Rosyjska agresja na Ukrainie trwa. Wciąż giną z rak Rosjan cywile, w tym kobiety i dzieci. W Mariupolu mogło zginąć nawet 20 tys. osób. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości. To już 70 dni barbarzyńskiej napaści Rosji na Ukrainę. Trupy są wszędzie. Nikt ich nie odkopał. To jeden wielki masowy grób. Bardzo dobrze było, temat trafiłem, tak że nie jest źle. Wystartował maturalny maraton. Był "Pan Tadeusz", tak że było fajnie. Pożary to tylko część z naszych działań. Dziś strażacy mają swoje święto. SYGNAŁ WOZU STRAŻACKIEGO 70. dzień rosyjskiego ataku na Ukrainę to ostrzał na niemal całe jej terytorium. Najcięższe walki nadal toczą się na wschodzie i południu Ukrainy, ale w ciągu ostatnich 24 godzin rosyjskie rakiety spadły m.in. na Lwów i - po raz pierwszy od początku agresji - na Zakarpacie, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Polską. Na Lwów po raz kolejny spadły rakiety, niszcząc infrastrukturę miasta. 3 rakiety spadły w okolicy dworca. Dochodzi do przerw w dostawie energii elektrycznej. 2 osoby zostały ranne. Rosjanie zapowiadają, że będą atakować wszystkie transporty broni na Ukrainę. Jednocześnie zbrodniarze zabijają przy tym niewinnych Ukraińców. W celu zniszczenia infrastruktury transportowej Ukrainy nieprzyjaciel przeprowadził ataki rakietowe na obiekty na terenie obwodów dniepropietrowskiego, kirowogradzkiego, lwowskiego, winnickiego, kijowskiego, zakarpackiego, odeskiego i donieckiego. Na wschodzie i południu Ukrainy trwają zacięte walki. Ukraińcy, do których cały czas dociera zachodni sprzęt, starają odpierać się wroga. W Makiejewce w obwodzie donieckim płonie magazyn ropy. Niepokoją ćwiczenia wojsk szybkiego reagowania na Białorusi. Rosyjskie dowództwo wojskowe stara się przyspieszyć tempo operacji ofensywnej na wschodzie Ukrainy w celu dotarcia do granic administracyjnych obwodów donieckiego i ługańskiego, a także rozwijać ofensywę w kierunku obwodu zaporoskiego i Krzywego Rogu. W tym celu nieprzyjaciel przegrupowuje i wzmacnia swoją armię. W Mariupolu - piekło. Nie ma kontaktu z ukraińskimi wojskowymi, którzy przebywali w Azowstalu. Najprawdopodobniej do zakładów wdarli się putinowcy. Nasi chłopcy bronią tej twierdzy, ale jest trudno, bo jest ostrzeliwana z ciężkiej artylerii, z czołgów, działa lotnictwo i podeszły okręty. A tam wciąż są cywile i 30 dzieci. Według najnowszych informacji w zbombardowanym ponad miesiąc temu teatrze w Mariupolu zginąć miało nie 300, a ponad 600 niewinnych cywili. Uderzenie było straszne. Wszystko było we mgle. Potem mój mąż poszedł na górę, aby zobaczyć, co się stało. I on zaczął wpadać w histerię. Powiedział, że trupy są wszędzie. Gruz wciąż tam jest - nikt ich nie odkopał. To jeden wielki masowy grób. W sieci pojawiają się nagrania Rosjan usuwających zwłoki i gruz w mieście. To w Mariupolu Putin ma chcieć zorganizować 9 maja paradę z okazji rosyjskiego dnia zwycięstwa. brakuje w propagandzie rosyjskiej takiego spektakularnego sukcesu, Mariupol oczywiście z punktu widzenia nas, którzy mamy dostęp do informacji z obu stron, a więc zarówno rosyjskich, jak i Ukraińskich, wiemy, że Mariupol nawet połowicznym sukcesem być nie może w obecnej sytuacji. W ciągu ostatnich 24 godzin na terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego Ukraińcy odparli 12 ataków agresora. Jak podaje Kijów, zginęło już 24 i pół tysiąca żołnierzy Putina. Widać, że rosyjskie wojsko zareagowało dziś