Pomoc dla Ukrainy będzie trwała aż do zwycięstwa Ukrainy z rosyjskim barbarzyńcą - deklarują kraje NATO. Londyn zamierza podwoić liczbę czołgów Challenger 2, które przekaże wojskom ukraińskim. Dobry wieczór Państwu. Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości. Rafał Trzaskowski deklarował jakiś czas temu, że gdy dojdą do władzy, to przyspieszą kwestie z tematami klimatycznymi. Co my mamy jeść? Żaby? Ślimaki? No nie, absolutnie. Skandaliczne postulaty organizacji C40: mniej mięsa, nabiału i samochodów. To Jarosław Kaczyński, brat prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Są ludzie, na których możemy polegać. Wydarzenie pamiętamy dlatego, że było bardzo ważne dla Ukrainy. Ukraina dziękuje polskim politykom za odważną postawę w samym środku rosyjskiej inwazji. To była bardzo ważna wizyta, moment przełomowy w najnowszej historii. Takiej misji, jaką prowadzi TVP, żadna inna stacja nie prowadzi. Mamy tam wszystko. Działania charytatywne, wartościowe treści i promocja dziedzictwa kulturowego - misyjna rola TVP. Ograniczenie spożycia nabiału i mięsa. Do tego drastyczne ograniczenia podróży samolotem, pokaźne zmniejszenie liczby samochodów. Zakupy ubrań też mocno okrojone. Plany organizacji C40, do której należy zarządzana przez Rafała Trzaskowskiego Warszawa nie tylko uderzają w wolność Polaków, ale też w gospodarkę. Tym ideologicznym postulatom sprzeciwia się PiS. Ograniczenie liczby lotów do jednego na 3 lata to tylko jeden z celów organizacji C40. Ja sobie nie wyobrażam, jak można nie podróżować. Zamknąć się w jednym miejscu i siedzieć? Podejrzewam, że te ograniczenia i tak nie będą dotyczyły bogatych. C40 to organizacja zrzeszająca miasta zaangażowane w walkę ze zmianami klimatycznymi. Jednym z nich jest Warszawa zarządzana przez Rafała Trzaskowskiego z PO. C40 to jest organizacja, która jest organizacją elitarną. Skutki ograniczeń mogą dotknąć mieszkańców całej Polski. To lotnisko, które jest w Gdańsku, zarobiło w zeszłym roku prawie 23 mln zł netto. To są konkretne pieniądze, które dzisiaj mają być odebrane. C40 chce też pozbawić nas samochodów. Rafał Trzaskowski już zapowiedział zakaz wjazdu dla starszych aut do centrum stolicy od lipca przyszłego roku. Tak, one będą dotyczyły wszystkich. Tych, którzy wjeżdżają do miasta, jak również mieszkańców. Mimo że w 2019 roku zarzekał się, że tego nie zrobi. Czy jest rozważane zamknięcie części centrum miasta dla samochodów albo opłaty za wjazd do centrum? Nie. W planach C40 jest też usunięcie z naszej diety nabiału i mięsa. Mamy dokładny plan, jak do tego dojść. Jak będziemy rządzić, to będzie szybciej. Ekologiczną alternatywą dla mięsa według kojarzonych z opozycją mediów mają być robaki. Owady są alternatywą idealną. Nic, tylko przestawić jakąś barierę w naszym mózgu i pomyśleć o owadach jak o obiedzie. Ja mam taką propozycję dla pana Rafała Trzaskowskiego, skoro to takie dobre, pożywne. Proszę, żeby zrobił publicznie śniadanie, w którym sobie zrobi jajecznicę z pluskiew, koktajl z prusaków, niech wciągnie kilka glizd na naszych oczach i pokaże, jak mu to smakuje. Według C40 powinniśmy też ograniczyć kupno ubrań - do 3 sztuk rocznie. To jest ideologia neokomunizmu. Zawsze komunizm prowadził do bankructwa gospodarki. Stąd sprzeciw polityków PiS. Oczywiście my jesteśmy za tym, aby chronić przyrodę, ale nie dajmy się zwariować ideologii, która mówi, że zaraz nie będzie można korzystać z samochodów, nie będzie można jeść mięsa czy nabiału. Z sondażu Social Changes