Nominacje ambasador#w na biurku prezydenta. Czy jest szansa na podpis? Inflacja w dół, więcej w portfelach Polaków. Najlepsi pianiści kontra dzieła Fryderyka Chopina. Rusza Konkurs Chopinowski. Zbigniew Łuczyński. "19.30". Dobry wieczór. Do tego spotkania ma dojść w październiku - zapowiada prezydent Karol Nawrocki, mówiąc o ważnej rozmowie z ministrem spraw zagranicznych. Rozmowa jest ważna, bo brak prezydenckiego podpisu pod nominacjami ambasadorów nie służy Polsce. Prezydent mówi o "naprawieniu sytuacji w polskiej dyplomacji". Minister - o konstytucyjnym obowiązku prezydenta. Czy obaj mówią o tym samym? I to będzie przeszkadzać samemu panu prezydentowi. Co do jednego panuje ponadpolityczna zgoda. To jest niepokojąca sytuacja. Brak 41 ambasadorów w placówkach na całym świecie to nie jest sytuacja korzystna dla Polski. Kryzys z ambasadorami wywołany przez rząd. Prezydent odpowiedzialność próbuje zrzucić na rząd, ale to na jego biurku czekają gotowe do podpisu wnioski. Moje oczekiwania są takie, żeby prezydent zgodnie z konstytucją i ustawą złożył podpisy na wnioskach złożonych zgodnie z ustawą, ale to się nie dzieje. Karol Nawrocki od objęcia urzędu prezydenta nie podpisał żadnej nominacji ambasadorskiej. W tej sprawie ma dojść do spotkania prezydenta z szefem dyplomacji. Zawsze jestem do dyspozycji pana prezydenta. Procedura powołania ambasadora wymaga współdziałania prezydenta, szefa MSZ i premiera. Ambasadora wskazuje szef dyplomacji, opiniuje Konwent Służby Zagranicznej i sejmowa komisja, potrzebna jest jeszcze zgoda rządu, następnie premier kieruje wniosek do prezydenta. Kandydaci na ambasadorów, o których toczy się dziś spór, mają już wszystkie potrzebne zgody. Prezydent podpisu jednak odmawia. Porozumienie jest możliwe pod jednym warunkiem - że pan prezydent i jego otoczenie będą mieć świadomość przepisów konstytucyjnych. Prezydent nie tylko nie podpisuje nominacji, ale też wysuwa kolejne żądania. Bez wstępnej akceptacji prezydenta Polski Karol Nawrocki już nie tylko chce decydować, kto zostanie ambasadorem, ale też kto będzie kandydatem na ambasadora. Do rozważenia, tylko jak zostanie wskazana podstawa prawna. W innym przypadku to forma uzurpacji władzy - słyszymy. Próbuje rozszerzać swoje kompetencje, nadawać sobie nowe, niezgodnie z przepisami prawa. Odkleił się od rzeczywistości albo nie przeczytał ustawy ani konstytucji. Która wyraźnie wskazuje, że to rząd prowadzi politykę zewnętrzną. Tu też pojawia się kwestia odpowiedzialności za ambasadorów. Ja odpowiadam za jego pracę. Kto ponosi odpowiedzialność za ambasadorów? Ale kto konkretnie. Personalnie. Personalnie to minister spraw zagranicznych. Prezydent chciałby sobie wybierać, a potem minister Sikorski będzie za nich odpowiadał? Pan prezydent chciałby korzystać ze swoich konstytucyjnych prerogatyw. W rozmowie na odległość między prezydentem a szefem dyplomacji z ponad 40 nazwisk najczęściej pojawiają się te dwa. Nie ma możliwości, żeby pan Schnepf i pan Klich dostali mój podpis. Bogdan Klich to kandydat na ambasadora w USA. Obecnie jest kierownikiem placówki. Ma zgodę USA. Ale jest charge daffaires i wiadomo, że nie ma wstępu. Amerykanie widzą problemu, a wy widzicie? Amerykanie także widzą problem. Ryszard Schnepf kieruje placówką w Rzymie, też ma akceptację państwa przyjmującego. Nie zostawiała suchej nitki na polityce rządu PiS. I, jak słyszymy, Schnepfa dyskwalifikuje. Szkodził Polsce. Powiedział pan przed chwilą, że Prawu i Sprawiedliwości szkodził. Nie, Polsce rządzonej przez PiS. - Polsce rządzonej przez PiS. - No tak. Ale on krytykował was. Ma do tego prawo. Ale należy odróżnić krytykę od wystąpień antypaństwowych. Spotkanie w sprawie ambasadorów ma odbyć się jeszcze w październiku. "Najważniejsza i najtrudniejsza obietnica wyborcza, czyli koniec pisowskiej drożyzny, spełniona". Tak dobre informacje na temat inflacji skomentował premier. 