Co dalej z pieniędzmi dla PiS? Minister finansów pod presją. Pijany żołnierz strzelał do auta. W środku był ojciec z 13-letnią córką. 24-letni wojskowy usłyszał zarzuty. Wybuch tesli przed hotelem Trumpa. W środku były m.in. fajerwerki i paliwo. Monika Sawka, dobry wieczór. Zaczynamy "19.30". Prawo i Sprawiedliwość czeka na wypłatę pieniędzy z subwencji. PKW przyjęła sprawozdanie partii. Decyzja o tym, czy pieniądze trafią do komitetu, jest teraz w rękach Andrzeja Domańskiego. Według Jarosława Kaczyńskiego prawo w Polsce przestało obowiązywać. Rządzący nie mają wątpliwości: limit przeznaczony na kampanię został przekroczony, pieniądze z subwencji nie powinny więc zostać wypłacone. Czy sprawdzaliście już państwo swoje konto, czy wpłynęły już tam środki? Takich pytań nikt nie musiałby zadawać gdyby nie fakt, że w kampanii parlamentarnej PiS, co potwierdza uchwała Państwowej Komisji Wyborczej z sierpnia, niezgodnie z prawem wydało ponad 3,5 miliona złotych ze środków publicznych. A jakieś uderzenie się w pierś? Nasz błąd, że Jarosław Kaczyński agitował na pikniku, że pan Szczucki zatrudniał sobie na fikcyjne etaty? Taką podstawową przyzwoitością jest to, żeby uderzać się we własne piersi. Jakby pan chciał sobie zrobić rachunek. Ja państwa pytam. Po 2024 roku. Ja nie zatrudniałem nikogo na fikcyjne etaty w RCL, ani nie agitowałem na pikniku. Agitował za to Jarosław Kaczyński Głosować na PiS. Na pikniku wojskowym sfinansowanym ze środków publicznych. Nie widzę żadnego powodu, żebym miał się uderzać w pierś. I tyle, tyle mogę pani powiedzieć, że powtarzam, czy ja bym tam był, czy by mnie tam nie było, to i tak wszystkie te pieniądze, które były zaplanowane, te pieniądze na te pikniki, które nie miały celów wyborczych, to zostałyby wydane. Państwo na tym nic nie straciło i tyle. Tyle że tu nie chodzi o samą obecność prezesa PiS na pikniku wojskowym. Ale o to, co mówił Jarosław Kaczyński na tle żołnierzy podczas wydarzenia sfinansowanego nie ze środków partyjnych, a ministerstwa obrony. Ile trzeba ukraść, żeby zostało to ukarane? Mamy udokumentowane przekroczenie o 3,6 mln zł limitu przeznaczonego na kampanię. Koniec kropka. Jest wina, musi być kara. I tu zaczynają się schody. Bo po tym, gdy PKW za trzecim razem przyjęła sprawozdanie komitetu PiS, żądania tej partii są jasne. Co ma zrobić minister finansów? Kliknąć enter i dokonać przelewu, ma czynność techniczną wykonać w tej sprawie. To nie tak - odpowiadają rządzący. - Powinna być wypłata pieniędzy? - Nie. Powołując się na uchwałę PKW, która składa się z dwóch paragrafów. - Pierwszy punkt mówi dać kasę, drugi mówi nie dawać kasy? - To jest oczywiście duże uproszczenie, ale tak interpretuje tę uchwałę przewodniczący Marciniak, który czyta tylko paragraf pierwszy i mówi: dać kasę, ale jak się przeczyta paragraf drugi, to rzeczywiście tej kasy dać nie można. Bo odwołanie PiS-u od sierpniowej uchwały PKW rozpatrywała Izba Kontroli Nadzwyczajnej - czyli twór stworzony przez PiS i nieuznawany przez europejskie trybunały. Powód: neosędziowie, czyli osoby, które do Izby zostały powołane przez upolitycznioną KRS. Pamiętajmy o tym, kto jest autorem tego chaosu. Prawo i Sprawiedliwość zniszczyło wymiar sprawiedliwości, stworzyło parasądy, powołało tam neosędziów. Po to, by dziś mówić to: W tej chwili prawo w Polsce przestało