19.30 w sobotę 4 maja. Zbigniew Łuczyński, zapraszam. A dziś wśród najważniejszych wiadomości... Fundusz Sprawiedliwości bez immunitetu. To będzie więcej niż jedna osoba. Na tej sprawie odciska się piętnem projekt polityczny. Bohaterowie na co dzień i od święta. My mamy pomagać, mamy się nie bać, choć ten strach w nas też jest, bo jesteśmy tylko ludźmi. Teraz zaczyna się najbardziej intensywny okres. Akcja "Włącz się" zakończona sukcesem. Mały krok i mogą wejść na antenę. Jestem gotowa na tę przygodę. Afera związana z Funduszem Sprawiedliwości będzie skutkować uchyleniem immunitetów. Zapowiedział to podczas rozmowy w "Pytaniu dnia" na antenie TVP Info minister Sprawiedliwości Adam Bodnar. Ma się to stać w ciągu kilku tygodni i dotyczyć będzie, jak mówił minister i prokurator generalny, więcej niż jednej osoby. Czy wśród tych osób będzie Zbigniew Ziobro? Jeszcze na początku roku ks. Michał O. zapraszał tu dziennikarzy i przekonywał, że pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości zostały przyznane i są tu wydawane zgodnie z prawem. Dziś ksiądz jest w areszcie, a minister sprawiedliwości w programie "Pytanie dnia" zapowiada wnioski o uchylenie immunitetu politykom, którzy tymi pieniędzmi rozporządzali. Rozmawiałem z prokuratorem krajowym kilka dni temu. To kwestia kilku tygodni maksymalnie. Na razie w sprawie zatrzymano 7 osób, trzy są areszcie. Oprócz księdza znanego z egzorcyzmów przy użyciu salcesonu także 2 urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości. To w tym budynku zapadła decyzja o przyznaniu 100 mln zł na budowę kompleksu "Archipelag - wyspy wolne od przemocy", a w nim m.in. supernowoczesnych studiów nagrań. Ale to tylko jedna z dotacji, a większość miała jeden wspólny mianownik - mówi Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego. To były pieniądze, nie ma się co bać mocnych słów, na kampanię wyborczą głównie Solidarnej, później Suwerennej Polski i środowisk z nią związanych. Były więc czajniki, talerze i garnki dla kół gospodyń wiejskich, a nawet maszyna do popcornu. Minister Ziobro z Funduszu dawał też pieniądze samorządom, które ogłaszały się strefami wolnymi od LGBT i przez to nie mogły korzystać z unijnego dofinansowania. Były też czeki dla straży pożarnej od kandydata na prezydenta Rzeszowa, wiceministra sprawiedliwości. I w końcu zakup izraelskiego systemu inwigilacji Pegasus. Państwo powinno rozliczać tych, którzy kradli. Sprawiedliwość musi zostać wyegzekwowana, żeby żaden polityk nie stał ponad prawem. Przez 8 lat można było zrobić wiele złego, obserwowałam chociażby działalność posła Dariusza Mateckiego przez ostatnie 4 lata i wiem, że tam tych różnych argumentów za postawieniem i pociągnięciem go do odpowiedzialności jest bardzo duże. Pod koniec marca prokuratura zdecydowała o przeszukaniach w domach polityków Suwerennej Polski: Zbigniewa Ziobry, Michała Wosia, Marcina Romanowskiego czy Dariusza Mateckiego. Działania, które widzieliśmy do tej pory w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, były działaniem pod polityczne zapotrzebowanie, pod publiczkę. To pokazuje, jak wielka presja polityczna jest na prokuratorów. To przysuwa nas w kierunku Białorusi. Kontrola NIK wykazała jednak, że w latach 2018-2020 tylko 34% środków Funduszu Sprawiedliwości trafiało na bezpośrednią pomoc ofiarom przestępstw. Przypomnijmy, po co fundusz powstał, jak miał działać i komu pomagać. Sprawiedliwe państwo to takie, które staje w obronie bezbronnych i słabych. Naczelnym celem Funduszu Sprawiedliwości jest pomoc tym, których spotkała krzywda. Były minister sprawiedliwości tłumaczył, że