Samobójcza polityka Europy w sprawie migracji, tysiąckrotny wzrost na Słowacji - Polska przywraca kontrole wjazdowe. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa w polskiej telewizji i zapraszam na "Wiadomości", a oto, co dziś w programie. Oni są tak zdesperowani, żeby obalić ten rząd, że organizują debatę i atakują ich żałosnymi kłamstwami Wynik frustracji tych, którzy uważają, że im się władza należy. Urojona rzeczywistość i zagraniczne ataki opozycji na Polskę. Szczyt obłudy i hipokryzji. Pamiętam czasy, kiedy podnosili nam wiek emerytalny. Rolnicy pamiętają skutki rządów PO i Ludowców. I widzą zmianę. Teraz są różne programy pomocowe, a wtedy tych programów nie było. Ja nie jestem w stanie każdego dnia być w kampanii. Ale co drugi dzień już tak. A co ze sprawami Warszawy i warszawiaków? W Ratuszu czasami bywa tylko gościem. Maski opadły. PO wprost za przymusowym wpuszczeniem grup nielegalnych migrantów do Polski. Poseł i kandydatka tej partii do Sejmu, Elżbieta Gelert, ujawnia plan Tuska. To zgoda na przymus wpuszczenia migrantów, albo płacenie wysokich kar. Tuż przed wyborami opozycja domaga się w europarlamencie szybszego zawarcia tzw. paktu migracyjnego. Maczety i kamienie. Taki ekwipunek transportują ze sobą nielegalni migranci płynący z Afryki na włoską Lampedusę. Europa nie radzi sobie ze swoją polityką "otwartych drzwi". Brak kontroli nad nielegalną migracją doprowadził do kryzysu i chaosu na Zachodzie. Dlatego Berlin i Bruksela chcą podzielić się problemem i zmusić do przyjmowania migrantów m.in. Polaków. Za poddaniem się tej presji są politycy Platformy. Powinniśmy przejąć mechanizmy, które panują w tej Unii, a więc mechanizm solidarnościowy, który w tej chwili właściwie wydaje się, jeżeli chodzi o pakt migracyjny. Przyjęcie paktu forsuje Europejska Partia Ludowa, czyli partia Tuska i Webbera. UE musi sobie z tym problemem poradzić, ale my musimy być w tym projekcie solidarni. PO będzie podpisywała się pod tymi niebezpiecznymi, szkodliwymi projektami. Na wniosek europejskiej partii Tuska Parlament Europejski już w środę zorganizuje debatę o jak najszybszym wprowadzeniu przymusu migracyjnego. Podstawowym celem jest wywołanie presji na Polsce, na Polakach, aby jeszcze w przededniu nadchodzących wyborów doprowadzić do tego, że pakt migracyjny zostanie przyjęty. Brukselskie projekty nie pozostawiają złudzeń - przymusowa relokacja lub wysokie kary. Dwa pierwsze nie przewidują żadnej możliwości, żeby się od tego uchylić, a ten trzeci przewiduje poprzez płacenie, tych 20 tys. euro czy więcej, za jednego emigranta. Tusk już raz zgodził się na przymusową relokację... Zrobił to raz, zrobiłby to znowu. Donald Tusk już to robił wcześniej, jako przewodniczący Rady Europejskiej straszył również Polskę, że grożą nam kary finansowe z tego tytułu. Przed piątkowym szczytem Unii PiS mówi jasno: nie będzie polskiej zgody na relokację. Nie daliśmy się złamać, nie daliśmy się zaszantażować, wytrzymaliśmy tę presję, wytrzymamy i teraz. W sprawie przymusowej relokacji migrantów, kwestii kluczowej dla bezpieczeństwa, Polacy wypowiedzą się w referendum. 