niezwykle nerwowo na nasze sukcesy. Dlatego różne miasta ukraińskie po raz kolejny stały się celem rosyjskich pocisków i uderzeń. W obwodzie charkowskim ukraińskim wojskom udało się odbić kilka wsi. Krok po kroku, wioska po wiosce wyzwalamy nasze ziemie. Wioska za wsią idziemy w kierunku wyzwolenia naszego terytorium, zmierzamy do zwycięstwa nad okupantem kraju, nad dyktaturą. Może będą świętować dzień zwycięstwa w Moskwie, ale nie pozwolimy im świętować ani w Charkowie, ani w Kijowie. Rozpoczęła się nowa ewakuacja cywilów z Mariupola. Autobusy z Ukraińcami miały według lokalnych źródeł wyruszyć w kierunku Zaporoża. W samym Mariupolu prawdopodobnie toczą się teraz ciężkie walki o ostatnie miejsce, w którym chronią się jeszcze ukraińscy żołnierze. Rosyjskie wojska bardzo powoli, ale jednak posuwają się do przodu w Donbasie. Ukraińscy żołnierze nieoficjalnie mówią, że najeźdźcy mają dużą przewagę w średniej artylerii i dosłownie przykrywają ogniem ukraińskie oddziały. Ukraińcy nie mogą odpowiedzieć, bo brakuje im sprzętu. Sytuację obserwują nasi wysłannicy. w Kramatorsku jest Jacek Łęski, a w Odessie Piotr Kućma. Ale zaczniemy od Kramatorska i Jacka. Czy Rosjanie są bliżsi zawładnięcia tym regionem Ukrainy? Sytuacja nie zmieniła się radykalnie. Jest wiele sygnałów, które pozwalają wnioskować, że nad Donbasem zbierają się ciemne chmury. W okolicach Siewierodoniecka są toczone silne walki. Nie wszyscy chcą wyjeżdżać. W oddalonym o 40 km od linii frontu Kramatorsku zostało około 20% mieszkańców. Mówią, że przyzwyczaili się do życia w cieniu wojny. Nie chcę żyć w hali sportowej i spać na cudzym materacu. Więc śpię w swoim domu, w swoim łóżku. Na początku było ciężko, panikowałem, ale przyzwyczaiłem się. Pod względem emocjonalnym to czasami wprowadza człowieka w stan otępienia - siedzisz i się zastanawiasz: Co będzie, co będzie? Podobnie mówią ludzie w położonym obok linii frontu Sewierodoniecku i Lisiczańsku. Ale to duże miejscowości. W małych jest inaczej. Dziś ewakuowano mieszkańców Limania i Rajgorodka - tam ludzie widzieli z bardzo bliska to, co mogą zrobić rosyjskie rakiety. Ciężko powiedzieć, ilu ludzi zostało, ale w mieście jeszcze są ludzie potrzebujący ewakuacji. Służby robią wszystko, żeby ich wywieźć. Jakby było mało nieszczęścia, autobus, którym uciekli spod ostrzału, zepsuł się na drodze. A teraz trudno tu i o części, i o działający warsztat. Ci ludzie nie mieli wątpliwości, że trzeba uciekać. Planowaliśmy wyjazd wcześniej, ale do ostatniej chwili myśleliśmy, że nas ta wojna ominie, ale jednak nie ominęła. Nie wyjechaliśmy wcześniej, bo nie wiedzieliśmy, jak się to wszystko potoczy dalej. Dopóki pociski nie spadną ci na głowę, nie zdajesz sobie sprawy, co się wokół dzieje. A gdy na własne oczy widzisz, jak ludzie umierają, to wtedy uświadamiasz sobie, co się dzieje. Dzięki panu Bogu, że wydostałam się stamtąd, z tego piekła. Wczoraj w blokach zginęły 4 osoby. Ale tam zostało wielu ludzi, w tym z malutkimi dziećmi. Nie wiem, na co oni czekają. Nie wiedzą jeszcze, dokąd jadą. Są szczęśliwi, że udało im się ujść z życiem. Większość nie ma siły, by rozmawiać. Wielu zostawiło rodziców i innych krewnych. Najpierw do cioci Tani, potem do babci Romy, a potem do cioci Marysi. Rodzice i babcia zostali tam, bo nie mogą zostawić domu i gospodarstwa. Dopóki mają gdzie żyć, zostają tam. A gdy pocisk spadnie na dom i ujdą z życiem, to wtedy być może wyjadą. Liczę na