To był największy niepodległościowy zryw w okupowanej przez Niemców Europie. 79 lat temu w Warszawie wybuchło powstanie. Pamiętamy i zawsze będziemy pamiętać o polskich bohaterach, o ich poświęceniu dla Polski. Dziś nie tylko w stolicy oddawaliśmy im hołd, który jest wyrazem naszej pamięci, szacunku i wdzięczności za walkę o wolną, niepodległą i suwerenną Polskę. Michał Adamczyk, dobry wieczór państwu. To oni, powstańcy warszawscy, dla walki o stolicę, dla walki o Polskę byli gotowi ponieść najwyższą cenę i tę cenę ponieśli. O 17.00 w godzinę "W", godzinę wybuchu powstania, syreny zawyły zarówno tu w Warszawie jak i wielu innych miastach i miasteczkach w całej Polsce. Było podniośle i uroczyście. Była minuta ciszy. Potem hymn narodowy i ekumeniczna modlitwa. Honorowa ceremonia złożenia wieńców pod pomnikiem Gloria Victis. "Miłość istnieje zawsze" to hasło tego roku. Mówili, że nikt nie zrozumie ich decyzji, Warszawa. Jedyne takie miasto. Zniszczone i odrodzone z popiołów. Miasto, które pamięta. Każdego roku punktualnie o 17.00 przystaje, by złożyć hołd. Syreny zawyły też w wielu miastach w Polsce. Dokładnie 79 lat od symbolicznej godziny wybuchu powstania warszawskiego. Marzyliśmy o tym, żeby w jakiś sposób zrewanżować się za całą tą udrękę i poniżenia i dlatego wszyscy czekaliśmy powstania. Filtrowa 68 - stąd wyszedł rozkaz o rozpoczęciu godziny "W". Podpis złożył pułkownik Antoni Chruściel "Monter". Dziś zainaugurowano tu obchody rocznicy wybuchu walk o stolicę. Kwiaty i znicze w hołdzie powstańcom także pod dzwonem Montera i w wielu innych miejscach ważnych w historii powstania. Prezydent Andrzej Duda rano upamiętnił ofiary niemieckiego obozu przejściowego na Zieleniaku na warszawskiej Ochocie. Przeszło przez niego blisko 60 tys. mieszkańców. Zginęło około tysiąc osób. Bohaterami powstania byli nie tylko ci, którzy walczyli w powstaniu z bronią w ręku, byli nie tylko ci, którzy z bronią w ręku w tym powstaniu polegli, ale była cała ludność Warszawy. Pragnienie wolności i miłości było silniejsze niż śmierć. To był wielki zew - zew wolności. Ale właśnie też zew miłości, który pchał do tego powstania - miłości do ojczyzny, miłości do drugiego człowieka. Odpowiedzią Niemców na powstanie był bestialski rozkaz niszczenia miasta i mordowanie mieszkańców. Samo powstanie było czymś wyjątkowym, niespotykanym na skalę światową. Dawało wszystkim walczącym Polakom wiele nadziei. Nadziei na to, że prędzej czy później ta wolna Polska przyjdzie. Drodzy Powstańcy! Dziękujemy wam za to, że nie zabrakło wam wtedy odwagi, że nie zabrakło wam wtedy wiary w Boga i wolną Polskę. To miejsce dla pamięci o powstaniu ma szczególne znaczenie. Pomnik Gloria Victis na warszawskich Powązkach, upamiętniający poległych żołnierzy Armii Krajowej. Hołd powstańcom oddali też stacjonujący w Polsce żołnierze NATO, którzy dzięki Polskiej Fundacji Narodowej poznają polskie losy w czasie II wojny światowej. Po to powstał projekt "Zwiastun", żeby żołnierze NATO, stacjonujący dzisiaj w Polsce, mogli dowiedzieć się o historii naszego kraju nie tylko z książek, nie tylko z opowiadań. Oni odczuwają autentyczne emocje. Dostrzegają, że ta historia jest długotrwała, że ta historia jest złożona, że ta historia jest trudna. Uroczystości