dla wpolityce.pl wynika, że ograniczeniom planowanym przez organizację C40 sprzeciwia ponad 80% Polaków. Bezpieczeństwo, samorządność, przedsiębiorczość i młode pokolenie - to 4 priorytety Stowarzyszenia OdNowa. Dziś odbył się kongres programowy ruchu, który jest częścią Zjednoczonej Prawicy. To obóz polityczny, który stawia na bliską współpracę lokalnymi władzami, na przykład przy inwestycjach. Wysokie koło Limanowej na Sądecczyźnie. Stary budynek podstawówki nie spełnia współczesnych wymogów. Nie ma sali gimnastycznej, nie ma nic tak za bardzo. Uczymy się na korytarzu WF-u. Wkrótce jednak szkoła w Wysokiem będzie miała nowoczesny i dobrze wyposażony budynek. Tych dzieciaków jest coraz więcej. Przynajmniej będą miały warunki odpowiednie. To możliwe dzięki największym w historii, bo dwudziestomilionowym inwestycjom w bazę oświatową w gminie, sfinansowanym w większości z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych. Pieniądze dla samorządów, które są skutecznie przekazywane, rozdysponowane na najważniejsze inwestycje w poszczególnych gminach, miejscowościach, powiatach. Samorządowcy mają też do dyspozycji Fundusz Rozwoju Dróg czy dopłaty do kosztów energii. Tak dużych rządowych pieniędzy na inwestycje dla lokalnych władz nie było nigdy wcześniej. Samorząd i rząd to są dwa płuca tej samej władzy publicznej, administracji publicznej, która ma służyć obywatelom. Najlepiej swój potencjał wykorzystują te województwa, powiaty, miasta i gminy, w których samorządowcy współpracują z rządem. W niektórych miastach wąsko pojęty interes partyjny bierze górę nad interesem mieszkańców. Byle tylko uderzyć w rząd. Nie. Administracja publiczna jest w Polsce jedna. Wielu samorządowców, którzy wychodzą z takiego założenia, działa w stowarzyszeniu OdNowa, które dziś miało swój kongres programowy. Inną znaczącą grupą w ruchu są środowiska młodzieżowe. Jesteśmy szerokim obozem politycznym. Szerokim obozem, który trafia do jak najszerszego kręgu Polaków, ma propozycje programowe dla wszystkich grup społecznych. Stowarzyszenie OdNowa założyli ludzie niegdyś związani z Jarosławem Gowinem. Kiedy ktoś próbował zniszczyć Zjednoczoną Prawicę, rozsadzić możliwość odpowiedzialnego prowadzenia polskich spraw, to stowarzyszenie potrafiło opowiedzieć się za polską racją stanu. OdNowa to obecnie część Zjednoczonej Prawicy, z którą wspólnie przygotowuje się do wyborów. Najnowszy sondaż poparcia partii politycznych pracowni Social Changes dla portalu wPolityce.pl wskazuje na rosnącą przewagę Zjednoczonej Prawicy nad Koalicją Obywatelską. Spójrzmy na szczegóły. Na PiS swój głos chce oddać 37% badanych. To wzrost o 2 punkty procentowe w porównaniu z poprzednim badaniem tej pracowni. Koalicja Obywatelska może liczyć na 29% głosów, tu z kolei spadek o 2 punkty procentowe. Na 3. miejscu Lewica z poparciem 9% badanych, wynik bez zmian. 2 punkty traci Polska 2050 i może liczyć na 7% głosów. Dalej Konfederacja i Koalicja Polska, z 6-procentowym poparciem. Pozostałe ugrupowania nie przekroczyłyby progu wyborczego. Teraz Ukraina i bardzo trudna sytuacja obrońców Bachmutu. W tym rejonie Rosja prowadzi też ostrzał artyleryjski Łymania. A wydarzeniom na Ukrainie z Dniepru przygląda się Piotr Kućma. Nie ma dnia bez tragicznych doniesień z Ukrainy, te docierają także z Zaporoża. Wśród osób zabitych w ataku rakietowym na budynek mieszkalny w Zaporożu jest ośmiomiesięczna dziewczynka. Do ataku doszło w nocy ze środy na czwartek. Nie ma szans na odnalezienie żywych. W połowie lutego rakieta rosyjska spadła na Dniepr. Teraz wracamy do tamtych wydarzeń. W latach 90., żeby zarobić na chleb, grał na ulicach polskich miast. Andriej Pietrow do Dniepru przyjechał z Kijowa, żeby zagrać koncert życia. Adagio. To najbardziej odpowiedni utwór, jak ludzie mają wielką rozpacz. O tragedii w Dnieprze niedawno mówił cały świat. Kto dziś o niej pamięta? Rodziny ofiar, sąsiedzi, duchowni, ratownicy i strażacy. Za mną widać panihidę, czyli prawosławne nabożeństwo. 