Wojna na Ukrainie odsłania swoje coraz potworniejsze oblicza. Ukraina broni się walecznie. Ameryka wciąż umacnia i zbroi wschodnią flankę NATO. Polacy pomagają ofiarnie od pierwszego dnia i nie ustają w wysiłkach. Dobry wieczór. Edyta Lewandowska. Witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Przed Ukrainą widmo kolejnej ciężkiej nocy. Dramat naszych wschodnich sąsiadów trwa. Rozwój wydarzeń śledzą nasi reporterzy. W Kijowie - Tomasz Jędruchów. W Waszyngtonie - Rafał Stańczyk. W Żytomierzu - Marcin Tulicki. Na przejściu granicznym w Medyce - Jakub Krzyżak. Zaczynamy od Kijowa, w którym wciąż słychać syreny alarmowe. Obrona terytorialna i wojsko zbierają siły, by odeprzeć ewentualny atak wroga. Na miejscu jest Tomasz Jędruchów. Jak Ukraińcy znoszą ten ciężki czas próby? Podobnie jak w poprzednich dniach Kijów przygotowuje się do nocnej obrony. Ludzie przygotowują barykady i koktajle Mołotowa. Rosjanie nie ustają w bestialskich atakach na Ukrainę, ale Ukraińcy się nie poddają i walczą. Nie tylko wojskowi, ale i zwykli obywatele, którzy w okupowanych miastach stają twarzą w twarz z rosyjskim najeźdźcą. Rosyjska inwazja trwa. Wojska nieprzyjaciela atakują Ukrainę od północy, wschodu i południa. Walki i naloty nie ustają w wielu miastach na tych terenach. W oblężonym Mariupolu przerwano ewakuację obywateli ze względu na nieprzestrzeganie przez Rosję zasady zawieszenia broni w tym rejonie. W Sumach na północy kraju słychać eksplozje w różnych częściach miasta. W okolicach Charkowa walczące z Rosjanami wojska ukraińskie rozpoczęły kontrofensywę. W obwodzie ługańskim, w Siewierodoniecku, Rosjanie ostrzelali budynki mieszkalne. Kolejne osiedle ostrzelane w Białej Cerkwi pod Kijowem. Wokół stolicy nieustannie koncentrują się rosyjskie wojska. Raport z frontu przedstawi państwu Kamil Trzaska. Tę piosenkę znają wszystkie dziewczynki na świecie. Tu, w schronie przeciwbombowym, mała Amelia zaśpiewała ją dla mieszkańców ukraińskiej stolicy. Naloty bombowe na Kijów nie ustają. Pociski spadają na osiedla i domy. Rosjanom nie udało się jednak okrążyć stolicy. Ciężkie walki toczą się na zachodzie i północy. Jestem na jednym z punktów kontrolnych. Chłopcy wzmacniają obronę. Szykują się, żeby dać odpór wszystkim tym, którzy wkraczają na naszą ziemię. Duch bojowy! Nie da się nas złamać. W Charkowie ukraińska armia przeszła do kontrofensywy. Trwają walki o Buczę i Irpień. Coraz gorsza sytuacja panuje w Żytomierzu, gdzie do sił obrony terytorialnej zgłaszają się tysiące mieszkańców miasta. Na południu w najtrudniejszym położeniu jest teraz Mariupol. Tam miało dziś dojść do zawieszenia broni i ewakuacji z miasta cywilów. Rosjanie nie przerwali jednak ognia. Gdy byliśmy już przygotowani, aby wyruszyć w kierunku Zaporoża, rosyjskie wojska zaczęły ostrzał tego korytarza. A więc nie ma zawieszenia broni, nie zaprzestano ostrzału i to nie daje nam poczucia bezpieczeństwa. W Odessie bombardowania i ostrzał rakietowy, ale planowany desant z morza uniemożliwiła pogoda. Rosyjskie okręty odpłynęły w kierunku Krymu. Ukraińskie siły odzyskały kontrolę nad lotniskiem w Mikołajewie. Trwają walki o miasto. Zadajemy okupantowi takie straty, o jakich nie śnili w najczarniejszych snach. Armia rosyjska nie osiągnęła zakładanych celów, za to już 10 tys. rosyjskich żołnierzy poległo. Za każdą wioskę i pocisk gradu, który spadł z nieba, za każdą łzę spadającą z oczu naszych matek czujemy nieodzowną potrzebę pogrzebać was w ziemi. Wciąż poddają się Rosjanie, którym albo kończy