Skandaliczne s¾owa na obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego. Kamery i system ostrzegania. Ruszyła elektroniczna zapora na wschodniej granicy. Nieuwaga i ignorowanie przepisów. Śmiertelne żniwo na przejazdach kolejowych. Dobry wieczór, zapraszam na "19.30". Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego poniosła emocje. Najczęściej patriotyczne we wspomnieniach i hołdzie dla bohaterów, ale też polityczne w marszach i z wiecowym zapałem. Pan Bąkiewicz przywdział symbole Polski Walczącej i wykrzyczał sprzeciw wobec Niemców, którzy nie będą mu pluli w twarz. Dostało się też Unii Europejskiej, która zdaniem pana Roberta prowadzi czwarty rozbiór Polski. Na trybunie nie był sam. Kilka tysięcy osób w ten sposób w centrum Warszawy oddało cześć powstańcom. Ale w tym roku zgromadzeni usłyszeli też takie hasła: Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz! Wypowiadane w teraźniejszym kontekście. Przerzucają do nas migrantów, żądają tego, żebyśmy poddali się paktowi migracyjnemu, żebyśmy skapitulowali, tak jak chcieli, żeby skapitulowało powstanie. To nie jest kwestia głupoty, to jest cynizm, żerowanie na nastrojach społecznych, na dezinformacji. Bo według rządzących, i Robert Bąkiewicz, i stojący obok niego politycy PiS dobrze znają te statystyki dotyczące nielegalnych migrantów cofniętych do Polski z Niemiec w ramach readmisji. W ostatnim roku rządów PiS było ich blisko tysiąc, w kolejnym - 690, do lipca tego roku - 314. To dane straży granicznej, ale Robert Bąkiewicz wie lepiej. Zagrożenia płynące z Niemiec, płynące z UE, są równie dotkliwe jak te, które płynęły w czasie zaborów. Kiedy potrzeba upamiętnić zbrodnie powstania, przecież to była również rzeź Woli, szczuje, buduje podziały, nie pamiętając, że Niemcy to członek Unii, członek NATO, nasz sojusznik. A zagrożenie jest gdzie indziej, o czym dziś na wschodniej granicy mówił szef MSWiA. Wróg jest na Wschodzie, wróg jest za naszą wschodnia granicą, na Zachodzie dziś mamy sojuszników, warto o tym pamiętać, bo żyjemy w trudnych i niebezpiecznych czasach. Słów Roberta Bąkiewicza bronią politycy PiS. Czasami są stosowane różnego rodzaju hiperbole, czasami są stosowane przerysowania, żeby pokazać, jak problem jest poważny. Według polityków koalicji to nie przypadek. Podobnie jak to, że w przemówieniu była mowa o zagrożeniu ze strony Niemiec, a nie o Rosji. Dzisiaj taki jest scenariusz Prawa i Sprawiedliwości, a Robert Bąkiewicz nie zapomina, kto mu płacił olbrzymie pieniądze i dzisiaj te długi spłaca. Chodzi o 14 milionów złotych. Te pieniądze zostały wydane m.in. na zakup sprzętu, za pomocą którego Robert Bąkiewicz cztery lata temu zagłuszał wystąpienie uczestniczki Powstania Warszawskiego. Milcz, chamie skończony! Czy taka osoba powinna organizować marsz ku czci uczestników Powstania? PiS nie widzi przeszkód. W bardzo wielu aspektach Robert Bąkiewicz okazał się większym patriotą niż Donald Tusk. Według PiS ten patriotyzm potwierdza to: Ostatnio tu były jakieś unijne szmaty powieszone. Czyli działalność Roberta Bąkiewicza i jego oddziałów na zachodniej granicy. To takie zachowania wobec pograniczników i instrukcje dotyczących przekazów w mediach społecznościowych. Wsadzają cię do samochodu i zaczynasz śpiewać: "Jeszcze Polska nie zginęła..." i dwa miliony wyświetleń. Wczoraj otoczony politykami PiS mówił o szacunku dla bohaterów. To jest jakiś żart, to co on organizuje w związku z Powstaniem Warszawskim. Pytany o to dyrektor Powstania Warszawskiego, przyznał, że poglądy, które głosi publicznie pan Bąkiewicz są obrzydliwe dla większości powstańców. Rzeka to naturalna granica, ale na Bugu toczy się wojna, w której to już nie jest aktualne i trzeba czegoś więcej. Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński ogłosił, że wszystkie rzeczne odcinki polskiej wschodniej granicy są wyposażone w barierę elektroniczną. Nieszczelna granica to niezabezpieczone państwo, więc inwestycji będzie więcej. Włodawa, miasto położone w pobliżu trójstyku granicy polsko-ukraińsko-białoruskiej nad Bugiem. W dół od Włodawy od lat wojna, w górę - napór nielegalnych migrantów. A to mocno wpływa na ruch turystyczny. Liczba klientów tej restauracji spadła o ponad połowę. Jest sobota, jest niewiele tych ludzi, zawsze tu było dużo. Może my nie widzimy tych uchodźców, ale straż graniczna podaje dane. Podczas gdy na całej granicy z Białorusią próby nielegalnych przekroczeń zmalały o niemal jedną trzecią, bo umocniono zaporę, te na Bugu w tym roku wzrosły. Funkcjonariusze Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej ujawnili ponad 950 osób związanych z nielegalnym przekroczeniem granicy polsko-białoruskiej. W 2024 roku tych osób było 450. Właśnie dlatego rząd od stycznia zeszłego roku budował elektroniczną zaporę na Bugu, zaczęła działać 20 lipca. Tutaj na granicy wschodniej toczy się ten główny bój o szczelność naszych granic. To tutaj rozgrywa się ta prawdziwa walka z nielegalną migracją. Inwestycja kosztowała prawie 280 milionów złotych. Postawiono 1800 słupów kamerowych, na których umieszczono 4,5 tysiąca kamer i 2 tysiące czujników. W przypadku próby nielegalnego przekraczania granicy na Bugu, Centrum Nadzoru w Chełmie otrzymuje sygnał i powiadamia jeden z siedmiu punktów Nadbużańskiej Straży Granicznej. Ten wysyła patrol. Kilka dni temu ) funkcjonariusze stwierdzili przekroczenie granicy właśnie dzięki tym kamerom, tak że można powiedzieć śmiało, że to jest doskonałe narzędzie do tego, żeby jeszcze lepiej przeciwdziałać nielegalnej migracji. Do tego w całej Polsce jest w tej chwili rekordowa liczba etatów w Straży Granicznej, a będzie o 2,5 tysiąca więcej, we Włodawie już to widać. Generalnie jest spokojnie na pewno, powróciły jakieś wojskowe formacje. Teraz już działa wojsko koło nas i starania są duże. Turyści, których spotkaliśmy, zdecydowali się na spływ kajakowy Bugiem, ale dopiero po konsultacjach ze strażą graniczną. Zapewniano mnie, że jakiś prowokacji ze strony białoruskiej raczej nie spotykamy, że te druty które były, że on już jest usunięty. Z rzeki i że jest w miarę bezpiecznie także nie było przeciwskazań do uprawiania turystyki na rzece Bug." Martwi ich tylko, że za bezpieczeństwo płaci przyroda. Powycinane drzewa, las, krajobraz zmieniony, to trochę może być smutne. Mieszkańcy przygranicznych terenów potwierdzają to, o czym dziś mówił szef MSWiA, że skuteczność wychwytywania prób nielegalnego przekroczenia granicy wzrosła z 30 do 98%. Mieliśmy jeden incydent, u mojej mamy na wsi, że przyszło dwóch chłopaków, ale to było już dawno temu i już od dawna nikt tu się u nas nie pokazuje. Minister Kierwiński zapewnia, że Polska będzie zwiększać wydatki na ochronę granic. Dla osób niepełnosprawnych to była najważniejsza obietnica obecnej koalicji. Asystencja osobista. Rzeczywistości pokiereszowanej kalectwem, czasem prawo do godnego życia. Ustawa to tylko przepis i trzeba go uzbroić w pieniądze, a z tym jest budżetowy kłopot, ale w 2027 roku ma zacząć działać. Rząd chce startu parlamentarnych prac nad ustawą jeszcze we wrześniu. Na ustawę