2,9% - te liczby cieszą analityków, ale czy my, konsumenci, idąc do sklepów, mamy szansę to odczuć? O liczbach tych statystycznych i cyfrach, tych pod produktami na sklepowych półkach. Targowisko - najlepszy barometr cen podstawowych towarów. Według mnie jest stabilnie w miarę. Takie wrażenie jest, że nic nie tanieje, a wszystko idzie w górę. Ale znacznie wolniej, co potwierdzają dane Głównego Urzędu Statystycznego. We wrześniu inflacja wyniosła 2,9 %. Tyle samo co w sierpniu. Odpowiedzialnie można powiedzieć: koniec drożyzny. Mówi Donald Tusk, odnosząc się do tego wykresu. Jeszcze 3 lata temu, w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy, inflacja sięgała 18% rocznie. 2 lata temu spadła do ponad 6%. I nadal systematycznie spada. Wzrost cen wyhamowuje, co nie znaczy, że wszystkie te elementy z koszyka dóbr, które najczęściej kupujemy, i usług, które najczęściej kupujemy, tanieją. A w portfelach zostaje nam więcej pieniędzy, co pokazuje ten wykres. To jest tzw. wzrost dochodu rozporządzalnego w polskiej rodzinie. Tu widać z bliska wzrost o ponad 14%. O tyle więcej pieniędzy mamy na codzienne wydatki po dodaniu podwyżek oraz odjęciu podatków i inflacji. Możemy więcej wydać na własne potrzeby, ale tutaj pojawia się ta różnica między tym, czego oczekujemy, między średnią, którą widzimy dla całego społeczeństwa, a naszymi spostrzeżeniami. Stąd poprawa nastrojów społecznych Polaków, choć powolna. Sondaż CBOS pokazuje, że 31% badanych dobrze ocenia rozwój sytuacji w Polsce. Niezadowolonych jest 44%, ale takich osób ubyło. Jest ich najmniej od 1,5 roku. Ta delikatna tendencja wskazująca na to, że spada liczba niezadowolonych, jest związana ze wzrostem gospodarczym, który został nawet zauważony za granicą. A według prognoz inflacja ma dalej spadać. Choć wiele będzie zależeć od cen prądu. Do końca roku są zamrożone na poziomie 500 zł za megawatogodzinę. Taryfy na ostatni kwartał są wyższe o ponad 70 zł. Od stycznia ceny energii mają być uwolnione. Po ostatnim kwartale tego roku będziemy mogli odejść od mrożenia cen energii, aby docelowo obniżać ceny, tak aby były one poniżej ceny mrożonej 500 zł/MWh. Jeśli będą wyższe, inflacja też może wzrosnąć. Inflacja nie jest okiełznana na dobre. Ona się czai, ona się przyczaiła, ona cały czas się może odrodzić. Najdalej w trzecim kwartale, może drugim, inflacja zejdzie już poniżej 2,5%, ale trwale. Od inflacji zależy wysokość stóp procentowych, ważna dla posiadaczy kredytów hipotecznych. Za tydzień o ewentualnej obniżce będzie debatować Rada Polityki Pieniężnej. Europejska konkurencyjność, ale przede wszystkim kwestie bezpieczeństwa. O tym szefowie rządów i państw Wspólnoty rozmawiają na nieformalnym szczycie w Kopenhadze. Nikt tu nie ma wątpliwości, że agresor jest na Kremlu. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją, że mamy wojnę hybrydową. Europejska konkurencyjność, ale przede wszystkim kwestie bezpieczeństwa. O tym szefowie rządów i państw Wspólnoty rozmawiają na nieformalnym szczycie w Kopenhadze. Nikt tu nie ma wątpliwości, że agresor jest na Kremlu. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją, że mamy wojnę hybrydową. Jednego dnia to jest Polska, innego dnia Dania. Dlatego do zabezpieczenia szczytu użyto wyjątkowych środków. Po serii incydentów z niezidentyfikowanymi dronami nad duńskimi lotniskami, Kopenhaga stała się antydronową twierdzą. Duńskie służby wspierają siły sojusznicze, w tym żołnierze z Polski. W agendzie spotkania jest dalsza pomoc Ukrainie i kształt europejskiej polityki obronnej, która nie będzie uzależniona od sojuszników. Dzisiaj mankamentem Europy w zapewnieniu bezpieczeństwa jest duży wkład USA. Główny cel to dziś dozbrojenie Starego Kontynentu. Unia przeznaczy na rozwój europejskiego przemysłu zbrojeniowego 150 mld euro. Polska z programu SAFE otrzyma ponad 43 mld, najwięcej ze wszystkich państw członkowskich. Bezpieczeństwo oznacza zbrojenia, zbrojenia oznaczają stal, stal oznacza reindustrializację. Musimy być samowystarczalni. Nie możemy wyprowadzać naszego bezpieczeństwa na zewnątrz. Mamy do czynienia z konfrontacją z Rosją, która od kilku lat jest agresywnym graczem w naszej przestrzeni informacyjnej. Unia szuka pieniędzy, które pozwolą na sfinansowanie kosztownych inwestycji w bezpieczeństwo. Podobnie Polska. W przyszłym roku na zbrojenia mamy wydać prawie 5% PKB. To 200 mld zł. Jesteśmy państwem, które ma być bezpieczne, a więc wymaga to gigantycznych inwestycji w naszą armię. Pomóc ma wyższy podatek dochodowy od banków, z którego zyski mają trafić na obronność. Rząd przyjął projekt w tej sprawie. Ci najsilniejsi, którzy najlepiej sobie radzą, ale także byliby beneficjentami tej wysokiej inflacji, która w poprzednich latach występowała w Polsce, mogą się tymi zyskami podzielić. Podatek miałby w przyszłym roku przynieść budżetowi ponad 6,5 mld zł. Później będzie spadał. Ale banki mogą próbować przerzucić część kosztów na klientów - słyszymy od eksperta. Przelew będzie kosztował nie 1 zł, a 1,5 zł, będzie mniej kont darmowych, będą nieco wyższe prowizje. Jest jeszcze kwestia podpisu prezydenta, który zapowiadał wetowanie ustaw podnoszących podatki. PiS w sprawie projektu ma swoje oczekiwania. Ważne, żeby był to podatek od nadmiarowych zysków dla banków, a nie podatek, który jest na stałe. Rządzący oczekują pozytywnej decyzji Karola Nawrockiego. Liczę, że pan prezydent zaakceptuje, chroniąc finanse polskich rodzin, pomyślmy o ich bezpieczeństwie i opodatkujmy tych, którym tych pieniędzy nie brakuje. A to tylko jedna z inwestycji w obronność. Przy wsparciu Norwegii Polska otworzyła na Podkarpaciu poligon dronowy. Szkolić się tu będą także ukraińscy żołnierze, którzy przekażą swoje doświadczenie kolegom z NATO. Nie ma drugiej armii na świecie jak ukraińska, tak dobrze przeszkolonej w systemach antydronowych. Chcemy od najlepszych czerpać. To ma być też ważny element muru antydronowego, który UE chce zbudować na wschodniej flance. To jest "19.30", a co dziś jeszcze przed nami... Kierunek przyszłość. Studia bardzo rozwijają człowieka. Potrafią szybciej dostosować się do zmieniających się warunków na rynku pracy. Polski fenomen. Najbardziej podobała mi się wystawa roślin, pokazująca pory roku. Promujemy polską gospodarkę, miejsce do bezpiecznych inwestycji. Aktywni rodzice w pracy, czyli program zwany "babciowym" ma już rok. Rządowe wsparcie ma ułatwić rodzicom powrót do pracy, a w ciągu roku pomocą objętych zostało już ponad 630 tys. dzieci. Premier zdmuchuje świeczkę na babeczce, a my sprawdzamy jakie znaczenie ma ten program i co sądzą o nim sami rodzice. Może to nie jest największy tort, ale powód do