upamiętniające bohaterski zryw z sierpnia '44 roku będą trwać 63 dni - dni pamięci i dumy z bohaterów wolnej Polski. Gdyby nie powstanie, pewnie by się Polska nie odrodziła w '89 roku, A już dziś o 20,15 w "Alarmie!" wyjątkowy reportaż o artystach, których znamy z ekranów, a którzy brali udział w powstaniu warszawskim. Z kolei o 22.05 dokument w reżyserii Jana Komasy - zmontowane kroniki filmowe ukazujące Warszawę sprzed 79 lat. To był najwspanialszy dzień w moim życiu - tak wielu powstańców wspomina 1 sierpnia 1944 roku. Po latach upokorzeń mogli wziąć odwet na Niemcach, ale przede wszystkim poczuć się wolnymi ludźmi. Nawet jeśli to uczucie trwało krótko - jak mówią: warto było. Bilans 63 dni nierównej walki to bestialskie wymordowanie ponad 200 tysięcy Polaków i zniszczenie polskiej stolicy przez Niemców. Warszawskie dzieci pójdziemy w bój! Nie radość, ale euforia wybuchła 1 sierpnia 1944 roku w Warszawie. Młodzi powstańcy czekali na wybicie tej godziny od dawna. Godziny nadziei, że będziemy już wolni! Że wypędzimy z Warszawy Niemców. Motywacja zdecydowała o zajęciu kilku strategicznych miejsc stolicy w pierwszych dniach. Zaskoczeni determinacją Polaków Niemcy przegrywali potyczki. W tym te legendarne - jak udana obrona Pałacyku Michla. Ten widok był rozkoszą dla oczu tysięcy warszawiaków. Na rozkaz dowódcy Armii Krajowej kilkadziesiąt tysięcy powstańców ruszyło do ataku, Polacy po 5 latach niemieckiej okupacji - łapanek, mordów i gwałtów, codziennych upokorzeń - mogli poczuć się jak ludzie. Halina Rogozińska jeszcze przed powstaniem trafiła do niemieckiego piekła. Nie hitlerowski, nie nazistowski, tylko niemiecki obóz śmierci, w którym miałam 14 lat. Polski odwet nie trwał jednak długo. Hitler wydał rozkaz zrównania Warszawy z ziemią. Niemcy barbarzyńsko mordowali ludność cywilną, ok. 200 tys. ludzi. Jaką wiedzę mają dziś o tym nasi zachodni sąsiedzi? Jest równa, bliska zeru. I to mówią nam zarówno młodzi Niemcy, którzy chodzą tutaj do niemieckich szkół, to mówią nam również nasi pracownicy, którzy kończyli niemieckie szkoły. Wielu zbrodniarzy niemieckich robiło po wojnie kariery, a niemiecki rząd do dziś nie chce rozmawiać o zadośćuczynieniu za zniszczenie naszej stolicy i państwa. Choć ofiary ich zbrodni nadal żyją i świadczą przeciw nim. Jesteśmy potrzebni, żeby wspominać tamten nasz opór przeciwko okupacji. Spadkobiercy katów powinni poznać czarne karty własnej historii, odpowiedzieć za zbrodnie swoich dziadków. Zrozumieć, jak wielką czcią są otaczani w Polsce powstańcy. Trzeba tu być i w spokoju pokłonić się, zapalić znicz i pomyśleć o tych ludziach. I jak ogromne emocje budzi w młodych Polakach rocznica wybuchu powstania. Pamiętajmy, to najlepszy sposób na wypełnienie testamentu naszych bohaterów. Warszawa to jest święte miasto. O Warszawę walczyły pokolenia lata całe i w każdej grudce tej ziemi jest polska krew. Wolność, niepodległość, suwerenność nie są dane raz na zawsze. Pamiętamy o tym tak samo, jak pamiętamy o heroicznej walce powstańców warszawskich. Ale o tę pamięć też trzeba było walczyć. Przez długie lata, nawet po 1989 roku, w stolicy naszego kraju nie było miejsca, które w sposób wszechstronny, kompleksowy i jednocześnie nowoczesny pokazywało historię tego