obowiązywać. Tak prezes PiS nawiązuje do tego wpisu premiera. Z Nowogrodzkiej popłynął dziś też sygnał: akcja "pomagam" trwa. Korzystam z okazji, żeby zaapelować do społeczeństwa o wsparcie finansowe. Prawo i Sprawiedliwość już wielokrotnie wypłaciło sobie te subwencje ze spółek skarbu państwa. Jarosław Kaczyński na konferencji zapowiedział, że nie zwróci obywatelom pieniędzy wpłaconych na partię. W przypadku gdy minister finansów odblokuje pieniądze z dotacji. Karol Nawrocki to jeden z bardziej niebezpiecznych ludzi - ocenia politolog profesor Antoni Dudek. Jego zdaniem prezes Instytutu Pamięci Narodowej jest bezwzględny i nie ma zahamowań. Kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość odpowiada: w sprawach Polski i Polaków jestem zdeterminowany i efektywny. A prezes PiS mówi o osobistych ansach historyków. Przygotowaliśmy niespodziankę na tą pierwszą konferencję prasową. Był już sejf z masłem, dziś w siedzibie PiS-u przy Nowogrodzkiej pojawiła się lodówka. Można powiedzieć, że to jest przeciętna lodówka przeciętnego Polaka, przeciętnej polskiej rodziny. Politycy PiS ogłosili 2025 rokiem drożyzny. Już jest powyżej 10 zł, a podobno można znaleźć też kostki lepszego masła, którego cena zbliża się do 20 zł. Niech szukają źródła w tym, co się wydarzyło w przeszłości, kiedy rządzili tym krajem. Dziś inflacja wynosi około 5%. W lutym 2023 roku, kiedy rządziła Zjednoczona Prawica, sięgała ponad 18%. Politycznie ten rok będzie podporządkowany wyborom prezydenckim, a takie konferencje mają pomóc popieranemu przez PiS kandydatowi. Wracająca do łask prezes Beata Szydło uważa, że na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Wielu z nas jest miło zaskoczonych, ponieważ te pierwsze cele, ja co prawda nie jestem członkiem sztabu, znam strategię, te pierwsze cele zostały osiągnięte. Według profesora Antoniego Dudka ewentualna prezydentura Karola Nawrockiego jest zagrożeniem dla Polski. Jest to jeden z najbardziej niebezpiecznych ludzi, jacy się pojawili w polskiej przestrzeni publicznej, mówię to z pełnym przekonaniem i odpowiedzialnością. Profesor Dudek, który zna Karola Nawrockiego z czasów, kiedy obaj pracowali w IPN dodaje, że to człowiek bezwzględny, dużo groźniejszy od Andrzeja Dudy, który będzie grał na przedterminowe wybory. Są to mądre słowa, słowa wypowiedziane przez człowieka, który bardzo często krytykował moje środowisko polityczne. Pan Dudek ma być może jakieś osobiste anse, w końcu to jest świat historyków, ale nie wiem, być może są jakieś inne przyczyny. Sam Nawrocki słowa prof. Dudka potraktował jak komplement. Potwierdzam. W sprawach Polski i Polaków jestem zdeterminowany i efektywny. Osoby, które dzisiaj się wahają i maja jakąś złudną nadzieję, że PiS postawił na kogoś, kto nie jest mentalnie z jądra PiS-u, to się głęboko mylą. PiS i Konfederacja jednym głosem przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu. Choć przynajmniej na razie każda z partii ma swojego kandydata. Największym zagrożeniem dla Polski jest to, by pełnia władzy trafiła do obozu obecnie rządzącego, bo ten obóz nadużywa prawa. Waldemar Buda widzi już w tym budynku przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie Karola Nawrockiego. Przez najbliższe 5 lat będzie pewna blokada na wariactwa, które ze strony tej administracji mogą płynąć. Ta blokada jest największym