4. stopień zagrożenia lawinowego, ekstremalne warunki w górach i ślisko na drogach, czyli zima, która chyba nadrabia stracony czas. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa i zapraszam na "Wiadomości". A oto, co dziś w programie. Unijne embargo na produkty naftowe z Rosji już obowiązuje. Zabezpieczyliśmy region, zabezpieczyliśmy Polaków. Postaramy się utrzymać ceny. Spółki odpowiedziane za produkcję, import, dystrybucję paliw spisały się na medal. 10 lat temu sytuacja była zupełnie inna, dzisiaj na prawdę jest lepiej. Polacy wracają z emigracji zarobkowej. W Polsce płaci się bardzo dobrze za wysokiej klasy specjalistów. Zima nastała jak za dawnych lat, gigantycznych rozmiarów. W ciągu 3 dni przybyło ponad metr śniegu w górach, a w miejscach nawianych jest ponad 2 metry. Śnieżnie w całej Polsce. W USA - rekordowe mrozy. Zaczynamy od Donbasu. Rosja wciąż próbuje zdobyć Bachmut, Wuhłedar czy Awdijiwkę. Ponieważ jednak Moskwie nie udaje się przełamać ukraińskiej obrony, wojska Putina atakują cywilów daleko od linii frontu. Łączymy się z naszym korespondentem Tomaszem Jędruchowem, który jest w Kijowie. Dziś Rosjanie skierowali swoje rakiety m.in. na Charków. Jaki jest bilans tych ataków? W Charkowie na szczęście obeszło się bez ofiar śmiertelnych, jednak rannych zostało 5 cywilów. Rosjanie zaatakowali miasto przerobionymi rakietami S-300, które trafiły w gmach tamtejszego uniwersytetu, a przy okazji uszkodziły pobliskie budynki mieszkalne. Jednak Charków to nie jedyne miejsce, gdzie było dziś niespokojnie. Bachmut, Łyman, Wuhłedar, Kreminna to 4 rejony rosyjskiego natarcia i niestety powolnych, ale postępów rosyjskiej armii. W wielu miejscach sytuacja ukraińskich obrońców jest krytyczna. Rosjanie zarzucają pozycje Ukraińców artylerią, a potem wysyłają falami grupy szturmowe. Prawdą jest, że straty w ludziach są znaczne. Mamy wielu zabitych. W ciągu ostatnich kilku dni moja jednostka straciła 6 ludzi. Kijów stara się utrzymać front i linie oporu, a tam, gdzie to niemożliwe, cofać na kolejne umocnione pozycje. Przez 346 dni tej wojny często musiałem mówić, że sytuacja na froncie jest ciężka. I że jest coraz trudniejsza. Teraz znowu jest ten czas. Czas, w którym okupant rzuca coraz większe siły, by przełamać naszą obronę. Trwa wyścig z czasem. Ukraińcy część rezerw wysłali na szkolenia z obsługi nowego zachodniego sprzętu. Chodzi o utrzymanie linii tak długo, aż będzie możliwe wprowadzenie do walki nowych jednostek. To dla Rosjan dogodny moment do kolejnej dużej ofensywy. Rosjanie uruchamiają swoje rezerwy mobilizacyjne, a więc sprzęt pochodzący z okresu jeszcze zimnej wojny. I tym sprzętem próbują walczyć. Tutaj widzimy powrót do starej sowieckiej taktyki, a więc nie jakość, a ilość. W drodze na Ukrainę są już dostawy zachodniego ciężkiego sprzętu, z Kanady odleciał pierwszy z zadeklarowanych czołgów Leopard. Amerykanie obiecali też dostawy rakiet dalekiego zasięgu i amunicji. Zobowiązujemy się nie używać zachodniej broni na terytorium Rosji, a wyłącznie przeciw jednostkom, które znajdują się na tymczasowo okupowanym terytorium Ukrainy. Zwiększenie wsparcia dla Ukrainy w kluczowych obszarach będzie tematem rozmów prezydentów Joe Bidena i Andrzeja Dudy. Amerykański