Sporny przedmiot. Czym ma by^ edukacja zdrowotna? Pod przymusem. Policja doprowadzi byłego szefa ABW do komisji śledczej. Życie w Szuflandii. Trend na mikrokawalerki. "19.30". Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. Antyrodzinna seksualizacja, sprzeciw wobec likwidacji prac domowych, wynaradawianie uczniów - o takich powodach swojego protestu na placu Zamkowym w Warszawie mówią jego uczestnicy. Ich główny cel to sprzeciw wobec obowiązkowemu programowi "Edukacja zdrowotna" wprowadzonego w miejsce wychowania do życia w rodzinie. "Bardzo bym chciała, żeby ci, którzy się wypowiadają, przeczytali najpierw podstawę programową" - mówi o nowym przedmiocie Barbara Nowacka, ministra edukacji. Tak dla edukacji, nie dla deprawacji. Pod takim hasłem na Placu Zamkowym w Warszawie zebrali się przeciwnicy edukacji zdrowotnej. Dzisiaj jest pierwszy dzień adwentu, czyli oczekiwania na przyjście Jezusa Chrystusa, ale dla nas rodziców jest to też pierwszy dzień adwentu - oczekiwania na lepszą szkołę. Szkołę, która nie zdeprawuje naszych dzieci. Na protest zapraszały m.in. Solidarność czy Ordo Iuris. Pojawił się na nim też popierany przez PiS kandydat na prezydenta. Na sztandarach protestujących głownie sprzeciw wobec edukacji seksualnej. Jeżeli chodzi o wychowanie seksualne, myślę, ze tu rodzice powinni się tym zająć. Przyszłam tutaj, bo bronię moich dzieci. Ich bezpieczeństwo jest zagrożone, a nasze prawa jako rodziców są ograniczone. To przedmiot o zdrowiu człowieka, neutralny światopoglądowo - podkreśla minister edukacji. Bardzo bym chciała, żeby ci, którzy się wypowiadają, przeczytali najpierw podstawę programową. Wśród twórców tej podstawy jest m.in. ksiądz Arkadiusz Nowak. Człowiek, który jest po pierwsze duchownym, a po drugie ekspertem od przeciwdziałania uzależnieniom. Założenia edukacji zdrowotnej są na stronie ministerstwa. Osobny program jest dla klas 1-3, osobny dla 4-8. Tu omawiane mają być wartości i postawy, wpływ sportu na zdrowie, właściwe odżywianie. Problemy związane ze zdrowiem psychicznym, dojrzewaniem, zdrowie seksualne, ale też zagrożenia w sieci i uzależnienia. I wielu rodziców na taki przedmiot czeka. Jak Anna Glińska, mama dwóch uczniów szkoły podstawowej. Na pewno by to było dla nich dużym wsparciem, tym bardziej że mają bardzo dużo wzorców z Internetu, social mediów, które nie zawsze są dobre. Szefem zespołu ds. edukacji zdrowotnej jest profesor Zbigniew Izdebski. Seksuolog, ale, jak podkreśla, ta tematyka to tylko jeden z 10 punktów podstawy programowej. Nigdy jeszcze dzieci i młodzież nie potrzebowały tak wiedzy o zdrowiu, jak teraz. Młodzi ludzie, dzieci i młodzież żyją teraz w dużym chaosie informacyjnym. Oprócz elementów edukacji seksualnej na lekcjach ma być też omawiana aktywność fizyczna, zdrowa dieta, szkodliwość palenia i alkoholu, zdrowe środowisko, szczepienia, w tym HPV. Coraz więcej dzieci ma problemy dotyczące zdrowia psychicznego, więc jak możesz rozpoznać pewne symptomy u siebie, ale także u kolegów, koleżanek, gdzie możesz szukać pomocy. Edukacja zdrowotna jako przedmiot obowiązkowy od przyszłego roku szkolnego ma zastąpić wychowanie do życia w rodzinie. To nie podoba się prawicy. Posłowie PiS w środę byli z kontrolą poselską w ministerstwie edukacji, by sprawdzić liczbę protestów w tej