Donald Tusk zatwierdził umowę o współpracy między polską Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa umowę, która godziła w polskie bezpieczeństwo. To ustalenia serialu "Reset". Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie "Wiadomości". Pakt migracyjny to rozwiązanie, które jest nam potrzebne. Bruksela przyspiesza z przymusem relokacji migrantów. Polska konsekwentnie mówi "nie". Musimy tego porządku bronić, zdecydowanie bronić. Może pan do nas wyjść, a nie uciekać? Jakich pytań boi się Donald Tusk? Nie znosi prawdziwego dziennikarstwa, które drąży. Widzimy bardzo mocny spadek inflacji i stąd decyzje o obniżaniu stóp procentowych. Stopy procentowe znów w dół, czyli będą niższe raty kredytów. W Parlamencie Europejskim debata o pakcie migracyjnym. Zwołana w trybie pilnym przez Europejską Partie Ludową - frakcję, do której należą politycy PO i PSL. Prace nad paktem gwałtownie przyspieszyły, bo Niemcy chcą jak najszybszego przymusowego rozmieszczania migrantów w krajach Unii. Głośno sprzeciwia się między innymi Polska. Debacie w Strasburgu przysłuchiwała się Małgorzata Gałka. Europejskie służby alarmują. Nie radzimy sobie z rosnącą falą migrantów. A to nagranie migrantów z maczetami i kamieniami najlepiej pokazuje, z czym na co dzień zmagają się pilnujący granic. Odpowiedzią eurokratów propozycja paktu migracyjnego, którego głównym punktem jest przymusowa relokacja takich osób. Pakt migracyjny to rozwiązanie, które jest nam potrzebne. Po 7 latach debaty praca została wykonana. Do paktu prą przede wszystkim Niemcy - główny architekt europejskiej polityki "otwartych drzwi". Olaf Scholz chce się podzielić nieszczęściem. Czym kończy się niekontrolowane wpuszczanie migrantów - rozsądna część Europy już wie. Gdzie jest wasz pakt dla 25-letniej kobiety, która została zabita w wybuchu spowodowanym przez gangsterów? Śmiejecie się z 17 niewinnych ofiar w Szwecji, wstydźcie się! To będzie rzeczywistością również w waszych krajach. Za waszą obsesję władzy bezpieczeństwem mają zapłacić wszyscy mieszkańcy Europy. Zapłacić mają też ci, którzy nie zgodzą się na przymusową relokację. 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego. Polska pomysłowi niezmiennie mówi "NIE". Walczymy dzisiaj o bezpieczeństwo Europejczyków, o bezpieczeństwo Europy. Dzisiejszej pilnej debaty w parlamencie chcieli politycy EPP - frakcji, do której należą ludowcy i Platforma. Za czy nie przymusowej relokacji? Nie, oczywiście stanowisko jest jasne i zawsze to mówiliśmy, nie ma takiego mechanizmu i nie będzie. Tyle że już Donald Tusk - też pytany dziś - unika odpowiedzi. A przez lata - co przypomina PiS w nowym spocie - nie sprzeciwiał się niekontrolowanemu przyjmowaniu migrantów. Fakty są takie, że głosują tak, jak tego sobie życzą Niemcy i również zaczynają debaty, które mają wspierać politykę migracyjną niemiecką. Gdy Europa w 2015 roku stanęła w obliczu kryzysu migracyjnego, Berlin powiedział: witamy serdecznie, a rząd Tuska wtórował, że jest gotów przyjąć każdą liczbę migrantów. Po ośmiu latach część Europy wyciągnęła wnioski. Pytanie, czy to samo zrobili politycy polskiej opozycji. Niemcy coraz głośniej krzyczą o kryzysie migracyjnym. A jednocześnie robią coraz więcej, by go pogłębić. Berlin finansuje organizacje, którzy pomagają przedostać się nielegalnym migrantom do Europy. Niemieckie statki, niczym wodne taksówki, zwożą nieproszonych gości na Lampedusę, narażając mieszkańców naszego kontynentu na niebezpieczeństwo. To szokujące nagranie. Trzech nastoletnich migrantów najpierw przypalało papierosami, a później pobiło piętnastoletniego Niemca. Jeden z nich, Irakijczyk, był już wcześniej karany. Filmik zszokował