Pod Kijowem ukraińskie wojsko odbiło z rąk rosyjskich ponad 30 miejscowości. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Rosjanie są odpychani w walce, ale i sami opuszczają swoje pozycje. Zdecydowana ofensywa wojsk Ukrainy i nieustająca pomoc dla uchodźców. Pomagamy każdemu uchodźcy znaleźć jakieś schronienie. Dajemy pakiety żywnościowe, chemiczne. Papież Franciszek rozważa swój przyjazd do Kijowa i dziękuje Polakom. Wy Polacy dajecie nam wielką lekcję człowieczeństwa. Dziękuję! No piękną mamy zimę tej wiosny! Intensywne opady śniegu, deszcz i porywisty wiatr, czyli kwietniowy atak zimy. Takich wartości grubości pokrywy śnieżnej nie było nawet w sezonie zimowym. Wycofywanie rosyjskich wojsk z okolic Kijowa oraz próby ewakuacji ukraińskich cywilów z otoczonych przez agresora miast - tak minął kolejny dzień rosyjskiej napaści na Ukrainę. W Kijowie jest nasz korespondent Tomasz Jędruchów. Tomku, czy to może oznaczać, że Rosja zamierza zrezygnować z dalszego atakowania celów na Ukrainie? Ukraińscy wojskowi nie mają wątpliwości. To nie jest żadne wycofanie. To relokacja i próba przerzucenia sił. Rosjanie starają się wywołać jak największe szkody, wycofując się z miejsc. Od ponad 2 tygodni Rosjanie nie robią na Ukrainie militarnych postępów. A ukraińska armia odbija z rąk okupantów kolejne wsie i miejscowości. To te zaznaczone na mapie na żółto. I choć Rosjanie powoli opuszczają północne tereny Ukrainy, nie oznacza to uspokojenia sytuacji. Bardzo trudna sytuacja pozostaje na wschodzie naszego kraju. Wojsko rosyjskie w Donbasie i w okolicach Charkowa przygotowuje się do nowych potężnych uderzeń. Przygotowujemy się do jeszcze aktywniejszej obrony. Niezwykle ważna okazała się obrona Kijowa. Rosyjscy najeźdźcy oddalają się od centrum stolicy. Kolejne podkijowskie miejscowości znów są ukraińskie. Bucza została wyzwolona przez nasze siły zbrojne. To zwycięstwo ukraińskich wojsk na Kijowszczyźnie. Zrobimy wszystko, aby doszło do wielkiego zwycięstwa w całym kraju. Są doniesienia o odbiciu podkijowskiego lotniska w Hostomlu. Wstrząsają obrazy z terenów, które okupowali Rosjanie. To są zwłoki cywilów. Tych ludzi torturowano, a potem zabijano. ciała leżą ze skrepowanymi rękoma. Okupanci mordowali tych ludzi strzałem w głowę tylko za to, że nie chcieli ich wspierać. Rosyjscy zbrodniarze mordować chcą nawet po ucieczce z okupowanych terenów. Zaminowują, domy, place zabaw, a nawet zwłoki. Dramatycznie także w Irpieniu. Tam jest pochowana cała rodzina. Jechali samochodem i zostali trafieni pociskiem. 12-letnie dziecko, kobieta i mężczyzna spłonęli żywcem. Wyzwolona przez Ukraińców Borodzianka w zgliszczach. Zbrodniarze Putina zabijają wszystkich - w tym kobiety i dzieci. Ukraińskie władze podają, że z rąk Rosjan co 6 godzin ginie dziecko. Byliśmy w autobusie dla cywilów, który został ostrzelany przez Rosjan. Zginęło 8 osób. W wielu miastach nie da się żyć. Tak jest w Mariupolu. Nie mamy wody, nie mamy światła, nie mamy niczego. W zajętym przez Rosjan Enerhodarze mieszkańcy zorganizowali proukraiński wiec, krwawo stłumiony przez Rosjan. Brutalność agresora nie wpływa na morale Ukraińców, które jest niezwykle wysokie. Ukraińska armia zniszczyła już m.in. ponad 