Dalej wspólna lista Polski 2050 i PSL-u. Na tę koalicję chce głosować 13,4% respondentów. W zestawieniu jeszcze Lewica i Konfederacja. Oba ugrupowania w badaniu uzyskały niewiele ponad 10% poparcia. Komisja Europejska forsuje pomysł przymusowej relokacji nielegalnych imigrantów pod groźbą kar finansowych. Temat powrócił na wczorajszym spotkaniu ambasadorów państw Wspólnoty. Polska nie zmienia swojego stanowiska i jest zdecydowanie przeciwna przymusowej relokacji. To zdjęcia sprzed zaledwie kilkudziesięciu godzin. Każdy dzień przynosi kolejne łodzie pełne nielegalnych imigrantów. W zdecydowanej większości - młodych mężczyzn. Tylko od początku tego roku do UE dotarło w taki sposób już ponad 60 tys. ludzi. Głównie z Afryki i Bliskiego Wschodu. Najwięcej, bo aż 48 tysięcy, do Włoch. Blisko 8 tys. do Hiszpanii, a ponad 5,5 tys. do Grecji. Imigranci trafiają do takich zatłoczonych obozów. Unia ma problem. I chce go rozwiązać siłowo - za pomocą przymusowej relokacji. Postulaty w zakresie szkodliwych i nieakceptowalnych mechanizmów relokacji migrantów, które raz się nie udały już w 2015 r., z naszej strony na to nie będzie zgody. Komisja Europejska chce relokować nawet 120 tys. nielegalnych przybyszów. Kraj, który się sprzeciwi, miałby płacić karę 22 tys. euro za każdego nieprzyjętego migranta. Stanowisko Polski jest jasne: Nasz rząd się na to nigdy nie zgodzi. Nie zgodziliśmy się przed laty. I nie zgodzimy się także teraz. Całkowicie odwrotne było stanowisko rządu PO-PSL, który zgodził się na relokację w 2015 roku. Jest nasza gotowość do przyjęcia ewentualnie tych 2 tys., bo my tu jesteśmy wiarygodni. 7 tys. osób w Polsce by nikomu krzywdy nie zrobiło. Jako kraj jesteśmy przygotowani właściwie na każdą liczbę. Po hybrydowym ataku na polską granicę ze strony Białorusi, Donald Tusk domagał się jej otwarcia dla migrantów przywiezionych tu przez reżim Łukaszenki. Nie trzeba robić takiej obrzydliwej, ponurej propagandy wymierzonej w imigrantów, bo to są ludzie, którzy potrzebują pomocy. Gdyby obecna opozycja przejęła władzę, nie mam żadnych wątpliwości, że na rozkaz z Berlina, na rozkaz z Brukseli otworzyłaby polskie granice i dla nielegalnych migrantów, których przysłał Łukaszenka i dla tych, których chce relokować u nas Bruksela. Bruksela, która w kwestii ochrony granic i przyjmowania uchodźców wojennych powinna uczyć się od Polski. Szokujące słowa francuskiego prezydenta. Emmanuel Macron twierdzi, że wschodnia flanka NATO jest za bardzo dozbrojona, co może negatywnie wpłynąć na relacje z Rosją. Przywódca Francji martwi się o przyszłe kontakty z rosyjskimi zbrodniarzami, które może utrudnić mu rosnąca, także militarnie, pozycja Polski i państw naszego regionu. W czasie gdy Polska i inne kraje naszego regionu wspólnie wzmacniają wschodnią flankę NATO odstraszając rosyjskich barbarzyńców, Emmanuel Macron martwi się, jak wpłynie to na relacje ze zbrodniczą Rosją. Musimy przeciwdziałać eskalacji. W tej chwili wschodnia flanka jest za bardzo dozbrojona. UE powinna dążyć do podpisywania z Rosją traktatów dotyczących rozbrojenia. Eksperci nie mają złudzeń - to słowa w interesie i pod dyktando Kremla. Mówi to, co by chciał usłyszeć Putin. Jest to bardzo niebezpieczne, dlatego że osłabia to jedność NATO. A silna, także militarnie Polska nie jest w interesie ani Rosji ani Francji. Dzięki ustawie o obronie ojczyzny Polska buduje najsilniejszą armię lądową w Europie. Polska buduje swoje zdolności obronne po to, aby zapewnić bezpieczeństwo wschodniej flanki sojuszu, nasze