Niemców - zwłaszcza w czasie, gdy na jaw wychodzą skandaliczne praktyki niemieckich władz. Rząd niemiecki opłaca z budżetu organizacje pozarządowe, które wyławiają migrantów na Morzu Śródziemnym i potem przenoszą ich na teren Włoch. Taksówki po Morzu Śródziemnym finansowane przez rząd niemiecki wspierają te działania, które prowadzą do tego, aby tych migrantów było jak najwięcej. Większość trafia na włoską Lampedusę. Nie można zachęcać nielegalnych migrantów, by wyruszali do Włoch. To handel ludźmi. Co ciekawe, szef organizacji, która prywatnymi statkami transportuje migrantów, to życiowy partner wiceprzewodniczącej Bundestagu. Na swoją działalność miał dostać kilka milionów euro. Pozwalają zarabiać, no co tu nie powiedzieć, ale wręcz na handlu emigrantami, którzy przyjeżdżają nielegalnie do Europy. Niemcy już raz - od 2015 roku - masowo wpuściły nielegalnych migrantów. Teraz robią to ponownie. To jest zorganizowany proceder. Za pomocą tych łodzi finansowanych przez rząd niemiecki przetransportowano nielegalnie, bo to trzeba podkreślić tysiące, tysiące osób. Niemcy nie tylko nie poczuwają się do winy, ale próbują zrzucić odpowiedzialność na inne kraje, w tym Polskę. To jest bardzo bezczelna polityka Niemiec. Niemcy chcą obalić polski rząd, chcą obalić też włoski rząd, bo proszę zobaczyć - przywożą tych migrantów za swoje własne pieniądze, a potem krzyczą, że Włosi mają problem z przyjmowaniem. Największy problem mają dziś ci, którzy posłusznie realizowali narzuconą przez Berlin politykę migracyjną. Kolejny odcinek serialu dokumentalnego "Reset" i kolejne szokujące ustalenia. Donald Tusk własnoręcznym podpisem zatwierdził umowę o współpracy między polską służbą kontrwywiadu wojskowego a rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. W tajemnicy przed sojusznikami z NATO. Wieś Kadyny w województwie warmińsko-mazurskim. Niecałe 30 km od rosyjskiej granicy. To tu, w październiku 2012 roku, 2,5 roku po katastrofie smoleńskiej, oficerowie polskiej Służby Kontrwywiadu Wojskowego i rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa wspólnie uczestniczą w wielogodzinnej popijawie. Tu Pytel w charakterystycznej pozie, z rękami w kieszeni, otrzymuje szablę oficerską. Takie biesiady z oficerami służb specjalnych wrogiego państwa zaowocowały szokującą umową między polską SKW a rosyjską FSB. Umową, którą ujawnili autorzy serialu dokumentalnego "Reset". Myśmy w ramach tej umowy się zobowiązali, że jeśli dowiemy się czegokolwiek o sytuacji wywiadowczej USA czy Wielkiej Brytanii przeciwko Rosji, to musimy to w zębach zanieść do jakiegoś pana. Umowa przygotowana przez Rosjan mówi o współpracy w zwalczaniu działalności dywersyjnej ze strony państw trzecich, czyli choćby państw NATO. Polska zawarła tę umowę w tajemnicy przez sojusznikami. Wszystko to odbywało się poza normalnymi procedurami związanymi z konsultacjami sojuszniczymi. Służby wojskowe, ale i służby cywilne zostały uzależnione świadomie przez ówczesne władze od współpracy ze służbami rosyjskimi. Co kluczowe, decyzja o podjęciu tej współpracy została zatwierdzona własnoręcznym podpisem przez ówczesnego premiera Donalda Tuska pod tym dokumentem. Uprzejmie proszę pana premiera o wyrażenie zgody na podjęcie współpracy ze służbami specjalnymi Algierii, Ukrainy, Federacji Rosyjskiej oraz Chińskiej Republiki Ludowej. Donald Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu, ponosi pełną odpowiedzialność polityczną za zawarcie takiej umowy. Pytany przez dziennikarzy TVP Tusk dziś przedstawia taką wersję. To był dokument, który miał wziąć w ochronę i pomóc w ewakuacji polskich żołnierzy z Afganistanu. To kłamstwo - mówi prof. Sławomir Cenckiewicz. To