85 lat temu o 4.45 mieszkańców Gdańska obudziły syreny. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że Polska i świat stają na progu piekła wojny, która będzie największych konfliktem zbrojnym w historii ludzkości. Jej pierwszy akord rozegrał się tu, na Westerplatte. To jest 19.30, Zbigniew Łuczyński, zapraszam. Tak niemiecka propaganda uwieczniła moment ataku na polską placówkę na Westerplatte. Tego miejsca broniło 182 żołnierzy pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego. Mieli wytrzymać 12 godzin. Niemcom udało się zdobyć polski przyczółek dopiero po 7 dniach. Dziś na Westerplatte oddano hołd bohaterom, którzy na frontach całego świata walczyli o polską wolność i niepodległość. Uroczystości śledził Daniel Chaliński. Jakie przesłanie płynie z Westerplatte i innych miejsc, gdzie wspominano dziś początek niemieckiej agresji na Polskę? Dziś lekcja, którą dała nam wojna, jest bardziej niż aktualna. Premier Donald Tusk powiedział dziś: "Jesteśmy narodem zdolnym do bohaterstwa. Ta wojna znowu przychodzi od wschodu". W Wieluniu, gdzie spadły 85 lat temu pierwsze bomby, Andrzej Duda przypominał: "Nie wolno ustępować imperializmowi". "Byliśmy dla nich ciemną masą" - tak o agresorach mówił prezydent. 1 września był zapowiedzią 6 lat terroru i bohaterskiej walki z okupantem. Salwy niemieckiego pancernika "Schleswig-Holstein" w kierunku Westerplatte - pierwszy akord II wojny światowej. Dzisiaj nie powiemy: "Nigdy więcej wojny". Dzisiaj musimy powiedzieć: "Nigdy więcej samotności". Nie może już tak więcej być w historii, że Polska będzie samotnie stawiała czoła agresji temu czy innemu sąsiadowi. Podczas uroczystości na Westerplatte odczytano apel pamięci, po którym żołnierze oddali 12 salw armatnich. Lekcja po tym brutalnym, krwawym XX wieku brzmi: "Źli ludzie mogą działać wtedy, kiedy dobrzy ludzie działać nie chcą". Wtedy, 85 lat temu, wróg był silniejszy. Polska liczyła na pomoc sojuszników, Anglii i Francji. Ta jednak nie nadeszła. A Hitler, jak szybko się okazało, nie zamierzał zatrzymać się na Polsce. Oba te państwa deklarowały, że są przygotowane do wojny. Jednego nam nigdy nie brakowało i Bogu dzięki i tego nam dzisiaj nie brakuje - miłości do ojczyzny. Hołd bohaterom oddał także IPN. Na grobach westerplatczyków zapłonęły symboliczne znicze. Naszym obowiązkiem jest teraz przekazywać tę pamięć o naszych przodkach kolejnym pokoleniom. Gdy niemiecki pancernik atakował Westerplatte, na Wieluń już spadały bomby, równając miasto z ziemią. Brutalny, zmasowany atak na śpiących ludzi, zawsze w historii uważany był za akt absolutnego barbarzyństwa. One ryczały te samoloty. Były jęki w murach słychać. No ale co my możemy zrobić, jak następne samoloty mogą przylecieć. Tylko pierwszego dnia wojny Niemcy zbombardowali 160 polskich miast. W uroczystościach w Wieluniu obecni byli przedstawiciele Republiki Federalnej Niemiec. To przy nich prezydent Duda przypomniał o reparacjach. Zadośćuczynienie nie tylko jest możliwe, ale jest należne. My Polacy go oczekujemy. O wybuchu II wojny światowej przesądził podpisany w Moskwie pakt o nieagresji między Niemcami a ZSRR - pakt Ribbentrop-Mołotow. Dokument zawierał tajny protokół między nazistowskimi Niemcami a sowiecką Rosją, w którym oba państwa dzieliły między siebie terytorium Polski. Ale Europa od wielu miesięcy była pewna, że wojna to kwestia czasu. 