bezpieczeństwo. Kupujemy najnowocześniejszy sprzęt od naszych sojuszników, ale stawiamy też na rodzimą produkcję. Dziś szef resortu obrony zatwierdził umowę na zakup amunicji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Będziemy wykorzystywać tę amunicję na szkolenie naszych żołnierzy, będzie ona stanowiła rezerwę dla Wojska Polskiego. A nadmiar sprzedamy sojusznikom, bo jak mówił dziś minister obrony narodowej... ...to odpowiedź na rosyjskie barbarzyństwo. Dziś kremlowscy zbrodniarze ostrzelali cywilów w Kijowie - zabili 2 kobiety i dziecko uciekające do schronu. Tak rosyjscy barbarzyńcy mszczą się za porażki na froncie. Bo sami mają poważne problemy. W Szebiekinie w obwodzie biełgorodzkim pojawiły się liczne pożary, w tym budynku administracji. A solidarny z Ukrainą Rosyjski Korpus Ochotniczy zapowiedział, że przemieszcza się w głąb Rosji, by likwidować wojska Putina. 47 szefów państw i rządów i przewodniczących instytucji unijnych spotkało się na szczycie Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Kiszyniowie. Wśród tematów głównie bezpieczeństwo. Polskę reprezentował premier Mateusz Morawiecki. To polityczny cios zadany Rosji przez europejskich przywódców. Dla Kremla o tyle bolesny, że postrzega on Mołdawię jako część swojej strefy wpływów. Szczyt w Kiszyniowie zdominowały tematy bezpieczeństwa Europy i wojny na Ukrainie. Gwarancje bezpieczeństwa przed Rosją są ważne dla nas, tak samo jak dla Mołdawii. W życie weszły właśnie unijne sankcje wymierzone w Rosję za próby destabilizacji Mołdawii. Lista obejmuje prorosyjskich oligarchów, którzy działają na zlecenie Kremla. Niemcy zamykają rosyjskie konsulaty generalne. To odpowiedź Berlina na wydalenie przez Rosję kilkuset niemieckich urzędników. Rząd federalny podjął decyzję o zlikwidowaniu 4 z 5 rosyjskich placówek dyplomatycznych. Muszą zakończyć swoją działalność do końca tego roku. Brytyjscy uczeni zbadali, co kryje się pod "Lodowcem Zagłady" na północy Antarktydy. Zanalizowali dno lodowca i stworzyli trójwymiarową mapę, miesiącami rejestrując pola magnetyczne i grawitacyjne. W najwęższym miejscu lodowiec ma około 500 m, w najgrubszym ponad 3 km. Z badań wynika, że jeśli pokrywa lodowa będzie nadal topnieć, może podnieść globalny poziom mórz nawet o pół metra. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Hejt i agresja. Opozycja nie chce badania ruskich wpływów w Polsce. Senat opóźnia nowelizację ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Komisja ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce pod ostrzałem Brukseli. Parlament Europejski w trybie pilnym zwołał w tej sprawie debatę. Jej inicjatorem była Europejska Partia Ludowa, do której należą europosłowie PO i PSL. Partia, której całkiem niedawno przewodził Donald Tusk. 4 dni po niekorzystnym dla Donalda Tuska i opozycji głosowaniu... ...sprawą komisji badającej rosyjskie wpływy w Polsce zajął się Parlament Europejski. Choć jak widać frekwencja nie dopisała. Jakież to symboliczne, że przedstawiciele polskiej opozycji skupieni są wokół niemieckiego przedstawiciela niemieckiej partii EPP, która wnioskowała o tą debatę. To kolejna już debata przeciwko Polsce, w której eurokraci... Mamy obawy co do zgodności tego prawa z prawem unijnym. ...wspierają narrację opozycji. To jest bardzo niebezpieczny temat, który dotyczy nas wszystkich. Trudno nazwać inaczej tę debatę w Parlamencie Europejskim, jak kolejną odsłonę tego, o czym mówił Grzegorz Schetyna - "ulica i zagranica". Przypomnijmy. "Ulica i zagranica" to pomysł na odzyskanie władzy