Dzień Wszystkich Świętych - dzień refleksji, zadumy i wspomnienie tych, których już z nami nie ma. Na cmentarzach kwesty. Tomahawki dla Ukrainy? Pentagon dał zielone światło, ostateczna decyzja należy do prezydenta. Tragedia podczas halloweenowej zabawy - nie żyje 7-letni chłopiec. Monika Sawka, dobry wieczór. Wszystkich Świętych to ten dzień, kiedy Polacy tłumnie odwiedzają cmentarze, zapalają znicze i pogrążają się w zadumie. To czas, kiedy wyruszamy w podróż, by się zatrzymać, pamiętać i pogodzić się z tym, że tych, których tak kochaliśmy, którzy byli dla nas tak ważni, już z nami nie ma. To czas zadumy, pamięci, ale przede wszystkim tęsknoty za bliskimi. Ciągle pamiętamy i żal, że ich już z nami nie ma. Ale są w naszych sercach - co widać w całej Polsce. To jest jedno jedyne święto w roku, gdzie powinno się spełnić to, co właśnie robimy. W blasku zniczy na cmentarzach składane są kwiaty. Wizyta w tym miejscu w Dniu Wszystkich Świętych dla wielu jest obowiązkowa. Wspomnienie do swoich korzeni, z których człowiek się wywodzi, do swoich pradziadów, dziadów, którzy właściwie tę cywilizacje europejską tworzyli. Kwesta na warszawskich Powązkach to już tradycja. Od ponad pół wieku osoby publiczne, w tym aktorzy czy muzycy, zbierają środki na ratowanie zabytkowych nagrobków. Poznaje kolejne pokolenia. To jest bardzo wzruszające. Maja Komorowska brała udział w pierwszej kweście. Dziś puszkę trzyma po raz 50. To jest taki dzień, który ludzi jednoczy. I to jest bardzo ważne w tym podzielonym kraju. Bo cel jest jeden. To idzie na te zabytki, które przecież są naszą tożsamością, świadczą o tym, że istniejemy, że nasz naród istnieje, i to od jak dawna. Każda wasza złotówka ratuje jakiś piękny, wspaniały obiekt. Kwesta na Powązkach nie jest jedyną. Bo te odbywają się w całym kraju - jak chociażby na krakowskim Cmentarzu Rakowickim. To jest fragment naszego dziedzictwa kulturowego. My stąd jesteśmy i mówiąc w największym skrócie, na pewno się tu albo gdzie indziej znajdziemy. To jest święto miłości, ponieważ przychodzą tutaj ludzie, żeby uczcić pamięć tych, którzy uczyli ich kochać, chodzić, mówić. Wszystkich Świętych to jeden z ważniejszych dni w Kościele katolickim. Na cmentarzu w Gnieźnie homilię wygłosił prymas Polski. W Dniu Wszystkich Świętych znak pamięci płonie nie tylko w kraju. We Lwowie na Cmentarzu Łyczakowskim, gdzie znajdują się tysiące polskich grobów, w tym Marii Konopnickiej, także pamiętano o zmarłych. W ramach akcji "Światełko pamięci" rozpalono biało-czerwone znicze. To są nasi pradziadkowie i dziadkowie. Dziękujemy serdecznie za to wsparcie. Bo pamięć na tyle ważna, żebyśmy nie zapomnieli, skąd jesteśmy, naszego korzenia byśmy nie zapomnieli. Sprzątanie grobów także w Wielkiej Brytanii. Znicze ufundowała polska ambasada w Londynie. Ludzie pamiętają, chcą posprzątać groby, nie mogą jechać na groby bliskich, więc przychodzą tutaj, by posprzątać groby żołnierzy, którzy walczyli o naszą wolność. Na drogach i w rejonach cmentarzy trwają wzmożone kontrole policji. Funkcjonariusze apelują do kierowców o rozwagę i trzeźwość. Przede wszystkim jesteśmy ukierunkowani na pomaganie w bezpiecznym dotarciu na groby bliskich, ułatwianiu tego ruchu, ale również reagujemy na nieprawidłowości, rażące, niebezpieczne zachowania w ruchu drogowym. Akcja "Znicz" potrwa do poniedziałku. Oglądają państwo "19.30", już za chwilę PiS w defensywie, a później jeszcze: Dramat mieszkańców kamienic w Łodzi. Tu też mury pękają, nie jest za wesoło. Lekkie wibracje odczuwam. Poleciałoby z ludźmi. Od roku nie mogą wrócić do swoich mieszkań - budowa tunelu średnicowego stoi. Jesteśmy na etapie badań i analiz. My jako mieszkańcy czujemy się ignorowani. Cała inwestycja to 7 km podziemnego przekopu. Do wydrążenia zostało 980 metrów. Pentagon dał zielone światło na przekazanie Tomahawków Ukrainie. Ostateczna decyzja należy jednak do Donalda Trumpa. Sprawa budzi duże emocje zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i przede wszystkim w Rosji. Według źródeł CNN, amerykański prezydent rozmawiał z Władimirem Putinem, który ostrzegł, że pociski mogłyby uderzyć w Moskwę czy Petersburg, co zaszkodziłoby amerykańsko-rosyjskim relacjom. To jedna z fabryk w Alabamie amerykańskiej firmy Raytheon. Odpowiada za część produkcji pocisku BGM-109, znanego światu jako Tomahawk. Rakieta ma zasięg nawet do 2,5 tysiąca kilometrów. Ale nie w tym tkwi jej główna siła. A w niskiej wykrywalności przez radary, możliwości manewrowania i niezwykłej precyzji uderzenia w cel. Tomahawki to bardzo niebezpieczna broń. To niesamowita broń i jedna z najdokładniejszych. Ale nie chcemy oddawać tego, czego sami potrzebujemy do ochrony naszego kraju. Tak Donald Trump mówił tuż po tym spotkaniu z Wołodymyrem Zełenskim w Białym Domu. Gdy wiedział już, że tylko od niego zależy, czy Kijów tę broń dostanie. Tak twierdzi stacja CNN, która ustaliła, że Pentagon chwilę wcześniej zatwierdził przekazanie Tomahawków Ukrainie. I ocenił, wbrew temu co mówił Trump, że taki ruch nie wpłynie negatywnie na amerykańskie zapasy tej broni. Prezydent USA, który wcześniej mówił to: W zasadzie podjąłem już decyzję. Zełenski chciałby mieć tomahawki - mamy ich mnóstwo. Miał zmienić zdanie pod wpływem rozmowy telefonicznej z Putinem i takich sugestii. Pociski Tomahawk są potężną bronią. Czy mogą nam zaszkodzić? Mogą. Ale je zestrzelimy. Za to przekazanie Tomahawków oznaczałoby zupełnie nowy etap eskalacji, również w stosunkach między Rosją a USA. Amerykański Instytut Studiów nad Wojną szacuje, że gdyby Tomahawki były wystrzeliwane z Ukrainy, w ich zasięgu znalazłoby się nawet 2000 rosyjskich celów wojskowych daleko za linią frontu. Tomahawki to potężna broń i wierzę, że mogą fundamentalnie zmienić bieg wojny na naszą korzyść. Roman Kostiuk służy w rejonie najcięższych walk z Rosjanami - pod Pokrowskiem. Ten od niemal półtora roku jest głównym celem rosyjskiej armii. Bo to brama do podbicia pozostałej części Donbasu. Rosjanie chcą zamknąć ukraińskie siły w okrążeniu. A kilkuset rosyjskim żołnierzom udało się wedrzeć do miasta. Sytuacja w Pokrowsku jest trudna. Na tym kierunku skoncentrowano 170 tysięcy żołnierzy wroga. To naprawdę bardzo dużo. Na razie nie ma zmian na froncie, nasi żołnierze stopniowo eliminują przeciwnika. Kijów, by odzyskać kontrolę nad ważnymi szlakami logistycznymi, wysłał do Pokrowska siły specjalne. To nagranie z ich desantu. Ukraińcy, by dostać się do swoich jednostek w centrum miasta, muszą pokonać aż 15-kilometrową strefę śmierci pod kontrolą Rosjan. Ale są miejsca na froncie, gdzie taka strefa jest nawet dwa razy dłuższa. Do 30 kilometrów w głąb. Ten pas 30 kilometrów to jest teraz front. I ta strefa śmierci poszerza się cały czas. Czemu się