Prowokacja za prowokacj@. Drony nad lotniskiem w Monachium i w pobli¼u bazy wojskowej w Belgii. Polska dołączy do systemu rurociągów NATO. Podpisano kluczowe porozumienie. Nowe zasady w sądach. Minister obiecuje szybsze rozprawy i krótsze kolejki. Opozycja mówi o bezprawiu. Monika Sawka, dobry wieczór. Tym razem drony pojawiły się w pobliżu lotniska w Monachium. Odwołanych zostało kilkanaście planowych rejsów, prawie trzy tysiące pasażerów musiało przerwać podróż. W Belgii bezzałogowce zauważono nad bazą wojską. Nie wiadomo, skąd przyleciały i po co. Władimir Putin, pytany o ostatnie incydenty, w ironicznym tonie przekonuje, że więcej dronów wysyłać nad Europę nie będzie. I przestrzega europejskich przywódców przed konkurowaniem z Rosją w sferze militarnej. Drony pojawiły się po zmroku. Dlatego służbom nie udało się ustalić ani ich rozmiaru, ani typu. Działanie lotniska sparaliżowały na niemal 7 godzin. Port w Monachium jest kolejnym w Europie, który zawiesił działanie po incydencie z dronami. Podejrzany zawsze ten sam. Czy ma pan pojęcie, o co chodzi? Zakładam, że ma to coś wspólnego z Rosją. I nie bez powodu. Rój dronów pojawił się dziś także w pobliżu bazy wojskowej w Belgii. A następnie wleciał na terytorium Niemiec. Belgijskie władze prowadzą dochodzenie w sprawie pochodzenia dronów, nie wykluczając Rosji, i ostrzegają, że o ile w Elsenborn nie było czego szpiegować, o tyle gdyby drony latały nad bazą lotniczą w Kleine Brogle, gdzie Amerykanie przechowują swoją broń jądrową, można byłoby mówić o śmiertelnym zagrożeniu. Do obu incydentów doszło zaledwie kilka godzin po tej wypowiedzi Władimira Putina, w której ironizował, że nie będzie już latał dronami nad państwami Europy. WWładimirze Władimirowiczu, dlaczego wysyła pan tak wiele dronów do Danii? Nie będę tego więcej robił. Niech pan tego nie robi. Nie będę. Nie będę ich więcej wysyłał do Francji, Danii, Kopenhagi. Gdzie jeszcze dolatują? Do Lizbony. Rosyjski dyktator - w tym pełnym propagandy i kłamstw przemówieniu - przekonywał, że incydenty z dronami są elementem działań nie Rosji, a... NATO. I mają doprowadzić do wzrostu napięcia i zwiększenia wydatków państw Sojuszu na obronność. A na to Moskwa odpowie. Obserwujemy rosnącą militaryzację Europy. Jeśli ktoś ma ochotę rywalizować z Rosją w sferze militarnej, niech spróbuje. Rosja wielokrotnie udowodniła: groźby wobec naszej suwerenności i naszego państwa spotykają się z szybką odpowiedzią. Nie prowokujcie nas. Nigdy. Europejscy przywódcy na takie groźby Putina odpowiedzieli. W Kopenhadze rozmawiali o pladze dronów nad strategicznymi obiektami i obronie wschodniej flanki. Nie będziemy wahać się przed użyciem siły niezbędnej do zestrzelenia obiektów, które nam zagrażają. Drony, które naruszają nasze terytorium, podejmują ogromne ryzyko. Mogą zostać zniszczone. Kropka. Jesteśmy gotowi i jesteśmy w stanie chronić naszą przestrzeń powietrzną i integralność terytorialną. Co więcej, nie zmniejszamy naszego zaangażowania na rzecz Ukrainy. Ta wkrótce może otrzymać do ręki potężną broń od Waszyngtonu. Mowa o takich pociskach Tomahawk. Mogą razić cele w odległości ponad 2500 km. Ale według agencji Reuters Donald Trump rozważa zgodę na zakup i użycie amerykańskiej broni przez Kijów - o krótszym zasięgu. Czy pociski Tomahawk mogą nam zaszkodzić? Tak. Oznaczałoby to nowy etap eskalacji, w tym w stosunkach między Rosją a USA. "Chwała Ukrainie. Ukraina zwycięży" - krzyczą ci, którzy powrócili właśnie z rosyjskiej niewoli. To niemal 