WYJĄ SYRENY PRZEJMUJĄCA MUZYKA Jest wtorek, 1 sierpnia 1944 roku. Rano, o 7.00, łączniczki meldunkowe otrzymały pisemny rozkaz płk. Antoniego Chruściela, pseudonim "Monter", o ustaleniu godziny wybuchu powstania. To godzina 17.00 określona kryptonimem W jak "wolność". Powstańcy chcieli doprowadzić do wyzwolenia Warszawy spod niemieckiej okupacji przed przybyciem armii sowieckiej. Cześć i chwała bohaterom! Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości. Było to jedno z najważniejszych, a zarazem najbardziej dramatycznych wydarzeń zapisanych na kartach historii miasta. Planowane na kilka dni, trwało ponad 2 miesiące. Pierwsze starcie miało miejsce na Żoliborzu już o godzinie 13.50. Przyjmuje się, że człowiekiem, który rozpoczął powstanie warszawskie, był kpr. pchor. Marek Świda, Planowane na kilka dni, trwało ponad 2 miesiące. Los Warszawy, nazywanej przed wojną Paryżem Wschodu, został przypieczętowany rozkazem wydanym przez Heinricha Himmlera, który brzmiał: "Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy". Każdego roku 1 sierpnia jest dniem szczególnej pamięci o naszych bohaterach i dumy z heroicznej walki o wolność. Na warszawskich Powązkach przy pomniku Gloria Victis jest Maksymilian Maszenda. Jak w tym roku czcimy pamięć naszych bohaterów? Pomnik Gloria Victis to miejsce szczególne. Miejsce dumy i zadumy. Każdego roku gromadzą się tu tysiące warszawiaków. Aby pokazać, że pamiętają, i oddać hołd. Każdego roku coraz więcej osób z całej Polski pojawia się 1 sierpnia w Warszawie. Aby poczuć tę atmosferę. Bez zrozumienia tej rocznicy nie da się zrozumieć całej historii. Pamięć o bohaterach, którzy w 1944 roku zbrojnie przeciwstawili się niemieckiej okupacji stolicy Polski. Każdego roku 1 sierpnia punktualnie o godzinie 17.00 Warszawa na chwilę przystaje. 1 sierpnia 1944 roku, godzina 17.00, w niektórych częściach miasta nawet wcześniej - na rozkaz dowództwa Armii Krajowej - w Warszawie wybucha zbrojne powstanie przeciwko niemieckim okupantom. Ci odpowiadają wyjątkowo bezwzględnie, egzekucjami ludności cywilnej, zorganizowanymi i masowymi. To dzisiaj trudne do wyobrażenia, ale te pomniki rozsiane, tutaj wśród najbliższych ulic, po tej dzielnicy, po dzisiejszej Woli, znaczą miejsca pomordowania, ale tak naprawdę w jakimś sensie także pochówku tysięcy mieszkańców Warszawy. Tylko na warszawskiej Woli w ciągu kilku dni Niemcy zamordowali od 40 do 60 tys. osób. Łącznie w czasie 2 miesięcy powstania warszawskiego rozstrzelali od 150 do 200 tys. cywilnych mieszkańców Warszawy. Barbarzyństwo, które Niemcy wtedy reprezentowali, było nie do pomyślenia. I heroizm, walka o wolność, walka za wszelką cenę, także za cenę własnego życia, była wtedy i jest dziś dla nas wzorem do naśladowania. Mimo nierównowagi sił, bezwzględnego ostrzału i konsekwentnie zrównywanego z ziemia miasta Warszawa walczyła przez ponad 2 miesiące. 78 lat temu stanęli obok siebie. Byli kierowani jedną ideą, ideą odzyskania wolności, niepodległości, suwerenności, martwili się o kształt powojennej Rzeczpospolitej. Wielu powstańców do walki szło nawet bez broni - dla swojego miasta i swojej ojczyzny, honoru i wolności, bez wahania oddali życie. Dziś Warszawa składa im hołd. Powstanie stało się symbolem walczącej o wolność Polski. Polacy wtedy nie mogli postąpić inaczej, co więcej, nie chcieli postąpić inaczej, chcieli bić się o to, co najważniejsze, o wolność, ale jednocześnie tą walką wołać do wolnego świata po raz kolejny, złu trzeba się przeciwstawiać. O bohaterstwie powstańców 1944 roku dziś pamiętają nie tylko mieszkańcy stolicy - na cmentarzu