sprawie. Twarda demoralizująca edukacja seksualna typu B i to jeszcze obowiązkowa, bez względu na to, czy rodzice się zgadzają, czy nie, to jest świństwo, które robi ta władza rodzicom. Nie, seksualizacja jest wtedy, kiedy dziecko w sposób niekontrolowany korzysta z internetu, bo znikąd inąd nie ma informacji. Ja chcę, żeby miało dobrą, rzetelną informację, niż żeby było narażone na pornografię i nie umiało się obronić przed złym dotykiem. Projekt został skierowany do konsultacji społecznych i międzyresortowych. Mam co do niego wątpliwości, chociażby tego typu, czy są przygotowani nauczyciele do wykładania tego przedmiotu, on ma przecież bardzo wrażliwe elementy w swoim zakresie. Mogą jej uczyć przede wszystkim nauczyciele, którzy uczyli dotychczas wychowania do życia w rodzinie, ale również psychologowie, również biolodzy, nauczyciele wf-u. Jest program, będzie dyskusja. Ta w roku wyborczym może być gorąca. Tajny raport PIS w sprawie ciemnych stron kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego? Takie informacje zamieścił Onet w podkaście Stan wyjątkowy. Na kilkudziesięciu stronach raportu miano opisać m.in. powiązania szefa IPN ze środowiskiem przestępczym i kręgami nazistowskimi. Według informacji dokument trafił do Jarosława Kaczyńskiego. A jak na raport mający zdyskredytować kandydata popieranego przez PIS reagują politycy? Nie znam tego raportu, narodowy socjalizm był zły, ja nie mam nic z nim wspólnego, odsłoniłem 5 czy 10 pomników ofiar. Karol Nawrocki miał okazję sprostowania medialnych doniesień o jego przeszłości. Ale zasłonił się brakiem wiedzy na temat raportu, który, jak podaje Onet, trafił kilka tygodni temu na biurko Jarosława Kaczyńskiego. W opracowaniu znalazły się informacje, że kandydat na prezydenta popierany przez Prawo i Sprawiedliwość jest uwikłany w znajomości z półświatkiem i neonazistami. Wbrew temu, co mówił ostatnio w mediach, Karol Nawrocki zna się z Olgierdem L. i Grzegorzem H. oraz innymi neonazistami i bardzo brutalnymi przestępcami z Gdańska. Doskonale orientuje się, jaka jest ich przeszłość i poglądy. Przeszłość osób, z którymi Nawrocki miał utrzymywać kontakty, także jest w opracowaniu. Olgierd L. - gangster skazywany m.in. za sutenerstwo i brutalne pobicia, jeden z najbardziej znanych swego czasu polskich neonazistów, a obecnie członek gangów motocyklowych oraz Grzegorz H., hitlerowiec, członek nielegalnej organizacji. Jak podają dziennikarze Onetu, materiały pochodzą z wnętrza PiS-u i celowo zostały pokazane prezesowi Kaczyńskiemu przed wskazaniem kandydata. Inni kandydaci, którzy pewnie te raporty panu Kaczyńskiemu słali, żeby to oni zostali kandydatem. Więc tam się ta gra rozpoczęła i myślę, że nie skończyła. Stwierdzono jeden w tą, jeden w tamtą, co za różnica. Mamy własny wewnętrzny półświatek, więc pan Karol Nawrocki, który miał kontakty z półświatkiem, niespecjalnie nam jako partii zaszkodzi. To smutne. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości opracowania albo nie znają, Nie widziałem tego raportu. Nic mi nie wiadomo, żeby ten raport, który został opublikowany na ten temat, trafił do władz partii. Albo temu zaprzeczają. Mówimy tutaj o steku pomówień, brudów i manipulacji w rodzaju, że ktoś z kimś był na jednym meczu albo znał kogoś, kto znał kogoś. Rzecznik PiS napisał z kolei, że to wszystko nieprawda, a Karol Nawrocki w 2021 roku był sprawdzany przez służby i ma dostęp do informacji ściśle tajnych. O znajomościach ze światem przestępczym Karol Nawrocki nie chciał mówić. Już wcześniej w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie Nawrockiego z jego - jak mówił prezes IPN - znajomym z ringu. Mężczyzna był skazany m.in. za sutenerstwo. Niniejszym potwierdzam z całą odpowiedzialnością, że Rafał Trzaskowski nie ma kontaktów z gangusami. Jeżeli Karol Nawrocki posiada takie kontakty, to jest to problem PiS-u. Jak twierdzą rządzący, w PiS-ie pojawiło się niezadowolenie w sprawie Nawrockiego. W moim przekonaniu ta możliwość zmiany kandydata ciągle leży na stole. I myślę, że takie głosy w PiS pojawiają się coraz częściej. Rzeczpospolita zapytała w sondażu, czy Nawrocki jest najlepszym kandydatem, którego mógł poprzeć PiS. Prawie 33% ankietowanych stwierdziło, że nie. Twierdząco odpowiedziało niespełna 19%. Blisko połowa nie ma zdania. Oglądają państwo "19.30", a dziś jeszcze: Gruzini na ulicach. Sprzeciwiam się naszemu prorosyjskiemu rządowi. Gruzji nie będzie Majdanu. Wiecie, co Majdan przyniósł Ukrainie. Dramat na pasach. Nie ustąpił pierwszeństwa przechodzącej przez przejście kobiecie wraz z 6-letnim dzieckiem. Powinien zmniejszyć prędkość, aby w razie potrzeby zatrzymać się. Apartamenty w wersji mikro. Przepisy prawa budowlanego mówią, że mieszkanie w Polsce może mieć minimum 25 metrów kwadratowych. Taka zabudowa przypomina bardziej slumsy w krajach trzeciego świata. Były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotr Pogonowski ma zostać doprowadzony na jutrzejsze przesłuchanie przez sejmową komisję śledczą do spraw Pegasusa. Do tej pory trzykrotnie nie stawiał się przed komisją, powołując się na wrześniowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Teraz zgodnie z decyzją sądu policja otrzymała nakaz przymusowego doprowadzenia świadka. W historii polskiego parlamentaryzmu tego jeszcze nie było. Piotr Pogonowski, były szef ABW, jutro ma być przymusowo doprowadzony przed sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa. Mam nadzieję, że po jutrzejszym siłowym doprowadzeniu zmaleje ochota reszty polityków PiS do unikania zeznań. O doprowadzeniu zdecydował sąd. Piotr Pogonowski już trzykrotnie nie stawił się przed komisją. Kiedyś szef ABW, a obecnie członek zarządu NBP, ma w sprawie Pegasusa sporą wiedzę, którą może się podzielić, bo został zwolniony z tajemnic klauzulowanych. Członkowie komisji mają do niego kilkaset pytań. Przede wszystkim o to, czy miał świadomość, że to narzędzie nie posiada akredytacji, że właściwie jego ostateczna wtyczka może znajdować się w Izraelu. Co warto dodać, ABW, która odpowiada za certyfikację oprogramowania używanego przez polskie służby, w przypadku Pegasusa nie wydała opinii. Jest to osoba, której zeznania mogą być kluczowe dla tej sprawy. I nie powinien jednak unikać stawiennictwa przed komisją. Świadek na komisji się nie stawiał, ale przesyłał pisma, w których powoływał się na wrześniowe orzeczenie TK Julii Przyłębskiej, że sama komisja jest niezgodna z konstytucją. Orzeczenie zostało wydane przez organ, który z niezależnością ma mało wspólnego. Zasiadają w nim byli politycy PiS i odkrycie towarzyskie samego prezesa PiS - Julia Przyłębska. Trudno, żeby pan Pogonowski stawiał się przed komisją, która jest nielegalna, bo nie działa, nie ma jej ugruntowanej w świetle przepisów prawa. Komisja jest i działa, bo wyrok TK nie został opublikowany w Monitorze Polskim. Co ważne, nawet sądy, zarządzając doprowadzenie, nie uznają decyzji TK. Ten, który na komisji także się nie pojawia, choć jest już wniosek o jego doprowadzenie, czyli Zbigniew Ziobro, w sieci oskarża niezależnych sędziów, pisząc o "zbrodniach z czasów PRL". Skandaliczny wpis. To nie chodzi o to, czy Ziobro chce zeznawać, czy nie, to chodzi o to, że jako były minister sprawiedliwości zastrasza sędziów. W doprowadzeniu Piotra Pogonowskiego policji będzie pomagać Straż Marszałkowska. To ona odpowiada za porządek w budynkach Sejmu. Funkcjonariusze policji mają doprowadzić byłego szefa ABW na teren parlamentu. Na tym ich zdanie się kończy, bo za tymi drzwiami Piotra Pogonowskiego przejmie Straż Marszałkowska, która zaprowadzi go przed komisję. Ale Pogonowski równie dobrze może przyjść i od razu wyjść z posiedzenia komisji. Bo ta nie może ograniczać jego wolności. Z pewnością czeka nas zatem spektakl, w którego tle chodzi o poważną sprawę - Pegasusa. To jest zaszkodzenie państwu polskiemu na dziesięciolecia i ktoś musi za to odpowiedzieć. Od 2017 roku inwigilowani systemem Pegasus byli ówcześni politycy opozycji, oficerowie wojska polskiego, a także ludzie powiązani z PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego na początku zaprzeczała, że Polska korzysta z izraelskiego systemu szpiegowskiego. Masowe protesty w Gruzji. Demonstrujący na ulicach Tbilisi ścierają się z policją. "Robocopy", jak nazywani są funkcjonariusze, forsują barykady, używają gazu łzawiącego, wyłapują protestujących. Gwałtowne zamieszki wybuchły po tym, gdy rząd, po nieuznawanych przez opozycję wyborach, ogłosił zwieszenie rozmów o wstąpieniu Gruzji do Unii Europejskiej do 2028 roku. Na ulicach Tbilisi znów tysiące ludzi. Tak Gruzini pokazują, że chcą być w Unii Europejskiej, a nie pod butem kremla. Sprzeciwiam się naszemu prorosyjskiemu rządowi, który nie chce mieć żadnych relacji ani z Europą, ani ze Stanami Zjednoczonymi. Na alei Rustawelego, tuż obok gruzińskiego parlamentu, protestujący zbudowali barykady. Przed nimi szpaler policji, który gazem łzawiącym, armatkami wodnymi i granatami hukowymi próbował rozpędzić ludzi. Ci odpowiedzieli petardami i wyrzutniami fajerwerków. Premier mówi, że nie pozwoli na rewolucję. Jak twierdzi, sprowokowaną przez kraje zachodnie. W Gruzji nie będzie Majdanu. Wiecie, co Majdan przyniósł Ukrainie. Część protestujących wdarła się do siedziby rządzącego "Gruzińskiego Marzenia". Także do publicznej telewizji, domagając się dymisji szefowej stacji za szerzenie rządowej propagandy. Podczas jednego z programów na żywo pokazano zdjęcie pobitego przez policję prezentera kanału telewizyjnego Formuła. W czwartek ze złamaniami kości twarzy trafił do szpitala. Ludzie muszą się zastanowić, czy chcą żyć w kraju, w którym protestujący są karani, a dziennikarze są atakowani od tyłu, gdy mówią o tym, co naprawdę się dzieje. O trwających od 4 dni manifestacjach z prezydent Gruzji rozmawiał Andrzej Duda. Prezydent Andrzej Duda apeluje do gruzińskiego rządu o umiar i rozwagę, o wsłuchanie się w głos