poszerza, bo wojna dronów, wojna technologii sprawia, że przeciwnik może sięgnąć dalej i głębiej. Ale Ukraińcy też potrafią uderzać daleko za pomocą dronów. Tak zniszczyli ważny rurociąg wokół Moskwy. Prawo i Sprawiedliwość w defensywie. Po aferze wokół podejrzanej sprzedaży działki przeznaczonej pod budowę CPK w sondażach poparcie dla PiS-u topnieje. Sytuacji nie poprawa widmo aresztu dla Zbigniewa Ziobry. A dochodzą jeszcze problematyczne układy we własnej partii. I rosnąca w siłę konkurencja. Bohater afery PiS wokół CPK wykonujący gest zwycięstwa. Te zdjęcia ekipa TVP zrobiła w Katowicach na kongresie PiS-u. To tu Robert Telus był widziany publicznie po raz ostatni. W tym momencie nieosiągalny polityk zapadł się pod ziemię, nie odbiera telefonów, nie odpisuje na wiadomości. Czemu Robert Telus nie wyszedł na konferencję i się nie wytłumaczył z afery CPK? Nie mam pojęcia, trzeba by było jego pytać. W partii kazali mu milczeć? Nic na ten temat nie wiem, to tylko spekulacje. Ten polityk też ostatni raz publicznie w Polsce był widziany na kongresie PiS-u, gdzie mówił o wymiarze sprawiedliwości. I gdy wymiar sprawiedliwości się o niego upomniał, Ziobro wpadł w objęcia Viktora Orbana. Mimo że tuż przed zmianą władzy tak apelował do aktualnie rządzących. Liczę na was, mam nadzieję, że się nie okażecie takimi fujarami. Ma pan ochotę powiedzieć Zbigniewowi Ziobrze, że "zobacz, nie masz do czynienia z fujarami"? To chyba już wie, nie musze tego mówić. Politycy PiS-u nie chcą powiedzieć albo nie wiedzą, czy ich partyjny kolega nadal jest na Węgrzech, czy wrócił do Polski. Wie pan, gdzie jest Zbigniew Ziobro teraz? Nie wiem. Chyba lepiej żyć w państwie, gdzie ci, którzy kradną albo kombinują, albo mają coś za pazurami, lepiej żyć w państwie, kiedy tacy ludzie uciekają niż kiedy tacy ludzie rządzą. Rządzący nie mają wątpliwości, To zdjęcie formację Kaczyńskiego będzie kosztowało wiele. Bo Orban nieco ponad rok temu ściskał dłoń rosyjskiego zbrodniarza. A ten gest i to spotkanie to tylko symbol, jak bliskie są relacje premiera Węgier z Władimirem Putinem. Dzisiaj Budapeszt to jest stolica bliższa Moskwie niż Brukseli. To jest zadziwiające, że były minister sprawiedliwości tak często powołujący się na patriotyzm i przywiązanie do narodowych wartości fotografuje się, spotyka się z premier Orbanem. Te dwie twarze potężnych afer rządów PiS-u i powiązane z nimi osoby bez wątpienia są dziś obciążeniem dla partii Jarosława Kaczyńskiego. I gdy pojawiają się pytania o te dwie afery, w PiS-ie nerwowość i obrona przez atak. Często przybierająca formę agresywnej, mało kulturalnej retoryki. Ja do pana posła Kowalskiego, panie pośle. To dziennikarze może najpierw chcieliby zadać pytania. Bez takich złośliwości, do pana nie mam pytania żadnego. Można wziąć taki wałek, żeby te kłaki zdjąć. Ale czy ja mogę dokończyć pytanie? Nie. Reagują agresją dlatego, że nie ma odpowiedzi, która mogłaby się spodobać wyborcom PiS-u na temat afery wokół działki CPK, nie ma odpowiedzi, która byłaby w zgodzie z poglądami wyborców PiS-u. Sondaże, czyli głos wyborców, to też jest dziś problem partii Kaczyńskiego. Na pytanie, czy afera wokół CPK wpłynęła na ocenę PiS, ponad 42% ankietowanych odpowiedziało, że po ujawnieniu tych informacji gorzej oceniają PiS. Zmartwieniem dla Kaczyńskiego mogą być też te słupki. W sondażu OGB PiS traci, ma poniżej 30% poparcia. Będziemy robili wszystko, żeby do władzy nie wrócili, bo znowu bez opamiętania zaczną kraść. W tym samym sondażu Koalicja Obywatelska zbliża się do 40% poparcia. Tragiczny finał halloweenowej zabawy w Zdunach w Wielkopolsce. Do dramatycznego zdarzenia doszło podczas wspólnego zbierania słodyczy. 