1938 rok dostarczył do tego namacalne dowody. Rozbiór Czechosłowacji, aneksja Austrii. To wszystko były fakty, które nie mogły nie dawać do myślenia. Atak Niemców 1 września i bohaterska wojna obronna były jedynie pierwszym rozdziałem tej wojny. 16 dni później, 17 września, Polskę ze wschodu zaatakował Związek Sowiecki. II wojna światowa to konflikt, w którym ścierały się nie tylko armie. Pokazał to już 1 września w Wolnym Mieście Gdańsk, gdzie niespełna 60 pocztowców uzbrojonych w kilka karabinów broniło gmachu Poczty Polskiej. Walczyli, choć nie byli żołnierzami. Przed budynkiem Poczty Polskiej jest Igor Sokołowski. Pocztowcy z Gdańska zapłacili ogromną cenę za swoją postawę. To był jeden dzień walki, ale chwała jest na zawsze. Tak, Gdańsk pamięta o swoich bohaterach, nie tylko tych, których nazwiska znamy. Wojna rozpętana przez Hitlera jak żadna inna oznaczała tragedię milionów cywilów, cierpienie cywilów - ginęli rozstrzeliwani na ulicach, w łapankach, obozach koncentracyjnych. To masowe mordy, deportacje i równanie z ziemią domów. To także dramaty rodzin tych, którzy tracili bliskich i zdrowie. I nieme bohaterstwo wszystkich, którzy w zderzeniu z niemiecką machiną zła próbowali zachować godność i życie. 1 września równocześnie z ostrzałem Westerplatte wojska niemieckie zaatakowały gmach Poczty Polskiej w Gdańsku. Pocztowcy nie zamierzali poddać się bez walki. No to byli trochę samobójcy, nie? Wśród nich był pani tata. Tak, wśród nich był mój tata. Dlaczego samobójcy? No 55 osób na poczcie stawia czoło wielkiej niemieckiej armii? Alfons Flisykowski przez kilkadziesiąt godzin dowodził obroną poczty. Niemcy nie spodziewali się tak silnego oporu Polaków. Oni byli bardzo słabo uzbrojeni. Ale bronili się 14 godzin. To był absolutnie heroiczny akt. Po kapitulacji Niemcy aresztowali 38 osób, wśród nich także ojca Pani Henryki. Sąd polowy III Rzeszy skazał ich na śmierć, wyrok wykonano miesiąc później. Przez kilkadziesiąt lat nieznane było miejsce pochówku obrońców Poczty Polskiej. Dopiero w 1991 roku przypadkowo podczas prac budowlanych na alei Jana Pawła II odnaleziono ich szczątki. Pochowano ich tutaj, na cmentarzu na Zaspie w Gdańsku. W alei obok leży najmłodsza ofiara obrony poczty. Mowa o 10-letniej Erwinie Barzychowskiej. Wychowanicy jednego z pracowników Poczty Polskiej, która po 7 tygodniach ciężkiego leczenia poniosła śmierć. Niemcy popalili ją miotaczami ognia. To była zapowiedź piekła, jakie Europie stworzyli hitlerowcy. Skala okrucieństwa, które wybuchło podczas II wojny światowej, była nieporównywalna, absolutnie wyjątkowa, brutalna i tragiczna. Jej niemym, przerażającym pomnikiem są niemieckie obozy koncentracyjne. Jak wyszłam z wagonu w Auschwitz, to pierwsza rzecz: zapach palonych ciał. Janina Iwańska do obozu Auschwitz-Birkenau trafiła w sierpniu 1944 roku. Miała 14 lat. Tam był taki lasek, myśmy przechodziły koło niego w obozie. To tam były wykopane doły i w tych dołach palono, bo już nie nadążały krematoria, palono ludzi. Wojna już nie służyła wyłącznie jakiemuś zwycięstwu militarnemu, ale