14 stycznia, w sobotę, Rosja wystrzeliła rakietę służącą do niszczenia okrętów. Rakieta trafiła w ten blok mieszkalny. Mieszkałem na 7 piętrze. W tym bloku, w tej klatce, w kawalerce pod numerem 55. To wszystko, co z niej zostało. Przypomnijmy, co zrobiła Rosja. To była sobota, późne popołudnie, czas rodzinnych spotkań. Rosyjskie rakiety leciały na największe ukraińskie miasta. Na Kijów, Charków, Odessę i Dniepr. Tu zginęło 46 osób, w tym 6 dzieci. Zbrodnia. Gdy wyjeżdżaliśmy na miejsce zdarzenia tego feralnego dnia, byliśmy przygotowani na dużą liczbę ofiar. Był to dzień wolny od pracy, zdawaliśmy sobie sprawę, że rodziny były razem. Pani Ludmiła z 9 piętra jakimś cudem przeżyła ten atak, jej sąsiedzi nie. Na 8 piętrze zginęła rodzina, która przyjechała tu z Nikopola. W kolejnym lokalu mieszkała matka z 15-letnią córką, ona też zginęła. Do kobiety na 6 piętrze przyjechali syn i córka z rodzinami. Siedzieli przy stole w pokoju, matka wyszła do kuchni, wszyscy w pokoju zginęli. Do zrujnowanych mieszkań można zajrzeć z ulicy. Do tych, które przetrwały atak, wracają lokatorzy. Może ktoś jeszcze zgłosi się po tę ikonę. Ta ikona jest symbolem naszej niezłomności. Jej oprawa została uszkodzona, ale ikona jest cała. Matka Boska czuwa nad duszami tych, którzy zginęli. Ona pozostanie w naszej świątyni do czasu odnalezienia jej właściciela. Następnego dnia, już po uroczystości, znów ktoś zostawia kwiaty. Wojna przesunęła się na wschód. Życie w Dnieprze w środkowej Ukrainie wraca do normy. Tylko kolejne alarmy przypominają o zagrożeniu. Prezes Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki byli pierwszymi zagranicznymi politykami, którzy po rosyjskiej inwazji na Ukrainę pojechali do Kijowa 15 marca ubiegłego roku, wkrótce po napaści Rosji na ten kraj. Teraz Ukraińcy wyrażają wdzięczność za tę przełomową wizytę. W stolicy Ukrainy jest Marcin Lustig. W jaki sposób Ukraińcy dziękują Polakom? W Kijowie m.in. na bulwarach Szewczenki pojawiły się billboardy z podobiznami polskich polityków. W tym Jarosława Kaczyńskiego. Tak Ukraińcy wyrażają wdzięczność. Pamiętamy. 15 marca 2022 roku. Pierwsza wizyta zagranicznych przywódców w Kijowie. Tak Ukraińcy dziękują prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu i premierowi Mateuszowi Morawieckiemu za ich odwagę i solidarność. To Jarosław Kaczyński, brat prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Są ludzie, na których możemy polegać. A więc chciałem podziękować, ogromnie podziękować Polakom. Ukraińcy dobrze wiedzą, na kogo mogli liczyć od pierwszego dnia rosyjskiej inwazji i kto, ryzykując własne bezpieczeństwo, przyjechał do Kijowa, by powiedzieć: nie jesteście sami. Niedługo będzie rocznica pierwszej wizyty liderów zagranicznych przywódców zagranicznych do Kijowa po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny. To Ukraińcy przypominają o tej wizycie i Ukraińcy przypominają, kto wtedy podał im rękę. Niemal rok temu do atakowanego przez rosyjskich barbarzyńców Kijowa przyjechała delegacja 