Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zapraszam na "19:30", w której dziś m.in.: Ostatnie godziny kampanii. Musi być harmonijna współpraca rządu i samorządu. Zachęcam, by pójść na wybory. Te wybory są równie ważne jak parlamentarne. Ambasador przeprasza. Magiczne słowo "przepraszam" skoro padło do mnie, to padnie również w sferze publicznej. Mamy wzrost o 9 punktów procentowych. Moda na czytanie. Książka daje niesamowitą wolność. Kampania samorządowa na finiszu, kandydaci w terenie, polityczni liderzy w trasie mobilizują wyborców. A stawka jest wysoka, bo sondaże nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto wygra wyborczy wyścig. Od ciszy wyborczej dzielą nas zaledwie godziny - politycznie wyjątkowo intensywne. To już ostatnie odliczanie. Za 4 godziny i 28 minut rozpocznie się przedwyborcza cisza. Mamy mnóstwo energii. Będziemy kończyć koło północy. To ostatni moment na zdjęcia, uściski dłoni i przedwyborcze obietnice. Wsparcie programu budowy oczyszczalni przydomowych. Rozszerzymy program bezpiecznych ulic przy szkołach. 30-minutowa strefa bezpłatnego parkowania. Nielimitowane przejazdy za złotówkę dziennie. Wybory samorządowe to blisko 190 tys. kandydatów i czterokrotnie mniej mandatów. Stąd wsparcie ze strony politycznych liderów. Ostatnie sondaże nie są jednoznaczne. Według IPSOS w sejmikach wygra PiS, za nim Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga, Konfederacja i Lewica. Według Opinii24 1. miejsce zajmie Koalicja Obywatelska, tuż za nią - PiS, Trzecia Droga - na podium, czwarte miejsce - dla lokalnych komitetów. Idziemy łeb w łeb, jestem was w stanie błagać: idźcie na wybory. Znowu mamy szansę wygrać. Tak naprawdę to może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością. To tu, na poziomie powiatu, na poziomie gmin, w tych godzinach wykuwa się wynik tych wyborów. Ale wśród dominujących tematów - te ogólnopolskie. Na każdym dyżurze będzie lekarz, który nie powoła się na klauzulę sumienia. Rozbijamy lokalne układy. Ludzie nam mówią: chcecie budować mieszkania na tani wynajem. Nie dacie rady. Mówię wam, damy radę. Złożyliśmy projekt ustawy zamrażający ceny energii. Obecny rząd punktuje poprzedników. Były tylko doceniane samorządy mające burmistrza, wójta, prezydenta z określonym kolorem legitymacji partyjnej, a pozostałe były gdzieś zapomniane. Łódź przez te 8 ostatnich lat była bardzo mocno pomijana w dystrybucji środków krajowych. Rozwój był równy. Odpowiada PiS i rozlicza obecny rząd. To, co oni zrobili w ciągu tych ostatnich 4 miesięcy, to jest coś, co nie miało miejsca. Konstytucja jest deptana, ustawy są deptane. Nazwali się Zjednoczona Prawica. To "ZP" oznacza zorganizowaną przestępczą grupę. Koalicja rządząca akcentuje sukcesy. W ręce samorządów przekazujemy olbrzymie środki. I wskazuje na związane z tym wyzwania dla samorządów. Na razie politycy chcą zdążyć przed północą. Zwyciężmy. Idźcie na wybory. Gdy zaczynali samorządowe kariery, milionowe pensje były standardem, a na ulicach standardowo królowały maluchy i polonezy. Od tego czasu sporo się zmieniło, a oni wciąż niepodzielnie rządzą w swoich gminach i miastach. Samorządowcy rekordziści - dla nich nadchodzące wybory będą szczególne, bo ewentualna kolejna kadencja, którą w ich wyniku rozpoczną, będzie ostatnią. W kolejce czekają kandydaci, których nie było jeszcze na świecie, gdy rekordziści zaczynali kariery w samorządzie. Po prostu chce mi się dalej rządzić. Józef Kurek w Mszczonowie rządzi od 1988 roku. To ostatnie wybory burmistrza w jego karierze. Jak mieszkańcy znają mnie już ponad 34 lata, to trudno, żebym się denerwował. Jak jest dobra rada i