o asystencji osobistej czekają tysiące osób z niepełnosprawnościami, takich jak Bogumiła Siedlecka-Goślicka czy Sebastian Chudy. Potrzebują wsparcia, by podpiąć aparatury specjalistyczne, przekręcić się z boku na bok, żeby nie mieć odleżyn, wstać do łazienki, gdziekolwiek wyjść z domu. Żeby zdążyć rano na zajęcia, musiałem wstawać o 2 w nocy, żeby się ubrać. Co przy pomocy asystenta zajęłoby góra 20 minut. O asystencję apelowali w Sejmie po słowach premiera w Pabianicach, który mówił o dużych wydatkach na zbrojenia. Nie ma na innego typu projekty. Po tych słowach posłanki Lewicy i Polski 2050 zapowiedziały. Jesteśmy w stanie rozważyć złożenie projektu poselskiego, jeżeli projekt rządowy nie trafi wkrótce do sejmu. Powstało pewnie nieporozumienie, więc biję się w pierś, rozbrajając te bombę. My oczywiście pracujemy, kontynuujemy prace nad naszym projektem ustawy, jeśli chodzi o asystencję osobistą. Prace, jak mówi nam szef komitetu stałego Rady Ministrów Maciej Berek, są na finiszu. Czeka na ostateczną poprawioną wersję projektu od ministra Łukasza Krasonia. Jak będzie przekazany na komitet, będzie mógł krótko po tym trafić na posiedzenie rządu. Odpowiadając wprost, zakładam, że we wrześniu ten projekt będzie mógł przez nas być przekazany do parlamentu. Te płatności związane z asystencją powinny się pojawić w roku 2027. Asystencja osobista jest na liście stu konkretów Platformy Obywatelskiej i w umowie koalicyjnej. Prace nad projektem trwają od kilkunastu miesięcy. To jest naprawdę taki must have. Ta ustawa musi wejść i bardzo ostro stawialiśmy sprawę, że my dowieziemy ten projekt. Problem polega na tym, ze państwo obiecaliście w stu konkretach, które miały wejść w ciągu stu dni. Państwo po raz kolejny oszukaliście. Rządzący przypominają PiS-owi ten protest z 2018 roku. To jest czysta hipokryzja, przez 8 lat nie zrobiliście nic w tym temacie. To za waszych rządów osoby z niepełnosprawnościami spały na sejmowych korytarzach i protestowały. Sejm we wrześniu zajmie się też prezydenckim projektem o asystencji. Obiecany 3 lata temu, wpłynął w marcu ubiegłego roku. Zakłada asystencję dla osób od 18. roku życia. Rządowy - już wcześniej. Jest zapewnione osobom od 13. roku życia. Będzie mogła się zdać na powiat, który będzie mógł zatrudnić takiego asystenta organizacji pozarządowej, ale też będzie mogła zdecydować sama i sama zatrudnić taką osobę. Rządzący przypominają też podniesiony od tego roku o 2,5 tysiąca złotych dodatek do renty socjalnej dla osób niezdolnych do pracy i samodzielnej egzystencji. Asystencja osobista to stała pomoc w codziennych czynnościach. Potrzebuje jej około 100 tysięcy osób. Teraz najczęściej opiekują się nimi bliscy i rodzina, którzy rezygnują z własnej aktywności zawodowej. To kolejne pół miliona osób. Pieniądze na asystencję to inwestycja, a nie wydatek społeczny. W Polsce aż 60% kobiet nie pracuje z powodu opieki nad osobą z niepełnosprawnością. Oraz 20% mężczyzn. W obu przypadkach to dwa razy więcej niż średnia unijna. Eksperci przekonują, że dzięki asystencji te osoby mogłyby wrócić na rynek pracy, zwiększając PKB. Mógłby wzrosnąć o 1 do 2%. A zatem od 40 do 80 mld złotych. Budżet skorzystałby na tym 10-20 mld złotych rocznie. Wstępny koszt ustawy rząd szacuje na 6 miliardów złotych rocznie. To jest "19.30" w sobotę, za nami dopiero pierwsza część, a mamy dla państwa kolejne tematy: Atomowe pogróżki. Groźba została wypowiedziana przez byłego prezydenta Rosji. Będziemy chronić naszych ludzi. Wyprodukowaliśmy pierwszą partię pocisków rakietowych Oriesznik. Weszły już do masowej produkcji i zostały dostarczone armii. Święto rocka. 