największego zrywu niepodległościowego w ówczesnej Europie. Zmienił to Lech Kaczyński. To dzięki niemu w 2004 roku powstało Muzeum Powstania Warszawskiego. Chociaż plany wybudowania godnego miejsca pamięci, czegoś więcej niż tablicy czy pomnika, sięgają czasów tuż po wojnie, komuna bardzo to utrudniała. I nadchodzi rok 2002, kiedy w kampanii wyborczej na prezydenta Warszawy Lech Kaczyński obiecuje budowę Muzeum Powstania Warszawskiego. Jako spłatę długu jego pokolenia u powstańców. Walka o zachowanie tych wartości, które pozwoliły nam przetrwać, Prezydent obiecuje, że zdąży z budową godnego miejsca pamięci jeszcze przed 60. rocznicą wybuchu powstania warszawskiego. MPW musi być ośrodkiem myśli patriotycznej, patriotyzmu w najlepszym, nowoczesnym tego słowa znaczeniu. Nagle to, w co wielu nie wierzyło, dostało nadzieję. Rzeczywiście, cykl politycznych decyzji i politycznej determinacji Lecha Kaczyńskiego doprowadził, że stało się niemożliwe i muzeum powstało. W niecałe 13 miesięcy. Najnowocześniejsze, najbardziej odkrywcze i rozwijające interaktywne muzeum. Pierwsze takie w Polsce. Jedno z najnowocześniejszych wówczas na świecie. Do ostatniej chwili się strasznie denerwowałem. Jakby pani zobaczyła muzeum na kilkanaście godzin przed otwarciem, toby pani nie uwierzyła, że kilkanaście godzin później będę przywódców obcych państw oprowadzał po tym muzeum. Udało się. Marzenia stały się faktem. Zaproszono tych powstańców wreszcie. Bardzo często oni byli po prostu niezauważeni. Tysiące powstańców, którzy wtedy żyli, oni siedzieli w domach i nikt o nich nie pamiętał. O muzeum, wspomnieniach i odczuciach rozmawiamy z Zygmuntem Maciejewskim. Powstańcem. Dziś przyszedł tu zapalić znicz. Kiedy je zwiedzam, przypominają mi się tamte czasy. Uważam, że ono jest bardzo potrzebne przynajmniej dla młodych ludzi, którzy tamtych czasów nie pamiętają. Muzeum działa już 19 lat. Rocznie odwiedza je blisko milion osób. Głównie ludzi młodych, chłonących dziś polską historię, dzięki Lechowi Kaczyńskiemu. Córka urodziła się w Ameryce, w Filadelfii i chcielibyśmy pokazać jej kawałek polskiej historii. Ona jest bardzo zainteresowana polską historią, polską kulturą. Ten cud, to także stworzenie przez Lecha Kaczyńskiego świeżej przestrzeni do międzypokoleniowej i międzynarodowej dyskusji o powstaniu, która tutaj zawsze będzie żywa. Walczyły z Niemcami, prowadziły akcje dywersyjne, opatrywały rannych - kobiety w powstaniu warszawskim uczestniczyły we wszystkich obszarach działań. Wśród sił powstańczych stanowiły około 20%, ale ich rola była znacznie większa, niż wynika to z tej statystyki. To w dużej mierze dzięki kobietom, ich heroicznej postawie powstańcy wytrzymali tak długo. Ludwikę Mendelską spotykamy przed pomnikiem Powstania Warszawskiego. Przyjechała z Elbląga. Oddać hołd, tak jak co roku. Przepraszam, ale nieraz uciekną mi słowa. Trudno jest wracać do tamtych dni. W sierpniu 1944 roku miała zaledwie 12 lat. Ale mimo młodego wieku nie pozostawała bierna. Pomagała tak, jak tylko w przypadku dziewczynki w tym wieku było to możliwe. Bo tam, gdzie dorosły człowiek nie mógł przejść, tam gdzie dorosły człowiek nie mógł wszystkiego załatwić, dziecko przedostało się, dziecko załatwiło. W powstaniu Ludwika Mendelska straciła