to, że znajdę pracę. Myślałam, że może do was, do Polski pojadę, moja kuma tam pracuje. Jeszcze inni płaczą za porzuconymi przyjaciółmi - zwierzętami domowymi. Wypuścili na dwór gołębie, psy i koty. Można było zabrać tylko po jednym. Na ewakuację mogłam zabrać tylko jego, a oprócz niego miałam jeszcze 4 psy i 3 koty. Podrzuciłam innym ludziom. Szkoda, jak wyjeżdżaliśmy, to płakałam, ale co zrobić. Dziś z Limania wywieziono 84 osoby, w tym 6 dzieci. Nikt nie wie, ilu jeszcze zostało. Teraz w Wiadomościach południe Ukrainy. Czarnomorski port Odessa miał być jednym z najważniejszych celów rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Miał, bo od początku agresji pozostaje poza zasięgiem wojsk Putina. Miasto przygotowuje się na czarny scenariusz, a na miejscu jest Piotr Kućma. Na ile prawdopodobny teraz jest atak na Odessę? Około godziny 19.00 rozpoczął się ostrzał Odessy. Wciąż słychać syreny. Dlatego teraz jesteśmy w schronie hotelowym. W ciągu dnia miasto żyje. Miasto pomaga i będzie się bronić. Te kobiety z dziećmi nie chcą tu zostać ani chwili dłużej. Uciekły ze wschodu - z obwodów donieckiego, charkowskiego, ługańskiego. Niektóre jakimś cudem wydostały się z okupowanego Chersonia. Dla nich Odessa to tylko przystanek w drodze na zachód. Moje tereny są okupowane... Chwila, ja wyjeżdżam z chersońskiego regionu. W Odessie są pracownicy humanitarni. Organizują np. te transporty do Mołdawii. Zawsze próbujemy dotrzeć do miejsc, gdzie toczą się walki, aby wziąć najwięcej ludzi, jak tylko można, nie zawsze możemy podjechać blisko, bo drogi są nieprzejezdne. A tu Czerwony Krzyż wydaje jedzenie i ubrania. W kolejce stoi 18-letnia Aleksandra, która uciekła z Nowej Kachowki, gdzie Rosjanie wywiesili flagi Związku Radzieckiego. Rodzice się rozwiedli, do Odessy przyjechała z ojcem. Matka została w domu. Tutaj wydają pomoc tym, którzy uciekają od ruskiego miru, chcę powiedzieć "dziękuję", że wyzwolili mnie od rodziny, od domu i w rezultacie od wszystkiego, z czym wiąże się życie. Są też obrońcy miasta, do których dociera wojskowa pomoc z zachodu. Są ochotnicy wolontariusze... Jesteśmy pewni siebie, staliśmy się fortecą. ...i profesjonalna armia. To z okolic Odessy ukraińska armia odpaliła pociski manewrujące Neptun, które zatopiły rosyjski krążownik Moskwa. Ludzie walczą bez strachu, bo chronimy nasze miasto, które jest naszą matką. Odessa to najważniejsze i najbardziej zasobne miasto portowe na południu Ukrainy, nad Morzem Czarnym. Do niedawna cieszyła się względnym spokojem. Ale ostatnio rosyjskie rakiety spadły na akademik, lotnisko, skład broni i amunicji, na to osiedle mieszkaniowe. Przełomowym momentem było to, gdy rakieta trafiła w blok mieszkalny, po tym zaczęłam się bardzo bać, śpię z dzieckiem i myślę, że będzie jeszcze gorzej. Ale Odessa to również otwarte kawiarnie, sklepy i restauracje. Wojenna normalność od 5.00 do 22.00 - potem już tylko godzina policyjna. Jest wojna. Przyszedłem tu odpocząć, nocujemy w korytarzu. Co robić? Wojna, trzeba się dostosować, tak że żyjemy. Dzięki pomocy Zachodu Ukraina może wygrać wojnę z Rosją - tak w fabryce produkującej broń dostarczaną Ukrainie mówił amerykański prezydent Joe Biden. Polska jako pierwsza stanęła w obronie suwerenności Ukrainy, a dziś pomagamy też ukraińskim uchodźcom. Wkrótce do uczących się w polskich szkołach ukraińskich dzieci trafi przewodnik po historii Polski napisany w ich języku. Joe Biden z