obywateli, o otwartość na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości związanych z przebiegiem ostatnich wyborów parlamentarnych. A te, zdaniem opozycji i gruzińskiej prezydent, zostały sfałszowane. Salome Zurabiszwili zapowiedziała, że pozostanie na stanowisku, choć jej następcę w połowie grudnia po raz pierwszy ma wskazać specjalne kolegium, w którym większość miałaby partia rządząca. Nielegalny parlament nie może wybrać niczego poza nielegalnym rządem i nielegalnym prezydentem. Premier Gruzji odpowiada: prezydent będzie musiała złożyć urząd wraz z końcem kadencji. Rozumiem jej stan emocjonalny, ale oczywiście 29 grudnia będzie musiała opuścić swoją rezydencję. Premier twierdzi też, że integracja Gruzji z Europą nie została zawieszona, choć właśnie ta decyzja rządu spowodowała falę protestów. Odniósł się też do wstrzymania przez Waszyngton strategicznego partnerstwa z Tbilisi - z obecną amerykańską administracją rozmawiać o tym nie zamierza. Poczeka na inaugurację Donalda Trumpa. Nowa szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas oraz nowy przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, a także komisarz do spraw rozszerzenia Marta Kos w pierwszym dniu urzędowania przyjechali do Kijowa. Niezapowiadana wcześniej wizyta unijnych polityków u prezydenta Zełenskiego to ważny symbol zapowiadający kontynowanie unijnego wsparcia dla Ukrainy. To ważna i symboliczna wizyta, bo sytuacja na froncie przecież jest bardzo trudna. Stałe ostrzały Ukrainy powtarzają się i w pierwszy dzień urzędowania nowy szef Rady Europejskiej i szefowa dyplomacji UE przybywają do Kijowa, spotykają się tu z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i wysyłają w świat jasny przekaz. UE będzie wspierała Ukrainę. Antonio Costa mówił m.in. o tym wsparciu konkretnym, bo w ciągu najbliższego roku ma do Ukrainy trafić z UE półtora miliarda euro, dodatkowo on stwierdził, że Ukraina jej integralności musi być szanowana. To, że ma nadzieję, że prawo międzynarodowe będzie przestrzegane, więc to jasny sygnał wsparcia. Ukraina będzie dalej walczyła o swoje terytoria również te okupowane, jeśli nie na drodze militarnej to na drodze dyplomatycznej. "Uważaj na pasach" - to hasło słyszymy od dawna. Niestety statystyki to potwierdzają. Ponad połowa wypadków drogowych z udziałem pieszych ma miejsce na przejściach. Do dramatycznego zdarzenia doszło w Żninie w Kujawsko-Pomorskiem. Auto kierowane przez 80-latka wjechało z impetem w 6-letnią dziewczynkę chcącą przejść przez jezdnię razem z towarzyszącą jej kobietą. Piątek tuż przed 8 rano, ulica Klemensa Janickiego w Żninie. Mama z 6-letnim dzieckiem przechodzi przez jezdnię na pasach. Teoretycznie w najbezpieczniejszym do tego celu miejscu, to pieszy ma tu pierwszeństwo. A jednak. Kierowca seicento potrąca dziecko. 6-latka z obrażeniami trafia do szpitala. 