prezydent ma przylecieć do Polski w najbliższych tygodniach. Fakt, że po kilku miesiącach znów planuje się wizytę prezydenta USA, najpotężniejszego państwa świata w Polsce, pokazuje, jaką rolę dzisiaj Polska odgrywa w polityce międzynarodowej. Polska inwestuje w bezpieczeństwo, opierając się na ścisłej współpracy militarnej właśnie z Waszyngtonem. Polskie wyrzutnie Patriot właśnie przechodzą swój pierwszy treningowy chrzest. W trybie ćwiczebnym przerzucono je z bazy na warszawskie lotnisko Bemowo. Do Polski i innych europejskich krajów nie płyną już paliwa z Rosji. W życie weszło właśnie unijne embargo na benzynę, olej napędowy i gaz LPG właśnie ze wschodu. PKN Orlen informuje, że spółka odpowiednio wcześniej przygotowała się do zerwania interesów z Rosją. Jeszcze kilka lat temu taki dzień oznaczałby poważne turbulencje w polskiej gospodarce i braki benzyny na stacjach. Dziś, jak widać, zakręcenie kurka z paliwami z Rosji jest dla kierowców niemal niezauważalne. Jesteśmy zabezpieczeni, zabezpieczyliśmy region i Polaków. Będą produkty, mimo iż część produktów sprowadzamy z innych kierunków. Proszę czuć się bezpiecznym. To efekt działań z ostatnich lat. Orlen już od początku wojny na Ukrainie nie importuje oleju napędowego z Rosji, więc embargo nie będzie odczuwalne dla jego klientów. Mogą się pojawić pewne podwyżki w niektórych miejscach, np. w Polsce zachodniej, która jest zaopatrywana nie przez Orlen, a przez rafinerię Schwedt, która nie należy do Polaków, ale generalnie sytuacja powinna być stabilna. Jeszcze przed wybuchem wojny ponad połowa całego diesla sprzedawanego w UE pochodziła z Rosji. Europa napełniała budżet wojenny Putina, bo było to tańsze niż sprowadzanie ropy z dalekich krajów. Od kilku miesięcy trwają globalne zmiany łańcuchów dostaw i także dlatego ceny na stacjach w Europie biły w ostatnim czasie rekordy. Stąd była fuzja Orlenu i Lotosu, aby być większym graczem na rynku międzynarodowym i szukać innych źródeł dostaw ropy, w tym wypadku z kierunku arabskiego. Gdy Orlen chciał połączyć się z Lotosem, Komisja Europejska zażądała, by polski koncern sprzedał niewielką część jednej z rafinerii Lotosu zagranicznemu podmiotowi. Orlen przy okazji wykorzystał to do nawiązania współpracy z Saudyjczykami. Dziś to procentuje, bo bez problemu można zastąpić w ten sposób paliwa z Rosji. Arabia Saudyjska jest drugim największym producentem ropy na świecie po USA i na pewno cały czas szuka, zwiększa produkcję i jest w stanie dostarczyć Polsce tę ropę, która do Polski już nie popłynie. Wprowadzenie unijnego embarga ma osłabić budżet Rosji, którego największe wpływy pochodzą właśnie ze sprzedaży paliw. Stąd od lat niektórzy eksperci nazywają Rosję stacją benzynową Putina. Teraz ta stacja traci klientów w Europie, co na pewno nie ułatwi jej finansowania terrorystycznej polityki prowadzonej wobec sąsiadów. Chińska misja szpiegowska zakończona przymusowym lądowaniem w Atlantyku. Amerykanie zestrzelili zwiadowczy balon wysłany nad ich terytorium przez Pekin. Balon krążył od kilku dni nad głowami Amerykanów, ale też podejrzanie blisko baz wojskowych. Chińska prowokacja to element coraz twardszej gry między rywalizującymi mocarstwami. Tak po bliskim spotkaniu z amerykańskim myśliwcem