To już 8. doba rosyjskiej inwazji na wolny i niepodległy kraj - Ukrainę. Trwa wojna w tym kraju. Pentagon twierdzi, że celem Putina jest Kijów. Ukraińcy bohatersko się bronią. Ukraińskie wojsko przejęło tajne, wojskowe dokumenty, z których wynika, że operacja zajęcia kraju miała trwać do 6 marca. Już milion uchodźców opuściło Ukrainę, uciekając przed wojną. Ponad połowa znalazła schronienie w Polsce. Danuta Holecka, witam i zapraszam na główne wydanie Wiadomości. Nasi reporterzy za chwilę przekażą państwu najbardziej aktualny raport. Tomasz Jędruchów jest w Białej Cerkwi. Marcin Tulicki - we Lwowie. Na granicy, w Dorohusku - Emil Paliwoda. Na koniec Wiadomości przeniesiemy się też do Kijowa i sprawdzimy, jak pod ostrzałem funkcjonują cywile. Kijów - Jacek Łęski. Już ponad tydzień trwa rosyjska agresja na Ukrainę, która dzielnie walczy i przeciwstawia się atakom bandytów Władimira Putina. Ukraińcy bronią się bohatersko, jednak władze poinformowały o zajęciu przez rosyjską armię Chersonia na południu kraju. To największe miasto zdobyte przez Rosję od momentu rozpoczęcia inwazji. Wojska rosyjskie próbują otoczyć Kijów. Atakują w rejonie Fastowa, na południowo-wschodnich obrzeżach stolicy, Obuchowa i od strony białoruskiej. Nadal toczą się walki w Mikołajowie, w Sumach i Czernihowie. Trudna sytuacja utrzymuje się w Mariupolu, chociaż miasto jest pod kontrolą Ukrainy. W Charkowie rosyjska artyleria rakietowa wielokrotnie ostrzeliwała dzielnice mieszkalne. Sami Ukraińcy nie tylko odpierają ataki znacznie liczniejszej armii. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że wojska ukraińskie miejscami przechodzą do kontrofensywy, na razie w okolicy Kijowa. 2 brygady z zachodu Ukrainy ruszyły z odsieczą. Jeżeli akcja się powiedzie, wojska rosyjskie będą musiały wycofać się spod stolicy. Choć agresja Rosji na Ukrainę trwa, a wojska Putina nieprzerwanie napierają, to tempo ataku zdaje się spadać. W Białej Cerkwi pod Kijowem jest nasz korespondent Tomasz Jędruchów. Jak obecnie wygląda sytuacja na froncie? Rosjanom ciągle nie udało się zdobyć żadnego z większych i ważniejszych miast. Mimo to ostrzeliwują Kijów, Charków, Czerników. Otoczyli pierścieniem Mariupol. A w stronę Odessy wysłali flotę morską. Ukraińcy nie tylko bronią się i starają się nie oddawać swoich terytoriów, ale są miejsca, gdzie pozwalają sobie na kontrofensywy. Zbrodnia rosyjskich najeźdźców. Osiedle w Czernihowie na północy Ukrainy ostrzelane przez wojska Władimira Putina. W pobliżu nie ma żadnych obiektów wojskowych, są szkoły, przedszkola, szpitale i bloki. Spod gruzów wydobyto ciała 22 osób. Cywile stali się celem bandytów Władimira Putina także w Kijowie. 4 potężne eksplozje wstrząsnęły nocą centrum ukraińskiej stolicy, w pobliżu stacji metra, która stała się schronem dla mieszkańców i szpitala dziecięcego. Żyjemy pośrodku prawdziwego piekła. Nie mogę uwierzyć, że nas to spotkało, że stolica europejskiego państwa znalazła się w ogniu. Ukraińska obrona strąciła jedną z rakiet, której celem był Kijów. Miasto i cały kraj bronią się bohatersko. Odbudujemy każdy dom, każdą ulicę, każde miasto. A do Rosjan: nauczcie się słowa "reparacje". Zapłacicie za wszystko, co zrobiliście naszemu krajowi i naszym obywatelom. Rosjanie zachowują się jak barbarzyńcy. W zajętym Chersoniu straszą zwykłych ludzi bronią, a w mieszkańców Enerhodaru rzucają granatami. Zbombardowali też miasto Wasylków, do