wyniszczeniu, świadomemu wyniszczeniu ludzi, którzy przecież z wojną nie mają nic wspólnego, no bo nie są żołnierzami. Straty cywilne jedynie samej Warszawy były większe niż straty cywilne całej Francji i Wielkiej Brytanii razem wzięte. Dzieciństwo w okupowanej Warszawie spędził Gabriel Stypiński. Był świadkiem niemieckich zbrodni, w tym tej, do której doszło na podwórku tego domu w dzielnicy Włochy. Widziałem, jak strzelał ten żandarm, który gonił tych ludzi. A sąsiad dostał, wyrwało mu tu, że na kawałku skóry dosłownie głowa się trzymała. W czasie II wojny światowej zginęło ok. 6 mln obywateli Polski, w tym 3 mln polskich Żydów. Ślady kul, wojenne ostańce, niemieckie napisy na murach. II wojna światowa zostawiła po sobie nie tylko okaleczone miasta. Całe pokolenia odczuwały traumatyczne skutki wojny i okupacji hitlerowskiej, a to uleczyć i odbudować często trudniej niż zniszczone domy. O ranach pamięci. To ślady kul w murze jednej z warszawskich kamienicy. Specjalnie zabezpieczone mają przypominać o okrucieństwie wojny. To zachowany symbol Polski Walczącej. A to plama krwi powstańca w budynku Muzeum Ziemi. Wojenne rany ma niejedno polskie miasto. Każda wojna niesie ze sobą barbarzyństwo. Ta ostatnia była szczególnie ciężka dla Polski. My jako pierwsi dostaliśmy w plecy i w brzuch równocześnie. Od zachodu - Hitler, od wschodu - Stalin. Każda rodzina kogoś lub coś straciła. Wielu nigdy nie wróciło do domu. Maria Dutkiewicz miała 10 lat, kiedy Niemcy zbombardowali jej rodzinne Grodno. Byliśmy w schronie i pamiętam, że bardzo pachniało jabłkami. Tata - wojskowy - wyjechał na front. Po wkroczeniu Sowietów zaczęły się deportacje Polaków. 2 lata spędzili na Syberii. Po podpisaniu układu Sikorski - Majski zaczęto tworzyć Armię Andersa. Maria Dutkiewicz z tysiącami polskich żołnierzy i cywilów trafiła do Iranu, a następnie - Afryki. 4 lata spędziła w Ugandzie. Polacy zbudowali tam osadę, szkołę, kościół. Z Afryki wróciła do Polski, ale nie do swojego domu. Zmieniły się granice. I to była największa tragedia - przecież my nie wrócimy do Grodna. Nie wiemy gdzie. Ojca nie ma. Pod koniec wojny z Kresów wysiedlono 1,8 mln Polaków. Pani Maria mieszka we Wrocławiu. O tym, co stało się z tatą... Całe życie szukaliśmy. ...dowiedziała się dopiero rok temu. Jest mój ojciec - białoruska lista katyńska. Czyli został zamordowany zaraz po aresztowaniu. I to jest pierwsza wiadomość o ojcu. Eugeniusz Niedzielski, gdy wybuchła wojna, miał 14 lat. Też był zesłany na Syberię. Jak tylko usłyszał o tworzącej się na wschodzie polskiej armii, chciał być żołnierzem. "Smarkaczu, uciekaj". Ze względu na wiek odesłali go z kwitkiem. Wróciłem się do matki i płakałem. Mówi: "Co się stało z tobą?". "Nie wzięli mnie". "Nie martw się, idź jutro". Poszedł, przyjęli go. Z Syberii przez Iran, Palestynę, Afrykę trafił do Anglii. Służył w dywizji generała Maczka. Walczył pod Falaise w decydującej bitwie o Normandię. Moje życie takie było na froncie. Od zakończenia wojny mieszka w Wielkiej Brytanii. Z 5 mln Polaków, którzy znaleźli się poza krajem, do Polski wróciło zaledwie pół miliona. Wojna pozostawiła w nich ślad na zawsze. Patrzę się na takie dzieci i myślę, jaką przyszłość oni mają. Przecież ten świat