F-22 pękł chiński szpiegowski balon. Misja zwiadowcza Pekinu zakończyła się gdzieś w wodach Atlantyku u wybrzeży Karoliny Południowej. Nakazałem Pentagonowi zestrzelić balon najszybciej, jak to możliwe, ale tak, by nikt na ziemi nie ucierpiał. Udało nam się go zlikwidować. Szpiegowski balon wystartował z chińskich wybrzeży, przeleciał nad Pacyfikiem, Alaską i terytorium Kanady. Dotarł nad Montanę w pobliże wielu baz wojskowych, co zaniepokoiło amerykańskie służby. Wczoraj wieczorem czasu polskiego został zestrzelony. Wysłanie balonu było nielegalnym działaniem. To nasza przestrzeń powietrzna. I sprawa musiała się tak zakończyć. W tej historii jednak nie o balon chodzi, a o rywalizację dwóch mocarstw. Do Pekinu miał dziś polecieć amerykański sekretarz stanu, ale odwołał wizytę ze względu na chińską prowokację. Dobrze, że USA zachowały się asertywnie, bo właśnie to testowały Chiny, czyli zdolność i szybkość reagowania na nietypowe wydarzenie, w tym wypadku lot balonu. To jest na pewno test. Tego, co może się wydarzyć choćby na Tajwanie. Chiny od miesięcy sugerują, że zaatakują Tajwan, by go sobie podporządkować. Amerykanie zadeklarowali, że będą bronić wyspy. Oba mocarstwa mocno dzieli też polityka wobec zbrodniczej Rosji. Waszyngton zdecydowanie wspiera Ukrainę, Pekin po cichu pomaga Putinowi. Mamy do czynienia z bardzo czytelną rywalizacją amerykańsko-chińską. Ona przebiega na różnych płaszczyznach: wojskowej, politycznej, jeśli chodzi o sprawy globalne, technologiczne. Chiny swoją potęgę gospodarczą od dekad budują m.in. na kopiowaniu rozwiązań technologicznych z Zachodu, w tym amerykańskich. Ostatnio tej technologii używali też do szpiegowania. Chiny potrafią dziś skopiować i to unowocześnić, uczynić czymś lepszym, niż to pierwotnie było. Dzisiaj stanowią realne zagrożenie gospodarcze i technologiczne dla USA. Demaskując i strącając szpiegowski balon, Amerykanie wygrali tę partię z Chińczykami, ale to nie koniec wielkiej gry mocarstw. Oglądają państwo Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. UE chce zarządzać polskim lasami. Do końca lutego można jeszcze trenować z wojskiem. Polacy wracają z emigracji do kraju. Przez lata wykształcona kadra wyjeżdżała za granicę, teraz trend jest odwrotny. Przyciągają dość wysokie zarobki, niższe koszty życia i bliskość rodziny. W "Przedwiośniu" Stefana Żeromskiego szklane domy były symbolem utopii marzącego o powrocie do ojczyzny emigranta. Niemal 100 lat później takie szklane domy są jednym z argumentów przy decyzji o powrocie do Polski specjalistów z branż nowoczesnych technologii. W takich wieżowcach swoje siedziby mają np. międzynarodowe korporacje. Polska od kilku lat stała się niezwykle atrakcyjnym rynkiem dla firm technologicznych, które lokują tu nie tylko swoją produkcję, ale i centra badawczo-rozwojowe. Przez ostatnich 30 lat Polska była ofiarą największego odpływu wykwalifikowanej kadry na terenie UE. Teraz trend jest odwrotny i wykształceni Polacy wracają do kraju. Zarobki w sektorze IT w naszym kraju są już porównywalne nie tylko w państwach naszego regionu, ale nawet już w pierwszych państwach Europy Zachodniej. Wielkie korporacje przyciąga wysoki poziom wykształcenia polskich pracowników, dobra sytuacja gospodarcza