Rodzice powinni decydować, jak chronić dzieci przed przemocą, seksualizacją i uzależnieniami - o tym za chwilę. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam i zapraszam na Wiadomości. Oto co dziś w programie. Te himarsy, które stoją za mną, jesienią trafią do Polski. Sieją popłoch wśród Rosjan, wzmocnią polską armię. Waszyngton traktuje Warszawę jako wiarygodnego partnera. Przyszłość i kondycja fizyczna oraz psychiczna naszych dzieci to jest polska racja stanu. Mocny sprzeciw wobec seksualizacji najmłodszych. Jeżeli ktoś powinien być w Polsce chroniony najbardziej zdecydowanie, to są to właśnie dzieci. Spodziewałem się po nim więcej. Od miłości do nienawiści - czy Leo Messi pożegna się z PSG? Kara dla Leo Messiego to jest element większej całości. Wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak rozpoczyna wizytę w USA i Kanadzie. W planach jest spotkanie z szefem Pentagonu Lloydem Austinem, a także przedstawicielami przemysłu zbrojeniowego. Dziś minister obrony złożył wizytę w zakładach koncernu Lockheed Martin produkujących systemy artylerii rakietowej HIMARS. Wszystkiemu przygląda się nasz korespondent Rafał Stańczyk. Swoją wizytę wicepremier rozpoczął od wizyty w fabryce HIMARS-ów. To polska wyrzutnia, która za kilka dni trafi do naszego kraju, żeby bronić naszych granic. Ten sprzęt udowodnił swoją wartość bojową na wojnie w Ukrainie. O możliwościach produkcyjnych, zwiększeniu produkcji współpracy z polskim przemysłem zbrojeniowym rozmawiał tu wicepremier. Polska delegacja wraca dziś do Waszyngtonu, bo jutro rozmowy z Pentagonem Zakłady Lockheed Martin w Camden, w stanie Arkansas. Tu produkowane są systemy artylerii rakietowej HIMARS. Wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak na miejscu przyglądał się amerykańskim wyrzutniom, które trafią na wyposażenie polskiej armii. Te HIMARS-y jesienią trafią do Polski. Polska uzyskała zgodę amerykańskiego Kongresu na zakup 500 wyrzutni HIMARS i 9 tys. rakiet kierowanych - w sumie za 10 miliardów dolarów. Ta broń amerykańska jest po pierwsze sprawdzona, po drugie dostępna dla Polaków, co oznacza, że ten sojusz jest wiarygodny, że Waszyngton traktuje Warszawę jako wiarygodnego partnera. Taki sprzęt i technologię Amerykanie sprzedają tylko najbardziej zaufanym sojusznikom - takim jak Polska. Co więcej oprócz himarsów kupujemy amerykańskie systemy rakietowe Patriot, supernowoczesne czołgi Abrams czy myśliwce F-35 - maszyny najnowszej generacji. Będziemy liderem w Europie, będziemy mieć uzbrojenie, które broni naszego terytorium na całym obszarze i które skutecznie odstrasza potencjalnych agresorów. Dziś wizyta w zakładach zbrojeniowych, a jutro Pentagon i spotkanie z amerykańskim sekretarzem obrony Lloydem Austinem. Zaplanowano rozmowy o bezpieczeństwie i wzmacnianiu wschodniej flanki NATO. Jutro podpiszę z Lloydem Austinem umowę o współpracy w dziedzinie zamówień obronnych. Żeby polski przemysł zbrojeniowy Szef MON spotka się również z minister obrony Kanady, kraju, który też jest ważnym sojusznikiem Polski. System HIMARS. Ze względu na możliwości na polu walki nazywany jest bogiem wojny. To wyrzutnia rakiet do niszczenia pojazdów bojowych oraz składów amunicji. Stworzona dla amerykańskiej armii pod koniec lat 90. Ubiegłego stulecia. Ma 7 metrów