Wielka mobilizacja partii politycznych przed wyborami. W Katowicach swoją konwencje miało PiS, podkreślając, że to największa w historii polskiej polityki konwencja polityczna. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Chodzi o to, żeby w Polsce nie wrócił system Tuska. Zwyciężymy! Zwyciężymy! Pełna mobilizacja na przedwyborczej konwencji Prawa i Sprawiedliwości. Stawiamy przede wszystkim na bezpieczeństwo szeroko, bardzo szeroko rozumiane. Polska! Biało-Czerwoni! Ludzie boją się o swoje domy i samochody. Europa w strachu przed zalewem nielegalnej migracji. Każdy, kto doświadcza problemu migracji i wierzy, że tyczy ona jednego kraju, popełnia duży błąd. Biało-czerwono na nowojorskim Manhattanie. Trwa Parada Pułaskiego. Na największą w historii konwencję partyjną wyborcy z całej Polski przyjechali do katowickiego Spodka, by porozmawiać o najważniejszych problemach - w tym o bezpieczeństwie i obronie granic. W Katowicach, w sercu Śląska, zabiło polityczne serce Polski. Jest pozytywnie, dobrze jest dla ludzi, dobrze jest dla rodzin. Rząd jest dobry, nie jest proniemiecki, walczy o kraj, walczy o suwerena. Prawo i Sprawiedliwość skupia się na najważniejszym - czyli na bezpieczeństwie. Jest podstawową sprawą dla nas wszystkich - najważniejszą. W bezpiecznym kraju będziemy bezpiecznie żyli. Bezpieczna przyszłość Polaków to inwestowanie w armię, szacunek do munduru i obrona granic. Zwyciężymy! Zwyciężymy! Wszystko to jest naprawiane po zaniedbaniach rządu Donalda Tuska. Tak wyglądał system Tuska. Polska, która miała być małym, zupełnie pozbawionym znaczenia państwem między Rosją a Niemcami. System Tuska redukował bezpieczeństwo Polski. Wytyczając linię obrony dopiero na Wiśle i Wieprzu, a także oddając niemal połowę kraju potencjalnemu agresorowi. Do Berlina! Do Berlina! Prawo i Sprawiedliwość zerwało z szokującą koncepcją kapitulacji i osłabiania armii na wschodzie. My mówimy twardo: Polska musi mieć dobre zdolności obronne, a więc dobrze wyszkoloną i uzbrojoną armię. Wtedy możemy być bezpieczni. Bezpieczeństwo to również brak zgody na forsowaną przez Brukselę politykę migracyjną. My chcemy wzmocnienia granic. Tak jak wzmocniliśmy granicę polsko-białoruską, tak samo oczekujemy, że UE skupi się na tym, żeby południowe granice Europy były bezpieczne. Dlatego w zbliżających się wyborach Polacy odpowiedzą na fundamentalne pytanie - mówił premier. Nie tylko czyja będzie Polska, ale na pytanie jeszcze ważniejsze, najważniejsze: Czy będzie Polska? W czterech kluczowych dla polskiego bezpieczeństwa sprawach - nielegalnej migracji, likwidacji zapory na granicy z Białorusią, wyprzedaży majątku narodowego i podwyższenia wieku emerytalnego - Polacy wypowiedzą się w referendum. Cztery razy "nie" - to jest droga do przyszłości, do dobrej przyszłości Polski. Po największej konwencji partyjnej w historii lider Prawa i Sprawiedliwości oraz pozostali kandydaci wyruszyli na kolejne spotkania z wyborcami. Prawo i Sprawiedliwość zapewnia, że jest gwarantem bezpiecznej przyszłości. To odbudowa i modernizacja polskiej armii, ale też obrona polskich granic i sprzeciw wobec przymusowej relokacji migrantów. W tych sprawach ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego jest w pełni zmobilizowane. Politycy Prawa i Sprawiedliwości zwracają uwagę, Podkarpacki Łańcut to jedno z tych miasteczek, z którego blisko do granicy z Ukrainą. Tych fabryk jest tu sporo na Podkarpaciu, które inwestują i młodzież pracuje, szczególnie ta fachowa młodzież. Co można sobie życzyć innego jak mamy już emerytury, mamy zapewniony byt, więc wszystko jest okej. Takie głosy padają w całym kraju. W Katowicach politycy Prawa i Sprawiedliwości tłumaczyli, że Polska może pozostać bezpieczna i coraz bardziej zamożna także w kolejnych latach. To jest, proszę państwa, nasz cel dzisiaj. Cel możliwy do zrealizowania. Ale on w najwyższym stopniu nie odpowiada naszym sąsiadom, a także niektórym innym. Stawką tych wyborów jest bezpieczna Polska, jest suwerenna Polska, jest godne życie nas wszystkich, wszystkich Polaków. Bezpieczeństwo to również pewność, że politycy nie zmienią wieku emerytalnego. Jakie trzeba mieć serce lub jaki brak serca, aby zmuszać Polaków, aby ciężej i dłużej pracowali. Aby zmuszać kobiety na wsi, aby pracowały dłużej o 12 lat. Dla niepełnosprawnych bezpieczeństwo to wsparcie państwa w codziennych trudnościach. Czy myślicie, że Platforma Obywatelska, która rządziła wcześniej, tak podchodziła do osób niepełnosprawnych? Zapewniam was, że tak nie podchodziła i nadal tak nie podchodzi. Dla każdej rodziny bezpieczeństwo to stabilność finansowa. A o nią łatwiej, gdy państwo stać na programy społeczne. Przywróciliśmy Polakom nie tylko nadzieję, ale pokazaliśmy Polakom, że możemy zmienić na lepsze ich życie, ich codzienny byt. Tym samym nie sprawdziły się ponure wizje opozycji, że Prawu i Sprawiedliwości nie uda się przeprowadzić zapowiedzianych reform. Nam zależy na tym, aby do Polski nie wrócił system Tuska - tak w Katowicach mobilizował wyborców prezes Prawa i Sprawiedliwości. Lata rządów Platformy to czas, gdy Polaków w kryzysie zostawiono na pastwę losu, a strategiczne dla bezpieczeństwa spółki wyprzedawano - przypominał wicepremier Jarosław Kaczyński. Teraz partia Tuska usiłuje wywołać panikę na stacjach paliw. Opozycja nie pierwszy raz w ostatnich latach straszy kierowców wizją braku paliw. W czasie pandemii nie zabrakło, to teraz ma zabraknąć? To jest specjalna robota taka. Nie ma kryzysu paliwowego. Produkcja paliw jest realizowana w pełnym wymiarze. Politycy opozycji liczą jednak na efekt samospełniającej się przepowiedni, czyli na tak dużą liczbę tankujących na zapas, by dostawy paliw nie mogły być wszędzie realizowane na czas. Nie dajmy się ponieść emocjom. Myślę, że to jest tylko straszenie. Mamy, wydaje się, dosyć sensownie zabezpieczoną gospodarkę energetyczną. Tak jest dzięki przekształceniu Orlenu w wielki koncern multienergetyczny. Jednak w przypadku dojścia opozycji do władzy największy polski koncern ma zostać rozbity, a potem sprywatyzowany. Tak stało się z wieloma spółkami w latach rządów PO-PSL. Zaczadzenie ideologią liberalną. Wyprzedawano polski majątek, a była to wyprzedaż i na poziomie rządu, i na poziomie samorządów. Czasy Tuska to także kilkunastoprocentowa stopa bezrobocia. 