kraju i perspektywa rozwoju. Międzynarodowe korporacje uznały, że polski rynek jest rynkiem bezpiecznym, rozwojowym. Za wielkimi firmami podążyli pracownicy. Do Polski przyjeżdżają nie tylko ci, którzy kiedyś wyjechali, ale także ci, którzy urodzili się za granicą, a mają polskie korzenie. Jesteśmy emocjonalnie przywiązani do narodu, jesteśmy emocjonalnie związani z naszymi rodzinami, i myślę, że ta polskość, rodzinność naszych bliskich jest dla nas bardzo ważna. Dla 7-osobowej rodziny Kwietniów powrót po 8 latach emigracji nie był decyzją łatwą, ale przeważyły zachodzące w Polsce korzystne zmiany. Bardzo dużo zmieniło się na plus, szczególnie przy naszej licznej rodzinie. Z pracą nie było problemów ani w przypadku męża... jak tylko firma dowiedziała się, że jest w Polsce, to zgłosili się po niego. ...ani w przypadku pani Marii. Tutaj w Polsce mogę się spełniać jako pedagog, jako nauczyciel. I takich chętnych do powrotu osób jest coraz więcej. Komisja Europejska rozpoczęła kolejne postępowanie przeciwko Polsce. Tym razem powodem ataku jest rzekome przedłużanie postępowań transgranicznych w sprawach dzieci. Sprawa małej Ines wstrząsnęła całą Polską. Jej rodzice rozstali się. Wówczas matka zabrała ją z Belgii do Polski. Rozpoczęła się batalia o dziecko. Odebrali matce prawa rodzicielskie, a przyznali ojcu, który w ogóle się nie interesował dzieckiem. Nagle matka dziewczynki zmarła. Opiekę nad dzieckiem przejęła babcia. Początkowo sądy kazały oddać dziewczynkę ojcu do Belgii, ale próby odebrania nie przyniosły skutku. Ja nie chcę! Ja kocham babcię! 2 lata temu Sąd Najwyższy uchylił wcześniejsze decyzje sądu, dzięki czemu dziewczynka została w Polsce z babcią. Działania z myślą o dobru dziecka nie spodobały się jednak Komisji Europejskiej, która wszczęła postepowanie przeciwko Polsce. W argumentacji przytoczono sprawę małej Ines. Czyli wprost: Komisja chce, aby w Polsce było więcej takich dramatów jak małej Eleny odebranej matce, które uciekła od przemocowego partnera z Włoch. My nadal będziemy bronić polskich dzieci, bo za to płaci nam polski podatnik, nie za to, żeby słuchać, jak pan minister powiedział, brukselskiego urzędasa, który nie ma żadnych hamulców i atakuje nas. Komisja zarzuca łamanie przez Polskę postanowień konwencji haskiej. Eksperci odpowiadają: to bzdura. I przywołują Kartę praw podstawowych UE. Pan komisarz Reynders zapomniał artykuł 42, który mówi, że trzeba się kierować we wszystkich poczynaniach dobrem dziecka. Mimo to w swojej opinii rzecznik TSUE twierdzi, że polscy sędziowie powinni omijać te przepisy. Stąd głosy, że chodzi tylko o kolejny polityczny atak na Polskę unijnego komisarza Didera Reyndersa, który sam oskarżany był o m.in. korupcję ABW. W Jerozolimie pożegnano dziś przyjaciela Polski, byłego ambasadora Izraela w naszym kraju i przewodniczącego izraelskiego parlamentu - Szewacha Weissa. Zmarł w piątek w wieku 87 lat. Szewach Weiss, ocalały z Holocaustu, od lat działał na rzecz zbliżenia Polski i Izraela. Wielokrotnie przypominał światu o Polakach, którzy ginęli, ratując Żydów. Uhonorowany najwyższym polskim odznaczeniem - Orderem Orła Białego. Spoczął na Wzgórzu Herzla, w kwaterze najważniejszych przywódców izraelskich. W ostatnim pożegnaniu