są po prostu baje, które nie znajdują żadnego potwierdzenia. Zresztą sama umowa nie dotyczy polskiego kontyngentu z Afganistanu. Jeden wielki polityczny fake. Koordynatorem Służb Specjalnych w kancelarii premiera Tuska był w tym czasie Jacek Cichocki. Dziś to ekspert Trzeciej Drogi. Jego nazwisko figuruje na dokumencie podpisanym przez Donalda Tuska. Po przegranych wyborach w 2015 roku związał się z Szymonem Hołownią. Pytani o ten szokujący dokument politycy PO uciekają od odpowiedzi. Nie będziemy o tym rozmawiać, dziękuję. Ale tak łatwo nie uciekną od odpowiedzialności. Do wyborów parlamentarnych pozostało już tylko półtora tygodnia. Spójrzmy na najnowszy sondaż poparcia partii politycznych przeprowadzony przez pracownię Social Changes na zlecenie portalu wpolityce.pl: Na Prawo i Sprawiedliwość głos chce oddać 39% respondentów. Koalicja Obywatelska uzyskała 30-procentowe poparcie. Konfederacja może liczyć na 10 procent głosów. Lewica - na 9 procent. Trzecia Droga na granicy progu wyborczego dla koalicji, a więc 8 procent. Poza sejmem Bezpartyjni Samorządowcy z 2-procentowym poparciem. 2 procent badanych wybrałoby "inne ugrupowanie". Zgoda na współpracę SKW z rosyjskimi służbami specjalnymi, pakt migracyjny, szkalowanie Polski za granicą - to tylko kilka z wielu tematów, o których Donald Tusk nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Przed pytaniami reporterów Wiadomości i TVP Info lider PO uciekł dziś do autokaru. Z limuzyny - hop! - do autokaru. Tak Donald Tusk uciekał przed dziennikarzami. Panie premierze, może pan wyjdzie do nas i odpowie na kilka pytań? Może pan do nas wyjść, a nie uciekać? Trzy pytania. Pytania trudne dla Tuska, ale ważne dla Polaków. O pakt migracyjny chcemy zapytać, czy Platforma będzie za czy przeciw paktowi? To samo pytanie zadajemy kilka godzin później. Jak zagłosuje EPP w sprawie paktu migracyjnego? Co pan zlecił waszym europosłom? Niczego nie zlecam europosłom, nie jestem europarlamentarzystą. Tusk unika odpowiedzi, bo to właśnie jego partia chce szybkiego przyjęcia paktu, a tym samym przymusowej relokacji migrantów. Nie chce też odpowiedzieć, dlaczego boi się referendum. Każdy obywatel ma swój rozum i swoje sumienie, postąpi w lokalu wyborczym tak, jak uzna za stosowane. Na cztery pytania, które są oczywiście kpiną z demokracji. W sierpniu mówił coś innego. Uroczyście przed wami unieważniam to referendum. Kolejne pytanie - o wiek emerytalny. Dziś zapewnia, że go nie podniesie, choć to jego rząd wraz z ludowcami zrobił to 10 lat temu... Niech nikt nawet nie próbuje wmawiać komukolwiek, że ktoś chce podnieść wiek emerytalny. Ja na pewno nie. To ciekawe, bo miesiąc temu przyznał, że obniżenie wieku emerytalnego przez PiS uważa za błąd. W sumie jaki efekt uzyskałem? Być może pomogłem PiS-owi - w cudzysłowie - wygrać wybory, a wiek został cofnięty, czyli efekt jest podwójnie negatywny. Na kolejne pytania Tusk i jego otoczenie reagują agresją. Jeśli panowie czują się zagrożeni, to możecie się swobodnie oddalić. Donald Tusk nie znosi prawdziwego dziennikarstwa, które drąży, które zadaje pytania, które też podaje w wątpliwość jego słowa. A przecież po powrocie z brukselskich salonów Tusk zapewniał: Każdy z państwa będzie mógł zadać oczywiście pytanie. Oczywiście, oczywiście... Jak to u Tuska. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Oto co jeszcze przed nami w programie. Podejrzany w sprawie śmiertelnego wypadku na A1 zatrzymany w Dubaju. Opozycja szuka ratunku na brukselskich salonach. Kolejne eksplozje w Szwecji. To prawdopodobnie porachunki gangów, które sieją przemoc i strach. Premier kraju kilka dni temu wezwał na pomoc wojsko. Powiedział też, że potrzebna jest zmiana polityki migracyjnej. Nic dziwnego, bo wysoki poziom przestępczości w Szwecji ma ścisły związek z masową imigracją. Poranek - w Sztokholmie. Miastem wstrząsnęły kolejne eksplozje. Jedna z nich - w dzielnicy willowej Hasselby. Wojna gangów trwa. Ogień, który pojawił się po wybuchu, przeniósł się też na inny budynek i zajął 8 mieszkań. Maria mieszka w Szwecji od wielu lat. Wraz z mężem miesiąc temu kupiła w pobliżu miejsca wybuchu dom. Kupiła, bo kiedyś wydawało się, że to spokojna i bezpieczna okolica. To nie jest stan wojenny tutaj, tu nie ma żadnych wojen, a wygląda, jak są cały czas morderstwa, to tak jakby coć w rodzaju wojny, jaką się prowadziło tutaj. Ludzie są w szoku. Z domu zostały tylko gruzy. Takie wydarzenia i inne związane z wojną gangów tylko zaogniają sytuację w kraju. Nie bez powodu szwedzki premier prosi wojsko o pomoc w walce z gangami. Do tych przestępczych grup w dużej mierze należą mieszkający tu imigranci. Sytuacja w Szwecji pogarsza się, jeśli chodzi o problemy związane z imigracją. To przestępczość, ale także wiele innych spraw, o których nie przeczytamy w gazetach. W Sztokholmie rozmawiamy z Robertem, który dobrze wie, jak wygląda sytuacja. Są grupki, stoją pod sklepami, proponują hasz, różne rzeczy, ale to nie podchodzić, nie słuchać, omijać szerokim łukiem. Takie obrazki sielskiej, spokojnej Szwecji, powoli stają się opowieścią o przeszłości, bo wszystko wskazuje na to, że bezpiecznie tutaj już było. Cała Europa dyskutuje o nielegalnej migracji. Na południu - tam, gdzie przebiegają szlaki przemytników ludzi - to głównie szukanie sposobu na zatrzymanie tego procederu. Z kolei we Francji, w Niemczech czy w Skandynawii to analiza polityki otwartych drzwi, z której jasno wynika, że eksperyment multi-kulti skończył się katastrofalnie. To tu, na pograniczu turecko-greckim i na wybrzeżu Włoch, zaczynają się oba migracyjne szlaki. To tutaj podejmowane są kolejne próby powstrzymania fali nielegalnych migrantów. Szlak bałkański rozpoczyna się tutaj, w Grecji kontynentalnej, uchodźcy rozpoczynają go od Grecji bądź od Bułgarii. Potok ludzi płynie w jedną stronę - do Berlina, względnie Paryża po obiecane przez przemytników socjalne eldorado. Widać to na ulicach francuskich miast. Widać w statystykach dotyczących przestępczości. Brutalne wojny narkotykowych gangów coraz częściej pociągają za sobą niewinne ofiary, a Francuzi coraz częściej mówią, że nie czują się bezpiecznie na ulicach swoich miast. Kolejni politycy zaczynają otwarcie mówić o fiasku dotychczasowej polityki migracyjnej. Wielka Brytania radykalnie zmniejszyła napływ migrantów z Francji. W ubiegłym roku wprowadzono tam zasadę bezwzględnej deportacji nielegalnych migrantów, których łapią służby u wybrzeży wysp. Od początku tego roku do końca września do Wielkiej Brytanii przypłynęło nielegalnie 28 830 osób, jest to liczba o 1/4 mniejsza niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Deportacje, pomoc w Afryce i zmiany przepisów - tego domagają się Europejczycy. Jak wynika z sondaży, niemal 70% Francuzów chce zmiany prawa i zdecydowanego ograniczenia migracji spoza Europy. Mimo to forsująca pakt migracyjny Europejska Partia Ludowa domaga się otwarcia domów wszystkich Europejczyków, dosłownie. Bardzo wielu burmistrzów w Austrii, Holandii, Włoszech i Niemczech mówi nam, że nie ma już wolnych mieszkań. Stąd tak wielka presja na przenoszenie nielegalnych migrantów do tych krajów, w których wolne mieszkania jeszcze są. Specjalna Grupa Poszukiwawcza Policji zatrzymała w Dubaju Sebastiana M. 32-latek był poszukiwany listem gończym w związku z wypadkiem na autostradzie A1, w którym zginęła 3-osobowa rodzina. Do tragedii doszło w sobotę 16 września. M. miał prowadzić auto rozpędzone do co najmniej 250 km/h i uderzyć w samochód rodziny. Zjednoczone Emiraty Arabskie. To właśnie tu Sebastian M. dziś rano w jednym z hoteli na obrzeżach Dubaju wpadł w ręce służb. Nasi policjanci - mogę potwierdzić - przebywali już w Dubaju od poniedziałku, tam ten czas poświęciliśmy na współpracę z miejscową policją, aby szczegółowo wszystko zaplanować, aby przekazać wszystkie informacje. 