Dzień dobry. Zaczynamy "19.30". Oto co dziś przed nami. Wybory marszałka Małopolski - odcinek szósty. Środowisko naszego klubu jest w stanie wskazać marszałka i go wybrać. Prędzej demokraci zmienią Joe Bidena niż Jarosław Kaczyński Kmitę. Protest czarnych okładek. To jest apel dotyczący potężnej nierówności na rynku. Nie możemy uwag twórców zignorować. Wakacje na gruby portfel. Powiem brutalnie: taniej nie będzie. Przyjeżdżają ludzie, którzy chcą za to płacić. Kraków już po raz szósty stoi przed trudnym wyborem. To kolejna sesja i brak odpowiedzi na pytanie, kto będzie marszałkiem województwa. Zaledwie 7 minut po rozpoczęciu obrad sejmiku zarządzono godzinną przerwę. Wcześniej PiS zawiesiło 3 "zbuntowanych" radnych w prawach członków partii. A ci przedstawili nowego rywala Łukasza Kmity. Walka trwa. Sytuacja w Sejmiku Województwa Małopolskiego to już niemal miniserial. Dziś szósta próba wybrania nowego marszałka. Po tym, jak radni PiS 5 razy nie potrafili dogadać się co do wspólnego kandydata. W poprzednich 5 próbach głównym aktorem był Łukasz Kmita, kandydat PiS wybrany przez Jarosława Kaczyńskiego. Pięć razy nie uzyskał poparcia radnych, choć PiS ma w sejmiku większość. Na 39 mandatów ma ich 21. I mógłby rządzić samodzielnie przy 12 radnych Koalicji Obywatelskiej i sześciu Trzeciej Drogi. Ale jedności przy wyborze marszałka - brak. Partia PiS się dzieli tak naprawdę na 2 frakcje: jedni wspierają jednych liderów, inni wspierają drugich liderów. W małopolskim PiS-ie wrze. Do tej pory nie było porozumienia między dwoma obozami: Ryszarda Terleckiego i Beaty Szydło. Teraz niezadowolony ma być też obóz prezydenta Andrzeja Dudy. Bo we wtorek kontrkandydatem Łukasza Kmity był radny PiS i prezydencki minister Piotr Ćwik, a jego kandydaturę zgłosił inny radny PiS, Józef Gawron. Jeden z tych, którzy nie godzą się na człowieka zaproponowanego przez górę partii. Marszałek Łukasz Kmita nie ma szansy być marszałkiem woj. małopolskiego. O wstydzie wykrzykiwał Ryszard Terlecki, który osobiście przyjechał na sesję sejmiku, by zdyscyplinować członków partii. I kilkukrotnie emocje brały u niego górę. Będziemy robili z sejmiku arenę dla politycznych trolli? Trudno powiedzieć, czy troll to jest obelga, czy konstatacja faktu, ale no na pewno to są rzeczy, które nie świadczą dobrze o atmosferze w całym ugrupowaniu. Kandydatury Kmity i Ćwika przepadły. Pierwszy uzyskał 13 głosów, drugi - 6. Głosów nieważnych było aż 20. Problem jest po stronie radnych, którzy nagle uznali, że Łukasz Kmita nie może być marszałkiem. Taki wynik cieszył krakowskich polityków koalicji 15 października. 21 głosów potrzebujemy dzisiaj dla marszałka i zarządu województwa, by wyłonić nowe władze województwa. Jeszcze przed głosowaniem Ćwik, Gawron i obecny marszałek Witold Kozłowski, który ma przewodniczyć buntowi, zostali zawieszeni w prawach członków PiS. Nie rozumiem tej decyzji. Zawieszenie to prawdopodobnie pierwszy krok. Kolejne wobec niesłuchających go członków partii zapowiedział prezes PiS. Wyeliminować z partii z pewnych ludźmi, dla których udział w działalności politycznej to jest tylko poszukiwanie własnych interesów. To musi być czas przeszły w naszej partii. Jarosław Kaczyński ewidentnie stracił sterowność nad swoją partią polityczną. Z jednej strony to jest cyrk, a z drugiej oni bawią się bardzo poważną materią. Jeszcze rano posłowie PiS przekonywali, że ich kandydatem będzie Łukasz Kmita. Do skutku. Nie widzę podstaw, żeby zmieniać zdanie, dlatego że większość klubu chce wyboru pana Kmity. Opór zbuntowanych radnych przyniósł jednak skutek, bo po południu pojawiły się pogłoski o nowej kandydaturze, dotychczasowym wicemarszałku Łukaszu Smółce, który ma zastąpić Kmitę. Potwierdzi pan, że będzie kandydatem? Ja teraz idę na klub i będziemy rozmawiać o przyszłości Małopolski. I będzie miał kontrkandydata. Będzie wspólny kandydat Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. 