którego dotarł nasz korespondent Tomasz Jędruchów. Na miejscu zastał zniszczone domy, szkołę, budynki administracyjne. Wasylków i znajdująca się w pobliżu baza wojskowa stały się celem już 3. dnia wojny i każdej nocy spadają tutaj pociski artyleryjskie. Wojska wierne Putinowi przygotowują prowokacje. Wycofują część sprzętu na przygraniczne rosyjskie wsie, by je ostrzelać i oskarżyć o zbrodnię ukraińskie wojsko. Rosyjscy okupanci boją się haniebnej porażki i zaczynają popełniać zbrodnie przeciw ludzkości. Zabijają kobiety i dzieci. To nie armia, to tchórze i terroryści. Wezwałem obywateli Ukrainy do walk przeciw wrogowi. Po raz pierwszy od najazdu rosyjskich zbrodniarzy rusza ukraińska kontrofensywa. Ukraińskie wojsko odbiło z rąk wroga miejscowość Bucza, gdzie po ciężkich walkach znów powiewa ukraińska flaga. Dzielni Ukraińcy stawiają też silny opór w Charkowie czy otoczonym przez Rosjan Mariupolu. Dziś był najtrudniejszy dzień za wszystkich. Chcieli nas zniszczyć, ale daliśmy odpór. Bronimy naszego domu i naszej ziemi. Ukraińskie wojska zlikwidowały wpływowego rosyjskiego generała, dowódcę z Nowosybirska, a lotnictwo Ukrainy zestrzeliło 2 samoloty wroga i skutecznie uderzyło w konwój zmierzający do Kijowa. To w ciągu ostatnich godzin. Bilans 8 dni walk to dotkliwe straty Rosjan. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy informuje o 9 tys. zabitych rosyjskich żołnierzy i zniszczonych ponad 200 czołgach, 900 pojazdach opancerzonych i 30 samolotach wroga. Ukraińcy stawiają skuteczny opór. Mamy informacje o tym, że ukraińskiej obronie udaje się spowolnić rosyjską inwazję. Przed Ukraińcami kolejna ciężka noc walk o ojczyznę. Na kolejny etap rosyjskiej inwazji przygotowują się miasta na zachodniej Ukrainie, zaatakowane w pierwszych dniach bandyckiej napaści. To m.in. Winnica, do której się teraz przenosimy. Tam jest nasz reporter Marcin Tulicki. Jak teraz wygląda życie w takich miastach? Wszystko się zmieniło, centra miast są wyludnione. Życie przeniosło się w inne miejsca. Do centrów wolontariatu. Tam niesiona jest pomoc uchodźców, którzy uciekają ze wschodu Ukrainy. Z Charkowa czy Mariupola, czy ze stolicy. Życie przyniosło się na przedmieścia. Bestialsko zbombardowany szpital położniczy w Żytomierzu. Budynki cywilne. Rosyjski najeźdźca coraz bardziej brutalny także na zachodzie Ukrainy. Wcześniej zaatakowano obiekty wojskowe w Iwanofrankiwsku, Łucku i Winnicy. W każdym z tych miejsc robią, co mogą, aby być gotowym na kolejny etap bandyckiego ataku. Jesteśmy gotowi do odsieczy, mamy wszystko. Mamy "podarunki dla naszych gości", nasi wojownicy są w fantastycznym nastroju. Barykady w strategicznych punktach. Brygady tropiące rosyjskich dywersantów. I wyposażenie dla żołnierzy. Stąd jedzie prosto na front. To są siatki maskujące, które są bardzo potrzebne i służą do obrony, maskowania. Gdzie one potem jadą? Jadą do naszej armii. Żywność. Ubrania. Środki higieniczne. Wszystko to, czego potrzebują uchodźcy ze wschodu Ukrainy, mogą znaleźć w takich jak to miejscach. Działają w Winnicy. We Lwowie. Niemal wszędzie, gdzie jest komu pomagać. Te pierogi też trafią na front. Z Łucka. Już nie mogę oglądać wiadomości. Potomkowie Putina będą cierpieć kilka pokoleń po nim przez to wszystko, co robi, przez te zbrodnie przeciwko ludzkości. Zbrodniarz Putin. Przeciwko zwykłym ludziom, cywilom, którzy robią, co mogą, aby obronić swój kraj. Pomaga też Natalia