4 premierów z Polski, Czech i Słowenii na czele z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim. Chcemy pomóc Ukrainie i wiemy, jak ważna jest jej walka, bo to jest walka o nas wszystkich, to jest walka o cywilizację euroamerykańską, chrześcijańską. Kijów był wtedy pod ostrzałem. Ukraińcy od 3 tygodni dzielnie się bronili. Ta wizyta dodała im sił. Ci liderzy swoich wspaniałych krajów europejskich nie opuścili nas. Pokazują, że się nie boją. Martwią się naszym losem i są tutaj, żeby nas wesprzeć. To ważny krok. Z takimi przyjaciółmi będziemy mogli naprawdę zwyciężyć. Wtedy w Kijowie premier Jarosław Kaczyński, premier Morawiecki byli tam w imieniu chyba niemal wszystkich Polaków. Myślę, że to był narodowy moment zjednoczenia, ale to też było zdanie testu przywództwa w sytuacji ekstremalnej, trudniej, niewyobrażalnej dla wielu. Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawicki, premierzy Czech i Słowenii mieli odwagę stanąć ramię w ramię z ukraińskim prezydentem i jego brutalnie zaatakowanymi rodakami, w sercu oblężonej Ukrainy, by powiedzieć "nie" rosyjskiej inwazji. Upadek Ukrainy byłby dla nas ogromnym niebezpieczeństwem i w związku z tym trzeba uczynić wszystko, żeby Ukraina nie upadła, wszystko w ramach naszych możliwości i oczywiście we współpracy z sojusznikami, no ale wzięliśmy się za to od pierwszego dnia. Dlatego jako pierwsi pojechali do Kijowa wzorem Lecha Kaczyńskiego. Polski prezydent 14 lat wcześniej stanął na czele delegacji europejskich liderów, którzy w Tbilisi wyrazili solidarność z napadniętą wówczas przez Rosję Gruzją. Dzisiaj Gruzini pamiętają to, co wydarzyło się lata temu, i pamiętają przemówienie Lecha Kaczyńskiego. Myślę, że także Ukraińcy będą długo pamiętać tę pierwszą wizytę prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego. Wydarzenie pamiętamy dlatego, że było to wydarzenie bardzo ważne dla Ukrainy. To faktycznie pierwsze tygodnie wojny, było strasznie. Wówczas inni, nie to że zapomnieli o Ukrainie, ale bali się przyjeżdżać z wizytami do naszego kraju. I raptem ta pierwsza wizyta. Naprawdę było to wzruszające. Spotkanie kanclerza Niemiec i amerykańskiego prezydenta w Waszyngtonie. Uprzejme, ale błyskawiczne i bez konkretów. Berlin deklaruje wsparcie dla Ukrainy - tyle że jak wskazują eksperci, w wielu obszarach jest ono pozorne. Wizyta niemieckiego kanclerza w Waszyngtonie trwała zaledwie kilka godzin. Nie było zwyczajowej konferencji, a jedynie krótkie, utrzymane w serdecznym tonie oświadczenia w Gabinecie Owalnym. Razem dotrzymaliśmy obietnicy. Zintensyfikowałeś działania, aby zapewnić krytyczne wsparcie militarne. Osobiście uważam, Pomoc dla Ukrainy była najważniejszym tematem spotkania. Kanclerz Niemiec powtórzył to, co amerykański prezydent deklarował ostatnio w Warszawie Nasze wsparcie dla Ukrainy będzie niezachwiane. Myślę, że ważne jest, aby w tej chwili przekazać, że będziemy to robić tak długo, jak to będzie konieczne. Niemiecka prasa jeszcze przed wizytą zwracała uwagę, że w ciągu niecałego roku amerykański prezydent dwukrotnie był w Warszawie, pomijał za to Paryż i Berlin, co podkreśla wzrost znaczenia Polski w Europie, ale i spadek zaufania do Niemiec. Kanclerz Niemiec musi jak petent jeździć do Waszyngtonu i chyba się tłumaczyć z tego, co niemiecka polityka zagraniczna i jej przedstawiciele robili w ostatnim roku. A że niewiele robili, więc trzeba się po prostu tłumaczyć. Niemcy co prawda podkreślają, że coraz mocniej wspierają Ukrainę również militarnie, jednak