zagrożeniem - komentuje w swoich mediach społecznościowych Rafał Trzaskowski. Konflikty na szczytach władzy to najgorsza rzecz, jaka by nam mogła się przydarzyć w obliczu zewnętrznego zagrożenia, nikt nie chce przecież nowej wojny na górze. Przedstawiciele wszystkich partii zgodnie podkreślą, że będą to kluczowe wybory dla przyszłości Polski. Na razie trwa prekampania, datę wyborów, a co za tym idzie start oficjalnej kampanii prezydenckiej Marszałek Sejmu ma ogłosić 8 stycznia. Oglądają państwo "19.30", już za chwilę: Pijany żołnierz ostrzelał samochód. W środku był ojciec z 13-letnią córką, a później jeszcze: Tesla eksplodowała przed hotelem Trumpa w Las Vegas. Trzecia eksplozja była najsilniejsza. Organy ścigania i wywiad badają tę sprawę. Rekord przeszczepów nerek. Satysfakcja ogromna. Nareszcie się doczekałem i bardzo szczęśliwy jestem. Znów mocno wieje, w górach trudne warunki. Te podmuchy osiągnęły 112 km/h. Nie da się iść. To cud, że nikomu nic się nie stało. Pijany żołnierz ostrzelał cywilne auto w Mielniku na Podlasiu. W samochodzie był ojciec z 13-letnią córką. 25-latek oddał prawie 70 strzałów. To niemal trzy magazynki karabinu. Gdyby nastolatce nie udało się uciec, to mogłoby dojść do tragedii. Wojskowy już usłyszał zarzuty. Żołnierz zatrzymany został już wczoraj, ale zarzuty usłyszał dziś, bo najpierw musiał wytrzeźwieć. Jak się okazało, miał w organizmie 1,8 promila alkoholu. Wczoraj 25-letni szeregowy, który stacjonował w miejscowości Mielnik w ramach operacji Bezpieczne Podlasie wyszedł z jednostki pijany i uzbrojony. To na tej drodze zaczął strzelać w powietrze i próbował zatrzymać samochód, którym jechał ojciec z córką. Ta wybiegła z samochodu i uciekła. To mogło uratować jej życie, bo kiedy ojciec z impetem ruszył, pijany żołnierz strzelił w kierunku samochodu. Oddał strzały w kierunku pojazdu cywilnego, następnie ukrył się w lesie, gdzie został zatrzymany przez pozostałych żołnierzy tego zgrupowania. Według informacji przekazanych przez prokuraturę, żołnierz miał ze sobą karabin Grot i trzy magazynki, z których wystrzelił co najmniej 65 nabojów. 25-latek usłyszał zarzuty: dotyczą przekroczenia uprawnień i usiłowania zabójstwa oraz pełnienia służby w stanie nietrzeźwości. Mężczyzna przyznał się, że pił, ale twierdzi, że nie chciał nikogo zabić. Mieszkańcy są w szoku, bo do tej pory żyło im się tutaj z żołnierzami bardzo dobrze. Jestem sam w ciekawy, dlaczego tak się stało, niezrozumiałe jest to dla mnie. Wiadomo, jak to człowiek odczuwa, jak własny żołnierz tam strzela do naszych, mamy kłopoty tutaj na granicy, to jeszcze nasz żołnierz. Przedstawiciele wojska uspokajają. Na co dzień w ramach operacji stacjonuje na wschodniej granicy 6 tysięcy żołnierzy, to tylko pojedynczy incydent. Myślę, że niebezpieczne jest nazywanie tego wydarzenia incydentem, bo to nie jest incydent, jeżeli zawodzi system dowodzenia, jeżeli zawodzi system wsparcia przez towarzyszy broni, jeżeli ktoś jest w stanie upić się w obozowisku gdzieś i następnie z ostrą bronią wyjść na zewnątrz. Na razie konsekwencje poniesie na pewno 25-letni szeregowy. Do sprawy odniósł się też wicepremier minister obrony narodowej. Żołnierz strzelający do samochodu w Mielniku poniesie odpowiedzialność karną Ojciec i jego nastoletnia córka zostali objęci opieką psychologa. Mieszkańcy mają nadzieję, że