długości, 2,5 metra szerokości i 3 metry wysokości. Porusza się z prędkością do 85 km/h. Himars jest w stanie trafić w obiekt oddalony nawet o 300 km. Jego siła ognia, a także precyzja uderzenia, pozwalają Ukraińcom na zadawanie Rosjanom bolesnych strat. "My się nie boimy - to agresor musi zacząć się bać pełnej siły sprawiedliwości" - w ten sposób prezydent Ukrainy po raz kolejny wezwał do osądzenia za zbrodnie wojenne Władimira Putina. Tym razem w Hadze, gdzie mieści się Międzynarodowy Trybunał Karny. Te słowa padły po nocnych rosyjskich atakach na Kijów i Odessę. W Odessie jest Piotr Kućma. Co wydarzyło się dziś w stolicy i na południu Ukrainy? Niepokojące informacje docierają z frontowego Chersonia na południu Ukrainy. Wojska rosyjskie codziennie ostrzeliwują z artylerii cele cywilne. Giną ludzie. W Odessie nad ranem obudziła nas potężna eksplozja. Usłyszałem charakterystyczny niepokojący dźwięk. Nad miastem latają irańskie drony kamikadze, które próbuje zastrzelić ukraińska obrona przeciwlotnicza. Oto budzący grozę dźwięk przelatującego bardzo blisko, powoli i tuż nad dachami shaheda, czyli irańskiego drona kamikadze. Na naszym nagraniu widać i słychać też ukraińską obronę przeciwlotniczą. Drony nad Odessą szukają celu, więc należy udać się w bezpieczne miejsce. Jest 3.00 w nocy i jesteśmy w schronie. Przydałaby się jakaś poduszka. Dla wielu ta noc była bezsenna. Rosja zaatakowała shahedami z północy i znad Morza Azowskiego. Dziś dowództwo sił "Południe" podsumowało ten atak. Okupanci wystrzelili 24 drony Shahed na Kijów i Odessę. Nad stolicą Ukrainy skuteczność obrony przeciwlotniczej stuprocentowa. 15 dronów zaatakowało Odessę. Tu 12 udało się zestrzelić. 3 spadły. Skuteczność naszej obrony rośnie. Obecne wyniki w zakresie strącania obiektów mówią same za siebie. Oczywiście nie rezygnujemy z dalszego wsparcia. Potrzebujemy bardziej nowoczesnego sprzętu. Ukraińcy pokazali fragmenty zestrzelonych dronów. Widoczne są na nich napisy: "za Moskwę", "za Kreml". To nawiązanie do tego niezweryfikowanego nagrania z Moskwy. Kremlowska propaganda twierdzi, że w porozumieniu z USA Ukraina przy pomocy dronów próbowała wyeliminować Władimira Putina. Kijów podkreśla, że wszystko zostało zainscenizowane przez Rosję. Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe dla wszystkich. Nie zaatakowaliśmy Putina ani Moskwy. Walczymy dalej, na naszym terytorium. Bronimy naszych wiosek i miast. Rosja ma w swojej historii i takie działania pod fałszywą flagą. To nie jest nic nadzwyczajnego. USA ogłosiły nowy pakiet pomocy militarnej dla Ukrainy o wartości 300 mln dolarów. Rakiety, amunicja i haubice mają wzmocnić wojska ukraińskie przed oczekiwaną kontrofensywą. Więcej o wojnie prowadzonej za pomocą niewielkich, lecz precyzyjnych i śmiercionośnych dronów, dziś w programie "Alarm!" o 20.15 w Jedynce. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Migranci znów szturmują granicę amerykańsko-meksykańską. Polacy znowu najlepsi. Biało-czerwony żagiel pierwszy na mecie. "Chrońmy dzieci" - apelują autorzy obywatelskiego projektu, którego celem jest wzmocnienie pozycji rodziców w szkole. Tak by treści przekazywane dzieciom były zgodne z systemem wartości, w jakim są wychowane w domu. Inicjatywa znalazła poparcie u marszałek Elżbiety Witek oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Pornografia - jedna z najciemniejszych stron Internetu. Zagrożenie, które dotyka nawet najmłodszych. Kwestia pornografii i związanej z nią seksualizacji Wiąże się z przemocą, z depresją, z wyższym korzystaniem z narkotyków. Seksualizacja to problem, który narasta nie tylko w Internecie. Rodzic dzisiaj naprawdę nie wie, może nie mieć takich umiejętności, co się dzieje w Internecie, ale także w naszych przedszkolach czy naszych szkołach, do których wchodzą różne organizacje nieprzygotowanych ludzi i nieuprawnionych do tego, żeby wychowywać dzieci. Stąd inicjatywa "Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców", która ma dać kontrolę rodzicom nad tym, kto i z jakimi treściami przychodzi do szkoły, by prowadzić zajęcia. Chodzi o to, by dzieci, w tym wypadku wyraźnie chodzi o dzieci, nie były poddawane praktykom, które z całą pewnością są dla nich szkodliwe i które mogą prowadzić do daleko idących zmian psychicznych. Praktykom stosowanym przez środowiska lewicowe i LGBT, które forsują ideologię w szkołach poza systemem edukacji i bez wiedzy rodziców. Deprawacja dzieci. To problem. Szczególnie w krajach Europy Zachodniej, choć i w Polsce pojawiały się podobne próby. Obrazy, które aż trudno komentować. Wszystkie karty praw podstawowych, karty praw rodziny o tym mówią jasno: rodzice są pierwszymi wychowawcami i to oni powinni być informowani o treściach, które będą przekazywane ich dzieciom. Dlatego niezbędne są konkretne rozwiązania prawne gwarantujące kontrolę rodziców nad treściami przekazywanymi dzieciom. Jeżeli ktoś powinien być w Polsce chroniony najbardziej, zdecydowanie to są właśnie dzieci. W marcu marszałek Elżbieta Witek zorganizowała w Sejmie debatę poświęconą bezpieczeństwu dzieci i młodzieży. Zgadzam się z tymi, którzy mówią, że kondycja młodzieży fizyczna i psychiczna to jest polska racja stanu. Członkowie rządu i przedstawiciele organizacji pozarządowych z całej Polski rozmawiali o przemocy, zagrożeniach w Internecie i uzależnieniach wśród młodzieży. Rodzice powinni mieć większy wpływ na to, co jest przekazywane dzieciom - to jest jedno z rozwiązań, które chciałabym zaproponować. I właśnie z myślą o nich powstał projekt o ochronie dzieci. Trzeba wspierać rodziców, żeby mogli realizować prawo do tego, żeby nie wpuścić do szkoły, gdzie się uczą ich dzieci, jakichś niechcianych treści, niepożądanych edukatorów. Pod obywatelskim projektem cały czas można się podpisać. Teraz matury. Tegoroczni abiturienci mają za sobą pierwszy egzamin z języka polskiego. Egzamin w nowej formule po raz pierwszy trwał 240 minut i składał się z trzech części. Jak poszło maturzystom? Maturalny maraton - rozpoczęty. Za chwilę rozdamy wam arkusze, musicie zapoznać się z pierwszą stroną. Punktualnie o 9.00 ponad 270 tysięcy maturzystów przystąpiło do egzaminu dojrzałości. Na chwilę przed - dużo emocji i niepewność. Stres jest znaczny. Czasem myślę, że umiem, a czasami, że nic nie umiem. Okazało się, że strach miał wielkie oczy. Reakcje na gorąco - pozytywne. Co myślisz o tej maturze? Na pewno była prosta, na pewno było to mniej straszne, niż się obawiałem. Była dość prosta, wszystko było do napisania. Dobrze, naprawdę dobrze, zdamy. W tym roku wyjątkowo przygotowano