sformułowany przez Grzegorza Schetynę, tuż po przegranych przez PO wyborach, kilka dni po pierwszej demonstracji KOD-u. Te ataki trwają od 2015 roku, kiedy Polacy w demokratycznych wyborach przekazali władzę PiS. Unijne instytucje systematycznie zarzucają Polsce łamanie zasad demokracji i praworządności. Tym razem powodem jest komisja do sprawa badania rosyjskich wpływów w naszym kraju. Mimo że podobne komisje bez przeszkód działają we Francji czy w Niemczech. Europosłowie PiS przypomnieli, że już po rosyjskiej agresji na Ukrainę i aneksji Krymu w 2014 roku Unia nie zrezygnowała z interesów z Rosją, Niemcy budowały Nord Stream, a Putin korumpował europejskich polityków. Wiecie, że wasze wsparcie dla Putina to największa afera w Europie, dlatego tak próbujecie to ukryć. I bronić Tuska, aby ludzie nie usłyszeli, dlaczego umarzał długi Gazpromowi, wysyłał członków Polskiej Komisji Wyborczej na szkolenie w Moskwie. Polacy mają przecież prawo poznać odpowiedzi na te pytania. Chodzi tutaj o to, żeby zbadać, jakie wpływy Putin miał na to, co działo się w Polsce. Być może jednak prawdy o powiązaniach z Rosją boją się nie tylko politycy opozycji, ale też jej sojusznicy w unijnych instytucjach. Po czyjej stronie stoją? Czy po stronie demokratycznego, który powinien robić wszystko, aby odseparować się od Rosji, czy też po cichu wspierać to, co Rosja wyczynia? Po cichu, ale nie za darmo. Z danych amerykańskiego wywiadu wynika, że od 2014 roku Rosja wydała ponad 300 milionów dolarów, by wpływać na polityków i władze w ponad 20 państwach. W Belgii trwa też śledztwo w sprawie największej afery korupcyjnej w historii Parlamentu Europejskiego. Wśród podejrzanych głównie politycy frakcji lewicowych. Rosjanie korumpowali w sensie biznesowym przede wszystkim tych, którzy na poziomie decyzyjnym mogli się przysłużyć ich polityce. Rosyjskie pieniądze ponad 30 lat temu zasiliły też lewicę w Polsce. W 1990 roku w ramach "pożyczki moskiewskiej" Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego przekazała PZPR ponad milion dolarów. Hejt i agresja. Zastraszanie. W taki sposób politycy opozycji próbują wywrzeć presję, aby nad ruskimi wpływami w Polsce spuścić kurtynę milczenia. Razem z medialnymi sojusznikami przekraczają kolejne granice. Będą tego bardzo, bardzo żałowali. Po groźbach Donalda Tuska - ruszyła lawina. Tak, tak, będziecie tego żałowali. Gdy wygramy wybory, to ta komisja może się przydać właśnie do tego rozliczenia Morawieckiego, Sasina i Obajtka. Czyli komisja dobra, ale tylko wtedy, jeśli będzie ją można wykorzystać politycznie. Są pewne obawy związane z ujawnieniem tych bardzo bliskich relacji między liderami PO, w szczególności Donaldem Tuskiem a Putinem. Hejt i pogarda w czystej postaci. Obawy przed komisją w sprawie rosyjskich wpływów sprawiają, że opozycja, głównie PO, staje się coraz bardziej agresywna. Kolejne granice przyzwoitości przekraczają także ich medialni pupile. Na przykład Tomasz Lis. Gdy spotkamy byłego naczelnego Newsweeka, ten brnie i kluczy. Pan jest nienormalny, jeśli pan tak twierdzi. Taki był pana wpis. Proszę pana, w języku więziennym komora to cela izolatka. Tłumaczenie Tomasza Lisa jest absolutnie nie do przyjęcia, dlatego że tłumaczy się dziecinnie śmiesznie, ale z drugiej strony też widać, jak traktuje swoich odbiorców, traktuje dokładnie tak, jak powiedział w jednym z wykładów. Ludzie nie są tacy głupi, jak nam się wydaje, są dużo głupsi. Nie są. Niemal wszyscy zinterpretowali te skandaliczne słowa tak samo. Wysyłanie ludzi do komór budzi