burmistrzowi chce się pracować, to można osiągnąć wiele. Zgodnie z ustawą o kadencyjności funkcje wójta, burmistrza i prezydenta miasta można sprawować nie więcej niż dwie kadencje. Mieszkańcy Mszczonowa do tego przepisu podchodzą z dystansem. Czy to dobrze, że ktoś tak długo jest na stanowisku? Mnie się wydaje, że u nas to odniosło sukces. Od tylu lat skoro jest, to znaczy, że dobrze sprawuje i dba o miasto. Gmina się rozwija. Osobiście nic do niego nie mam, ale jeśli chodzi o Mszczonów, to potrzebna jest zmiana. Stąd pojawienie się kontrkandydatów, którzy nie chcą na te zmiany czekać do następnej kadencji. To, że pan burmistrz od tylu lat sprawuje władzę, to bynajmniej nas nie zniechęca do tego, by kandydować. Podobna sytuacja jest w kilkudziesięciu samorządach, jak np. w gminie Bolesław w powiecie dąbrowskim w Małopolsce. Moje pierwsze zarobki wynosiły 1,8 mln zł. Bo gdy Kazimierz Olearczyk zaczynał być wójtem Bolesławia, byliśmy przed denominacją złotego. Wtedy jego obecnego kontrkandydata na wójta nie było jeszcze na świecie. Lubię wzywania. Dla mnie to jest wyzwanie, nie boję się tego, bo znam też swoje możliwości, swoje umiejętności. Dla obu kandydatów te wybory są wyzwaniem, ale dla każdego z nich innym. Muszę więcej używać facebooków, innych promocji. Dla mnie była ciągle robota To coś znaczyło, że ktoś to widział. A dziś świat się zmienił, że nie tylko robić, ale jednak trzeba puścić w media. Jak "puścić w media" przekaz, wiedzą za to 19-latkowie, którzy startują na radnych dzielnicy Wesoła w Warszawie. Sam ustawodawca przewidział, że można kandydować już od lat 18. Natomiast częściej przebijają się do mnie takie głosy, że to jest bardzo dobry kierunek. Ludzie nie są do nas negatywnie nastawieni. Wręcz przeciwnie, niektórzy mówią, że mają już dosyć wysokiej średniej wieku w urzędzie. W urzędzie, gdzie powinny liczyć się przede wszystkim kompetencje. Kryterium wieku nie powinno być jedynym, które jest brane pod uwagę, kiedy zastanawiamy się, na kogo zagłosować w najbliższych wyborach. Przede wszystkim wydaje mi się też, że poprzednia kampania parlamentarna pokazała też, Bo zarówno doświadczenie jak i świeże spojrzenie może przynieść korzyści wyborcom. To system, to jakby Polską rządziła grupa przestępcza - mówi Bartłomiej Sienkiewicz o doniesieniach o inwigilacji jego osoby przez Orlen w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Chce, by minister sprawiedliwości objął nadzorem postępowanie w tej sprawie. Minister aktywów państwowych Borys Budka poinformował, że Orlen za raport dotyczący Bartłomieja Sienkiewicza miał zapłacić amerykańskiej firmie blisko pół miliona złotych. Ten system był tak naprawdę systemem Obajtków. Mówi oburzony Bartłomiej Sienkiewicz, który jeszcze jako poseł opozycji - jak ujawnił minister Borys Budka - miał być inwigilowany na zlecenie Orlenu. To wygląda tak, jakby Polską przez 8 lat rządziła zorganizowana grupa przestępcza. Materiały dotyczące Bartłomieja Sienkiewicza miały zostać zebrane w trakcie kampanii wyborczej w 2023 roku, a raport był gotowy 15 września. Publiczna spółka przekazywała ze swoich środków duże pieniądze właściwie na inwigilowanie posłów opozycji i to tuż przed wyborami. Zlecony przez Daniela Obajtka raport miał kosztować blisko pół miliona złotych. Nie wystarczyły PiS-owi służby, nie wystarczył Pegasus, nie wystarczyła inwigilacja. Chcieli jeszcze służby połączyć ze spółkami Skarbu Państwa, żeby za wszelką cenę mieć haki na opozycję. Były prezes na te zarzuty odpowiedział w mediach społecznościowych. Daniel Obajtek apeluje o ujawnienie całości raportu. Żądamy pokazania tego raportu. Okaże się, jakie informacje