dwa rodzaje matur. Absolwenci czteroletniego liceum - w formule 2023, natomiast absolwenci czteroletniego technikum i wszyscy absolwenci z lat ubiegłych przystępują do egzaminu w formule 2015. W starej formule maturzyści musieli rozwiązać test i napisać tekst własny odnoszący się do fragmentów... Z "Pana Tadeusza" i "Przedwiośnia". Z kolei w nowej abiturienci mieli do wyboru dwa tematy. "Człowiek - istota, która jest pełna sprzeczności". A drugi temat to był: "Co sprawia, że człowiek staje się dla drugiego człowieka bohaterem?". W obydwu przypadkach piszący mieli odwołać się do wybranej lektury. Dałem przemianę Kmicica z "Potopu" oraz Konrada Wallenroda. Ja odwołałam się w pierwszym argumencie do Makbeta, w drugim - do "Zbrodni i kary". Uczniowie czteroletniego liceum poza wypracowaniem do rozwiązania mieli dwa testy: język polski w użyciu i historyczno-literacki. Trzeba znać książki i historię, ale ona była tak naprawdę prosta. Przed nimi kolejne egzaminy. Jutro czeka angielski, a 8 maja matma. A potem przedmioty na poziomie rozszerzonym i egzaminy ustne z języka polskiego i obcego, które wracają po trzyletniej przerwie związanej z pandemią. Wyniki - na początku lipca. Dziś święto prawdziwych bohaterów. Strażacy - codziennie stają oko w oko z największymi zagrożeniami. Ryzykują zdrowie i życie, aby uchronić nas od tego, co niebezpieczne. Nieprzypadkowo cieszą się największym zaufaniem społecznym. Doskonale wyszkoleni i wyposażeni. Zawsze gotowi do akcji. Strażacy obchodzą swoje święto. Liczymy na siebie, musimy być zgrani przede wszystkim, dlatego pełniąc służbę, my doskonalimy się zawodowo cały czas, żeby być przygotowanym. Wyjazdy na ratunek to nie tylko gaszenie pożarów, ale wszechstronna służba na rzecz drugiego człowieka. Strażacy z Polski biorą udział w akcjach ratunkowych także poza granicami kraju. Wystarczy wymienić: pożary w Szwecji czy Grecji czy pomoc poszkodowanym w wyniku trzęsienia ziemi w Turcji. Nic więc dziwnego, że od lat to właśnie oni obok żołnierzy i medyków cieszą się największym zaufaniem. To są cudowni ludzie, trzeba im oddać cześć. W małych miejscowościach i wsiach bezpieczeństwa strzegą druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej. Wspaniali chłopcy. Ratują nas. To plac Piłsudskiego w Warszawie i centralne obchody Dnia Strażaka. Wiele lat wysiłków, często ryzyka, nieprzespanych nocy, ale przede wszystkim służby, służby i jeszcze raz służby. Dla bliźnich, dla nas. Co minutę w każdym miejscu Polski o każdej porze dnia i nocy wyjeżdżali strażacy, by ratować życie i mienie ludzkie. W wypełnianiu zadań w czasie służby pomaga nowoczesny sprzęt, który trafia do jednostek w ramach rządowego wsparcia. W tym roku przekażemy rekordową liczbę wozów strażackich dla Ochotniczych Straży Pożarnych i także dla Państwowej Straży Pożarnej. Tylko w tym roku do ochotników trafi 677 nowych wozów. W dniu waszego święta wszystkim funkcjonariuszom i funkcjonariuszkom, wszystkim druhnom i druhom życzę, aby każdy powrót z akcji był powrotem bezpiecznym. W czasie uroczystości wręczono nominacje generalskie i odznaczenia, w tym po raz pierwszy - Krzyże Świętego Floriana. Strażacy zmagają się z tym, co niebezpieczne, aby oddalić zagrożenie od nas. To trudna walka z żywiołem i czasem. O ich odwadze i