Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa i zapraszam na "Wiadomości". A oto co dziś w programie. Powinna była powstać znacznie wcześniej. Komisja badająca rosyjskie wpływy - potrzebna Polsce. U niektórych budzi lęk. Sumienia niektórych polityków opozycji krzyczą tak głośno, że sami się zgłaszają na listę świadków. Dokonał okrutnej zaplanowanej zbrodni zabójstwa. Sąd apelacyjny utrzymał karę dożywocia za bestialski mord. Kajetan P. był w pełni świadomy tego, co robił. Nic tak nie motywuje jak ten złoty medal, megaduży, megaciężki. Szymon Marciniak będzie jednak sędziował finał Ligii Mistrzów mimo wrogiego donosu. Ten donos był jedną wielką, piramidalną manipulacją. "Ta komisja wyjaśniająca kwestie rosyjskich wpływów w Polsce powinna powstać znacznie wcześniej" - tak podpisanie ustawy w tej sprawie argumentował prezydent. Andrzej Duda do laski marszałkowskiej jednocześnie skierował nowelizację, która zdaniem głowy państwa ma przeciąć polityczne spekulacje. Powinna była powstać wcześniej. Prezydent Andrzej Duda, składając projekt nowelizacji, proponuje, by w komisji badającej rosyjskie wpływy w Polsce nie było ani posłów, ani senatorów. Uważam, że to powinna być komisja ekspercka. Uważam, że członków parlamentu być w niej nie powinno. Takie jest moje zdanie. Prezydent chciałby, aby odwołanie od decyzji komisji zamiast do sądów administracyjnych było kierowane do sądów powszechnych. Dodatkowo nowelizacja obejmuje likwidację tzw. środków zaradczych. m.in. zakaz sprawowania funkcji publicznych czy zakaz dostępu do informacji objętych tajemnicą państwową. Prezydent Duda przypominał, że w latach, które zbada komisja, podjęto wiele negatywnych dla Polski decyzji. Chciałbym wiedzieć, kto za tym stał, bo stali za tym nie tylko Rosjanie, stali za tym również ludzie, którzy wówczas pełnili w Polsce odpowiedzialne funkcje państwowe. Polacy zasługują, by tę wiedzę mieć. Nie tak dawno podobnie myśleli politycy opozycji. Wzywam was do powołania sejmowej komisji śledczej. Jednak gdy ustawa, która powołała komisję, została przyjęta, rozpoczął się lament. Ma wyeliminować ich najgroźniejszego przeciwnika. I wymyślanie absurdalnych teorii. To czysta nagonka w stylu stalinowskim, i to takim pierwotnym. Kłaniają się lata 30. Nie chcemy, aby PiS zmienił w Rosję Polskę. Rząd odpowiada: ustawa już przyjęta jest zgodna z prawem. To są zmiany zgodne z zasadami wypowiedzianymi w polskiej konstytucji, zmiany korzystające z instrumentów, z narzędzi, które w polskim prawie już istnieją. Cała ta afera jest obliczona na kalkulację polityczną. Jest duży strach przed ujawnieniem informacji na temat tego, kto jakie i dlaczego podejmował decyzje. W samym MSZ będą ciekawe informacje. O których Polacy mają prawo wiedzieć. Np. co kierowało Tuskiem i jego środowiskiem podczas resetu ze zbrodniczą Rosją. Polska i ja osobiście, i mój rząd mamy intencje naprawy relacji polsko-rosyjskich. My z premierem Putinem przypilnujemy, żeby nikt w te tryby piachu nie sypał. Nawet dziś, w obliczu wojny na Ukrainie, politycy opozycji bronią tamtego ocieplania relacji z Kremlem. Potrafi pan przyznać, że próba resetu relacji z Rosją była błędem? A pan jako prezydent wydatnie przyłożył się do tego błędu? Nie była błędem, była słuszna, ale się nie udała. Tak samo Tusk nigdy nie przyznał, że błędem było obalenie rządu Jana Olszewskiego... ...z jego istotnym udziałem. Rządu, który ponad 3 dekady temu chciał lustracji życia publicznego. Donald Tusk, a także szereg innych partii politycznych sprzeciwiły się takiej formie oczyszczenia życia publicznego, a tym samym do wstrzymania procesu lustracji i derusyfikacji. Dziś historia w pewien sposób zatacza koło. Tak jak ponad 30 lat temu, tak i dziś Donald Tusk jest przeciwny derusyfikacji życia publicznego w Polsce. To naprawdę dająca do myślenia konsekwentna postawa. Więcej w filmie Marcina Tulickiego "Czyja Polska? Nocna zmiana. 