9 lipca to ostatni możliwy termin wyboru marszałka województwa przez sejmik. Po tym dniu ustawa nakazuje rozpisanie nowych wyborów lokalnych. w Krakowie polityczno-samorządowy dreszczowiec obserwuje Wiktoria Matusz i zna najbardziej aktualny przebieg zdarzeń. Jak sesja się zaczęła, jak się toczy i czy w Krakowie już po emocjach? Sesja sejmiku rozpoczęła się kilka minut po 18:00. Od razu radni PiS zawnioskowali o godzinną przerwę. Po 19.00 usłyszeliśmy nazwisko nowego kandydata PiS. Nowym kandydatem jest Łukasz Smółka. Dotychczasowo był odpowiedzialny m.in. za transport i służbę zdrowia. Największe emocje wciąż przed nami. Nie mamy pewności, czy nowy kandydat PiS uzyska wymaganą większość głosów. Ksiądz Michał O., może lepiej znany jako ekspert od liturgicznych zastosowań salcesonu, czeka w areszcie na proces. W tle 100 mln z Funduszu Sprawiedliwości i wątpiliowości co do ich wykorzystania. Ksiądz w areszcie jest sam, ale za murami ma liczną grupę wsparcia, od polityków po media. A z grupy płyną gniewne pytania o tortury i bestialskie praktyki służb. Odpowiedzi na grupie nie robią wrażenia, za to pojawiają się ciekawe porównania. Czy tak powstaje kult? W tym areszcie od marca przebywa ksiądz Michał O. podejrzany w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Dziś przed budynkiem pusto, ale kilka dni temu manifestację w obronie księdza zorganizowali politycy Zjednoczonej Prawicy i sprzyjające im media. Powodem doniesienia tygodnika "Sieci" o tym, jakoby miał być torturowany. Pozbawiony dostępu do wody, jedzenia, budzony w nocy włączanym światłem, cały dzień w kajdankach. Służba więzienna zdecydowanie zaprzecza. Oświadczenie wydało też Ministerstwo Sprawiedliwości. Zatrzymanie podejrzanego przebiegło zgodnie z obowiązującymi przepisami. Co innego uważa jego obrońca, który do sądu złożył zażalenie. Zatrzymanie nie przebiegło zgodnie z przepisami. Formuła zatrzymania i osadzenia kogoś w pokoju dla osób zatrzymywanych jest określona przepisami prawa. Chociaż w kwietniu słyszeliśmy co innego od drugiego obrońcy. Był bardzo dobrze traktowany, jak twierdzi. Premier zlecił sprawdzenie autentyczności doniesień o torturach w prokuraturze. Ta wystąpiła do aresztu śledczego i komendanta stołecznej policji. O wyjaśnienie tej sytuacji, potwierdzenie lub wykluczenie tych medialnych informacji. Prezes PiS, nie czekając na wyjaśnienia, mówi o działaniach na zlecenie rządu. Taka władza po prostu musi zastraszać i terroryzować społeczeństwo, a w szczególności te organizacje, jeśli tak wolno nazwać Kościół. To dezinformacja i sprawa może skończyć się w sądzie - twierdzi premier. Wydaje się zasadne skierowanie sprawy do sądu, tych, którzy oskarżają rząd o torturowanie księdza. To jest taki absurd. Politycy prawicy wykorzystują ten temat do grania politycznego, to jest oczywiste. O czym świadczyć mogą np. takie słowa o księdzu - przypomnijmy - podejrzanym o przestępstwo. Chodzi o osobę duchowną o nieposzlakowanej opinii i stosowanie takich metod przypominających najmroczniejsze czasy komunizmu szczególnie w Polsce. Powinno być szczególnie piętnowane. A obrońca duchownego wręcz porównuje księdza O. do męczennika, świętego Kościoła, ojca Kolbego. PiS wyciera sobie gębę księdzem, wiarą, chrześcijaństwem, katolicyzmem. A to według polityka Suwerennej Polski jeden z przykładów na upokorzanie księdza przez strażników. Funkcjonariusze hot dogami się zajadali, a obok był ksiądz skuty kajdankami. Służba więzienna dostała ponad sto maili, w nich wyzwiska, słowa o stalinowskich metodach, o ZOMO i bandytach. Przypomnijmy: zarzuty