przecież najgorsze historyczne skojarzenia. Oczywiście, nikt na to nie zareagował, nie było żadnego słowa oburzenia, żadnego polityka opozycji, czy to z PO czy PSL, czy z Lewicy, na to, co napisał Lis. Byli współpracownicy Jerzego Urbana na marszu Donalda Tuska w Warszawie. Tygodnik NIE zapowiedział swoją obecność. Wśród uczestników ma być też Marta Lempart. Tradycyjnie na sztandarach demokracja, na ustach konstytucja, ale biorąc pod uwagę taki skład i doświadczenia z poprzednich imprez organizowanych przez szefa PO, można mieć spore wątpliwości. 4 czerwca w samo południe spotkać się w Warszawie. Zaproszenie przyjęte. U boku Donalda Tuska pomaszeruje ekipa tygodnika NIE. Tygodnika, który drwi z ważnych dla Polaków symboli. Idę śladami JP II. z papieżem Janem Pawłem II włącznie. Fakt, że w marszu Donalda Tuska będą brali udział wychowankowie komunistycznych aparatczyków, takich jak pan Urban czy Gadzinowski, wskazuje charakter tego marszu. Po śmierci głównego propagandysty komunistycznego reżimu w Polsce poseł Lewicy Maciej Gdula pisał, że odszedł mistrz ciętego pióra i felietonista. Nie powinno więc zaskakiwać, jeśli wśród uczestników marszu pójdą także politycy Lewicy. Pójdzie i Szymon Hołownia oraz jego koalicjanci z PSL-u . Choć niedawno o marszu mówił tak. Odpuśćmy sobie naprawdę z tym marszem 4 czerwca, co to jest za jakaś dyskusja, która nam zabiera krew, emocje, czy to jest wydarzenie, które zmieni losy świata? Jak zwrócił uwagę jeden z internautów - marsz ma dość osobliwy logotyp. Postkomuniści na marsz 4 czerwca zawinęli logo z lewackiej manify, Grafiki są takie same. Ta po lewej to oryginał. Plakaciarz Wojciech Korkuć tłumaczy, że to grafika organizacji Women's March i ma konkretny przekaz. Sex Worker Solidarity to jakaś taka solidarność pań lekkich obyczajów, po profilu widać, że dotyczy to różnych ras. Gdy jedni będą maszerować w Warszawie, inni chcą przejechać rowerami przez Trójmiasto. Impreza odbywa się od 25 lat, tym razem może nie dojść do skutku, bo nie zgadza się prezydent Sopotu. Prezydentowi Karnowskiemu jest to nie w smak, że przyjadą do Gdańska, do Sopotu zamiast do Warszawy w ramach tego protestu, któremu też prezydent Karnowski daje twarz. Miasto odpowiada, że organizatorowi nie przysługuje prawo rozstawienia sceny. Jesteśmy tym zdumieni, bo wiemy, że pan Jacek Karnowski, prezydent Karnowski wiele razy występował na scenie w trakcie zgromadzeń publicznych m.in. w obronie konstytucji. Konstytucji, która pozwala gromadzić się każdemu. Dwa lata temu do Senatu trafił projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Chodzi o jasne zasady wyborów władz spółdzielni, dostęp mieszkańców do dokumentów czy odpowiedzialność karną za niegospodarność. Jednak prace nad przepisami dawno utknęły. A miliony spółdzielców czekają na zmiany. Adam Kaczmarek jest członkiem jednej z warszawskich spółdzielni mieszkaniowych. Gdy dekadę temu jej władze zaczęły podnosić czynsz, mężczyzna poprosił o wgląd do dokumentów. Zarząd odmówił nam dostępu do informacji, w sprawie tej umowy zasłonił się tajemnicą dla dobra spółdzielni i spółdzielców, więc zgodnie z procedurą poszliśmy do sądu. Dopiero po 5 latach sąd zobowiązał władze spółdzielni do ujawnienia dokumentacji. Dzisiaj mamy taką sytuację w naszej spółdzielni, że jest uchwała rady nadzorczej, że nawet jeżeli poprosimy o dokument, oni nam nie pokażą, a sąd ich zobowiąże do pokazania dokumentu, to wyznaczyli nam opłatę 20 ponad złotych za każdy rozpoczęty dokument. A to już Olsztyn, gdzie od lat lokatorzy