są w nim zawarte i jaka była rola Bartłomieja Sienkiewicza. Myślę, że to będą dla niego informacje kompromitujące. Panie ministrze, proszę ujawnić ten raport. Zgodnie za byłym prezesem Orlenu powtarzają politycy PiS-u. Nie ma tam żadnych informacji, które były tajne, klauzulowane czy byłyby trudne dla Bartłomieja Sienkiewicza. Minister Sienkiewicz na pytania dziennikarzy nie odpowiadał. Dziś w trybie oświadczenia. A Ministerstwo Aktywów Państwowych przekazało sprawę do prokuratury. Jeżeli z tego zawiadomienia wynika uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, to ja pana zapewniam, że będzie wszczęte postępowanie. To nie pierwsza spawa związana z inwigilacją opozycji przez Orlen, która trafiła do prokuratury. Już była mowa i inwigilowaniu posłów w poprzedniej kadencji. Premier w marcu informował o tym, że Orlen wydał ponad milion złotych na prywatnego detektywa. Mamy też dokumentację, która pokazuje, czym zajmował się detektyw wynajęty przez prezesa Obajtka. Głównie nieustannym śledzeniem posłów opozycji. Te zdjęcia m.in. posła Kropiwnickiego to efekt jego pracy. W tym budynku przy ulicy Bielańskiej w Warszawie detektyw z Danielem Obajtkiem i innymi członkami zarządu spotykał się ponad 50 razy. Oglądają państwo program "19:30". Co jeszcze przed nami? Serce w pudełku. Ono bije w tym pudełku i musimy je pilnować cały czas. Powiew znad Sahary. Słońce może mieć troszeczkę inny kolor i niebo - bardziej żółtawy. Spotkanie miało stanowczy charakter. ambasador przeprosił za zbombardowanie konwoju humanitarnego, a polska strona żąda dostępu do wszystkich informacji, bo z dotychczasowych wyjaśnień nie jest zadowolona. To komunikat po porannym spotkaniu w ministerstwie spraw zagranicznych. W jego trakcie przed budynkiem resortu trwał antyizraelski protest. Jakow Liwne w mediach społecznościowych pisze o "głębokim smutku", polscy dyplomaci apelują o zadośćuczynienie dla rodziny Damiana Sobola. Pan ambasador przeprosił. Rodzina polskiego wolontariusza i polskie władze na słowo "przepraszam" czekały ponad 3 doby. Po spotkaniu w MSZ izraelski dyplomata wydał oświadczenie. Napisał o głębokim smutku i szczerych przeprosinach z powodu śmierci Polaka. Na moim dzisiejszym spotkaniu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych z polskim wiceministrem spraw zagranicznych Andrzejem Szejną W nocie protestacyjnej przekazanej ambasadorowi Warszawa żąda też odszkodowania dla bliskich zabitego Polaka i dostępu do wszystkich informacji, w tym dopuszczenia do śledztwa polskiej prokuratury. Warszawa poznała wstępne wyniki dochodzenia izraelskiej armii. Stanowisko straciło dwóch wysokich rangą oficerów. Wskazano trzy podstawowe błędy: nie przekazano w należyty sposób informacji o trasie przebiegu konwoju na niższy szczebel, źle zakwalifikowano te pojazdy, a także błędnie rozpoznano osobę, która miała być jako osoba z bronią wewnątrz pojazdu. Stosunki są trudne. Sytuację zaogniły słowa ambasadora zaraz po tragedii w Gazie. Po tym, jak politycy nazwali ostrzelanie konwoju zbrodnią wojenną na portalu X napisał o polskim antysemityzmie. Po zbombardowaniu konwoju kurs wobec Izraela zaostrzył Waszyngton. Tak, narastała frustracja. W rozmowie telefonicznej Joe Biden ostrzegł premiera Netanjahu, że sytuacja humanitarna w Gazie jest nieakceptowalna. Prezydent podkreślił, że Izrael musi ogłosić i wdrożyć szereg konkretnych, konkretnych i wymiernych kroków, aby zaradzić stratom wśród ludności cywilnej, katastrofie humanitarnej i by zapewnić bezpieczeństwo pracowników organizacji pomocowych. Biały Dom ostrzegł, że dalsze wsparcie USA dla Izraela będzie zależało od działań Tel Awiwu. Jeśli