wszystko wróci tu do normy. Mieliśmy spotkanie z dowódcą, który zapewnił, że w chwili obecnej jest sytuacja opanowana, że w tej chwili nie ma zagrożenia żadnego. Wobec 25-latka prokurator wystąpił już z wnioskiem o tymczasowy areszt. Mężczyzna może trafić do więzienia na resztę życia. Przed hotelem Donalda Trumpa w Las Vegas wybuchł samochód marki Tesla. Miał nim kierować żołnierz amerykańskich sił specjalnych. Zginęła jedna osoba, osiem zostało rannych. "Nasz kraj to katastrofa i pośmiewisko" - napisał w mediach społecznościowych amerykański prezydent elekt. Zdaniem właściciela Tesli Elona Muska wygląda to na prawdopodobny akt terroru. Kłęby czarnego dymu nad Las Vegas. Eksplodowała Tesla zaparkowana tuż przed wejściem do hotelu, którego właścicielem jest Donald Trump. Usłyszeliśmy trzy eksplozje, po pierwszej zobaczyliśmy ogień, za drugim razem chyba wybuchła bateria, trzecia eksplozja była najsilniejsza. O incydencie poinformował w mediach społecznościowych syn Donalda Trumpa. "Wcześnie rano zgłoszono pożar pojazdu elektrycznego w porte-cochere w Trump International Hotel Las Vegas". Tesla Cybertruck został wypożyczony w Kolorado. Kierowca do Las Vegas dotarł o 7.30 rano. Jak wynika z nagrań monitoringu, przejeżdżał obok hotelu już godzinę przed eksplozją. Wrócił około 8.30 i zatrzymał się tuż przed drzwiami. Chwilę później nastąpił wybuch. Z budynku ewakuowano gości i personel. Czas reakcji wyniósł około 4 minut. Gdy rozpoczęliśmy akcję gaśniczą, zauważyliśmy rannych. To 7 osób, które znajdowały się w pobliżu miejsca eksplozji. Dwie trafiły do szpitala. Gdy służbom udało się ugasić ogień, w zgliszczach samochodu odnaleziono ciało kierowcy i to, co było w środku. Kanistry z paliwem, dużą liczbę fajerwerków, które według śledczych połączone były z systemem detonacji kontrolowanym przez kierowcę. Amerykańskie media, powołując się na źródła w organach ścigania, podają, że nie można wykluczyć zamachu terrorystycznego. W podobnym tonie wypowiada się szef Tesli i bliski doradca Donalda Trumpa Elon Musk. "Wygląda to na prawdopodobny akt terroru". Zarówno Cybertruck, jak i użyty do ataku w Nowym Orleanie Ford F-150 zostały wynajęte za pomocą tej samej aplikacji. Co potwierdzili jej przedstawiciele. Odnieśli się też do potencjalnego związku między atakiem na Burbon Street i eksplozją Tesli. "Nie sądzimy, aby którykolwiek z najemców miał przeszłość kryminalną, Choć takiego scenariusza śledczy nie wykluczają. To kolejny zbieg okoliczności, który będzie badany podczas śledztwa. O czym zapewnił także prezydent USA Joe Biden. Organy ścigania i wywiad badają również tę sprawę w tym, czy istnieje jakikolwiek możliwy związek z atakiem w Nowym Orleanie. Jak podała telewizja CNN, Cybertruck został wynajęty przez 36-letniego żołnierza amerykańskich sił specjalnych. Nie ustalono jednak dotąd, czy to on zginął w eksplozji. Do 15 osób wzrosła liczba ofiar zamachu w Nowym Orleanie. 