w stopniu znacznie mniejszym niż USA, Wielka Brytania czy Polska, które od początku konfliktu przekazują Ukrainie ogromną pomoc. My jako Polacy i Wielka Brytania mamy tę samą determinację, że to, co jest potrzebne, to po prostu takie wsparcie będzie. Analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich zwracają również uwagę, że oficjalne dane Niemiec dotyczące pomocy dla Ukrainy mogą być mylące. Obejmują licencje na eksport, pomoc już udzieloną, dopiero realizowaną, a także planowaną w przyszłości. Niemcy przeznaczają 0,08% PKB, to jest po prostu przepaść. To jest ogromna przepaść między tym, co przeznaczają Niemcy, ukrywając to za liczbami. Analitycy OSW zwracają też uwagę, że najbardziej potrzebne Ukrainie ciężkie uzbrojenie i amunicja stanowią margines niemieckiej pomocy. Polska przekazała już 260 czołgów, Niemcy - zero. Polska przekazała 40 wozów opancerzonych, Niemcy - zero. Oglądają Państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Mamy już 4 medale halowych lekkoatletycznych mistrzostw Europy. Rekordowe nakłady na zbrojenia, rozbudowa armii i zacieśnianie relacji z sojusznikami. Polski resort obrony nie zwalnia tempa. Plany są ambitne, ale jak podkreślają przedstawiciele rządzącej partii, niezbędne wobec rosyjskiego zagrożenia. Ramię w ramię z Polską wsparcie deklaruje nasz największy sojusznik - USA. W Polsce jest ich około 11 tys. W zależności od potrzeb, są w stanie przerzucić przez Atlantyk znaczące dodatkowe siły. To nagranie z portu w Gdyni, gdzie zgromadzono sprzęt amerykańskiej 1 Dywizji Kawalerii, który wraca do Stanów po ostatnich manewrach. W jego miejsce pojawią się kolejne jednostki. Amerykańska misja przy NATO przekazała komunikat prezydenta Joe Bidena. Nie sprecyzowano, czy chodzi o przeniesienie całego dowództwa, czy o wysunięte dowództwo V korpusu w Poznaniu. Według zapowiedzi Waszyngton ma wesprzeć nasz region dodatkowymi dwudziestoma tysiącami żołnierzy. Amerykanie wzmacniają obecność na flance wschodniej, to się cały czas dzieje. Od 2016 roku, od szczytu NATO w Warszawie, ta obecność jest coraz większa. Ale obok samej obecności sojuszników Polska musi mieć własną armię i własny sprzęt, którym będzie w stanie nie tyle się bronić, co zminimalizować ryzyko ataku. Kupujemy naprawdę duże ilości groźnej broni. Chcemy z jednej strony odstraszyć od ataku na nas, a z drugiej strony siła militarna jest w czasie wojen wyznacznikiem pozycji tego państwa. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie ustawa o obronie ojczyzny i realizacja założeń zwiększenia liczebności Wojska Polskiego. W ubiegłym roku pozyskaliśmy 13 742 żołnierzy, tylu ludzi przystąpiło do WP. To jest rekordowa wielkość od czasu zaniechania poboru, czyli obowiązkowej służby wojskowej. W jej miejsce - dobrowolna zasadnicza służba. W tym roku przygotowano przeszło 25 tysięcy miejsc. Świat potępia skandaliczny wyrok dla białoruskiego laureata Pokojowej Nagrody Nobla - Alesia Bialackiego. Walczący z białoruskim dyktatorem opozycjonista za kraty trafił po demonstracjach przeciwko reżimowi Łukaszenki w 2020 roku. Sąd w Mińsku skazał go na 10 lat łagru. Reżim Alaksandra Łukaszenki kolejny raz odsłonił swoją brutalną twarz. Białoruski obrońca praw człowieka Alaś Bialacki - skazany na 10 lat kolonii karnej. Już od ponad 2 lat mamy do czynienia z ogromną falą represji na Białorusi. W tej chwili mamy 1500 więźniów politycznych. O uwolnienie Bialackiego i wszystkich więźniów politycznych na Białorusi apeluje ONZ, komitet noblowski