3 dekady później". Premiera w sobotę o 21.30 w TVP1 i TVP INFO. Miliony euro z rosyjskiej kasy dla fundacji z niemieckiej Meklemburgii, spalone w kominku dokumenty podatkowe i maile premier landu pisane do spółki Nord Stream. Kto za co i komu płacił, by gazociąg mógł powstać? To bada specjalna komisja powołana przez parlament landu. Rosyjskie wpływy sprawdzają także Francuzi i Brytyjczycy. Meklemburgia-Pomorze Przednie, niemiecki land znany z ładnych plaż. Tu także kończą się rosyjskie gazociągi Nord Stream. I tu właśnie sięgały macki Putina. efekt Przez fundację ekologiczną, która tak naprawdę wspomagała budowę gazociągu. Rosyjski Gazprom przelał jej 20 mln euro. Być może więcej, trudno to ustalić, bo dokumenty podatkowe fundacji po agresji rosyjskiej na Ukrainę spaliła w kominku urzędniczka skarbowa. Tam musiało być coś więcej niż tylko kwestie podatkowe. Fundacja działa z inicjatywy premier landu Manueli Schwesig. Manuela Schwesig zachowywała się od początku jak rzeczniczka Gazpromu, jak piąta kolumna Putina w Europie, do początku wspierała i broniła Nord Stream 2. Czy działa na zlecenie Rosji? Próbuje wyjaśnić parlamentarna komisja śledcza. Co wie rząd państwa? Co wie minister finansów? Jaką rolę w tej aferze odgrywa premier SPD Manuela Schwesig? Sztuczki, kamuflaż i oszustwo muszą się skończyć. Schwesig nazywana jest Schroederem w spódnicy. Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder jest od dawna na liście płac Putina. Podobnie były premier Finlandii, były kanclerz Austrii. Długo można wymieniać. Nie dziwi, że wiele państw chce zbadać rosyjskie wpływy. Brytyjczycy - na referendum niepodległościowe w Szkocji. We Francji - czy korumpowano tamtejszych polityków. Gdy do celu nie prowadzą pieniądze, Moskwa sięga po ostateczne środki. Szef Elektrowni Ignalina na Litwie, który wypłynął na swoim jachcie na Zalew Kuroński i zniknął bez śladu, więc tego typu rzeczy też się zdarzają. Rosja carska, sowiecka czy Putina zawsze najpierw osłabiała jakieś państwo, a potem atakowała. Przeciwdziałanie temu wewnętrznemu rozkładaniu państwa przez rozmaite operacje rosyjskie, czy to służb, czy korupcyjne, czy zastraszanie, jest walką o przetrwanie. Należy ją prowadzić. Według CIA Kreml wydał 300 mln dolarów, by wpływać na polityków w ponad 20 państwach. Niemcy mówią stanowcze "nie" dla dostaw myśliwców na Ukrainę. Berlin twierdzi, że nie może przekazać samolotów ani nawet pomóc w szkoleniu pilotów. Pomoże za to Polska, która już ustaliła z sojusznikami harmonogram szkoleń Ukraińców na samolotach F-16. F-16. Wielozadaniowe myśliwce, które wielokrotnie udowadniały skuteczność na polach bitew w wielu miejscach na świecie. Teraz dzięki koalicji tworzonej w tej sprawie przez kilka krajów NATO F-16 powinny wkrótce trafić na Ukrainę. Sojusznicy są gotowi nam pomóc. Co ważne, rozmawiamy o dużej liczbie myśliwców. Amerykanie wyrazili zgodę. Holandia i Dania chcą przekazać swoje samoloty. Polska oferuje pomoc w przygotowaniu pilotów. To ważny element całej układanki, bo szkolenie do obsługi F-16 trwa co najmniej 6 miesięcy. Do koalicji nie zamierzają przystępować Niemcy. Nie możemy odegrać aktywnej roli w takiej koalicji, ponieważ nie mamy możliwości szkoleniowych, zdolności ani samolotów. Ukraina odpowiada Niemcom: nie macie F-16, ale macie eurofightery, które też bardzo pomogłyby