42-letni zamachowiec wjechał rozpędzoną furgonetką w tłum ludzi witających nowy rok. FBI bada jego powiązania z ISIS i próbuje ustalić, czy sprawca działał sam. Policja sprawdza też, czy miał coś wspólnego z wybuchem przed hotelem należącym do Donalda Trumpa. Wiadomo na pewno, że przez wiele lat służył w amerykańskiej armii. Nie tak wyobrażali sobie początek roku. Po prostu nie rozumiem, jak takie zło może istnieć. Noworoczna zabawa i mecz futbolu akademickiego Sugar Bowl - te dwa wydarzenia przyciągnęły tłumy do Dzielnicy Francuskiej Nowego Orleanu. W ten roztańczony tłum tuż po trzeciej w nocy z ogromną prędkością wjechał samochód. Chwilę później kierowca wysiadł i zaczął strzelać. Na ulicy leżały ciała, ludzie krzyczeli. Widziałem, jak ktoś prowadził reanimację, ludzi płaczących na ulicy. Pomyślałam: co ten facet robi? Czy jest pijany? A potem dowiedziałam się, że to był jego zamiar. FBI jest pewne: zamachowiec chciał zabić. Podczas jazdy z rodzinnego Teksasu do Luizjany miał nagrywać i publikować filmiki, w których mówił o zamordowaniu między innymi własnej rodziny. Tam, gdzie doszło do tragedii, cały czas pracują śledczy, Amerykanie opłakują ofiary zamachu, a Donald Trump zbija kapitał polityczny. Nie do końca. 42-letni Shamsud-Din Jabbar urodził się w Houston w Teksasie. Był obywatelem amerykańskim. Przez wiele lat służył w armii Stanów Zjednoczonych w czynnej służbie i kilka lat w rezerwie. Służył m.in. jako specjalista do spraw informatycznych. Przez kilka miesięcy stacjonował w Afganistanie. Po odejściu z wojska pracował jako agent ubezpieczeniowy. Na zaczepie holowniczym pojazdu znajdowała się flaga Państwa Islamskiego. FBI pracuje nad ustaleniem potencjalnych powiązań i przynależności sprawcy do organizacji terrorystycznej. Funkcjonariusze próbują też odpowiedzieć na pytanie, jak weteran wojenny został zamachowcem. W jego samochodzie znaleźli broń i ładunki wybuchowe. Dwie inne bomby znajdowały się w Dzielnicy Francuskiej. To był akt terroryzmu. To było zaplanowane działanie. Na razie FBI wycofuje się ze stwierdzenia, że zamachowiec miał wspólników. Osoby, które miały podkładać bomby, jak wynika z nagrań z monitoringu, okazały się przechodniami. A w Nowym Orleanie narasta strach. Zbliża się bowiem Super Bowl i kończący karnawał Mardi Gras. Obie imprezy co roku przyciągają do miasta setki tysięcy turystów. Choć w tym roku może być inaczej. Nigdy tu nie wrócę. Nigdy już mnie tu nie zobaczycie. Nie o rekordy tu idzie, bo stawką jest ludzkie życie, ale liczby, o których za chwilę państwu powiem, robią wrażenie. Ponad 100 przeszczepów nerek w ciągu roku. Takich wyników w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie nie było jeszcze nigdy. Rekordowy był też cały ubiegły rok w transplantacji. Na ten plany są jeszcze ambitniejsze. Dobrze się czuję. W ubiegłym roku w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie wykonano 101 przeszczepów nerek. To rekord. Kazimierz Kwak jest setnym pacjentem, który dzięki lekarzom i dawcy zyskał szansę na nowe życie. Nareszcie się doczekałem, bardzo szczęśliwy jestem. O wielkim szczęściu mówi też Iwona Kępa, wcześniej rytm jej życia wyznaczały dializy, a z każdym kolejnym rokiem rosło ryzyko powikłań. Już mi kończą dializę, wyjmują igłę, wchodzi pani doktor, żeby mnie nie wykuwali do końca, tylko pobrali mi krew, bo jest dla mnie nerka w Warszawie. W całym kraju w ubiegłym roku przeszczepiono ponad 1200 nerek, to o 15% więcej niż w roku ubiegłym. Zawsze chcielibyśmy, żeby tych przeszczepów było więcej, przeciętnie czeka ok. 2,5 tys. osób rocznie, z czego jesteśmy w stanie około tysiąca, tysiąca stu przeszczepić. Lekarze mówią o rekordowym roku w polskiej transplantologii. Z danych Poltransplantu wynika, że do końca