Rz@d chce naprawi^ s@dy. Dwa projekty w sprawie neosędziów gotowe. Wniosek o areszt dla Zbigniewa Ziobry już w prokuraturze. Dwa dni i dwie tragedie na A2. Kierowca znów jechał pod prąd. Joanna Dunikowska-Paź, zapraszam na "19:30". Zaczynamy od pytania, jak przywrócić praworządność? Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało dwa projekty ustaw regulujące status wadliwie powołanych sędziów. Chodzi o ponad 3 tys. osób. A dlaczego opcje są dwie? "Bo nie ma jednej drogi - to kwestia wyboru między pociągiem szybkich prędkości a osobowym" - mówi sędzia Krystian Markiewicz, przewodniczący komisji kodyfikacyjnej. W skrócie to powrót na poprzednie stanowiska lub weryfikacja przez KRS. To jest ten moment, gdzie w ten symboliczny sposób mogę panu ministrowi te projekty wręczyć. Projekty, które mają naprawić polskie sądownictwo po poprzedniej władzy. Żeby nie było neosędziów, tylko sędziowie. Żeby nie było nieuznawanych izb Sądu Najwyższego - a po prostu izby. Najważniejsze było to, żeby jak najszybciej zagwarantować ludziom realizację ich świętego prawa konstytucyjnego, tego, żeby ich sprawy były rozpoznawane przez sąd ustanowiony na podstawie prawa. Sąd legalny. Według przewodniczącego komisji, która opracowała projekty, 3250 powołań sędziowskich miało wadę, bo odpowiada za nie upolityczniona neo-KRS. Przez ustawę autorstwa PiS Sejm powoływał jej 15 członków. Konstytucja mówi o czterech. Rodzą się wątpliwości, jakiego rodzaju interesy spotykają się w KRS i czy tam rzeczywiście ten KRS jest w jakiś sposób niezawisły. W zeszłym roku parlament przyjął ustawę, która miała naprawić KRS, ale prezydent jej nie podpisał, tylko skierował do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie zasiadają sędziowie dublerzy, są też ludzie blisko związani z PiS. Kontynuowanie aktywności Krajowej Rady Sądownictwa w zakresie powołań sędziowskich tworzy stałą dysfunkcjonalność systemu. Od wiosny zespół ekspertów w Ministerstwie Sprawiedliwości wypracował dwa warianty naprawy sądownictwa. Oba mają zagwarantować osiągnięcie tego samego celu: niepodważalny status sędziów. W pierwszym wariancie minister sprawiedliwości od razu ogłasza konkursy na stanowiska zajmowane przez neosędziów, którzy też mogą w nich wziąć udział. Do czasu rozstrzygnięcia pełnią dotychczasowe funkcje - ale już jako sędziowie delegowani. Drugi wariant zakłada, że Krajowa Rada Sądownictwa cofa uchwały o powołaniu neosędziów, by ogłosić nowe konkursy. Najpierw jednak KRS ma być reaktywowana według zasad z Konstytucji, a nie pisowskiej ustawy. Nowa Krajowa Rada Sądownictwa, ta zgoda z Konstytucją, prawidłowo ukształtowana, będzie już indywidualnie dokonywała oceny takiego kandydata. To nie jest tylko i wyłącznie kwestia zdecydowania się na jedną czy drugą opcję, ale też przedyskutowania tego z partnerami koalicyjnymi. Na szali tempo wprowadzania zmian. Ścieżka ustawowa jest szybsza, ścieżka przed KRS to dojście do celu nawet 3 lata później. Mowa jest o 2030 roku. Oba projekty są bardzo ciekawe, natomiast ten pierwszy uwzględnia szybkie przywrócenie praworządności. To jest głównie wyzwanie: jakie gwarancje ustanowić, żeby nie było tak, że ta zmiana będzie po prostu chwilowa. Opozycja krytykuje oba warianty proponowanych zmian. To nie jest propozycja, która w jakikolwiek sposób rozwiązywałaby problem, który stworzyła koalicja 13 grudnia. W mojej ocenie oni dążą do tego, żeby zacementować postkomunę w naszym kraju. Te zmiany są potrzebne, bo właściwie na każdym kroku wychodzi chaos