to nie on podejmował decyzje, na co idą pieniądze. To moi współpracownicy. Prokuratura chce to wyjaśnić, utrudniają to jednak poselskie immunitety. Wniosek o uchylenie nie będzie dotyczył tylko Zbigniewa Ziobry. Na pewno to będzie więcej niż jedna osoba. Na razie prokurator generalny żadnych nazwisk nie ujawnia. Zagrożenie pożarowe w lasach nie maleje. Strażacy mają mnóstwo pracy, nawet dziś, w dniu ich święta. Centralne uroczystości z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy miały miejsce na placu Piłsudskiego w Warszawie. Wielkie świętowanie. Strażacy mają swój dzień. To centralne uroczystości w Warszawie z udziałem najważniejszych osób w państwie. Dziękuję za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Należy wam się olbrzymia wdzięczność od nas wszystkich, od całego społeczeństwa. Życzę, żebyście zawsze mieli w sercu dumę ze służby. Posłowie PiS sugerowali, że minister był pod wpływem alkoholu. Zapytaliśmy o to zaraz po uroczystościach. Był straszny pogłos z głośnika, który był nieopodal, i bardzo duże opóźnienie dźwięku. Bardzo słabo słyszałem. Minister przedstawił też wynik badania alkomatem. Kiedy w Warszawie trwały uroczystości... Nie wszyscy strażacy mogą pozwolić sobie na świętowanie. Zamiast eleganckiego munduru trzeba założyć strój roboczy. Zamiast sztandaru - w rękach sprzęt gaśniczy. Tak wyglądała walka z pożarem lasu we wsi Swornegacie w gminie Chojnice na Pomorzu. Podobnie było w podwarszawskich Łomiankach i gminie Chojna w Zachodniopomorskiem, gdzie płonęły też nieużytki i łąki. W całej Polsce minionej doby gaszono 84 pożary lasów. Notujemy niestety coraz więcej tego typu zdarzeń. Przez ostatnie 3 dni to jest blisko 200 interwencji. W znacznej części kraju jest wysokie lub bardzo wysokie zagrożenie pożarowe. Najgorzej jest teraz w Kujawsko-Pomorskiem. Łódzkiem, na Mazowszu, Podkarpaciu i w Wielkopolsce. Jutro w centralnych województwach stopień zagrożenia wzrośnie do ekstremalnego. Podobnie ma być w Lubelskiem oraz na Warmii i Mazurach. Mamy specjalne wieże obserwacyjne, mamy samoloty patrolowo-gaśnicze, które cały czas monitorują teren i przy dużym zagrożeniu pożarowym jest ten system o bardziej aktywny. Główną przyczyną pożarów jest działalność człowieka. I nie chodzi tylko o podpalenia. Wchodzenie na teren lasu z otwartym ogniem, palenie papierosów, rozpalanie ogniska czy grilla w miejscach do tego niedozwolonych czy nieprzystosowanych. Uważajmy z tym ogniem na nieużytkach rolnych, na polach, łąkach, bo tutaj szybko przenosi się ogień z łąki do lasu, przez co strażacy muszą interweniować. I to są bardzo trudne akcje. Strażacy i leśnicy apelują też, by do lasu nie wjeżdżać samochodem. Leśne drogi są wąskie, auta mogą blokować przejazd wozom strażackim i utrudnić walkę z ogniem. Najmniejsze zagrożenie pożarowe w najbliższych godzinach ma być na zachodzie kraju. Bo od zachodu nadciąga front atmosferyczny z deszczem i burzami. Jednak będą to tylko przelotne opady. Taka skala opadów, żeby tak zupełnie zniwelować zagrożenie pożarowe to nie, bo to będą głównie opady burzowe, lokalne. Front przyniesie też jednak ochłodzenie. W przyszłym tygodniu w ciągu dnia ma być poniżej 20 stopni, w nocy lokalnie mogą się nawet pojawiać przygruntowe przymrozki. W taką pogodę mniej osób wybiera się na wycieczki do lasu. To siłą rzeczy też zmniejszy zagrożenie pożarowe. Jest nowy dowódca generalny w polskich Siłach Zbrojnych. Generał Marek Sokołowski nominację odebrał wczoraj z rąk prezydenta Andrzeja Dudy. To okazja, żeby przyjrzeć się, kim jest osoba stająca na czele armii, armii, którą prezydent chce