7 wagonów, pół tysiąca ton, rozpędzone do 80 km/h. Jeśli na drodze stanie samochód osobowy, a nawet ciężarówka, to tragiczne statystyki zmienią się raczej po jednej stronie. I znów tak się stało, W Olszynach pod Szczytnem kierowca busa wjechał pod pociąg, zginął na miejscu. Przejazdy tak pomyślano, by były bezpieczne. Niestety jest czynnik, który to zmienia. Człowiek. Tyle zostało z busa, który na przejeździe kolejowym wjechał wprost pod rozpędzony pociąg Intercity. 45-letni kierowca zignorował znak stop, zginął na miejscu. Do wypadku doszło we wsi Olszyny pod Szczytnem. Pociągiem podróżowało łącznie 550 pasażerów, którym została zapewniona komunikacja zastępcza. Żadnej z podróżujących osób nic się nie stało. A to już wczorajsze zdjęcia z Woli Filipowskiej. To jest konsekwencja zlekceważenia przepisów ruchu drogowego na przejazdach, z asad bezpieczeństwa, zignorowana tych przepisów. Najpierw kierowca prawidłowo zatrzymuje się przed rogatkami i przepuszcza pociąg. Potem szlabany unoszą się i wjeżdża na tory, po kilkunastu sekundach szlabany znów się opuszczają i bus zostaje na torach. Mężczyzna, zamiast dodać gazu i wyłamać rogatki, próbuje zawrócić, wysiada, wsiada z powrotem. Miał dużo szczęścia. Pociąg zahaczył o tył auta i zmiażdżył część bagażową. Auto zatrzymało się na ekranach akustycznych. Poszkodowany był przytomny w momencie przybycia jednostek ratowniczo-gaśniczych, został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. To przejazd, na którym kierowcy często ignorują światła. Na tym filmie widać skrajnie nieodpowiedzialnie sytuację. Samochody nie mają szans w starciu z kilkusettonowym pociągiem, który jedzie nierzadko 100 km/h. Tylko w lipcu doszło do 23 wypadków na przejazdach kolejowych. W ciągu 6 miesięcy tego roku było ich 69. W tym samym okresie w zeszłym roku 77. Apelujemy do kierowców, zatrzymajcie się, rozejrzyjcie się, upewnijcie się, czy można bezpiecznie przejechać. Za wszystkie te wypadki odpowiadają kierowcy. Bardzo rzadko, raz na sto, Zdarza się wypadek, za który odpowiada maszynista. Tu w Inowrocławiu brakiem wyobraźni popisał się zawodowy kierowca. Od tragedii dzieliły go sekundy. A każdy wypadek to nie tylko dramat rodziny czy utrata zdrowia - to też straty finansowe. Za naprawę lokomotywy płaci ubezpieczyciel. Te pieniądze udaje się dość szybko odzyskiwać, natomiast najtrudniejszym elementem naprawy takiej lokomotywy jest czas, bo taki pojazd musi długo czekać na zorganizowanie naprawy. Ale nie wszystkie straty da się wycenić, bo śmierć na przejeździe to też trauma dla kierującego pociągiem maszynisty i jego rodziny. Nie wszyscy z niej korzystają, bo nie wszędzie zaufania do cyfrowych udogodnień wystarcza, ale ona sama robi kolejne kroki, by na nie zasłużyć. Aplikacja Mobywatel przynosi nową ofertę i pokazuje kolejne miejsca, w których oszczędzi nam czas i ułatwi życie. Długie kolejki w bankach, urzędach czy pocztach. Tak wyglądało to jeszcze kilkanaście lat temu. Teraz Polacy sprawy mają w własnych rękach. Informuje o tym, co trzeba zapłacić. Można sprawdzić, ile ma się punktów. Ma się wszystko w jednej apce. W aplikacji mObywatel, która właśnie przeszła lifting. Nowy wygląd i więcej opcji. Tak jak złożenie wniosku o wymianę dowodu osobistego bez wychodzenia z domu. Możemy podpisywać dokumenty w mObywatelu i to jest zmiana, która jakościowo poprawi korzystanie z usług publicznych. Wśród nowości cyfrowa legitymacja osoby z