3000 rosyjskich pojazdów. W trakcie ucieczki ruscy zostawili swoich, a co z tego wyszło, tu widzicie - wóz płonie. Blisko 18 tys. żołnierzy Putina nie wróci do Rosji. Witam wszystkich. Dziś pragnę poprosić moich "nowych przyjaciół", aby przekazali pozdrowienia. Życzę wszystkim pokoju. Na Ukrainę, w tym do Charkowa dotarł dzisiaj największy od początku wojny konwój pomocy humanitarnej z Polski. Sytuacja tym mieście jest cały czas bardzo trudna, trwają ostrzały rakietowe. Na miejscu jest nasz korespondent Tomasz Grzywaczewski. Tomku, jakiej pomocy potrzebują dzisiaj mieszkańcy Charkowa? Charków to jedno z miast, które najbardziej ucierpiały w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Dziś byłem na przedmieściach. Znajdują się pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim i rakietowym. Rozmawiałem z ludźmi żyjącymi od wielu tygodni w piwnicach. Powiedzieli, że przede wszystkim potrzebują żywności. Dziś do Charkowa dotarł polski konwój pomocy humanitarnej. Na Ukrainę dotarł dzisiaj największy od początku wojny konwój humanitarny z pomocą z Polski. Tysiąc ton żywności zostało dostarczonych do Zaporoża, a 500 ton dotarło tu, do Charkowa, do miasta na północno-wschodniej Ukrainie, gdzie cały czas toczą się bardzo ciężkie walki. Razem z konwojem przyjechał szef kancelarii prezesa rady ministrów, minister Michał Dworczyk, który spotkał się m.in. z gubernatorem obwodu charkowskiego, ale także z biskupem diecezji charkowsko-żytomierskiej, po to żeby ta pomoc była jak najlepiej rozdzielona, żeby trafiła do ludzi, którzy naprawdę tej pomocy potrzebują, a potrzeby w tym miejscu są ogromne. 1000 ton trafia do Zaporoża i 500 ton trafia do Charkowa. Transport kolejowy okazuje się być najskuteczniejszy, bo to są produkty, które można długo przechowywać - konserwy, makarony, wszelkie te produkty, które mogą być przekazywane dalej. Chcę podziękować wszystkim Polakom, którzy pomagają, bo dużo jest takich, których my nie znamy, ale przyjęli rodziny czy tam jakąś złotówkę oddali, czy jakaś kurtkę. Bardzo bardzo dużo Polaków i też z innych państw pomagają nam, tak że my odczuwamy tę wielką miłość. Na przedmieściach toczą się bardzo ciężkie walki. Wielu ludzi żyje w piwnicach, w podziemiach, ukrywając się przed ostrzałami z wyrzutni rakietowych, przed bombami lotniczymi. Wyskakiwaliśmy przez okna i schodziliśmy na parter, bo dom został ostrzelany. Z dziećmi zeszliśmy na dół. Dobrze, że sąsiad z parteru otworzył drzwi i przez okna tego mieszkania wyskoczyliśmy na ulicę. Tutaj w każdej chwili może dojść do kolejnych ataków. Wszyscy ludzie, których spotykałem, dziękują Polsce za tą ogromną pomoc, ale jednocześnie proszę, abyśmy o nich nie zapominali, bo pomimo tego, że dzisiaj sytuacja na Ukrainie wydaje się spokojniejsza, tutaj cały czas spadają bomby. Od wybuchu wojny Polska przyjęła już ponad 2,4 mln uchodźców z Ukrainy. 