dla księdza Michała O. dotyczą bezprawnej prawie stumilionowej dotacji dla jego Fundacji "Profeto" z Funduszu Sprawiedliwości. Księdzu Michałowi O. grozi do 10 lat więzienia. A do nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości powrócą dziennikarze programu "Niebezpieczne związku" w TVP Info o 20.18. Media to może czwarta władza, ale na rynku pojawił się piąty gracz i dyktuje na nim warunki. Wielkie platformy technologiczne biorą z cudzych szpalt i stron jak leci, ale z podziałem zysków jest już inaczej. Wsparcie miało się znaleźć w nowej ustawie o prawie autorskim, ale Sejm nie podzielił obaw dziennikarzy i twórców i ostatnia nadzieja w Senacie. O prawdzie, której w pewnych przeglądarkach nie ma co szukać. Tak dziś wygląda większość gazet i portali internetowych. To protest wobec zmiany prawa, które ma regulować relacje redakcji ze światowymi gigantami, takimi jak Google, TikTok, Facebook i Instagram. To tzw. big techy. Google, Facebook nie zatrudniają dziennikarzy, a jednocześnie wszystko, co robią, robią na podstawie tekstów dziennikarskich. Dzieje się to tak: tekst dziennikarski ze stron redakcyjnych jest przekierowywany na inny portal, np. Google News. Każdy taki artykuł to zysk m.in. z reklam, który trafia nie do polskich redakcji, lecz do międzynarodowego giganta. UE powiedziała "stop". I w dyrektywie nałożyła na big techy obowiązek dzielenia się wpływami z redakcjami. To byłaby korzyść, gdyby nie fakt, że big techy przy dzieleniu pieniędzy wykorzystują pozycję giganta. To można porównać do negocjacji prosiaczka z rzeźnikiem. Możemy prosić, żeby nas uczciwie traktowano. Google zapewnia, że będzie uczciwie. W oświadczeniu deklaruje utworzenie programu licencyjnego i sprawiedliwy podział wpływów z reklam. Wydawców to nie przekonuje. Jeżeli ktoś przychodzi do mnie i chce kupić usługę, ja mówię, że ta usługa kosztuje 10 zł, a ktoś mówi: "Nie, ja zapłacę 50 gr", to jest to uczciwe czy nie? Stąd dzisiejszy protest mediów i żądania, by podział pieniędzy nadzorowała państwowa instytucja np. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Czyli potrzebujecie silniejszego negocjatora? Tak. Chcemy, żeby prawo nie było bezzębne. Podobne rozwiązania już obowiązują w Europie. W Danii utworzono nową medialną organizację, by negocjowała z big techami, we Francji to zadanie państwa. Tamtejszy regulator do tej pory nałożył już 3 kary na Google w związku z wdrażaniem tej dyrektywy. Kary o wysokości 200, 250 i 500 mln euro. Te kary zostały już zapłacone? One są w procesie płacenia, ale prędzej czy później zostaną zapłacone. Wsparcia ze strony państwa oczekują też polskie media. Ale zapisów o tym nie ma ustawie, która już wyszła z Sejmu. Teraz czas na Senat i czas naprawić ten błąd, że ta ustawa nie zabezpiecza praw wydawców. Nie możemy uwag twórców zignorować, bo uważam, że są istotne. O szczegółach będziemy rozmawiać na komisji. Problemem jest czas. Polska z wprowadzaniem unijnej dyrektywy jest spóźniona 3 lata. To oznacza, że w każdej chwili Europejski Trybunał Sprawiedliwości może nałożyć na nasz kraj kary. Stąd też głosy, by teraz ustawę przyjąć, a potem ją znowelizować. Będziemy przygotowywać na jesieni szerokie, kompleksowe, nowoczesne prawo uwzględniające te zmiany. Dzisiejszy protest mediów w odróżnieniu od poprzednich nie dotyczy wolności słowa. Tym razem chodzi o wsparcie w walce cyfrowymi monopolistami. Za chwilę o wydatkach na obronność, a także... Padł strzał, strzał z broni. Pacjent trafił na stół operacyjny. Wielki sukces polskiej medycyny. Gdyby nie ta operacja, to ona by nie żyła już. To jest zespół aniołów, na czele z profesorem. Polską armię czeka ruina, bo rząd zamierza obciąć budżet resortu obrony o 25% - taki alarm podnoszą politycy zjednoczonej