32-latek przebywa w tamtejszym areszcie i czeka na decyzję o ekstradycji. Dopiero co zawarliśmy umowę ekstradycyjną, przez długi czas Zjednoczone Emiraty Arabskie były krajem, który uchodził za bezpieczne dla osoby, które uciekały przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Mężczyzna był ścigany listem gończym za spowodowanie tego wypadku na autostradzie A1, w którym spłonęła żywcem 3-osobowa rodzina - rodzice i ich pięcioletni syn. Sebastian M. pędził co najmniej 250 km/h. Jak mówią świadkowie, najpierw poganiał, a później próbował wyprzedzić samochód, którym podróżowała rodzina prawym pasem autostrady. Wtedy doszło do zderzenia, a auto odbiło się od bariery i stanęło w płomieniach. Sebastian M. usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Rodzina i pełnomocnik ofiar domagają się zmiany kwalifikacji na zabójstwo. 21 ofiar śmiertelnych, w tym niemowlę, i 15 osób rannych. To bilans katastrofy, do której doszło w pobliżu Wenecji. Autobus pełen turystów runął z wysokiego na 15 metrów wiaduktu na tory kolejowe i stanął w płomieniach. Krótki przegląd informacji z zagranicy. Apokaliptyczna scena - tak miejsce katastrofy opisały władze Wenecji. Ofiary to głównie obywatele Ukrainy, Niemiec i Francji. Niektóre ciała są zwęglone, bo po upadku autobus napędzany metanem natychmiast stanął w ogniu. By wydostać pasażerów, strażacy musieli użyć palników. Przyczyną wypadku było prawdopodobnie zasłabnięcie kierowcy. To bez wątpienia najważniejsze wydarzenie pontyfikatu Franciszka. Dziś w Watykanie rozpoczął się synod biskupów. Ma nakreślić przyszłość Kościoła. Po raz pierwszy w obradach biorą udział, na równych prawach z biskupami, katoliccy świeccy. Po raz pierwszy też będą mogły głosować w nim kobiety. Jej wyjątkowy pomarańczowo-czerwony kolor ma symbolizować płonący znicz olimpijski. W lipcu ta nowa odmiana dalii ma być ozdobą wszystkich obiektów letnich igrzysk w Paryżu. Na razie kwiatowe dzieło rozkwita na podparyskich polach. Tym razem bez zaskoczenia. Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 25 punktów bazowych. To możliwe, bo udało się opanować szok inflacyjny. Ale w spadek inflacji nie wierzą niektórzy politycy opozycji. Ryszard Petru twierdzi, że oficjalne dane są sfałszowane. Stopy procentowe - znów w dół. Ten szok inflacyjny udało się opanować, widzimy bardzo mocny spadek inflacji i stąd decyzje o obniżaniu stóp procentowych. We wrześniu stopa referencyjna spadła o 75 punktów bazowych, teraz - o kolejnych 25. To efekt spadku inflacji, ale zdaniem Ryszarda Petru, kandydata Trzeciej Drogi, te dane są sfałszowane. Siłą rzeczy decyzje podejmowane przez RPP są również sfałszowane. Ta teza nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością. Obniżenie stóp procentowych jest jak najbardziej uzasadnione, dlatego absolutnie nie dopatrywałbym się tutaj efektu i wpływu polityki. Niższe stopy to niższe raty kredytów. Ci, którzy własnego M jeszcze nie mają, mogą wnioskować o "Bezpieczny kredyt 2%". Zainteresowanie jest spore. Znacznie większe, niż nawet przypuszczaliśmy, mamy ponad kilkadziesiąt tysięcy złożonych wniosków, już blisko 20 tys. zawartych umów. Przewidzieliśmy ten program w ustawie na 5 lat i przez 5 lat on