wizytą w jednej z fabryk produkujących broń dla Ukrainy. Mówił, że Amerykanie i ich sojusznicy wspierają dzielnych Ukraińców. Dajemy Ukraińcom możliwość obrony. I - szczerze mówiąc - nieraz już ośmieszyli rosyjskie wojsko. Dzięki temu, że Stany Zjednoczone razem ze swoimi sojusznikami dostarczają Ukrainie broń, może ona pokonać Rosję. Zupełnie inna postawa Niemiec, które długo zwlekały z dostarczaniem broni na Ukrainę. Brat mera Kijowa Wołodymyr Kliczko w stanowczych słowach odpowiedział na list niemieckich intelektualistów, którzy nawoływali do zaprzestania takich dostaw. Nie potrzebujemy tchórzliwych listów obwiniających ofiary, Polska jako pierwsza stanęła w obronie ukraińskiej suwerenności i stanowczo przeciwstawiła się rosyjskiej agresji. A za naszym przykładem - też inne państwa regionu. Bo Rosji najbardziej zależało na tym, by Polska i inne kraje zachodnie nie pomogły Ukrainie. Jeżeli się im pokaże, że Zachód im nie pomógł, że Polska jak 10 kwietnia 2010 roku kłania się przed Moskwą i rezygnuje z własnej suwerenności - tak było wtedy, dzisiaj na szczęście tak nie jest - ale jeśli uda się złamać opór Ukraińców, to już ich synowie, wnuki będą dobrymi poddanymi cara. Polska, która przyjęła ponad 3 mln ofiar wojny, głównie kobiet i dzieci, dba także o edukację najmłodszych Ukraińców. Uchodźcy z Ukrainy mogą zapoznać się także z polskim dziedzictwem kulturowym i historycznym. Pomoże w tym przewodnik po historii Polski napisany po ukraińsku. 150 stron, a na nich zdjęcia, mapy i najważniejsze fakty historyczne. 8000 egzemplarzy przewodnika już dziś trafi do kuratorów oświaty. Będzie udostępniany przez kuratorów oświaty do szkół, które będą zgłaszać takie zapotrzebowanie, jeśli zapotrzebowanie będzie większe, będziemy robić dodruk tego podręcznika, ale jest też możliwość pobierania go w formie elektronicznej. Polska stanowczo sprzeciwia się też decyzji Biura Międzynarodowych Wystaw, które jednakowo potraktowało Rosję i Ukrainę, zawieszając kandydatury Moskwy i Odessy do wystawy Expo 2030. Jest to dla nas bardzo niezrozumiałe. Chcielibyśmy, aby końcowo nie tylko zawiesić, ale wykluczyć Rosję i Moskwę, ale też dać szansę i kontynuować wniosek, który jest złożony przez Ukrainę i Odessę. Ukraińców wspiera też Mołdawia, którą odwiedził przewodniczący Rady Europejskiej. Od pierwszego dnia inwazji potępialiście rosyjskiego agresora i otworzyliście swoje granice dla tysięcy ukraińskich uchodźców. Nasi obywatele przyjęli do swoich domów ponad 90 tys. kobiet i dzieci. Z przerażeniem patrzymy na rosyjskie barbarzyństwo na Ukrainie. Tym bardziej że rosyjska agresja sięga coraz dalej. Portugalskie media informują, że powiązana z Kremlem organizacja miała dostęp do tajnych informacji o znajdujących się w tym kraju Ukraińcach. Komisja Europejska proponuje 6. pakiet sankcji wobec Rosji. Miałby on obejmować embargo na rosyjską ropę i wykluczenie jednego z największych rosyjskich banków z europejskiego systemu rozliczeniowego. Propozycje idą w kierunku, którego domaga się Polska, ale w Unii na razie nie ma jednomyślności w kwestii nowych sankcji. UE ma skończyć z zakupami rosyjskiej ropy w ciągu pół roku, a embargo na import produktów rafineryjnych ma wejść w życie za rok - tak proponuje Komisja Europejska. Powiedzmy sobie szczerze: To nie będzie łatwe ze względu na silne uzależnienie niektórych państw od rosyjskiej ropy. Ale po prostu musimy to zrobić. Proponujemy całkowity