200 ukraińskich żołnierzy. Obrońcy Mariupola, zakładów Azovstal i elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Większość z nich była w rosyjskiej niewoli od 2022 drugiego roku. Teraz są w domu. To ma być kluczowa inwestycja dla całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Polska ma zostać podłączona do sieci rurociągów NATO. Jest wstępne porozumienie w tej sprawie. Obecnie sieć przebiega przez pięć krajów i kończy się w Niemczech. To początek wielkiej drogi, mówi wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej. System zaopatruje w paliwa siły Sojuszu, jego bazy wojskowe, lotniska i punkty załadunku. Ma ponad 12 tys. kilometrów, przebiega przez 5 krajów i transportuje 13 mln m3 paliw rocznie. To największa sieć rurociągowa w ramach NATO. Sieć, która wkrótce dotrze także do Polski. Mówimy o jednej z największych inwestycji w bezpieczeństwo państwa polskiego w ciągu ostatnich 30 lat. Polski rząd o ten projekt walczył 11 lat. Natowski rurociąg łączy 36 obiektów militarnych. Aby dotarł do Polski, trzeba wybudować nowy, 300-kilometrowy odcinek od granicy z Niemcami do bazy PERN, czyli przedsiębiorstwa zajmującego się logistyką naftową. Rurociągi zaopatrują w paliwa nie tylko wojska Sojuszu. Na co dzień będą mogły służyć do transportowania paliwa, które będzie wykorzystywane również na potrzeby cywilne. Polska ma zamknięty system rurociągowy podłączony do jednej rafinerii w Płocku. Podłączając go pod system europejski, mamy ogromne zdolności utrzymania logistyki w sytuacji ewentualnego zagrożenia. A na polu walki najważniejsza jest broń, amunicja i paliwo właśnie. Zdolność, która jest na miarę pozyskania np. myśliwca piątej generacji. Tyle że nie wiadomo, kiedy tę zdolność osiągniemy. Na razie jest zgoda sojuszników na projekt. Pieniądze też są, niemałe, bo chodzi o 20 mld złotych. Jest to element odstraszania. Bo Rosjanie zobaczą, że mamy dywersyfikację środków przesyłania paliwa i przechowywania. A odstraszać trzeba. Co pokazały wydarzenia na morzu. Temat Bałtyku bardzo mocno znalazł się w centrum uwagi NATO i Polski. Jesteśmy w takiej fazie, że możemy się spodziewać wszelkich prowokacji. A te, zdaniem Tomasza Siemoniaka, mogą się nasilić. W środę Straż Graniczna zauważyła rosyjski kuter niedaleko Szczecina - blisko gazociągu. Funkcjonariusz wywołał go przez radio, żeby odpłynął z tego miejsca. Szyper tłumaczył się, że ma kłopoty z silnikiem. Dopiero po kolejnym ostrzeżeniu kuter odpłynął. Ale rosyjskich tropów jest więcej. Jeśli ktoś wykonał tak fachowo to odłączenie wagonu, to trudno tutaj mówić o przypadku. Na węźle kolejowym w Katowicach nieznany sprawca odczepił nocą od składu 20-tonowy wagon. Było to realne zagrożenie dla bezpieczeństwa. O tym, jaka jest skala rosyjskich ataków w Polsce, ale i w Europie, mówi ten raport Międzynarodowego Centrum ds. Zwalczania Terroryzmu. Rosja, tak jak kiedyś ISIS, używa terroryzmu przeciwko nam w Europie i rekrutuje Europejczyków, żeby ten terroryzm dla niej wykonywali jako swoich podwykonawców. Najczęściej Moskwa werbuje kryminalistów - są łatwym celem i posiadają umiejętności, z których Rosja chętnie korzysta. Według dokumentu rosyjskie służby przeprowadziły w ostatnich latach ponad sto ataków w całej Europie, z czego 20 w Polsce. W różnych jednostkach prokuratury prowadzimy kilka postępowań dotyczących grup przestępczych, które na zlecenie obcego wywiadu dokonywać miały aktów sabotażu. Chodzi m.in. o podpalanie sklepów czy wysyłanie paczek zawierających materiały wybuchowe. Za akt sabotażu grozi dożywocie. Oglądają państwo 19:30, już za chwilę: Wojna frakcji w PiS. Jeżeli ktoś nie przestrzega działalności zespołowej, to są tego takie konsekwencje. Polityka krajowa przekłada się na to, co dzieje się w samorządzie. W Wielkopolsce powstanie wielka farma wiatrowa. 