7-letni chłopiec wybiegł pod koła samochodu. Mimo starań ratowników, a później lekarzy, dziecko zmarło w szpitalu. 7 latek wraz z dwójką innych dzieci był pod opieką dorosłej kobiety, zbierał cukierki w ramach Halloween, nagle wybiegł z zaparkowanego na jezdni samochodu i wbiegł na jezdnię, tam najechała na niego jadąca seatem 47-letnia kobieta, chłopiec w wyniku uderzenia doznał rozległych obrażeń i stracił przytomność, na miejsce zostały rozdysponowane oddziały ratownictwa medycznego, a także śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego, chłopiec został przetransportowany do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Ratownicy przywrócili funkcje życiowe chłopca. Niestety po intensywnej pracy medyków zmarł późnym wieczorem w szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim. Wydarzenie wstrząsnęło lokalną społecznością, a ci mieszkańcy, z którymi udało nam się porozmawiać, przyznają, że na ulicy Ostrowskiej auta zazwyczaj jeżdżą z dużą prędkością, więc nie jest to zbyt bezpieczne miejsce. Tutaj nie widać, nie wiadomo, z chodnika wybiegł, to nie widać. Tragedia dla dwóch osób, dla tej co prowadziła auto też, trauma na całe życie. Jak powiadomił nas rzecznik krotoszyńskiej policji, zarówno opiekunka, która opiekowała się 7-letnim chłopcem, jak i 47-latka, która prowadziła samochód osobowy, były w chwili tego wydarzenia trzeźwe. Teraz okoliczności tragedii bada policja pod nadzorem prokuratora. W hotelach mieli być dwa tygodnie, mieszkają tam już rok. Ponad 60 mieszkańców trzech kamienic, pod którymi utknęła maszyna drążąca tunel kolejowy pod Łodzią, apeluje do premiera. Oczekują między innymi zagwarantowania wypłat odszkodowań za szkody powstałe podczas prac i stworzenie programu wykupu mieszkań. Jakie są na to szanse i co dalej z wielką kolejową inwestycją? Tak wyglądają teraz ich mieszkania. Pęknięcia na ścianach, tynk na podłodze. Brak, bo to dorobek całego życia. O, proszę, wzmocnienie mieszkania - tak wszystko lata, tak się podłoga opuściła. 4 września ubiegłego roku nad maszyną drążącą tunel średnicowy w Łodzi runęła część jednej z kamienic. Wraz z nią zawalił się świat kilkudziesięciu osób. Lokatorzy nie mogą wrócić do domów, większość z nich mieszka w hotelach. I tak już 14. miesiąc. Myśleli, że to przejściowa sytuacja, teraz nie wiedzą, kiedy ten koszmar się skończy. Dlatego napisali list do premiera. Apelują m.in. o zagwarantowanie odszkodowań za szkody powstałe podczas prac i stworzenie programu wykupu mieszkań. Nie mam wiedzy, czy ten list dotarł, więc muszę to oczywiście sprawdzić i sprawdzę, z Ministerstwem Infrastruktury, jakie są następne kroki. Mieszkańcy boją się, że firma budowlana zbankrutuje i odszkodowań nie będzie. Są coraz bardziej zniecierpliwieni i mówią wprost: nikt nam nic nie tłumaczy. PKP już kolejne spotkanie odwołują. Pierwsze miało być na początku października, drugie 9 października. One się nie odbyły. Te informacje dostajemy bardzo pobieżnie. Po prostu my jako mieszkańcy czujemy się ignorowani. Polskie Koleje Państwowe