na polu walki. A eksperci podkreślają: bez myśliwców trudno będzie Ukrainie wyraźnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Bez tego nie jest możliwa ani ofensywa, która wyprze okupantów, ani nawet utrzymanie tych terenów, które Ukraina w tej chwili ma. Niemcy mówią jednak stanowcze: "nein". I to zarówno władze, jak i obywatele. Z najnowszego sondażu dla telewizji ARD wynika, że zdecydowana większość Niemców sprzeciwia się dostawom myśliwców na Ukrainę. Pomysł ten popiera tylko 28% ankietowanych. Co więcej, ponad 1/3 Niemców uważa, że wsparcie wojskowe dla Ukrainy jest zbyt duże. Jeszcze dalej idzie prezydent Francji, Emmanuel Macron, który domaga się rozbrojenia wschodniej flanki NATO, aby nie drażnić Rosji. Elity francuskie i niemieckie mówią wprost, że chcą wrócić do handlu z Rosjanami, ale przypomnijmy: obecnie Rosjanie prowadzą ludobójstwo na Ukrainie. Ludobójstwo, którego elity w Paryżu i Berlinie najwyraźniej nie chcą dostrzec. Jest ostateczna decyzja UEFA w sprawie Szymona Marciniaka. Polski sędzia nie zostanie odsunięty od prowadzenia finału Ligi Mistrzów. O odebranie mu prawa do występu w najważniejszym meczu tego roku apelowało skrajnie lewicowe stowarzyszenie "Nigdy Więcej". Finał mistrzostw świata w piłce nożnej i fenomenalny występ polskiego sędziego Szymona Marciniaka. Doceniony przez środowisko piłkarskie. Teraz poprowadzi finał Ligi Mistrzów. Ale jego występ stanął pod znakiem zapytania. Powód? To wystąpienie na konferencji biznesowej. Nie ma nic większego jak finał mistrzostw świata. Dla sędziego podnieść ten medal do góry to jak dla Argentyńczyków podnieść trofeum. Organizatorem spotkania był polityk Konfederacji Sławomir Mentzen. A to nie po drodze z poglądami lewicowego Stowarzyszenia "Nigdy Więcej". UEFA i cała społeczność piłkarska brzydzi się wartościami promowanymi przez wspomnianą grupę. A to odpowiedź Marciniaka. W jego obronie stanęli przedstawiciele polskiego rządu. Reakcja była taka - jedyna możliwa - czyli ostre pismo do UEFA, które wskazywało na to, że ten donos był jedną wielką, piramidalną manipulacją. Ostatecznie UEFA wycofała się z absurdalnych oskarżeń, a Szymon Marciniak poprowadzi najważniejszy mecz tego roku. W obronie polskiego sędziego murem stanęli kibice i całe środowisko piłkarskie. Szymon Marciniak otrzymał też wsparcie od polityków i dziennikarzy. Ale nie wszystkich. Pomysł wykluczenia polskiego sędziego spodobał się opozycji. Bardzo się cieszę, że taka sytuacja ma miejsce. Ci sami ludzie nie widzą jednak niczego złego w politycznej aktywności sędziów, wymiaru sprawiedliwości, choć im takich wystąpień zabrania konstytucja. To są podwójne standardy. Tak jakbyśmy mieli komunikat: upolitycznienie jest w porządku, jeśli ono jest wychylone w lewą stronę, ku opozycji, a w prawą stronę - od razu pałka, bicie, donosy. Na szczęście tym razem nieskuteczne. Finał Ligi Mistrzów z sędzią Szymonem Marciniakiem 10 czerwca w Stambule. Transmisja w TVP2 i w TVP Sport. Kilkanaście razy dźgnął kobietę nożem w szyję, poćwiartował jej ciało i spalił. Dziś Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał wyrok dożywocia dla Kajetana P., który ze szczególnym okrucieństwem 7 lat temu zamordował młodą lektorkę języka włoskiego. O tej zbrodni mówiła cała Polska. 