wojskowym na Powązkach można spotkać mieszkańców całej Polski. Powstanie pokazało to, że umiemy walczyć o to, co jest dla nas ważne, o wolność przede wszystkim, ale i wiarę, i honor, i godność. Przyjeżdżamy tradycyjnie co roku, żeby złożyć hołd powstańcom, którzy oddali za naszą wolność życiem. W Niemczech historia powstania, losy Warszawy i jej mieszkańców z 1944 roku, nie są powszechnie znane, a tamtejsi politycy odmawiają rozmów o reparacjach, argumentując to brakiem podstaw prawnych. Powinniśmy zaapelować o to, aby też Niemcy wreszcie stanęły twarzą wobec tego całego okrucieństwa, które wyrządzono Polsce i całej cywilizacji ludzkiej. O powstaniu 1944 roku przypominają spotkania, koncerty czy wystawy, które mają przybliżyć historię bohaterów Warszawy, także poza Polską. Chcemy przez pryzmat walki stolicy, miasta opowiedzieć o II wojnie światowej, ale też nie unikając tematów współczesnych, nie unikając analogi związanych chociażby z wojną w Ukrainie. Hołd powstańcom oddają dziś także stacjonujący w Polsce żołnierze NATO, a dzięki polskiej Fundacji Narodowej poznają polskie losy w czasie II wojny światowej. To są moje korzenie, moja rodzina, moja historia. To dla mnie ważne zrozumieć, ile zła tu się wydarzyło, jak skomplikowaną i dramatyczną drogę ma za sobą Polska, a jednocześnie możemy z tego wyciągać wnioski i zadbać, by to się nigdy nie powtórzyło. Uroczystości upamiętniające bohaterski zryw z sierpnia 1944 roku będą trwać przez 63 dni - dni pamięci i dumy z bohaterów wolnej Polski. Niektórzy z nich mieli zaledwie kilkanaście lat, ale bez wahania chwycili za broń lub zgłosili się na ochotnika, by pomagać ludności cywilnej. Wiedzieli, że muszą się zachować jak trzeba. Powstańcy warszawscy byli wtedy nie tylko młodzi, ale i zdeterminowani, by przepędzić ze stolicy niemieckiego okupanta. Stanęli do walki, bo ich marzeniem było, by nad stolicą powiewała znowu biało-czerwona flaga. Gdy wybuchło powstanie, do najmłodszych żołnierzy Warszawy należał 10-letni wtedy Wiesław Zienkiewicz. Okrucieństwo Niemców go poraziło. Ta nienawiść we mnie w rosła, że jak bym mógł, to bym tych Niemców wszystkich rozniósł. Na razie to się butelki roznosiło z benzyną, gdzie się dało, to się powstańcom donosiło czy tu, czy tam, na wszystkich stronach. Tośmy targali nawet karabiny, to karabin był większy ode mnie. Dzielny mały powstaniec chciał mieć swój udział w walce o Polskę i swoje rodzinne miasto. Miał odwagę chodzić kanałami, by dostarczać starszym powstańcom broń i amunicję. Część powstańców używała zdobycznego wyposażenia. Tu widzimy powstańca z pistoletem automatycznym MP40 i zdobyczną bluzą, tzw. panterką. Obok sanitariuszka w charakterystycznym białym stroju z czerwonym krzyżem. Tak wtedy wyglądała 16-letnia Danuta Dworakowska. Widziałam tylko z okien chłopaków z biało-czerwoną opaską, z karabinem, wtedy stwierdziliśmy, że to już na pewno zaczęło się. Nie zastanawiała się ani chwili, czy dołączyć do powstania. Zgłosiła się na ochotnika. Jak trzeba było, biegała z rozkazami, nosiła zapasy jedzenia, ale przede wszystkim pomagała rannym. Pierwsze zadanie bardzo źle się skończyło, bo byłam świadkiem, jak zabili chłopaka. Przy mnie. Wyjrzał przez takie okrągłe okienko i moment, leżał przede mną z przestrzelonym okiem. Taki był mój chrzest bojowy. Potem były 2 miesiące, w trakcie których pomagała rannym, kanałami ze Starego Miasta musiała przedostać się do Śródmieścia, gdzie trwały zacięte walki. 