Sztogryn, jednocześnie myślami będąc ze swoim synem. Jestem matką dziecka, które jest w Kijowie i broni miasta. To chłopiec, który ma 19 lat. Na zachodzie też są tacy 19-latkowie. Czekają na atak rosyjskiego okupanta. Nasi ludzie są na tyle zjednoczeni, na tyle kochają swój kraj, że są gotowi iść na wroga z gołymi rękoma. Albo z koktajlami Mołotowa. Te przygotowane są w każdym mieście na Ukrainie. Jednym obliczem miast w zachodniej Ukrainie jest pomoc humanitarna udzielana tym, którzy potrzebują jej najbardziej, a więc tym, którzy uciekają z bombardowanych miast. Drugim obliczem jest przygotowywanie się na najgorsze. Polska i my, Polacy, jako społeczeństwo zdajemy egzamin - tak prezydent Andrzej Duda podziękował za to, w jaki sposób nasz naród zachowuje się w godzinie próby naszego człowieczeństwa. Uchodźcy z Ukrainy w Polsce znajdują nie tylko bezpieczne schronienie, ale też wsparcie w politycznej ofensywie przeciwko Putinowi. Na przejściu granicznym w Dorohusku jest Emil Paliwoda. Jak wygląda sytuacja na granicy? Tutaj na przekroczenie granicy należy czekać godzinę. Ale w niedzielę było to 70 godzin. Na pozostałych przejściach w województwie lubelskim weryfikacja po polskiej stronie odbywa się na bieżąco. To, co uchodźcy znajdują po polskiej stronie, to gorące serca, które można przeliczyć na to, co najbardziej potrzebne, czyli środki higieniczne i pożywienie. Medyka. Granica polsko-ukraińska. Na tysiące uciekających przed wojną kobiet i dzieci czekają tu ubrania, zabawki i - przede wszystkim - bezpieczeństwo. Szczęście dla uciekających przed wojną ma często smak pierwszego od wielu dni ciepłego posiłku. Współpracujemy z 7 restauracjami, czyli jest nas cała grupa restauratorów i dziennie wydajemy ok. 5-6 tys. posiłków. Pomaga, kto może. To jest superbudujące i pokazuje, jaką mamy moc jako ludzie. Polacy organizują się w Internecie, zbierają pieniądze, ubrania, leki, zabawki. Ja dziękuję z duszy i z serca. Jedni oferują transport... Wszyscy się staramy, jak możemy, prawda? Każdy na swoim froncie działa, jak może. ...inni przyjmują uchodźców... Starsza córka rozumie, co się dzieje. ...pod swój dach. Każdy się mnie pyta, czy to była trudna decyzja, a ja odpowiadam: To była bardzo łatwa decyzja. Lokale dla rodzin artystów, którzy sami pojechali walczyć, udostępnił dyrektor Opery Śląskiej w Bytomiu. M.in. Karina Drobit. Wiadomość o wybuchu wojny przekazał jej znajomy. Krótko. Po żołniersku. Zbierajcie się i od razu jedźcie do Polski. Polska pomoc dociera też na Ukrainę do tych, którzy walczą. Niestety idzie u nas wojna i widzimy, kto jest dla nas bratem, a kto nie. Jesteśmy braćmi na zawsze. Pomagamy również na froncie dyplomatycznym. Polskie władze mobilizują świat. A ten reaguje ekonomicznie i politycznie. Prezydent Andrzej Duda codziennie rozmawia z prezydentem Ukrainy Wołodymirem Zełeńskim. Jest w stałym kontakcie ze światowymi przywódcami. Dziś rozmawiał też z polskimi samorządowcami o koordynacji pomocy. Uważam, że Polska i że my, Polacy, jako społeczeństwo zdajemy egzamin. Tak. Uważam, że go zdajemy, za co z góry chcę powiedzieć: Bardzo dziękuję! Rzeczywistość pokazała, że Polacy mają powody do dumy ze swojego państwa. Potrzebna jest nowa pedagogika społeczna, która będzie podtrzymywała, umacniała, a często - trzeba użyć słowa - odbudowywała polską wspólnotę. Polska chce też uniezależnienia Europy od rosyjskich surowców. Był to jeden z tematów