i sekretarz stanu USA Antony Blinken. Polska domaga się od Brukseli natychmiastowego przyjęcia przygotowanych już w styczniu sankcji wobec Białorusi. Wymierzone są m.in. w sędziów i prokuratorów zaangażowanych w wydawanie skandalicznych wyroków z ostatnich tygodni. Wniosek Polski przypomina wcześniejsze uzgodnienia i wzywa do natychmiastowego przyjęcia tych sankcji. Na represje Łukaszenki Polska reaguje nie tylko werbalnym oburzeniem. W lutym, po pokazowym skazaniu lidera Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta przez reżim w Mińsku, decyzją MSWiA zamknięto kolejne przejście graniczne z Białorusią. Polska nie tylko wzywa, ale Polska zamknęła również większość przejść granicznych z Białorusią, co już odbija się prawdopodobnie negatywnie na białoruskiej gospodarce. Alaś Bialacki nie ustąpił w swojej walce o prawa człowieka i demokrację na Białorusi mimo brutalnych represji. Reżim Łukaszenki więził go wielokrotnie, m.in. w 2011 roku po tym, jak ówczesna prokuratura kierowana przez Andrzeja Seremeta przekazała do Mińska jego dokumenty i dane finansowe. Półroczna Nikola Sieczka przepadła jak kamień w wodę. W ten weekend Wilno zmieniło się w wielki jarmark. Kiermasz kaziukowy to najstarsze i najbarwniejsze wileńskie święto, które łączy tradycje Polski i Litwy. Tradycyjne potrawy, stragany i muzyka. To właśnie Kaziuki, wśród tutejszej społeczności znane od wieków. O Kaziukach nam opowiadali rodzice, dziadkowie i pradziadkowie. Początki jarmarku sięgają XVII wieku, kiedy to papież Klemens VIII oficjalnie ogłosił Kazimierza Jagiellończyka świętym Polski i Litwy. Od kanonizacji św. Kazimierza tradycja kaziukowa rozpoczęła się, wiec już ponad 400 lat ta tradycja istnieje. W tym roku obchody są szczególne, bo Wilno obchodzi swoje 700. urodziny. Z tej okazji stanęła tu 10-metrowa palma składająca się z 700 małych palemek, które zostaną sprzedane na charytatywnej aukcji. Te wszystkie pieniążki pójdą na ludzi z Ukrainy, którzy mieszkają teraz na Litwie. Kupić tu można nie tylko palmy, ale też lokalne smakołyki i rękodzieło. Gdyby ustawić wszystkie stragany wzdłuż ulic stolicy, to ciągnęłyby się na 4 km. Wśród odwiedzających bardzo duża grupa Polaków. Zawsze marzyłem, żeby tu przyjechać, i to marzenie się spełniło. Usłyszeliśmy o tym, że jest to piękna impreza, i faktycznie robi wrażenie. I dlatego organizatorzy spodziewają się rekordowej liczby odwiedzających. Kaziuki potrwają do jutra. Także jutro odbędą się tu wybory samorządowe, ważne także dla Polaków mieszkających na Litwie. Mamy już 4 medale halowych mistrzostw Europy w lekkiej atletyce. Do 2 krążków z piątku dziś kolejne 2 dołożyły Sofia Ennaoui i Anna Kiełbasińska. Zawody w Stambule obserwuje Mateusz Nowak. Możemy chyba powiedzieć, że w ten weekend polska lekkoatletyka kobietami stoi? Tutaj zdecydowanie tak. Trzeba przyznać, że panowie mieli pecha. Tak wygląda sportowiec do ostatnich metrów walczący o swoje marzenia. Rekord świata Adrianny Sułek. Rekord, z którego Polka cieszyła się kilka sekund. Potem na metę wbiegła Nafissatou Thiam i choć przegrała z Adrianną w biegu na 800 m, wygrała rywalizację w pięcioboju. Chciałam mieć bardzo rekord świata. Przez 3 sekundy mogłam się nim cieszyć, ale potem linię mety przekroczyła Nafi. Z taką ambicją, nie mamy wątpliwości, ten rekord jeszcze do Polki wróci. Czapki z głów przed Adrianną. W każdej z pięciu konkurencji poprawiła wczoraj rekord życiowy. Poleciała naprawdę pięknie! Zdobyła w sumie ponad 5000 punktów, poprawiając