Dzień dobry. Zaczynamy "19.30". Czerwony dywan, serdeczne powitanie i przelot myśliwców, który upamiętnia polskiego pilota. Prezydent Karol Nawrocki przybył z pierwszą wizytą zagraniczną do USA. Główny punkt to spotkanie z prezydentem USA w Gabinecie Owalnym. Przed Białym Domem jest Marcin Antosiewicz. To ważne spotkanie, okazja do rozmów chociażby o gospodarce czy bezpieczeństwie, ale to, co widzieliśmy, to ogromna serdeczność i zapewnienie o poparciu dla Polski i prezydenta. Dziękuję bardzo za pańskie poparcie w bardzo trudnej kampanii. Tak. To było miłe serdeczne powitanie 2 polityków, którzy partyjnie się wspierają. Czego nie ukrywają. Obaj stwierdzili, że mamy najlepsze relacje 2 stronach historii Z ust prezydenta padła dla nas najważniejsza deklaracja, że amerykańscy żołnierze w Polsce zostają. Dziękuję bardzo za pańskie poparcie w bardzo trudnej kampanii. Jestem bardzo wdzięczny za pańskie wsparcie. To była moja walka przeciwko wszystkim pozostałym. Pańskie wsparcie było niezwykle ważne. Nawet nie myśleliśmy o wycofaniu żołnierzy z Polski. Myślimy o tym w odniesieniu do innych krajów, ale cały czas jesteśmy ramię w ramię z Polską. To jest pierwszy raz w polskiej historii w XX i XXI wieku, kiedy Polacy cieszą się z tego, że mają u siebie zagranicznych żołnierzy. Żołnierze amerykańscy są częścią naszego społeczeństwa. Mamy ich prawie 10 tys. To jest sygnał dla całego świata i także Federacji Rosyjskiej, że jesteśmy razem. Trwa roboczy lunch. Podjechała limuzyna polskiego prezydenta. Amerykanom zależy, żeby nam sprzedawać więcej skroplonego spólnego gazu LNG. Po tym, jak prezent Nawrocki wyjdzie z Białego Domu będzie miał konferencję prasową dla polskich mediów. Przedstawi swój bilans wizyty. Marcin Antosiewicz, dziękuję za twoją relację. Energetyka, technologie, wojska amerykańskie w Polsce czy wsparcie w G 20. Lista relacji i powiązań, które łączą nas z naszym największym sojusznikiem, jest długa. Coraz dłuższa, a zakres współpracy ma dodatni bilans. Z pewnością jest jednak o czym rozmawiać z amerykańskimi władzami, a rozmowa na szczycie, do której dziś doszło, te relacje może pogłębić. Oficjalne powitanie Karola Nawrockiego przez Donalda Trumpa w Białym Domu. I rozmowa w Gabinecie Owalnym. Na stole sprawa bezpieczeństwa, wydatki na zbrojenia, energetyka oraz sytuacja w Ukrainie. Po stronie rządu zwłaszcza jedno oczekiwanie: obecność amerykańska w Polsce, nieredukowania, niezmniejszana, wręcz przeciwnie. Bo wiemy, jaka jest sytuacja. To jest coś, o co wszyscy powinniśmy wspólnie zabiegać. Obecnie stacjonuje u nas około 14 tys. amerykańskich żołnierzy. Gra toczy się o to, by zapowiadana redukcja sił w Europie nie objęła Polski. Karanie dzisiaj potencjalne Polski poprzez obniżanie liczby wojsk na terenie państwa polskiego byłoby złym sygnałem dla pozostałych sojuszników amerykańskich. Zwłaszcza że jesteśmy liderem nakładów na zbrojenia. Przeznaczamy prawie 5% PKB. Polska jest modelowym sojusznikiem, jak mówią Amerykanie, inwestuje w bezpieczeństwo. Mamy zawarte kontrakty, zawieramy nowe kontrakty. Polska jest jednym z większych klientów USA. Na liście zakupów - systemy Patriot, wyrzutnie Himars czy samoloty wielozadaniowe F-35. Podpisaliśmy bardzo duży kontrakt na zakup 96 śmigłowców Apache, co będzie czyniło nas drugim po USA użytkownikiem tych śmigłowców