80-letni kierowca fiata seicento nie ustąpił pierwszeństwa przechodzącej przez przejście kobiecie wraz z 6-letnim dzieckiem. Kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy. Policjanci zatrzymali mu prawo jazdy i wyjaśniają okoliczności wypadku. Ekspert nie ma wątpliwości co do odpowiedzialności kierowcy. Ma sygnały w postaci znaków drogowych pionowych, znaków poziomych, widzi, że jest to przejście dla pieszych, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa, czyli powinien zmniejszyć prędkość, zredukować tak, aby w razie potrzeby zatrzymać się. Kierowca musiał też widzieć, że przed przejściem zatrzymał się inny samochód. Biegły zwraca jednak uwagę, że to mogło uśpić czujność pieszej. To zachowanie nie było do końca idealne, mogła lepiej się zachować, mogła większą uwagę zwrócić, co dzieje się wokół przejścia dla pieszych, spojrzeć w tą lewą stronę. Po wypadkach powodowanych przez kierowców-seniorów, tu lat 80, wracają pytania o obowiązkowe badania powyżej pewnego wieku. Pogarsza nam się refleks, słuch, widzenie. Mimo dyskusji, nawet na szczeblu europejskim, takich badań nie ma. Szacuje się, że osoby po 75. roku życia mają nawet dwukrotnie dłuższy czas reakcji niż młodzi kierowcy, co oznacza, że oni podejmują słuszne decyzje, natomiast muszą tego czasu mieć więcej. Jeżeli chodzi o kierowców seniorów, to mają oni także trudności z kierowaniem pojazdami tam, gdzie dużo się dzieje na drodze. Ale i tak to nie seniorzy powodują najwięcej wypadków. W polskich statystykach są grupą, która jest jedną z najbezpieczniejszych, to znaczy oni powodują czterokrotnie mniej wypadków niż młodzi kierowcy w kategorii wiekowej 18-24 lata. A to już Augustów. 60-latek potrącił na pasach dwie piesze. Kobiety w wieku 66 i 68 lat trafiły do szpitala. Nie tylko przepisy mają chronić pieszych. O ich bezpieczeństwo można zadbać także przez poprawę infrastruktury drogowej. Można budować azyle na przejściach dla pieszych, progi zwalniające, można budować przejścia wyniesione, można zmieniać geometrię skrzyżowania, czasem też wystarczy, żeby takie przejście doświetlić dobrze, żeby widoczność była dobra. Słowem - wymuszać, by kierowcy przed pasami po prostu zdejmowali nogę z gazu. O zasadzie ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu też warto pamiętać. Apartament na sprzedaż. Cena: nawet 20-30 tys. zł za metr. Wielkość: niekiedy 10 metrów kwadratowych. Słowo mikro, które wcale nie oznacza mikrocen, ma przyciągać m.in. tych, którzy szukają swojego pierwszego mieszkania. O tym, co według prawa jest w Polsce mieszkaniem i czy naprawdę na rynku nieruchomości można wszystko. Kawa z rana z widokiem na ogródek. Brzmi kusząco, ale to kwestia perspektywy, zwłaszcza jeśli mieszka się poniżej poziomu gruntu. Te lokale z "tarasami" w Krakowie wzbudziły sporo kontrowersji. To nie balkon, to spacerniak. Może to bunkier? Strach pomyśleć, gdzie jest piwnica. Ale żarty na bok, w tych mieszkaniach przy ulicy Horaka w Krakowie jednak ktoś będzie mieszkał. Deweloper przerobił jednorodzinny dom na kilkanaście mikromieszkań. Spotkało się to z niezadowoleniem okolicznych mieszkańców. Więcej rodzin, czyli korzystania z kanalizacji, ujęcia wody, z prądu, nie mówiąc już o parkingach albo miejscach parkingowych. Podobne inwestycje są też przy ulicy Kokosowej, gdzie prace zostały chwilowo wstrzymane, czy przy ulicy Zina, tu urzędnicy planują kontrolę na początku grudnia. Radni miejscy czują się jak Don Kichot, bo sytuacja z mikrokawalerkami w mieście przypomina walkę z wiatrakami, łącznie zgłosili już 22 takie sprawy. Zgłaszamy kolejne miejsca, a pojawiają się nowe miejsca, no ja mam takie wrażenie, że taka zabudowa przypomina bardziej slumsy w krajach trzeciego świata. Od dłuższego czasu cały