jest postawiony do góry nogami. Wanda Traczyk Stawska w powstaniu warszawskim walczyła z bronią w ręku. Dziś, patrząc na Ukrainę, mówi, że znów chciałaby mieć kilkanaście lat i pomagać. Oni walczą o całą Europę. Co my możemy zrobić, żebyśmy byli bezpieczniejsi? Przede wszystkim przestać się kłócić. I pamiętać, że czeka nas tu nieuchronne wejście Rosji, jeśli nie będziemy umieli współpracować jako jeden z krajów europejskich z innymi, bo sami nie damy rady. "Nigdy więcej wojny". Weterani wołali o to od lat. Dziś te słowa nabierają jeszcze większej mocy. Po zakończeniu I wojny światowej kruchy pokój w Europie trwał zaledwie 20 lat. Upokorzone Niemcy dały się uwieść wizji wielkiej Rzeszy Adolfa Hitlera i przekonać do wojny. A pytanie, jak było to możliwe, dziś nadal jest aktualne. W Berlinie jest Magdalena Gwóźdź-Pallokat. Dziś pytanie o przyczyny wojny jest równie aktualne co 85 lat temu. Tak, to prawda, podobnie zresztą jak aktualne pozostaje pytanie, jak to możliwe, że ludzie ludziom zgotowali taki los. Pytanie, które przed laty postawiła Zofia Nałkowska. Stawiał je też dziś tu kierujący od niedawna ambasadą Polski w Berlinie Jan Tombiński. W miejscu, w którym przed wojną stała opera Krolla, w której 1 września '39 roku Hitler w propagandowym przemówieniu ogłosił inwazję na Polskę. Dziś odsłonięto tablicę informacyjną dotyczącą historii tego miejsca. I akurat dziś, 85 lat po wybuchu wojny, całe Niemcy patrzą w stronę Turyngii i Saksonii. Tam pierwsze sondażowe wyniki wskazują na zwycięstwo skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec. Po 6 latach walk i ostatecznej kapitulacji Niemiec mogło się wydawać, że świat wyciągnął wnioski z tragicznej lekcji, jaką była wojna. Dziś słowo "wojna" jest jednak równie aktualne tuż obok nas, w Ukrainie, która walczy z rosyjską agresją. W Kijowie jest Mateusz Lachowski. Wojna w Ukrainie od początku jest nazywana wojną o pokój nie tylko w tym kraju, jej stawką może być bezpieczeństwo Polski i całej Europy. Ukraińscy żołnierze dobrze zdają sobie z tego sprawę. 2,5 roku temu zatrzymali Rosjan tu, pod Kijowem, który mógł stać się furtką na zachód. Ale to nie jest tylko wojna obronna. Pierwszy raz od II wojny światowej walki trwają na terytorium Rosji w obwodzie kurskim. Dziś nad ranem dziesiątki ukraińskich dronów zaatakowało 16 regionów Rosji. Na celowniku były Moskwa i dwie elektrownie w jej okolicy. Rosjanie odpowiadają ogniem - ostrzelali między innymi Charków. Na miasto spadło 10 pocisków, kilkadziesiąt osób zostało rannych. Mimo że cały wolny świat bezprecedensowo wspiera Ukrainę, a wojna trwa już ponad 2,5 roku, nie widać na razie żadnych perspektyw na jej szybkie zakończenie. "Nigdy więcej wojny" - słowa, które widnieją na pomniku na Westerplatte, są wyrazem nadziei na pokój, którą po tamtej tragicznej lekcji miał świat. Jednak XX i XXI wiek to nadal wyniszczające wojny i konflikty, które toczą się także setki czy tysiące kilometrów od naszych domów. Trzeba o nich pamiętać, bo ich cena jest nie mniej tragiczna jak ta, którą narody zapłaciły po niemieckiej agresji na Polskę. Wykuł go głęboko w skale, by chronić rodzinę. Wykopaliśmy ten schron z powodu dużej liczby ataków rosyjskich samolotów i spadających