zreformować. Żołnierze cenią generała Marka Sokołowskiego przede wszystkim za jego doświadczenie. To uroczystość, podczas której otrzymał nominację na stanowisko dowódcy generalnego w polskich Siłach Zbrojnych. Zdaniem Edyty Żemły, dziennikarki od lat zajmującej się tematyką wojskową, "jest wodzem, za którym żołnierze pójdą w pole". Ćwiczy właściwie cały czas mimo kontuzji, które odniósł na szeregu wojen, na których był. Jest to twardy gość, twardy żołnierz. "W armii mówią o nim Sokół albo Falcon. Generał Marek Sokołowski służył w Syrii, Iraku i Afganistanie, a teraz z tego budynku będzie dowodził polskimi Siłami Zbrojnymi. Jest na tyle pewnym swoich sił dżudoką, że już kilka lat temu wyzwał na matę Władimira Putina. Generał ćwiczy też krav magę i skoki spadochronowe. Podczas misji w Afganistanie, w sierpniu 2013 roku w Ghazni bronił bazy zaatakowanej przez talibów. Został wtedy ranny. Ale doświadczeni dowódcy to nie wszystko, czego potrzebuje nasza armia w obliczu zagrożenia ze wschodu. Żołnierze od lat czekają na reformę struktury dowodzenia. Prezydent właśnie skierował do Sejmu jej projekt. Byśmy mieli taką armię, która nie będzie musiała się bronić. Ten projekt przede wszystkim organizuje system kierowania siłami zbrojnymi w czasie pokoju, tak aby niewiele trzeba było zrobić, aby przestawić się na czas wojny. Prezydencka ustawa dostosowuje także procedury obronne do nowych zagrożeń - wojny hybrydowej, a dwa dowództwa - operacyjne i generalne - miałyby zostać połączone w jedno. Mają mu podlegać oddzielne dowództwa Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej, Wojsk Specjalnych i Obrony Terytorialnej. Pierwszym żołnierzem kraju nad całą strukturą dowódczą ma być szef Sztabu Generalnego. Projekt upraszcza obecny system dowodzenia. Taki model, gdzie mamy połączone dowództwo wszystkich rodzajów sił zbrojnych i dość samodzielne z dowódcami rodzaje sił zbrojnych, wydaje mi się modelem godnym rozpatrzenia. Nie tylko eksperci są zdania, że warto nad nim pracować ponad podziałami. Pan prezydent ogłosił nominacje dla dwóch dowódców Sił Zbrojnych z premierem Kosiniakiem-Kamyszem. To okazuje, że jest możliwa współpraca. Nowością prezydenckiego projektu jest włączenie marszałków Sejmu i Senatu w system kierowania obroną państwa. To jest 19.30, a dziś jeszcze... Zawód rzecznika zagrożony. Zostałam stworzona przez ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Żyjemy krócej niż sąsiedzi. Nasza długość życia zależy przede wszystkim od nas samych. Prawosławne Święta Wielkanocne w cieniu wojny w Ukrainie. Tej nocy rosyjskie drony zaatakowały Charków. Szef brytyjskiej dyplomacji David Cameron podczas wizyty w Kijowie mówił o tym, że Ukraina ma prawo wykorzystywać uzbrojenie przekazane przez jego kraj do ataków na cele w Rosji. O reakcji na te słowa. Okolice Charkowa. I radość ukraińskich żołnierzy po zestrzeleniu rosyjskiego drona. Zaatakowali 13 shahedami i 4 pociskami S-300 wystrzelonymi z rejonu Biełgorodu. Wszystkie zestrzeliła ukraińska obrona powietrzna, ale to nie uchroniło mieszkańców Charkowa przed kolejnymi zniszczeniami i ofiarami. Usłyszałem gwizd przed wybuchem, najpierw jeden, a potem drugi. Uderzenie było tak blisko. Na początku nie czułam ręki. Potem zobaczyłam, że krwawię. Fragmenty dronów spadły m.in. na stację paliw. Pożar objął setki metrów kwadratowych. To kolejny rosyjski atak na Charków w ciągu ostatnich 24 godzin. To cud, że nic ci się nie stało. Tak, cud. Nie wiem już który. Wiktor przeżył, ale stracił cały dobytek życia. W jego dom trafiła bomba szybująca wystrzelona z rosyjskiego myśliwca. Jej zasięg to około 90 