Ale nie tylko kupujemy. W ostatnim roku podwoiliśmy eksport polskiego sprzętu i technologii. Mówił premier na targach zbrojeniowych w Kielcach, gdzie podpisano umowę o zwiększeniu do 12 mld zł finansowania Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Polska nie będzie już dłużej wielką skarbonką wyłącznie dla firm zagranicznych i dla państw sojuszniczych. O sile polskiej gospodarki szef MSZ rozmawiał z amerykańskim sekretarzem stanu. Bardzo się cieszę, że USA odnotowały to, iż Polska dołączyła do grona 20 największych gospodarek świata. Mam nadzieję, że podczas swojej prezydencji w G20 USA wesprą nasze starania o wejście do tego grona. Polski eksport do USA 11,6 mld euro. Polski import z USA 10,9 mld euro. W ubiegłym roku eksport polskich towarów do USA wzrósł o ponad 6% i wyniósł 11,5 mld euro, czyli prawie 50 mld zł. Warszawa i Waszyngton mają też wspólne interesy energetyczne. Polska sprowadza lwią część gazu skroplonego, który w całości pochodzi spoza Rosji. I robi to właśnie głównie z USA oraz Kataru. To Amerykanie dostarczają technologię do pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w Choczewie na Pomorzu. I mogą dostarczyć też do budowy drugiej. Kwestia drugiej lokalizacji jest otwarta. Wystosowaliśmy oferty do różnych państw, w tym do USA, Francji, Korei Południowej oraz do naszych sojuszników z Kanady. Wreszcie USA są jednym z liderów, jeśli chodzi o inwestycje w nowe technologie w Polsce. Ze strony Google'a i Microsoftu to ma być wzrost od poziomu 1,5 do niemal 3 mld, przynajmniej taki szacunkowy. Różni sprawa podatku cyfrowego. Donald Trump zapowiada cła na kraje, które go wprowadziły lub wprowadzą. To choćby Francja, Wielka Brytania czy Hiszpania. W Polsce projekt ma być gotowy pod koniec roku. Podatek cyfrowy w Polsce przygotowany jest nie przeciwko amerykańskim firmom, a przeciwko wszystkim big techom na świecie, które tutaj zarabiają, a tu nie płacą podatku. Powitaniu Karola Nawrockiego towarzyszył specjalny pokaz lotniczy na cześć polsko-amerykańskiego sojuszu, ale też w hołdzie zmarłemu tragicznie pilotowi F-16 majorowi Maciejowi Krakowianowi. Opozycja i współpracownicy prezydenta Karola Nawrockiego twierdzą, że rząd nie ma dobrych relacji i nie prowadzi polityki międzynarodowej z administracją Donalda Trumpa. Jednak, jak za chwilę pokażemy, w rzeczywistości jest odwrotnie, o czym świadczą chociażby słowa o przysłudze, jaką polski rząd wyświadczył USA. Amerykański sekretarz stanu podkreślił to wczoraj w obecności Radosława Sikorskiego. Uroczystość wręczenia Nagrody Solidarności im. Lecha Wałęsy przyznanej kubańskiej opozycjonistce stała się też okazją do podkreślenia przez Marco Rubio polsko-amerykańskich relacji. Nie ma na świecie nikogo, kto byłby bardziej pomocny, bardziej wytrwały i bardziej z nami sprzymierzony, także na Kubie, niż rząd Polski. Słowa szefa amerykańskiej dyplomacji stoją w sprzeczności z tą narracją PiS oraz Kancelarii Prezydenta. Rząd jest niechciany w USA. Rząd powinien prowadzić politykę międzynarodową, ale w tym zakresie, czyli z USA, jej nie prowadzi, bo nie ma żadnych relacji. Do tych słów chyba powinni odnieść się widzowie, ponieważ co innego słyszą z ust szefa kancelarii, a co innego widzą w telewizorze. Sekretarz stanu, zwracając się do szefa polskiej dyplomacji, podziękował też polskiemu rządowi za pomoc. Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy o pewnych wydarzeniach na Kubie. Poprosiłem o przysługę. Poprosiłem polski rząd o pomoc w kilku sprawach globalnych i międzynarodowych. Stało się to natychmiast i bezzwłocznie. Politycy nie zdradzają szczegółów sprawy, ale słowa Rubio zostały w Polsce usłyszane. Jeśli możemy pomóc naszym amerykańskim sojusznikom - zawsze pomagamy. Cieszą nas te podziękowania. Liczymy także, że nasi amerykańscy sojusznicy, i to się sprawdza, w różnych sprawach będą nam pomagali w różny sposób. I nam pomagają. To kolejna wizyta wicepremiera w USA i ósma rozmowa z szefem amerykańskiej dyplomacji. Było to także okazją do rozmów na temat bieżącej agendy stosunków, bardzo dobrych stosunków polsko-amerykańskich. A te według kancelarii Karola Nawrockiego miały zostać przekreślone przez nieprzychylne komentarze rządzących na temat Donalda Trumpa. Tak się nie stało, a krytykujących poczynania Trumpa w kampanii wyborczej było w Europie więcej. To nie jest tak, że Polska się jakoś szczególnie wyróżniała w krytyce Trumpa i że takie słowa krytyczne pod jego adresem mogłyby uniemożliwić nam współpracę. A współpracujemy nie tylko w ramach NATO. Wydajemy miliardy złotych na zakup amerykańskiego uzbrojenia. Do polskiej armii - jedynej poza USA - ma trafić nowoczesny system obrony powietrznej IBCS. Jak słyszymy, to wynik dobrych relacji także z obecnym amerykańskim sekretarzem obrony Pete'em Hegsethem, który 3 tygodnie po objęciu urzędu był z wizytą w Warszawie. Kwartał później wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz gościł w Stanach. Nie ma drugiego państwa na świecie, gdzie Pete Hegseth byłby z oficjalną wizytą i przyjmował w Pentagonie ministra obrony. Więc to pokazuje siłę Ministerstwa Obrony, siłę rządu w relacjach polsko-amerykańskich. To dwa najważniejsze spotkania spośród wielu, które MON miało z administracją amerykańską. Dotyczyły nie tylko zakupów uzbrojenia, ale i wojny w Ukrainie. Jesteśmy wschodnią flanką NATO, a dobre relacje z największym graczem Sojuszu to polska racja stanu - mówią rządzący. Polska jest najbardziej stabilnym ogniwem NATO w tej części świata i najbardziej lojalnym partnerem dla USA. Cieszę się, że wczoraj sekretarz Rubio potwierdził to, że strona amerykańska też tak widzi Polskę. Spotkanie prezydenta Nawrockiego z prezydentem Trumpem na taki obraz Polski też będzie miało wpływ. To jest "19.30". A dziś jeszcze... Etat zamiast śmieciówki. Imperium. Ja rozkazuję. Ty musisz wykonać. Dach nad głową dla studenta. Pan Paweł od ponad 20 lat prowadzi gospodarstwo rolne. Uprawia kukurydzę i hoduje tuczniki. Zielone światło dla umowy z Mercosurem to dla niego hiobowa wieść. Jeżeli będzie tak ciężko, że nie będziemy mieli opłacalności, to zmieniamy kierunek, ewentualnie zostanie sama ziemia i sam grunt będziemy uprawiać, a produkcję zwierzęcą odpuścimy. Blisko 60 tys. unijnych przedsiębiorstw już handluje z krajami Mercosuru. Według Komisji Europejskiej zniesienie ceł i uproszczenie procedur przyniesie im ok. 4 mld euro oszczędności rocznie i zachęci innych do sprzedaży swoich towarów w Ameryce Łacińskiej. Mercosur będzie największą jak dotąd umową handlową UE, strefą wolnego handlu z 700 mln klientów. To kluczowy pakt handlowy i strategiczny krok w kierunku globalnych wpływów Europy. Ale na