7 lat temu Kajetan P., warszawski bibliotekarz, z zimną krwią zamordował kobietę, lektorkę języka włoskiego. Dziś sąd apelacyjny podtrzymał wyrok dożywocia dla bestii z Warszawy. Dokonał okrutnej, zaplanowanej zbrodni zabójstwa przypadkowej, choć specjalnie wytypowanej młodej dziewczyny, której życia nic już nie wróci. Zwyrodnialec poćwiartował zwłoki kobiety i w torbie przewiózł do wynajmowanego mieszkania, tam podpalił. Okrucieństwo trudne do wyobrażenia. Ale nie dla takiego potwora. Jeżeli ktoś zadaje ból i cierpienie komuś, to znaczy, że to dla niego stanowi przyjemność, on odbiera bodźce satysfakcjonujące. Fascynował go Hannibal Lecter, psychopatyczny morderca, postać z książki i filmu "Milczenie owiec". Podobnie jak on chciał brutalnie zabijać. Planował uciec do Tunezji. Liczył na to, że uniknie kary. Ale nie ma zbrodni doskonałej. Policjanci szukali go w 190 krajach. Byli o krok za nim w Berlinie i Rzymie. W końcu po dwóch tygodniach dopadli go w stolicy Malty. Kajetan P. rzucił się na konwojujących go policjantów, próbował ich pogryźć. Ujęto go dzięki Bogu. Kajetan P. był w pełni świadomy tego, co robi, mógł rozpoznać znaczenie czynu, nie było żadnych ograniczeń w sferze jego świadomości. W więzieniu bywa agresywny. Ale krzywdy nikomu już nie zrobi. Prawo łaski to wyłączna kompetencja prezydenta RP. Tak orzekł dziś Trybunał Konstytucyjny, rozstrzygając tzw. spór kompetencyjny. Jednocześnie sędziowie Trybunału stwierdzili, że decyzja prezydenta o ułaskawieniu nie podlega kontroli. Nawet przez Sąd Najwyższy. Jednym z uprawnień prezydenta jest prawo do ułaskawienia każdego skazanego przez sąd. Trybunał właśnie potwierdził ten fakt wynikający z konstytucji. Prawo łaski jest wyłączną i niepodlegającą kontroli kompetencją prezydenta RP wywołującą ostateczne skutki prawne. Dodatkowo Trybunał przyznał, że prezydent nie musi z nikim konsultować decyzji o ułaskawieniu ani jej uzasadniać. A ułaskawienie może być zastosowane także wobec skazanych nieprawomocnie. Prezydent posiada pełną swobodę w decydowaniu o kryteriach stosowania tego prawa. Nie ma obowiązku uzasadniania wydania aktu łaski. Decyzja Trybunału rozwiewa wątpliwość, jaka pojawiła się po zastosowaniu przez prezydenta w 2015 roku prawa laski w stosunku do Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika skazanych nieprawomocnym wyrokiem. Skazanie budziło sporo pytań o upolitycznienie wyroku. Dlatego prezydent podjął taką decyzję. Sąd Najwyższy w odpowiedzi na działania prezydenta wszczął z urzędu postępowanie kasacyjne. I tu pojawił się spór, czy Sąd Najwyższy mógł to zrobić. To Sąd Najwyższy - i na tym zasadzał się spór kompetencyjny - ingerował w kompetencje prezydenta. Jednak większość doktryny uważa, że prawo łaski zawarte w 139. artykule konstytucji należy traktować szeroko. Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął spór w pełnym składzie sędziowskim. Tym samym sędziowie udowodnili, że organ ten wbrew narracji opozycji funkcjonuje. Platforma Obywatelska od miesięcy podważała działanie Trybunału i zapowiadała siłowe dokonanie w nim zmian po przejęciu władzy. Potrzebna jest wyobraźnia, determinacja, odwaga, i siła. A jak się pani Przyłębska przykuje do fotela, to co? To trzeba będzie odkuć. Po słownych atakach Donalda Tuska część sędziów odmawiała orzekania. Piątkowa rozprawa w pełnym składzie dowodzi, że Trybunał potrafi działać sprawnie. Więcej na ten temat w rozmowie z prezes Julią Przyłębską, która będzie dziś Gościem Wiadomości. Tunel pod Świną ma być gotowy jeszcze w tym miesiącu. To inwestycja, na którą od lat czekali mieszkańcy. Obietnic spełnianych przez rząd PiS jest więcej, co ma widoczny wpływ na sondaże. W trzech kolejnych przeprowadzonych przez trzy różne ośrodki badań potwierdza się wysokie, stabilne poparcie dla PiS i spora przewaga nad Koalicją Obywatelską. Już w te wakacje autostrady zarządzane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad będą darmowe. Kierowcy oczekują też zmian na