200 tysięcy gospodarstw domowych może być zasilonych z takiej farmy. Transport 18 sekcji planowany jest już w przyszłym tygodniu. Wystartowały igrzyska pianistów. Jak zacząłem grać, to mnie oblał jakby zimny pot. Konkurs będzie miał moim zdaniem najwyższy poziom w historii. A teraz minister sprawiedliwości kontra tak zwani neosędziowie. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego złożyła w prokuraturze doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Waldemara Żurka. Małgorzata Manowska zarzuca mu wywieranie groźbą wpływu na działania Sądu Najwyższego. Chodzi o wezwana, które Żurek skierował do sędziów Sądu Najwyższego mianowanych po 2017 roku. Według ministra sprawiedliwości te osoby nie tworzą sądu, a mimo to orzekają i generują odszkodowania. Można powiedzieć, że komuna wróciła. Politycy PiS dziś nie przebierali w słowach, oceniając działania tego ministra. Jest to jeden wielki skandal, który prowadzi do upadku polskiego, przecież wymiar sprawiedliwości pogrąży się w chaosie. I kto to mówi - pytają rządzący, przypominając skutki reformowania sądów przez PiS. KRS - czyli instytucja, która decyduje o tym, kto będzie sędzią, nie jest uznawana za niezawisłą, bo po zmianach wprowadzonych przez PiS większość jej składu wybierają politycy. To dlatego zyskała przydomek "neo", podobnie jak nominowane przez nią osoby. Powodzenia! Podczas takich uroczystości Andrzej Duda wręczył nominacje około trzem tysiącom neosędziów. Większość z nich nadal orzeka. Czym się może skończyć dla obywatela taka sytuacja, że w składzie orzekającym jest neosędzia? Może się skończyć tym, że po latach obywatel lub obywatelka myśleli, że są rozwiedzeni, tymczasem rozwód został orzeczony przez sędziego, który nie miał do tego uprawnień. Taki obywatel ma prawo złożyć skargę tu w Strasburgu. Europejski Trybunał Praw Człowieka do tej pory nakazał wypłatę odszkodowań na kwotę ponad 5 mln zł. Ten licznik wciąż bije. Napisaliśmy stosowne pisma do każdego z neosędziów, zastanów się, dlaczego wychodzisz na salę rozpraw, skoro twoje wyjście wiąże się ze skargą do Europejskiego Trybunału, i my przegrywamy wszystkie te sprawy i za każdą z nich pan, ja, ci, którzy nas oglądają, muszą zapłacić odszkodowanie. Na słowach się nie skończyło. To prokuratorzy, którzy w takich strojach, bez togi, reprezentowali Skarb Państwa w Sądzie Najwyższym i w związku z tym złożyli wniosek o wykluczenie całego składu orzekającego, bo wszyscy byli neosędziami. Takich wniosków ma być więcej. Tam, gdzie naszym zdaniem nie będzie składu, o którym możemy powiedzieć "to jest sąd", prokuratorzy będą występowali bez tóg. Te działania Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego uznała za groźby i złożyła to zawiadomienie do prokuratury na ministra sprawiedliwości. Pani Manowska robi wszystko, żeby praworządności nie przywrócić, bo sama jest neosędzią, sama została powołana w wadliwej procedurze. Ale według PiS ani rządzący, ani europejskie trybunały pojęcia o praworządności nie mają. Działania polegające na kwestionowaniu polskich sędziów, czy to przez Trybunał Praw Człowieka, czy Sprawiedliwości UE, są bezprawne. Tego PiS nie był w stanie udowodnić, kiedy Unia potrąciła