dzisiejszej rozmowy premierów Polski i Rumunii. To powiedziałem w Berlinie: Tymi rurami płynie nie tylko gaz, ale też krew niewinnych ludzi. Cieszę się, że w Rumunii znalazłem zrozumienie dla tak postawionej sprawy. Od współpracy z Putinem odchodzi też Berlin. Podstawowym błędem Europy było traktowanie Gazpromu jako równorzędnego partnera biznesowego, z którym można robić interesy jak z każdą inną firmą. Tymczasem ten koncern to broń Rosji, równie groźna jak rakiety i bomby spadające na Ukrainę. Polski Sejm poparł wniosek Ukrainy o przyjęcie do UE, a przewodniczący Episkopatu Polski wysłał list do patriarchy Moskwy i Rusi Cyryla z prośbą o interwencję u Putina. Nie wiem, kto mógłby zrobić więcej od Polaków. Jestem im wdzięczny. Wzrost wydatków na obronność i zwiększenie liczby żołnierzy to najważniejsze założenia ustawy, nad którą pracuje Sejm. Według Polaków takie działania są konieczne - tak wynika z badania pracowni Social Changes przeprowadzonego na zlecenie wPolityce.pl. Pracownia zadała pytanie: Czy popiera Pani/Pan ustawę o obronie ojczyzny, która ma m.in. zwiększyć liczebność polskiej armii oraz zapewnić finansowanie zakupów nowoczesnej broni dla polskiej armii? Spójrzmy na wyniki tego sondażu. Aż 71% badanych poparło ustawę o obronie ojczyzny. Przeciwko było zaledwie 10% respondentów, a 19% wybrało odpowiedź "trudno powiedzieć". Jeszcze kilka dni temu mieszkały tu rodziny z dziećmi. Po tym, co zrobili Rosjanie, to nadająca się do wyburzenia ruina, w której już nikt nie zamieszka. To Borodzianka na Ukrainie. By takich obrazów nie było na polskiej ziemi, rząd zapowiada potężne wzmocnienie naszej armii. Ta liczna i bardzo dobrze uzbrojona armia ma mieć przede wszystkim funkcję odstraszającą. My chcemy pokoju, nie chcemy wojny. W odstraszaniu ma pomóc zwiększenie wydatków na obronność do 3% PKB. W ostatnich latach taki poziom w krajach NATO udawało się osiągać jedynie USA. W przypadku Polski będzie to ponad 70 mld zł w przyszłym roku i więcej w każdym kolejnym. Oczywiście wszystko, co można kupić od naszego przemysłu zbrojeniowego, będzie zakupione od naszego przemysłu zbrojeniowego. Ustawa ma także podwoić liczbę służących w Polskich Siłach Zbrojnych. Odtworzymy system rezerw, zachęcimy żołnierzy do pozostania w służbie oraz wdrożymy koncepcję obrony powszechnej. Będziemy bardzo dużym partnerem na wschodniej flance NATO, a wszyscy potencjalni agresorzy będą wiedzieli, że wojsko polskie to formacja, z którą lepiej nie zadzierać. Przepisy, nad którymi pracuje Sejm, mają ponadpartyjne poparcie. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby przyszłe pokolenia zarzuciły nam, że tę jedność zmarnowaliśmy i nie zapewniliśmy bezpieczeństwa RP. Rosyjska napaść na Ukrainę sprawiła, że coraz więcej osób chce stawać w obronie ojczyzny. Widać taki poryw patriotyzmu, ludzie interesują się wojskiem, służbami mundurowymi, mówią o tym, że trzeba pomagać, trzeba bronić granicy, trzeba być patriotą. Wojska Obrony Terytorialnej odnotowały 7-krotnie większe zainteresowanie ze strony ochotników. Trybunał Karny w Hadze wszczął oficjalne śledztwo w sprawie zbrodni wojennych na Ukrainie. Będzie obejmowało nie tylko ostatnie dni, ale cały konflikt od aneksji Krymu w 2014 roku. Przedstawiciele Hagi są już w drodze na Ukrainę. Wnioski o postępowanie wniosło 39 krajów z całego świata. Paryskie muzeum figur woskowych i symboliczny gest. Choć już zaczynają się