Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zapraszam na 19.30, w której dziś... Wyborcze listy gotowe. Ponad 20 posłów do Parlamentu Europejskiego to jest plan minimum. Będzie sukcesem, jeśli osiągniemy liczbę europosłów powyżej 20. Okropnie, korki są straszne. Za dużo samochodów, a za mało jezdni. Powroty z majówki. Mamy więcej ofiar śmiertelnych, więcej osób rannych. Kosmiczny mecz. Iga górą. Jestem z siebie dumna i bardzo zadowolona. Pokazała, dlaczego jest numerem jeden na świecie. O tenisowych emocjach powiemy niebawem, bo te za sprawą Igi Świątek były niesamowite, ale najpierw o innej rywalizacji - tej politycznej do europarlamentu. Znamy już nazwiska wszystkich kandydatów. Ci mają dokładnie pięć tygodni na zdobycie zaufania i głosów. O trwającej kampanii, wyborczych lokomotywach, różnych politycznych kalkulacjach i taktykach na Brukselę. Gdybym miała przekazać ci coś, zanim odejdę: niech żyje demokracja. Słuchajcie się nawzajem. Tym poruszającym spotem Parlament Europejski już teraz zachęca do udziału w wyborach 9 czerwca. Demokracja nie jest dana na zawsze, musisz ją wspierać i chronić. Polacy spośród 527 zgłoszonych kandydatów wybiorą 53 europosłów. To oznacza, że o jeden mandat walczy blisko 10 osób. Plany są ambitne. Ponad 20 posłów do Parlamentu Europejskiego to jest plan minimum. Będzie sukcesem, jeśli osiągniemy liczbę europosłów powyżej 20. Wychodzi na to, że między 5 a 7 jest możliwe. Będzie to pewnie między 6 a 8 osób. Blisko 10 kandydatów to jest realny próg. Suma znacznie przekracza dostępną dla Polski liczbę miejsc, a to nawet nie wszystkie zarejestrowane komitety. Walka więc będzie zacięta. Prawo i Sprawiedliwość do europarlamentu idzie z hasłem walki z Zielonym Ładem. My na przykład mówimy, że trzeba z tego ideologicznego i szkodliwego dla Polski, dla Europejczyków programu zrezygnować. Komisarz Wojciechowski z PiS-u wprowadził Zielony Ład, PiS go popierał, Jarosław Kaczyński go popierał, później był realizowany, a teraz PiS udaje, że jest za interesami Polski i idzie z hasłem niezgody na Zielony Ład. PiS chce, by w nowym rozdaniu polskim komisarzem został europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Lewica już teraz odpowiada, że nie ma na to szans. Nie przyłożymy ręki do tego pomysłu PiS-u, który jest z piekła rodem tak naprawdę, bo szkodliwy dla Polski. To na pewno nie kończy sprawy, bo zgodnie z przyjętą w październiku ubiegłego roku ustawą kompetencyjną to prezydent będzie musiał zaakceptować taką kandydaturę. Do wyborów niewiele ponad miesiąc - kampania powoli nabiera tempa. Będziemy mobilizować obywateli, bo te wybory są bardzo znaczące. Chodzi o bezpieczeństwo, o przejęcie odpowiedzialności przez instytucje europejskie za to, żeby w Europie był pokój. Kandydaci zabiegają o głosy wyborców, ale nie wszyscy. Od dłuższego czasu zupełnie niewidoczny jest Daniel Obajtek, jedynka PiS-u z Podkarpacia. Daniela Obajtka nie ma w Polsce. Pewnie dlatego że spodziewa się wezwania przez prokuraturę w kontekście np. tych 1,6 mld, które zniknęły. Mam nadzieję, że wyborcy przejrzą na oczy i zobaczą to, że Prawo i Sprawiedliwość nie oferuje im dobrych kandydatów. Oprócz Daniela Obajtka na czwartkowej konwencji Prawa i Sprawiedliwości zabrakło też dwójki z Mazowsza, byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego. Proszę ich szukać na szlaku wyborczym. Pan wie jakie są plany, kiedy się pojawią? Ja jestem kandydatem do europarlamentu z Pomorza. Ja się koncentruję na szlaku wyborczym na Pomorzu. Na prowadzenie kampanii kandydaci mają czas do północy 7 czerwca. To zależy ode mnie. To zależy od nas i naszego pokolenia w Europie. Słoneczna majówka dobiega końca, pogoda sprzyjała wiosennym wypadom. Pytanie, czy koniec wyjątkowo długiej majówki oznacza wyjątkowo długie powroty. To sprawdza nasz reporter Igor Sokołowski, który jest na wjeździe do Warszawy od strony Łomianek. Jak frekwencja i bezpieczeństwo na drogach? Dobry wieczór. Ta majówka była wyjątkowa, jeśli chodzi o kalendarz. Wiele osób z tego skorzystało. My znajdujemy się przy drodze do wjazdowej do Warszawy. Podobnie sytuacja wyglądała na zachodnim Pomorzu. Okropnie, korki są straszne. Ale przy Świnoujściu remonty. Ale i tam, gdzie nie było robót drogowych, kierowcy musieli uzbroić się w cierpliwość. Tak dzisiaj wyglądała obwodnica Szczecina. Był taki korek, że przez godzinę przejechałem 50 kilometrów. Za dużo samochodów, a za mało jezdni. I za dużo wypadków. Do jednego z nich doszło na trasie S3 w kierunku Gorzowa Wielkopolskiego. Rano na dwupasmówce dachował bus. W zdarzeniu nikt nie zginął, ale sześć osób, w