non stop rosyjskich pocisków. Jego słowa brzmią jak te wypowiadane przez mieszkańców Ukrainy. Tyle że Ahmad mieszka w Syrii - w regionie, który jest celem nieustannych ataków armii reżimu Baszara al-Assada wspieranego przez Moskwę. Krwawa wojna domowa trwa tu już 13 lat. Pochłonęła ponad pół miliona ofiar, a niemal 7 mln zmusiła do ucieczki. To schronienie jest jak grób. Moje dzieci marzą o życiu, jakie mają inne dzieci, o zabawie na zewnątrz, o grze w piłkę nożną na ulicy lub jeździe na rowerze. Ale zamiast tego są uwięzione i zamknięte w tym schronie przez cały dzień. To nie dzieci rozpoczynają wojny, ale płacą za nie najwyższą cenę. Tak jest i w Sudanie, gdzie wojna to codzienność. Najnowsza wojna domowa zmusiła do ucieczki rodzinę 7-letniej Retaj. Żyją w tym obozie dla uchodźców. Chcę tylko, by wojna się skończyła. Żebyśmy mieli jedzenie i wodę. UNICEF ocenia, że aż 25 mln Sudańczyków pilnie potrzebuje pomocy humanitarnej. To połowa mieszkańców kraju. W Jemenie wojna trwa od 9 lat, ale świat przypomniał sobie o niej, dopiero gdy rebelianci Huti zaczęli strzelać rakietami w Izrael i statki na Morzu Czerwonym. W kraju, w którym żyje blisko 40 milionów ludzi, co druga osoba potrzebuje pilnie pomocy humanitarnej. Nie działa blisko 50% publicznych placówek zdrowia. Statystycznie co dwie godziny przy porodzie umiera kobieta. Największe więzienie. Tak określa się to najbardziej zaludnione miejsce na świecie. Z Gazy każdego dnia izraelskie pociski i bomby wyciskają życie. Mówi się, że Gaza jest najtrudniejszym miejscem do mieszkania na Ziemi obecnie. Konflikt w Gazie, właściwie ludobójstwo Palestyńczyków, które dzieje się na oczach świata, zniszczenie 75% budynków sprawiło, że Gaza praktycznie jest niezamieszkiwalna. Afganistan, Birma, Mali. Według raportu Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych na świecie toczy się obecnie ponad 180 konfliktów zbrojnych. Najwięcej od czasów II wojny światowej. Wszystkie wyglądają podobnie. Morze gruzów. Morze uciekinierów. A przede wszystkim morze ofiar, bólu i beznadziei. Na Westerplatte jeszcze wrócimy, tymczasem - kolejne informacje. Joanna Dunikowska-Paź, zapraszam. Dwie osoby zginęły na miejscu, trzecia zmarła w szpitalu. Wszystkie to ofiary pijanego 42-latka, który w takim stanie za kierownicą usiadł nie pierwszy raz. Mężczyzna wjechał w pieszych w sobotni wieczór w miejscowości Magnuszew, na Mazowszu. Magnuszew, 60 km od Warszawy. To na tej drodze wczoraj wieczorem rozegrała się tragedia. 42-letni kierujący fordem w niewyjaśnionych jak do tej pory przyczyn wjechał w dwie grupy pieszych. Wskutek obrażeń niestety jedna kobieta zmarła, w drugiej grupie poruszało się dwoje pieszych. Niestety ta dwójka poniosła śmierć na miejscu. Dziś mieszkańcy badają miejsce wypadku. Tutaj ludzie jeżdżą szybko, ruch jest, długi kawał prostej. Do kilku wiosek dojazd tutaj, nie ma pobocza. Mapa Google. Tragedia rozegrało się tu pomiędzy sklepem w Magnuszewie a oddaloną od niego o 2 km wsią Kurki. To mazowieckie zagłębie sadownicze zatrudniające robotników sezonowych. Pięcioro z nich mieszkało w Kurkach. Wczoraj wybrali się pieszo na zakupy. Najprawomocniej - po alkohol. Ja jechałem o 20.00 do Magnuszewa i oni już szli do