się paliwo i amunicja, albo po prostu nie chcą walczyć. Według doniesień ukraińskich mediów zestrzelono kilka śmigłowców i myśliwców. Pilot jednego z nich miał wcześniej bombardować cywili w Syrii. Wiedziałeś, że lecisz zbombardować miasto? - Nas o tym nie informowano. - A ty ślepy jesteś? Rosjanie zdobyli jak dotąd jedno duże ukraińskie miasto - Chersoń. Chociaż słowo "zdobyli" nie oddaje rzeczywistości, w mieście trwają wielotysięczne protesty. Podobnie jest w Melitopolu. Nieuzbrojeni cywile zmusili Rosjan do wycofania się z centrum miasta. Nikt nie traci hartu ducha. Wszyscy staramy się iść naprzód i walczyć najlepiej, jak umiemy. Pokonamy ich. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zlikwidowała też rosyjskiego szpiega, który działał w bliskim otoczeniu rządu. Według mediów miał brać udział w pierwszej turze negocjacji z Rosjanami. Biuro Prezydenta przekazało, że jest gotowe do kolejnej tury rozmów, ale koniecznym warunkiem jest wstrzymanie ognia i ewakuacja cywilów. Polska odgrywa wiodącą rolę w pomocy humanitarnej i dyplomatycznej brutalnie zaatakowanej przez wojska Putina w Ukrainie. Dostrzegają to Amerykanie, którzy zacieśniają sojusz z naszym krajem. W Rzeszowie był dziś amerykański sekretarz stanu Antony Blinken, a w środę do Warszawy przyleci wiceprezydent USA Kamala Harris. Tematem numer jeden - sytuacja na wschodzie Europy. A czy są już znane szczegóły wizyty? To pytanie do naszego korespondenta w Waszyngtonie Rafała Stańczyka. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych ma spotkać się z liderami Polski i Rumunii, by omówić kwestie bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Ale też, by mówić o wsparciu dla Ukrainy. Ma pojechać na granicę z Ukrainą. Tam na własne oczy zobaczy potrzeby uchodźców. Ma być to jasna manifestacja jedności i siły Zachodu w momencie wojny. Amerykański sekretarz stanu i szef polskiej dyplomacji ramię w ramię w obliczu rosyjskiego barbarzyństwa. Antony Blinken mówił w Rzeszowie o wielkiej solidarności Polaków wobec Ukraińców. O pomocy humanitarnej, wojskowej, dyplomatycznej. I o tym, że polsko-amerykański sojusz rośnie w siłę. Jako sojusznicy i partnerzy Polska i USA stawiały czoła wielu wyzwaniom. Teraz łączy nas walka o wolność, demokrację, pokój i bezpieczeństwo. To wartości, którym Rosja chce zagrozić. Amerykanie doceniają to, że Polska jako pierwsza stanęła w obronie suwerenności i niezależności terytorialnej Ukrainy i przekonała Zachód do stanowczego potępienia zbrodniczej agresji Putina. Polska nigdy nie zgodzi się na siłową zmianę granic suwerennego państwa poprzez bezprawną agresję. Rosyjskie ataki na cywilów i obiekty cywilne są złamaniem prawa międzynarodowego. Antony Blinken spotkał się też z premierem Mateuszem Morawieckim, Rozmawialiśmy o tym, aby sankcje były szczelne, aby nie było banków, które by nie podlegały wyłączeniu z systemu SWIFT. Sankcje muszą być bardzo zdecydowane, miażdżące. Amerykańska administracja dostrzega kluczową rolę Polski w regionie i naszą stanowczą postawę wobec zbrodni dokonywanych na Ukrainie przez wojska wierne Putinowi. W zeszłym miesiącu gościł u nas amerykański sekretarz obrony. Dziś wizyta sekretarza stanu. A w środę do Warszawy przyleci wiceprezydent USA Kamala Harris, by rozmawiać o rosyjskiej agresji, pomocy humanitarnej dla Ukrainy czy wzmacnianiu wschodniej flanki NATO. Obecność najważniejszych współpracowników Joe Bidena w Polsce to ważny znak. Wzmacniającego się w obliczu rosyjskiej agresji sojuszu