km. Charków znajduje się 30 km od granicy. Jego mieszkańcy są stale w niebezpieczeństwie. Tylko w zeszłym miesiącu Rosjanie zaatakowali około 30 dronami Shahed i ponad 3000 bomb - powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski. O obronie ukraińskiej ziemi i nieba rozmawiał w Kijowie z szefem brytyjskiego MSZ Davidem Cameronem. Jesteśmy wdzięczni pańskiemu rządowi, premierowi i ministrowi obrony za wsparcie wojskowe dla ukraińskich żołnierzy. Chodzi o 3 miliardy funtów, które Wielka Brytania tylko w tym roku przekaże na pomoc wojskową dla Ukrainy. Szef brytyjskiego MSZ zapewnił, że na wsparcie tej wysokości Ukraińcy będą mogli liczyć tak długo, jak będzie to potrzebne. To największa ilość sprzętu, jaką do tej pory byliśmy w stanie przekazać, a część dotarła tutaj już dzisiaj. I dodał. Ukraina ma prawo użyć broni dostarczonej przez Londyn do ataków na cele na terytorium Rosji. Rosja przypuściła atak na Ukrainę, a Ukraina ma prawo odpowiedzieć Rosji. W tym wewnątrz Rosji? Cóż, to decyzja Ukrainy. Ukraina ma takie prawo. Po raz pierwszy zachodni polityk tak otwarcie przyznał się do czegoś, co od dawna było tajemnicą poliszynela dla większości krajów świata. Zachód prowadzi otwartą wojnę przeciwko Rosji rękami Ukraińców. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow określił słowa Camerona jako niepokojące i dodał: Rosja będzie kontynuowała swoje działania, dopóki nie osiągnie wszystkich celów. Bez względu na koszty. Zdaniem francuskiego MSZ od początku wojny zginęło ponad 150 tys. rosyjskich żołnierzy. Ofiar będzie więcej, po obu stronach. Rosjanie szykują się do ofensywy, m.in. na Charków i Sumy. Ukraińcy - do jej odparcia. Umacniamy pozycje, okopy, przygotowujemy luki, abyśmy mieli dobry widok do ostrzału. Jutro prawosławna Wielkanoc. Ukraińscy żołnierze po raz trzeci spędzą ją w okopach. Ukraina, choć zmaga się z wojną, wprowadza innowacje, które nie były dotąd stosowane na świecie. Nazywa się Wiktoria Shi i jest osobą cyfrową. Pełni bardzo ważną funkcję, bo jest przedstawicielką ministerstwa spraw zagranicznych Ukrainy. I choć została stworzona przy użyciu sztucznej inteligencji, obiecuje przekazywać aktualne i wysokiej jakości informacje na temat spraw konsularnych. To nowa rzeczniczka ukraińskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Nazywam się Wiktoria Shi i zostałam stworzona przez ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych. Tak - stworzona. Wiktoria mówi o sobie "osoba cyfrowa". Została wykreowana przez sztuczną inteligencję na podstawie wyglądu i głosu Rosali Kowbasy, ukraińskiej influencerki i celebrytki. Dziękuję mojemu krajowi, że idziemy do przodu. Cieszę się, że zostałam prototypem 1. cyfrowego przedstawiciela państwa. "Szef" Wiktorii, Dmytro Kułeba, przekonuje, że wprowadzenie cyfrowego awatara do resortu to przełom w dyplomacji. Myślę, że takich awatarów i klonów głosów, jakie zaprezentował rząd ukraiński, będziemy w przyszłości widzieć więcej. To są rozwiązania w tym momencie szeroko dostępne, ale na razie bardzo ostrożnie stosowane. Wiktoria to pierwsza na świecie wirtualna rzeczniczka, ale nie pierwsza technologiczna innowacja wprowadzona w Ukrainie od momentu rosyjskiej agresji. Wojna nauczyła Ukraińców, że muszą szukać jak najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych, bo Rosjanie mają nad nimi przewagę zarówno w sprzęcie, jak i w liczbie żołnierzy. Często te rozwiązania technologiczne dotyczą nieoczywistych kwestii. Sztuczna inteligencja stworzyła Wiktorię, ale nie będzie tworzyć jej komunikatów. Tym zajmą się pracownicy ministerstwa. Resort przekonuje, że