prawny, który powstał za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Oba projekty przewidują też porządki w Sądzie Najwyższym. To m.in. likwidacja Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - powołanej za rządów PiS i nieuznawanej przez unijny Trybunał Sprawiedliwości. Prezes Trybunału Konstytucyjnego, były prokurator krajowy Bogdan Święczkowski nie stawił się przed komisją śledczą do sprawy Pegasusa, bo - w jego ocenie - złamałby prawo. Wcześniej na czas nie stawił się Zbigniew Ziobro, który chce, by członkami komisji zajęła się prokuratura. A w sprawie byłego ministra sprawiedliwości właśnie ruszyła sejmowo-sądowa procedura, która może zakończyć się - choć nieprędko - 30-dniowym aresztem. To wniosek o 30-dniowy areszt dla Zbigniewa Ziobry. Komisja śledcza nie widzi innej możliwości jego przesłuchania. To jest historia opowieści o świadku Zbigniewie Ziobro, który w sposób taki ekstremalnie bezczelny lekceważy fundamenty prawa. Zbigniew Ziobro na wezwania komisji nie stawił się czterokrotnie, dwa razy - bez żadnego usprawiedliwienia. W piątek miał być doprowadzony przez policję. Ale kiedy powinien być w już Sejmie, był w siedzibie prawicowej stacji telewizyjnej. Stąd szósta próba i wniosku o tymczasowe aresztowanie, który dziś trafił do prokuratury. W następnej kolejności zajmie się nim Sejm, który zdecyduje o immunitecie. Jeśli zostanie uchylony, decyzję o ewentualnym areszcie podejmie sąd. Ja nie mogę zakładać, że znajdzie się sędzia czekista i samobójca, który wyda tego rodzaju decyzję, nadawałby się do orzekania raczej nie w schyłkowym, ale w początkowym okresie władzy komunistycznej, czyli tym najbardziej czarnym, stalinowskim okresie. On dalej mentalnie myśli, że może grozić polskim sędziom. Mówią członkowie komisji. Zbigniew Ziobro twierdzi, że działają nielegalnie i zapowiada złożenie zawiadomień do prokuratury. Taka sama była dziś argumentacja Bogdana Święczkowskiego, byłego prokuratora generalnego, który nie stawił się na wezwanie komisji. Jednak żaden z nich nie dodał, że wyrok ten nie został opublikowany, bo w składzie orzekającym zasiadał sędzia dubler. A taki skład według Europejskiego Trybunału Praw Człowieka powoduje, że Trybunał Konstytucyjny przestaje być sądem. Projekt medialny, który Ziobro próbował nam wdrożyć, przykrywa w jakiejś mierze samego Pegasusa, a mieliśmy do czynienia z bezczelnym przekrętem. I nie chodzi tylko o to, że Pegasus został kupiony z pieniędzy przeznaczonych dla ofiar przestępstw, a pytani o to ówcześnie rządzący bagatelizowali sprawę. Może chodzi o konia, który ma skrzydła i lata. Na liście ponad pół tysiąca inwigilowanych byli politycy ówczesnej opozycji. Wśród nich Krzysztof Brejza, który wtedy był szefem sztabu wyborczego KO, i Jacek Karnowski opowiadający wówczas za wybory do Senatu. Wszystkie nasze informacje dotyczące planów, strategii, dotyczące wyborów w 2019 roku były w posiadaniu służb PiS-owskich W Polsce. Używano materiałów z podsłuchów do kompromitowania, niszczenia opozycji w trakcie wyborów. Na podstawie zmanipulowanych SMS-ów w ówczesnych mediach publicznych powstało kilkadziesiąt materiałów szkalujących Krzysztofa Brejzę. To potwierdził sąd, który nakazał TVP przeprosić polityka Koalicji Obywatelskiej. Ziobro jest takim zbrodniarzem politycznym, to było podsłuchiwanie nielegalnym w Polsce urządzeniem liderów opozycji i wpływanie na wynik wyborczy. Dziś Zbigniew Ziobro przekonuje, że to on jest ofiarą i że Pegasus był wykorzystywany tylko do walki z przestępczością. Włącznie