zapewniają, że spotkanie się odbędzie. Dążymy do tego, aby było to jak najszybciej, myślę, że to nastąpi w najbliższych tygodniach. Tarcza stoi, a emocje buzują. Po serii problemów technicznych i finansowych, kolejarze obiecują, że nie rezygnują z inwestycji. Analizujemy i badamy dostępne możliwości i rozwiązania techniczne, aby w sposób bezpieczny, transparentny i odpowiedzialny ukończyć tę ważną społecznie i ważną z punktu widzenia kolejowego inwestycję. W planach inwestycji zakładano, że tunel będzie gotowy pod koniec przyszłego roku. Teraz nie wiadomo, kiedy prace zostaną wznowione. Wykonawca zapewnia, że tarcza nazywana "Katarzyną" jest w gotowości. W czerwcu przeszła pomyślnie testy. Teraz jest etap, kiedy zabezpieczane są budynki i czekamy na decyzję inwestora, w jaki sposób i kiedy mamy te budynki zabezpieczać. Prace mają być prowadzone w rejonie, gdzie znajduje się blisko sto kamienic. Tu nie wiadomo, co się wydarzy. Tu zaczęli to rozbierać, tu kamienice pękają, ta zaczyna troszkę siadać, tu zaczęli to rozbierać, tu też już gdzieś mury pękają. No nie jest za wesoło. By zakończyć budowę, trzeba wydrążyć jeszcze około kilometra tunelu. Wspierają artystów na emigracji i promują integrację kulturową poprzez sztukę. Dają pracę i nadzieję wojennym uchodźcom. Fundacja "Teal House" założona przez aktorkę Karolinę Gruszkę i znanego dramatopisarza i reżysera Iwana Wyrypajewa pracuje nad najnowszym spektaklem "Przepraszam za mój polski". To barwna historia o języku, który czasami dzieli, a czasami łączy. Moja mama mi powiedziała, że proszę cię, kiedy coś stanie się ze mną, to tylko nie przyjeżdżaj do rodziny do Białorusi. Rozdzielone rodziny. Złamane życiorysy. Sara Tokina pochodzi z Białorusi, ale karierę zawodową budowała w Rosji. Pracowała w moskiewskim teatrze narodowym. To było niezgodne z moim sumieniem i to było po prostu niebezpieczne tam mieszkać. Wszyscy ludzie, którzy wyrażali swoją opinię, trafiali do więzienia. Wspomnienie o bliskich, którzy zostali na wschodzie, wciąż boli. Ale dzięki fundacji Karoliny Gruszki i Iwana Wyrypajewa "Teal House", Sara może realizować się zawodowo w Polsce. Jest producentką nowego spektaklu. Nazywam tę przestrzeń "domik" i to naprawdę jest jak dom, Takie było założenie. Światowej sławy reżyser i dramaturg Iwan Wyrypajew po wybuchu wojny w Ukrainie chciał stworzyć bezpieczną przestrzeń dla artystów-uchodźców i dać im pracę. Sam wiele lat temu wyjechał z Rosji. Dziś jest wrogiem Kremla. Co by się stało, gdyby przekroczył pan próg tego kraju? Ja bym już nie wrócił. Później dostałem 25 lat za "agenta" i 22 lata za wsparcie Nawalnego. To bym się z panią już nie zobaczył. Założona 3,5 roku temu fundacja przekształciła się w centrum komunikacji i integracji różnych kultur. Do ekipy dołączają nie tylko uchodźcy. Spektakle, warsztaty edukacyjne, kulturalne, podcasty, bo tutaj są i reżyserzy, i aktorzy, i muzycy. Wspólnymi siłami pracują teraz nad sztuką "Przepraszam za mój polski" - komedią, która z dystansem opowiada o języku, tożsamości i integracji. Trochę ten język rozkładamy na części pierwsze i doszukujemy, czym on naprawdę dla nas może być. Zazwyczaj osoby, które wyglądają tak jak my, które mają mieszane pochodzenia, różne historie, nie ma dla nich miejsca w teatrze czy w polskim kinie. "Przepraszam za mój polski" to część międzynarodowego projektu. Spektakl