szali jest też unijne rolnictwo. Żywność z Ameryki Południowej jest tańsza, bo nie musi spełniać tak rygorystycznych wymogów jak ta unijna. Zapowiadane przez Bruksele kontrole zgodności z europejskimi regulacjami nie przekonują rolników w Unii. My to jeszcze na wsi wiemy, że wyprodukujemy dobre. I będziemy jeść to dobre. Ale konsument w mieście dostanie słabej jakości żywność. Komisja Europejska do umowy wprowadziła też ograniczenia importowe, tak by z krajów Mercosuru na unijny rynek mogło rocznie trafiać tylko do 90 tys. ton wołowiny oraz 180 tys. ton drobiu. W przypadku drobiu to 17% jego rocznej produkcji w Polsce. Dlatego Warszawa domaga się obniżenia tych limitów i rekompensat. Jeśli Mercosur wejdzie w życie i pojawią się negatywne sygnały dotyczące np. rynku wołowiny, to żeby Komisja Europejska natychmiast wdrożyła mechanizmy obronne, czyli przywracała cła. Kilkadziesiąt milionów rekompensat to kpina, śmiech, to jest na otarcie łez, bo to nie zrównoważy strat, ktore mogą wynikać z masowego importu z Ameryki Południowej. Polski premier przyznaje, że nie poza nami nie ma chętnych do blokowania umowy z Mercosurem, bo większość unijnych stolic po wprowadzeniu ceł przez Donalda Trumpa zaczęła w Ameryce Południowej dostrzegać nowe rynki zbytu. Jutro Donald Tusk ma rozmawiać z szefową Komisji Europejskiej, by wprowadzić do umowy takie zmiany, które będą chronić rolników na wypadek masowego napływu towarów rolnych z Mercosuru. Prokuratura Krajowa przedstawiła byłemu szefowi MON, posłowi PiS, Antoniemu Macierewiczowi zarzut ujawnienia tajnych informacji dotyczących katastrofy smoleńskiej. Grozi za to do 5 lat więzienia. Były minister obrony narodowej nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratorzy przedstawili podejrzanemu jeden czyn, tzw. czyn ciągły obejmujący szereg zachowań popełnionych w latach 2018-2022. Te zachowania polegały na ujawnieniu zarówno w formie wypowiedzi medialnych, jak i w różnego rodzaju dokumentach tzw. podkomisji smoleńskiej, dokumentach czasami nazywanymi raportami, informacji formalnie objętymi klauzulami tajności. Koniec ze śmieciówkami? Nowelizacja ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy na horyzoncie, a to oznacza wiele zmian i uprawnień inspektorów, którzy będą mogli m.in. wydawać decyzje o przekształcaniu nieprawidłowo zawartych umów cywilnoprawnych w umowę o pracę, czyli etaty. Założenia do zapowiadanych zmian przedstawiło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Ciężka praca, ale nie zawsze na podstawie umowy o pracę. Ta patologia wkrótce ma być rozbita. Myślę, że to na pewno rewolucja. Chodzi o wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy. Według projektu zmian w przepisach inspekcja jedną decyzją będzie mogła zamienić tzw. śmieciówkę na etat. Teraz może tylko o to poprosić kontrolowanego pracodawcę. Mamy mieć środek o charakterze władczym. Imperium. Ja rozkazuję, ty musisz wykonać. A jak nie wykonasz, to będzie wszczęta egzekucja administracyjna. I to będzie bolało. Bo mają wzrosnąć kary. Za zawarcie umowy cywilnoprawnej, gdy powinien to być etat, teraz grozi do 3- tys. zł grzywny. Po zmianach może ona wzrosnąć dwukrotnie. Zbyt długo było tak, że jak ktoś był uczciwym pracodawcą, płacił składki, płacił podatki, godnie wynagradzał pracowników i nie zatrudniał ich z pominięciem