z należnych Polsce funduszy 2,5 miliarda złotych za działalność Izby Dyscyplinarnej. Najwyższy czas zrobić porządek z praworządnością. Problem w tym, że w tych porządkach prezydent udziału brać nie zamierza, a działania Waldemara Żurka określa mianem terroru bezprawia wprowadzanego pod hasłem przywracania praworządności. To, że Karol Nawrocki wspiera neosędziów, to mnie nie dziwi, bo jego kolega, poprzednik Andrzej Duda doprowadził do tego chaosu w wymiarze sprawiedliwości. Czy ten cały bałagan w systemie sprawiedliwości można uporządkować bez podpisu prezydenta? Będzie ciężko, dużo łatwiej by było, gdyby te ustawę podpisał prezydent. Prezydent już w orędziu zapowiedział weto. Minister Żurek, który nie może wejść drzwiami, próbuje wejść oknem. Dziś minister wydał rozporządzenie zmieniające zasady przydzielania spraw sędziom. To ma cel przede wszystkim usprawnić postępowania w sądach odwoławczych i skrócić kolejki, ktore po reformach wprowadzonych przez PiS wydłużyły się nawet do dwóch lat. Z dnia na dzień zaostrza się walka frakcyjna w PiS. Po jednej jego stronie Mateusz Morawiecki i jego otoczenie, a po drugiej ci, którzy nie chcą, by były premier rósł w siłę. Najnowsza odsłona konfliktu to Dolny Śląsk i sytuacja w sejmiku. Jarosław Kaczyński zdecydował o wykluczeniu siedmiorga radnych z klubu PiS. Tzw. opiekunem regionu - zamiast Michała Dworczyka, człowieka Morawieckiego - została Elżbieta Witek, była marszałek Sejmu. Jest o co się martwić, o Dolny Śląsk? Nie, proszę się nie martwić. Zarówno wiceprezes PiS-u, jak i szeregowi posłowie... Co się dzieje na Dolnym Śląsku? Radnych wyrzucacie? A to czytałem w mediach. ...gdy pojawia się pytanie o dolnośląski PiS, nabierają wody w usta. Nie znam zupełnie sytuacji na Dolnym Śląsku. To teraz wyjaśnienie. Jarosław Kaczyński wykluczył siedmiu radnych z klubu PiS w sejmiku dolnośląskim. W partii pechowa siódemka została zawieszona. Jak to w dużej rodzinie, bywają różnice zdań. Wyrzuca się kogoś z rodziny? Czasami kłótnie są bardzo ogniste. Radni - już nie PiS-u - wydali oświadczenie. Są smutni i zaskoczeni. Uważają, że decyzja została podjęta na podstawie jednostronnej i nieprawdziwej relacji zdarzeń. Kto mógł prezesowi PiS-u szepnąć złe słówko? Nieoficjalnie słychać, że to Elżbieta Witek. To pokazuje, że jednak polityka krajowa przekłada się na to, co dzieje samorządzie. Bo nie jest tajemnicą, że wyrzucona siódemka to ludzie kojarzeni z Michałem Dworczykiem, a co za tym idzie, z Mateuszem Morawieckim. Wracamy do Warszawy. Jakoś pan w dobrej kondycji. Ja jeszcze pytania nie zadałem, a takie emocje wzbudzam. I pytamy o wyrzuconych z klubu radnych PiS-u. Co wydarzyło się na Dolnym Śląsku? Dlaczego radni zostali wyrzuceni? A co pan ma na myśli, pytając o wydarzenia z Dolnego Śląska? Już bardziej otwartego pytania nie potrafię zadać. Co wydarzyło się na Dolnym Śląsku, radni zostali wyrzuceni? Działalność polityczna jest działalnością zespołową. Jeżeli ktoś nie przestrzega reguł działalności zespołowej, to potem są tego takie konsekwencje. Kojarzeni z Dworczykiem i Morawieckim radni chcieli odwołania przewodniczącego klubu radnych PiS, Piotra Radwana - zaufanego człowieka Elżbiety Witek. Próbujemy dzwonić do Michała Dworczyka. Poczta głosowa, zostaw wiadomość po sygnale. Michał Dworczyk nie odebrał i nie odpisał na wiadomość. Pytamy więc dalej - tu... W jaki sposób nie były przestrzegane te zasady gry zespołowej? Powiedziałem. Ale jakiś konkretny przykład mógłby pan wskazać. Trzeba