świętowania jest duży. Nie to nie są moje urodziny, ale naprawdę jest co świętować. Babciowe ma już roczek i mogłoby się wydawać, że dopiero raczkuje... Bo program "Aktywny Rodzic" pokazuje, że rodzina i praca mogą iść w parze. Przez rok wsparł opiekę nad ponad 600 tys. dzieci. To niemal 90% wszystkich, które mogą skorzystać z programu. Ja pracuję, więc potrzebujemy takiej opieki, a też nie mamy tutaj w Polsce osób, które mogłyby się zająć synem. Świadczenie przysługuje rodzicom dzieci do 3. Roku życia i ma trzy warianty. "Aktywnie w domu" to 500 zł miesięcznie dla rodzica, który rezygnuje z pracy, by opiekować się dzieckiem. Drugim jest popularne babciowe, czyli działanie "Aktywni rodzice w pracy". To 1500 zł miesięcznie dla rodziców czynnych zawodowo, którzy dzięki temu mogą sfinansować opiekę dziadków lub niani. Można za żłobek z niej zapłacić czy wziąć i babci dać pieniądze, bo np. też trzeba jakoś zrefundować. Największym zainteresowaniem cieszyła się trzecia opcja programu, czyli "Aktywnie w żłobku". Aż 200 tys. dzieci skorzystało z 1500 zł dofinansowania miesięcznie na opłacenie pobytu w placówce. Mogłam wrócić do pracy, co jest dla mnie bardzo ważne, i mała w ogóle uwielbia żłobek. Ciocie, wszystkie u nas są jeszcze bardzo młode, dynamiczne, więc one zwracają uwagę i ładnie się bawią. Dzięki temu programowi opłaty za żłobek w rodzinach spadły z ok. 1000 zł do średnio 88 zł miesięcznie. Żłobki były niedostępne dla powszechnych rodzin, po prostu były zbyt drogie, żeby rodziny mogły sobie na to pozwolić, więc my te bariery w ramach naszych programów zlikwidowaliśmy. Ale program likwiduje również "białe plamy" na mapie Polski. Od grudnia 2023 r. powstało prawie 1500 nowych placówek opieki nad dzieci. To niemal 2 dziennie. Dowiedziałam się, że jest żłobek, a byłam jeszcze w ciąży, i że jest stworzony żłobek, to naprawdę całkiem inaczej tę ciążę przechodziłam, i ten macierzyński urlop, bo wiedziałam, że bez problemu wrócę do pracy, że dziecko na miejscu będzie. A do 2027 r. ma powstać łącznie 100 tys. nowych miejsc w żłobkach. Pierwszy października, to czas gdy studenci wracają do sal wykładowych. Dziś wybrzmiewało jeszcze uroczyste "Gaudeamus Igitur", ale od jutra rozpoczną się już regularne zajęcia. Nowy rok akademicki to także zmiany, a wśród nich np. przepisy wprowadzające elektroniczne legitymacje studenckie. O tym jakie pomysły na wspieranie uczelni ma Ministerstwo Nauki i czy być studentem to brzmi dumnie. Wykład inauguracyjny, symboliczne wręczenie indeksów, podniosła atmosfera. Tak zaczął się nowy rok akademicki w całej Polsce. Dla wielu, tak jak dla Stanisława Gocłowskiego, to pierwszy dzień w roli studenta. Studia bardzo rozwijają człowieka, bo to jest pierwszy etap w życiu człowieka, że studiuje to co chce, więc realizuje się w swojej pasji. Pasji, która ma zmienić się w konkretny zawód i oczywiście zadowalające pieniądze. Dla świeżo upieczonego żaka Uniwersytetu Warszawskiego środkiem do tego celu ma być filologia koreańska. Jeśli chodzi o pracę, na pewno są takie obawy, bo rynek pracy jest dynamiczny, ale ja raczej wolę być pozytywnym. Koledzy i koleżanki Stanisława z uczelni też są pewni swoich wyborów. Mimo że idąc na studia opóźniamy trochę nasze rozpoczęcie zbierania doświadczenia zawodowego, to myślę, że zdobywamy dużo doświadczenia z teorii. 