2,3 mln bezrobotnych, wyjazdy z kraju, rozbijanie rodzin. Płaca 5 zł za godzinę. Rząd Tuska w kryzysie zostawiał Polaków samym sobie. Ekipa Prawa i Sprawiedliwości w czasie pandemii wprowadziła bezprecedensowe wsparcie. Efekt? Mimo serii światowych turbulencji stopa bezrobocia to tylko 5%. 8 lat temu państwo wreszcie zaczęło być aktywne w gospodarce. Tam, gdzie w grę wchodzi bezpieczeństwo Polaków, działa już nie tylko niewidzialna ręka rynku, a gdy przychodzą zewnętrzne kryzysy, najważniejsza jest ochrona miejsc pracy. Presja migracyjna na szlaku bałkańskim narasta. Niemcy nagle chcą zwiększenia ochrony granic zewnętrznych Unii, a Włosi apelują o stworzenie planu pomocy Afryce. Eurokraci z Brukseli zaś w trybie przyspieszonym już w nadchodzącym tygodniu chcą decyzji zakładających m.in. przymusową relokację nielegalnych migrantów. Kolejna zapora w kolejnym kraju wspólnoty. Grecy budują niemal 40-kilometrowe ogrodzenie, które ma powstrzymać migrantów z Turcji. Na pograniczu chorwacko-bośniackim mobilizacja służb. Według lokalnych władz właśnie tamtędy zmierza największa fala na bałkańskim szlaku. Ludzie boją się o swoje domy i samochody. Nawet mam przyjaciół, którzy zgłaszali kradzieże i straty. Do włoskich portów zawijają statki niemieckich organizacji pozarządowych, które transportują nielegalnych migrantów z wybrzeży Afryki. Sytuacja geopolityczna, sytuacja kryzysu, przed którym stoimy, pokazuje wyraźnie, że ryzykujemy, a w przypadku braku strukturalnych reakcji wszyscy zostaną przytłoczeni tym problemem. Takich komentarzy zaczyna w Unii przybywać. Włoska opinia publiczna podkreśla jednoznacznie, że to właśnie niemieckie NGO. Wynajmują statki, które z pieniędzy rządu niemieckiego przewożą migrantów do innego kraju, bynajmniej nie do Niemiec. Równocześnie sami Niemcy coraz głośniej mówią o potrzebie ochrony granic zewnętrznych. Liczba uchodźców aspirujących do Niemiec jest obecnie zbyt wysoka. Problemem jest przede wszystkim brak weryfikacji ludzi, którzy są wpuszczani na terytorium Unii. Są to migranci ekonomiczni, którzy chcą poprawy losu swojego i sytuacji gospodarczej, a nie osoby kwalifikujące się do ochrony międzynarodowej. Ich przymusowa relokacja zachęca kolejnych migrantów do szturmu na Europę. Zgodzono się na system, który mógł doprowadzić do tego, że w Polsce nie będzie 10 czy 15 tys., czy 20 tys. nielegalnych migrantów, tylko że ta liczba się w bardzo krótkim czasie powiększy. Rząd Prawa i Sprawiedliwości już 8 lat temu przymusowej relokacji migrantów powiedział "nie". W październikowym referendum to stanowisko będą mogli potwierdzić wszyscy Polacy. Wciąż napięta sytuacja w Szwecji. W kraju tylko do połowy września miało miejsce ponad 250 strzelanin. To w dużej mierze skutek rywalizacji gangów, których znaczną część stanowią imigranci. Przestępcze grupy walczą o dominację w handlu narkotykami. W Sztokholmie jest Dawid Helsner. Jak mieszkańcy szwedzkiej stolicy reagują na eskalację przemocy w ich kraju? Mieszkańcy miasta mówią, że w centrum czują się komfortowo. Jeśli dopytuję o przedmieścia, gdzie w głównej mierze mieszkają imigranci, to wtedy zapada cisza bądź wymowne spojrzenia. Nie ma mowy o przebywaniu po zmroku w uliczkach oddalonych od centrum. Sztokholm. W centrum owszem, spokój