nie zobaczymy zmian, które chcemy zobaczyć, w naszej polityce nastąpią zmiany. Pod naciskiem USA Izrael zgodził się na otwarcie dla dostaw pomocy humanitarnej portu w Aszdodzie, a także przejścia granicznego Erez. To przez nie 7 października bojownicy Hamasu wtargnęli do Izraela. Świat wspólnie powiedział, że ta masakra i bezmyślne niszczenie muszą się natychmiast skończyć. A atakowanie ludzi czy obiektów zaangażowanych w pomoc humanitarną może stanowić zbrodnię wojenną. Prawdopodobnie jeszcze dziś ciało Polaka z Kairu zostanie przetransportowane do Polski. Ważny ruch Komisji Europejskiej, która ostatecznie zatwierdziła wypłatę pierwszych środków z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski. To 6 mld 300 mln euro. W Brukseli jest Dorota Bawołek. Kiedy możemy liczyć na pierwszy przelew? Pieniądze powinny trafić do polski połowie miesiąca. Komisja zazwyczaj zleca przelew kilka dni po zatwierdzeniu wniosku. Dzisiejsza decyzja oznacza, że nie tylko do polskich przedsiębiorstw i samorządów trafi ponad 6 mld euro, ale także KE pozytywnie ocenia zmiany przywracające praworządność Polsce. To pierwsze spotkanie z dziennikarzami i reakcja na wniosek o Trybunał Stanu. Prezes NBP Adam Glapiński zabrał głos po kwietniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Mamy idealny, szybki rozwój, stabilny sektor bankowy. Dlaczego chcemy to marnować i psuć? Prezes NBP pyta, a opozycja odpowiada, że dla Adama Glapińskiego taryfy ulgowej nie będzie. To pierwsze spotkanie Adama Glapińskiego z dziennikarzami po złożeniu przez rządzących wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu. I po dwudniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Absolutnie nie ma żadnych argumentów za obniżaniem stóp. Tzw. stopa referencyjna pozostanie na poziomie 5,75%. To szósta taka decyzja z rzędu. Mimo że inflacja spadła do poziomu celu inflacyjnego. Nikt nie jest upoważniony do oceniania sądownie czy politycznie polityki pieniężnej. Politycy koalicji rządzącej działania prezesa NBP oceniają jednoznacznie. To jest osoba, która nie powinna pełnić ani minuty dłużej tak ważnego stanowiska. Nie będzie taryfy ulgowej dla pana prezesa Glapińskiego. Szkodnik polskiej gospodarki, który oszukał miliony obywateli. We wniosku o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu znalazło się 8 zarzutów. To m.in. brak współpracy z ministrem finansów, naruszenie apolityczności prezesa NBP, obniżanie stóp procentowych, gdy inflacja rosła, a także akceptowanie mechanizmów wypłacania sobie i całemu zarządowi nagród kwartalnych. One częściowo są publicystyczne i nie powinny kreować odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Jeśli komuś Glapiński się nie podoba albo to, co mówi, NBP właśnie ujawnił, ile zarobiły władze banku w zeszłym roku. Prezes Glapiński otrzymał ponad 1 mln 325 tys. zł brutto. Mniej więcej połowa tej kwoty to wspomniane we wniosku nagrody. Około 1 mln zł, łącznie z nagrodami, to wynagrodzenia pozostałych członków zarządu NBP. 1 mln 300 tys. zł rocznie za słabą pracę, mówiąc najdelikatniej, to jest perwersja systemu PiS-owskiego. Nie może zarabiać promila tego, co zarabiają prezesi banków komercyjnych. Oni zarabiają wielokrotnie więcej niż prezes NBP. Według ekonomisty Marka Zubera z zarzutami wobec Adama Glapińskiego można się zgodzić. Pytanie jednak, czy wszystkie są takiego kalibru, by postawić go przed Trybunałem Stanu. To, co mówi członek zarządu NBP, to, co mówią członkowie RPP, wreszcie kwestie samych premii to się pewnie nie kwalifikuje na Trybunał Stanu. Ale mamy inne zarzuty dotyczące w szczególności apolityczności. Politycy roszczą sobie pretensje