pojawiać całkiem poważne oferty, jak ta od byłego oligarchy. Pętla będzie się zaciskać. Z jednej strony otoczenie dyktatora, z drugiej Trybunał Karny. Haga otrzymała oficjalne wezwanie do śledztwa złożone przez 39 krajów. To niezwykle ważny moment, nie tylko przez solidarność okazywaną w walce o sprawiedliwość, ale też aktywowanie procedury, która pozwala mi działać. Odpowiadając na wszelkie pytania, tak, stworzyłem zespół, który rusza właśnie w teren. Oficjalne śledztwo Hagi w sprawie zbrodni wojennych ma coraz szersze poparcie na całym świecie. Amerykańscy kongresmeni przygotowują specjalną rezolucję, w której wezwą do postawienia Putina przed międzynarodowym sądem. Cała społeczność międzynarodowa musi to potępić. To jest zbrodnia. To jest zabijanie bezbronnych. To nie jest wojna. Dowody w sprawie zbrodni będą pomagali zbierać i tłumaczyć m.in. wolontariusze i pracownicy Instytutu Pileckiego badającego zbrodnie totalitaryzmu. Te świadectwa poświadczone w języku narodowym będą potrzebne, żeby pociągnąć tych ludzi do odpowiedzialności, czyli żołnierzy rosyjskich, którzy zostali nasłani. Zbrodnie zostaną rozliczone. Takie głosy płyną ze światowych stolic. Co więcej Putina i jego generałów wcale nie trzeba zaciągnąć do Hagi. Putin może być sądzony zaocznie. Oczywiście, do więzienia nie trafi, jeśli nie uda się do państwa, które uznaje Międzynarodowy Trybunał Karny, ale przecież może się w Rosji zmienić władza i wtedy może być po prostu wydany. Tak było chociażby w przypadku zbrodniarzy wojennych na Bałkanach, którzy przez lata musieli się ukrywać, a i tak trafili za kratki. Wśród nich Ratko Mladić, dowódca i generał armii Republiki Serbii, który wpadł mimo zmiany nazwiska i zaszycia się w górach. Odsiaduje dzisiaj dożywocie m.in. za masakrę w Srebrenicy. Sądzony był też prezydent republiki Slobodan Milosević, który nie doczekał wyroku i zmarł w areszcie na atak serca. W zbrodniczym ataku na Ukrainę zginęło już około 9 tys. rosyjskich żołnierzy - tak informują władze naszego wschodniego sąsiada. Władze Ukrainy zorganizowały specjalną akcję dla rodziców najeźdźców: "Matko, odbierz swojego syna z Ukrainy!". W ten sposób władze Ukrainy chcą oddać rosyjskich jeńców i ciała zabitych. W Rosji zaczynają się pogrzeby żołnierzy, którzy zaatakowali naszych sąsiadów. Wczoraj byłem w taksówce i kierowca mówi: "Słyszałem, że chłopiec z Uralu zmarł na Ukrainie". Pochówków najeźdźców będzie coraz więcej. Jak informują broniący ojczyzny Ukraińcy, u agresorów liczba ofiar szybko rośnie. W ciągu tygodnia zginęło 9 tys. Rosjan. Okupanci zmuszeni są użyć dziesiątek helikopterów, aby odebrać zabitych i rannych 19- i 20-latków. Ukraina nie chce być przykryta trupami żołnierzy. Rosjanie, wróćcie do domu z całą armią. Życie Rosjan nie ma dla Putina dużej wartości. Armia śmierć żołnierza wyceniła na 11 tys. rubli, czyli nieco ponad 500 zł. Tam jest taki anarchiczny, feudalny system rządzenia: robię wszystko, co mi każą. Otóż ten system się nie sprawdza na współczesnym polu walki, a szczególnie kiedy ktoś z determinacją, zaangażowaniem, odwagą broni własnej ojcowizny. Aby nie wzbudzić paniki w Rosji, ciała mają być magazynowane w kostnicach na Białorusi. Prosimy Międzynarodowy Czerwony Krzyż o pomoc w wywiezieniu ciał rosyjskich żołnierzy do Rosji. Rosjanie planowali, żeby matki rosyjskich żołnierzy nie wiedziały, że ich dzieci zginęły na Ukrainie. Zorganizowano nawet specjalną