kraj boryka się z tym problemem. To Kielce i inwestycja przy ulicy Prostej. To już warszawski Targówek i budynek przy ulicy Jórskiego, tu najmniejsze mieszkanie ma 9 metrów kwadratowych. Mieszkania są trudno dostępne cenowo, Polaków nie stać po obecnych cenach, przy obecnych stopach procentowych na zakup, no i oczywiście szukane są różne rozwiązania, na pewno zmniejszanie metrażu mieszkań to nie jest ta droga. Wyobraźnia deweloperów i flipperów nie zna granic i to wszystko w granicach prawa. Przepisy nie zabraniają, aby mieszkanie miało 2 wejścia i po odebraniu takiego mieszkania po właściciel dzieli ściankami z gipskartonu na 2 mieszkania. Zgodnie z postanowieniami ustawodawcy mieszkanie musi mieć obecnie przynajmniej 25 m2 powierzchni użytkowej. Dom Kereta w Warszawie ma 14 m2 powierzchni. Dekadę temu było to eksperymentem artystycznym, dziś podobne mieszkania stają się smutną rzeczywistością. 15 dziennie, kilka tysięcy w ciągu roku. Auta znikają bezpowrotnie. Złodzieje kradną w biały dzień i pod osłoną nocy. Wykorzystują każdą sytuację, używając zaawansowanych metod. Już nie łom i wybite szyby. Na auta nafaszerowane elektroniką złodzieje mają sposoby. Ale i złodzieja można przechytrzyć. Pod osłoną nocy dwóch złodziei włamało się na prywatny teren. Na celownik wzięli dwa auta Pawła Kotalczyka. Działali zdecydowanie i szybko. Szybko na szczęście porzucili też swoje plany, bo aut nie udało się odpalić. Niejednokrotnie przeglądam monitoring z rana, by sprawdzić, co działo się w nocy, i trafiłem na sytuację, gdzie dwóch zamaskowanych panów próbowało ukraść samochód. Szok i niedowierzanie. Na nagraniu widać, jak jeden ze złodziei chodzi wokół domu i dzięki tak zwanej walizce próbuje namierzyć kluczyk samochodu. Drugi samochód już otworzył i czekał na sygnał kolegi. Te prywatne nagrania teraz są przestrogą dla innych, bo takich prób tylko jednej nocy w Świerklańcu były trzy. My oczywiście patrolujemy osiedla domków jednorodzinnych, wielorodzinnych. Sprawdzamy, czy podejrzane osoby nie kręcą się wokół samochodów. Tropu na razie brak. Złodzieje byli zamaskowani. Prawdopodobnie znali teren i już wcześniej obserwowali dom, bo wiedzieli, jak wejść i gdzie szukać. Nie ma już tej takiej chamówy, za przeproszeniem, wybijania szyb i odpalania na krótko. Tylko w zeszłym roku w Polsce skradziono ponad 5,5 tys. samochodów. To średnio 15 aut dziennie. Najczęściej kradziono auta produkcji azjatyckiej i niemieckiej. Wykorzystują bardziej ataki hakerskie, żeby rozkodować kluczyk elektroniczny i odjechać samochodem. Po kradzieży auta najczęściej trafiają do dziupli, gdzie są rozkładane na części. Jest mniejsze niż zapalniczka i montujemy to w miejscach niedostępnych. Tak wygląda dodatkowe zabezpieczenie auta, które warto zamontować. Montujemy dodatkowy sprzęt, który tylko my wiemy, gdzie jest zamontowany, i złodziej podczas próby kradzieży musi mieć czas, chęć i musi wiedzieć, gdzie tego urządzenia szukać. Bo, jak widać, złodzieje spróbują wszystkiego, żeby tylko dostać się do samochodu. Wokalista, multiinstrumentalista, kompozytor. Ikona polskiej muzyki. Zmarł Ryszard Poznakowski, członek zespołów Trubadurzy i Czerwono-Czarni. Muzyk odszedł po długiej walce z chorobą. "Znamy się tylko z widzenia", "Kasia" czy "Cóż wiemy o miłości" to tylko niektóre