uczestniczyli: sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski oraz wiceminister Jarosław Sellin. Zawsze mówiłem o pani Matysie Lasotowej, Górali i pani Potężna. Oni mnie rodzili od nowa i moją całą rodzinę. Polska była tyle lat, tyle wieków centrum życia żydowskiego. Chciałbym zrobić wszystko, żeby nasza młodzież pracowała na rzecz tolerancji. Szewach Weiss w filmie dokumentalnym "Tak blisko, tak daleko" w poniedziałek o 22.45 w Jedynce. W Parlamencie Europejskim pojawił się pomysł, by zarządzanie lasami i gospodarką leśną odebrać państwom członkowskim i przenieść do tzw. kompetencji dzielonych z Unią Europejską. Pracownia Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl zapytała Polaków: kto powinien sprawować kontrolę nad polskimi lasami państwowymi? Spójrzmy na sondaż. Zdecydowana większość pytanych, bo aż 77% uważa, że to Polska powinna mieć kontrolę nad lasami państwowymi. Oddanie tych kompetencji Wspólnocie popiera zaledwie co dziesiąty respondent. 13% ankietowanych - nie ma zdania w tej sprawie. UE chce współrządzić lasami państwowymi w Polsce. Co to oznacza? Nic dobrego. Polacy przyzwyczajeni do swobodnego wstępu do wszystkich zasobów nienależących do prywatnych rąk mogą być w szoku. Co trzeci hektar w Polsce, który jest porośnięty przez lasy, zostanie wyłączony w ogóle np. z wejścia do lasu, nie będzie można zbierać tam grzybów, spacerować. Brzmi jak zły sen? Niestety są podstawy, by tak podejrzewać. Już teraz w wielu europejskich krajach zbieranie grzybów jest zabronione. Ograniczenia w pozyskiwaniu drewna w innych krajach Unii to już norma. Przemysł drzewny w Polsce to 2% PKB. Przemysł drzewny to istotna część polskiej gospodarki. My bezpośrednio zatrudniamy około 400 tys. ludzi, nie licząc kooperantów. Mowa o 7 mln hektarów polskich lasów państwowych. Oczywiście Brukseli chodzi rzekomo o klimat i ekologię. Jednak reforma, która ma uratować planetę, nie może być przeprowadzona w państwach, gdzie większość lasów jest prywatnych, a tych we Wspólnocie jest sporo. Pojawia się tutaj Polska, która ma olbrzymie zasoby w postaci lasów państwowych. Sondaż mówi jasno: Polacy się na to nie zgadzają. Nie zgadzają się również politycy prawicy, którzy mówią jasno: kolejny raz UE chce położyć rękę na czymś, do czego nie ma prawa. A wcześniej na wyprzedaż polskich zasobów leśnych ochotę miała PO. Wartość księgowa i wartość rynkowa polskich lasów jest ogromna, więc chcą przejąć na własność pod pretekstem lepszej ochrony, lepszego gospodarowania i lepszej pielęgnacji. To nieprawda. Polska wie, jak chronić swoje lasy. Świadczy o tym właśnie fakt, że tyle ich mamy. 30% powierzchni naszego kraju to tereny leśne. Dla Polaków - musimy mieć świadomość tego - oznaczałoby to, że 1/3 naszego terytorium, że nasz narodowy skarb, to nasze dobro, którym się codziennie cieszymy w zasadzie, lasy państwowe, przechodzi pod nadzór zewnętrzny. By to jednak osiągnąć, Unia musiałaby zmienić traktaty. Do tego z kolei potrzeba jednomyślności wszystkich członków Unii. Polska zapowiada weto. Bez programu, nie merytoryczna, za to coraz bardziej agresywna. Opozycja na kilka miesięcy przed wyborami Hotel i restauracja w siedzibie opozycyjnej fundacji, wzajemne zatrudnianie się polityków i