walczą z władzami spółdzielni "Jaroty" o jawność i demokratyczne wybory władz. Musimy się płaszczyć, prosić, nie mamy do kogo pójść, gdzie pójść, z kim rozmawiać, jesteśmy zostawieni sami sobie, Ja jestem za wyborami demokratycznymi, to znaczy, żeby każdy spółdzielca mógł przyjść i tajnie zagłosować. Mieszkańcy już wielokrotnie próbowali wziąć sprawy we własne ręce. Niestety - bez skutku. Takich sytuacji w całej Polsce mogą być setki, a nawet tysiące. Pomóc ma ustawa, którą przygotowała już 2 lata temu senator Lidia Staroń, ale niestety nowe przepisy utknęły w Senacie. Projekt zakłada m.in. realny dostęp do dokumentów, ograniczenia horrendalnych wynagrodzeń zarządów czy bezpośrednie, tajne i powszechne wybory władz. Wszyscy mówią: "tak, trzeba zmian". Na horyzoncie pojawia się jednak nadzieja. 20 czerwca zmianami ma wreszcie zająć się senacka komisja ustawodawcza. Kochamy je najbardziej na świecie. Czasami psocą, nie zawsze bywają grzeczne, ale przecież i tak wszystko im wybaczamy. Każde dziecko na świecie, czyli tak naprawdę my wszyscy, obchodzi dziś święto. O prezentach i marzeniach - tych małych i tych dużych. Pełne wyzwań. Ale szczęście! I to jest najpiękniejsze. Piękne. Bo dla Justyny i Karola to pierwszy Dzień Dziecka w nowej roli. Jaś ma dopiero 4,5 miesiąca, ale rodzice już zadbali, żeby 1 czerwca był dla niego wyjątkowy. Będziemy starali się na pewno uwiecznić ten moment, żeby za jakiś czas pokazać Jasiowi jego pierwszy Dzień Dziecka. Piękny prezent na Dzień Dziecka i zbliżające się 1. urodziny dostał Piotruś. Dla niego Dorota Pracz-Jończyk wraz z mężem stworzyli rodzinę zastępczą. Jak zobaczyłam Piotrusia, to oczywiście oczy ma zniewalające, każdy to powie. I tylko i wyłącznie pragnęłam, żeby go trzymać w swoich ramionach. Uśmiech na twarzy każdego dziecka jest wskazany, szczególnie dziś. Dlatego szpital dziecięcy w Gdańsku odwiedziła zgraja futrzaków. Rozpalę to, co się tli... A Instytut Matki i Dziecka - ambasadorowie Fundacji TVP. Podarowaliśmy tym najmłodszym odrobinę radości, ale najbardziej chcielibyśmy podzielić się tym, co najważniejsze, czyli zdrowiem. Antoni Bobko, Mikołaj Szpak i Piotr Matysek podarowali innym dużo więcej. I dlatego odebrali dziś medale za ofiarność i odwagę. Każdy z nich zaniósł w odpowiednim momencie pomoc, każdy z nich uratował zdrowie, każdy z nich uratował życie. Więcej o życiu mogły dowiedzieć się dzieci, które odwiedziły Politechnikę Świętokrzyską. Tu poznawały świat "Oczami Małego Odkrywcy". Do odkrywania dorosłości jednak nie wszystkim śpieszno. Trzeba szybko rano wstawać do pracy, mieć takie swoje obowiązki... Dlatego wolę być dzieckiem jeszcze niż dorosłym. Co tu dużo mówić. Zazdrościmy i wcale się nie dziwimy. Każde jest najpiękniejsze, każde zasługuje na wszystko, co najlepsze, nie tylko 1 czerwca. A najwspanialszym prezentem, który możemy dać dzieciom, jest nasza obecność i miłość. Ruszyły konsultacje społeczne dotyczące ustawy wprowadzającej program 800 plus. To pierwsze rozszerzenie jednego z wielu programów, z których mogą korzystać rodziny z dziećmi. To tylko część rodziny Bednarowiczów z Jaworzna. W godzinach, gdy nie ma szkoły, w domu jest tłoczno. Państwo mają dzieci dziewięcioro? Tak, dziewięcioro. Wydatki w tak licznej rodzinie to spore wyzwanie. Ale pomagają programy społeczne. Teraz córcia miała komunię, no to też było fajnie, że mogłam uzbierać troszkę pieniędzy, żeby jej zrobić tę komunię. Mamy w wielodzietnych rodzinach wiedzą najlepiej, że wychowanie dzieci to często trudniejszy etat niż