infolinię dla matek agresorów, które chcą uwolnić pojmanych albo odebrać zwłoki. Trzeba rozpowszechnić informację, żeby matki żołnierzy skontaktowały się z Komitetem Matek Żołnierskich i pojechały do naszej jednostki. Trzeba poinformować, gdzie my jesteśmy i co robimy. Tutaj jest całkowite bezprawie, mamo. Nasi niszczą tutaj szpitale, przedszkola. Wielu rosyjski najazd na Ukrainę porównuje z wejściem Związku Radzieckiego do Afganistanu. Wtedy przez 10 lat zginęło oficjalnie około 15 tys. radzieckich żołnierzy. Teraz przez tydzień - już 9 tys. Tamte straty nawet w radzieckiej Rosji budziły sprzeciw. Matki żołnierzy radzieckich urosły do rangi symbolu w rosyjskiej kulturze. To jest taka przestroga, przez lata stanowiło to taką przestrogę dla wszystkich państw, które wyodrębniły się ze Związku Radzieckiego, aby od zagranicznych interwencji stronić. Tamta agresja była czynnikiem przyspieszającym upadek reżimu. Cywilizowany świat liczy, że ten fragment historii się powtórzy. Rosjanie zaczynają na własnej skórze odczuwać politykę Władimira Putina. Rubel jest najtańszy w historii, w sklepach zaczyna się cenowe szaleństwo. Z Rosji wycofują się zagraniczne firmy i dziś sprawą honoru jest zerwanie współpracy z putinowskim reżimem. Na świecie Rosja spotyka się z ostracyzmem i już nie tylko oligarchowie, ale nawet rosyjskie spółki zaczynają apelować o zakończenie wojny. To zdjęcie z rosyjskiej Ikei tuż po ogłoszeniu, że firma wycofuje się z Rosji i Białorusi. Mieszkańcy w panice wykupują towary, które jeszcze zostały na półkach. To jedna z wielu firm, która zdecydowała, że inwazja na Ukrainę nie może pozostać niezauważona w kraju agresora. Na liście firm bojkotujących rynek rosyjski jest około 100 pozycji i cały czas przybywają kolejne. To też wynika z tego, że Rosja przestała być wiarygodna i przewidywalna. My nie wiemy, co Putin i jego otoczenie może następnego dnia zarządzić. Na razie Putin zarządza propagandą w kontrolowanych przez siebie mediach. Ale coraz trudniej ukryć przed Rosjanami, że zapłacą - i to srogo - za decyzję o bandyckim najechaniu Ukrainy. Tym najbardziej bolesnym elementem są ceny żywności - one skoczyły gwałtownie i będą dalej rosły. Rosną ceny sprowadzanych warzyw. Wszystkie główne składniki, z których przygotowujemy nasze produkty, wzrosły o 30-40%. Wczoraj przez cały dzień dostawaliśmy listy od naszych dostawców. Rosjanie w zasadzie nie mogą płacić międzynarodowymi, zachodnimi kartami, więc do bankomatów ustawiają się kolejki. Z powodu tych sankcji i zakazu wizowego ograniczającego praktycznie wszystkie loty teraz ucierpi wiele firm, ucierpi turystyka, logistyka i linie lotnicze. Na całym świecie bojkotowane są rosyjskie towary, świat sportu zrywa umowy z rosyjskimi sponsorami, Rosja wykluczana jest ze sportowych rozgrywek, a nawet z wystaw rasowych kotów. Dlatego Rosjanie zachłannie korzystają z tego, co jeszcze im zostało. Nie wiem nawet, czego się spodziewać, ponieważ konsekwencje mogą być nieprzewidywalne. McDonald, w którym codziennie jem obiad, może zostać zamknięty. Rubel notuje najsłabszy kurs w historii. Agencje ratingowe obniżają ocenę wiarygodności kredytowej Rosji do poziomu śmieciowego. Rosyjska gospodarka się wykrwawia, a władze zaczynają nerwowo reagować na sytuację, bo trudno już ukryć przed ludźmi, jaką cenę płacą za zapędy Putina. Do zaprzestania wojny wzywa już rosyjski gigant naftowy Lukoil, którego wartość w środę