własny rekord kraju o niemal 150. Na Belgijkę tym razem to było trochę za mało. Ada wczoraj sama powiedziała: "Próbuję ją podgryzać, próbuję coś jej zabrać, jeszcze mi się nie udało, ale w końcu tego dokonam". Proszę mi wierzyć, ona tego dokona, dlatego że to jest zawodniczka, która wszystkie cele, jakie sobie do tej pory postawiła, zrealizowała. Swoje cele realizuje też Ewa Swoboda. Ewa walczy o srebro i być może je zdobyła. Zdobyła i to szybko. Dokładnie w 7 sekund i 9 setnych. Dla Ewy to trzeci medal Halowych mistrzostw Europy. Fajnie, bardzo się cieszę, jestem bardzo szczęśliwa! Czas 7,09 może być, ale to drugie miejsce się liczy. A jak! Trzecie też. Będzie brąz Sofii Ennaoui! Z rekordem życiowym na hali poprawionym o ponad sekundę. Ja jestem chyba dzisiaj najszczęśliwsza na tej hali. 2 tygodnie temu jeszcze nie wszystko wyglądało tak, jak to sobie zaplanowaliśmy z trenerem, tak więc bardzo się cieszę. Ta radość to u Polek coś naturalnego, bo cieszy się też Anna Kiełbasińska. Tak jak Sofia - dziś brązowa. Jutro ostatni dzień mistrzostw i kolejne polskie szanse medalowe. O podium powalczy m.in. Piotr Lisek. Viktoria jest wyjątkową 11-latką z marzeniami. Ale by się spełniły, potrzebna jest pomoc. Dziewczynka cierpi na rzadkie zwyrodnienie stawów, a operacja jest bardzo kosztowna. Dlatego do akcji włączyła się TVP Opole i zorganizowała dla dziewczynki koncert charytatywny. Viktoria ma jedno marzenie. Pojechać do Paryża. Podoba mi się to miasto. Najbardziej chcę zobaczyć wieżę Eiffla i na nią wejść. By marzenie się spełniło, TVP Opole włączyła się do zbiórki miliona złotych na kosztowną operację. 4-godzinny program zgromadził artystów, darczyńców i widzów, którzy zebrali kilkadziesiąt tysięcy złotych, a to jeszcze nie ostateczna kwota. Żadna pomoc nie byłaby możliwa bez państwa, widzów, którzy potrafią w kilka dni zebrać 150 tys. zł. Tak było 4 lata temu, gdy pokazaliśmy rodzinę z Pomorza, którą spotkała podwójna tragedia. Najpierw zmarła ukochana mama, kilka dni później spłonął dom, z którego Kacper cudem uratował młodszego brata. Widzowie "Wiadomości" odmienili nasz los. Jesteśmy im bardzo wdzięczni, że nam tak bardzo pomogli. Mamy już środki na kupno domu. Wsparcie widzów, ale również ich lokalnego dziedzictwa i kultury - to też ważna rola TVP. Dlatego co roku na naszych antenach szeroko relacjonujemy liczne festiwale. Od Festiwalu Dwa Teatry w Zamościu, Festiwalu Paderewskiego przez Festiwal Chopinowski po Festiwal Kultury Beskidzkiej. Takie kapele, grupy śpiewacze, soliści, których można tu zobaczyć, to nie zobaczy się nigdzie indziej w kraju. Dotyczy to też seriali w TVP, szczególnie tych historycznych, które poruszają tematy, o których do niedawna niewiele się mówiło. Może dać widzom do myślenia, jak ważne są nasze korzenie, jak ważne jest poznawanie swojej tożsamości, swojego pochodzenia. Takiej misji, jaką prowadzi TVP, żadna inna stacja nie prowadzi. Mamy tam wszystko. Właśnie oglądam i TVP Kulturę, i te regionalne programy. Wartościowe formaty, to mi się podoba. Bo dowiaduję się różnych rzeczy. O edukację od najmłodszych lat dba od lat TVP ABC. Chcecie wiedzieć, czym jest alergia pokarmowa, co to choroba Alzheimera, jaka jest różnica między przeziębieniem a grypą? Nieco starsi mogą pogłębiać swoją wiedzę, śledząc programy TVP Nauka. Jedyną stację w Europie, która relacjonuje na żywo najważniejsze naukowe wydarzenia. Swoim dziełem "O obrotach sfer niebieskich" dokonał rewolucji w nauce. Bo tu misja i postęp idą w parze.