prawicy i prawicowe media, powołując się na rzekomy list sztabu generalnego do MON. Wszystkie te sensacje dementują ministerstwo i sztab. Budżet na obronność, budżet na nasze bezpieczeństwo w przyszłym roku będzie jeszcze wyższy niż rekordowy budżet 2024 roku. W tym roku przyjęliśmy go na poziomie około 169 mld zł. W przyszłym roku to będzie jeszcze więcej. Szacujemy, że około 10% więcej. Z dniem 31 grudnia tego roku zakończymy proces programowania, czyli wydamy dokument strategiczny, to się nazywa Program Rozwoju Sił Zbrojnych. My jesteśmy w procesie, procesie uzgodnień dokumentów strategicznych. Na poniedziałek na 9.00 prezydent Andrzej Duda zwołuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Przed wylotem na waszyngtoński szczyt NATO prezydent chce omówić polityczne aspekty i kierunki rozmów na szczycie Sojuszu. Stan jest ciężki, ale stabilny. Lekarze ze Szpitala Klinicznego we Wrocławiu walczą o życie postrzelonego w środę podczas interwencji 39-letniego policjanta. Funkcjonariusz jest w śpiączce farmakologicznej, a lekarze apelują o krew dla niego. To była dramatyczna noc. Oni pojechali jak do zwykłego zdarzenia. Na miejscu okazało się, że muszą obezwładnić uzbrojonego 20-latka. Policję wezwała jego matka. Syn awanturował się i demolował mieszkanie. Po wejściu do mieszkania przez drzwi, które były zamknięte, a za tymi drzwiami zabarykadowany mężczyzna, padł strzał z broni. Strzały padły z broni czarnoprochowej, na którą nie jest potrzebne pozwolenie. Pierwszy ranił policjanta w głowę, drugi - w ramię. Policjanci nie mieli rozpoznania dotyczącego tej broni. Wezwano wsparcie. Chwilę później z zamkniętego pokoju padł kolejny strzał. 20-latek z tej samej broni strzelił sobie w głowę. Zginął na miejscu. Od 2020 roku leczył się psychiatrycznie. Wcześniej nie był karany sądownie. W 2022 roku była założona Niebieska Karta. Została szybko zakończona na prośbę matki. Taki zamknięty był, ciągle siedział w domu. Ja pytam, co on robi, a matka: "Internet ma i siedzi". W tym czasie zespół ratowniczy walczył o życie rannego policjanta. Pierwszą pomoc otrzymał w szpitalu w Bolesławcu. Była to rana okolicy oczodołu prawego penetrująca w głąb twarzoczaszki i 2 rany postrzałowe ramienia. Wykluczono uszkodzenie mózgu. Rannego wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej. Śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego trafił do szpitala we Wrocławiu. Sam fakt, że pacjent trafił na stół operacyjny niezwłocznie, czyli w późnowieczornych, i zajmowały się nim 3 zespołu specjalistów, świadczy o tym, że to była trudna operacja. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. To 39-letni, doświadczony policjant. Teraz ważna jest krew dla rannego. Można ją oddawać w dowolnym punkcie krwiodawstwa w Polsce z informacją "Dla policjanta z Bolesławca". Liczy się każdy mililitr. Kacper ma pół roku i z pewnością nie wiedział, za co jego tata tak go bije. Za to prokuratura bardzo serio będzie o to pytała 27-latka, bo dziecko ma pękniętą podstawę czaszki i są zarzuty dla ojca. Historia ponura jak wiele innych. Na szczęście nie tak tragiczna jak inne. W zeszłym roku z rąk rodziców zginęło 31 dzieci. 6-miesięczny Kacper jest już bezpieczny. Chłopiec trafił do szpitala we wtorek. Ma pękniętą podstawę czaszki. Jako pierwsza zareagowała znajoma rodziny, która opiekowała się niemowlakiem, kiedy jego ojciec był w pracy. Być może dzięki temu udało się uniknąć najgorszego scenariusza. Zauważyła na policzku chłopca bardzo duże zasinienie. To ją zaniepokoiło. Wolała to zweryfikować, w związku czym udała się do lekarza. Lekarz wezwał pogotowie i zawiadomił policję. Ojciec Kacpra dziś został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty. Zarzut brzmi w ten sposób, że co najmniej