z przestępstwami, które na terenie naszego kraju popełniały lub też chciały popełniać obce służby specjalne. Ja nie popełniłem żadnego przestępstwa i prokuratura pisowska bardzo dobrze to wiedziała. Gdyby cokolwiek na mnie było prawdziwego, mogliby mnie zatrzymać, uchylić immunitet, nie zrobili nic takiego. Taka konfrontacja mogłaby się odbyć przed komisją śledczą. Gdyby Zbigniew Ziobro się stawił. Kanada i Chiny już są na celnej liście prezydenta Trumpa, Meksyk na porozumienie ma miesiąc. Pytanie, czy kraje UE też znajdą się na liście. "To może być pierwszy taki test na solidarność" - komentował premier Donald Tusk przed rozpoczęciem nieformalnego szczytu w sprawie bezpieczeństwa w Brukseli. Łączymy się z naszą korespondentką Dorotą Bawołek. Jaka jest odpowiedź wspólnoty na ryzyko wojny handlowej z nową amerykańską administracją? Nie dać się sprowokować, nie dać się podzielić, być przygotowanym na czarny scenariusz, zrobić wszystko, żeby do niego nie dopuścić, broniąc interesów Unii. O przygotowaniach Europy na konflikt zbrojny i handlowy unijni przywódcy rozmawiają w Brukseli od rana. Próby wprowadzania wojen celnych, handlowych to jest totalne nieporozumienie, to byłby jeden z najokrutniejszych paradoksów, gdybyśmy wdepnęli jako sojusznicy w kompletnie bezsensowny konflikt. Mam nadzieję, że twarde, jasne, przyjazne, ale twarde stanowisko europejskie może dotrze do amerykańskiej administracji. To reakcja Donalda Tuska na działania amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, który nałożył 10% cła na Chiny i 25% na towary z Kanady i Meksyku, choć z tym ostatnim doszedł już do porozumienia, za to wciąż straszy Europę, że może być następna. Nie biorą naszych samochodów, nie biorą naszych produktów rolnych. Nie biorą prawie nic, a my bierzemy od nich wszystko. Miliony samochodów, ogromne ilości żywności i produktów rolnych. Amerykańska administracja nie jest zadowolona z nadwyżki - 158 mld euro - jaką w handlu z USA ma Europa. Unijne władze kuszą Trumpa zwiększonymi zakupami amerykańskiego gazu czy broni. To co jest jasne - w wojnie handlowej nie ma zwycięzców. Jeśli Stany Zjednoczone ją rozpoczną, tym, który będzie z boku się z tego śmiał, będą Chiny. Jesteśmy ze sobą bardzo związani. Potrzebujemy Ameryki, a Ameryka potrzebuje nas. Unijne stolice już teraz większość broni, bo aż 63%, kupują w Stanach Zjednoczonych, w pierwszym roku wojny w Ukrainie w europejskich fabrykach zbrojeniowych wydano tylko 21 ze 100 mld euro, co najbardziej krytykuje Francja, która ma najwięcej fabryk broni w Unii. Europejska gospodarka musi wreszcie zacząć korzystać z tych wydatków, musimy zwiększać nasze bezpieczeństwo, uniezależniając się od innych. Amerykańskie systemy obrony przeciwrakietowej Patriot są potrzebne do budowy żelaznej kopuły nad Europą. Ta inicjatywa Polski i Grecji, tak jak tarcza wschód, zdobywa coraz większe wsparcie w Unii. Sto mln euro w grudniu już zdecydowanych, jeśli chodzi o wsparcie różnych elementów tarczy wschód w Polsce, wspólna obrona powietrzna, ochrona Bałtyku - o tym rozmawialiśmy ze Skandynawami, Bałtami. Do zwiększenia wydatków na obronę wciąż trzeba namawiać 7 unijnych państw, które nie przeznaczają na ten cel 2% PKB, choć próg ustalono ponad dekadę temu. Musimy zwiększyć wydatki na obronność, musimy zwiększyć produkcję zbrojeniową. 5% PKB na zbrojenia to kolejne żądanie Trumpa wobec europejskich sojuszników. Oglądają państwo "19:30", już za chwilę czarna seria na A2, a później jeszcze... Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie działki Mateusza Morawieckiego. Koalicja 13 grudnia potrzebuje paliwa do igrzysk. Sprzedał działkę za bezcen, za 700 tys., później odsprzedana za 15 mln. Woda zniszczyła przedszkole - powstało nowe, z kontenerów. Jest bardziej funkcjonalne niż tamto nasze stare przedszkole. - Czy podoba wam się przedszkole? - Tak! Nagrody Grammy rozdane. Muzyka to miłość. Tragiczna seria na A2. Kolejna podróż pod prąd i kolejny śmiertelny wypadek w ciągu zaledwie 2 dni. Tym razem w pobliżu Strykowa w Łódzkiem zginęła 66-latka, która jechała w niewłaściwym kierunku. Jak doszło do śmiertelnych wypadków, które w ocenie ekspertów nie miały prawa się zdarzyć? To kolejny śmiertelny wypadek na A2. Pojazd pierwszy, Toyota, który poruszał się tą autostradą pod prąd, zderzył się czołowo z pojazdem marki Audi. W wyniku tego zderzenia kierująca samochodem Toyota poniosła śmierć na miejscu. Kierowcy, który jechał prawidłowo, na szczęście nic się nie stało. Do wypadku doszło wczoraj wieczorem niedaleko tego węzła w pobliżu Strykowa w województwie łódzkim. Służby badają, jak 66-latka znalazła się nie na swoim pasie ruchu. Teorię na ten temat mają drogowcy. Najprawdopodobniej zawróciła na autostradzie A2. Z jakiego powodu? Trudno powiedzieć, być może pojechała za daleko, popełniła jakiś błąd i zrobiła to, czego absolutnie na autostradzie nie wolno robić. To kolejna taka tragedia na tej trasie w ciągu doby. Zaledwie kilkadziesiąt km dalej, w okolicach węzła Wiskitki, jadący pod prąd 65-latek zderzył się z prawidłowo jadącym samochodem. Sprawca wypadku zginął na miejscu, kierowca drugiego auta zmarł w szpitalu, o życie jego pasażerki walczą lekarze. Zawodowi kierowcy nie rozumieją, jak mogło dojść do tej czarnej serii. To jest chyba tylko i wyłącznie niepatrzenie na drogę. Są tacy, bo widziałem nawet, na rondach wjeżdżają pod prąd. Są tak oznakowania dobrze zrobione, że nie ma jak. Z podobnego założenia wychodzą drogowcy. GDDKiA na bieżąco, co 6 godzin monitoruje wszystkie trasy, trudno tutaj mówić o przyczynie, która wskazywałaby na błędne oznakowanie. Tym bardziej że drogowcy starają się na wszelkie możliwe sposoby zabezpieczyć węzły przy autostradach. Takie tablice informacyjne przy węzłach drogowych ostrzegają kierowców przed jazdą pod prąd. Problem polega na tym, że część osób ignoruje znaki, tworząc śmiertelne niebezpieczeństwo. Co widać na tych archiwalnych nagraniach. Niestety okazuje się, że wyobraźnia kierowców nie zna granic. W zeszłym tygodniu pijany kierowca jechał pod prąd przez centrum Piły w Wielkopolsce. Miał ponad 3 promile alkoholu we krwi. Zdaniem ekspertów to my sami, przestrzegając przepisów i zachowując skupienie, możemy zapobiec tragediom na drodze. Jak zawsze bezpośrednią przyczyną jest nieuwaga, nieostrożność, roztargnienie. Za co możemy zapłacić najwyższą cenę. Działka byłego premiera pod lupą śledczych. Wrocławska prokuratura okręgowa zbada, czy sprzedaż 15-hektarowego gruntu na wrocławskim Oporowie małżeństwu Morawieckich po zaniżonej cenie nie spowodowała kilkumilionowej straty w majątku parafii. Pod koniec 2023 roku prokuratura odmówiła śledztwa. 15 hektarów na wrocławskim Oporowie. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wraca do sprawy działki państwa Morawieckich. Przede wszystkim ustalamy, czy osoba z parafii rzymskokatolickiej, która dokonała sprzedaży działek rolnych, nie nadużyła swoich uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Na razie śledztwo prowadzane jest w sprawie. Prokuratura przeanalizuje dokumentację sprzedaży, przesłucha też osoby zaangażowane w transakcję. Grunty wyceniane na prawie 4 mln zł Iwona i Mateusz Morawieccy w 2002 roku kupli za 700 tys. zł, a sprzedali za 15 mln. Historię uwłaszczenia się na gruntach kościelnych opisała Gazeta Wyborcza. Ta sprawa znajdzie się w sądzie. Mateusz Morawiecki zapowiadał bardzo szumnie wówczas pozew zarówno przeciwko mnie, jako autorowi takiej publikacji, jak i przeciw Gazecie Wyborczej. Nigdy żaden pozew nie został skierowany do sądu. Sprawą ponad 3 lata temu zajęli się też posłowie Joński, Szczerba i Jaros. Śmierdzi na kilometr ta sprawa. 2 września 2002 roku bankier Mateusz Morawiecki przychodzi z walizką pieniędzy, 700 tys. płaci gotówką parafii wojskowej. Ówczesny premier krytykował dziennikarzy i polityków Koalicji Obywatelskiej, do konkretnych zarzutów się jednak nie odnosił, bo wcześniej majątek przepisał na żonę. Ja nie mam prawa ujawniania majątku żony, ale oczywiście jeżeli będzie taka regulacja, to zrobimy to z przyjemnością, bo absolutnie nie mamy nic do ukrycia. Choć prawo tego nie zakazuje, Mateusz Morawiecki nigdy majątku żony nie ujawniał. Sprawa pierwszy raz trafiła do prokuratury jeszcze za rządów PiS-u. Postępowanie rzutem na taśmę zakończyło się odmową wszczęcia śledztwa. Stało się to w grudniu 2023 roku, 3 dni po zaprzysiężeniu nowego rządu. 18 grudnia 2023 roku jesteśmy już tak naprawdę po powołaniu nowego rządu, ale ludzie Ziobry jeszcze są w prokuraturze i ta sprawa, gdzie pojawia się nazwisko Morawiecki, w tej sprawie jest odmowa wszczęcia postępowania. Dziś posłowie PiS do sprawy wracają niechętnie. Nie ma chleba, więc organizują igrzyska. Sprawa dotycząca kolejnych oskarżeń ze strony upolitycznionej prokuratury w naturalny sposób ma charakter polityczny, igrzysk politycznych. Inaczej widzą to rządzący. Dobrze, że prokuratura wyciąga te sprawy i zaczyna je w sposób apolityczny i przede wszystkim merytoryczny pod względem prawnym rozpatrywać. Liczę na sprawiedliwość w tej sprawie. Ksiądz, który działkę Morawieckim sprzedał, awansował na generała, mimo że od kilku lat był już w cywilu. Zmiany w Kancelarii Prezydenta. Nowym szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego został gen. broni Dariusz Łukowski. Zastąpił on Jacka Siewierę, który złożył rezygnację. Szefem Biura Polityki Międzynarodowej będzie natomiast Wojciech Kolarski. Po to, byśmy jak najlepiej zrealizowali te zadania, które czekają przed nami dla Polski. To zadania związane z przygotowaniem nas do szczytu NATO, zarówno od strony wojskowej, ale i od strony cywilnej. To jest także praca w ramach Bukaresztańskiej Dziewiątki, która chciałbym, żeby trwała, a dzisiaj wiemy, że jest wokół niej wiele znaków zapytania. To także współpraca w wielu formatach, które się rysują, choćby bałtyckie, ale to współpraca z naszymi sąsiadami i największym sojusznikiem USA. 14 lat więzienia i 300 tys. zadośćuczynienia. Taki wyrok usłyszał dziś Piotr M., który zabił 5-osobową rodzinę wracającą z wesela. Mężczyzna pijany i pod wpływem narkotyków wsiadł za kierownicę mercedesa. Jadąc prawie 200 km/h staranował na łuku drogi fiata punto. Przeżył jedynie 16-letni Ernest. Rodzinę dzieliło od domu zaledwie 7 km. Piotra M. nie było dzisiaj w sali rozpraw. Sędzia nie miał wątpliwości, wymierzając karę. Jedyną przyczyną tego wypadku jest nieprawidłowe kierowanie pojazdem przez Piotra M., który jedzie z nadmierną prędkością, traci przyczepność, znajduje się dodatkowo w stanie nietrzeźwości oraz po zażyciu narkotyków. Na liczniku miał blisko 200 km/h. Kierowca auta, z którym oskarżony zderzył się czołowo, nie miał szans, by uniknąć wypadku. Dochodzi w zasadzie do zmiażdżenia samochodu. 