niepełnosprawnością. To ułatwienie dla ponad 3 milionów osób w Polsce. Aplikacja staje się swoistą bramą do usług i takim asystentem, prowadzi i będzie nas prowadził przez życie. Krokiem naprzód mStłuczka, czyli zgłaszanie kolizji drogowych za pomocą aplikacji, która pozwoli na wymianę oświadczeń kierowców i szybsze zgłoszenie szkody do ubezpieczyciela. Nie będziemy musieli szukać kartki, na której zawrzemy pełne informacje dotyczące zdarzenia drogowego. Funkcja według zapowiedzi ma być dostępna od września, bo wcześniej w życie musi wejść przepis, który da nowe uprawnienia Ubezpieczeniowemu Funduszowi Gwarancyjnemu. Myślę, że to dużo ułatwi sprawę. Nie będzie trzeba pisać protokołów. Wirtualne dokumenty działają nie tylko w urzędach, również w aptekach, bankach czy sądach. Jesteśmy w stanie dowolny dokument pdf podpisać bez potrzeby kupowania podpisu kwalifikowanego z kartą i przesłać takie dokumenty. Nie musimy pojawiać się gdzieś osobiście, drukować tego, wysyłać skanów. Z danych Ministerstwa Cyfryzacji wynika, że z aplikacji korzysta już ponad 10 milionów osób. Codziennie loguje się do niej ponad milion użytkowników. Użytkowników aplikacji jest więcej niż użytkowników niektórych państw Unii Europejskiej. To jest dzisiaj siła mObywatela. Zabezpieczona biometrią i hasłami. mObywatel NIE inwigiluje użytkowników. Prośba o dostęp do lokalizacji, kamery czy biometrii służy wyłącznie realizacji funkcji, np. potwierdzaniu tożsamości. W niedalekiej przyszłości wirtualny asystent oparty na sztucznej inteligencji. Zgodnie ze strategią cyfryzacji Polski do 2035 roku wszystkie kluczowe e-usługi znajdą się w aplikacji. Jak nie mam dokumentów, to mam dowód, legitymacje emerycką. Bo Polska cyfrowa nie stoi w kolejce. Jest w zasięgu ręki. Ameryka grozi sankcjami, Rosja grozi wojną. Dmitrij Miedwiediew sugeruje, że to będzie wojna z Ameryką, w odpowiedzi Trump przesuwa bliżej Rosji swoje okręty z głowicami. Napięcie rośnie, Rosja nie ustaje w atakach na Ukrainę, a Ukraina odpowiada ogniem. Drony zaniosły wojnę w głąb Rosji i na Krym. Przenoszą 24 międzykontynentalne pociski balistyczne z głowicami jądrowymi i ponad 150 pocisków manewrujących Tomahawk. Miesiącami mogą operować pod wodą, całkowicie niewidoczne dla wroga. I uderzyć w każdej chwili, w dowolny cel. To najpotężniejsze okręty podwodne na świecie. Z rozkazu prezydenta Donalda Trumpa takie dwa mają być rozmieszczone bliżej Rosji. Padła groźba, a my nie uznaliśmy jej za stosowną. Muszę więc być bardzo ostrożny. Robię to ze względu na bezpieczeństwo naszych obywateli. Groźba została wypowiedziana przez byłego prezydenta Rosji. Będziemy chronić naszych ludzi. Chodzi o wpis Dmitrija Miedwiediewa opublikowany w reakcji na wyznaczenie przez Trumpa terminu zakończenia przez Rosję wojny w Ukrainie. Ten upływa za 6 dni. Trump gra w grę ultimatum. Powinien pamiętać dwie rzeczy: Rosja to nie Izrael ani nawet Iran. Każde nowe ultimatum to krok w stronę wojny, nie z Ukrainą, ale z jego własnym krajem. W kolejnym wpisie Miedwiediew zagroził USA użyciem broni jądrowej. Muskuły pręży też Putin. I na przyklasztornej ławeczce w obecności białoruskiego dyktatora mówi o masowej produkcji hipersonicznych pocisków Oriesznik. Wyprodukowaliśmy pierwszą partię pocisków rakietowych Oriesznik. Weszły już do masowej produkcji i zostały dostarczone armii. Rosjanie po raz pierwszy użyli Oriesznika w listopadzie ubiegłego roku. Rakieta spadła na ukraińskie miasto Dniepr. Atak przypominjący nuklearny miał zastraszyć Kijów i państwa Zachodu. Putin nadal nie