zostanie wystawiony w wielu krajach z udziałem aktorów mówiących różnymi językami. W próbach bierze udział także Giena Wyrypajew, znany aktor, który uciekając z Rosji był u szczytu kariery. Grał w Teatrze Narodowym, serialach, a jego film miał trafić na festiwal w Cannes. Jestem przeciw wojny, reżima. Jeszcze przed wojną i od lat. Tylko mam nadzieje, że wojna się skończy. Międzynarodowa obsada to gwarancja wymiany kulturalnej, z której korzystają również polscy artyści. Premiera spektaklu już pod koniec listopada. Z bólu budują siłę, z marzeń drużynę. Grają mimo przeciwności losu, bo sport to ich miłość i pasja. Futbolowa Banda to pierwsza w Polsce akademia piłkarska dla dzieci z różnymi niepełnosprawnościami. Mali piłkarze udowadniają, że niemożliwe nie istnieje i że chcieć to móc. Teraz przygotowują się do ogólnopolskiego turnieju. Na jednym z treningów był Michał Niewodowski. W Warszawie na Bemowie grasuje banda. Jej członkowie są precyzyjni, zdeterminowani i strzelają, ale na szczęście na bramkę. Co niedzielę przejmują halę sportową przy ulicy Księcia Bolesława w Warszawie. Piłka nożna to całe moje życie. Lubię podrzucać piłkę bardzo wysoko. W futbolowej bandzie trenuje 120 małych piłkarzy. Tu się liczy poziom sprawności, a nie rodzaj niepełnosprawności. Jedna rzecz to żeby te dzieciaki miały swoją przestrzeń jak dzieciaki, które są w normie ruchowej. A druga rzecz, żeby mogły się ruszać, bo ruch potrzebny jest każdemu. Każdy przychodzi tu ze swoją motywacją i z miłością do piłki. To jest moja pasja, ja tu się spełniam, to jest moje hobby, ja tu przychodzę dla samego siebie. I kocham grać w piłkę i to robię. Tylko może na amatorskim poziomie, ale to jest z serca. A na boisku serce czasem zadrży, są emocje. W bandzie zawodnicy uczą się, jak sobie z nimi radzić. Jak biegnie na mnie napastnik, to trochę się denerwuję, bo wiadomo jak to jest, czasem przepuści człowiek bramkę, ale trzeba walczyć do końca, to wszystko jest możliwe. Tak jak to, że Kylian Mbappe nauczył się mówić po hiszpańsku. Sprawdził go Adam. Nie bez powodu testował napastnika, takie już obowiązki obrońcy. Każdy tu ma swojego idola, dla bramkarza Bartka jest to Gianluigi Buffon. Większość z nas jest tam gdzieś porównywany w swojej głowie, do profesjonalnych piłkarzy oczywiście, chcemy być jak oni i to oni są naszymi idolami. Z roku na rok piłka przyciąga coraz więcej dziewczyn. Był nawet pomysł, żeby stworzyć drużynę kobiecą, bo mają serce do footballu. Fajne treningi, można chodzić na treningi, bo "łączy nas piłka" to nie jest puste hasło. Wspólne trenowanie nie tylko integruje, ale buduje pewność siebie. Samo to, że z samodzielnością. Oni wyjeżdżają na obozy, oni mają swoje turnieje, więc to też jest super sprawa dla dzieci. A najbliższy turniej, do którego trenuje futbolowa banda, już na początku grudnia na Ursynowie. Dzień Wszystkich Świętych to czas, kiedy wspominamy nie tylko naszych bliskich, ale także tych, których nie mieliśmy okazji poznać osobiście, a którzy wpłynęli na nasze życie. Czasami towarzyszyli nam na szklanym ekranie, czytaliśmy ich książki albo książki o nich lub słuchaliśmy ich muzyki. Śmieszyli, inspirowali, motywowali. Ich życie, a czasem także śmierć, pozostawiły trwały ślad w naszej zbiorowej pamięci. Bardzo państwu dziękuję za wspólnie spędzony czas. Za chwilę Pytanie Dnia. Spokojnego wieczoru.