zakaz importu rosyjskiej ropy. Bruksela chce też wykluczyć z systemu rozliczeniowego SWIFT Sbierbank, który ma 37% udziałów w rosyjskim rynku. Główne rosyjskie telewizje mają zostać objęte zakazem nadawania w Unii ze względu na rozpowszechnianie kłamstw. Lista osób objętych unijnymi ograniczeniami ma zostać rozszerzona o wojskowych odpowiedzialnych za zbrodnie w Buczy, a także prawosławnego patriarchę Cyryla, który rosyjskiej agresji nadaje podbudowę religijną. Zaprezentowany w europarlamencie projekt 6. pakietu sankcji wobec Rosji to krok, w kierunku którego konsekwentnie zmierzała Polska. Nie da się ludzkiego życia przeliczyć na pieniądze. Nie bójmy się! Nie bójmy się powstrzymać Putina! Komisja Europejska jest gotowa przesunąć do końca przyszłego roku wejście w życie embarga na ropę w przypadku Słowacji i Węgier, które procentowo najmocniej uzależnione są od dostaw z Rosji. Podobnego okresu przejściowego chcą również Czechy, a Węgrzy stawiają dodatkowe warunki. Węgry mogą się zgodzić na te sankcje, jeśli przesył surowca ropociągami będzie z nich wyłączony. To jednak torpedowałoby sens wprowadzenia embarga. Tymczasem dotychczas wprowadzone sankcje działają. Według prognoz rosyjska gospodarka w tym roku skurczy się o 8,5%. Gdyby Unia wprowadziła sankcje na wszystkie surowce energetyczne, spadek PKB Rosji byłby dwukrotnie głębszy. Tylko twarde i konsekwentne sankcje. Całkowite odejście od importu rosyjskiego gazu i ropy. Unia jest w stanie przetrwać bez zakupów, które finansują rosyjską maszynę wojenną. Gazprom od tygodnia nie przesyła gazu do Polski, a w tym czasie poziom wypełnienia magazynów wzrósł z 76% do 81%. Ten bufor zależy od infrastruktury, którą posiadamy w Polsce, ta polityka jest rozsądna. Każde suwerenne państwo powinno tak robić. Jeden z najwyższych w Europie poziomów wypełnienia magazynów gazu to wynik uchwalenia 15 lat temu ustawy o zapasach ropy naftowej, produktów naftowych i gazu ziemnego. Przeciw głosowali politycy PO i PSL - w tym Donald Tusk i Waldemar Pawlak. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie: Żołnierze ćwiczą, żeby odstraszyć Rosję. Przyjaciele Putina znów atakują Polskę. "Pan Tadeusz" i "Noce i dnie" - z tymi lekturami zmierzyli się maturzyści na egzaminie dojrzałości. Język polski jako pierwszy, jutro matematyka, później języki obce. Maraton maturalny potrwa ponad 2 tygodnie, a przystąpiło do niego prawie 300 tys. uczniów. Po nastrojach można było sądzić, że stresu nie ma. Na sali się pojawił, a gdy wybiła godzina 9.00, 290 tys. absolwentów zmierzyło się z językiem polskim i rozprawką. Pierwsze, co zrobiłem, to szybko zobaczyłem tematy rozprawki, ale jak były dosyć proste, to postanowiłem, że już na luzie. Myślę, że była znacznie łatwiejsza niż w zeszłych latach ta matura, no i był "Pan Tadeusz", tak że było fajnie. Bardzo dobrze było, temat trafiłem, tak że nie jest źle. Maturzyści mieli do wyboru wiersz Józefa Barana "Najkrótsza definicja życia", "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza i "Noce i dnie" Marii Dąbrowskiej, gdzie musieli doszukać się, kiedy relacja z drugim człowiekiem staje się źródłem szczęścia. To był temat, który ja wybrałem, był dla mnie najprostszy, najłatwiej było tam coś znaleźć. Przy okazji jestem szczęśliwy, to dlaczego miałbym go nie wybrać? Ten drugi temat był o miłości, o przyjaźni, więc to były takie rzeczy, z którymi jednak można bardziej się utożsamić niż z takimi "Dziadami". Tematy nie były dla większości uczniów zaskoczeniem. Naprawdę dużo czasu w tym roku było poświęcone na powtórki, na przypominanie tego materiału, który był poznawany podczas zdalnego nauczania. Myślę, że edukacja zdalna nie wpłynie na wyniki egzaminu maturalnego. Maturzyści zdają egzamin na takich samych zasadach jak przed rokiem. Jest on nieco łatwiejszy, właśnie ze względu na pandemię. By zdać maturę, absolwent musi uzyskać minimum 30% punktów. Nie ma też egzaminów ustnych. Te same wymogi egzaminacyjne generalnie towarzyszą maturzystom w tym roku, są na to przygotowani, jestem przekonany, że sobie z tym świetnie dadzą radę. Jutro matematyka, w piątek języki obce. W przyszłym tygodniu matura z przedmiotów dodatkowych. Najpopularniejszy język angielski na poziomie rozszerzonym, prawie 70% tegorocznych maturzystów do tego egzaminu przystąpi. Egzaminy dojrzałości zakończą się 23 maja. Wyniki - 2 tygodnie później. W wieku 54 lat odszedł Józef Leśniak. Samorządowiec i były parlamentarzysta odszedł otoczony rodziną i przyjaciółmi - poinformował wojewoda małopolski. Józef Leśniak pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz w Agencji Rynku Rolnego. W latach 2010-2015 zasiadał w Radzie Powiatu Nowosądeckiego. Był również posłem na Sejm VIII kadencji. Od 2019 roku był wicewojewodą małopolskim. Rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe Defender Europe i Swift Response. W ogromnych manewrach bierze udział aż 18 tys. żołnierzy z 20 krajów. Tylko na polskich poligonach znajdą się żołnierze z USA, Francji, Szwecji, Niemiec, Danii i Wielkiej Brytanii. Na polskich poligonach ćwiczy około 7 tys. żołnierzy, dysponujących 3 tys. jednostek sprzętu. Ćwiczenia Defender Europe 2022 organizowane przez Amerykańskie Siły Zbrojne sprawdzają zdolność bojową w ramach wspólnej operacji. Możemy spodziewać się działań taktycznych w dzień i w nocy, różnych strzelań bojowych, czołgów, pododdziałów artylerii. W manewrach bierze udział łącznie 18 tys. żołnierzy z ponad 20 krajów. Polscy żołnierze demonstrują swoje umiejętności nie tylko na poligonach w Drawsku Pomorskim, Bemowie Piskim i Żaganiu, ale w ramach ćwiczenia Swift Response także na terytorium Czech, Litwy i Łotwy. Przede wszystkim jest to współpraca z wojskami zagranicznymi, m.in. z Amerykanami, Brytyjczykami, a także Niemcami. Są tu także żołnierze z Francji, Szwecji i Danii. Ćwiczenia mają na celu nie tylko zgranie się we wspólnych operacjach bojowych. Ale także przerzut wojsk amerykańskich z kontynentu amerykańskiego na europejski i przewóz tych wojsk do krajów wschodniej flanki NATO. To także ogromna operacja logistyczna. Do zakończenia manewrów, 27 maja, na polskich drogach, szczególnie w nocy, mogą być widoczne kolumny sprzętu wojskowego. Żołnierze proszą, by nie wzbudzać sensacji. I tutaj taki nasz apel do państwa, abyśmy nie robili zdjęć, nie umieszczali, abyśmy dbali o bezpieczeństwo wszystkich żołnierzy Wojska Polskiego. Defender Europe podnoszą bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO i demonstrują zaangażowanie USA w naszym regionie. Tylko poprzez politykę odstraszania, tylko poprzez taką stanowczą politykę Stanów Zjednoczonych możemy być bezpieczni. Istotną rolę w ćwiczeniach odgrywają żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy, doskonale znając teren, mają wspierać jednostki, szczególnie podczas przepraw. Ponad 160 mln euro, czyli około 750 mln zł - to