zamierza ustępować i powtarza, że z podboju Ukrainy nie zrezygnuje. Ukrainy, którą uznaje za rosyjskie terytorium. Za miesiąc, półtora czy dwa miesiące nie zostanie tam żadna obrona. Rosjanie wszystko po cichu ogryzą, przejmą terytorium i pójdą dalej. Przywrócą. To jest nasze. Ukraińcy nie myślą o kapitulacji, przeciwnie: w nocy ogniu stanęły rosyjskie zakłady zbrojeniowe i rafinerie. Seria eksplozji wstrząsnęła też Krymem, a Rosjanie na kilka godzin zamknęli krymski most. To była odpowiedź na ostatni atak na Kijów, najkrwawszy od początku pełnoskalowej wojny. Miejsce, gdzie zginęło niemal 30 osób, a 150 zostało rannych, odwiedził Wołodymyr Zełenski. O tragedii, którą spowodowała jedna rosyjska rakieta, nikt tu zapomnieć nie potrafi. Teraz w "19.30" z dumą o polskiej piłce. A jest się czym chwalić, bo cztery polskie kluby, w tym Legia Warszawa, awansują do kolejnych rund eliminacji europejskich pucharów. Tak dobrze jeszcze nie było. Te awanse mają znaczenie i są ważniejsze od dobrych wyników spotkań. Takiego tygodnia w polskiej piłce jeszcze nie było. Cztery kluby wygrały mecze w europejskich pucharach i awansowały. Patrząc na to, co dzieje się wokół Ekstraklasy, patrząc, co dzieje się wokół polskich klubów, można zaryzykować stwierdzenie, że chyba dobry czas przed nami. Marsz w Lidze Europy kontynuuje Legia Warszawa, która pokonała 2:1 czeski Banik Ostrava i tym samym melduje się w 3. rundzie eliminacji. Kluczem do tego wszystkiego jest tu i teraz, każdy mecz jest najważniejszy, każdy mecz jest finałowy i tak do tego podchodzimy. Mecz Legii z Banikiem oglądało w peaku ponad 1,3 miliona widzów. I było to spotkanie, które trzymało w napięciu do ostatniej minuty, zwłaszcza gdy w końcówce Czesi dostali karnego. Trochę szczęścia mieliśmy i trochę nieszczęścia ze względu na te bramki anulowane. Również w trzeciej rundzie eliminacji, ale w Ligi Konferencji, zameldowała się Jagiellonia Białystok, która pokonała 3:1 serbski Novi Pazar. Taki sam awans i nawet taki sam wynik w spotkaniu Rakowa Częstochowa ze słowacką Żyliną. Drużyna ze Śląska rozgoniła chmury po ostatnich ekstraklasowych spotkaniach. Nawet jak nie idzie, musimy charakterem, musimy wywalczyć to zwycięstwo jak dzisiaj i to jest dobry kierunek. W eliminacjach Ligi Mistrzów gra dalej Lech Poznań. Kolejorz po wysokiej wygranej 7:1 w pierwszym meczu z Breidablikiem na Islandię jechał jak po swoje. Wiedzieliśmy z jakim dorobkiem punktowym z pierwszego meczu tutaj przyjeżdżaliśmy, ale przede wszystkim celem tutaj było zwycięstwo niż dowożenie jakiegokolwiek wyniku. Ale to nie jedyne, co udało się naszym drużynom. Dobra forma już przekłada się na ranking krajowy UEFA, w którym Polska umacnia się w czołowej piętnastce. Jesteśmy na 13. i walczymy, żeby w tym top dziesięć awansować, co dałoby nam miejsce od razu dla Mistrza Polski w fazie ligowej Ligi Mistrzów i to byłoby coś pięknego. Jak na razie w przyszłym sezonie możemy liczyć na miejsce dla 5 naszych zespołów w europejskich pucharach, w tym dwóch w eliminacjach do Ligi Mistzów. Ekstraklasa i polska piłka też się umacniają. Narzekamy na polską ligę, narzekamy na reprezentację cały czas, ale tutaj to jakby pierwsza jaskółka, która pojawiła się i korzystajmy z tych jaskółek i oby tych jaskółek było coraz więcej. Dalsze losy Legii, Lecha i Rakowa w europejskich pucharach można śledzić w TVP. Telewizja Polska pokaże mecze domowe tych drużyn. Ten festiwal ma tyle lat, że wyrosło na nim bardzo już dojrzałe pokolenie 30-latków. Bywają dziś pod scenami, ale też na