i porządek. Jednak to, co dzieje się na przedmieściach, to już zupełnie inna historia. Tam nie czułbym się bezpiecznie. To przestępczość, gangi i przemoc. Kiedy byłam młoda, w Szwecji w zasadzie nie było przemocy. To, co się dzieje, jest okropne. Lepiej w nocy nie wychodzić. W Sztokholmie rozmawiamy z Radosławem Gałysą, który mieszka tu od 12 lat. Wszystko jest odizolowane, każdy się izoluje. Dużo znajomych wypowiada się w ten sposób, że się boją wieczorem wyjść na ulicę. Szczególnie w tych dzielnicach. Największy skandynawski kraj to dziś raj dla imigrantów, dla których szeroko otwarto drzwi. Dziś to oni są przyczyną wzrostu przestępczości. Szwecja znajduje się obecnie w skrajnej, wyjątkowej sytuacji. Fala przemocy nie ma sobie równych. Nie ma sobie równych w Szwecji, ale nie ma sobie równych także w Europie. Szef tutejszego rządu zadeklarował, że policji w walce z gangami pomoże wojsko. Jak szwedzkie władze same przyznają, do takich sytuacji doprowadziła nieudana polityka migracyjna. Ten doszczętnie zniszczony budynek to skutek wojny gangów. W wyniku eksplozji zginęła tu młoda kobieta, która prawdopodobnie nie miała nic wspólnego z konfliktem między grupami przestępczymi. Coraz częściej dochodzi do "rekrutacji" młodych ludzi, którzy potem wykonują przestępcze zlecenia. Co jakiś czas są jakieś wybuchy, są jakieś strzelaniny. Takiej Szwecji nie było, kiedy żeśmy tutaj przyjechali ja z rodziną. Każdy liczy na to, że sytuacja kiedyś się uspokoi, o ile dla Szwecji nie jest już za późno. Atak bombowy w Turcji. Zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze przed siedzibą tureckiego MSW w Ankarze. Drugi zginął w wymianie ognia z siłami bezpieczeństwa. Na razie nikt nie przyznał się do ataku. Szczegóły w przeglądzie wydarzeń z zagranicy. Zamachowcy wysiedli z furgonetki i zaczęli strzelać do strażników. Jeden z nich zdetonował kamizelkę samobójczą, drugi został zastrzelony. Mężczyźni użyli także granatów ręcznych. Do ataku doszło na kilka godzin przed sesją parlamentu po wakacyjnej przerwie. Słowacy obudzili się dziś w nowej rzeczywistości. Bo badanie exit poll wczoraj wieczorem dawały zwycięstwo w wyborach innej partii. Te wygrało jednak ugrupowanie Smer, zdobywając 23% głosów. Tym sposobem były premier Robert Fico najprawdopodobniej stanie na czele nowego koalicyjnego rządu. Słowacja i Słowacy mają większe problemy niż Ukraina. W kampanii Fico zapowiedział, że Słowacja będzie blokowała kolejne sankcje Unii na Rosję oraz wsparcie finansowe Brukseli dla Kijowa. Gigantyczne - kula ziemska, kask astronauty czy oko. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Oto co jeszcze przed nami w programie. Niemiecka prasa włącza się w kampanię wyborczą i otwarcie popiera Tuska. Serial "Dewajtis" hitem TVP1. Superprodukcja nokautuje konkurencję w niedzielne wieczory. Po raz 86. słynną Piątą Aleją na nowojorskim Manhattanie przechodzi biało-czerwona Parada Pułaskiego. To ogromny marsz Polaków i przedstawicieli Polonii, którzy mimo że mieszkają tysiące kilometrów od ojczyzny, Polskę mają nieustannie w sercach. W tym roku w uroczystości bierze udział prezydent Andrzej Duda. Na miejscu jest nasz korespondent Rafał Stańczyk. Jak