50 lat temu jak ktoś był po studiach, to było "wow", a teraz jak ktoś nie jest po studiach, o ile nie jest np. mechanikiem lub hydraulikiem, czy kimś w tym stylu, to może być trudno. Według ubiegłorocznych danych w Polsce jest ponad milion studentów i niemal 20 tys. doktorantów. Argumentów za tym, by studiować, czy to na uczelni humanistycznej, czy ścisłej, nie brakuje. Osoby, które zdobywają wyższe wykształcenie czy na poziomie licencjata, czy na poziomie magistra, potrafią szybciej dostosować się do zmieniających się warunków na rynku pracy i w ogóle zmieniających się warunków rzeczywistości. Jesteście nam bardzo potrzebni ze swoją wiedzą, swoją fachowością, a także tym, że jesteście gotowi służyć Polsce. Na uniwersytetach w tym roku największą popularnością cieszyły się wydziały związane z zarządzaniem i ekonomią. Niezmiennie od lat nie brakowało chętnych, by studiować prawo i psychologię. Na politechnikach najwięcej zgłoszeń było na kierunki związane z budownictwem oraz automatyką i robotyką. Pamiętajmy, że to wszystko się zmienia, a postęp technologiczny bardzo miesza na rynku pracy. Studia nie są zbędnym prestiżem, bo dają nam możliwość zarobienia większych pieniędzy, ale oczywiście musimy dobrze ulokować się w kierunkach studiów. I łączyć w ten sposób przyjemne z pożytecznym. Czego pozostaje życzyć dzisiaj wszystkim świeżo upieczonym studentom. A teraz USA i shut down, czyli zawieszenie prac rządu i wstrzymanie działalności instytucji federalnych. Demokraci i Republikanie nie porozumieli się w kwestii nowego budżetu. Co to oznacza dla zwykłego Amerykanina i czy jest wyjście z tego pata? To pytanie do Marcina Antosiewicza, naszego korespondenta w USA. Ameryka stanęła pierwszy raz od 6 lat. Kompromisu między prezydentem a Partią Demokratyczną, której 5 głosów w Senacie Republikanie potrzebują, nie widać. Demokraci za przegłosowanie prowizorium budżetowego chcą powrotu do dopłat do ubezpieczeń zdrowotnych dla najbiedniejszych. Ale prezydent na razie bardziej sobie z nich żartuje niż z nimi negocjacje. Po wizycie liderów Demokratów w Białym Domu opublikował wygenerowane przez sztuczną inteligencję wideo, na którym szef klubu Demokratów w Izbie Reprezentantów wygląda jak Meksykanin z wąsami w sombrero na głowie. Prezydent się śmieje. A 750 tysięcy urzędników przebywa na przymusowym, bezpłatnym urlopie, szkoły i sądy działają w trybie awaryjnym, a podróżujących czekają spore opóźnienia. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w czasie pierwszej kadencji Donalda Trumpa. I wtedy ten shut down był najdłuższy w historii, trwał 35 dni. Dlatego teraz np. Straż Przybrzeżna doradza swoim pracownikom, by nie czekali bezradnie w domu, a podejmowali się doraźnych pracy, jak opieka nad dziećmi albo wyprowadzanie psów. Marcin Antosiewicz, dziękuję. A teraz Bruksela i wojsko na ulicach. "Czas się obudzić", mówią belgijskie władze i planują włączyć żołnierzy do walki z przestępczością i gangami narkotykowymi paraliżującymi normalne życie w mieście. Europejska stolica pogrąża się w chaosie, na ulicach strzelaniny, eskalacja przemocy i coraz więcej ofiar. Szlakiem narkotykowym w Brukseli przeszła Dorota Bawołek. Ślady po kulach na ścianach domów czy placach zabaw, nieustające pościgi radiowozów i wszechobecni dealerzy na ulicach - to codzienność wielu mieszkańców Brukseli. Ponad pół roku po strzelaninie z kałasznikowami przy stacji metra Clemencau w Brukseli wciąż rządzą dealerzy narkotyków... - Nie możesz tu filmować. - Dlaczego? Bo ja mówię, że nie możesz. ...którzy nas również zmusili do opuszczenia ich terenu. Mieszkam tu od 50 lat i takiego stopnia przemocy nigdy nie widziałem, policja sobie z tym nie radzi. Jest