11 przejść granicznych ze Słowacją wznawia pracę. Będą szczegółowe kontrole przede wszystkim samochodów dostawczych i busów. To odpowiedź na drastyczny wzrost liczby migrantów u naszych południowych sąsiadów, którzy przez Polskę i Czechy próbują dostać się do Niemiec. Wzrasta też presja migracyjna na wschodniej granicy, ale tam swoje zadanie spełnia zapora. Kontrole na granicy ze Słowacją to reakcja na aktywność przemytników na tzw. szlaku bałkańskim. W pierwszym okresie zostanie przywrócona na okres 10 dni, zgodnie z kodeksem z Schengen. Polska chce współpracy z krajami leżącymi na szlaku bałkańskim. Ten problem szlaku bałkańskiego, który jest problemem całego regionu, całej UE, będzie kompleksowo rozwiązany i do naszych działań będą się włączały inne państwa. Podobne kontrole wprowadzają Czesi, którzy jasno wskazują, że to przede wszystkim kraje południa mają problemy ze szczelnością granic zewnętrznych. Jako pozytywny przykład podawana jest tam nasza wschodnia granica i zapora. 40 międzynarodowych delegacji, w tym przedstawicielstwo NATO, Frontexu czy USA, oglądało tę zaporę, zapoznając się z jej możliwościami technicznymi i wyrażając ogromne uznanie na temat rozwiązań, które zastosowała tam straż graniczna. Tu nie ma dnia bez prób nielegalnego forsowania ogrodzenia i starć z polskimi mundurowymi. Mimo tego dziś mieszkańcy regionów przygranicznych czują się bezpiecznie, o czym opowiadali reporterom magazynu "Alarm!". Ja mieszkam w Sokółce, 15 km stąd, to bałam się wyjść do ogrodu. A w tej chwili, jak już jest zabezpieczenie, jest wojsko, jest straż graniczna non stop. No, nawet helikoptery patrolują. To daje nam taką otuchę, że nie jesteśmy sami, pozostawieni sami sobie. Ataki na strażników i wojsko tu kwituje się krótko: Czujemy się naprawdę bezpieczni. I niech nikt nie robi z polskiego munduru szmaty! W ochronie granicy aktywnie uczestniczą polscy żołnierze, którzy pełnią tam służbę nie tylko ze względu na kryzys migracyjny, ale też agresywne działania Mińska i Moskwy. Rząd PiS przyjął taką doktrynę, że każdy skrawek polskiej ziemi jest broniony, chodzi oczywiście o to, żeby odstraszyć agresora. Wojsko ma też wesprzeć Straż Graniczną w kontrolach na południowej granicy. Tylko w ciągu ostatnich 2 tygodni zatrzymano tam ponad 500 nielegalnych migrantów. Była ulica, jest zagranica. Tym razem europosłowie opozycji w europarlamencie obiecują zmianę rządów w Polsce. Pretekstem - debata o urojonej aferze wizowej. Debata, która przy niemal pustej sali na życzenie totalnej opozycji odbyła się dziś w Strassburgu. O prawdziwej aferze korupcyjnej trawiącej Parlament Europejski pamiętać chce niewielu. Ta sprawa rzekomo wstrząsnęła strefą Schengen i całą Unią Europejską. Rzekomo, bo na debacie o urojonej aferze wizowej, sala europarlamentu świeciła pustkami. Polska opozycja, która szukała rozgłosu w Strasburgu - nawet nie kryła swoich intencji. Koleżanki i koledzy, obiecuję, zmienimy ten rząd 15 października. To będzie bardzo trudne zadanie, ale zwyciężymy, wrócimy. Nie wszyscy jednak dali się nabrać. Najpierw prowadzący obrady zwrócił uwagę Bartoszowi Arłukowiczowi, by ten zdjął kampanijny symbol Platformy Obywatelskiej, bo to nie wiec polityczny. Później głos zabrał europoseł z Węgier. Konserwatywny polski rząd jest cierniem w oku pro imigracyjnych lewicowych sił w Brukseli. Oni są tak zdesperowani, żeby obalić ten rząd, że organizują debatę i atakują ich żałosnymi kłamstwami zaledwie 12 dni przed wyborami w Polsce. Tym bardziej, że - jak przypomnieli europosłowie Zjednoczonej Prawicy - nieprawidłowości dotyczyły zaledwie 268 wniosków wizowych. Szczyt obłudy i hipokryzji. Bo to właśnie Berlin i Bruksela bezrefleksyjnie wpuszczały nielegalnych islamskich migrantów, karząc Polskę za to, że broniła własnych granic. Polska należy do najbezpieczniejszych państw UE, a wasze efekty, efekty waszej metody: setki zabitych ludzi, wybuchające bomby, zamachy, wojny gangów. I wy śmiecie oskarżać Polskę! Ogromne ilości nielegalnych migrantów dopływają do Europy