polsko-amerykańskiego. Bardzo cieszymy się z przybycia pani wiceprezydent Kamali Harris do Polski. Wczoraj prezydent Andrzej Duda rozmawiał telefonicznie z Joe Bidenem i Wołodymyrem Zełeńskim. Jestem niezmiernie wdzięczny Andrzejowi za jego zdecydowanie i oddanie naszej wspólnej sprawie, jaką jest obrona ludzi. Polska pomoc nie ogranicza się do Ukraińców. Wspieramy też obywateli innych państw, którzy uciekli z Ukrainy przed wojną. M.in. 200 obywateli Egiptu wróciło przez Polskę do swojej ojczyzny. Z Katowic kolejne loty do Uzbekistanu, do innych miejsc w Afryce i Azji organizujemy we współpracy z konsulatami. Polska solidarność wobec ofiar rosyjskiego zbrodniarza jednoczy sojuszników i w NATO, i w UE. Razem pomagamy Ukrainie i razem zabiegamy o jak najszybsze zakończenie kremlowskiej agresji. Od kilku dni Rosja atakuje z powietrza Żytomierz. Obiekty cywilne. Giną ludzie. Na miejscu jest Marcin Tulicki. Czy ostatnie godziny są spokojne? To nie jest spokojny dzień dla Żytomierza. Wiele razy mieliśmy do czynienia z alarmami przeciwlotniczymi. Wyły syreny. Na szczęście żaden obiekt cywilny nie został zaatakowany. Zaatakowano obiekt wojskowy pod miastem. Tu jeszcze kilka dni temu żyli ludzie. To było normalne niewielkie osiedle. Nie zostało nic. Dosłownie. W tym domu zginęła dziewczyna, miała 29 lat. Miała roczne dziecko. A w następnym domu zginęła 31-letnia dziewczyna. Zostawiła 10-letniego synka. Każde słowo tych ludzi - którzy widzieli, jak w osiedle uderzają rakiety - to świadectwo. Świadectwo rosyjskich zbrodni. Od razu po alarmie zaczęło się bombardowanie. Cała ziemia się trzęsła i każdy padł na ziemię, gdzie mógł. Wszystko działo się tak szybko. Ci, którzy w tym potwornym nieszczęściu mieli szczęście, przebywali trochę dalej. Więc przeżyli. Potem wydobywaliśmy ludzi spod gruzu. Wszystkie znalezione osoby były już martwe, nikt nie uszedł z życiem. Takich miejsc tylko w Żytomierzu jest kilka. Bo od kilku dni Rosjanie bez skrupułów atakują cywilów. Szpital. Eksplozja kilkadziesiąt metrów dalej była tak potężna, że zniszczyła wszystkie okna. Trzeba było zamknąć oddział położniczy i chirurgię. Ten dzień też nie jest spokojny. Od rana alarmy przeciwlotnicze. Także gdy jesteśmy w szpitalu. I nie wiem, czy mamy teraz do czynienia z kolejnym alarmem. No właśnie mamy do czynienia z kolejnym alarmem, więc znów musimy się udać do schronu. Ludzie uciekają do piwnicy. Kilka dni temu taki alarm poprzedził rosyjskie bombardowanie. Dziś skończyło się na strachu. Akurat w tym momencie siedzimy w schronie. Oczywiście, że jest strasznie, ale taką mamy pracę, to powinność. To inny schron. W centrum miasta. Ta rodzina jest tu od 4 dni, z kilkuletnim dzieckiem. Nie płacz, czego się martwisz? A jak tu się nie martwić? No jasne, że tak. Kto normalny by się nie bał. Tylko głupi może się nie bać. Strach, rezygnacja, ale i mobilizacja. Emocje się przeplatają. To dramat całej Ukrainy, ale i każdego z tych ludzi z osobna. Zostały w kraju, są na pierwszej linii frontu i nie mają zamiaru oddać swojej ziemi. Atakują rakietami bloki, rozjeżdżają czołgami samochody cywilne, gwałcą, burzą szkoły i szpitale. Rosyjscy najeźdźcy rozwinęli pełną paletę terroru, by złamać opór Ukraińców. Polska dokumentuje zbrodnie Putina. Biała Cerkiew pod Kijowem. W rosyjskim ostrzale w gruzy obrócone całe osiedle. Właśnie przeprowadzono atak rakietowy. Trafiono w prywatne osiedle. Szukamy ludzi. Czernihów. Tu w bombardowaniu zginęło 17 osób. Nikt nie miał szans na przeżycie. To z kolei Byszów po ostrzale Rosjan. Pocisk zniszczył 6 samochodów. Niestety jedna osoba spłonęła. W ostrzelanym budynku byli ludzie, ale dzięki Bogu przeżyli. Dla rozrywki Rosjanie strzelają do cywilnych samochodów. To suki! Bydlaki! Tu ofiarami ich bestialstwa stała się para staruszków - inwalidów. W Buczy pod Kijowem rozstrzelali także 2 osoby, w tym 17-letnią dziewczynę. W Nowopskowie strzelali do ludzi na ulicy. Tak samo w Trościańcu. Zginęło 11 cywilów. W tym samym mieście Rosjanie zablokowali wyjazd ze szpitala karetkom pogotowia. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zginęło 351 osób cywilnych. Wśród nich ponad 30 dzieci. Pokażcie to Putinowi. Pokażcie oczy tego dziecka, pokażcie płaczących lekarzy. Rosjanie chcą zamknąć w oblężeniu ukraińskie miasta. Kto może, próbuje wyrwać się z potrzasku. Rosyjscy bandyci robią wszystko, by zakładników nie wypuścić. Pod Irpieniem Rosjanie wysadzili tory kolejowe, uniemożliwiając ewakuację cywilów. W Charkowie ostrzelali pełen ludzi dworzec. Dla rosyjskich agresorów dzieci i kobiety to żywe tarcze. Także chorzy w szpitalach. W Borodziance Rosjanie zajęli szpital psychiatryczny. Budynek z ponad 600 pacjentami zaminowali, licząc, że mieszkańcy miasta bez walki poddadzą się. Do tego dochodzą informacje o innych odrażających zbrodniach. Niestety wiemy o licznych przypadkach, kiedy rosyjscy żołnierze gwałcą kobiety w ukraińskich miastach. W samym Chersoniu Rosjanie zgwałcili 11 kobiet. Tylko 5 przeżyło. Pozostałe, w tym 17-letnią dziewczynę, rosyjscy najeźdźcy zamordowali. Polska tworzy centrum dokumentowania zbrodni wojennych w Ukrainie. Polska będzie konsekwentnie domagać się ścigania zbrodniarzy wojennych. Jest to kwestia wspólnej pamięci, nasz wspólny obowiązek. Z inicjatywy Polski unijni ministrowie sprawiedliwości poparli wszczęcie śledztwa przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze w sprawie zbrodni wojennych Rosji na Ukrainie. Zostały w kraju, są na pierwszej linii frontu i nie mają zamiaru oddać swojej ziemi. 35 tysięcy Ukrainek służy w siłach zbrojnych, kolejne do nich dołączają, by powstrzymać rosyjskiego agresora. Są waleczne i odważne, a swoją heroiczną postawą pokazują kobiece oblicze tej wojny. Od początku brutalnej inwazji Putina na Ukrainę coraz więcej pań chce mu pokazać, gdzie jego miejsce. Jestem mistrzynią sportową w strzelaniu z łuku. W tej chwili go odkładam i biorę do rąk karabin, aby bronić naszego kraju. Podobnie jak Anastasija Archypowa, dwukrotna mistrzyni Ukrainy w łyżwiarstwie figurowym. Razem z rodziną została w oblężonym Kijowie, broń ma w pogotowiu i zapewnia, że będzie bronić honoru Ukrainy do końca. Anastasia Lenna była miss Ukrainy zamieniła modne sukienki na mundur i chwyciła za broń. Zaznacza, że każdy, kto przekroczy granicę Ukrainy z zamiarem inwazji, zostanie zabity. Nie walczymy tylko o nasze dzieci, ale również o naszą demokracje i wolność. Bronimy naszej ziemi. Już w styczniu kolejne kobiety zaciągały się do wojska i przechodziły szkolenie. Można powiedzieć, że jesteśmy przerażającą siłą. Pokazują swoją determinację i waleczność. Dziś kobiety stanowią prawie 20% ukraińskiej armii. Ołena Zełeńska, pierwsza dama Ukrainy, zamieściła ostatnio w sieci zdjęcie jednej z walczących dziewczyn i napisała: "Mój podziw i pokłon wam, niesamowite rodaczki! Są odważne, wspierają mężczyzn i w wojsku jest ich coraz więcej. Te, które wyjechały, zrobiły to, żeby ratować dzieci. Pani Maria z dwoma wnukami schronienie znalazła na Podkarpaciu. Kiedy stało się bardzo