niemal całą rodzinę. Historycy szacują, że w działaniach powstańczych wzięło udział około 12 tys. kobiet. Stanowiły one ponad 20% wszystkich żołnierzy Armii Krajowej. Brały udział w walkach partyzanckich, sabotażu, dywersji czy wywiadzie. Opatrywały rannych, przekazywały informacje od dowódców, transportowały broń. Chodziło o to, jak już mówiłam nie raz, żeby jak najszybciej Niemców wyrzucić z Warszawy. O to chodziło. Wszystko będzie pięknie. Jak się ma 16 lat, to się tak myśli. Za swoje poświęcenie nierzadko zapłaciły najwyższą cenę. Podczas walk zginęło ok. 800 sanitariuszek i pielęgniarek. Poważne straty odnotowano także wśród łączniczek. Wiele z nich straciło życie w kanałach lub poległo pod gruzami walących się domów. Jako kobiety możemy być dumne i możemy czerpać z tej empatii, niesamowitości, którą nam dały. O bohaterskiej postawie kobiet będzie można dowiedzieć się więcej ze specjalnej wystawy - od 3 sierpnia w Muzeum Powstania Warszawskiego. Odważne, wielozadaniowe i wytrwałe. Kobiety powstania warszawskiego to bohaterki, które z dnia na dzień porzuciły swoje plany i marzenia. Po latach ich heroizm dalej inspiruje do obywatelskiej postawy i działań na rzecz ojczyzny. Przez cały dzień oddajemy hołd powstańcom warszawskim, a wieczorem tradycyjny koncert: "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki". Powstańczych pieśni w przepięknych, wyjątkowych aranżacjach będzie można wysłuchać i obejrzeć na antenach Telewizji Polskiej. Na Placu Piłsudskiego jest Jakub Krzyżak. Jak wielkie jest zainteresowanie tym koncertem na kilkadziesiąt minut przed jego rozpoczęciem? Plac Piłsudskiego powoli się wypełnia. Zainteresowanie jest ogromne. Zresztą jak co roku. Powiedziałem, że powoli, ale trzeba dodać, że tych ludzi już teraz jest bardzo dużo. Z każdą minutą przybywa ich coraz więcej. Koncert na placu Piłsudskiego rozpocznie się o 20.10. Będzie krótka rozśpiewka. O 20.30 rusza transmisja telewizyjna. W TVP 1 i TVP Polonia. Atmosfera jest niezapomniana. Każdy, kto był chociaż raz, chce tu wrócić. Żeby poczuć tę atmosferę. Wyrazić swoją patriotyczną wdzięczność. Patriotyzm dziś było widać w całej Polsce na każdym kroku. Szczepimy w małym nutkę patriotyzmu od początku. Jest nawet bardzo wzruszająco. Już teraz się wzruszyłam, jak o tym myślę, tak szczerze mówiąc. Utracić wolność jest łatwo, odzyskać bardzo trudno i trzeba za to płacić bardzo wysoką cenę. To bardzo ważne święto dla Polaków. Że walczyli ci ludzie o Polskę specjalnie dla nas. Zawsze to jest wiadomo, Polska to jest Polska, my jesteśmy wszyscy. Tutaj każda kropla krwi jest w tej ziemi. To jest ważne dla wszystkich Polaków to święto. Uczę dzieci od małego, że to jest najważniejszy dzień dla warszawiaków. Polska jest zdobyta krwią i blizną! Kochajcie Polskę! Kochajcie Warszawę! Bo ona trupami jest odkupiona. Jesteśmy na dachu Hotelu Warszawa, najwyższego budynku w Polsce przed wojną i podczas wojny. Wieczorem 1 sierpnia '44 roku, w pierwszym dniu powstania warszawskiego powiewała tu biało-czerwona flaga. Wrócimy tu jeszcze pod koniec Wiadomości, by porozmawiać z prezesem Instytutu Pamięci Narodowej doktorem Karolem Nawrockim. A teraz pozostałe informacje ze studia w Warszawie i Edyta Lewandowska. Dziękuję, Michale. U nas kolejne