więcej strzelanin niż kiedykolwiek dotąd, na pewno czujemy się bardziej zagrożeni niż wcześniej. Bruksela już w ubiegłym roku była drugim, po Neapolu, miastem Europy z największą liczbą - 97 - strzelanin z udziałem gangów narkotykowych. Polecenia mafii narkotykowych coraz częściej wykonują bardzo młodzi ludzie, którzy często nie wiedzą nawet jak korzystać z broni maszynowej, ale nie mają nic do stracenia, są tu nielegalnie, nie mają pracy, a za wykonanie zlecenia dostana 3 tys. euro. Narkotyki trafiają do Brukseli z oddalonego zaledwie o 50 km portu w Antwerpii. To do tego belgijskiego portu trafia najwięcej, bo ponad 400 tys., kontenerów z Ameryki Łacińskiej, niecałe 2% z nich jest sprawdzanych, co oznacza, że udaremnia się jedynie 10% przemytu kokainy. Coraz więcej ludzi w Belgii, ale również w Polsce, zażywa kokainę, większa konsumpcja napędza jej produkcję w Boliwii, Kolumbii, a dla przemytników rynek europejski jest bardzo atrakcyjny, bo tu narkotyki można sprzedawać po dobrych cenach. Władze portu w Antwerpii zakupiły właśnie nowe skanery, by wykrywać więcej narkotyków. Na naprawę, często niedziałających kamer ulicznych w Brukseli, przeznaczono 20 tys. euro, a ulice belgijskiej stolicy mają patrolować już nie tylko policjanci, ale również żołnierze. W ten sposób nie tylko podwoimy liczbę patroli w miejscach, w których działają gangi, ale wyślemy też sygnał, że mobilizujemy wszystkie siły, by walczyć z handlarzami narkotyków i lepiej bronić obywateli. Ulic Brukseli - przed terrorystami - żołnierze strzegli już po zamachach w 2016 roku. Dziś, tak jak wtedy, zdania na ten temat są podzielone. Szkoda, że musimy sięgać po takie rozwiązanie, ale niestety jest konieczne. Wolałbym, żeby to policja patrolowała ulice, żołnierze są potrzebni w innych miejscach, ale skoro nie ma wyjścia. Żołnierskie patrole na ulicach Brukseli mają pojawić się do końca roku. "Porando" - co to znaczy, powiemy za chwilę. Jednak aby przybliżyć temat, warto odnotować wydarzenie, które odbywa się dziś na terenie Wystawy Światowej w Osace. Narodowy Dzień Polski to ważny punkt naszej obecności na EXPO. "Dziedzictwo, które napędza przyszłość" to hasło przewodnie. Ale ta obecność jest nie tylko hasłem. O tym, że jest widoczna i doceniona - Maria Guzek. Jak jest "Polska" po japońsku? "Porando" podbija Wystawę EXPO 2025 w Osace, a Pawilon Polski zachwyca Japończyków. Odwiedziło go już ponad 1 mln 200 tys. osób. Harmonia natury, nowych technologii i nauki jest bardzo interesująca. Najbardziej podobała mi się wystawa roślin pokazująca pory roku od wiosny do zimy, przemiany roślin. Motywem przewodnim jest natura, a instalacje łączą elementy polskiej i japońskiej kultury. Wystawę i projekt doceniło międzynarodowe jury, stąd dwie nagrody. Fasada pawilonu jest wykonana w technice Kigumi Koho. To tradycyjny japoński sposób łączenia drewna bez użycia gwoździ i kleju. W kolejce do Pawilonu Polski stać trzeba nawet dwie godziny. Przyciąga też Fryderyk Chopin, którego Japończycy doskonale znają i kochają. Jak już mówimy o Polsce, to kojarzy mi się z Chopinem. Lubię Chopina, więc pomyślałem, że chciałbym odwiedzić pawilon. Był bardzo ciekawy. Ze sklepu z pamiątkami wyprzedały się wszystkie kopie rękopisów Chopina. Nie ma już także perfum "Fryderyk Chopin". Perfumy o nazwie "Maria Konstancja" i z "Georg Sand", a także ceramika bolesławiecka, rozpoznawalna przez Japończyków... Przychodzą, pytają, kiedy będzie i czy będzie. W pawilonie wśród odwiedzających go Japończyków wolontariusze z