będzie obowiązywał, i wszyscy zainteresowani będą mogli z niego skorzystać. Dziś - inaczej niż za rządów PO-PSL - nikt nie mówi, że się nie da. Ja bym nic innego nie robił, tylko bym naciskał ten guzik "niskie ceny". Tylko takich guzików nie ma. Nie było też pieniędzy. Mówiono, że pieniędzy nie ma, my powiedzieliśmy, że widocznie poprzednia ekipa nie potrafiła zarządzać budżetem państwa. Bo jak inaczej wytłumaczyć wyciekające z budżetu miliardy i w efekcie podwyżki podatków. O jeden punkt procentowy VAT-u... Polakom podniesiono też wiek emerytalny i zdemontowano OFE. Twarzą tych - jak mówił Paweł Graś - "najgorszych historii" był Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy w rządzie PO-PSL. Teraz również na rynku pracy sytuacja jest zgoła inna. Zupełnie inna strategia, tworzenie miejsc pracy tam, gdzie mieszkają ludzie, a nie zmuszanie ich do wyjazdu na zmywak do Londynu. Bezrobocie w Polsce - rekordowo niskie - wynosi zaledwie 5%. Były już opowieści o rzekomych planach wprowadzenia 500 plus przez Platformę Obywatelską. Teraz Donald Tusk twierdzi, że przekop Mierzei Wiślanej był jego pomysłem. To kłamstwo, o czym najlepiej wiedzą mieszkańcy Elbląga i regionu. To bezczelność - mówią elblążanie o słowach Tuska. Nie zgadzam się z tym, że przekop mierzei to zasługa Donalda Tuska, wręcz przeciwnie. Posłowie PiS nagłaśniali sprawę przekopu, przede wszystkim Jerzy Wilk. To odpowiedź na próbę Tuska przypisania sobie cudzych zasług. My przyjęliśmy ten program w 2014 roku. Przekop i port w Elblągu miał być gotowy według tego planu. To Tusk w obecnej kampanii wyborczej. A to 10 lat temu. Też Elbląg. Takie puste hasła. Wtedy ten sam Tusk z projektu przekopu Mierzei kpił. Problem rosyjskiej kontroli nad Zalewem Wiślanym, do którego dostęp był możliwy tylko przez Cieśninę Piławską. Rosjanie nieraz ją blokowali. Obawiamy się, że może być wprowadzony zakaz znowu żeglugi na Zalewie Wiślanym przez stronę rosyjską. Jerzy Wilk, ówczesny prezydent Elbląga z rekomendacji PiS, walczył o przekop. Tusk gotowy projekt wyrzucił do kosza, a w zamian podpisał umowę z Putinem ograniczającą polską suwerenność nad własnym akwenem. To jest ten list. Jarosław Kaczyński jako lider ówczesnej opozycji wzywał Tuska do działania. Można marnować kolejne lata albo można podjąć to, co rozpoczęliśmy. Bardzo kosztowny projekt o wątpliwym sensie ekonomicznym przekopania mierzei, muszę go ocenić, że dzisiaj jest wyłącznie politycznym trikiem. Triki dziś stosuje Tusk. My przyjęliśmy ten program. Ale w Elblągu wszyscy wiedzą, jak było naprawdę. To jest zasługą PiS, że obietnice przedwyborcze i ten przekop zostały zrealizowane. Kanał bije kolejne rekordy w przeprawie statków. A do obsługi trasy wkrótce dołączy nowa specjalistyczna pogłębiarka, właśnie zwodowana. Kolejna inwestycja Orlenu. Rafineria Trzebinia w Małopolsce zyskała nową instalację, dzięki której cała spółka będzie produkowała 300 tysięcy ton biodiesla rocznie. Orlen inwestuje, a jednocześnie zasila publiczne finanse. Tylko w ciągu pierwszego półrocza odprowadził 36,5 mld złotych w postaci różnych danin do budżetu państwa oraz samorządów. Inwestycje wzmacniają naszą gospodarkę, nie ma silnej firmy, nie ma silnej gospodarki, jeżeli nie będziemy inwestować. Proekologiczna instalacja będzie produkowała paliwo ze zużytych olejów spożywczych i tłuszczów zwierzęcych. Zredukuje ona zapotrzebowanie na ropę naftową, wspierając niezależność energetyczną. Inwestycja to część strategii Grupy Orlen w obszarze biopaliw, umożliwi ona zastępowanie paliw kopalnych tymi wytworzonymi dzięki surowcom wtórnym. Nacisk i szantaż. Bruksela sięga po takie instrumenty, by dyscyplinować niepokorne rządy