620 tys. z nich otrzymało już numery PESEL. Rząd finansuje też pomoc organizowaną przez samorządy. Tylko w ciągu ostatnich 10 dni do budżetów samorządów trafiło ponad 350 mln zł. Pomoc organizowana jest też oddolnie. Agnieszko, powiedz, jakie wsparcie jest teraz najbardziej potrzebne? Najistotniejsze to to, że rosyjskie rakiety cały czas latają nad zachodnią częścią Ukrainy. Ta mobilizacja jest tutaj jeszcze większa. Ta pomoc jest doskonale zorganizowana. Już prawie 300 tysięcy wewnętrznych uchodźców znalazło tu schronienie. Kolejni docierają. Miejsca lokalowe się kurczą. Kolejny dzień i kolejna pomoc humanitarna z Polski. Karetka i ciężarówka wypakowane pod sufit darami. Jeszcze część darów w Polsce, w przyszłym i następnym tygodniu będą przewożone, dlatego że serca Polaków są naprawdę gorące i olbrzymi odzew jest na wszelkie tego typu akcje. Ze Lwowa pomoc jest rozwożona dalej na wschód kraju, m.in. przez polskich księży. 700 kapłanów i ponad 300 sióstr zakonnych nadal pracuje na Ukrainie. Te dary, które otrzymujemy potem przesyłamy do Charkowa, do Zaporoża, w różne strony, tam gdzie tak gorąco. Polacy pomagają i tam na miejscu, i tu w Polsce. Tylko w tym punkcie recepcyjnym na dworcu we Wrocławiu codziennie pojawia się kilkuset nowych uchodźców. Pomagamy każdemu uchodźcy znaleźć nocleg, znaleźć jakieś schronienie. Dajemy pakiety żywnościowe, chemiczne, te produkty takie pierwszej potrzeby. Ponad 620 tys. uchodźców otrzymało już numery PESEL. Polskie władze sfinansują też pomoc już udzieloną przez organizacje pozarządowe i samorządy - mówi pełnomocnik rządu do spraw uchodźców z Ukrainy. Do budżetów samorządów trafiło ponad 350 mln zł środków, które zostały przekazane właśnie jako refinansowanie działań, które samorządy podjęły w pierwszych dniach agresji Rosji na Ukrainę. Łącznie Polska przyjęła już ponad 2,4 mln uchodźców z Ukrainy. Mimo że wojna trwa już 38. dzień, Unia Europejska nadal nie przekazała Polsce żadnych środków na pomoc uchodźcom. Pytanie dlaczego nie mamy tych pieniędzy trzeba skierować do partii Donalda Tuska - to on zarządza największą frakcją w Parlamencie Europejskim. To on i jego koledzy z Europarlamentu - także polscy eurodeputowani - tworzyli system, który teraz obraca się przeciwko Polsce. System, w którym kłamano i mówiono, że w Polsce jest dyktatura taka sama jak w Rosji. Po wybuchu kryzysu migracyjnego z 2015 roku UE przekazała miliardy euro Turcji za przyjęcie syryjskich uchodźców. Polska nie tylko nie otrzymała dotąd żadnego wsparcia finansowego na pomoc uchodźcom wojennym z Ukrainy, ale co więcej, nadal blokowane są środki dla Polski z unijnego Funduszu Odbudowy. Nie ma żadnych powodów, żeby te fundusze dla Polski blokować, poza tym że jest to na rękę Donaldowi Tuskowi, jest to na rękę Europejskiej Partii Ludowej, która chce zmusić w ten sposób Polaków do zmiany preferencji wyborczych. Zablokowane przez Komisję Europejską środki na Krajowy Program Odbudowy to 36 mld euro. Szefowa Parlamentu Europejskiego prosto z Kijowa przyjechała do Otwocka, gdzie wspólnie z szefem polskiego rządu spotkała się uchodźcami z Ukrainy. Jednak tematem numer 1 wizyty była unijna reakcja na rosyjską agresję. Szef polskiego rządu zachęcał do zaostrzenia sankcji na Kreml. O to samo w Berlinie apelował brat mera Kijowa Wołodymyr Kliczko. Wczoraj w Kijowie rozmowy z prezydentem i premierem Ukrainy, a dziś w Otwocku szefowa Parlamentu Europejskiego spotkała się z premierem Mateuszem Morawieckim. Razem odwiedzili ukraińskie matki, które uciekły przed rosyjskim barbarzyństwem. Podziwiam