niebezpiecznie, córka zdecydowała odprawić mnie z wnukami za granicę, żeby mogła działać w obronie terytorialnej. Polskie kobiety - tu w Bydgoszczy - mocno wspierają walczące koleżanki z Ukrainy. Dochód z biegu trafi do naszych sąsiadów. Ukraińskie kobiety są bardzo dzielne. Duch walki jest bardzo duży. Nie wyobrażam sobie postawić się w ich sytuacji. Z bronią w ręku i nie tylko robią wszystko, by zatrzymać Rosjan. Mamy dość strachu, więc czekamy na nich, ale nie z kwiatami, ale z koktajlami Mołotowa. Nie opuszczą tego miejsca żywi. Kraje NATO zjednoczone jak nigdy wcześniej. Szef sojuszu mówi o znaczącym wzmocnieniu wojskowej obecności na wschodniej flance, a Polska jeszcze przyśpiesza modernizację armii - wszystko po to, by zwiększać nasz potencjał i siłę obrony. Zgodę na zakup najnowocześniejszych amerykańskich czołgów Abrams przez Polskę wyraził właśnie amerykański Kongres. Zgoda Kongresu była ostatnią formalną przeszkodą w zakupie 250 abramsów. Pierwsza partia trafi do Polski w tym roku. To będzie najnowocześniejsza wersja, ale to jest jeden z elementów naszych starań o modernizację. Polskie wojsko poza czołgami otrzyma też wozy techniczne Hercules, mosty szturmowe, karabiny maszynowe i amunicję. Wczoraj została również podpisana umowa w sprawie budowy z doświadczonym brytyjskim partnerem okrętów marynarki wojennej. Tylko ten, kto się broni, otrzyma pomoc. Także tę natowską, bo oczywiście na taką pomoc liczymy. Ale najpierw musimy liczyć na samych siebie. Przygotowana już w zeszłym roku przez rząd ustawa o obronie ojczyzny zakłada potężne wzmocnienie polskiego wojska. Wydatki na obronność wzrosną do 3% PKB, w ten sposób wzmocnimy potencjał obronny całego NATO. Polska jest najważniejszym ogniwem w systemie bezpieczeństwa natowskiego na wschodniej flance. A NATO w sposób zdecydowany będzie wzmacniać siłę obronną Polski i pozostałych państw wschodniej flanki. Obecnie mamy pewną obecność na wschodzie Sojuszu, w krajach bałtyckich, Polsce, a także w Rumunii i południowym wschodzie. Jesteśmy w momencie, w którym bardzo poważnie rozważamy znaczące wzmocnienie tej obecności. O silnym wsparciu dla państw NATO, w tym również Polski, zapewniał wczoraj prezydent USA Joe Biden w czasie rozmowy z prezydentem RP Andrzejem Dudą. Pan prezydent podkreślił jedno bardzo mocno - że jest nam wdzięczny za naszą postawę i żebyśmy byli spokojni, ponieważ artykuł 5 działa i USA razem z pozostałą częścią Sojuszu Północnoatlantyckiego gwarantują nasze bezpieczeństwo. Mówił o tym dziś w Warszawie także amerykański sekretarz stanu. Współpraca w dziedzinie obronności między Polską a USA jest bliższa niż kiedykolwiek. USA zwiększyło 2-krotnie liczbę stacjonującego personelu militarnego. Terytorium, które wkrótce może się powiększyć. Finlandia i Szwecja w ostatnich dniach coraz ściślej współpracują z Sojuszem, a w obu krajach szybko rośnie poparcie dla przystąpienia do NATO. Już co najmniej milion 400 tys. osób opuściło Ukrainę, z czego prawie 800 tys. trafiło do Polski. Na granicy w Medyce jest Jakub Krzyżak. Jak w tej chwili funkcjonuje to przejście? Na przejście graniczne w Medyce przybywa najwięcej uchodźców ukraińskich. To 200 tysięcy osób od początku wojny. Połowa wszystkich próbujących dostać się do Polski przez Podkarpacie. Tylko dziś odprawiono tu 20 tysięcy osób. Powstało tu miasteczko. Tu jest szpital polowy, stołówka Natasza przyjechała do Polski 2 miesiące temu, do pracy. W Ukrainie zostawiła całą rodzinę. Wybuchła wojna. To łzy szczęścia. Dziś wszyscy są już