odcinkach w zarządzie prywatnym, za które teraz muszą słono płacić. Miesięcznie ok. 200 zł. W moim przypadku ok. 300 zł płacimy za autostrady. Ministerstwo Infrastruktury chce negocjować - ujawnił w programie "W otwarte karty" minister Andrzej Adamczyk. W drugim kroku zmienić ustawę o autostradach płatnych i krajowym funduszu drogowym, aby można było również na dzisiaj płatnych odcinkach koncesyjnych korzystać z bezpłatnych przejazdów. Dajemy sobie na to rok. Jeśli uda się zrealizować te plany, kierowcy zyskają dodatkowo prawie 470 km bezpłatnych i bezpiecznych autostrad. Znacznie wcześniej, bo jeszcze w czerwcu, pierwsze samochody przejadą tunelem pod Świną. Trwają ostatnie testy. Laboratorium szczecińskie robi wszystkie badania betonów nawierzchni i widzimy, że tunel już jest na etapie fazy końcowej. Tunel ma ok. 1,5 km długości. Po wielu latach oczekiwania połączy wyspy Uznam i Wolin. Świnoujście zyska także szybkie połączenie z resztą kraju. Do 2024 gotowa ma być ekspresowa trójka. Mój brat powiedział, że silne Pomorze Zachodnie to polska racja stanu. To ważne słowa, którymi kierował się on i którymi my się kierujemy. Realizacja tych i wielu innych obietnic wyborczych sprawia, że dla wyborców kluczową sprawą staje się wiarygodność. W trzech kolejnych sondażach PiS utrzymuje stabilną i sporą przewagę nad konkurencją. We wszystkich poparcie dla rządzącego ugrupowania to ok. 38%. Świnoujście zyska także szybkie połączenie z resztą kraju. Do 2024 gotowa ma być ekspresowa trójka. Mój brat powiedział, że silne Pomorze Zachodnie to polska racja stanu. To ważne słowa, którymi kierował się on i którymi my się kierujemy. Realizacja tych i wielu innych obietnic wyborczych sprawia, że dla wyborców kluczową sprawą staje się wiarygodność. W trzech kolejnych sondażach PiS utrzymuje stabilną i sporą przewagę nad konkurencją. We wszystkich poparcie dla rządzącego ugrupowania to ok. 38%. Kolejny atak na Orlen w związku ze sprzedażą aktywów Lotosu. Stacja TVN24 zarzuca koncernowi, że nie wziął pod uwagę oferty amerykańskiego inwestora, ale nie podaje informacji o jego powiązaniach z biznesmenami skazanymi w Ameryce za szukanie haków na syna Joego Bidena Ceny na polskich stacjach należą do najniższych w Europie. Dla mnie jako osoby, która dużo jeździ, te zniżki, które były przy okazji tankowania większej ilości paliwa, były odczuwalne. Standard stacji państwowego Orlenu jest często wyższy niż na zachodzie. Znam trochę ten świat i oceniam te zmiany... Wiadomo, porządek, czysto. Do dalszego rozwoju konieczne było przekształcenie naftowej spółki w wielki koncern multienergetyczny, który miałby kapitał potrzebny do przeprowadzenia Polski przez transformację energetyczną. Przychylne opozycji media nie przestają jednak atakować tego procesu, a dokładnie sposobu, w jaki Orlen wywiązał się z warunków narzuconych przez Brukselę. Tym razem na celowniku TVN znalazła się sprzedaż części Lotosu polskiej spółce Unimot. Stacja narzeka, że nie wzięto pod uwagę oferty Amerykanów. Choć spółka należy do amerykańskiego magnata Harry'ego Sargeanta III, to nie jest gigantem w branży. Jest to spółka, którą można określić delikatnie jako kontrowersyjną. Jest zamieszana w zbieranie materiałów na prezydenta USA. Chodzi o działalność na Ukrainie urodzonych w Związku Sowieckim biznesmenów - Lva Parnasa i Igora Frumana - skazanych w Ameryce za szukanie haków na syna Joego Bidena, Huntera. Harry Sargeant finansował ich wyjazdy, a poprzez spółkę Global Oil miał być ich partnerem w interesach związanych z gazem. Ich aktywność jest negatywną rekomendacją do jakiejkolwiek współpracy z tą spółką, dlatego