to i jestem wdzięczna Polakom, że otworzyliście państwo swoje domy i daliście opiekę medyczną dla naszych sióstr i braci z Ukrainy, którzy uciekli przed wojną. Ale wizytę szefowej Europarlamentu zdominowały rozmowy o reakcji na rosyjską agresję, która nie ustaje. Premier polskiego rządu zwrócił się wprost do przywódców europejskich, by pozbyli się złudzeń, że Rosja pod rządami Putina to partner do rozmów. Drodzy przywódcy europejscy, którzy tego nie rozumiecie: cnotę stracicie, rubla nie zarobicie, jeżeli myślicie, że z Putinem, że z Rosją będzie święty spokój. To jest straszny, brutalny agresor. Niestety wiele krajów zachodniej Europy, zwłaszcza Francja i Niemcy, blokują surowsze sankcje na Kreml. Niemiecki minister gospodarki przyznał wprost, że jego kraj boi się zemsty Putina. Odwagi Niemcom próbował dodać Wołodymyr Kliczko, brat mera Kijowa, który w Berlinie spotkał się z kanclerzem Niemiec. Dziś to my bronimy wolnego świata, bronimy Europy, bronimy także Was. I płacimy za to życiem naszych obywateli. Walczymy ze złem i potrzebujemy wsparcia. Bo Ukraina to nie inny świat, to kraj w sercu Europy. Konkretne wsparcie dla Ukraińców przekażą Amerykanie. Pentagon zdecydował właśnie o kolejnym pakiecie pomocy wojskowej wartym 300 mln dolarów. Do bohatersko walczących Ukraińców trafią systemy rakietowe, drony czy pojazdy opancerzone. W niedługim czasie przygotowany sprzęt zostanie odebrany i dostarczony na Ukrainę. Zupełnie inna postawa Chin i Indii. Pekin mimo nacisków Unii Europejskiej nie potępił rosyjskiej agresji. A do New Delhi przyleciał szef rosyjskiej dyplomacji, by rozmawiać o gospodarce. A wszystko w czasie, gdy Rosjanie mordują cywilów i niszczą ukraińskie miasta. Rubel znowu wart jest tyle, co przed inwazją na Ukrainę. To w głównej mierze efekt manipulacji walutą przez władze Rosji. Ale także dalszego sprzedawania ropy i gazu na rynkach międzynarodowych. Dlatego polskie władze apelują o zaostrzenie sankcji i podkreślają, że odrabiający straty rubel to kolejny argument za odejściem od rosyjskich surowców. To nie jest wiadomość, na którą czekał Zachód wprowadzając kolejne sankcje. Po miesiącu rubel wrócił do poziomu sprzed wojny. Putin chce pokazywać silną walutę, a kurs realny prawdopodobnie byłby znacznie słabszy, dlatego Federacja Rosyjska robi wszystko, by nie dochodziło do zawierania transakcji rynkowych. Ze względu na wprowadzone sankcje rubel przestał być płynną walutą, stając się łatwym celem manipulacji ze strony rosyjskich władz. Ograniczono opcję transferu kapitału za granicę, eksporterom nakazano sprzedaż dewiz, a zwykłym Rosjanom uniemożliwiono wymianę rubli na twardą walutę. To wszystko skutkuje sztucznym zawyżaniem wartości rubla. To pokazuje, ze podejmowane przez Putina działania dotyczące stabilizowania rynku okazują się skuteczne. A okazują się skuteczne, bo Unia nie zrealizowała tych sankcji, które były ogłaszane przez przywódców europejskich, jak chociażby odcięcie systemu bankowego Rosji od systemu SWIFT. Firmy wycofują się z Rosji, mieszkańcy mniej kupują, ale eksport surowców nadal trwa i to również podbija rubla. Dlatego potrzeba drastycznych rozwiązań. Embargo na te surowce, mimo takich żali ze strony niemieckiej: "Ojej, co to będzie, dobrobyt na tym ucierpi". Lepiej żeby dobrobyt niemiecki ucierpiał, niż żeby ucierpiała cała Europa na rozszerzeniu się wojny również na terytorium UE. Bo Putin na surowcach wciąż zarabia gigantyczne pieniądze. Sprzedaż ropy generuje 46% przychodów łącznego z eksportu i 31% dochodów budżetowych. Kreml zażądał, by kraje zachodnie rozliczały się z Rosją za surowce nie w dolarach czy euro, a właśnie w rublach. Bo to również sztucznie wzmocniłoby rosyjską walutę. Te firmy będą musiały zapłacić na konto rublowe, czyli docelowo powinny nabyć ruble, czyli zapłacą w twardej walucie, otrzymają za to ruble, czyli Rosjanie skorzystają na tym w tym sensie, że dostaną twardą walutę. Równocześnie Rosja ominęłaby sankcje. A do tego dopuścić nie można. Polska już zapowiedziała, że przelewów w rublach nie będzie. Napaść Rosji na Ukrainę winduje ceny w Europie na nowe, rekordowe poziomy. Dwucyfrowa inflacja to już problem nie tylko państw bałtyckich. I choć problem wynika z czynników w dużej mierze niezależnym od krajowych władz, to Donald Tusk stara się go wykorzystywać na własny polityczny użytek. Takiego skoku cen w Holandii nikt się nie spodziewał. Inflacja w jednym z najbardziej rozwiniętych państw Unii w marcu wyniosła blisko 12%. Jak zauważają niderlandzkie media, jest to najwyższy wzrost inflacji od II wojny światowej. Tak wysokie wskaźniki zanotowano jedynie podczas kryzysu naftowego w 1975 roku. Holandia dołączyła do państw bałtyckich, które od kilku miesięcy borykają się z największą inflacją w Unii. W marcu także w Polsce zanotowano dwucyfrową inflację. Jednak problem z zaskakująco szybkim wzrostem cen ma właściwie cała Unia. W strefie euro nośniki energii były o prawie połowę droższe niż rok wcześniej. W Polsce ceny paliw poszły w górę o 28%. To wynik szoku energetycznego i walutowego, wywołanego napaścią Rosji na Ukrainę. To są przyczyny związane z geopolityką czy sytuacją na rynkach surowcowych i tutaj nie ma znaczenia, jaki rząd jest u władzy. Raczej bym powiedział, że obecny rząd robi bardzo dużo, żeby ta inflacja była jak najmniejsza. Inflacja w Polsce byłaby o kilka punktów procentowych wyższa, gdyby nie rządowa tarcza, która ścięła podatki na paliwa, gaz, prąd i żywność. Rząd zapowiada też historyczną obniżkę podstawowej stawki PIT-u z 17 do 12%. Nikt nie przypuszczał w październiku czy listopadzie zeszłego roku, że nastąpią tak radykalne obniżki podatków. Te sygnały są dla gospodarki taką zapowiedzią, że może z sytuacji złej będziemy wychodzić. Problem napędzanej wojną inflacji próbuje politycznie wykorzystać Donald Tusk, który mówi o 20-procentowych podwyżkach płac w budżetówce. My mówimy o kosztach przy tym bardzo, wiem, radykalnym kroku, jakim byłoby te 20% podwyżki dla sfery budżetowej. Mniej więcej o takiej skali wydatku - 30 mld w skali roku. Tuska dziś takie populistyczne obietnice nie kosztują nic, ale gdy sam był premierem zamrażał płace w budżetówce i sięgał po oszczędności emerytalne zgromadzone w OFE. A tylko w tym roku pensje w budżetówce wzrosły o 4,4%. Gdy Platforma rządziła w czasach kryzysu roku 2008, to jej działania pierwsze polegały na poszukiwaniu wszelkich oszczędności, cięciu wydatków i w takim razie