jakakolwiek praca. Teraz łatwiej jest, bo jakby nie było, można zawsze coś zaplanować, z dzieciakami wyjechać. Jest tyle miejsc, do których powrócimy. W Rzeszowie marszałek Sejmu przypomniała, że trwa zbieranie podpisów pod projektem ustawy "Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców". Dla nas, proszę państwa, rodzina jest fundamentem, fundamentem, na który postawiliśmy w roku 2015 i jesteśmy temu hasłu, że rodzina jest najważniejsza, wierni. Takim deklaracjom towarzyszy wiele projektów ustaw. Bo programy wsparcia to też Maluch+, Dobry Start, Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, Karta Dużej Rodziny czy dopłaty do żłobków. Od września zamierzam skorzystać z dopłat do żłobka, tak że to też będzie paręset złotych. Znaczną część programów udaje się sfinansować dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego. Wydatki na rodzinę to nie jest koszt. To jest inwestycja w przyszłość Polski, inwestycja w rozwój, aby Polska się rozwijała, aby Polska była silna rodziną. W tym pomoże też wyższa kwota w najważniejszym programie. Od nowego roku 500 plus to będzie ciągle nazwa, jak sądzę pamiętana, ale suma będzie już inna: 800 plus. To jedna z obietnic majowego ula programowego PiS. Zgodnie z zapowiedziami projekt 800 plus jest już gotowy i właśnie trafił do konsultacji społecznych. Rozszerzenie programu znaczenie obowiązywać od początku przyszłego roku. Tysiące młodych ludzi każdego roku udaje się nad Jezioro Lednickie, aby spotkać się przy słynnej Bramie Rybie. Na tamtejszych polach każdy może znaleźć coś innego. Siłę, wsparcie czy po prostu radość bycia z drugim człowiekiem. Na miejscu jest Dawid Helsner, Dawidzie, co przyciąga młodych ludzi na Lednicę i na czym polega wyjątkowość tego spotkania? Pola Lednickie jeszcze puste, ale niedługo wypełnią się po brzegi młodymi ludźmi z całego kraju. Przyjadą z całej Polski, aby doświadczyć radości wiary, którą przeżywa się najlepiej we wspólnocie. Tutaj po prostu trzeba być. To jest modlitwa, to jest wiara, to jest muzyka, taniec i śpiew. Wszystko dzięki ojcowi Janowi Górze. Ojciec Jan Góra. Charyzmatyczny wizjoner, wychowawca młodzieży. Nauczył nas nie siedzenia, nie rozmawiania o tym, co możemy zrobić, ale po prostu czystego działania. Przyjaciel Jana Pawła II. Inspirowany nauczaniem papieża zainicjował Lednicę. Łączy ludzi, tych, którzy przyjeżdżają i którzy tworzą na Polach Lednickich społeczność wspólnych wartości. Sobotnie spotkanie znów przyciągnie tysiące młodych z całego kraju. Tu można nabrać sił, inspiracji, prawdziwej mocy do działania, do dobrego życia. I dodatkowo - tańczyć, śpiewać i po prostu dobrze się bawić. Ogromna zabawa z mnóstwem ludzi, poznanie Boga, żywego Kościoła. Jak chcecie się dobrze bawić i poznać relację z samym sobą, z drugim człowiekiem i z Panem Bogiem, to zapraszam na Lednicę. Pola Lednickie znajdują się nieopodal Poznania i Gniezna. Parking - jak co roku w Skrzetuszewie. Stamtąd na Lednicę już tylko kilka kroków. Można doświadczyć nowych wrażeń, zobaczyć pięknych tancerzy i innych pięknych ludzi uśmiechających się szeroko. Wartość tego spotkania doskonale zna papież Franciszek, który pozdrowił wszystkich uczestników. Ogarniam myślą młodzież, która w pierwszą sobotę czerwca zgromadzi się na Polach Lednickich, na spotkaniu młodych, pod hasłem "Idź za Barankiem". Pozostaje więc serdecznie zaprosić... Młody człowieku, jeśli się zastanawiasz, to porzuć wątpliwości, wpadaj, przejdź z nami przez Rybę i wypłyń na głębię. Zapraszamy! GOŚĆ WIADOMOŚCI Z NAPISAMI W TVP INFO