kwota, jakiej unijny komisarz Didier Reynders zażądał od Polski za brak zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Nie dostaliśmy też pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy ani nawet na pomoc uchodźcom. Tymczasem opozycja mimo wojny na Ukrainie apeluje do Komisji o podjęcie wobec Polski jeszcze bardziej zdecydowanych kroków. Głównie dzięki zabiegom polityków PO i Lewicy europosłowie z innych państw znów mieli okazję do bezpodstawnych ataków na Polskę. Po raz kolejny zarzucano nam rzekomy brak praworządności w związku z reformą sądownictwa. Uważamy, że Komisja Europejska nie ma żadnego tytułu, by narzucać Polsce, jakie prawo w Polsce Polacy mają pisać. W dzień święta narodowego, w rocznicę uchwalenia pierwszej w Europie konstytucji, opozycja i jej zagraniczni sojusznicy porównywali Polskę z Rosją. Ponieważ każemy Rosji, żeby respektowała prawo międzynarodowe, musimy również wykonać pracę domową własną w UE. Nie może być u nas jakiegokolwiek łamania praworządności. Ten sam człowiek w 2018 roku, czyli 4 lata po aneksji Krymu, "otwierał nowy dialog z Rosją". Marzą się wam brudne, poplamione krwią ruble, które wymienicie na euro - rzekomo już czyste. To głodzenie - chociażby Polski - jest niczym innym, tylko wpisywaniem się w narrację Kremla. Kremlowi właśnie zależy na tym, żeby tak silny kraj jak Polska był coraz słabszy. Jak słabszy? Rękami unijnych urzędników. Z wyliczeń Reyndersa wynika, że łączna kwota kar nałożonych na Polskę za niezastosowanie się do nakazu zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego sięga już ponad 160 mln euro. Komisja Europejska wciąż blokuje też wypłatę należnych Polsce pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. W Parlamencie Europejskim bardzo mocno gardłowaliśmy za tym, żeby nie dawać rządowi pieniędzy. Nie dostaliśmy też ani eurocenta na pomoc uchodźcom, choć daliśmy schronienie ponad 3 mln Ukraińców uciekających przez wywołaną przez Rosję wojną. Dziękujemy! Opozycja i sprzyjający jej politycy w Parlamencie Europejskim chcą też powołania komisji śledczej w sprawie systemu Pegasus używanego przez służby wielu państw. Ten sam system od wielu lat jest używany m.in. we Francji, ale to nie budzi zaniepokojenia Unii. Również w 2021 roku służby niemieckie zakupiły Pegasusa. Wtedy ta sprawa nie wywołała w was niepokoju. Dlaczego wtedy nie powstała komisja śledcza? Odpowiedź jest prosta. Bo nie dotyczyło to Polski i Węgier. Dlatego nie dziwą opinie, że to UE ma coraz większy problem z demokratyczną kontrolą swoich instytucji. Instytucje europejskie nie odpowiadają absolutnie przed nikim, UE oddala się od swoich obywateli tak bardzo, jak to tylko możliwe. Stąd decyzja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów o opuszczeniu konferencji o przyszłości Europy. Politycy formacji twierdzą, że w Brukseli - bez czekania na demokratyczny wybór Europejczyków - elity już zdecydowały o federalizacji Unii. Sądziliśmy, że będzie to konferencja uczestnicząca, że będziemy mogli rozmawiać na ten temat z obywatelami, ale tak się nie stało. Opozycja atakuje Polskę, choć ta strategia nie przynosi jej poparcia społecznego. Wręcz przeciwnie. Jak są jakieś spory, to się załatwia w Polsce, a nie w Unii, nie chodzi się na skargę. Jak ktoś jest patriotą, to reprezentuje interesy swojego narodu, a nie cudze. Taka jest prawda, tak jest cały świat ułożony. Atakowanie Polski nie podoba się nawet wielu