Kodeksu pracy, to był traktowany przez system jak frajer. Problem z nadużywaniem śmieciówek trwa od lat. Jeśli się nie ma wyboru i w zasadzie to jedyna opcja pracy, to oczywiście nie jest fair. Niestabilność, to, że często wakacji nie ma. Śmieciówka to dla pracodawcy niższe koszty. Pracownik może mieć nieco większe wynagrodzenie na rękę niż na etacie. To jednak koniec korzyści. Łatwiej potencjalnie rozstawać się z pracownikiem bez dłuższych okresów wypowiedzenia, bez wskazywania przyczyn rozwiązania umów i bez dodatkowych świadczeń społecznych czy socjalnych. Według GUS pracę tylko na śmieciówkach wykonuje prawie 1,5 mln Polaków, nie licząc pracowników sezonowych i studentów. Jest to niepoważne. Związki zawodowe są za uporządkowaniem tej sprawy. Tam, gdzie te umowy nie powinny mieć zastosowania, to nie należy ich stosować. Dobrze, że Inspekcja Pracy nabywa nowe uprawnienia. Praktyka pokaże, jakie będą skutki tego. Będzie wiele sporów. Pracodawcy uważają, że Inspekcja Pracy nie powinna mieć tak dużych uprawnień. Bo może popełniać błędy. To nie są sprawy zero-jedynkowe. Kwestia, czy mamy do czynienia z umową o pracę, czy umową prawa cywilnego, wymaga zbadania tego, w jaki sposób ta praca jest wykonywana. Umowy o dzieło i zlecenie będą pod kontrolą, ale nie znikną całkowicie. Bo w wielu branżach są potrzebne. Wiele jest zawieranych w warunkach, które są właściwe dla tych umów. Krótkie, doraźne, studenci, emeryci, którzy chcą dorobić. Zmiany mają wejść w życie od początku przyszłego roku. Są jednym z warunków wypłaty przez Brukselę środków z Krajowego Planu Odbudowy. Na posiedzeniu Trybunału Stanu, który obradował w sprawie immunitetu pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej, doszło do awantury. Na posiedzeniu Trybunału Stanu, który obradował w sprawie immunitetu pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej, doszło do awantury. Wcześniej utrudniano wejście na salę obrad niektórym sędziom. Macie państwo togi, ale nie jesteście sędziami. Ja nie jestem przyzwyczajony do takich cyrków tutaj. To jest Sąd Najwyższy. Proszę się z tym liczyć. Prosimy o rozpoznanie wniosku... Zarządzam przerwę. Do uspokojenia. Jechał na hulajnodze. Potrącił wózek z dzieckiem, a babcię dziecka spryskał gazem. To bulwersujące zdarzenie miało miejsce w centrum Warszawy. Teraz policja szuka podejrzanego. Opublikowano jego wizerunek. Każdy, kto posiada informacje na temat agresora, może pomóc. To tego chłopaka poszukuje stołeczna policja. W niedzielę wieczorem na chodniku Krakowskiego Przedmieścia wjechał hulajnogą w wózek z 5-miesięcznym dzieckiem prowadzony przez dwie kobiety. Dziecku nic się nie stało. Mamy do czynienia z poważnym zdarzeniem, gdzie jest to procedowane w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Grozi za to do 3 lat więzienia. Zanim przyjechała wezwana na miejsce policja, wywiązała się awantura. Chłopak jechał w większej grupie młodych ludzi na hulajnogach. Miał pretensje o uszkodzoną hulajnogę, a nawet miał spryskać babcię dziecka gazem pieprzowym. Policja wyjaśnia, czy tak było. Ustaliliśmy świadków tego zdarzenia. Zabezpieczyliśmy nagrania. I nagrania, które zostały opublikowane w mediach społecznościowych przez świadków zdarzenia. Tym razem nie było osób rannych. Ale od początku roku było w Polsce już ponad 800 wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych. 7 osób straciło w nich życie, prawie 800 zostało rannych. Obserwujemy niepokojące zjawiska dotyczące zwłaszcza młodych użytkowników. I chodzi głownie o prędkość. Ta nie może przekraczać 20 km/h. I mowa tu o jeździe drogą dla rowerów. Mogą również korzystać z jezdni, jeśli ograniczenie prędkości na danym odcinku wynosi do 30 km/h. Dopiero gdy jezdnia nie nadaje się do jazdy hulajnogą, bo samochody poruszają się po niej za szybko, i gdy brak ścieżki rowerowej, można skorzystać z chodnika. Chodnik jest dla pieszych. Hulajnogą elektryczną można się nim poruszać, ale mniej więcej w takim tempie. Ryzyko kolizji z pieszym jest minimalne, jest czas na reakcję. Prędkość hulajnogi na chodniku nie jest opisana konkretną wartością. Ma być zbliżona do tempa pieszego. Już jego wyprzedzanie samo w sobie idącego pieszego jest zachowaniem nieprawidłowym, bo mamy wyższą prędkość. Jadąc po chodniku, to my jesteśmy tam gośćmi. Jazda w dwie osoby, alkohol, traktowanie chodnika jak toru wyścigowego. To najczęstsze powody tragedii. Dzisiaj obowiązujące przepisy są wystarczające. Problem w tym, że się do nich ludzie nie stosują, niestety. Problem jest też z egzekwowaniem prawa. Policja ma wiele innych zajęć. Ganianie za poszczególnymi użytkownikami hulajnóg jest utrudnione. Najważniejsza jest głowa na karku. Rząd chce jeszcze, by od przyszłego toku ta głowa była chroniona kaskiem - do 16. roku życia obowiązkowo. Po rozpoczęciu roku szkolnego także oni, studenci, myślą już o powrocie do sal wykładowych. Ale zanim to się stanie, wielu z nich musi znaleźć dach nad głową. Akademik to dobre rozwiązanie, ale po pierwsze nie wiadomo, czy jest dostępny, po drugie - czy studenta na niego stać. Podobnie rzecz ma się mieszkaniami lub pokojami. Opcji jest wiele, ale z dostępnością już bywa różnie. Zasada jest prosta: kto pierwszy, ten lepszy. Ofert wynajmu ubywa, a ceny biją rekordy. Wydaje mi się, że wrzesień jest już późnym okresem na szukanie mieszkań. Ten rynek się kurczy. Trudno znaleźć coś, żeby nam pasowało. Wrzesień to czas największej gorączki na rynku najmu. Bo na poszukiwania ruszają studenci. Najtańsze mieszkania są w Kielcach. Średni czynsz to 2000 zł. Na drugim biegunie Warszawa z przeciętną stawką około 5000 zł. Ceny są takie, że nie każda młoda osoba jest w stanie rozpoczynać studia na wymarzonej uczelni, mimo że sporo osób dostaje się na te kierunki. Bo do tego dochodzi utrzymanie, opłaty za Internet, prąd i zakup podręczników. Ci, którym pomagają rodzice, mają lżej. Reszta musi sobie jakoś radzić. Na taki luksus najęcia kawalerki nie każdy może sobie pozwolić. Wręcz mało osób może sobie na to pozwolić. W związku z tym studenci szukają większych metraży, większych mieszkań: dwu-, trzypokojowych. A po to, by rozłożyć koszty na kilka osób. Z takiego rozwiązania skorzystał Krzysztof. Student wynajmuje mieszkanie w Warszawie z dwiema innymi osobami. Jeżeli chodzi o całość, to płacimy 3700. Do tego dochodzą jeszcze media typu: Internet, woda, prąd. Ja płacę 1400 zł mniej więcej. Ceny mieszkań mogą zwalić z nóg, dlatego coraz więcej studentów chce mieszkać w akademikach. W tym roku liczba wniosków, które wpłynęły do biura Politechniki Lubelskiej, wzrosła o 10%. Cena za miejsce w pokoju dwuosobowym u nas wynosi 750 zł, za jedynkę - 1200 zł. Pokoje