Magnuszewa, szli całą drogą, musiałem gwałtownie hamować, bo bez żadnego oświetlenia, bez odblasków, bez światełka, bez niczego. Jakub Majdak dwie godziny później widział znajome twarze umierających ludzi. Ja rozpoznałem tę panią Sylwię, co była u mnie na ogórkach. Na miejscu zginęli mężczyzna i kobieta. Trzecia ofiara zmarła w szpitalu. Kolejne dwie osoby zostały ranne. Są w szpitalu w Radomiu. Kierowca, mieszkaniec Magnuszewa, miał prawie 1,5 promila alkoholu we krwi. 14 lat temu stracił prawo jazdy za jazdę w stanie nietrzeźwym. Mężczyzna został zatrzymany przez kozienickich policjantów, trafił do policyjnej celi, teraz prowadzone będą z nim czynności po wytrzeźwieniu. Grozi mu od 5 do 20 lat więzienia. Dziś święto plonów i zakończonych żniw. W czasie tradycyjnej mszy dożynkowej na Jasnogórskich Błoniach prezydent Andrzej Duda podkreślał wartość pracy rolników i wspólnie z nimi się modlił. Na uroczystą mszę rolnicy przynieśli oprócz chleba uwite z pozostawionych na polu zbóż wieńce - symbol dziękczynienia za plony. Ogólnopolskim dożynkom na Jasnej Górze towarzyszy Krajowa Wystawa Rolnicza. Na stoiskach w alei Najświętszej Maryi Panny swoje produkty i usługi prezentuje 400 firm i instytucji rolniczych. Ostatni wakacyjny dzień to dobry moment na podsumowanie sezonu. Debata o debacie i wojna na wpisy. Kamala Harris i Donald Trump 10 września wystąpią w telewizyjnej debacie zorganizowanej przez ABC News, ale zanim wojna nerwów przeniesie się do studia, już na dobre trwa m. in w sieci. Ostatnio mieliśmy debatę ze śpiącym Joem Bidenem. Jak sobie poradził? Był ostry jak bułka z masłem. Teraz kandydat republikanów w debacie przedwyborczej zmierzy się z byłą prokuratorką generalną Kalifornii Kamalą Harris. Ale to, czy w ogóle do niej dojdzie, stało pod znakiem zapytania. Kandydaci nie mogli dojść do porozumienia, która z amerykańskich stacji ma być organizatorem. Harris odmówiła udziału w debacie w sprzyjającej Trumpowi stacji Fox News. Ona nie chciała debatować. Nie chciała debatować. Nie byli z tego zadowoleni. Ale dostali telewizję, którą chcieli. Chodzi o telewizję ABC News, w której ostatecznie spotkają się kandydaci. Osiągnąłem porozumienie z radykalnymi lewicowymi demokratami w sprawie debaty z towarzyszką Kamalą Harris. Będzie ona transmitowana na żywo przez ABC Fake News. Zdecydowanie najbardziej paskudną i niesprawiedliwą stację informacyjną w branży. We wpisie Trump zaznaczył, że chce, by debata z Harris odbyła się według tych samych reguł co czerwcowy pojedynek Biden - Trump w CNN. Na stojąco, bez możliwości korzystania z notatek. Nie wspomniał jednak o mikrofonach. Donald Trump poddaje się swoim doradcom, którzy nie pozwalają mu na debatę z non stop włączonym mikrofonem. Jeśli jego własny zespół nie ma do niego zaufania, Amerykanie z pewnością też nie mogą. Sztab Harris domaga się tzw. gorących mikrofonów, włączonych nie tylko wtedy, gdy kandydat odpowiada na pytanie. I z tego Trump najwyraźniej zdaje sobie sprawę. Czy chciałby pan, aby mikrofon był wyciszony podczas debaty, gdy nie zabiera pan głosu? Zgadzamy się na te same zasady, nie wiem. Nie ma to dla mnie znaczenia. Prawdopodobnie wolałbym, by był włączony. Ale umowa była taka, że będzie tak