wyborcom opozycji. Być może właśnie dlatego na pierwszomajowe przemówienie Donalda Tuska na Górze Gradowej w Gdańsku przyszli niemal wyłącznie dziennikarze i lokalni działacze PO. Dzień później - w tym samym miejscu - Święto Flagi zgromadziło tłum gdańszczan. Takie jątrzenie, opieranie się na negatywnych emocjach, co zresztą od samego początku zapowiadał Donald Tusk, dla Platformy będzie zgubne i dla opozycji też będzie zgubne, bo Polacy chcą czegoś więcej. Ale PO nie jest w stanie wyjść poza tę bańkę, poza ten schemat i zaproponować czegoś pozytywnego. A nawet jak już coś zaproponuje, to i tak jest w tym mało wiarygodna. Z kwietniowego badania CBOS wynika, że Donaldowi Tuskowi ufa zaledwie co 3. wyborca. Ponad połowa Polaków mu nie ufa. Do Polski wrócą kolejne dzieła sztuki, które z powodu wojennej zawieruchy znalazły się poza granicami naszego kraju. Dzięki umowie pomiędzy władzami Le Moyne College w Syracuse a ministrem kultury i dziedzictwa narodowego profesorem Piotrem Glińskim ze Stanów Zjednoczonych już niebawem ma zostać przewiezionych 7 obrazów, które trafiły do Ameryki w 1939 roku na wystawę światową. Na miejscu jest nasz korespondent Rafał Stańczyk. Co to za dzieła sztuki i kiedy będzie można je oglądać w Polsce? Dzięki tej umowie Polska odzyskała 7 obrazów. Trafiły tu w 1939 roku. Każdy z tych obrazów przedstawia ważny moment historii polskiej. Miały też wpływ na historię świata. Np. Konstytucja 3 maja czy unia lubelska. II wojna światowa pokrzyżowała plany i te obrazy zostały tu na 83 lata. Codziennie ratują innych z narażeniem własnego życia. Wykonują jeden z najniebezpieczniejszych zawodów, a jednocześnie cieszący się największym zaufaniem społecznym. Strażacy obchodzą dziś swoje święto, a Państwowa Straż Pożarna w tym roku świętuje 30-lecie swojego istnienia. Zgłoszenie, błyskawiczny wyjazd z bazy i ratowanie ludzkiego życia - tak wygląda standardowy dzień ich pracy. Teoretycznie wiemy, do jakiego zdarzenia jedziemy, ale co na miejscu się będzie działo, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć i każda akcja, każda sytuacja jest inna. Państwowa Straż Pożarna obchodzi swoje 30. urodziny. Tylko w ubiegłym roku wyjeżdżała do ponad pół miliona interwencji, w tym 100 tys. pożarów. Bo dziś strażacy nie tylko gaszą ogień, ale też m.in. pomagają ofiarom wypadków czy usuwają skutki śnieżyc i nawałnic. Zaledwie co 5. interwencja dotyczyła pożaru. Jesteśmy nowoczesną, doskonale wyposażoną wyszkoloną formacją ratowniczą, a pożary to tylko część z naszych działań. W ostatnim czasie zarówno Państwowa, jak i Ochotnicza Straż Pożarna wspierały służbę zdrowia w czasie pandemii i pomagały w organizacji punktów recepcyjnych dla uchodźców z Ukrainy. O czym przypomniał w specjalnych życzeniach dla strażaków minister spraw wewnętrznych. Straże pożarne to jeden z najważniejszych elementów bezpieczeństwa, stąd też duże środki dla straży państwowych i ogromne też wsparcie dla straży ochotniczych. Stąd potężne inwestycje państwa w straż pożarną, która została objęta programem modernizacji służb mundurowych. Ale to nie wszystko. Także podwyżki płac, żeby służba była coraz bardziej atrakcyjna, żeby ludzie garnęli się do służby. Będzie więcej etatów w straży pożarnej, podobnie jak i w pozostałych służbach. Międzynarodowy Dzień Strażaka przypada we wspomnienie ich patrona - św. Floriana. NA CAŁY PROGRAM "GOŚĆ WIADOMOŚCI" Z NAPISAMI ZAPRASZAMY DO KANAŁU TVP INFO.