wiadomości. Dobry wieczór. Jakikolwiek wrogi akt ze strony Grupy Wagnera będzie postrzegany przez USA jako atak ze strony Rosji. Waszyngton odpowiada w ten sposób na rosnące zagrożenie ze strony bandytów Putina przebywających na Białorusi. Stąd także systematyczne zwiększanie środków bezpieczeństwa przez polskie służby graniczne. Polsko-białoruska granica. Od dwóch lat nasze służby pracują tu na dużo wyższych obrotach. W ostatnich dniach - tym bardziej. Wszystko z powodu przebywającej na Białorusi bandyckiej grupy Wagnera. Jesteśmy przygotowani na różnego rodzaju zagrożenie. Jesteśmy wyjątkowo wyczuleni na tego typu informacje, więc mamy świadomość, że może dojść do jakichś niebezpiecznych prowokacji. W ukraińskiej przestrzeni medialnej pojawiły się informacje, że rosyjscy zbrodniarze planują prowokacje na pierwszy weekend sierpnia. O tym, że zagrożenie ze strony wagnerowców jest realne, mówią też litewskie władze. Gdy wagnerowcy są rozlokowani niedaleko naszej granicy, mogą być wykorzystani przez Moskwę do różnych prowokacji. Dlatego uważam, że zagrożenie jest poważne. Wagnerowcy to rosyjska prywatna armia zbrodniarzy znanych z wyjątkowej brutalności. Docelowy plan może zakładać utworzenie na Białorusi grupy nawet 10 tys. tych bandytów. Wagnerowcy nie mają stopni, nie mają tytułów. To jest taka formacja GRU specjalistyczna do realizacji putinowskich planów. W tym do prowokacji wobec krajów NATO. Oficjalnie szkolą siły białoruskie, natomiast jednocześnie służą jako swego rodzaju straszak wobec sąsiednich krajów. Wojna hybrydowa prowadzona przy użyciu wagnerowców to wygodne narzędzie w rękach Kremla. W przypadku prowokacji Putin może próbować wmawiać światu, że to nie są rosyjskie siły. Ale USA stawiają sprawę jasno: Nasz przekaz jest bardzo czytelny: wszelkie ataki grupy Wagnera będą postrzegane jako atak ze strony rządu rosyjskiego. Część ekspertów dopuszcza scenariusz, w którym wagnerowcy na Białorusi mają być przykrywką innej wspólnej operacji Moskwy i Mińska. Wiąże się to z zapowiedziami przeniesienia na Białoruś rosyjskiej broni jądrowej. Byłby to kolejny etap atomowego szantażu. Po to, by Zachód przestał wspierać Ukrainę. Jednoznaczne stanowisko Polski ws. importu ukraińskiego zboża. Rząd nie zgodzi się na wznowienie przywozu towarów rolnych ze Wschodu, nawet jeśli Bruksela od połowy września zniesie unijny zakaz, czego żąda Kijów. Dla polskiej wsi teraz liczą się nie tylko udane żniwa, ale i utrzymanie zakazu przywozu ukraińskiego zboża. Dla polskiej wsi teraz liczą się nie tylko udane żniwa, ale i utrzymanie zakazu przywozu ukraińskiego zboża. Gdyby znów trafiło na polski rynek, zaniżałoby ceny w skupach. Także wobec Ukrainy nasza partia prowadzi i będzie prowadzić politykę obrony polskich interesów. Na przykład tam, gdzie chodzi o rolników. Kijów domaga się otwarcia unijnego rynku dla ukraińskich zbóż w połowie września. Ale polski rząd stawi sprawę jasno: do naszego kraju te towary nie trafią, niezależnie od wyniku negocjacji w Brukseli. Nie otworzymy tej granicy! Albo Komisja Europejska zgodzi się na wypracowanie wspólnych regulacji, które przedłużą ten zakaz, albo zrobimy to sami. Polska i inne kraje przyfrontowe już raz same wprowadziły taki zakaz, nie czekając na