przebiega parada i na co zwrócił uwagę prezydent w swoim przemówieniu w Nowym Jorku? Jeszcze 2 dni temu w mieście był potężny deszcz. Dziś pogoda jest przepiękna. Ogromne tłumy. Ulicami Nowego Jorku przechodzą roztańczone tłumy. To ludzie dumni z tego, Piąta Aleja w Nowym Jorku ma dziś tylko jeden kolor. To największe święto amerykańskiej Polonii i dowód na jej jedność i siłę. W tym roku uroczysty przemarsz odbywa się pod hasłem "Polska i Ameryka w obronie wolności". Paradę Pułaskiego poprzedziła uroczysta msza święta w Katedrze św. Patryka. W biało-czerwonym marszu biorą udział dzieci z polonijnych szkół, członkowie orkiestr, zespołów ludowych, parafii, a także goście z Polski. Parada to też idealny czas, by przypomnieć o wspólnej polsko-amerykańskiej historii. Od wieków przedstawiciele Polonii to najlepsi ambasadorowie naszych spraw za oceanem - od czasu wojny o niepodległość USA po współczesność i walkę z rosyjskim imperializmem. W Warszawie Marsz Miliona Serc. "Miliona" tylko z szumnej nazwy, bo z danych policji wynika, że uczestników było 10 razy mniej. Miał być pochód w obronie kobiet, ale o głównej bohaterce jakoś zapomniano. Donald Tusk mówił o pojednaniu, ale miłości też jak na lekarstwo. Wszystkim paniom, wszystkim dziewczynom... ...marsz opozycji w Warszawie właśnie im miał być dedykowany. Tak Donald Tusk planował w lipcu. Pretekstem była rozdmuchana przez stację TVN historia pani Joanny. Jestem dyrektorką muzeum, kochanką, sądzę, że całkiem niezłą. Minęły tygodnie, a opozycja o gwieździe swojego marszu najwyraźniej zapomniała. Pani Joanna z Krakowa? Nie wiem w tym momencie, o czym pan mówi. Została ona wykorzystana przez was? Ciężko mi to w ogóle komentować. Nie znam sprawy, o której pani mówi. Joanny Tusk na marsz nawet nie zaprosił. Niewątpliwie moja historia została wykorzystana do budowania jakiegoś tam politycznego kapitału. Podobnie było już kilka miesięcy temu z pewnym kibicem Ruchu Chorzów. Najpierw wykorzystany do filmiku z Tuskiem. A potem, gdy zaczął zadawać szefowi PO niewygodne pytania, przywołany do porządku. Odbieram panu głos. Wróćmy do marszu. O jego celu najpierw sam szef PO... Będzie można znowu myśleć o pojednaniu. To ze sceny. A wśród maszerujących takie hasła. Takie nagrania. W końcu takie słowa. Pytamy więc dalej o cel przemarszu. Cel jest jeden: odsunąć PiS od władzy. Przyjdzie nowa władza i zrobi porządek ze szczujnią. Mógłby pan przestać? O zorganizowanych wyjazdach do Warszawy politycy PO informowali od wielu dni. Policja podała, że do miasta dotarło około 450 autokarów. Na poprzedni marsz, 4 czerwca, było ich ponad dwukrotnie więcej Jest nas już prawie milion. Nieprawda. Szacunki policji mówią, że na rondzie Dmowskiego było 60 tys. A na trasie przemarszu - 100 tys. Czyli 10 razy mniej, niż twierdził szef PO. Kłamstwo było podstawą systemu Tuska, kiedy rządził i jest podstawą tej kontynuacji systemu Tuska. Liczbą 100 tys. uczestników posługiwała się sama Platforma, zgłaszając w ratuszu marsz. Zbliżające się wybory parlamentarne w Polsce są w centrum zainteresowania niemieckich mediów. "Dobry Tusk, zły Kaczyński" - tak dzisiejszy artykuł o Polsce tytułuje niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Niemcy