niemieckimi statkami. Zwróćmy uwagę na to, a nie na kłamstwa o wizach. Ale w europarlamencie kłamliwe debaty inicjowane przez polską opozycję to nie nowość. Wcześniej równie urojone zarzuty padały w sprawie "stref wolnych od LGBT" czy rzekomego "marszu faszystów" 11 listopada. To jest fejkowa debata. Proszę zwrócić uwagę: w Parlamencie Europejskim nie dyskutuje się już o Katargate, nie dyskutuje się o tym, że Merkel wpuściła miliony nielegalnych migrantów do UE, ale chce się dyskutować o aferze, której nie ma. Ta prawdziwa jest zamiatana pod dywan. Eva Kaili. Bohaterka afery Katargate. Miała przyjąć setki tysięcy euro od katarskich lobbystów. Zwalniana z aresztu domowego na głosowania w PE, by dalej tworzyć prawo. Podobnie jak inny antybohater afery - Marc Tarabella. Jest w tym pewien sarkazm, że zgromadzenie zdominowane przez łapówkarzy próbuje dzisiaj innych odsądzać od czci i wiary, a nie miało honoru, żeby zająć się swoimi patologicznymi obciążeniami. Tajne spotkania sędziów i komisarzy europejskich, problemy komisarza ds. sprawiedliwości z praworządnością, instrukcje od lobbystów tuż przed głosowaniami w PE... Można by jeszcze długo wymieniać. Ale tematem numer jeden w Brukseli wciąż jest próba odsunięcia PiS od władzy. 67 lat. To wiek, w którym według Donalda Tuska, Polacy powinni nabywać prawa emerytalne. Taką decyzję podjął 10 lat temu, mimo protestów społeczeństwa. Do obniżenia wieku emerytalnego - jeszcze przed wyborami w 2015 r. - zobowiązało się PiS. I słowa dotrzymało. Dziś ostrzega: jeśli PO wróci do władzy, wróci też jej "plan 67". Karolina Pawłowska prowadzi salon fryzjerski dla psów w Otwocku. To jej pasja. Ale nie wyobraża sobie pracy do 67. roku życia. Ja już pracuję na nogach 18 lat i naprawdę nie wyobrażam sobie jeszcze tak pracować dalej, dłużej. Doskonale pamięta jak Tusk i Kosiniak-Kamysz podnieśli wiek emerytalny. Byłam trochę zszokowana. Ja cały czas uważam, że to jest zła decyzja. I cały czas zdania nie zmieniam, jestem za obniżeniem. Podobnego zdania jest znakomita większość Polaków. Do 67? Trochę, trochę za długo. Już człowiek by chciał jak mówię, trochę pojeździć po świecie, odpocząć. Nie no, to bez przesady. Kiedyś trzeba pożyć. Człowiek pracuje, pracuje, więc jak kończy te 60 lat kobieta, to już czas, żeby pożyła. To liczna hańby Donalda Tuska. Bez żadnych skrupułów podniósł Polakom wiek emerytalny do 67 lat. PiS przypomina w spocie: to Tusk podniósł wiek emerytalny. Kobietom - aż o 7 lat. Drogie panie, dzisiaj wasze święto. Zrobił to bez konsultacji społecznych i wbrew woli większości Polaków. Zapewniano, że na pewno nie będzie podnoszenia wieku emerytalnego, a został podniesiony. I sądzę, że ten jeden przykład wystarczy za wiele innych - po prostu mówią nieprawdę. PiS obiecało powrót do niższego wieku emerytalnego. I zrobiło to wkrótce po wygranych wyborach. Obiecaliśmy, że obniżymy wiek emerytalny do poprzedniego poziomu i dotrzymaliśmy słowa. Wiek emerytalny obniżony do poziomu, jaki był przed rokiem 2015. Teraz przyszła pora na kolejną dobrą zmianę. W swojej trzeciej kadencji PiS chce wprowadzić emerytury stażowe. Kobiety będą mogły przechodzić na emeryturę po przepracowaniu 38, a mężczyźni 43 lat, Np. kobiety, które pracują i płacą składki od 18. roku życia, nabędą prawa emerytalne już w wieku 56 lat. A mężczyźni w tej sytuacji - 61. To, co Pis proponuje, przede wszystkim przywrócenie godności, danie możliwości wyboru, to też odpowiedzią są emerytury stażowe. O gwarancji niższego wieku emerytalnego każdy z nas będzie mógł zdecydować za niecałe 2 tygodnie - w