Brukselę. Chcemy pomagać, musimy pomagać, to jest w naszym interesie, ale to nie jest na zasadzie, że jeden daje, a drugi tylko bierze. Tak być nie może. Będziemy tego stanowiska oczywiście bronić, bo to jest w interesie naszych rolników. Dla polskiego rządu najważniejsi zawsze muszą być krajowi rolnicy i klienci. W Portugali rozpoczynają się Światowe Dni Młodzieży. Weźmie w nich udział ok. 25 tys. młodych Polaków. A na miejscu jest Danuta Holecka. Dobry wieczór. Na ten moment czekali 4 lata. Ze wszystkich zakątków świata przyjechali do Lizbony, żeby zamanifestować swoja wiarę. Danuta Holecka, witam państwa ze stolicy Portugalii, jednego z najstarszych miast w Europie, od dziś tętniącego młodością i radością jak żadne inne. Rozpoczynające się dziś oficjalnie Światowe Dni Młodzieży obserwują dla państwa nasi reporterzy: Anna Pawelec, która jest na Placu Comercio, Magdalena Wierzchowska W Parku Edwarda VII, i Dawid Helsner, który z najbardziej charakterystycznego punktu miasta - Wieży Belem - zaprowadzi nas wprost do polskiej Lizbony. Półtora miliona - takiej liczby młodych spodziewa się Portugalia. Ale wielu młodych pielgrzymów ciągle jest jeszcze w drodze. Dla jednych to poszukiwanie drogi życia, wskazówek na przyszłość, dla innych nadziei i siły do pokonywania trudności. Anna Pawelec rozmawiała z młodymi ludźmi tu w Lizbonie. Czym są dla nich Światowe Dni Młodzieży? To również spotkania z rówieśnikami, którzy przyjechali tutaj z każdego zakątka świata. By się wspólnie modlić, przeżywać słowo Boże. Osobiście spotkać się z papieżem Franciszkiem. Dla młodych przygotowano niezliczoną liczbę atrakcji. Są kazania, konferencje, spotkania. Piękne jest to, że na każdym kroku w Lizbonie słychać tańce, śpiew. Przybyli niemal z każdego zakątka świata. Jesteśmy z Włoch. Hiszpania. Jesteśmy z Sardynii. Jestem z Meksyku. Na ulicach, w parkach, przed kościołami - Lizbona opanowana przez pielgrzymów. Młodzi po prostu chcą tu teraz być. Przyjechaliśmy tutaj szukać inspiracji, ale również po to, aby czuć się jeszcze bliżej Boga niż na co dzień. Jestem tutaj, aby pomóc młodzieży odnaleźć Jezusa w swoich sercach. Ponieważ Pan Jezus jest zawsze z nami i chce to pokazać uczestnikom. Niemal wszędzie słychać też polski język. Przyjeżdżamy tutaj z wiarą i tych uczuć poszukujemy tutaj. Takiej wiary, otwartości i miłosierdzia dla drugiego człowieka. Pomimo tych różnić, tych wszystkich, które mamy, potrafimy być ze sobą, wyznawać jedną wiarę. To Bóg nas tutaj łączy i to jest niesamowite. Wszyscy zgodnie mówią: "To nie tylko przygoda, to przede wszystkim ogromne przeżycie duchowe". Chciałbym poznać ludzi innych narodowości, ale przede wszystkim dzięki wspólnym przeżyciom przybliżyć się do Boga" Dla mnie to jest ogromne duchowe doświadczenie i cieszy mnie to, że mogę się spotkać z innymi chrześcijanami. Michał Zuber pochodzi z Polski, ale na co dzień mieszka w Luksemburgu. Do Lizbony przyjechał ze szczególną intencją. W dniu wyjazdu dziadek zmarł w naszej rodzinie i właśnie nie mogłem pojechać na pogrzeb. Zdecydowałem, że to jest dobra okazja, żeby się za niego pomodlić. Światowe Dni Młodzieży to też okazja do budowania żywego Kościoła. Choć różni ich niemal wszystko - kraj pochodzenia, język czy kultura - to łączy miłość