nie ukrywają swojego poparcia dla byłego szefa Rady Europejskiej, który nie tylko wtedy bronił interesów Berlina. Robił i robi to także w sprawach, które narażają bezpieczeństwo Polaków - jak reset z Rosją czy przyjmowanie nielegalnych migrantów. Niemieckie media z nadzieją spoglądały dziś na Warszawę. Der Spiegel pisze o "decydującym starciu", wyborców Prawa i Sprawiedliwości nazywają "biedniejszymi i gorzej wykształconymi". Berlin kreśli już scenariusz powrotu rządów Tuska: "Jeśli liberał Tusk odzyska władzę, to ważny bastion prawicowego populizmu na kontynencie upadnie". Przez cały okres rządów Donald Tusk wykonywał to, co Niemcy chciały, jeżeli chodzi o prywatyzację, jeżeli chodzi o tanią siłę roboczą. Dlatego Niemcy chcą powrotu tego stanu. Niemcy dobrze pamiętają, jak ochoczo Donald Tusk wykonywał polecenia kanclerz Angeli Merkel. Reset z Rosją, podniesienie Polakom wieku emerytalnego czy zgoda na przyjmowanie nielegalnych islamskich migrantów. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Z równą troską Tusk nie odnosił się już do Polaków, gdy nakazał, także kobietom pracę aż do 67. roku życia. Można było podnieść wiek emerytalny i to na polecenie wydawane przez telefon, w tym wypadku z Niemiec, bo tak to było, proszę państwa, tak to było. Wszystko to kosztem bezpieczeństwa Polaków i w zamian za intratne stanowiska, przywileje oraz nagrody. Danke fur alles. że są przedstawicielami Polonii. Dobre relacje Tuska z Berlinem nie wzięły się znikąd. Wkrótce Polacy staną przed wyborem. Czy chcemy, żeby Polska była rządzona przez politycznego męża stanu Jarosława Kaczyńskiego czy przez politycznego męża Angeli Merkel Donalda Tuska? A Tusk w politycznym posagu zapewne dostanie - i przyniesie do Polski - przymusową relokację migrantów, ale też napływ kulturowych antywartości, które w Niemczech już dawno zerwały się ze smyczy jak podczas tej berlińskiej parady ludzi, którzy uważają, że są psami. "Jest mi wstyd, jest mi głupio przyznać się, że jestem Polką" - to słowa kandydatki do polskiego parlamentu Koliny Kaczor-Hanuszewicz, startującej z list Koalicji Obywatelskiej. Kobieta szydzi też z wyborców PiS. Wpisuje się w coraz częściej stosowaną narrację sympatyków tej partii. Przy kompletnym braku reakcji lidera Platformy. Karolina Kaczor-Hanuszewicz, tu na zdjęciach z prominentnymi politykami PO, kandydatka tej partii na posła - szokuje. Jest mi wstyd, jest mi głupio przyznawać się, że jestem Polką. Wszyscy nas uważają za idiotów i debili - taka jest prawda. Pani się chyba coś pomyliło, pani chce startować do polskiego sejmu, nienawidząc Polski? Pani chyba chciała startować zupełnie gdzie indziej, może do Bundestagu niemieckiego? Ale na pewno nie do polskiego parlamentu... Internauci zauważają, że "zawstydzenie polskością" nie przeszkadzało kandydatce PO lekką ręką wziąć w czasie pandemii ponad 200 tys. zł bezzwrotnej dotacji od państwa. Skrajnie negatywnych opinii o Polsce osób sprzyjających opozycji jest bez liku. Słuszne jest twierdzenie, że Polska to nie jest kraj dla ludzi. Czuję się jak córka w domu alkoholika, w przemocowym domu, odebrano mi poczucie, że Polska jest moim krajem. Ponoć