ograniczeniu wzrostu PKB i ograniczeniu rozwoju gospodarczego. Jednocześnie w okresie rządów PO-PSL mafie VAT-owskie wyłudziły z budżetu około 250 mld zł. Niewykluczone, że Tusk dziś liczy na wywołanie tzw. spirali cenowo-płacowej, która utrudniłaby zahamowanie inflacji. Opozycja zapowiada sprzeciw wobec zmian w konstytucji. Chodzi o przepisy pozwalające na konfiskatę majątków rosyjskich oligarchów w Polsce i zwiększenie wydatków na obronność powyżej konstytucyjnych limitów. Prawo i Sprawiedliwość tłumaczy, że bez tych zmian Polska nie będzie w stanie znacząco zwiększyć swojego bezpieczeństwa. Ale zgody opozycji nie ma. To amerykańskie czołgi Abrams, które jeszcze w tym roku mogą znaleźć się na wyposażeniu polskiej armii. Po zatwierdzeniu przez kongres USA na początku marca zgody na sprzedaż 250 czołgów w przyszłym tygodniu może zostać podpisana umowa między Polską a USA. Polska pozostaje liderem w NATO, jeśli chodzi o wydatki na obronność. Rosyjska agresja na Ukrainę pokazała jednak, że Polska musi wydawać na zbrojenia znacznie więcej. Znaczące zwiększenie wydatków na obronność naruszyłoby jednak zapisany w konstytucji limit długu do PKB. Ale nie tylko dlatego rząd zaproponował zmianę konstytucji. Także po to, by móc konfiskować majątki rosyjskich oligarchów w Polsce. Ale opozycja sugeruje, że nie poprze zmian w konstytucji. Tej konstytucji trzeba bronić, a nie myśleć o tym w tej chwili, jak ją zmienić. Blokada zmian w konstytucji uniemożliwi skokowy wzrost wydatków na polską armię i tym samym zdolność odpowiedzi na ewentualną agresji ze strony Rosji. Problem konstytucji, Polski, obywatelek, obywateli i naszym problemem jest to, że do władzy doszli ludzie, którzy świadomie, cynicznie, bezwzględnie tą konstytucje gwałcą. Taką narrację opozycja stosuje w 25. rocznicę uchwalenia polskiej konstytucji i gdy w sąsiednim kraju trwa wojna. Z jednej strony mówią, że darzą szacunkiem ustawę zasadniczą, czyli polską konstytucję, ale z drugiej strony, jak tylko się pojawi okazja, to twierdzą, że prawo unijne jest ważniejsze niż ustawa zasadnicza. To pokazuje tą dyferentność, zmienność poglądów. Otwarcie przez opozycję nowego sporu w polityce krajowej będzie oznaczało kolejne podziały. A to, jak zwracają uwagę eksperci, jest jak najbardziej na rękę Rosji. Istotnym elementem oddziaływania ze strony Federacji Rosyjskiej jest próba tworzenia głębokich, wewnętrznych podziałów, bo tę metodę stosują wobec wielu europejskich społeczeństw i także stosują wobec Polski. W ostatnich dniach w podobną narracje pośrednio sprzyjającą Rosji wpisał się marszałek Senatu Tomasz Grodzki, który obwiniał Polaków za finansowanie wojny. A także politycy Konfederacji, krytykując polską pomoc dla uchodźców wojennych z Ukrainy. To działania, które z pewnością spotkały się z zadowoleniem na Kremlu. Opcja podróży do Kijowa jest na stole - powiedział papież Franciszek dziennikarzom, z którymi przyleciał dziś rano na dwudniowa pielgrzymkę na Maltę. Franciszek w drodze tu na Maltę na pokładzie samolotu powiedział, ze taka opcja jest rozważana i dodał, ze bardzo chciałby tam się udać. A podczas lotu ode mnie otrzymał papież szkatułkę z ziemią z polsko-ukraińskiej granicy. Wzruszony pobłogosławił