referendum. Nieudolność, nieskuteczność i arogancja wobec organizacji rolniczych - tak sami rolnicy mówią o czasach rządów koalicji PO-PSL. A że obie partie walczą o głosy w tegorocznych wyborach, warto przypomnieć ich "zasługi" dla polskiej wsi. U Pawła Rochali z Bukowca dzień jak co dzień. Uprawa roli i produkcja trzody chlewnej. Pamiętam czasy, kiedy podnosili nam wiek emerytalny, szukali pieniędzy wszędzie gdzie się dało. PSL dbał tylko o ludzi, którzy mieli pieniądze. Dziś rolnik rozwija swoje gospodarstwo i inwestuje w sprzęt. Sporo tych dopłat, o które my prosiliśmy, czy rekompensat dla rolnictwa, to w tej chwili się pojawiło. Rządzący w tej chwili słuchają rolników. Podobnego zdania jest Wiesław Sałkiewicz, hodowca owiec z Wielkopolski. Bardzo duże różnice widzę, bo teraz są różne programy pomocowe, a wtedy tych programów nie było. Były za to grzywny dla rolników za sprzedaż bezpośrednią. Sałkiewicz dopytywał wtedy posła z PSL-u, dlaczego nie robi wszystkiego, by tę kwestię uregulować. W końcu jak go tak dobrze przydusiłem, to powiedział, że to nasi koalicjanci nie zgadzają się, a my jesteśmy z nimi, dlatego nic nie możemy zrobić. Władysław Kosiniak-Kamysz był wówczas twarzą zmian, za które chwalił go rzecznik rządu Paweł Graś. Dziś Polska wieś ma zupełnie inne oblicze, również za sprawą tak odważnych kobiet jak Ola Witt z Kaszub. Tu znajduje się pole, które kupiłam z pomocy finansowej młodego rolnika. Bez niego początek biznesu nie byłby tak łatwy. Wsparcie państwa sprawiło, że młoda rolniczka zaoszczędziła i kupiła dodatkowo stado jałówek. Ja trochę się bałam tej papierologii, szczerze mówiąc, no bo nie oszukujmy się, nie łatwo dostać 150 tys. za nic tak naprawdę, za to, że mam gospodarstwo? I za to, że ma pomysł, jak je prowadzić. Właśnie tak zaangażowane w rozwój obszarów wiejskich kobiety. W kobietach tkwi siła. Zostały wyróżnione przez ministra rolnictwa. W instytucjach rolniczych, w wielu instytucjach, na czele stoi kobieta, to też pokazuje, że te ambicje zawodowe również mogą spełniać. I tym samym podkreślać ważną rolę kobiet w rolnictwie. Godzinę - tyle trwała wideokonferencja zwołana przez prezydenta USA Joe Bidena. Amerykański przywódca zaprosił do rozmowy przywódców UE, państw G7, Sekretarza Generalnego NATO. Jako przedstawiciele wschodniej flanki Sojuszu uczestniczyli w niej także prezydent Andrzej Duda i prezydent Rumunii. Głównym tematem była sytuacja na Ukrainie. Cała rozmowa właściwie sprowadziła się głównie do tych kwestii bezpieczeństwa, prezydent jeszcze raz podkreślił pewność kolektywnej obrony, gwarancję bezpieczeństwa NATO dla nas, dla państw wschodniej flanki NATO. Wszyscy podkreślali naszą jedność wobec Ukrainy i wobec konieczności wspierania Ukrainy. Niepokojąco bliska współpraca między rosyjską FSB, czyli Federalną Służbą Bezpieczeństwa, a polskim kontrwywiadem - w czasie gdy premierem był Donald Tusk - to temat kolejnego odcinka serialu dokumentalnego "Reset", który swoją premierę będzie miał już dziś wieczorem. Za uściskami dłoni Putina i Tuska... ...krył się szereg decyzji uderzających w bezpieczeństwo Polski. W tym bliska współpraca polskich i rosyjskich służb specjalnych. Kolejny krok dla przyjaznych relacji polsko-rosyjskich. Głównymi aktorami tego zbliżenia byli dwaj generałowie - szefowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego - Janusz Nosek i Piotr Pytel. Za rządów Tuska polscy generałowie w Moskwie dopinali szczegóły współpracy z reżimem Putina. Oficerowie wdawali się w pijackie imprezy, wysyłali sygnały o zdolności do otwarcia się na