bohaterstwie wszyscy wiemy, ale dziś po prostu im za to dziękujemy. W całej Europie tegoroczna majówka była wyjątkowo droga. Wszystko przy wojnę na Ukrainę i światowy kryzys energetyczny. W Polsce inflacja od 3 miesięcy wyraźnie hamuje. A w przyszłym tygodniu ma zebrać się Rada Polityki Pieniężnej. Jeszcze kilka miesięcy temu jego cena była windowana przez składy węgla. Teraz można go kupić znacznie taniej. Polska Grupa Górnicza sprzedaje węgiel po nieco ponad 1700 złotych za tonę i właśnie wprowadziła promocję cenową. Możemy kupić od 1 do 5 ton węgla i wtedy kolejny zakup, kolejnych ton możemy kupić taniej o 400 zł na tonę. Obniżki cen to dobra wiadomość dla tych, którzy kupują węgiel nie tylko przed sezonem grzewczym i dobra dla procesu walki z inflacją. Rada Polityki Pieniężnej podejmie decyzję dotyczącą stóp procentowych w przyszłym tygodniu. Zdaniem ekonomistów nie zmieni ich wysokości, bo te obecne hamują inflację. Decyzję o podwyżce stóp podjął właśnie Europejski Bank Centralny, który podnosi stopy łagodniej niż Polska czy Czechy w obawie przed zaszkodzeniem tonącym w długach gospodarkom strefy euro z południa Europy. Prognozy dla inflacji zakładają, że będzie ona jeszcze długo wysoka, dlatego rada prezesów zdecydowała o podwyżce stóp procentowych. Dotychczasowa walka z inflacją sprawi, że ten rok będzie dla niektórych europejskich gospodarek oznaczać recesję. Choć zdaniem analityków Banku Światowego polski PKB będzie na plusie. W tej globalnej instytucji doszło właśnie do wyboru nowych władz tej instytucji. Bank Światowy ma nowego szefa. Rada Dyrektorów właśnie zatwierdziła Ajay'a Banga na stanowisko nowego prezesa. Polska poparła jego kandydaturę na to stanowisko. Zdaniem Banku Światowego PKB Polski w tym roku wzrośnie o niecały procent. Stany Zjednoczone znoszą pandemiczne restrykcje, co przy okazji zmienia prawo wprowadzone jeszcze przez Donalda Trumpa pozwalające na szybkie zawracanie nieuprawnionych migrantów do Meksyku. Choć nowe przepisy mają być wdrożone 11 maja, granicę już szturmują imigranci nie tylko z Meksyku, ale także wielu państw Ameryki Łacińskiej. Waszyngton wysyła na granicę wojsko. Cel jest prosty - za wszelką cenę przedostać się przez granicę. Udało mi się znaleźć lukę. Tak jak wszyscy przedostałem się tu nielegalnie. Pościgi jak z filmów to codzienność dla funkcjonariuszy amerykańskich służb strzegących granicy z Meksykiem. Waszyngton podjął decyzję, by wysłać tu wojsko. Przez 90 dni półtora tysiąca żołnierzy wypełni krytyczne luki monitorowania granicy, pozyskiwania i wprowadzania danych czy wsparcia technicznego. Ponad 2 miliony imigrantów próbowały w ciągu ubiegłego roku nielegalnie dostać się do USA południową granicą, która skumulowała na sobie gangi, przemyt narkotyków, przemyt ludzi - kobiet, dzieci - i wszystko, co najgorsze. Teraz wszystko wskazuje na to, że liczba szturmujących granicę zwiększy się nawet do kilkunastu tysięcy dziennie. To właściwy moment. Jestem pewny, że uda mi się dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. 