listopada przeprowadzono ponad dwa tysiące przeszczepów. Liderami są Uniwersyteckie Centra Kliniczne w Warszawie i w Gdańsku. Najczęściej pozyskujemy nerki oraz wątrobę, rzadziej serca oraz płuca. Nie było jeszcze takiego roku w Polsce, żeby taką liczbę narządów przeszczepić. To sukces lekarzy, ale też znak, że rośnie świadomość społeczna. W Polsce obowiązuje domniemana zgoda na pobranie narządów, jeśli ktoś wcześniej nie zgłosi sprzeciwu w specjalnym rejestrze. Jednak w praktyce wszystko zależy od decyzji rodziny. Duża trauma dla rodziny, nie ma tej osoby między nami, ale jej narządy funkcjonują, wątroba, serce, nerki, czyli sześć osób dostało nowe życie. W takich przypadkach czas gra kluczową rolę, lekarze mają na przeszczep maksymalnie 24 godziny. Kiedy mamy pobrany narząd, on nie powinien zbyt długo czekać, identyfikujemy na podstawie określonych kryteriów immunologicznych listy biorców. Dostałam najpiękniejszy prezent, jaki mogłam dostać. To tak, jakby narodzić się na nowo - przyznaje Roksana Kamińska, która tydzień temu miała przeszczep w szpitalu w Olsztynie. Jak zadzwonił do mnie telefon, to nie mogłam uwierzyć. Osiem miesięcy czekałam na przeszczep i powiem szczerze, że przyszedł w najmniej oczekiwanym momencie, bo w pierwszym dniu świąt. Na taki telefon w całym kraju czeka wciąż ponad 3,5 tysiąca pacjentów - tyle osób zakwalifikowano do przeszczepów. Nadzieja zawsze jest. Lekarze tłumaczą, że to jest najlepsze, co może być, jeśli chodzi o nerki. Bardzo silny wiatr w porywach do ponad 100 km/h, na północy śnieg, na drogach oblodzenie - tak było dziś, tak będzie też jutro. W górach niebezpiecznie. Ratownicy zalecają ostrożność. Rozwagi zabrakło turystom, którzy w sylwestrową noc wybrali się na Śnieżkę i na jej szczycie walczyli o przetrwanie. Nowy rok zaczął się wietrznie. To turyści, którzy w sylwestrową noc łamiąc zakazy, postanowili wejść na Śnieżkę. A to już dzisiejsze nagranie. IMGW ostrzega przed wiatrem, który w nocy będzie jeszcze silniejszy. Znowu niebezpieczny wiatr od północy, znowu porywy do 90 km/h i znowu ostrzeżenia drugiego stopnia. Porywisty wiatr już dziś łamał gałęzie i przewracał drzewa. Tak było w Ramlewie w województwie zachodniopomorskim. Najwięcej jest powalonych gałęzi drzew na drogi, gdy te konary blokują przejazd. To już Małopolska. W Zakopanem na jeden z domów przewróciło się drzewo. Strażacy cały czas wyjeżdżają do akcji, na bieżąco usuwają anomalia pogodowe, połamane drzewa, które spadły na chodniki i na drogi dojazdowe, również na budynki gospodarcze i mieszkalne. Rano na Kasprowym Wierchu wiatr osiągał prędkość 112 km/h. Tatrzański Park Narodowy jeszcze nie zamyka szlaków, ale apeluje o rozwagę. Odradzamy wszelkich wyjść i w te niższe, i wyższe partie Tatr. Z tego względu, że wyżej trudno będzie nam utrzymać równowagę, co wiąże się z różnymi konsekwencjami, możemy spaść z wysokości. Niżej mogą być łamane gałęzie i przewracane całe drzewa. Wiatrem zdają się nie przejmować turyści na Kasprowym. Pomimo alertów i ostrzeżeń wybrali się na spacer. Wiatr dobrze daje, zimno, ale można wytrzymać, bardzo przyjemna pogoda. Momentami przychodzi taki silny wiatr i nie da się iść. Bardzo ślisko, mocno wietrznie, także nie polecam, bez raczków na pewno nie polecam. Silny wiatr to nie koniec zagrożeń w Tatrach, wraz ze zmieniającą się pogodą i opadami