działaczy opozycji w podległych samorządom spółkach, finansowanie zaprzyjaźnionych fundacji z publicznych pieniędzy, a nawet łapówki. Tak opozycyjni politycy i działacze wykorzystują publiczne pieniądze. Zamek na wodzie w Wojnowicach. W 2014 roku za darmo przekazany przez Skarb Państwa fundacji Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu. Wśród jej założycieli miasto Wrocław czy województwo dolnośląskie. W radzie fundacji m.in. politycy i samorządowcy powiązani z PO: Paweł Kowal, Aleksandra Dulkiewicz, Rafał Dutkiewicz i Jacek Sutryk. Oficjalnie misją fundacji jest praca na rzecz budowy Europy Wschodniej jako wspólnoty ludzi wolnych. Tymczasem zamek jest dziś wykorzystywany w celach czysto biznesowych. Działa tam hotel i restauracja. Warto przypomnieć również inne przypadki, jakie miały miejsce, np. darowiznę przez prezydenta Sutryka luksusowej willi w prestiżowym miejscu Wrocławia na fundację Olgi Tokarczuk. Politycy, samorządowcy i działacze opozycji często wykorzystują publiczne pieniądze do zarabiania pieniędzy. Jeśli patrzymy na opozycję, to spółki Skarbu Państwa, spółki samorządowe są obsadzane przez ludzi z klucza politycznego. To jest, że tak powiem, obyczaj praktykowany od wielu lat. Np. prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński z PO dorabia w radzie nadzorczej zoo we Wrocławiu, gdzie rządzi polityk PO Jacek Sutryk. Były polityk PO Robert Z., który usłyszał zarzuty korupcyjne w aferze polickiej, będzie zajmował się inwestycjami w Ogrodzie Dendrologicznym w Przelewicach. Tam, gdzie mogą, wspierają swoich. Często są to nie tylko działania sprzeczne z celami funkcjonowania samorządów, albo wręcz na granicy prawa. A czasami z jego naruszeniem. Przykład? Tylko w ostatnich 2 latach zamówienia o wartości 600 mln zł w stołecznym MPO miał załatwić Rafał Baniak. Obecnie szef Pracodawców RP, wcześniej wiceminister skarbu w rządzie PO-PSL. Właśnie usłyszał zarzuty korupcyjne i trafił do aresztu. W tym samym czasie politycy opozycji zarzucają ministrowi edukacji i nauki przekazanie 40 mln zł dotacji dla organizacji pozarządowych wspierających edukację. Państwa środki są wydawane w taki sposób przez ministra Czarnka. Dla mnie to jest niemoralne. A co według opozycji jest moralne? Czy np. współfinansowane przez miasto Gdańsk warsztaty z "profesjonalnego darcia ryja na demonstracji", jakie odbyły się w 2021 roku w Trójmieście, zajęcia z taktyki miejskiej, czy z seksu po narkotykach organizowane w 2019 roku przez organizacje pozarządowe, finansowane z pieniędzy warszawskiego ratusza. Mówienie, że organizacja czy fundacja, która ma poglądy konserwatywne, która zaprasza na spotkania polityków tej czy innej partii, nie ma prawa ubiegać się o granty, jest ademokratyczne i aspołeczne, a my żyjemy w demokracji i w państwie praworządnym. To próba wywołania sztucznej afery, próba zamachania opinii publicznej willami, domami, a tu chodzi o siedziby, które będą służyły sprawom publicznym i które trafią w ręce organizacji zasłużonych, sprawdzonych. Minister edukacji i nauki zapowiada, że organizacje, które demoralizują, zamiast edukować, w tym te lewicowe, pieniędzy nie dostaną. Do 2015 roku wszelkie granty otrzymywały niemal wyłącznie organizacje o charakterze