2 sierpnia 1944 roku na ulice Warszawy wyjeżdżają niemieckie czołgi typu Panther. Powstańcy w jeden z nich uderzają z granatnika, tym samym w ich ręce wpada nie lada zdobycz, supernowoczesne jak na tamte czasy niemieckie czołgi. Jeden z nich nazywają Magda i oznaczają insygniami, biało-czerwoną kratownicą i kotwicą powstańczą. Do końca powstania z ojcem zostałem, bo ojciec dowodził. Na jego początku pan Aureliusz miał 16 lat. 1 sierpnia wstąpił do utworzonego na Starym Mieście Zgrupowania "Róg". Zdobyłem karabin po Niemcu w jakimś 3. tygodniu powstania. Wyczołgałem się w nocy, leżał Niemiec zabity przed PAST-Ą, tam, gdzie ja trzymałem wartę, wyczołgałem się i ściągnąłem z niego ten karabin. Do czasu aż kanałami przedostał się do Śródmieścia, mieszkał na Starym Mieście, gdzie był świadkiem jednego z najtragiczniejszych wydarzeń powstania warszawskiego. Gdy tankietka, czyli niemiecki czołg wypełniony materiałami wybuchowymi, eksplodował na ulicy, zabijając ponad 300 osób. Leżały przede wszystkim setki ludzi na ulicy, okropne sceny były, bo w niektórych wypadkach matka nie żyła, dziecko żyło, albo odwrotnie. Nie można tego opisać, to jest coś gorszego, nigdy w życiu nie widziałem. Mimo to dalej walczył z okupantem i przyznaje, że zrobiłby to ponownie. Zawsze bądźcie Polakami naturalnie, bo to jest piękny kraj i warto dla niego żyć. Są sytuacje, w których nie trzeba się zastanawiać, zrobię tak czy inaczej, jest tylko jedno jedyne rozwiązanie, idziemy bronić ojczyzny i to jest najważniejsze. W trakcie powstańczych dni walczący mieli ogromne wsparcie Kościoła i duchownych. Około 150 księży katolickich pełniło funkcje kapelanów. Siostry zakonne i kapłani wielokrotnie za pomoc bohaterom płacili najwyższą cenę. O roli Kościoła w czasie powstania warszawskiego. Kościół ojców redemptorystów na Woli. Miejsce uświęcone krwią kapłanów zamordowanych przez Niemców w czasie powstania warszawskiego. Nigdzie nie zginęło w jednym dniu 30 zakonników, którzy zostali rozstrzelani i następnie spaleni. A to klasztor sióstr urszulanek na Powiślu. Już w pierwszym dniu powstania Niemcy ostrzelali patrol sanitarny, zabijając 4 siostry. Dom był miejscem schronienia, dom był miejscem, gdzie można było dostać chleb, gdzie można było odpocząć, ale przede wszystkim stał się szpitalem i schronieniem dla rannych. Podobnie jak wiele innych kościołów, klasztorów i kościelnych budynków. Kapłani wspierali walczących bohaterów zarówno materialnie, jak i duchowo. Przede wszystkim modlili się, spowiadali, prowadzili rozmowy duchowe, ale także udzielali sakramentów, chrzcili i łączyli ze sobą pary, w czasie powstania warszawskiego udzielono - szacuje się - 300 ślubów. Niezwykłym heroizmem wykazywały się także siostry zakonne - były sanitariuszkami, przygarniały tysiące dzieci i ukrywały powstańców. Przykładem są sakramentki, one w okresie powstania warszawskiego zawiesiły swoją klauzulę, pozwoliły stworzyć szpital powstańczy na terenie klasztoru. Do znaczenia powstańczego zrywu wielokrotnie w trakcie swoich pielgrzymek do Polski nawiązywał św. Jan Paweł II. To, co wtedy działo się w Warszawie, było jakby ostatnim spiętrzeniem nienawiści, która przez kilka pokoleń starała się zniszczyć, dosłownie zniszczyć nasz naród. Spoglądając dziś na klasztory i kościoły, pamiętajmy o heroicznych czynach kapłanów i sióstr zakonnych, którzy w czasie powstania warszawskiego i całej II wojny światowej nie wahali się wypełniać misji, aby życie swoje oddawać za przyjaciół swoich. Każdy Polak dziś wie, jak wygląda znak Polski Walczącej - jeden z symboli powstańczej Warszawy. Słynna kotwica powstała z połączenia litery P jak "Polska" z literą W jak "walka". Dawała nadzieję na zwycięstwo i symbolizowała polski opór przeciwko okupantowi - miała służyć do prowadzenia walki psychologicznej i propagandowej przeciwko najeźdźcy. Polska Walcząca. Na niebie i ziemi w godzinę heroicznego zrywu. Symbol Polski i W jak "walki", ale razem powstaje taka swoista kotwica. Symbol państwa podziemnego. Widoczny dziś wszędzie na ulicach Warszawy - na opaskach, flagach czy plakatach. Symbol Polski Walczącej oznacza dla mnie Polskę wolną dla mnie, dla moich dzieci, wnuków, dla przyszłych pokoleń. Dziś to znak, który z dumą może nosić każdy, by oddać cześć bohaterom, którzy przelali za nas krew. Jest symbolem, który pokazuje, że nosząc go, odwołujemy się do tych wartości, które było wartościami polskiego państwa podziemnego do tych wartości, które są bliskie pokoleniom AK. Wojna to nie tylko karabiny. Polacy chcieli pokazać, że pomimo niemieckiej okupacji nigdy się nie poddadzą. Kotwica rysowana na murach dawała nadzieję mieszkańcom, dodawała otuchy i pokazywała, że walka trwa, drażniła też wroga. Był to nawet pewien "konkurs", żeby postawić je w takim miejscu, które było szczególnie trudno dostępne - mało widoczne albo bardzo widoczne, trudne do usunięcia. Autorką wzoru była Anna Smoleńska, pseudonim "Hanna", harcerka i studentka historii sztuki. Biuro informacji i propagandy komendy głównej Armii Krajowej ogłosiła konkurs konspiracyjny na znak, który miał prezentować taką formę oporu. Ten opór na murach Warszawy po raz pierwszy pojawił się w 1942 roku. Miejsce nieprzypadkowe, bo uwielbianie przez Niemców. Na fasadzie nieistniejącej dziś warszawskiej cukierni "Kafeteria" namalował go znany z "Kamieni na Szaniec" Aleks, harcerz Aleksy Dawidowski. Więcej o genezie powstania i losach autorów polskiej kotwicy opowiada dokumentalny film "Walcząca" w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza. Poświęcony symbolowi Polski Walczącej, kotwicy polskiej, który był szalenie ważny, bo był rozpoznawalny i symbolem tego, że jesteśmy jedną wielką wspólnotą. O którą walczyli powstańcy, a naszym obowiązkiem jest pamięć o bohaterach. Warszawiacy, ale i my wszyscy, Polacy, w różny sposób czcimy pamięć powstańców, naszych bohaterów. Jedni zadumają się na chwilę, zapalą świeczkę w miejscach upamiętnienia, a jeszcze inni - ku ich chwale - zaśpiewają. O 20.30 TVP1 i Muzeum Powstania Warszawskiego zapraszają na koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki". Na pl. Piłsudskiego w Warszawie, gdzie już niebawem rozpocznie się wyjątkowe wydarzenie jest Damian Szmagliński. To rzeczywiście wyjątkowy koncert, bo tu śpiewają wszyscy, na placu Piłsudskiego i przed telewizorami. "Sanitariuszka Małgorzatka", "Warszawianka" i wiele innych utworów. Niedługo je tutaj usłyszymy. Do udziału zaproszeni są wszyscy. To koncert, na który co roku czeka wiele osób. "Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój!" Spektakularne widowisko, gromadzące tysiące widzów z całej Polski na placu Piłsudskiego i przed telewizorami. To byli bardzo odważni ludzie. Jest naszym obowiązkiem takim narodowym, żeby uczcić tych ludzi, zamanifestować przywiązanie do tej tradycji. Prawda o powstaniu i powstańcach przez wiele lat była zakłamywana - co podkreślają sami bohaterowie walk. Nazywano nas bardzo różnie, przykro, byłem zaplutym karłem reakcji, byłem faszystą, potem nawet i bandytą też. Różnie nazywano, dziś wszystko się zmieniło. Nam, powstańcom warszawskim zwrócono należne miejsce na kartach współczesnej historii. Szczególnym miejscem na mapie Warszawy i Polski jest Muzeum Powstania Warszawskiego otwarte w 2004 roku - 15 lat po upadku PRL-u. Zostało stworzone decyzją ówczesnego prezydenta m.st. Warszawy