ją i zwrócił się do nas - Polaków. Muszę powiedzieć, że wy wszyscy Polacy dajecie nam w tym ostatnim okresie wielką lekcję człowieczeństwa. Tak, to naprawdę wielka lekcja. Za to wam najszczerzej dziękuję. Franciszek pielgrzymuje na Maltę śladami św. Pawła, patrona wyspy, który znalazł tu ocalenie, gdy jego statek rozbił się u wybrzeży w I wieku n.e. Malta z języka fenickiego to "bezpieczny port", synonim skrzyżowania kultur, otwartości i pokojowych relacji. Dziś wobec dramatu wojny ta dwudniowa podróż przebiega w kontekście bestialskiej inwazji. Franciszek nawiązał do niej już w swoim pierwszym tutaj przemówieniu, skierowanym do maltańskich władz, mówiąc, że znów jakiś władca, owładnięty roszczeniami w imię interesu narodowego podsyca konflikt, podczas gdy zwykli ludzie pragnął budować przyszłość. I prosił, aby w te noc wojny, jaka owładnęła ludzkość, nigdy nie zgasł sen o pokoju. Minęło 17 lat, od kiedy pożegnaliśmy Jana Pawła II. Pamięć o nim jest wciąż żywa zarówno w Polsce jak i w Watykanie, gdzie jest Żaklina Skowrońska. Powiedz, jak pielgrzymujący wspominają świętego? To był przejmujący polski dzień. Dzień, który od 17 lat jednoczy Polaków. Zjednoczył także i dziś. Podczas wspólnej mszy świętej. Gdy do płaczących i modlących się na placu Świętego Piotra ludzi dotarła informacja o śmierci Jana Pawła II, nie rozległ się szloch i płacz, tylko brawa. To była świadomość tamtych ludzi. jak wielkiego dzieła, przełomowego dzieła dokonał Jan Paweł II. Wszyscy byli przekonani, że modlimy się nie tylko w jego intencji, ale też przez jego wstawiennictwo. W imię Chrystusa zmienił i wciąż zmienia serca i umysły wielkich i małych tego świata. Codziennie przechodząc bazyliką widzę, jak grupy różnojęzyczne celebrują mszę świętą i chcą tam modlić się przy grobie Jana Pawła. Jego pontyfikat to tysiące spotkań i ponad 100 pielgrzymek, z których każda była ogromnym przedsięwzięciem. To, co u niego obserwowałem, i to co zostanie mi do końca życia - jemu zawsze się chciało. Musicie od siebie wymagać. Nawet gdyby inni od was nie wymagali. Chciał być narzędziem Ducha Świętego, by odmienić oblicze Ziemi. Nieustannie się modlił. Często wołał: "Panie, pomóż", ale równocześnie miał świadomość tego, że Bóg go potrzebuje. Miłością i mądrością natchnął wolnych ludzi, którzy pokonali imperium zła. Brońcie krzyża. Nie pozwólcie, aby imię Boże było obrażane. To także dzięki niemu upadła żelazna kurtyna. Powstanie Solidarności, rozpad Związku Sowieckiego dały Polakom wolność. Gdyby nie on i jego nauki, o których w tej chwili wszyscy zapominają, to byśmy nie mieli tego, co jest w Polsce. Kierujących się naukami Jana Pawła II jest wielu. Część z jego książek, takich jak "Miłość i odpowiedzialność" później miałem okazję czytać i faktycznie doceniać nowatorstwo tej myśli. Miłości bez krzyża nie znajdziecie, krzyża bez miłości nie uniesiecie. Umacnia mnie to. Uczył za swoim mistrzem, że śmierć to jedynie wstęp do życia. Właśnie tę śmierć mamy głosić. Bo przez nią objawiło się życie niczym niepokonalne. Jan Paweł II odszedł do domu Ojca w oktawie Zmartwychwstania Pańskiego. Na Jasną Górę zjechali motocykliści z całej Polski i nie tylko! XIX Zlot Gwiaździsty to o modlitewne rozpoczęcie