5 osób ponosi śmierć na miejscu. Rodzina wracała z wesela, do domu mieli zaledwie kilka kilometrów. Ostatnie tańce to już z siostrą, nie mogła się natańczyć ze mną. Tak jakby wyczuła... Matula moja to nie może dojść do tej pory do siebie po utracie zięcia, córki. Mdleje co chwila. Ciężko o tym w ogóle mówić. Wypadek przeżył tylko 16-letni wówczas Ernest. Miał uszkodzony kręgosłup, poważne rany głowy i zmiażdżone lewe udo. W wypadku stracił brata, rodziców i dziadka. Podstawowe potrzeby emocjonalne tak naprawdę runęły w gruzach. Nie ma głównych opiekunów, nie ma rodziny. No wyobraźmy sobie, że nagle, w 5 sekund, niknie cały nasz świat. W ramach zadośćuczynienia - choć trudno tu o takim mówić - ma otrzymać od sprawcy wypadku łącznie ponad 200 tys. złotych. Jakiekolwiek świadczenie pieniężne nigdy nie zastąpi człowieka. A tu mamy drastyczną sytuację. Piotr M. nie przyznał się winy. Jego obrońcy wskazywali zaś na częściową odpowiedzialność ofiar wypadku: 6 osób jechało samochodem, 4 z nich miały niezapięte pasy. Niezależnie od tego czy osoby z tyłu pojazdu miałyby zapięte pasy czy nie, skutki wypadku byłyby podobne. Byłby ewentualnie inny mechanizm powstania obrażeń ciała. Oskarżonemu przed wypadkiem zabrakło zdrowego rozsądku. Po tragedii - zabrakło też skruchy. W tej sprawie nie znalazłem żadnych okoliczności łagodzących. Nie zauważyłem, żeby próbował pokrzywdzonych przeprosić, przyjąć na siebie winę za to zdarzenie. Sąd wymierzył mu najwyższą możliwą karę. Wyrok musi być sprawiedliwy przede wszystkim w odczuciu społecznym. Tu istotne jest, żeby ta kara była szybka i nieuchronna. Przydałoby się dożywocie, ale cóż, taki wyrok padł jak padł. Dobrze, że taki jest. Kilka miesięcy po tej tragedii zaostrzono przepisy dla sprawców wypadków drogowych. Górna granica wynosi dziś 20 lat. Opiekę znajdzie tam ponad 200 dzieci. W Stroniu Śląskim powstało tymczasowe modułowe przedszkole, wybudowane w ramach operacji Feniks. W środku 7 siedem dydaktycznych, sala gimnastyczna, sala zabaw, kuchnia i stołówka. Stare przedszkole zostało zniszczone przez żywioł podczas zeszłorocznej powodzi. Nowe powstało z dala od rzeki. To niecodzienne przecięcie wstęgi, bo i okoliczności wyjątkowe. Dzieci w Stroniu Śląskim dostały przedszkole i żłobek z prawdziwego zdarzenia. Lepsze niż to zniszczone podczas wrześniowej powodzi. Dużo więcej mamy pomieszczeń tutaj i jest bardziej funkcjonalne niż tamto nasze stare przedszkole. Bo znalazło się tu miejsce nawet na salę gimnastyczną i stołówkę. Stare przedszkole zalewane było trzykrotnie, to tymczasowe złożone ze 160 modułów, zbudowano na terenie niezagrożonym zalaniem. Tuż obok wybudowana zostanie także docelowa placówka. Dzieci - zadowolone. Czy podoba wam się przedszkole? Tak! I - jak widać po nieprzypadkowych strojach - także wdzięczne. Nasza grupa jest dzisiaj jak wojsko, ponieważ oni od początku nam bardzo pomagali, w tym aby to przedszkole powstało. Powstało w ramach operacji Feniks. Dziś na uroczystym otwarciu były podziękowania nie tylko od dzieci. To jest wielki wysiłek postawić w ciągu 3 miesięcy przedszkole kontenerowe, modułowe, które tak naprawdę niczym się nie różni od budynku, który byśmy budowali czasem przez wiele lat. W podobnym modułowym budynku postawionym przez żołnierzy już od kilku tygodni działa szkoła podstawowa w Żelaźnie. W