pana Lecha Kaczyńskiego, który jako pierwszy polityk w Polsce zrozumiał, że pamięć jest niezwykle ważna dla budowania wspólnoty, dla budowania nowoczesnej przyszłości. W ciągu 18 lat istnienia muzeum zwiedziło ponad 8 mln osób i każdy, jak rodzina państwa Brelskich, jest pod wrażeniem. To jest takie miejsce, gdzie z różnych zakątków kraju ludzie tu podążają. Czekaliśmy na to kilkadziesiąt lat i dzięki prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu to marzenie się ziściło. Gdyby nie to muzeum, podejrzewam, że jeszcze byśmy czekali na to, żeby mówić jaśniej, otwarciej o tym, co nas wszystkich bolało. Pracuję tutaj od początku i przez te lata tak patrzę na tę młodzież, która przychodzi. Rożna przychodzi, rozhukana, ale wychodzą stad inni. Młodzi pytani o powstanie głównie wskazują na heroiczną postawę powstańców, za którą są im bardzo wdzięczni. Wdzięczność się należy przede wszystkim i szacunek i hołd musi być oddawany, to konieczność. Bardzo cieszę się, że na przestrzeni lat zaczęto podejmować coraz więcej prób i działań, które maja młodym ludziom takim jak ja uświadamiać, czym to wydarzenie było. Główna idea powstania to jednak wolność. Nie powinniśmy oceniać tych ludzi, ponieważ chcieli przeciwstawić się głównie Niemcom. Bo jak mówią powstańcy, mieli dość 5-letniego zniewolenia, upokorzeń, codziennych morderstw, upodleń. Nie mieliśmy nic oprócz gorącej miłości do Polski, do wolnej, niepodległej, nie zgadzaliśmy się z tymi okrucieństwami, które się działy. Każdy, kto walczył, to walczył o Polskę. Powstańcy bez pomocy sojuszników nie mieli szans na wygraną. Pomoc, na jaką liczyli, nigdy nie nadeszła. Jednak to, co zrobili dla Polski, dla naszej wolności, na zawsze pozostanie w naszych sercach i w naszej pamięci. Cześć i chwała bohaterom! Oddaję głos do studia. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Michał Adamczyk, dobry wieczór. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Połączenie Orlenu z Lotosem stało się faktem. To już 159. dzień rosyjskiej agresji na Ukrainę. Minionej doby Ukraińcy przeprowadzili skuteczne kontrataki na południu kraju. Miejscowości, które zostały odbite, często są jednak zniszczone. W części z nich już ruszyła odbudowa. W Irpieniu jest Agnieszka Jędrzejczak. Jak wygląda sytuacja w mieście? W Irpieniu niemal na każdym kroku widać pozostałości po walkach o miasto. Duże osiedle zostało niemal zrównane z ziemią. Wjechał tam ciężki sprzęt. Zamieszkać się tam nie da. Zostaną wyburzone. Najpierw są czyszczone z gruzów. Potem przywracane do użytku. W wielu miastach takie prace nie mogą być prowadzone. Ze względu na ostrzał rakietowy. Minionej doby doszło do jednego z najpotężniejszych ostrzałów Mikołajowa i obwodu mikołajowskiego od początku wojny. Ostrzelany został też Irpień, Charków i Bachmut. Jak mamy tu żyć, kiedy pociski latają nam nad głowami? A tu są maleńkie dzieci. Ukraina broni się, atakując rosyjskie cele, m.in. skład amunicji w Wysokim oraz 40-wagonowy rosyjski pociąg w Brylówce. Tu zginęło około 80 Rosjan, a 200 zostało rannych. Strategicznie Rosja nie ma szans na wygranie tej wojny. I trzeba trzymać się, aby państwo terrorystyczne odczuło swoją porażkę nawet na poziomach taktycznych. Trzeba trzymać się wszędzie. Pierwszy raz od początku wojny z portu w Odessie wypłynął dziś transport 26 tys. ton ukraińskiej kukurydzy. Ten statek trafi do Libanu. W ukraińskich portach czeka wciąż 16 pełnych zboża. Dzisiaj po raz pierwszy usłyszałam gwizdek statku. Byłam zachwycona. Wreszcie życie zaczyna iść do przodu i zachodzą pewne zmiany w pozytywnym kierunku. To mnie