11 maja zostaną zniesione pandemiczne restrykcje wprowadzone jeszcze przez Donalda Trumpa, które pozwalały na błyskawiczne odsyłanie nielegalnych imigrantów do Meksyku. Efekt? Skuteczną zaporą, z której administracja Joego Bidena nie zrezygnowała, jest mur. Bo niezależnie od poglądów i różnic w prowadzeniu polityki migracyjnej cel jest ten sam. Ta granica musi być wcześniej czy później szczelna, monitorowana. Takie zapory powstają w Izraelu, Bułgarii czy Grecji. Ta w Polsce na granicy z Białorusią jest gotowa. Mamy pełny zapis tego, co dzieje się na granicy. To jest prawie 3 tysiące kamer dzienno-nocnych, kable detekcyjne, 11 kontenerów technicznych. To wszystko działa. Działa mimo wielu wątpliwości, szczególnie ze strony przedstawicieli opozycji. Ten mur nie powstanie ani w ciągu roku, ani w ciągu trzech lat. Bo nie jest wcale intencją zbudowanie dobrych, skutecznych zapór. Dzięki zaporze każdego dnia straż graniczna wykrywa około stu nielegalnych prób wtargnięcia na polskie terytorium. Teraz Elbląg i spór władz miasta z rządem. Chodzi o pogłębienie 900 metrów toru wodnego w tamtejszym porcie. Inwestycja pozwoliłaby na rozwój regionu, nowe miejsca pracy i większe wpływy do budżetu państw. Samorząd nie ma jednak na ten cel pieniędzy, nie chce też zgodzić się na propozycję Ministerstwa Infrastruktury. Ten port czeka na drugie życie. Ale by wrócił tu ruch, konieczne jest pogłębienie toru wodnego w Elblągu, a lokalni politycy odrzucają rządowe wsparcie w tej inwestycji. To byłaby szansa na rozwój dla miasta. Zawsze Elbląg byłby trochę bogatszy. Rząd zaproponował na ten cel 100 milionów złotych w zamian za udziały w spółce kontrolującej port. Chcemy, żeby elbląski port się rozwijał, żeby skorzystał w pełni z potencjału związanego z przekopem Mierzei Wiślanej i chcemy, żeby był jednym z motorów napędowych rozwoju Elbląga i całej ziemi elbląskiej. Kontrolowany przez Platformę, PSL i SLD samorząd oraz spółka zarządzająca portem na takie rozwiązanie zgodzić się nie chcą. Ich zdaniem inwestycję powinien zrealizować Skarb Państwa i Urząd Morski w Gdyni. Dodają, że po przekopie Mierzei Wiślanej rządowe prace zatrzymały się 900 metrów od portu i przestano je kontynuować. To nieprawda. Elbląg nie chce na to odpowiedzieć w sposób konstruktywny, a więc realizować inwestycji w zakresie modernizacji portu, co niezmiernie nas dziwi. Problem w tym, że większość tych terenów nie należy już do miasta. Te, które należą, są z kolei użytkowane np. poprzez dzierżawę przez inne podmioty. Część portu należy do Skarbu Państwa, część należy do samorządu, ale samorząd ma prawo dzierżawić te tereny. W Elblągu nawet w środowiskach nieprzychylnych rządowej propozycji mówi się, że porozumienie jest konieczne, bo innego inwestora nie ma. Tylko poprzez współpracę, porozumienie można dojść do czegoś dobrego. Jeżeli ktoś blokuje złośliwie, politycznie inwestycje, robi poważny błąd również przeciwko sobie. Jeśli do porozumienie nie dojdzie, rząd rozważa także inny scenariusz - zawarcie umowy z prywatnymi inwestorami. Władze miasta zorganizowały w tej sprawie ankietę. Elbląscy radni PiS uważają, że towarzysząca jej kampania "Powiedz 'tak' miejskiemu portowi" jednoznacznie sugeruje odpowiedź i podważa wiarygodność badania. Z sondażu Social Changes dla portalu wpolityce.pl wynika tymczasem, że większość mieszkańców Elbląga popiera propozycje rzędu. Po pogłębieniu toru wodnego tutejszy port ma szanse stać się czwartym portem morskim o strategicznym znaczeniu dla polskiej gospodarki. "Wywalić pomnik