od 18 czerwca do dnia zdarzenia, do umieszczenia dziecka w szpitalu, znęcał się nad małoletnim, bezradnym ze względu na wiek. Mężczyzna tłumaczył, że uderzył dziecko pięścią, bo nie wytrzymywał jego płaczu. Prokuratura podejrzewa, że już wcześniej w domu mogło dochodzić do przemocy. Potwierdzają to też relacje sąsiadów. To nie jest odosobniony przypadek. Pod koniec czerwca w Gorzowie zmarł 19-dniowy Rafałek skatowany przez rodziców. Tylko w ubiegłym roku z rąk najbliższych zginęło 31 dzieci, większość miała poniżej 3 lat. My obserwujemy, że 79% dzieci zostało dotkniętych przemocą, a co trzecie jest dotknięte przemocą ze strony najbliższych. W takich przypadkach kluczowa jest reakcja otoczenia. Każde dramatyczne często krzyki, często płacz dziecka za ścianą. Nie wolno nam obok tego przejść obojętnie. Ojcu Kacpra grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Matka chłopca przebywa w więzieniu za kradzieże i posiadanie narkotyków. Dziecko urodziła w trakcie odbywania poprzedniej kary więzienia. O dalszych losach dziecka zadecyduje Sąd Rejonowy w Koszalinie. Parady, pikniki, koncerty i pokazy fajerwerków. Ameryka wspomina 4 lipca 1776 roku. Pod deklaracją niepodległości podpisało się wtedy 13 stanów, ale dziś to święto od Kalifornii po Wirginię i od Alaski po Teksas. W Annapolis w stanie Maryland jest Marcin Antosiewicz i wsłuchuje się w to świętowanie z dala od metropolii. Czy wyborcza kampania nie psuje klimatu? I to jak. Na ulicach tego miasta słyszę, że ludzie, którzy chcą zatrzymać Donalda Trumpa, są zdezorientowani. Po katastrofalnej debacie nie może się otrząsnąć. Presja, żeby Biden zrezygnował ciągle rośnie. Stara się pokazać, że silnie mówi i chodzi. Najnowsza okładka jednego z tygodników pokazuje, jak świat widzi jego drugą kadencję. Spadła sprzedaż grilli o połowę. To ulubione zajęcie Amerykanów 4 lipca. Cena mięsa rośnie. Ludzie zamiast na hamburgera wolą oszczędzać na urządzenia do ich przyrządzania. Koszty życia rozstrzygną tę kampanię. Jeśli Biden chcę być w wyścigu musi pokazać, że sprawniej chodzi i mówi, ale także, że sprawnie gospodaruje. Podobnie jak Stany, ponoć również Europa skręca w prawo, ale na Wyspy ta tendencja nie dotarła i tam wręcz przeciwnie. Po 14 latach brytyjska prawica oddaje władzę partii pracy. Według laburzystów torysi zostawiają kraj biedny, brudny, szarpany bezkarną przestępczością i za drogi do życia. Artur Kieruzal mierzy wyborczą gorączkę w Londynie. Jakie zmiany zapowiadają idący po władzę? Usprawnić to z czego Brytyjczycy są najbardziej dumni. Czyli publiczną służbę zdrowia. NHS często jest w opłakanym stanie. Stworzyć firmę do budowania farm wiatrowych, aby obniżyć rachunki za prąd i zarabiać na emerytury. Nowy rząd planuje znacjonalizować uznawane za najdroższe w Europie koleje. Chce, żeby pociągami podróżowali Anglicy. Konserwatyści pokłócili się z Brukselą. Ale nie wspomniano o powrocie do Unii. 7 godzin skomplikowanej operacji i sukces jakiego światowa medycyna jeszcze nie świętowała. Lekarze z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, po raz pierwszy na świecie, odbudowali ludzką wątrobę po urazie mechanicznym tak, że pacjentka uniknęła transplantacji całego organu, i nie musi brać leków przeciw odrzuceniu przeszczepu. Jak to przesuwa możliwości medycyny. Łzy wzruszenia trudno opanować, kiedy po tragicznym wypadku dostało się nowe życie. "Co ja robię tu" - tak sobie śpiewam, bo nie dowierzam gdzie jestem i dlaczego jestem... Aldona Oszczypała to pacjentka, u której zespół chirurgów-transplantologów z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wykonał pierwszy w Polsce przeszczep wspomagający wątroby. Niezwykłość polega na tym, że chora miała przeszczepioną wątrobę, ale wyszła bez przeszczepionej wątroby. Zespół profesora Grąta usunął uszkodzoną w wypadku część narządu. Następnie 50-latce przeszczepiono niewielki fragment organu od dawcy. My dzielimy wątroby pobrane od dawców zmarłych i później w misce z lodem dzielimy na bocznym stoliku. Część obcego narządu trafiła do pani Aldony na krótko. Bo jej własna wątroba całkowicie się zregenerowała. To sukces na skalę światową. 