w ten sposób oszczędzi czas i zasoby ludzkie. Jest jednak "ale". Taki awatar może mówić rzeczy, które są kompletnie sprzeczne z tym, co rząd chciałby zakomunikować, dlatego że ktoś będzie go w taki sposób pytał albo zhakuje mu jakąś bazę wiedzy, która nie będzie dla Ukrainy korzystna. Czy zawód rzecznika prasowego może wkrótce zniknąć? Sztuczna inteligencja to wciąż narzędzie, pewnego rodzaju algorytm, który wyrzuca z siebie informacje, natomiast te informacje ktoś wcześniej do tej sztucznej inteligencji wprowadza, więc nie oddawałabym pełni władzy takiemu algorytmowi w tak odpowiedzialnych funkcjach jak rzecznik prasowy. Wiktorię Shi stworzył zespół The Game Changers. Ich dzieło faktycznie może stać się game changerem światowej dyplomacji. Nie pomagają ostrzeżenia i zwracanie uwagi. Miłość do zwierząt objawia się, przynajmniej u niektórych z nas, chęcią ich dokarmiania. Tragicznie zakończyło się spotkanie z ludźmi kozy z ogrodu zoologicznego w Lubinie w Dolnośląskiem. Zwierzę nie przeżyło. Teraz pracownicy zoo próbują utrzymać przy życiu młode, które straciły matkę. To jedni z najmłodszych mieszkańców ogrodu zoologicznego w Lubinie na Dolnym Śląsku. Niestety te małe kózki właśnie zostały osierocone. Nie udało się uratować kozy sandomierskiej, która bardzo szybko poczuła się źle i niestety po kilku godzinach padła. Szybko przyjechał nasz weterynarz. Sekcja zwłok wykazała ostre zatrucie. Najprawdopodobniej koza została nakarmiona przez zwiedzających czymś, co jej zaszkodziło. Daniel hodowlą kóz zajmuje się od lat. Jego zdaniem to zdarzenie to konsekwencja tego, że ludzie kierują się fałszywymi stereotypami dotyczącymi tych zwierząt. Kozy nie są wszystkożerne. W tym momencie opiekunowie kóz w lubińskim zoo robią wszystko, żeby osierocone kózki przetrwały ten trudny moment. To jest tak jak czasami u ludzi. Tego można było uniknąć, gdyby odwiedzający stosowali się do reguł panujących w zoo. Niestety ten problem jest znany także w innych ogrodach. W tamtym roku mieliśmy poważny problem z gorylem, do którego zwiedzająca wrzuciła, wydawałoby się niewinną, główkę kapusty. Ten goryl zareagował bardzo źle i przez kilka dni miał problemy żołądkowe. Na szczęście goryl Azizi przeżył. Ale dokarmianie zwierząt na własną rękę może też wywołać inne kłopoty u naszych braci mniejszych. U zwierząt żyjących w stadach jest tak, że pokarm jako pierwszy je osobnik dominujący. Samiec albo samica, zależy od gatunku. Jeżeli rzucimy gdzieś pokarm osobnikowi, który jest niżej w hierarchii, to dojdzie do jakiejś walki, do bójki. To się może skończyć różnie. Zapytani przez nas zwiedzający zapewniają, że nie ignorują tych zakazów. Każde zwierzę ma swoją dietę. Żeby się nie pochorowały. Są przecież wszędzie znaki, że nie wolno dokarmiać. Niestety mimo to opiekunowie zwierząt wciąż w zagrodach znajdują rzeczy, które nigdy nie powinny się tam znaleźć. Frytki, gofry. zwierzęta nie są przystosowane, żeby trawić takie rzeczy. Dlatego jeśli chodzi o karmienie zwierząt w zoo, lepiej zostawić to profesjonalistom. Oni wiedzą, kiedy, jak i czym nakarmić podopiecznych. Fotografuje zwierzęta, szczególnie ptaki. Rywalizując z kilkudziesięcioma tysiącami zdjęć nadesłanych z całego świata, zdobywa główne nagrody. Mateusz Piesiak to utalentowany fotograf z Wrocławia. Ja kto zrobić, aby nie być zauważonym, fotografując, a potem pokazać światu zachwycający efekt? Tak wyglądają przygotowania. Tak godziny oczekiwań na dobry kadr. A tak efekty. W 2011 roku Mateusz Piesiak jako 14-latek wygrał konkurs organizowany przez Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. To zdjęcie