też dobrze się stało, że spółka ta została wykluczona. Stacja z Wiertniczej zarzuca też Orlenowi, że zbyt tanio sprzedał część Lotosu. Ale aktualna wycena spółki i wartość księgowa to dwie różne rzeczy. Teraz inwestorzy handlują na warszawskiej giełdzie akcjami Agory za połowę wartości księgowej. Jest to sytuacja niepoważna. Żeby przeanalizować sytuację ekonomiczną danego przedsiębiorstwa, danej firmy, trzeba przyjrzeć się temu w długim kontekście, ale także spojrzeć w przyszłość. A przyszłość Lotosu bez fuzji z Orlenem byłaby niepewna. "Suwerenność" to hasło 13. edycji kongresu "Polska - wielki projekt". W tym roku uczestnicy debatują przede wszystkim o wyzwaniach, jakie stoją przed Polską w kontekście regionalnej geopolityki. Największym zagrożeniem jest Rosja i jej imperialne apetyty. Nie ma dnia, by pod adresem Polski nie padały groźby ze strony Moskwy. Wróg, którego trzeba zrównać z ziemią. To najczęstszy przekaz kremlowskiej propagandy. Wojna na Ukrainie wywróciła do góry nogami europejski porządek. Dziś absolutnym priorytetem jest odparcie ruskiego miru. Trzeba nazwać rosyjski imperializm imperializmem i walczyć z imperializmem. To jest to, co powiedział na Westerplatte prezydent Kaczyński. Ruszyła 13. edycja kongresu "Polska - wielki projekt". Nasz kraj stał się kluczowym graczem regionu i jednym z filarów europejskiego bezpieczeństwa. Dzisiaj stoimy w obliczu, gdzie bezpieczeństwo naszego państwa, a więc suwerenność, jest głównym wyzwaniem, dlatego warto o tej najważniejszej, fundamentalnej kwestii w różnych aspektach dyskutować. Te aspekty to pomoc Ukrainie w odbudowie, inwestycje regionalne i zwiększanie nakładów na zbrojenia. Są pewne nadzieje, że ten konflikt na Ukrainie zakończy się po myśli Ukraińców. Tego byśmy chcieli, to jest ten najważniejszy wymiar naszych relacji, wyzwań międzynarodowych dzisiaj. Niezależnie od rozstrzygnięć na ukraińskim froncie jednym z priorytetów Polski jest dziś budowa silnej armii. Bo Rosja prędzej czy później będzie próbowała zemścić się za wsparcie Kijowa. Wojsko polskie musi być silne poprzez liczebność wojska polskiego. 172 tysiące żołnierzy są tego dowodem, ale musi być także silne przez nowoczesną broń. W najbliższych tygodniach do Polski przypłynie pierwsza dostawa amerykańskich czołgów Abrams. Kijów pod kolejnym rosyjskim ostrzałem. Ukraińcy strącili 30 rosyjskich rakiet i dronów. Wsparcie Ukrainy było jednym z głównych tematów narady szefów parlamentów państw NATO w Wilnie. To pierwsze takie spotkanie w historii. Szefowie parlamentów rozmawiali o długotrwałym wsparciu Ukrainy i globalnych wyzwaniach stojących przed NATO na miesiąc przed szczytem sojuszu w Wilnie. Polskę reprezentowała marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Wzmocnimy naszą armię, co spotkało się z dużą aprobatą. To jest istotne, bo musimy zadbać o swoje bezpieczeństwo i bezpieczeństwo całej Europy. Chwile grozy w USA. Prezydent Joe Biden przewrócił się w czasie ceremonii rozdawania dyplomów absolwentom Akademii Sił Powietrznych. Choć zdarzenie wyglądało groźnie, 80-letniemu politykowi nic się nie stało. Wcześniej uścisnął dłoń każdemu z ponad 900 abiturientów, co zajęło łącznie ponad dwie godziny. Do upadku doszło, gdy podał dyplom ostatniemu z nich. To nie lada gratka dla fanów Freddiego Mercury'ego. Po młotek pójdzie półtora tysiąca pamiątek po liderze zespołu Queen. Wśród nich jego kultowa korona i kolekcja kostiumów scenicznych. Jest też 15-stronicowy rękopis jednego z największych hitów zespołu - "Bohemian Rhapsody", którego wartość szacowana jest na półtora miliona dolarów. Obrazy polskiej malarki Tamary