starego Piłsudskiego " - mówi dziennikarz Jacek Żakowski. A wraz z pomnikiem marszałka chce wyburzyć pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Kto jest dla panów Lisa i Żakowskiego wzorem do naśladowania, jeśli nie Piłsudski - pyta profesor Henryk Domański. Na potrzeby polityczne uderza się w ważne dla Polaków symbole. W kolei w europarlamencie obsceniczna wystawa profanująca chrześcijańskie symbole. To jeden z ojców polskiej niepodległości. Marszałek Józef Piłsudski, dla Polaków - symbol bohaterskiego żołnierza, dla którego ojczyzna była ponad wszystko. Ale w tej rozmowie marszałek jest kojarzony "z genem autorytaryzmu." Tusk byłby wariatem, gdyby chciał ten pomnik wywracać. A ja bym chciał, razem oczywiście z pomnikiem, Lecha Kaczyńskiego wywalić, pomnik starego Piłsudskiego. W Polsce były usuwane pomniki, ale przedstawicieli reżimów, które zniewalały Polskę. Pytanie, w co wpisuje się ta koncepcja. Jeżeli ktoś chce burzyć pomniki naszych bohaterów narodowych - Józefa Piłsudskiego czy Dmowskiego - to wpisuje się niestety w kategorię zdrajców i okupantów ziem polskich. Ale w tej rozmowie jest czytelna teza. Z pomnikiem Lecha Kaczyńskiego wywalić pomnik starego Piłsudskiego. W tej nienawiści, tak to trzeba chyba określić, w stosunku do obozu rządzącego zapominają chyba o tym, kim są. Powinni się przenieść, być może zmienić miejsce zamieszkania. Był już pomysł likwidacji IPN autorstwa Grzegorza Schetyny, teraz przyszedł czas na monumenty Piłsudskiego. Ta walka z pamięcią historyczną przypomina mi słowa wybitnego polskiego XIX-wiecznego historyka Józefa Szujskiego, który mówił: "Fałszywa historia jest mistrzynią fałszywej polityki". To też polityka, a nie sztuka. I także ma uderzać w ważne wartości. Tak o najnowszej wystawie w europarlamencie mówi europosłanka Izabela Kloc. Tu Jezus otoczony przez apostołów przebranych za sadomasochistycznych niewolników. Te zdjęcia zaprezentowane na wystawie wykorzystują symbole chrześcijańskie, religijne w otoczeniu skandalicznych obrazków. Jak nagi mężczyzna przypominający Jezusa przybity do krzyża, do którego przytula się inny nagi mężczyzna. Skandaliczną wystawę zorganizowali szwedzcy europosłowie z lewicy. Autorka czy pani poseł nigdy nie zdecydowałaby się na to, by w Parlamencie Europejskim przedstawić wystawę, która godziłaby w uczucia religijne islamu, obśmiewałaby Koran czy Mahometa, bo za to grozi jej kara śmierci. Izabela Kloc wysłała list do kierownictwa Parlamentu Europejskiego. Wyraża sprzeciw i domaga się wyjaśnień. W '98 roku w sprawie twórczości szwedzkiej artystki protestował Watykan. Polacy znowu byli najlepsi. Jacht "I Love Poland" zwyciężył w kolejnych regatach i po raz kolejny biało-czerwony żagiel powiewał na międzynarodowych wodach po sukcesie naszej załogi. Te barwy nas łączą podobnie jak zwycięstwa naszych reprezentantów. Te najpiękniejsze biało-czerwone barwy powiewały w ostatnich dniach nie tylko w polskich miastach, ale też na Morzu Śródziemnym. Polska łódź regatowa wygrała regaty wokół Majorki. Polacy byli pierwsi w swojej klasie. Dla nas - od początku to podkreślamy - aspekt sportowy jest istotny, aczkolwiek sam jacht, nazwa "I Love Poland" i barwy, w jakich jest, biało-czerwone, wyglądają pięknie i my odczuwamy dumę z tego powodu. Trasa