do tego, żeby oceniać politykę pieniężną i karać lub nagradzać, bo mają jakieś fiubździu na ten temat. Cała procedura może potrwać wiele miesięcy. Wnioskiem o postawienie prezesa Glapińskiego przed Trybunałem Stanu musi się najpierw zająć komisja odpowiedzialności konstytucyjnej. Jest bijące, ciepłe, odżywione i odpowiednio zabezpieczone, a przede wszystkim niemal trzykrotnie dłużej przydatne do przeszczepu. Serce w pudełku - wczoraj na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym pierwszy raz do transportu narządu od dawcy do biorcy użyto innowacyjnego systemu. To medyczna rewolucja. To niepozorne urządzenie stwarza sercu do przeszczepu warunki zbliżone do tych w organizmie człowieka. To pozwala nam na dłuższe transporty, w tym międzynarodowe. Lekarze żartują, że nowa aparatura kończy tzw. epoką lodowcową w transplantologii. Dotychczas pobrane serca transportowane są w specjalnych lodówkach, obłożonych lodem. W takich warunkach narząd nie może być jednak przechowywany dłużej niż 4 godziny. W tym urządzeniu serce ma temperaturę ciała i jest podłączone do sztucznego krążenia. Możemy jechać w każde miejsce samochodem nie 200 km na godzinę, tylko 70 km na godzinę i możemy po to serce lecieć do Paryża, co jest moim marzeniem, i je z Paryża przywieźć. Pierwszy w Polsce pacjent, któremu miesiąc temu przeszczepiono serce przechowywane w nowym urządzeniu, 70-letni Jerzy Rzeczkowski, mówi, że po operacji obudził się w innym kosmosie. Jeszcze tylko trochę, dojdę do siebie i będę fruwał. Ten dłuższy czas pozwala na lepsze przygotowanie zespołu i pacjenta do operacji. Pobrany narząd często trzeba wcześniej przebadać, czy będzie sprawnie pracował w organizmie biorcy. Tak było w przypadku serca dla pana Jerzego. Ten pierwszy raz wszyscy siedzieliśmy wpatrzeni w to serce. Przez 7 godzin nie odrywaliśmy wzroku, czy ono bije, czy zaraz czasem nie stanie. Pieniądze na urządzenie, 270 tys. euro, zebrał zespół HLA 4transplant, stworzony w tym celu przez dr. Zygmunta Kalicińskiego. Grupa grywała przed wielotysięczną publicznością, promując na koncertach ideę transplantacji. Dowiedziały się gwiazdy, spodobało im się to i zaczęliśmy jeździć na supporty. Tomek Organek, IRA, Oddział Zamknięty. Warszawski Uniwersytet Medyczny, w którym jest to nowe urządzenie, ma długą historię transplantologii. W 1966 r. odbył się tu pierwszy w Polsce udany przeszczep nerki u 18-latki. Przeszczepiamy wszystkie narządy unaczynione, jesteśmy nr 1 ośrodkiem przeszczepiającym w Polsce, a w niektórych obszarach, np. w przeszczepianiu wątroby, nr 1 w Europie. Pacjent po przeszczepie od nowa uczy się aktywności. I cieszy się życiem. Taka pewność, że jutro też jest dzień. Jak było tak słabo, to: dzisiaj jesteś, jutro cię nie ma. A dzisiaj to wiem, że jutro będę. Najlepszy wynik czytelnictwa w Polsce od 10 lat. W ubiegłym roku 43% z nas przeczytało co najmniej jedną książkę - tak wynika z badania przeprowadzonego przez Bibliotekę Narodową. Rośnie też nasze zainteresowanie bibliotekami, a informacji o książkach coraz częściej szukamy w sieci. Mamy dość Internetu, wracamy do książek - mówi pisarka i wydawczyni Marika Krajniewska. Mamy przesyt i wracamy do literek, które powodują, że nasza wyobraźnia po prostu szaleje. Według Biblioteki Narodowej po 2 chudych latach czytelnictwo rośnie. 