bezpieczni w Polsce. Podróż zajęła im jeden dzień, do granicy dojechali pociągiem w strasznym ścisku. Teraz już wszystko będzie dobrze. Spotkali się na przejściu granicznym w Medyce. To właśnie to przejście obsługuje największą liczbę uchodźców wojennych z Ukrainy. Od początku inwazji najwięcej w Medyce - 165 tys. osób, z czego ponad 50 tys. koleją. Codziennie z granicy odjeżdża kilkadziesiąt autobusów, które wiozą uchodźców do punktu informacyjnego w Przemyślu. Przyjeżdżamy i czekamy, aż się autobus zapełni do pełna, to wtedy odjeżdżamy. Na granicy niczego nie brakuje, choć przydałoby się jeszcze więcej rąk do pracy. Teraz jest chwila spokoju, ale są takie rzuty, że my nie nadążamy wydawać. Kolejki na granicy są ogromne. Ogromne jest też zaangażowanie Polaków i polskich służb. Polska jest teraz wiodącym krajem, który odpowiada na kryzys humanitarny. Okazaliście hojność, przywództwo i zdecydowanie. Jesteśmy wdzięczni za te postawy współpracy, które wypracowaliśmy przez wiele dziesięcioleci, na których teraz tak wiele osób może polegać. W Internecie dostępna jest mapa, na której zaznaczono wszystkie miejsca dostępne dla uchodźców. Polska takimi zgłoszeniami jest wręcz zapełniona. Priorytetem jest organizowanie skutecznej pomocy dla setek tysięcy, a wkrótce być może milionów uchodźców. Ta skuteczna pomoc to m.in. ułatwienia w podjęciu pracy i edukacji przez Ukraińców. Polska wspiera Ukrainę, ale też pomaga w ten sposób całej Europie. Wojna w Ukrainie to niewyobrażalne cierpienie najmłodszych. W Stalowej Woli powstał punkt recepcyjny dedykowany dzieciom z domów dziecka. Otrzymujemy bardzo trudne, odpowiedzialne zadanie, takie, które w swojej misji najbardziej oddaje tragedię, która rozgrywa się po sąsiedzku. Już blisko 350 uchodźców, głównie sierot z ukraińskich domów dziecka, otrzymało tu pomoc. Tutaj będą przywożone dzieci z Ukrainy, które będą potrzebowały wsparcia, i dalej z tego miejsca będą trafiały do ośrodków docelowych na terenie Polski. Wojna budzi też lęk wśród naszych najmłodszych rodaków. W ramach akcji "Usłyszeć Dzieci" chcemy dać państwu wskazówki i podpowiedzi, jak rozmawiać z dziećmi o wojnie. Ufam, że również ukraińskie mamy znajdą tutaj wsparcie. Początkowo akcja miała wspomóc dzieci w wychodzeniu z trudnego czasu pandemii, ale nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych działań. Setki tysięcy gospodarstw domowych na Ukrainie jest pozbawionych gazu. To efekt działań Rosjan, którzy zniszczyli znaczną część infrastruktury. Polska już zapowiedziała pomoc Ukrainie w dostawach tego surowca. Podobnie jak w dostawach żywności, której w naszym kraju nie brakuje mimo zwiększonego zapotrzebowania. To jeden z kilku statków z rosyjskimi surowcami, który utknął w ostatnich godzinach w pobliżu brytyjskich portów. Brytyjscy dokerzy w ramach protestu przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę odmawiają rozładunku kolejnych jednostek z rosyjską ropą i gazem. I choć UE nie uderzyła sankcjami w rosyjskie surowce, to - jak donosi agencja Reutera - rynek sam zaczyna je marginalizować. Rafinerie, handlowcy i główne firmy naftowe unikają Rosji albo handlują z dużą ostrożnością, To oznacza, że najbliższe tygodnie mogą być pełne zawirowań na rynkach surowcowych. Z powodu wojny braki w dostępie do gazu już odczuwa Ukraina. Polski Gaz-System zapowiedział, że od poniedziałku Ukraina będzie mogła zostać zasilona gazem z polskich zasobów. Teraz możemy pomagać Ukrainie poprzez dzielenie się swoimi zasobami gazu, które są w