wyścigu wiodła dookoła Majorki, Minorki oraz kilku innych niewielkich wysp: El Toro przy zachodnim brzegu Majorki, Isla del Aire na południe od Minorki oraz Archipelagu Cabrera położonego 30 mil morskich na południe od Majorki. Jesteśmy bardzo mile odbierani wszędzie, w każdej marinie, na wszystkich regatach. Chcielibyśmy to podtrzymywać i dbać o ten wizerunek. Ten wizerunek na pewno pomaga nam we wszystkim. Na pewno pomagają regularne zwycięstwa. Trasę regat La Larga załoga jachtu "I Love Poland" pokonała w 24 godziny 38 minut i 50 sekund. Jako ciekawostkę podam, że kolejny jacht na mecie zameldował się aż po 15 godzinach. W tym roku załoga "I Love Poland" już 4 razy stawała na podium. Jacht "I Love Poland" okazał się bardzo udanym projektem, który pozwala nam przede wszystkim widzieć biało-czerwoną majestatycznie powiewającą na najbardziej znaczących regatach na świecie. Sport to jeden ze sposobów wyrażania naszego przywiązania do barw narodowych. Ja myślę, że to jest jedna z form nowoczesnego patriotyzmu. Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego profesor Piotr Gliński podkreśla, że zwycięstwa pomagają budować dobry wizerunek Polski na świecie. Sukces sportowy, sukces wizerunkowy, bo za tym stoi reprezentant Polski w biało-czerwonych barwach, przepięknie nazywający się jacht, a jednocześnie za tym stoi przepiękny etos wychowawczy. W 4 edycjach programu szkoleniowego Polskiej Fundacji Narodowej wzięło udział ponad tysiąc żeglarzy. Dla PSG rozegrał 71 meczów, w których strzelił 31 bramek i zaliczył 34 asysty. Statystyki dla normalnego piłkarza kosmiczne, ale nie dla Leo Messiego. Kibice nie są zadowoleni z tego, jak spisuje się na boisku i poza nim. Domagają się, by jeden z najlepszych piłkarzy opuścił ich klub, co prawdopodobnie stanie się latem. Sierpień 2021 roku. Leo Messi - zaprezentowany w PSG. Jeden z najgłośniejszych transferów w historii. Kosmiczne zarobki, kochający kibice i świetny zespół. Kwiecień 2023. Messi uśmiechający się na spocie promującym wakacje w Arabii Saudyjskiej. Sielanka, prawda? Nie do końca. Argentyńczyk nikomu o swojej dwudniowej podróży do Arabii Saudyjskiej nie powiedział. Klub - zdziwiony, kibice - też. Efekt - Dwutygodniowe zawieszenie. Messi nie wywiązywał się ze swoich zobowiązań, miał nas wprowadzić do Ligi Mistrzów, a tego nie zrobił, był słaby. Spodziewałem się po nim więcej. A wiadomo, że z kibicami lepiej nie zadzierać. Bo mogą wyjść na ulice i wyrazić swoją opinie zespole. Oprócz zarządu klubu najbardziej dostało się właśnie Messiemu i Neymarowi. Mamy zawodników, którzy nie walczą za nasze barwy, nie szanują naszego klubu. Przykład Messiego najlepiej to pokazuje. I mimo że siedmiokrotny zdobywca Złotej Piłki ma możliwość przedłużenia kontraktu, w przyszłym sezonie w PSG raczej już nie zagra. Klub szybko odpadł z Ligi Mistrzów, Leo bywa wygwizdywany przez kibiców, a relacje z fanami są dla niego bardzo ważne. Wygląda to, jakby piłkarz i klub odsuwali się od siebie. A to sprawia, że inne kluby podsuwają Leo propozycje kontraktów. Nie narzeka na brak ofert. W każdej chwili może wrócić do ukochanej Barcelony, gdzie ma posiadłość, jakaś niemoralna propozycja od Al-Hilal leży na stole, więc byłoby to zupełnie nielogiczne, bardzo dziwne, gdyby Leo Messi pozostał w Paryżu.