43% procent Polaków przeczytało choć jedną książkę. To najlepszy wynik od 10 lat. Już w poprzednich badaniach widzieliśmy, że młodzież zaczęła dużo czytać, w tych badaniach mamy potwierdzone czytanie we wszystkich grupach wiekowych. Największy wzrost korzystania z bibliotek publicznych dotyczy młodych mężczyzn - potencjalnie wychowujących małe dzieci. Oczywiście cały czas poczytnością cieszą się kryminały Remigiusza Mroza, również thrillery Macieja Siembiedy i różne powieści obyczajowe. A czytający rodzice najczęściej wychowują czytające dzieci. Według autorów raportu czytanie znów jest modne, a człowiek z książką jest po prostu atrakcyjny. Panie najchętniej sięgają po literaturę obyczajową i romanse. Mężczyźni wolą kryminały, thrillery i sensację, choć i tu panie czytają więcej. Męskiego honoru broni fantastyka, w której panowie są o 11 punktów procentowych bardziej zaczytani. Jak przekonuje pisarz, laureat nagrody Nike, czytanie było i jest elitarne, niezależnie od tego, po jaką książkę sięgamy. Jak ktoś czyta kiepski kryminał, to następnym razem sięgnie po lepszy kryminał, jak już się naczyta kryminałów, to sięgnie po literaturę albo po reportaż. Te wyniki to chwilowa anomalia, poziom czytelnictwa jest nadal słaby. Pomóc może Internet. Dzięki podcastom, vlogom i infuencerom o nowych książkach dowiaduje się więcej osób w szybszym czasie. Najbardziej historyczne mnie interesują, II wojna czy okres powojenny. Może jako pisarze, pisarki robimy coś dobrze, może to jest też kwestia tego, że w niespokojnych czasach szukamy jako ludzie jakiejś enklawy spokoju. W moim przypadku książki są na pierwszym miejscu, Książki miało uśmiercić radio, potem telewizja i gry video. Dziś mamy e-booki i audiobooki, ale nic nie zastąpi szelestu przewracanych stron. Pył znad Sahary wraca do Polski. Niebo zmieni kolor, jakość powietrza się pogorszy, wzrośnie temperatura. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega, a my sprawdzamy, kiedy nastąpi kulminacja pogodowego zjawiska. Znów zobaczymy świat w kolorach sepii. Pył znad Sahary ma dotrzeć do Polski w niedzielę. W niektórych miejscach naszego kraju słońce może być przykryte taką delikatną warstwą żółtego, brązowego pyłu, słońce i niebo mogą mieć troszkę inny kolor. Podobne niebo obserwowaliśmy pod koniec marca. Masa tego zapylonego powietrza opadła u nas. Zwykle zjawisko to jest niewidoczne. Piasek z Afryki unosi się nad Polską często, ale bardzo wysoko. Powstające tam różnego rodzaju prądy powietrza potrafią przenieść cząsteczki na wielkie odległości. Pamiątką po afrykańskim powietrzu są osady na dachach i samochodach. Faktycznie ten samochód wygląda inaczej, jest lekko zabrudzony. Trzeba to jak najszybciej zmyć. By nie uszkodzić lakieru, po weekendzie konieczna może być wizyta w myjni. Odradzam, żeby to wycierać na sucho, to prowadzi do uszkodzeń. Afrykański pył może też skrócić żywot samochodowych filtrów. Trzeba częściej sprawdzać te filtry, bo po kolorze zabrudzenia widać, że jest widoczny ten pył. Kierowcy kręcą nosem, a w nosie zakręci się alergikom. Pył jest podobny do smogu. Oddychanie pełną piersią będzie groziło katarem i łzawieniem. To są cząsteczki stałe, które są wdychane do bardzo głębokich partii układu oddechowego. Z afrykańskim pyłem pojawią się afrykańskie temperatury. Gdyby to było lato, to mielibyśmy falę uciążliwych upałów. Powietrze z południa przyniosło rekord temperatury w marcu. Ten kwietniowy też może być zagrożony. To sygnał wyraźny, że zmiana klimatu jest nie tylko realizowana przez ustawiczny wzrost temperatury, ale też wtargnięcie gorących mas powietrza. Na początku przyszłego tygodnia temperatury mogą wzrosnąć do 30 stopni Celsjusza. Zarówno pył, jak i wspomnienie upałów pod koniec przyszłego tygodnia zmyje deszcz. W "19:30" to już wszystko. Bardzo państwu dziękuję za uwagę i polecam "Pytanie dnia". Dziś będzie je zadawała Dorota Wysocka-Schnepf, a odpowiadał będzie redaktor naczelny tygodnika "Polityka" Jerzy Baczyński.