samo jak ostatnio. Zapytajcie Bidena, jak to wyszło. Jaki będzie rezultat debaty z Harris? To miliony Amerykanów ocenią 10 września. Na koniec 19.30 obiecany powrót na Westerplatte, gdzie kolejne spotkanie z historią ma dla państwa Zbigniew Łuczyński. Jestem tutaj od wczoraj i ciągle w myślach towarzyszy mi zdanie o Gdańsku: "Tu wolnością pachnie wiatr". I coś w tym jest, bo jak widzieliśmy w dzisiejszych materiałach, wolność nie ma ceny. Wielu z naszych rodaków, naszych bliskich, krewnych zapłaciło za tę wolność najwyższą cenę. Ich historie pozostają we wspomnieniach, jednak wielu tych, którzy mogliby je przekazać, już często z nami nie ma. Może dlatego warto wsłuchać się w słowa tych, którzy są. Krystyna Sierpińska, pseudonim "Marzenka", rocznik '29. W powstaniu warszawskim była sanitariuszką. Kolega umarł, tak trzymałam mu głowę, i "matko" do mnie mówił. Jakie to było smutne, nie pożegnałam taty ani mamy, ale pożegnałam kolegę. Rodziców straciła na samym początku wojny. Dla niej, trojga rodzeństwa to był koniec dzieciństwa. Po ojcu, który zginął w obozie Mauthausen, została jej jedynie obrączka i rodowy sygnet. Przyszła taka teczka z nazwiskami i ojciec był na pierwszym miejscu, ten gestapowiec patrzy i mówi: "Jezus Maria, ale pan ma pecha". Dla Stanisława Pacześniaka wojna to tułaczka. To także nieobecny w domu ojciec - oficer armii Kleeberga, który do rodziny wrócił po 7 latach. Zobaczyłem potężnie zbudowanego pana w mundurze majora. Powiedziano mi: "Ucałuj tatę". Wśród wojennych wspomnień - także to o paczce z pomarańczami. Nie wiedziałem, co to pomarańcza, bawiłem się, mój brat mi to zjadł. Do śmierci mu wypominałem, że zjadł mi piłeczkę, którą dostałem. Ta słodko-gorzka historia jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dba o to między innymi bratanek pana Stanisława Adam, historyk i pracownik wrocławskiej Zajezdni. Miejsca, w którym pamięć o przeszłości nie ginie. Wysłuchiwanie ich relacji jest istotne dla budowania naszej tożsamości, bo musimy wiedzieć, dlaczego tu mieszkamy, skąd się wzięliśmy, dlaczego mówimy w takim, a nie innym języku. Ale nawet jeśli w rodzinie nie mamy już świadków tamtych czasów, są inni, którzy chętnie o nich opowiadają. I ci, którzy te historie chcą nieść dalej. Historia nie może umrzeć, jak powiedział jeden pan powstaniec, mamy Polskę wolną i niepodległą, trzeba to pielęgnować. To ostatnia okazja do obcowania z żywymi świadkami historii. Bo takich wspomnień jak to podporucznika Franciszka Batorego próżno szukać w podręcznikach do historii. Major wyciągnął pistolet, wkłada mu w usta, to była scena, którą oglądałem, i został wywieziony przez tego majora. Lęk o brata towarzyszył mu już zawsze. A wojenne traumy wciąż wracają do niego w snach. Pamiętam, jak chodziłem między zabitymi ludźmi, ciała leżały wszędzie i zabite konie. Wojenne historie rodzinne, często te tragiczne, równie często pozostają nieopowiedziane. To jednak historie, które pomagają zrozumieć teraźniejszość, a dzisiejsza rocznica to dobry moment, by wysłuchać świadków tych wydarzeń. I przekazać kolejnym pokoleniom. A zaraz po 19.30 w TVP INFO "Rozmowy (nie)wygodne" i bardzo osobista rozmowa o życiu i przyjaźniach Mariusza Szczygła z Magdą Umer.