działać zespołowo, tak jak my tu we trzech. Stanęliśmy ramię w ramię na konferencji. Czyli chodzi o współpracę ponad frakcjami tak jak w przypadków tych dwóch posłów. Solidarna Polska i frakcja Mateusza Morawieckiego. Dogadujecie się jednak. Sytuacja w PiS-ie wygląda dziś tak. W stronę frakcji Mateusza Morawieckiego są dziś wycelowane lufy frakcji Elżbiety Witek. Przeciwko sobie Morawiecki ma też Zbigniewa Ziobrę. Ta frakcja ostatnio rozrosła się o tych posłów PiS-u. Nie wygrali wyborów, ale już szykują rząd po 2027 roku. Nie ma to żadnego sensu, bo i tak nie będą rządzić. Jak wśród 188 posłów PiS-u rozpoznać, z czyjej frakcji ktoś się wywodzi? Wystarczy jedno prowokacyjne pytanie. Gdybyście zdobyli władzę, to Morawiecki byłby dobrym premierem? I niektórzy nie potrafią tak odpowiedzieć. Morawiecki byłby dobrym premierem, jeślibyście wygrali wybory? Cieszę się, że telewizja publiczna już analizuje, co się stanie po wygranych wyborach. Warunkowo. Będę z nim rozmawiać, żeby go przekonać. Jest tam za winklem. Złapię go. Walka w PiS-ie trwa. Morawiecki w mediach ostro krytykował Ziobrę. Ziobro odpowiedział, że w przeciwieństwie do Morawieckiego nigdy nie zgadzał się na Zielony Ład, w tym zaostrzenie pakietu klimatycznego, kastrację reform sądownictwa i tak dalej, i tak dalej... Ziobro kwituje, że o przeszłości i przyszłości chce debatować z byłym premierem. Bardzo zły pomysł. Dlaczego? Takie debaty w ramach jednego obozu nie mają żadnego sensu. Zgadzam się w tej sprawie z prezesem Jarosławem Kaczyński. A to nie można dyskutować w PiS? Dyskutujemy. I wychodzi na to, że w PiS-ie partyjna demokracja sięga tam, gdzie nie narusza interesów partii. W Wielkopolsce powstaje druga co wielkości farma wiatrowa. Ponad 50 turbin może zasilić w prąd 200 tys. domów. Rządzący mówią o ważnym interesie społecznym i przekonują, że energetyka wiatrowa to dziś najtańsze możliwe źródło energii. Sprawniejsze pozyskiwanie energii z wiatru miała umożliwić obiecywana przez rząd ustawa. Ale prezydent ją zawetował, choć dziś przekonuje, że jest za odnawialnymi źródłami energii. Zielona energia nabiera wiatru w żagle. Tu, w gminie Miejska Górka w Wielkopolsce, powstaje druga co do wielkości w Polsce farma wiatrowa. Będzie się składała z 53 turbin, każda o mocy 4 megawatów. Łączna moc tej farmy wyniesie ponad 190 megawatów. Prąd ma popłynąć za dwa lata. 200 tysięcy gospodarstw domowych, tyle może być zasilonych z takiej farmy. W naszej opinii to, co robimy, to jest najtańsza forma energii elektrycznej dzisiaj dostępna. Niższe rachunki u odbiorców to nie jedyna korzyść. Właściciele gruntów, na których są usytuowane wiatraki, to jest kilkadziesiąt gospodarstw rolnych, corocznie będzie otrzymywało wpływy z tytułu dzierżawionych swoich gruntów pod te siłownie. Ustawa wiatrakowa, która miała ułatwiać ich budowanie, przez m.in. skrócenie minimalnej odległości od domów, była pierwszą zawetowaną przez prezydenta Nawrockiego. Blokowanie rozwoju lądowej energetyki wiatrowej na poziomie legislacyjnym przez prezydenta jest blokowaniem rozwoju polskich firm. Bo to głównie one realizują te inwestycje. W skali kraju udział polskiego biznesu w inwestycjach wiatrowych to około 60%. To jest przede wszystkim inwestycja, która w praktyce zadaje też kłam tym tezom, że rozwój odnawialnych źródeł czy rozwój lądowej energetyki wiatrowej to jest napędzanie obcego biznesu. Nie, wręcz przeciwnie, to napędzanie biznesu w Polsce. Większość wież na farmę wiatrową przyjedzie ze Stoczni