11 dni po operacji byliśmy w stanie usunąć ten fragment przeszczepiony i chora w dobrym stanie wyszła do domu. Kobieta uniknęła transplantacji całego narządu. Nie bierze leków immunosupresyjnych. Nie stosuje specjalnej diety. Nie doszło też u niej do powikłań, których się spodziewaliśmy po otwarciu jamy brzusznej, nie rozwinęła pełnoobjawowego zakażenia. Gdyby nie ta operacja to ona by nie żyła już. W tej operacji brało udział kilkunastu specjalistów, w tym 8 chirurgów. Zabieg trwał 7 godzin. Zdarzają się operacje dłuższe, ale te 7 godzin to dla chirurga w stresie i emocjach jest jak godzina. Dla pani Aldony ten zespół to nie medycy. Nazywa ich zupełnie inaczej. To jest zespół aniołów, na czele z profesorem. Ja mam aniołów w niebie i na ziemi. Przeszczepienia wspomagające, gdzie wykorzystuje się fragment narządu stanowią około 3% wszystkich transplantacji. To metoda oszczędzająca organy dawców. Jedna wątroba może uratować kilka osób. Tu na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym pierwszą transplantację wątroby wykonano równo 30 lat temu. Ale ten zabieg to dowód na to, że transplantologia przekracza kolejne granice. To, co kiedyś wydawało się nieosiągalne, dziś wykonywane jest rękoma polskich chirurgów. To nie jest tak, że wakacje na Karaibach są tańsze niż w Darłowie, ale gdyby poszukać bliżej, to różnie może być. Urlopowicze pokazują paragony grozy, a właściciele obiektów rachunki za utrzymanie budynków i personelu. Dodają, że aby było, gdzie przyjechać za rok, to trzeba na to zarobić w trzy miesiące. Jak gruby trzeba mieć w tym roku portfel, by na urlopie zanadto nie schudnąć? Niestety powiem brutalnie - taniej nie będzie. Mówią o tym ekonomiści i branża turystyczna, a turyści płacą. Podobne jak w Europie. Jest drogo, noclegi są bardzo drogie, ale knajpki i restauracje dają radę. Dla zwykłego kowalskiego może nie jest tanio, ale nie jest bardzo drogo. Nad Bałtykiem cena popularnego gofra zaczyna się od 8 zł. Z dodatkami to koszt nawet 20 zł. Gałka lodów zaczyna się od 8 zł. Morska ryba zdecydowanie droższa. 190 zł zapłaciliśmy za dwie rybki z zestawem surówek i frytkami. 10 zł nawet za gałkę to drogo, ale można też taniej. Myślę, że trochę przesadzają, ale przyjeżdżają ludzie, którzy chcą za to płacić. W Szczyrku turyści przeliczają koszty, a eksperci wyjaśniają: Wszystko idzie do góry. Popatrzmy na ceny energii. Za chwilę, dzierżawa, składniki, koszty pracy - o idzie w górę. I ci, którzy oferują usługi turystyczne to muszą kalkulować. Kalkulują także czas, w jakim są w stanie zarabiać. Zarabiamy cztery miesiące w roku, w tym wysoki sezon od lipca do sierpnia, musimy utrzymać firmy cały rok, Są też tacy, którzy świadomie omijają kurorty, szukając spokoju na Mazurach. Nad morzem jest na pewno drożej. Wynajmujemy apartament w samym Giżycku. Uważam, że w dobrej cenie. Ja pochodzę z wybrzeża Gdańska, okolice Władysławowa, tam jest dużo drożej. W okolicach Węgorzewa trzydniowy urlop z wyżywieniem to około 300 zł na osobę za dobę. - wszystkie są utrzymane na poziomie cen zeszłorocznych, żeby ściągnąć gości na Mazury. Jeżeli chodzi o nocleg to podnieśliśmy o 10%, Z badań na zlecenie Związku Banków Polskich Polacy chcą przeznaczyć na wakacje w kraju średnio 1700 zł na osobę. To wszystko w "19.30". A dziś gościem Justyny Dobrosz-Oracz jest Jerzy Fijas, zastępca dyrektora Lasów Państwowych.