naszych magazynach, ale także tym gazem, który wydobywamy np. na Podkarpaciu. Znacznie większe możliwości gazowe będziemy mieli za kilka miesięcy, gdy będzie gotowy gazociąg Baltic Pipe. Polska nie ma wystarczających zasobów własnych gazu, dlatego musi go importować. Zupełnie inna sytuacja dotyczy żywności. Jesteśmy liczącym się eksporterem żywności do innych krajów. Mogę zapewnić dzisiaj, że rolnicy pracują i żywności w Polsce dla wszystkich wystarczy - dla nas i dla tych, którzy przyjeżdżają do nas. I choć rolnicy odczuwają pewną nerwowość na rynkach surowców, to nie wpływa ona na produkcję żywności. Dwa lata temu, kiedy zaczęła się epidemia, wszyscy rzucili się do sklepów i były puste półki. Wszyscy myśleli, że zabraknie żywności, jednak na bieżąco produkty były uzupełniane. Polskie rolnictwo jest bardzo silne. Polskie rolnicze związki branżowe zaapelowały do Brukseli o odłożenie reform klimatycznych, które w dużym stopniu były oparte na rosyjskim gazie jako paliwie przejściowym w procesie przechodzenia na odnawialne źródła energii. Setki firm zrywają współpracę z Rosją i wycofują się z tamtejszego rynku. Na Zachodzie bojkotowane są rosyjskie i białoruskie towary. Coraz więcej majątków zgromadzonych na Zachodzie tracą oligarchowie, a rosyjskie spółki pikują. Agresywną politykę Władimira Putina odczuwają już zwykli Rosjanie, a to dopiero początek kłopotów, jakie zaczęły się w Rosji przez napaść na Ukrainę. W ciągu 10 dni inwazji na Ukrainę okupanci stracili sprzęt wartości 3 mld dolarów. Te wojenne straty prawdopodobnie Putin wkalkulował w koszty swojej napaści. Ale cena, jaką płaci rosyjska gospodarka za imperialne zapędy Putina, liczona jest już w setkach miliardów dolarów. Analitycy rosyjscy mówią, że kryzys lat 90. chce mnożyć razy 3, 4. To będzie gwałtowne załamanie i Rosjanie nie mają pomysłu, jak temu przeciwdziałać. Na samej giełdzie w Londynie wartość akcji 23 rosyjskich firm, w tym Gazpromu, Sbierbanku i Rosnieftu, spadła łącznie o 572 mld dolarów. Według szacunków w tym roku rosyjski PKB skurczy się co najmniej o kilkanaście procent. Rosja stanie się biedniejsza od wszystkich państw UE i niektórych państw Ameryki Południowej. Rubel przestał być pieniądzem, stał się bonem towarowym, którym można posługiwać się na terenie Rosji. Sankcje wymierzone w bank Rosji skutkujące odcięciem dostępu do dużej części rezerw walutowych, mogą doprowadzić kraj do niewypłacalności, bo w kilka tygodni Rosja musi wypłacić wierzycielom około kilkuset milionów dolarów. Stąd nerwowość rosyjskich władz. Wprowadzane sankcje są podobne do wypowiedzenia wojny. Ale dzięki Bogu jeszcze do tego nie doszło i myślę, że nasi tak zwani partnerzy wykażą zrozumienie. Tłumaczył Putin podczas spotkania ze stewardesami Aerofłotu, który przez sankcje został zmuszony do zawieszenia wszystkich lotów międzynarodowych poza Białorusią. Większość krajów Zachodu zamknęła swoją przestrzeń dla rosyjskich linii lotniczych. Efekty odczuwają rosyjscy przedsiębiorcy. Najstraszniejsze jest to, że przestrzeń powietrzna się zamknęła. Dużo produktów staramy się przywieźć samolotem. W Rosji bardzo wzrosły już ceny. Na pewno o 30-40 proc. I będą kolejne podwyżki. Rosja zaczęła mieć opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń i emerytur. W tej fabryce robotnicy zorganizowali spontaniczny strajk, bo w wyniku załamania się kursu rubla nie wypłacono im części pensji. W 10 dni przy pomocy narzędzi, które wcześniej nie były stosowane, Zachód zatapia jedenastą gospodarkę świata.