śniegu TOPR prognozuje podniesienie stopnia lawinowego z jedynki na dwójkę. Problemem będzie śnieg, który spadnie z tym silnym wiatrem. Będzie on odłożony w formacjach wklęsłych, w żlebach. To będą miejsca szczególnie niebezpieczne. Ale śnieg i marznąca mżawka to również zagrożenie dla pieszych i kierowców. IMGW wydało alert pierwszego stopnia przed oblodzeniami obowiązujący praktycznie dla całego kraju. Trudne warunki pogodowe niejako z automatu narzucają kierowcom większą ostrożność na drodze, czyli ta podstawowa zasada, zmniejszamy prędkość i jednocześnie zwiększamy odległość od pojazdów poprzedzających. W prognozach zmienna aura, ale w przypadku wiatru i oblodzenia na drogach dominuje słowo "rozwaga". Na te spektakle nie trzeba biletu. To będzie niezwykły rok w odnowionym Teatrze Telewizji TVP. Ponad 40 przedstawień premierowych, znanych już twórców, ale również debiuty. Wszystkie dostępne tuż po premierach w internecie. Teatr Telewizji, zwany największą sceną świata, to marka, która ma około 70 lat. To najgłośniejszy spektakl minionego roku. "1989" - musical o przemianach lat 80. podczas premiery obejrzało 850 tys. widzów Teatru Telewizji. Rafał Szumera, musicalowy Lech Wałęsa, przekonuje, że odnowiony Teatr Telewizji zaskakuje jakością i formą, i skromnie nie mówi nic o samym przedstawieniu. Moimi najlepszymi spotkaniami w ubiegłym roku w Teatrze Telewizji były spektakle: "Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję", w reż. Mateusza Pakuły, "Zapiski z wygnania" w reżyserii Magdy Umer, a także "Pełna powaga. Komedia dla ludzi bez poczucia humoru". Podobnego zdania jest większość krytyków. Pomysł zarejestrowania najlepszych przedstawień w Polsce i pokazania ich w Teatrze Telewizji sprawił, że obejrzały je tysiące widzów. Także dzięki przywróconej godzinie emisji: w poniedziałek o 20:30. Ja przeżywam moment euforii, jeśli chodzi o Teatr Telewizji, ja w swoim dotychczasowym życiu teatralnym takiego okresu nie pamiętam. Mamy to, czym się powinien też częściowo zajmować TT, dokumentować, archiwizować, upowszechniać to, co jest najważniejsze, to, co ludzie chcą oglądać, opowiada, w czym tkwimy. Pierwszym spektaklem przygotowanym na zamówienie telewizji była "Pełna powaga" Oscara Wilde'a. Jej reżyser podkreśla, że Teatr Telewizji to światowy fenomen - coś między teatrem a kinem, co daje twórcom ogromne możliwości. Skupiliśmy się bardziej na takiej filmowej materii tych rzeczy, które można z filmów zaczerpnąć, Prawdziwe obiekty. Praca kamery bardziej filmowa niż realizacyjno-teatralna. Największy teatr świata w tym roku chce walczyć także o pokolenie młodych widzów, którzy chętniej oglądają filmy na platformach streamingowych. Nowe spektakle będą dostępne tuż po premierach na TVP VOD. Chcielibyśmy utrzymać taki rytm, aby 4 spektakle w miesiącu prezentować na antenie Jedynki, w tym 3 premiery, 5 premier w TVP Kultura. W planach przestawienia Jana Klaty, Anny Augustynowicz czy Jan Holoubka. Widzowie mogą liczyć na ponad 40 nowych przedstawień. Ja już państwu dziękuję, czas na "Pytanie dnia". U Justyny Dobrosz-Oracz dziś profesor Marek Safjan, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i były sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE. Później w TVP Info "Niebezpieczne związki". W programie m.in.: trójka sędziów pozywa Zbigniewa Ziobrę.