scenach i snują swoje wspomnienia o miejscu, gdzie też jest Polska. Uśmiechnięta, kolorowa, trochę hałaśliwa, ale wyrozumiała i tolerancyjna. Tegoroczny Pol'and'Rock Festival przetacza się powoli w historię i znów sztuka była przepiękna. Fisz Emade Tworzywo to formacja, której bliżej do rapu niż typowego rockowego brzmienia, ale zagrała tu na wielkiej scenie. Jak podkreśla jej lider, ten festiwal daje poczucie wolności. Ja jako dziecko byłem zabierany na różne festiwale. Mogliśmy się ubierać tak, jak chcemy, gadać, krzyczeć, słuchać muzyki, która wtedy nie pojawiała się w radiostacjach i tak jest do dziś w przypadku tego festiwalu. Podobnie o wydarzeniu w Czaplinku mówi Wojciech Mann. Na spotkaniu z dziennikarzem nie mogło zabraknąć humoru. Usłyszałem głosy ludzi, śmiech, radość i taką wspólnotę bycia, z radością i przypomniałem sobie obrazki zaciętych, twardych twarzy ludzi, którzy stali i recytowali: "tu jest Polska", tak jakby nie byli pewni tego, co mówią. To był taki kontrast. Tutaj muzyka łączy pokolenia, tutaj jest zupełnie inna, fajniejsza Polska i jeżeli tego nie doświadczyłeś, to idź w tłum, zobaczysz to. Zespół Ich Troje rok temu grał na małej scenie. Dziś dzięki głosom publiczności był tu. Na największym koncercie w 30-letniej historii Ich Troje. 30 lat ma też ten festiwal. Na początku najważniejsza była tu muzyka, ale dziś to dużo więcej. Co ten festiwal daje współczesnej Polsce? - Totalną edukację, której nam brakuje. Dobrą. Obywatelską. Festiwal to miejsce dyskusji o ekologii, zdrowiu, prawach człowieka czy granicach tolerancji. To jest dobre miejsce, w którym warto przemycać wiedzę, jak mamy funkcjonować razem w społeczności, bo tutaj się to dzieje. Pomagają, uśmiechają się do siebie, a nawet zakochują. Świadczą o tym historie tych 10 par, które dziś brały tu ślub. Kasia i Kuba poznali się na festiwalu 5 lat temu i tutaj chcieli przeżyć ten wyjątkowy moment. Bo się kochamy. Kochamy siebie, kochamy to miejsce i nie wyobrażamy sobie innego miejsca. Wesele na tysiące gości i dużo, dużo muzyki gwarantowane. Na taki festiwal to się czeka całe życie. Obecność tutaj to jest spełnienie najpiękniejszych, najodważniejszych marzeń. A koncert Arka Jakubika i zespołu Doktor Misio zakończy festiwal na małej scenie. Nobel dla Szymborskiej, Oscar dla Wajdy, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, mistrzostwo świata dla siatkarzy, fenomen Lewandowskiego czy triumfy Igi Świątek - co my Polacy uważamy za największe wydarzenie ostatnich 45 lat, z którego jesteśmy dumni? Odpowiedź 31 sierpnia podczas koncertu w Gdańsku. Jednym z członków kapituły konkursu "Nasza Solidarność. A to nam się udało!" jest fotograf Chris Niedenthal, który tak wspomina historię powstania jednego z najsłynniejszych zdjęć. To było niesamowite uczucie, jak ja zobaczyłem, jadąc Rakowiecką w stronę Puławskiej, że przede mną jest Kino Moskwa, tak, to kojarzyłem, potem zobaczyłem film "Czas Apokalipsy", ale nie widziałem tego SKOT-a, wóz opancerzony, on był schowany za drzewami, więc powiedziałem kolegom, z którymi jechałem, musimy tutaj skręcić i się zatrzymać, bo tutaj coś się szykuje, wygląda dobrze. To zdjęcie w ogóle było zrobione z ukrycia, czyli z klatki schodowej. To zdjęcie stało się symbolem stanu wojennego w Polsce. A o tym, co zostanie najważniejszym wydarzeniem ostatnich 45 lat, zadecydują państwo, oddając swój głos na maksymalnie 10 spośród 45 wydarzeń na stronie: www.gdansk.pl/naszasolidarnosc. Głosować można do 14 sierpnia. Kończymy "19.30". Dziękuję i do zobaczenia.