rosyjskie służby i de facto te rosyjskie służby spenetrowały polskie służby specjalne. Nowe fakty dotyczące tej współpracy ujawnią dziś w najnowszym odcinku autorzy serialu "Reset". Pokazujemy dokumenty, które były przez długi czas przedmiotem debat, dyskusji. Przez bardzo długi czas były dokumentami ściśle tajnymi. Już nie są i pokażemy je w serialu "Reset". To właśnie w tej sprawie Donald Tusk zeznawał przed prokuraturą. Mówił wtedy tak: Co do tej politycznej oceny pracy służb polskich w tamtym czasie, nie mam żadnych najmniejszych zastrzeżeń. Prokuratorskie zarzuty usłyszał już inny generał z czasów Tuska, Mirosław Różański, dziś kandydat do Senatu z ramienia Trzeciej Drogi. Siatkę jego powiązań rozpracowali autorzy serialu "Resortowe dzieci". To właśnie za rządów Tuska w Wojsku Polskim powstała doktryna obrony na linii Wisły. Czyli w gruncie rzeczy kapitulacja, Polska, która się nie broni, wycofuje się i w związku z tym prawdopodobnie nie otrzymuje żadnej poważnej pomocy z zachodu. Najnowszy odcinek serialu "Reset" dziś o 21.10 w Telewizyjnej Jedynce. Teraz w "Wiadomościach" o tym, jak w praktyce wygląda repolonizacja przemysłu. Sprzedana Chińczykom w 2012 roku, czyli w czasach rządów PO-PSL, cywilna część Huty Stalowa Wola właśnie wróciła w polskie ręce. Niemal 600 pracowników może odetchnąć z ulgą. Dla tych ludzi to był przełomowy dzień. Nareszcie jesteśmy na swoim i myślę, że będzie dobrze. Po 11 latach od sprzedaży Huta Stalowa Wola przejęła od firmy LiuGong dwie hale, w których Chińczycy produkowali maszyny budowalne. To jest bardzo dobry dzień dla Podkarpacia, dla Stalowej Woli i dla naszej ojczyzny. Huta będzie mogła produkować więcej armatohaubic Krab, moździerzy Rak czy wozów piechoty Borsuk. Mamy kontrakty podpisane na dużo lat do przodu, mamy pełną gwarancję zatrudnienia dla tych osób, rozwijania tych osób. Dokładnie 574 pracowników przejętych od chińskiej spółki. Tu się rozchodzi o nasze rodziny, dzieci, przyszłość, czasy są, jakie są. Myślę, że jak huta podjęła się tego wyzwania, to my razem z nią damy radę. Za rządów PO-PSL wyprzedano - całkowicie lub częściowo - prawie tysiąc spółek. Taki sposób gospodarowania majątkiem publicznym zmienił się w 2015 r. Ok. 60% aktywów bankowych w Polsce jest w polskich rękach i to jest bardzo dobra wiadomość dla Polaków, druga ważna firma zrepolonizowana to PKP Energetyka. Ale ze środowiska PO słychać głosy, że polityka wyprzedaży musi wrócić. No firmy paliwowe? Energetyczne? Porty? Mają być prywatne? Lotniska? Tak, mają być prywatne. Czyli wszystko prywatyzować? No, oczywiście. Dlatego właśnie w Stalowej Woli premier przestrzegał. Ta Polska nie może wrócić z czasów PO, bo to by była tragedia dla Polski. Kwestia wyprzedaży majątku narodowego pojawi się w referendum. To jest właśnie powód, dla którego Donald Tusk tak panicznie boi się tego referendum. Wyprzedaż majątku narodowego to był główny program, główna strategia PO. By wyniki referendum były wiążące, frekwencja musi wynieść ponad 50%. To kolejny przykład niegospodarności ze strony samorządu zarządzanego przez polityka partii opozycyjnej. Grzegorz Dziubek, wieloletni działacz PSL-u i burmistrz miasta Włoszczowy, podjął krzywdzącą mieszkańców decyzję. Ci mówią: to zielone światło dla budowy spalarni padliny. Ze wsparciem dla ludzi przyszli przedstawiciele rządu. Od 2005 r. działa tu punkt przeładunkowy. Prywatny inwestor planuje jednak poszerzyć działalność o zakład produkcji wysokobiałkowych protein. To ma być jeden z największych zakładów w Polsce, zajmujący się, no, nazwijmy rzeczy po