Stroniu Śląskim otwarto niedawno także most tymczasowy, bez którego trudno było tu normalnie funkcjonować. Podobne przeprawy funkcjonują już m.in. w Głuchołazach, Krapkowicach, czy Lądku-Zdroju. To przywracanie mieszkańcom możliwości swobodnego podróżowania. Choć, jak w samym Stroniu Śląskim widać, wiele jest jeszcze do zrobienia. Tutaj największe obawy budzi ciągle uszkodzona tama, której awaria wywołała tak ogromne skutki. Przyczyny bada prokuratura. Na tamie rozpoczęto już prace zabezpieczające. Najważniejsze, że już są na zbiorniku, i rozpoczną prace. Mam nadzieję, że do tego marca tymczasowa grodza zostanie wybudowana i zabezpieczy miasto i gminę. Po zabezpieczeniu będzie czas na decyzję co dalej. Finalne rozwiązania ze strony Wód Polskich zostaną zaproponowane: czy to odbudowa całej tej tamy, bądź odpowiednie dodatkowe zabezpieczenie. W samym Stroniu Śląskim blisko 5 miesięcy po powodzi 100 mieszkańców ciągle nie wróciło jeszcze do swoich domów. Rekordowa Beyonce z nagrodą za najlepszy album roku, Shakira która swoją statuetkę dedykowała migrantom i gwiazdy, które dostały najgłośniejszy aplauz, czyli bohaterscy strażacy walczący z pożarami. Znamy laureatów Grammy - najważniejszych nagród amerykańskiego przemysłu. Jak zwykle nie zabrakło i polityki, i skandali, a wszystko podsumuje dla państwa Blanka Dżugaj. Było show... ...ale i ważne gesty. Kilkuminutowymi owacjami na stojąco uczestnicy ceremonii powitali grupę strażaków, którzy walczyli z pożarami w Los Angeles. Padły też równie ważne słowa. Osoby trans nie są niewidzialne. Zasługują na miłość. Muzyka to miłość. Adresat oczywisty: Donald Trump. W ostatnich dniach wprowadził przepisy godzące w prawa osób transpłciowych. Shakira nagrodę za najlepszy album popowy w Ameryce Łacińskiej zadedykowała natomiast: "braciom i siostrom imigrantom". To jest początek polityki Hollywood kontra Biały Dom. Donald Trump wysyła do Hollywood ludzi, którzy mają je naprawić, a Hollywood mówi: muzyka jest miłością. Muzycznie nie brakowało zaskoczeń. Beyonce zdobyła 3 statuetki i tytuł najczęściej nagradzanej artystki w dziejach Grammy. Po raz pierwszy triumfowała w kategoriach country. Chciałabym podziękować wszystkim niesamowitym artystom country, którzy przyjęli ten album. Chodzi o nagrodzony złotym gramofonem "Cowboy Carter", który zdobywa umiarkowanie pozytywne recenzje krytyków i publiczności. Gdyby zdobyła tylko 3 statuetki, a była nominowana w 5, góra 6 kategoriach, to byłby wielki sukces Beyonce. A tak Kendrick Lamar skradł jej wieczór. Bo raper zgarnął nagrody w każdej kategorii, w której był nominowany, m.in. Piosenka Roku oraz Nagranie Roku za utwór "Not Like Us". Nie ma nic potężniejszego niż muzyka rap. Zostanie tu na zawsze, będzie żyć wiecznie. Tylko jedną statuetkę mniej od Lamara zdobyła nominowana po raz pierwszy Sierra Ferrell. Najlepszą Nową Artystką została Chappell Roan, Sabrina Carpenter natomiast zdobyła Grammy za popowy album roku. To moja pierwsza Grammy, więc będę płakać. Powód do łez, choć nie ze szczęścia, miały też 2 dwie światowej muzyki - Taylor Swift i Billie Eilish. Obie opuściły galę z pustymi rękami. Kayne West zakończył imprezę na czerwonym dywanie, na którym pokazał się z żoną, Biancą censori. Ta miała na sobie tak przezroczystą sukienkę, że sprawiała wrażenie, jakby była naga. Ja już państwu dziękuję. Czas na Pytanie Dnia. U Justyny Dobrosz-Oracz dziś Krzysztof Bondaryk, były szef ABW, dyrektor biura ministra spraw wewnętrznych i administracji. Spokojnego wieczoru.