Gdańskiej. Pierwszy transport 18 sekcji planowany jest już w przyszłym tygodniu, produkcja trwa. Wiatraki przynoszą gminom konkretne wpływy z podatku od nieruchomości. W zachodniopomorskiej gminie Karlino jest ich ponad 70. Dokładnie 73 wiatraki, a wpływ do budżetu gminy to jest ponad 8,6 mln zł rocznie. Takimi elektrowniami rząd chce uniezależniać Polskę od importu surowców. Budowanie suwerenności energetycznej napotykało i napotyka bariery. Na początku słyszeliśmy, że kury przestaną się nieść, że dzieci przestaną się rodzić. Tych obaw było sporo, aczkolwiek po konsultacjach, spotkaniach z przedstawicielami wykonawców firm wiatrakowych, rozwiewaliśmy te wątpliwości. Te gminy, które dzięki wiatrakom mają już zyski, chcą więcej. Jest bardzo duża zgoda i akceptacja, żeby tam rozwijać dalej tę formę energii. Jak już dowiadujemy się, jak to funkcjonuje, wszystkie bariery i obawy uciekają. Przemijają z wiatrem. Rosjanie testują NATO, dlatego Sojusz ćwiczy, jak na prowokacje reagować szybciej i skuteczniej. W 12 francuskich bazach trwają manewry sił powietrznych. Piloci uczą się, jak przy niekorzystnych warunkach pomóc partnerom - także w Polsce. Francuzi do obrony wykorzystują Rafale - jedne z najnowocześniejszych myśliwców wielozadaniowych na świecie. Strzec naszego nieba to dziś główne zadanie francuskich myśliwców Rafale. Te wielozadaniowe samoloty są w stanie w mgnieniu oka wykryć wroga i w razie potrzeby go z neutralizować, dzięki takim jak ten pociskom. Rafale może pracować w różnych konfiguracjach, może przenosić pociski powietrze-powietrze albo powietrze-ziemia. To właśnie jego siła, może robić wszystko, od misji zwiadowczych po misje z użyciem pocisków manewrujących, w zależności od potrzeb. Od kilkunastu dni te myśliwce dbają też o bezpieczeństwo Polaków. Francja, by wzmocnić wschodnią flankę NATO, wysłała nad Wisłę trzy takie maszyny. Mają wykrywać i niszczyć rosyjskie drony. To bardzo wszechstronny samolot, który cały czas podwyższa standard, niedługo nie będzie miał sobie równych. Dziś to właśnie dzięki niemu jesteśmy jedną z najsilniejszych armii świata. Francja posiada ponad 200 takich gotowych do walki samolotów myśliwskich, dzięki czemu francuskie siły powietrzne są najsilniejsze w Europie. Ale biorąc pod uwagę coraz większe zagrożenie, francuska armia sumiennie przygotowuje się, by działać coraz szybciej i coraz skuteczniej. Dlatego w 12 bazach w całym kraju trwają trzytygodniowe ćwiczenia wojsk powietrznych VOLFA. Uczestniczy w nich tysiąc lotników z Francji, Włoch, Grecji, Kanady i Wielkiej Brytanii. Cel - przygotować się na wszystkie aspekty walk powietrznych, także te najbardziej niebezpieczne. Scenariusz ćwiczeń został przygotowany w oparciu m.in. o wojnę w Ukrainie, dlatego odpowiada na realne zagrożenia. Nasz trening staje się dużo bardziej wymagający w porównaniu do poprzednich lat. Dzisiaj np. w związku z zagrożeniem dronami musiałem zniszczyć cztery małe samoloty, które te drony symulowały. Przystosowujemy się do środowiska. Z naciskiem na jak najszybszą reakcję. Francuzi pracują nad koncepcją elastycznego rozmieszczania sił bojowych, czyli szybkiego przemieszczania wojsk bez dodatkowej logistyki. Jak widzimy, świat staje się coraz bardziej niebezpieczny i musimy być gotowi na wszystkie scenariusze. Co zrobić, jeśli nasza baza zostanie zniszczona? Ćwiczymy, by w mgnieniu oka móc przenieść nasze oddziały w inne miejsca. Po prostu odlecieć i być operacyjnym np. w innym kraju. Czyli w obcej bazie i z obcym