imieniu - paleniem padliny. To jednak nie przeszkodziło burmistrzowi Włoszczowy podjąć pozytywnej decyzji o warunkach zabudowy szkodliwej inwestycji. Ta decyzja była na tamten czas wydana w naszym przekonaniu zgodnie z przepisami prawa. Jednak z pominięciem licznych głosów sprzeciwu mieszkańców. Ponad 3000 podpisów, byliśmy kilka razy na radzie miasta, gdzie byliśmy cały czas zbywani. Nieudolność władzy samorządowej dostrzegli również politycy PiS. Mówią wprost - błąd leży po stronie burmistrza miasta. Polityk PSL-u twierdzi, że nic nie może. Burmistrz "Nic nie mogę" Dziubek. Od dawna tam jest problem. Wszyscy wiemy, jak to będzie wyglądało - mówią mieszkańcy. Walkę o dobro mieszkańców zapowiedział w niedzielę wicepremier Jarosław Kaczyński. Na głowie stanę, żeby tej spalarni tutaj nie było. A w sprawie podjęto już konkretne kroki prawne: Został przygotowany wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji pana burmistrza w zakresie wydania warunków zabudowy dla tej inwestycji, niestety felernej. Ten trafił już do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Na wniosek posła sprawa jest badana również przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Nie ma czasu dla warszawiaków i stolicy, ma czas dla Donalda Tuska i na kampanię wyborczą. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie startuje wprawdzie w wyborach, ale w pełni angażuje się w krajową politykę. Miał być finał, jest rozczarowanie. Remont Placu Trzech Krzyży - przedłużono. Już naprawdę niedługo... to władze Warszawy obiecują od stycznia. Prezydent stolicy korkami i przeszkodami, jakie muszą sforsować piesi, nie przejmuje się, bo ostatnio częściej jest widywany w innych miastach. Tu - w Lęborku. Na przełomie sierpnia i września odbył się Campus Polska - polityczna impreza Trzaskowskiego. A już wrześniu prezydent Warszawy ruszył w tournee pod Polsce - partyjno-wyborcze. Ja nie jestem w stanie każdego dnia być w kampanii, bo mam miasto do zarządzenia. Pytanie, kiedy znajduje czas na to zarządzanie? Radom, Siedlce, Zduńska Wola, Szczecin - to tylko część celów wrześniowych podróży Trzaskowskiego. Zapytaliśmy Ratusz, czy w tych dniach prezydent Warszawy ma urlop, ale odpowiedzi nie doczekaliśmy się. W ratuszu czasami bywa tylko gościem. Widzimy to po tym jak sprawy toczą się w warszawie. Trzaskowski chciał być prezydentem Polski, władanie Warszawą mu doskwiera - słyszymy. Z porażką z Andrzejem Dudą nie tylko Trzaskowski nie może się pogodzić. Także Donald Tusk. Dla mnie prezydentem Rzeczpospolitej w tym wymiarze moralnym jest Rafał Trzaskowski. A w Platformie jest już plan co robić, jeśli znowu Polacy wybiorą PiS. OBWE i instytucje międzynarodowe będą budować materiał i będą pokazywać, że wybory były sfałszowane czy też nie. Wynik frustracji tych, którzy uważają, że im się władza należy, że jeżeli nie rządzą, to jest dyktatura. Biorąc pod uwagę frekwencję w Lęborku, temperatura kampanii KO stygnie, mimo niedzielnego marszu w Warszawie. O tym, że nie miasto, a wielka polityka interesuje Rafała Trzaskowskiego, widać także w metrze, które nie po raz pierwszy pełni rolę propagandowego afisza PO. Już po raz piąty para prezydencka wzięła udział w akcji SadziMY. Prezydent, uczniowie, harcerze, żołnierze, wolontariusze i leśnicy zasadzili kilkaset drzew na terenie Nadleśnictwa Suchedniów. W całym kraju na chętnych czeka milion sadzonek. Dlaczego lasy to narodowy skarb, o który trzeba się troszczyć - sprawdzał Jakub Krzyżak. I kolejny do koszyka. Grzybiarstwo to pasja Jakuba Koralewskiego. Las to, to jest moje