z wielu jego przebojów. Muzyk pisał również piosenki m.in. dla Krzysztofa Krawczyka, Alicji Majewskiej, Zbigniewa Wodeckiego czy Andrzeja Zauchy. W 2004 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Miał 78 lat. Zapalając tę świecę, można pomóc, odmienić czyjeś życie. Już po raz 31. rozpoczyna się jedna z najstarszych akcji Caritas - Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom. Kilkadziesiąt milionów świec trafiło już przez lata do polskich domów, a z nimi przyszło finansowe wsparcie potrzebujących dzieci i ich rodzin. O wyjątkowej inicjatywie, która wspomaga ubogich. Czujemy się, jakbyśmy uczestniczyli w dziele narodzenie Pana Jezusa. To wychodzi z serducha. Jest to symbol naszej wiary i przy okazji wspomagamy bardzo ważne dzieło caritasowskie. A konkretnie Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom. Tak nazywa się trwająca ponad 30 lat akcja Caritas Polska, która właśnie wystartowała po raz kolejny w związku z rozpoczynającym się adwentem. Ta akcja nas wszystkich jednoczy, pokazuje naszą solidarność. Ta akcja pokazuje, że mamy dobre serca i chcemy się dzielić. W parafiach na terenie całego kraju od dzisiaj można kupować charakterystyczne świece. Dochód z ich sprzedaży trafi do dzieci z najuboższych rodzin w Polsce. Od początku trwania akcji na wigilijne stoły w Polsce trafiło około 50 mln takich świec. To zapalenie świecy, ten płomień, który zapłonie na naszych stołach, też przypomina, że potrzebujący są wśród nas. Ten czas świąteczny, który się zbliża, jest wyjątkowy i powinniśmy pamiętać o potrzebujących. Od kilkudziesięciu lat akcja ma charakter ekumeniczny. w Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom zaangażowany jest Prawosławny Metropolitalny Ośrodek Miłosierdzia Eleos oraz Diakonia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Warto jest w tym czasie pamiętać o tych ludziach, którzy mają szczególne potrzeby, czegoś im brak i potrzebują wsparcia. Jest to rodzaj naszej solidarności społecznej. Organizatorzy akcji zostali w tym roku uhonorowani przez prezydenta Andrzeja Dudę, który wręczył im nagrodę "Dla Dobra Wspólnego". Zawsze jest to w pewnym sensie działalność polegająca na wyrównywaniu szans. W tym roku w szczególny sposób będziemy dedykować zebrane środki do miejsc, w których powódź poczyniła ogromne straty, aby wesprzeć wypoczynek wakacyjny dla dzieci z terenów powodziowych. Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom można wesprzeć, kupując świece bezpośrednio w swojej parafii, ale także za pomocą strony internetowej Caritas Polska. Liczy się każda złotówka. Już wszystko jasne. Emocjonujący finał jubileuszowej 15. edycji "The Voice of Poland" za nami. Muzyczna rywalizacja przyniosła zwycięstwo Anny Iwanek z drużyny Kuby Badacha debiutującego w roli trenera. A wspomnienie gorącego, pełnego napięcia, wzruszeń i pięknych głosów wieczoru już teraz. Zwycięzcą lub zwyciężczynią 15. edycji "The Voice of Poland" zostaje Ania Iwanek! Bardzo wszystkim chciałam podziękować, telewidzom, publiczności, wspaniałym muzykom, mojemu wspaniałemu trenerowi. Finalistów "The Voice of Poland" usłyszymy także podczas koncertu sylwestrowego TVP w Chorzowie. A już za chwilę na antenie TVP Info "Rozmowy niewygodne". Dziś Janina Ochojska. 19.30 wraca jutro. Dobranoc i do zobaczenia.