zapleczem. To właśnie tak francuskie myśliwce w zaledwie 48 godzin dotarły do Polski, by chronić niebo po nalocie rosyjskich dronów. Francuzi - jak mówią - są gotowi, by chronić całą Europę. Ale te ćwiczenia to tak naprawdę tylko wstęp do wielkich międzynarodowych manewrów wojsk lądowych, powietrznych i marynarki wojennej, które mają odbyć się we Francji na początku 2026 roku. Ruszyły igrzyska pianistów. Dziś pierwsze przesłuchania. Wczoraj inauguracja Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. O zwycięstwo walczy 84 pianistów i pianistek. Polskę reprezentuje 13 osób. Większość przeszła przez gęste sito eliminacji. Jedni dopiero wchodzą w życie artystyczne, inni mają już szlify zdobyte na światowych salach koncertowych. O jednym z najważniejszych na świecie wydarzeń w muzyce poważnej Maciej Gąsiorowski. Raz na pięć lat filharmonia w Warszawie staje się centrum świata muzyki klasycznej. Od dziś przez trzy tygodnie jest to arena zmagań najlepszych światowych pianistów, która przyciąga melomanów ze wszystkich kontynentów. 25 godzin z Tokio tutaj. Dlaczego? Z miłości do Chopina i do Tomoharu Ushidy. Chiny, Hong Kong, Japonia - otwarcie konkursu zdominowali muzycy Dalekiego Wschodu. Wśród tych, którym udało się kupić bilety, także dominowali miłośnicy Chopina z Azji. Kupiliśmy online, nie było łatwo dostać biletu. W 10-15 minut wszystko było wyprzedane. Te bilety to prawdziwy skarb. Czuję się bardzo podekscytowany, czekałem na to pięć lat. Przyjechałem ze Szkocji. Ta cała atmosfera Konkursu Chopinowskiego jest nie do opisania, mam wrażenie, że to trzeba przeżyć, by zrozumieć ten fenomen. A tak swój występ przeżywał pierwszy z 84 uczestników konkursu. 20-letni Ziye Tao z Chin i Nokturn H-Dur. Teraz marzę tylko o tym, by pójść spać. - mówił tuż po półgodzinnym graniu. Chopin jest tak wrażliwy. Zabiera ci energię, zabiera wszystkie emocje. A tak wczoraj wyglądał koncert inauguracyjny, który otworzył polonez. Za fortepianem zasiedli zwycięzcy minionych edycji konkursu. M.in. Bruce Liu i Garrick Ohlsson, który w tym roku jest przewodniczącym jury. Czuję się wręcz przygnieciony zaszczytem, że jestem pierwszym w historii konkursu przewodniczącym jury niebędącym Polakiem. Oczywiście nie jest to taka sportowa rywalizacja, kto szybciej, kto więcej, tylko kto najlepiej, co zmierzyć już jest bardzo trudno. Wchodzimy w dziedzinę estetyki i indywidualnego odczuwania piękna przez jurorów. A to już pierwszy Polak w tegorocznym konkursie, Jan Widlarz. Czułem się bardzo spokojnie, tak się cieszyłem. Nagle siadłem, jak zacząłem grać, to mnie oblał jakby zimny pot. W mózgu dużo rzeczy które świadczyły, że to było coś, czego nie przeżyję przez jakiś czas. Konkurs będzie miał moim zdaniem najwyższy poziom w historii, jest to najważniejszy konkurs pianistyczny na świecie, a na pewno w Europie, o czym świadczy to, że jeśli ktoś wygra chopinowski, nie startuje w innych konkursach. W konkursie bierze udział 13 Polaków. Dziś konkurowali ze sobą także dwaj bracia: Andrzej i Krzysztof Wiercińscy. Wychowywaliśmy się razem, więc jesteśmy w niektórych aspektach podobni do siebie, koniec końców to grono jury wybiera, kto przechodzi dalej, wiec nie widzę powodów do bratobójczych scen. Przez kolejne trzy tygodnie zmagania pianistów będzie można oglądać na antenie TVP Kultura i kanale TVP VOD. Ja już dziękuję za uwagę. Za chwilę "Pytanie dnia". Gościem Aleksandry Pawlickiej będzie Robert Biedroń, europoseł, Nowa Lewica. Spokojnego wieczoru, do zobaczenia jutro.