w Europie. Ataki na Polskę często są inspirowane przez posłów polskiej opozycji. Wspierane przez nich rezolucje, debaty i sankcje mają realny wpływ na życie obywateli. Wykreowany przez nich antypolski obraz daje eurokratom pretekst do hamowania wypłat z unijnej kasy. 75 mld euro - należne Polsce pieniądze z funduszu spójności stały się instrumentem walki politycznej. Rzecznik Komisji Europejskiej do spraw polityki regionalnej zagroził, że środki zostaną zamrożone. Urzędnicy Komisji Europejskiej i Parlament Europejski angażują się bardzo wyraźnie w wybory toczone w Polsce. Opozycja z Tuskiem na czele przyznaje: blokowanie Polakom unijnych pieniędzy to element politycznej gry. Jedyny powód, dla którego po te pieniądze nie możecie sięgnąć, to jest rząd PiS-u. Jak my wygramy kolejne wybory, to te pieniądze zostaną odmrożone. W ostatnich dwóch kadencjach europarlamentu polska opozycja poparła bądź sama przygotowała kilkadziesiąt rezolucji i debat z apelami o sankcje na Polskę. W Parlamencie Europejskim bardzo mocno gardłowaliśmy za tym, żeby nie dawać rządowi przynajmniej części tych pieniędzy. Trzeba odsunąć od władzy obecnie rządzących. W takim momencie mamy natychmiast pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Kilka tygodni temu pretekstem do uderzenia w Warszawę było powołanie komisji badającej rosyjskie wpływy. Za przyjęciem rezolucji wymierzonej w Polskę głosowali przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, partii Hołowni i Lewicy. Polska opozycja, nie mogąc przekonać do siebie Polaków, usiłuje użyć Unii Europejskiej i tego głosu z zewnątrz, żeby ingerować w polskie wybory. Taktykę "Ulica i zagranica" opozycja wykorzystuje od dawna. Już w kwietniu 2016 roku przyjęto rezolucję w sprawie sytuacji w Polsce. Jej projekt był poparty przez wszystkich europosłów z PO, PSL i SLD. Tylko polska opozycja zachowuje się skrajnie nieodpowiedzialnie i niegodny względem własnej ojczyzny. Kolejne odezwy uderzające w nasz kraj przyjmowano również rękoma opozycji - cyklicznie. Następca Tuska w Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber o stosunku do demokratycznego rządu w Warszawie mówi wprost. Są naszymi wrogami i będą przez nas zwalczani. Żołnierze 18. Stołecznej Brygady Obrony Terytorialnej nieprzypadkowo na ramieniu noszą symbol powstańczej kotwicy. Odwołują się do dziedzictwa warszawskich bohaterów, a na co dzień opiekują się nimi. Otrzymali, obok Akademii Wojsk Lądowych, nagrodę Wawa Bohaterom. Do ostatku sił będzie bronić tego miasta... Stołeczna osiemnasta - a właściwie żołnierze tej Brygady Obrony Terytorialnej - otrzymali nagrodę... Za to, że pamiętają o powstańcach i poświęcają im swój czas. To jest właściwie najlepsze lekarstwo, jakie może być, że człowiek nie jest samotny - samotność najwięcej dokucza. Jako ministerstwo obrony narodowej stworzyliśmy ramy służące niesieniu pomocy i wsparcia dla powstańców warszawskich. Na co dzień pracując i ucząc się, znajdują czas nie tylko na to, by służyć ojczyźnie w szeregach WOT-u, ale także, by pomagać naszym bohaterom - systematycznie, na co dzień. Szliśmy z butelkami na czołgi. Jedną ze statuetek wręczył minister Piotr Gliński, syn sanitariuszki, walczącej o stolicę. To jest dla mnie osobiście zawsze wzruszające, gdy mówimy o powstaniu. Robiąc zakupy, wychodząc na spacer z powstańcami, rozmawiając z nimi dbają o pamięć... Pamięć o bohaterach, którą przekazują kolejnym pokoleniom Polaków. Kończymy "Wiadomości", a za chwilę naszym gościem będzie była premier Beata Szydło. A porozmawiamy o przymusowej relokacji nielegalnych migrantów, czyli pomyśle, który forsuje Bruksela. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.