liberalno-lewicowym. Bez programu, nie merytoryczna, za to coraz bardziej agresywna. Opozycja na kilka miesięcy przed wyborami nie może wyrwać się z kolein, w które wpadła prawie 8 lat temu. Atakuje już nie tylko rząd, ale coraz częściej samą siebie. Równo 2 tygodnie temu... Chcę się zwrócić z takim serdecznym apelem... ...Donald Tusk publicznie zażądał, by Szymon Hołownia zdeklarował się: idzie do wyborów razem z PO czy osobno, nie kryjąc, że oczekuje tego pierwszego. Ton lidera Polski 2050... Kochany Donaldzie... ...już wtedy nie wróżył nic dobrego. Na Hołownię posypała się lawina krytyki, oskarżeń i wulgarnych obelg. Tomasz Lis nazwał jego partię Kałownią, a jeden z fanów PO pochwalił się w sieci spaleniem zdjęcia Hołowni. Wy mnie ani pałką, ani kijem, ani kałownią, ani tysiącem innych rzeczy nie przekonacie. Teraz lider Polski 2050 ostrzega: w walce na opozycji doszliśmy do ściany. Hejt, podchody i wzajemne zwalczanie. Ten obraz opozycji z trwogą obserwują sami jej politycy. Dla władzy najbardziej korzystne jest to, że opozycja nie może się ogarnąć. I słabo zorganizowana, i słaba intelektualnie. Tę słabość... Gdzie jest program? ...widać od lat, i to w kwestii zupełnie podstawowej z punktu widzenia wyborców. Zawsze mnie śmieszą takie pytania o program. A nie jest to wyłącznie specjalność jednej z pierwszoplanowych twarzy PO. No jaki macie program dla studentów? Donald Tusk dobrze wie, że nie może rywalizować z PiS, jeśli chodzi o deklaracje programowe, boby przegrał w tej rywalizacji. Nie byłby w stanie zaoferować niczego innego. Dlatego atakuje. Może kosztować nawet 30 zł. Od jesieni on i jego otoczenie straszą zbliżającą się katastrofą. Szykuje nam się najzimniejsza zima od 1945 roku. Nie będzie węgla do opalania mieszkań. Katastrofy nie ma. Jest kompromitacja. To przyznają nawet ci, których trudno posądzać o sympatię do rządu. Jeżeli będzie tak dalej, PiS wygra te wybory właśnie dzięki tym 5%, może tym 7% pośrodku, które mają gdzieś ideologię, mają wszystko. Powiedzą: "Okej, dają radę". Jeden z dowodów: ponad 2,5 tys. km nowych dróg szybkiego ruchu, dokończenie trwających inwestycji na prawie 4000 km, pełna sieć autostrad i dróg ekspresowych - to założenia do 2030 roku największego programu drogowego w historii Polski. Ma przede wszystkim umożliwić likwidację wykluczenia komunikacyjnego w wielu miejscach naszego kraju. Dzieje się to w każdym regionie, w każdym powiecie. Wkrótce 7. rocznica programu Rodzina 500+. Każdego miesiąca świadczenie obejmuje blisko 7 mln dzieci. Ten program pokazał jasno, że dla nas najważniejsza jest rodzina i że przede wszystkim będziemy starali się o tych, którzy są najsłabsi. Na programy społeczne rząd przeznaczył już 230 mld zł. Wygramy te wybory. Śnieg, mróz i porywisty wiatr. W rejonie Morskiego Oka - na najpopularniejszej tatrzańskiej trasie - zeszła kolejna lawina. Zima bije rekordy także w Stanach Zjednoczonych, a na drugiej półkuli w Chile - wielkie pożary po fali upałów. Zima nastała jak za dawnych lat. I od razu uderzyła z impetem. Na drodze między Włosienicą a Morskim Okiem - najpopularniejszym szlaku w Tatrach - zeszły już co najmniej 3 lawiny. Albo wczoraj za dnia, albo w nocy zeszła lawina, gigantycznych rozmiarów. Las przestał istnieć. W Tatrach obowiązuje IV stopień zagrożenia lawinowego - to oznacza, że lawiny schodzą już samoistnie. Kto ma trochę oleju w głowie, będzie chciał przeżyć, bo to tylko o to chodzi. Trudne warunki w Beskidach, nieprzetarte szlaki w Bieszczadach, lawinowa trójka w Karkonoszach. Mimo to turyści nadal podejmują ryzyko. Prowadziliśmy przez ostatnie dwie doby 8 wypraw akcji poszukiwawczych. Wszystkie te akcje skończyły się sukcesem. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega - zima na razie nie odpuści. W nocy spadnie do - 15 stopni Celsjusza, i to właśnie w tych południowych krańcach, i to tam będzie najchłodniej również w kolejnych nocach. Nawet - 18, w górach - 20. Rekord zimna w Stanach Zjednoczonych. Pierwszy raz w historii na szczycie Mount Washington w New Hampshire odczuwalna temperatura wyniosła - 77 st. Celsjusza. W Ameryce Południowej fala upałów i pożarów. Temperatury przekraczają tam 40 stopni. Sytuacja się ciągle zmienia, silny wiatr sprawia, że ogień przeskakuje w nowe miejsca, powodując nowe pożary. Co najmniej 23 osoby zginęły, rannych zostało blisko tysiąc osób. Kolejnych tysiąc mieszkańców zostało ewakuowanych. W części kraju obowiązuje stan wyjątkowy. To tylko jeden dzień, ale w jego trakcie można zdobyć wiele umiejętności. Polacy ruszyli na poligony, by pod okiem zawodowych żołnierzy zobaczyć jak to jest w boju. Chętnych na szkolenie "Trenuj z wojskiem w ferie" nie brakuje. Nie jest to takie proste, ale tu zrobiła pierwszy krok. Pani Monika razem z setką innych chętnych zgłosiła się na przeszkolenie na poligon w Wędrzynie w Lubuskiem. Naprawdę super, super wrażenia, można się mega dużo nauczyć w bardzo krótkim czasie. Strzelanie poszło bardzo dobrze. W sumie pani Monika zaliczyła 12 stanowisk treningowych. Przede wszystkim chciałam się przeszkolić, trochę z ciekawości, ale też trochę, że się interesuję tym, czy nie przejść 27-dniowego szkolenia i zainteresować się wojskiem trochę poważniej. Druga edycja akcji "Trenuj z wojskiem" to zainteresowanie armią tylko wzmaga. Na własnej skórze można sprawdzić techniki walki, przetrwania i pierwszej pomocy. Dobra, jest pan gotów do atakującej piechoty granatem ognia. Z małymi problemami, ale udało się. Jerzy, strażak z Opola, ćwiczył razem z żołnierzami 10. Brygady Logistycznej. Byłem zainteresowany jak tutaj wygląda to działanie wojska i ci żołnierze ćwiczą, z czym to jest związane, będzie możliwość postrzelać, rzucić granatem. Profesjonalne szkolenie, które na co dzień dostępne jest tylko dla wybranych - to głównie przyciąga. Sobie pomyślałam, kurczę, jak super. Bo tak strzelić i od razu w sam środek to sztuka. Bardzo dobrze, dycha, przeładowuję broń. Pani Ania przeszła całą ścieżkę wojskowego treningu. Zawsze miałam ochotę porobić coś takiego, żeby się czegoś dowiedzieć, jak wygląda szkolenie wojskowe, jak się strzela, takie podstawowe rzeczy, żeby jakoś się obronić w razie czego. W razie czego, gdyby ktoś chciał, jeszcze się sprawdzić na poligonie, żołnierze czekają w kolejne 3 soboty lutego. Przed nami premiera kolejnego odcinka serialu "Dom pod Dwoma Orłami". Opowieść o trudnej wspólnej historii, która kształtowała losy Polaków. o 20.20 w Jedynce. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.