życie, kończę pracę, czy nawet jak nie jestem w pracy, teraz jestem w trakcie urlopu wypoczynkowego, który specjalnie wziąłem na zbieranie grzybów. Dla wielu wycieczka do lasu to moment prawdziwego wyciszenia i oderwania się od codziennych spraw. Uwielbiamy chodzić po lesie, zbierać szyszki czy liście i właśnie odpoczywać. Las to azyl, ostoja i miejsce ukojenia - mówił prezydent Andrzej Duda w czasie piątej odsłony akcji sadzenia lasów SadziMY. Polscy leśnicy sadzą rocznie pół mld drzew, trudno w to uwierzyć - 500 mln drzew. Milion sadzonek trafiło w tych dniach do wszystkich chętnych, by zasadzić je na własnym gruncie. To jest nasze wspólne dobro, z którego wszyscy korzystamy, dlatego tak ważne jest, by o niego wspólnie dbać. Lasy zajmują niemal 30% powichrzeni kraju. Łączna powichrzenia Lasów Państwowych to ponad 9 mln ha. A niedawno Lasy Państwowe zakupiły 11 tys. hektarów pod nowe zalesienia, co oznacza, że drzewostan wkrótce się powiększy. Dziś do lasu może wejść każdy, na spacer, rower czy grzyby, jednak niedługo sytuacja może ulec zmianie. PE wyszedł z pomysłem przeniesienia kompetencji zarządzania lasami na rzecz eurokratów. Inicjatywę poparli europosłowie PO i PSL. Ja mam rodzinę w Niemczech i tam nie wolno zbierać grzybów, nie wolno sobie chodzić po lesie, jak się chce komuś. W sierpniu Sejm przyjął obywatelski projekt ustawy "W obronie polskich lasów", która wzmacnia prawo do zarządzania nimi przez państwo. Chodzimy tam, żeby wypocząć, żeby się przejść, w najróżniejszych celach i to powtarzam jeszcze raz, bo może czasem sobie tego nie uświadamiamy, to jest część naszej wolności i nie damy sobie tej wolności zabrać. Bronić tej wolności będzie mógł każdy uprawniony do głosowania - 15 października. Domagamy się sprawiedliwości historycznej i dialogu - mówił dziś wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk. Dokładnie rok temu polski rząd wystosował do naszych zachodnich sąsiadów notę, w której zwraca się o wypłatę reparacji. Ale Niemcy wciąż unikają finansowej odpowiedzialności za swoje wojenne zbrodnie. Miliony zabitych Polaków, zniszczone miasta, grabieże... Efekty szkód, jakie wyrządzili nam Niemcy podczas II wojny światowej, widoczne są do dziś. Trudno było sobie wyobrazić, że Niemcy mogą dokonać tak straszliwych zniszczeń na terenie państwo polskiego. Rok 1945, odbudowa Polski po II wojnie światowej to de facto odbudowa ruin, zgliszczy. Straty oszacowano na ponad 6 bln 220 mld zł. Dlatego rok temu polski rząd wystosował do niemieckiego notę, w której oprócz wypłacenia tej kwoty domaga się zwrotu dóbr kultury czy majątku polskich banków, a także współpracy przy upamiętnianiu polskich ofiar wojny. Wszelkie konwencje międzynarodowe, które Niemcy podpisały, zobowiązywały to państwo do zapłaty reparacji wojennych i odszkodowań za skutki agresji, wojny i brutalnych zbrodni, których to państwo dopuściło się na ziemiach polskich. Niemiecka odpowiedź na polską notę brzmi krótko i butnie: Sprawa jest zamknięta. Myśmy się spodziewali, że to jest długi marsz. My codziennie przesuwamy tę granicę oporu Niemiec, ona coraz bardziej kruszeje, chociażby przez to, że rozmawiamy z ludźmi na całym świecie, z instytucjami na całym świecie o tym, to osłabia pozycję Niemiec. W 2010 roku - 92 lata po zakończeniu I wojny światowej - Niemcy wypłaciły ostatnią ratę reparacji za szkody wtedy poniesione Francji i Wielkiej Brytanii. W Wiadomościach to wszystko, za chwilę nasi goście Przemysław Czarnek i Marcin Przydacz. Pierwszy gość już w studiu, dobry wieczór. Zapraszam do oglądanie rozmowy. Do zobaczenia.