wydziałów japonistyki z całej Polski. Czujemy, że robimy coś fajnego tutaj. Wdzięczność gości wynagradza te trudne momenty. To, co państwo widzą za mną, to parada z okazji Narodowego Dnia Polskiego, który trwa na EXPO w Osace. Podczas tego dnia prezentujemy, co w Polsce, polskiej kulturze mamy najlepsze. Jest orkiestra, są górale, jest Akademia Morska w Gdyni i jej chór. To nie tylko promocja naszej kultury i sztuki. To też szansa dla biznesu. Promujemy polską gospodarkę jako gospodarkę nowoczesną, miejsce do bezpiecznych inwestycji, ale innowacyjną, kreatywną. W ramach EXPO kolejny już raz odbyło się Polsko-Japońskie Forum Gospodarcze. To wymiana doświadczeń, zawieranie umów i kontraktów z japońskimi inwestorami. Od lat 90. są obecni w Polsce, istotną częścią polskiego obrazu gospodarczego, pomogli nam zbudować przemysł motoryzacyjny w Polsce. Dzisiaj chcemy się zastanowić, co możemy robić dalej. Będziemy prezentowali nasz potencjał i zapraszali kolejnych inwestorów do Polski. Firmy prywatne są zainteresowane tym regionem, jakim jest Polska. Mówimy tutaj nie tylko o technologiach energetycznych, ale też środowiskowych, ale jednocześnie nie należy zapominać o tym, że temat odbudowy Ukrainy jest również gorącym tematem. A Polska może odegrać tu kluczową rolę jako hub logistyczny. EXPO potrwa do 13 października. Światowa pianistyka, a w jej centrum Warszawa i XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Rywalizować z najlepszymi z najlepszych to dla muzyków ogromny prestiż. My słuchacze i widzowie otrzymujemy muzyczną ucztę. Ci, którzy nie zdobyli biletów, by zobaczyć konkurs na żywo, będą mogli śledzić go w TVP VOD, a także TVP Kultura i TVP INFO. O tym, że warto - Sandra Meunier. Fortepian to od dziecka jej życie. Pasja i ciężka praca doprowadziły Zuzannę Sejbuk do Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. To jedno z najważniejszych światowych wydarzeń muzycznych. Udział w odbywającym się co 5 lat konkursie to przepustka do międzynarodowej kariery. O laur najlepszego powalczy 84 pianistów i pianistek z 19 krajów. Najwięcej, bo 28 muzyków do Warszawy przyjechało z Chin. Bardzo wysoki poziom uczestników, bo to wiemy już po eliminacjach, bardzo trudne dylematy przed jurorami, bardzo długie kolejki przed filharmonią, bo pojawią się wejściówki, a sala jest wyprzedana już z rocznym wyprzedzeniem. To od niej w tym roku zaczynają się przesłuchania. Jako pierwszy wystąpi chiński pianista Ziye Tao. Polska i Japonia mają w konkursie po 13 reprezentantów. To, co w jego muzyce zachwyca najbardziej, to niezwykła szczerość. W każdej nucie czuć, jak głęboko ją kochał. Tam odbijają się jego myśli i emocje, z którymi się zmagał i które chciał przekazać światu. Zwycięzcę poznamy 20 października. Wśród oceniających m.in. Piotr Paleczny, laureat 3. miejsca w 1970 r. Ja byłem w siódmym niebie, bo się tego absolutnie nie spodziewałem. To był dzień, który zmienił całe moje życie. Ale konkurs to nie tylko rywalizacja. 300 koncertów w całej Polsce, w najmniejszych miejscowościach, projekty edukacyjne w przedszkolach. Relacje na żywo i komentarze ekspertów w TVP Kultura, a codziennie o 8.45 program "Chopin 2025" w TVP Info. Bo muzyka Chopina łączy ludzi, pokolenia i kultury. A nawet sport z muzyką. Na specjalne życzenie Legii Warszawa utwory kompozytora zabrzmiały przy Łazienkowskiej w Warszawie. Przypominam, to ciągle jesień. A "19.30" ustępuje teraz miejsca "Pytaniu Dnia". W studiu jest już Marek Czyż i jego gość - Ryszard Petru. Do zobaczenia.