dobrze wykształceni, z wielkich miast, tolerancyjni i otwarci. Co myślą o wyborcach PiS-u? Ograniczeni, nieobyci, niejeżdżący i niewiedzący, co się o nich sądzi. Być może warto przedstawić argumenty? Ależ skąd. Trzeba przy***, żadnych dialogów chrześcijańskich, żadnego rozumienia, debaty. Nie, ku***, przy***. Znaczna część mojego ukochanego narodu jest bezdennie głupia. Ja się czuję, jakby ktoś na mnie srał po prostu cały czas. Ludzie chcący uchodzić za elitę nie szczędzą sił, by wspierać Platformę. Proponują, jak przekonywać niezdecydowanych do głosowania. To jest rzecz, która w mojej najgłębszej ocenie powinna prowadzić do dyskwalifikacji, do wykreślenia w ogóle z życia społecznego czy publicznego takich osób, które mówią źle o swoim kraju. Wybory już za dwa tygodnie. Zamiast mówienia o programie, zamiast szczegółowych propozycji - złe emocje, drwiny i pogarda. I tak od tygodni. Pomysł Koalicji Obywatelskiej na kampanię jest prosty. Nie odpowiadać na ważne pytania - choćby te, które będą przedmiotem referendum - Mam jakąś taką polityczną obsesję w swoim życiu. "Stanisław Helski. Dlatego" - laureatem Złotego Opornika. Do tego niemiecka fabuła "Ostatnia egzekucja" i białoruski dokument "Matczyzna" - tak przedstawia się lista laureatów głównych nagród Międzynarodowego Festiwalu "Niepokorni. Niezłomni. Wyklęci". Wydarzenie odbyło się już po raz 15. "Stanisław Helski. Dlatego". Nie będę uzasadniał, ponieważ ten film nie wymaga uzasadnień. Jestem poruszony tą nagrodą, tak samo jak poruszająca jest historia Stanisława Helskiego. "The last execution, Franziska Stuenckel". Pytanie, jak te filmy można zobaczyć? Jak dystrybuować te filmy zarówno w kraju jak i za granicą? Myślę, że ta nasza oferta tegoroczna - powstał międzynarodowy market filmowy - jest odpowiedzią na te pytania. Aleksander Michałkowicz za film "Motherland". Mamy do czynienia ze zjawiskiem na mapie festiwali filmowych unikalnym, oryginalnym. Walka o spadek i bój z własnymi słabościami. Każdej niedzieli w ponad 2 mln domów gości superprodukcja TVP "Dewajtis". To historia o honorze i miłości do ziemi, ukochanej i rodziny. Każdy odcinek zaskakuje splotem wydarzeń. Czy tak będzie i dziś? Po utracie ukochanej Czertwan samotnie dźwiga ciężar opieki nad Poświciem - ziemią przyjaciela rodziny. Ale los nagle może się odwrócić. Wszystko za sprawą przepowiedni. Przed nami 3. odcinek historii Czertwanów i Orwidów - skomplikowanych losów zaściankowo-dworskiej społeczności. Krew Czertwanów w nim płynie. Właśnie - płynie! I nie pozwolę, żeby ją stracił dla jakichś wojenek. Superprodukcja stała się hitem TVP i każdej niedzieli nokautuje konkurencję. Chcą wojenki? Będzie wojenka. Każdy z odcinków zgromadził przed telewizorami ponad 2,2 mln widzów. Podoba się pani ten serial? Jasne! Bardzo! W rodzinnym domu mojej mamy były powieści Rodziewiczówny. Opowieść Marii Rodziewiczówny na ekranie zachwyca wielobarwnym obrazem XIX-wiecznej Żmudzi. Trzeba czekać tydzień, żeby czekać, co dalej właśnie. Jaką tajemnicę wyjawi młody Czertwan? O tym dziś o 20.20 w TVP1. Kończymy Wiadomości. Za chwile rozmowa z publicystami o polityce i trwającej kampanii wyborczej, bo wybory juz za niespełna 2 tygodnie.