Łempickiej trafią do Muzeum Narodowego w Lublinie. Ministerstwo kultury sprowadza je do kraju dzięki negocjacjom z właścicielami i współpracy z rodziną artystki. Ale szuka także innych dzieł sztuki skradzionych w czasie wojny. W tym procesie nie pomagają niemieckie władze. Dobrą wolę jednak pokazują przedstawiciele Kościoła katolickiego za Odrą. Już niedługo będą bić w polskich kościołach. Dzięki dobrej woli niemieckiego biskupa Gebharda Fuersta 3 dzwony, które Niemcy wywieźli w czasie wojny, wracają do ojczyzny, to zabytki. W diecezji Rottenburg-Stuttgart znajduje się ich jeszcze co najmniej 45, szacuje siostra Faustyna Niestrój, która znajduje dawnych właścicieli dzwonów w Polsce. Jest to dopiero początek. Żeby to, co się składa na nasze dziedzictwo kulturowe, znalazło swoje właściwe miejsce. W czasie wojny Niemcy zrabowali około 100 tys. dzwonów z Europy wschodniej. Większość przetopili na uzbrojenie. Ponad tysiąc nadal wisi w tamtejszych świątyniach. Sprawnej współpracy kościołów w Polsce i Niemczech dotyczącej zwrotu naszej własności nie towarzyszy niestety dobra wola rządu w Berlinie. Państwo polskie często samo musi dochodzić praw do różnego rodzaju dzieł, które zostały zrabowane z okupowanej Polski w czasie II wojny światowej. Niemiecki rząd utrudnia zwrot polskiego mienia, nie chce też rozmawiać o reparacjach. Ambasada w Berlinie dystrybuuje raport o stratach wojennych wraz z listem ode mnie do wszystkich niemieckich parlamentarzystów. Zwrot właścicielowi jego własności. Tej prostej zasady nie przestrzegają niemieckie władze, ale rozumie Japonia. Do Polski wraca obraz z kolekcji Lubomirskich, który został skradziony i trafił do Kraju Kwitnącej Wiśni. Japończycy zwracają go bezkosztowo. Zaakceptowali fakt, że to jest polska strata wojenna. Niewątpliwym sukcesem resortu kultury jest także pozyskanie kolekcji 12 płócien Tamary Łempickiej. Jest także najdroższą polską artystką, której obraz w 2020 roku osiągnął 86 mln zł. Dzieła wybitnej malarki zostały kupione od meksykańskiego rzeźbiarza. Będzie można je podziwiać w Muzeum Narodowym w Lublinie. Jutro Lednica, wydarzenie gromadzące co roku tysiące osób, którym bliskie są wartości chrześcijańskie. Święto młodości i radosnej wiary. Modlitwa, taniec, śpiew. Święto młodych na Polach Lednickich już w sobotę. Jest radość, podekscytowanie. Czekamy na jutrzejsze wydarzenie z niecierpliwością i czekamy na pielgrzymów. Żywe spotkanie, pod gołym niebem. Rzadko mamy okazję do spotykania się w takich w pięknych okolicznościach przyrody, a przy okazji z radosnym programem. Oficjalne rozpoczęcie o 17.00, ale wcześniej, bo już od 11.00, będzie można uczestniczyć m.in. w różnorakich warsztatach. Wielu czeka też na tzw. Pole Spowiedzi, które zostaje w pamięci młodych na długo. Ksiądz siedzi na trawie przy nich i ta bliskość z kapłanem, nie tylko spowiedź, ale rozmowa jest dla nich ważna. Widocznie tego potrzebują. Na Lednicę warto zabrać, oprócz wody, jedzenia i nakrycia głowy, m.in. coś do siedzenia, wygodne buty, ciepłą odzież i na wszelki wypadek płaszcz przeciwdeszczowy. Kulminacyjnym punktem spotkania obok mszy świętej będzie przejście przez Bramę Rybę. To odniesienie do chrztu świętego, to jest odniesienie do tego, że mamy Zbawiciela, że nie jesteśmy sami, jesteśmy kochani, chciani. Symbol wkraczania coraz to nowych pokoleń w trzecie tysiąclecie. Czekam na ten czas, już się cieszę, bo długo czekałam i w końcu jest ta chwila. To miejsce w sobotę wypełni się roztańczoną, rozśpiewaną i rozmodloną młodzieżą. Warto tu być i tego wszystkiego doświadczyć. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.