zajęło 1. miejsce w największym konkursie fotografii dzikiej przyrody na świecie i to też mi bardzo mocno otworzyło. Po pierwsze dało mi taką wiarę, że to, co robię, ma sens, i otworzyło mi skrzydła na cały świat. Dziś cały świat ogląda jego fotografie. W mediach społecznościowych obserwuje go ponad 800 tys. osób. Dla nich jest ambasadorem polskiej przyrody, bo swoje zdjęcia robi najczęściej we Wrocławiu. Na przykład tu, gdzie rozmawiamy, czyli w Parku Południowym, otoczonym ze wszystkich stron miejskim zgiełkiem. To zdjęcie wygląda, jakby było gdzieś w dziczy zrobione, a tutaj jest droga za nami, auta jeżdżą. Na dobrą sprawę z tyłu też widziałem w tle auta i to był akurat moment, gdzie żadne auto nie przejeżdżało i wszystko się zgrało. Taką umiejętność doceniają fotografowie, którzy Mateusza znają. Najbardziej cenię chyba to, że potrafi dostrzec piękno ptaka niezależnie od tego, czy to jest jakiś rzadki, chroniony gatunek, niezwykły, czy jakiś pospolity. I to jest właśnie też fajne, że potrafi wyjść z bloku, coś tam w głowie poogląda, będzie się przyglądał np. łabędziom i mówi: "Aha, to ja te łabędzie jakoś tam zrobię inaczej, z innej perspektywy". Teraz, już jako dorosły fotograf, po raz kolejny został doceniony w Londynie. Jak sam podkreśla - tych sukcesów nie byłoby, gdyby nie wsparcie rodziców. Wożenie, wstawanie w ciągu nocy, żeby zdążyć na świt, bo oczywiście te ptaki i inne zwierzęta wstają o porach dla nas niekomfortowych, spanie w aucie, bo już nie opłacało się wracać do Wrocławia. I ja, i mąż musieliśmy to jakoś przejść, ale efekt jest teraz. Jest też efekt edukacyjny, bo według Mateusza Piesiaka ważniejsze od robienia zdjęć jest uświadamianie, że dzika przyroda musi pozostać dzika. Dla mnie natura jest zawsze najważniejsza, więc jak fotografuję, zawsze staram się zostawić jak najmniej śladów i najlepiej, jak ja po prostu jestem niezauważony w środowisku. A w środowisku fotografów zauważony już został, ale na laurach nie spoczywa. Teraz oprócz zdjęć staram się też pamiętać o filmach. Być może kiedyś w przyszłości powstanie krótki film dokumentalny o zwierzętach w okolicach mojego domu. To nie jest dobra wiadomość. Polacy żyją krócej niż większość mieszkańców Europy, niewiele ponad 78 lat, podczas gdy w UE to średnio 81. Mogło by być lepiej, bo wiele zależy od nas samych. O tym, co nas zabija, jakie są nasze najgorsze grzechy zdrowotne i czy można odwrócić ten trend. Liechtenstein i Szwajcaria - to tu, jak wynika z najnowszego raportu Eurostatu, żyje się najdłużej. Przeciętna oczekiwana długość życia dla nowonarodzonego dziecka w Polsce w 2023 roku wynosiła 78,5 roku. To prawie 3 lata krócej niż średnia unijna. Rzeczywiście niestety nie wypadamy dobrze. Z nowego raportu Eurostatu wynika, że przeciętny Europejczyk żyje ponad 81 lat, ale jeszcze większe dysproporcje widać w zależności od płci. Polska kobieta żyje tylko 2 lata krócej niż Europejka, a polski mężczyzna żyje o 6, 8 lat krócej. To jest duża różnica. W unijnej czołówce zestawienia znaleźli się Hiszpanie, Włosi i Maltańczycy. Z kolei najkrócej żyją mieszkańcy Bułgarii, Łotwy i Rumunii. Eksperci wskazują na wyraźną zależność między stanem zamożności kraju, stylem życia mieszkańców a długością życia. Bardzo ważne znaczenie ma dobrobyt, nasza siła nabywcza, nasze PKB, a ten rośnie. Przypominam, że wyprzedziliśmy już Grecję i Portugalię ze starej Unii. Polska wypada w tym zestawieniu dość blado. Wśród przyczyn lekarze wymieniają m.in. styl życia, złą dietę, niechęć do badań profilaktycznych, ale również przepracowanie. Polacy najczęściej umierają na choroby układu