sezonu motocyklowego. W tym roku połączone ze zbiórką na rzecz ofiar wojny na Ukrainie. Bardzo się cieszymy, że mimo niesprzyjającej pogody wielu naszych kolegów dotarło do Częstochowy, a są to koledzy i z kraju i z zagranicy. Częstochowa jest dla nas tym miejscem, gdzie możemy rozpocząć z Matką Boską nowy sezon i wierzyć w to, że spotkamy się wszyscy za rok w tym samym miejscu. Uroczystości rozpoczęły dziś modlitwa i oddanie hołdu Żołnierzom Niezłomnym. O 21.00 motocykliści wezmą udział w Apelu Jasnogórskim. Jutro parada, poświęcenie motocykli oraz msza święta w intencji bezpiecznego sezonu i pokoju na świecie. Teraz o załamaniu pogody. Zima nie daje o sobie zapomnieć w wielu miejscach kraju. Intensywne opady śniegu przeszły od Podlasia, Lubelszczyznę przez Mazowsze po Dolny Śląsk. W Warszawie 15 cm śniegu. W Siedlcach 23 cm. Zaskoczenie? Bardzo, tym bardziej, że przyjechałam z Koszalina, gdzie jest piękne słońce. Zimowa aura także w górach. W Tatrach drugi stopień zagrożenia lawinowego. Mieliśmy chwile wiosenne, ale już śnieg wrócił, tak że musimy poczekać troszeczkę na wiosnę. Niebezpiecznie na drogach. Uważać muszą szczególnie ci kierowcy, którzy zmienili już opony na letnie. Apelujemy o zdjęcie nogi z gazu i dostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. Do tego dołóżmy zachowanie szczególnej ostrożności i koncentracji. Do południa prądu nie miało ponad 270 tys. odbiorców. Z powodu śniegu i silnego wiatru strażacy interweniowali ponad 2000 razy. Interwencje głównie dotyczą połamanych gałęzi drzew nad szlakami komunikacyjnymi, drogami, chodnikami, budynkami, mieszkaniami gospodarczymi. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ogłosiło alert i rozesłało SMS-y do mieszkańców 9 województw. Ostrzega w nich przed intensywnymi opadami i apeluje o usuwanie śniegu z miejsc mogących stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia. Dopiero około przyszłego weekendu w niedzielę zacznie podbijać ciepłe powietrze z południa kraju. - Rzucamy śnieżkami? - Tak! A to oznacza, że święta wielkanocne spędzimy już w wiosennej aurze. To złoty czas polskiego tenisa - mówią eksperci i trudno im się dziwić. Iga Świątek ma szansę na 3. z rzędu zwycięstwo w turnieju WTA, a Hubert Hurkacz po tym, jak w Miami zatrzymał się dopiero na półfinale singla, dziś wieczorem będzie walczył o tytuł w deblu. 16. kolejne zwycięstwo i 8. z rzędu bez straty seta. Iga Świątek wygrała z Amerykanką Jessicą Pegulą i zameldowała się w finale turnieju w Miami. Czuję się bardzo dumna z tego, jak fizycznie i mentalnie daję radę. Jaką pracę wykonujemy podczas tych wszystkich turniejów, bo utrzymanie takiego streaku nie jest łatwe. Nie jest, ale Iga nic sobie z tego nie robi. 20-latka gra w tym roku jak w transie. Dotarła do półfinału Australian Open, później wygrała mocno obsadzone turnieje w Dosze i Indian Wells. Od poniedziałku jako pierwsza Polka w historii będzie numerem 1 światowego rankingu. Już kilka lat temu przewidziałem, że ona zdominuje kobiecy tenis i wierzę w to, że przez wiele lat Iga będzie nas cieszyć i przynosić dużo radości na korcie i poza kortem. Dużo radości dostarcza nam też Hubert Hurkacz. Wrocławianin zadomowił się już w światowej czołówce.