bardzo cieszy. Niepokoi za to sytuacja na granicy serbsko-kosowskiej. W nocy słychać było tam strzały z broni maszynowej i syreny alarmowe. Do napięć doszło z powodu decyzji władz w Prisztinie o obowiązku wymiany dowodów osobistych i tablic rejestracyjnych z serbskich na kosowskie. Wiele wskazuje na to, że jest to kolejna sytuacja inspirowana przynajmniej w części przez Moskwę. Moskwa w swojej propagandzie często wykorzystuje przykład Kosowa. Rosjanie używają takiego argumentu w dyplomacji, że jeżeli wspólnota międzynarodowa uznaje, uznała niepodległość Kosowa, przynajmniej duża część państw, w tym także Polska, to powinna również uznać aspiracje niepodległościowe Ługańska i Doniecka. Stąd obawy, że Kreml chce wywołać nowy konflikt na Bałkanach, który państwom NATO utrudni wsparcie dla walczącej Ukrainy. Orlen i Lotos od dziś są jednym koncernem. Połączenie dwóch kontrolowanych przez Skarb Państwa spółek zostało zarejestrowane w sądzie. To kluczowy krok w budowie multienergetycznego koncernu, który zwiększy bezpieczeństwo energetyczne Polski i będzie w stanie konkurować na unijnym rynku w trudnych dla branży czasach. Dziś jesteśmy połączonym koncernem. Fuzja Orlenu i Lotosu stała się faktem. Powstaje wielki koncern multinergetyczny. To przede wszystkim zabezpiecza nas paliwowo, energetycznie. My nie unikniemy tej transformacji. My musimy stworzyć podmiot taki gospodarczy, który ją przeprowadzi i da nam bezpieczeństwo, ale też da nam atrakcyjność. Orlen po przejęciu Lotosu będzie generował ćwierć biliona przychodów rocznie. Tak wielki koncern będzie w stanie negocjować lepsze warunki zakupu ropy i dużo inwestować. Gdyby Lotos pozostał osobną spółką, miałby trudności, by przetrwać na kurczącym się rynku. To nie tylko przekonanie przedstawicieli Skarbu Państwa, ale i miażdżącej większości pozostałych prywatnych udziałowców spółki. 99% akcjonariuszy Lotosu była za fuzją. To chyba liczby mówią same za siebie. Ludzie, którzy mieli akcje Lotosu, nie popieraliby czegoś, na czym mogą stracić. Antymonopolowym warunkiem fuzji była sprzedaż 30% udziałów w Rafinerii Gdańskiej. Orlen uznał, że to szansa na współpracę z partnerem, który zabezpieczy dostawy ropy i wniesie do spółki najnowocześniejsze światowe technologie. To dlatego wybór padł na największy globalny koncern naftowy - saudyjskie Aramco. Jeżeli uda nam się skorzystać przynajmniej z części tych rozwiązań, to efektywność zarówno rafinerii w Gdańsku, jak i rafinerii w Płocku będzie nieporównywalnie większa i cały ten biznes będzie bardziej opłacalny. Pracownicy Lotosu i Orlenu dostali gwarancje zatrudnienia i wynagrodzeń. Spełniając inny wymóg Brukseli, Orlen sprzedał węgierskiej grupie MOL 400 spośród 8 tys. istniejących w Polsce stacji paliw. W zamian otrzymał 200 stacji o porównywalnej zyskowności na Węgrzech i Słowacji. Jeżeli chodzi o MOL-a, nie ma tam żadnego akcjonariatu rosyjskiego, jest akcjonariat polski. 20% w MOL-u jest akcjonariatu polskiego i bardzo bym prosił... Że może w Polsce kiedyś było coś takiego jak odpowiedzialność za słowa polityków. To uwaga pod adresem polityków PO, którzy rozpowszechniali nieprawdziwe informacje na temat fuzji, podczas gdy sami chcieli sprzedać Lotos. Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, aby mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. Węgierski MOL był na krótkiej liście firm dopuszczonych przez rząd Tuska do udziału w prywatyzacji Lotosu. Były na niej także spółki zarejestrowane w Rosji lub powiązane z rosyjskim kapitałem. Inflacja po wakacjach zacznie opadać, a polska gospodarka nie wpadnie w recesję. Tak ocenia prezes Narodowego Banku Polskiego w rozmowie z tygodnikiem "Sieci". Profesor Adam Glapiński zwrócił uwagę, że ostatnie ataki na niego nie są przypadkowe i mogą wiązać się z wymuszaniem na Polsce przyjęcia waluty euro. Mieszkańcy tego europejskiego kraju zmagają się obecnie z najwyższą inflacją w UE. Ceny w Estonii rosną w tempie 22%. Wielu Estończyków z tego powodu kupuje tańsze importowane produkty. Ceny żywności idą ostro w górę. W zasadzie powoduje to, że po prostu kupuję tańsze produkty, które zostały wyprodukowane gdzie indziej. Nie mam już pieniędzy na kupowanie estońskiej żywności. Inflacja spowodowana epidemią koronawirusa, szalejącymi kosztami unijnych praw do emisji CO2, a ostatnio działaniami Rosji uderzającymi w surowce, to problem całej Europy. W Polsce lipcowy odczyt był na takim samym poziomie co czerwcowy, dając nadzieje na wyhamowanie wzrostów - o czym w rozmowie z dziennikarzami tygodnika "Sieci" powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego. Polska w przeciwieństwie do wspomnianej Estonii może walczyć z inflacją, bo ma własną walutę. W Estonii obowiązuje euro, więc decyzje dotyczące stóp podejmuje Europejski Bank Centralny we Frankfurcie. A ten niechętnie podnosi stopy, bo to uderzyłoby w mocno zadłużone gospodarki południa Europy. Euro jest w tej chwili przeciw nam. Euro miało być przeciwko Niemcom, by okiełznać markę, ale dokładnie się to odwróciło i w tej chwili jest to po prostu wyłącznie w interesie Niemiec i kilku innych krajów. Profesor Glapiński zapowiedział w ostatnim czasie, że dopóki będzie stał na czele NBP, to Polska nie zrezygnuje z suwerenności i nie przyjmie euro. I mniej więcej w tym samym czasie politycy opozycji zaczęli go atakować. Nie będzie ani jednego dnia dłużej prezesem NBP. I nie trzeba będzie ustawy, żeby gościa wyprowadzić z NBP i ja to zrobię, ja to wam gwarantuję. Zdaniem prezesa NBP ten atak nie jest przypadkowy. Obalić rząd, wprowadzić Polskę do strefy euro, Nowy niemiecki rząd pod koniec ubiegłego roku zapowiedział, że chce przekształcić UE w federalne państwo europejskie z centrum decyzyjnym w Berlinie. Uważam, że strategicznie Polska byłaby w dużo lepszej sytuacji, gdybyśmy byli bardziej zintegrowani z Europą. Nowy rząd pod koniec ubiegłego roku zapowiedział, że chce przemienić UE w państwo federacyjne z siedzibą w Berlinie. ERM II to taki przedsionek strefy euro. Aby do niego wejść, potrzebna jest zgoda ministra finansów i właśnie szefa NBP. Polska gospodarka właśnie dlatego rozwija się przeciętnie dwa, a nawet trzy razy szybciej niż gospodarki w strefie euro, dlatego właśnie, że my mamy własną walutę. Zdaniem prezesa NBP także dzięki złotemu Polsce nie grozi w najbliższych latach klasyczna recesja. 1 sierpnia to bardzo ważna data. Nie tylko dla Warszawy, ale i dla całej Polski. Bo te 63 dni powstania warszawskiego były heroiczną walką o niepodległość naszego kraju, o to, by uwolnić Polaków spod okupacji. Dziś, w 78. rocznicę tego zrywu, pamiętamy o bohaterach tamtych dni. To zdjęcia z warszawskich Powązek. Pamiętamy i będziemy. Cześć i chwała bohaterom. Walczyli o wolną i suwerenną Polskę. WYJĄ SYRENY NA CAŁY PROGRAM "GOŚĆ WIADOMOŚCI" Z NAPISAMI ZAPRASZAMY DO KANAŁU TVP INFO. Gościem Wiadomości jest Jan Ołdakowski - dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. 78. rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Pamiętamy. Oddajemy hołd powstańcom. 78 lat temu rozpoczęło się powstanie warszawskie. Jak ten dzień wyglądał? Wielu powstańców opowiada o tym dniu jako o niesamowitej euforii. Niektórzy harcerze z Szarych Szeregów mówili,