sercowo-naczyniowego i na nowotwory, 3. przyczyną są urazy i zatrucia. Jesteśmy zaraz po Grekach, są jednym z najbardziej zapracowanych narodów w UE - średnio tygodniowo pracujemy 40,5 godziny. Są szacunki dla USA, że tylko stres w pracy powoduje 120 tys. dodatkowych zgonów. Do tego dochodzą problemy ze smogiem. Czy będzie czyste powietrze, czy będzie czysta woda, czy będziemy mieli zdrową żywność - to wszystko ma ogromne znaczenie. I rosnąca otyłość społeczeństwa. Nadwaga dotyczy już co drugiego mężczyzny i co trzeciej Polki, a 15% cierpi na otyłość. Sama otyłość generuje nam cały wachlarz chorób, z którymi się potem męczymy, od takich prozaicznych jak osteoporoza. Lekarze nie mają wątpliwości, że to ostatni dzwonek, żeby zatrzymać spiralę chorób z tym związanych. Nasza długość życia zależy przede wszystkim od nas samych. Bez recepty zalecają ograniczenie przetworzonej żywności w diecie i więcej ruchu. Tu nie chodzi o maratony, chodzenie na siłownię, wystarczy 10 tys. kroków dzienne. A to przecież zaledwie półgodziny spacer. Projekt rekrutacyjny TVP "Włącz się" rozstrzygnięty. Spośród niemal 2 tys. kandydatów komisja wybrała laureatów. Publicystyka, sport, rozrywka, kultura i pogoda - teraz te kategorie mają zasilić najlepsi z najlepszych. O pełnych pasji i marzeń przyszłych ludziach telewizji Michał Niewodowski. Są młodzi, są zdolni i przede wszystkim są już z nami. Marta Kubala dołączy do redakcji kultury. Z wykształcenia jest historyczką sztuki. Chciałam spróbować opowiadać o kulturze, malarstwie, sztuce, teatrze, opowiadać przy pomocy obrazu. Że szczęściu warto pomagać, będzie przekonywał w programach rozrywkowych Błażej Stencel. Jemu pomogła mama, która wysłała za niego zgłoszenie. Mama zawsze chciała, żebym pracował w telewizji. Tak sobie wymarzyła, że będzie miała syna w telewizji. Tak zwana mamadżerka. Jonasz Zasowski dołączy do redakcji sportowej. Opowiadam ludziom o piłce nożnej. Do tej pory opowiadałem o piłce angielskiej, teraz będę miał okazję poszerzyć horyzonty. Zjawiska atmosferyczne będą domeną Maksymiliana Zdybickiego, który w Telewizji Polskiej będzie odpowiadał za pogodę. Ten stres teraz delikatnie opadł, ale myślę, że to długo nie potrwa, bo zaczyna się kolejny etap przygotowania do tej pracy, czyli szkolenia w Akademii telewizyjnej. Najważniejszym z etapów rekrutacji były właśnie warsztaty pod okiem jurorów i przedstawicieli Akademii Telewizyjnej. Nagrywanie setek, występowanie na live'ach, umiejętność budowania krótkiego przekazu, ale też kolegium redakcyjne. Z pośród prawie 2000 zgłoszeń wybrano najlepszą piątkę. Telewizja zaprasza tych, którzy chcą odbudowywać media publiczne. Jedną z jurorek była Beata Tadla. Tam takich ludzi dostrzegłam, takich nieskażonych, którzy mają coś, czym zainteresują. Proszę uważnie śledzić anteny TVP, bo nasi nowi koledzy zadebiutują już w czerwcu. W redakcji trzymamy za nich kciuki, zwłaszcza za tajemniczego piątego laureata, który trafi do redakcji informacyjnej. O aktorstwie, wartościach wpojonych przez dziadków, o miłości. Już teraz zaproszenie do TVP Info na "100 pytań do...". Pytać standardowo będą dziennikarze z wielu redakcji, na czele z prowadzącą Wiolettą Wrambą, a w ogniu tych pytań Jan Peszek. Jan Peszek. I wygląda na to, że mogłabym na tym zakończyć, ale dopowiem - za chwilę spotkanie ze wspaniałym artystą, wielkim aktorem, wielką osobowością, którą już za chwilę wszyscy państwo poznacie. Drodzy państwo, zachęcam do zaryzykowania oglądnięcia programu ze mną, już za chwilę "100 pytań do...". Kończymy 19.30. Do zobaczenia jutro o tej samej porze. Spokojnego wieczoru.