spadła o 99%. Ambasador Bartosz Cichocki cały czas jest na miejscu. Chodzi już nie tylko o możliwość zapewnienia bezpieczeństwa Polakom w Ukrainie. To znak, że Ukraińcy mimo wszystko zawsze mają w naszym kraju wsparcie. Biało-czerwona flaga cały czas podniesiona w ambasadzie Polski w Kijowie. Na miejscu wciąż są polscy dyplomaci z ambasadorem RP Bartoszem Cichockim na czele. Państwo ukraińskie działa w trudnych bardzo warunkach, ale ono panuje nad terytorium i próbuje nieść swoim obywatelom - w tym pochodzenia polskiego czy cudzoziemcom - pomoc w jak największym zakresie. Ukraińcy i Polacy na Ukrainie mogą liczyć na pełne wsparcie polskich dyplomatów. Mamy kontakty z rządem ukraińskim, nie tylko na poziomie prezydenta, premiera, ministra spraw zagranicznych, ale także w bieżącym kontakcie pan ambasador jest ze stroną ukraińską, rozmawia, przekazuje informacje. Trudne są nie tylko wojenne warunki, ale też to, że mimo szczerych chęci dyplomaci nie zawsze mogą pomóc. Co do ewakuacji osoby czy wsparcia osoby, która jest odizolowana w jakimś mieście na Ukrainie, do którego nie jestem w stanie już teraz wysłać konsula. Pod ostrzałem trudno mówić o stuprocentowym bezpieczeństwie. Ich obecność na miejscu ma ogromne znaczenie. Dlatego nie biorą pod uwagę swojej ewakuacji. Nie widzę powodu, działamy tu mamy mnóstwo pracy, jesteśmy tu potrzebni, ta nasza - jak pan zwrócił uwagę - obecność może podtrzymywać obrońców na duchu, więc widzę same argumenty za tym, aby tutaj pracować dalej. Ta tytaniczna praca, którą wykonują w Kijowie, to przede wszystkim służba. Służba drugiemu człowiekowi i Rzeczpospolitej. Mimo że jest bardzo ciężko, chęć życia jest ogromna. Terroryzm Putina nie jest w stanie jej zniszczyć. To słowa jednego z duchownych Ukrainy będące wspólnym mianownikiem dla wszystkich Ukraińców, których normalne życie zostało sparaliżowane. W Kijowie jest wysłannik TVP Jacek Łęski. Jak wygląda w tej chwili sytuacja w mieście? Mimo licznych prób kolejny dzień stolica Ukrainy pozostaje niezdobyta. Rosyjskie oddziały są odpychane przez ukraińską armię. Ale mieszkańcom udziela się atmosfera pewnego zastraszenia czy niepewności. Tysiące ludzi szturmowało dziś dworzec kolejowy, żeby wydostać się z Kijowa jakimkolwiek pociągiem na Zachód. Ci, którzy zostają, budują kolejne barykady. Piwnice szpitala położniczego w Kijowie. Rosyjska inwazja nie zatrzymała jego pracy, jedynie warunki stały się dramatyczne. 28 lutego urodziłam syna, ma na imię Mark. Tutaj jesteśmy bezpieczni, tu pracuje najlepszy personel na świecie i jesteśmy z nich bardzo dumni. Większość naszego zespołu nie opuściła budynku od 24 lutego. Około 70% pracowników zostaje tu na stałe, pracujemy na zmiany. Ten wspaniały pierwszy krzyk dziecka - tuż po narodzinach - słychać także każdego dnia w oblężonych Mariupolu i Czernichowie. Jestem wdzięczna lekarzom, którzy pomogli urodzić się memu dziecku w tych warunkach. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. To, co się dzieje, jest straszne. Żyjemy w prawdziwym piekle. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że coś takiego może wydarzyć się w XXI wieku, że nasz sąsiad, o którym myśleliśmy, że jest naszym bratem, może tak po prostu zaatakować. Ludności cywilnej w atakowanych miejscowościach coraz bardziej zagraża głód. W Odessie już w sklepach mało co można kupić, a w Charkowie - nawet jeśli mieliby pieniądze, jeśli mieliby co kupić -