są po generalnych remontach i w pełni wyposażone. To już nie taki standard jak przed laty. W akademikach Uniwersytetu Szczecińskiego remonty trwać będą do końca listopada. A przez to jest ograniczona liczba pokoi. Dosyć mało miejsc zostało przydzielonych dla studentów pierwszego roku - tylko 130. A mieszkanie w akademiku to nie tylko sposób na oszczędności. Nowe znajomości, nowe grupy. To taki specyficzny vibe, taka atmosfera, która komuś się spodoba. Są też akademiki prywatne. W tym cena za pokój wynosi - bagatela - niemal 4000 zł. I jest całkiem luksusowo. Są tu kamery, jest ochrona, nawet są bramki na przejściu, co powoduje, że czuję się bezpiecznie. U nas mamy nie tylko strefy wspólne, takie jak siłownia, wspólna kuchnia, ale też dwa pokoje cichej nauki, gaming room. Kiedyś akademik kojarzył się z zupełnie czymś innym. To miało być wsparcie dla schorowanej i niepełnosprawnej kobiety, która ma nakaz eksmisji. Pani Wiesława dostała tymczasowe mieszkanie od gminy, ale zawilgocone, niedostatecznie ogrzewane i daleko od sklepu. Sprawą zajmuje się od kilku miesięcy program "Reporterzy". Programu codziennie tuż po 15:00 w Jedynce. Astma, obturacyjna choroba płuc, zanik mięśni. To tylko część chorób, z którymi się zmaga pani Wiesława. Trzy miesiące temu dostała nakaz eksmisji. Ale tymczasowy lokal, który zaproponowała jej gmina, skazuje ją na izolację i na pogłębienie problemów zdrowotnych. Tam jest wilgoć. Ja przy wilgoci dostaję duszności. Lokal jest w pobliżu oczyszczalni ścieków, gdzie unoszą się chemikalia. Trudno do niego dojechać na wózku. Jest ogrzewany prądem. Opłaty przekraczają możliwości finansowe ewentualnej lokatorki. To 600-700 zł miesięcznie. Z czego to zapłacę, jak mam 1170 zł emerytury, a jeszcze czynsz, a gdzie jedzenie, leki? Pani Wiesława musi opuścić mieszkanie w bloku przez długi byłego męża, o których nie miała pojęcia. Dokładała się do rachunków, ale mąż ich nie płacił. Dopiero po jego śmierci dowiedziała się, że zaległość z odsetkami to blisko 200 tys. zł. Nie odbierała korespondencji. Nie mogła odebrać ze względu na przemocową sytuację w domu. Został wydany wyrok zaoczny bez prawa do lokalu socjalnego. Czyli wyrok eksmisji na bruk. I właśnie z tym nakazem w czerwcu do mieszkania pani Wiesławy przyszedł komornik. Dzięki wsparciu obrońców praw lokatorów oraz programu TVP "Reporterzy" kobieta została na razie w mieszkaniu. A urząd gminy zaproponował jej mieszkanie tymczasowe. Tyle że to miejsce, które nawet dla zdrowej osoby jest wyzwaniem. Urząd gminy sprawdza aktualnie stan mieszkania. I zapewnia: znalezienie jakiegokolwiek lokum graniczy z cudem. To był na dzisiaj jedyny lokal, który był wyremontowany, aby pani Wiesławie zapewnić na ten czas przejściowy miejsce. Pani Wiesława nie przyjęła propozycji. Teraz urzędnicy czekają na decyzję komornika, co dalej z nakazem eksmisji. Ja nie szukam luksusów. Chcę mieć dach nad głową, gdzie będzie mi ciepło, gdzie będę mogła się umyć, wyjść do sklepu, nie być uwiązana, czy ktoś mi pomoże, czy nie. Urząd zapewnia, że stara się znaleźć mieszkanie docelowe dla niepełnosprawnej lokatorki. Na koniec jeszcze raz Waszyngton i Marcin Antosiewicz. Za chwilę powinna rozpocząć się konferencja prezydenta Nawrockiego. W TVP Info trwa program specjalny. O efektach tej wizyty będziemy jeszcze mówić w Pytaniu dnia.