do Pana Boga i chęć pogłębiania swojej wiary. Przed nami wyjątkowy czas. Spotkania młodych ludzi z całego świata, którzy chcą doświadczyć wspólnoty i jedności - tak bardzo dzisiaj potrzebnej. Te międzynarodowe spotkania z udziałem papieża zaczęły się od pomysłu Jana Pawła II, który w młodych widział ogromny potencjał Kościoła. Mówił do nich: "Wy jesteście przyszłością świata, Wy jesteście nadzieją Kościoła, Wy jesteście moją nadzieją". Magdalena Wierzchowska wraz z pielgrzymami czeka na oficjalne otwarcie Światowych Dni Młodzieży. Jaki jest plan na najbliższy tydzień? Jest zabawa. Światowe Dni Młodzieży to kilkaset wydarzeń, spotkań i koncertów. Najważniejsze to spotkania modlitewne z papieżem Franciszkiem. Tutaj w parku. W którym teraz zgromadziły się tłumy młodych ludzi. Jestem szczęśliwa, że tu jestem. Eila przyjechała z Panamy, państwa gospodarza poprzednich Światowych Dni Młodzieży. Tak jak wszyscy pielgrzymi czeka na spotkanie z papieżem Franciszkiem. Msza otwarcia i via sacre - uważam, że te dwa wydarzenia będą wspaniałymi przeżyciami. Na drogę krzyżową z papieżem, myślę że to będzie takie wartościowe spotkanie. Światowe Dni Młodzieży zainauguruje msza otwarcia pod przewodnictwem patriarchy Lizbony. Papież Franciszek po raz pierwszy spotka się z młodymi w czwartek w czasie ceremonii powitania w parku Edwarda. W kolejnych dniach będzie się z nimi modlił podczas drogi krzyżowej i czuwania. Światowe Dni Młodzieży zakończy msza święta posłania, podczas której Franciszek wygłosi homilię i ogłosi miejsce następnych Światowych Dni Młodzieży. Wtedy łącznie wszystkie wspólnoty, wszystkie kraje to będzie piękny wyraz żywego Kościoła, żywego młodego Kościoła. W sobotę papież Franciszek uda się do Fatimy, miejsca objawień Maryjnych. Hasło tegorocznych dni młodzieży to cytat z Ewangelii św. Łukasza: "Maryja wstała i poszła z pośpiechem". Myślała bardziej o innych niż o sobie samej. Ines mieszka w Fatimie. Z jej rodzinnego miasta papież wróci do Lizbony na czuwanie. Myślę, że czuwanie bardzo dużo znaczy dla młodych ludzi. To są takie momenty, w których naprawdę przeżywa się ten wymiar ŚDM, takiej całkowitej powszechności Kościoła. Kościoła, którego przyszłością są młodzi. Lizbona to miasto wspaniałych zabytków, które przyciągają tu miliony turystów. Teraz mają okazję podziwiać również młodzi pielgrzymi. Przed Wieżą Belem, wzniesioną na cześć Świętego Wincentego, patrona miasta, jest Dawid Helsner. Jesteś przed jednym z najbardziej znanych zabytków Lizbony, miasta, w którym od dziś jest również kawałek Polski. To polska Lizbona. Niezwykłe miejsce, gdzie prezentowana jest nasza historia, kultura. To przestrzeń ewangelizacji i modlitwy. Nie tylko Polaków, ale ludzi z całego świata. Chodzi o to, aby przeżywać wiarę. Jednocześnie pokazać, co jest dla nas ważne. Czym żyjemy i czy możemy się dzielić z innymi ludźmi. Z innych krajów i kontynentów. Jutro do Lizbony przybywa papież Franciszek, żeby spotykać się z młodymi. Z pewnością będzie miał dla nich swoje specjalne przesłanie. Będziemy tu również i my, a jeszcze dziś młodzi w Polskiej Lizbonie uczczą pamięć bohaterów powstania warszawskiego. Za chwilę gościem Wiadomości w Warszawie będzie doktor Karol Nawrocki - prezes Instytutu Pamięci Narodowej.