tym dwoje dzieci, zostało rannych. Trasa była zablokowana przez parę godzin. Chociaż powroty z majówki wciąż trwają, to bilans długiego weekendu na drogach już jest tragiczny. W ciągu ostatnich pięciu dni na polskich drogach łącznie doszło do ponad 300 wypadków, w których zginęły 32 osoby, a prawie 400 zostało rannych. Policjanci zatrzymali ponad półtora tysiąca pijanych kierowców. Niestety już można powiedzieć, że tegoroczna majówka wypada gorzej od poprzedniej. Mamy więcej wypadków drogowych, więcej ofiar śmiertelnych, więcej osób rannych. Eksperci przypominają, żeby podczas długich podróży zachować rozsądek i być skoncentrowanym na tym, co się dzieje na drodze. Jeśli odpowiednio zaplanujemy trasę, możemy uniknąć stresujących sytuacji, nawet jeśli wcześniej spędziliśmy kilka godzin w korku. To jest zawsze nasza decyzja, czy my się denerwujemy, czy spalamy nerwowo, najczęściej tym, na co nie mamy wpływu, czy potrafimy tym czasem zarządzić. A najważniejsze jest to, żebyśmy bezpiecznie wrócili. I jeszcze raz łączymy się z Igorem. To ważna informacja dla powracających z majówki. Im później będą państwo wracać, tym gorsza może być pogoda. Wydano alerty. Jakie? Tak. IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed burzami. W niektórych miejscach burzom mogą towarzyszyć grad i porywy wiatru nawet do 100 km/h. Burzom i opadom mogą towarzyszyć gwałtowne wzrosty stanów wody. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ostrzega: "Zachowaj ostrożność i zabezpiecz rzeczy, które może porwać wiatr" - napisano w komunikacie SMS. Prawosławni, grekokatolicy i wierni innych kościołów wschodnich obchodzą Wielkanoc. W tym roku pięć tygodni później niż katolicy. Uroczyste liturgie rozpoczynały się tuż po północy albo wcześnie rano, gromadząc w świątyniach tłumy wiernych. To czas rodzinnych spotkań, podczas których bliscy dzielą się poświęconym pokarmem. Nocne i poranne nabożeństwa to czas, w którym prawosławni i wierni kościołów wschodnich witają zmartwychwstałego Chrystusa. Czuję coś takiego, że jakby mnie spotkało coś dobrego, coś nadzwyczajnego, coś takiego niespodziewanego. Tak jak w parafii greckokatolickiej Pokrowa Matki Bożej w Olsztynie czy w innych świątyniach najważniejsza jest Płaszczanica - ikona na płótnie symbolizująca złożone do grobu ciało Chrystusa. Dzisiaj została uroczyście przeniesiona na ołtarz, gdzie pozostanie przez kolejne 40 dni. Misja Chrystusa wypełniła się, jego słowa wypełniły się i one są dla nas prawdą. Teraz jesteśmy wezwani, by tę prawdę głosić całemu światu. To święto świąt, to święto, które wykracza poza kalendarz kościelny, ono nawet nie jest liczone jako jedno z, a jako jedyne w swoim rodzaju. Święto, które ma dać wiernym przede wszystkim nadzieję. On jest tym, który pierwszy przeszedł z życia do śmierci, a następnie ze śmierci do życia, to jest pascha. Przejście. Również to samo czeka nas, dlatego się radujemy. Dla wielu wiernych to kolejna Wielkanoc obchodzona w cieniu wojny. Cieszmy się tym świętem, bo to jedyna nadzieja dla Ukrainy, może i my powstaniemy z tej ruiny i nasza Ukraina zwycięży. W to wierzą ukraińscy uchodźcy z Rybak, którzy uciekając przed rosyjską agresją, schronienie znaleźli w ośrodku Caritas na Warmii. Bóg da nam wrócić do domu, o co teraz trudno. W domu tradycyjnie piekliśmy paschę. Przychodzili do nas goście, my chodziliśmy w gości do rodziny. Chodziliśmy święcić pokarmy do cerkwi. Oczywiście, że tęsknimy za domem, ale co mamy zrobić, jak nie ma domu, nie ma dokąd wracać. Dlatego trzeci już raz przygotowali tradycyjne śniadanie nie w domach, a na obczyźnie. Tradycyjnie piecze się paschę, są malowane i skrobane jajka, chołodec, który powinien być obowiązkowo na stole. Tradycja wschodnich odłamów chrześcijaństwa czas paschy wiąże także z odwiedzaniem grobów bliskich i wspomnieniem zmarłych. Trwa wizyta ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Waszyngtonie. To długa lista spotkań z amerykańską administracją i ośrodkami analitycznymi, a główny temat to bezpieczeństwo i agresja Rosji na Ukrainę. Tyle w skrócie, a po szczegóły sięgamy do naszego korespondenta Marcina Antosiewicza. Z jakim przesłaniem minister Sikorski przyleciał do Waszyngtonu? Przesłania są dwa. Sikorski mobilizuje opinię publiczną do dalszego zainteresowania rosyjską agresją w Ukrainie. Szef polskiej dyplomacji odbywa serię spotkań z amerykańskimi politykami. Z administracji Joego Bidena i doradcami Donalda Trumpa. Mówi, że wciąż jest możliwe, żeby Ukraina wygrała wojnę z Rosją. Jako przykład podaje porażkę imperium rosyjskiego. M.in. Bitwę Warszawską. Drugie przesłanie bilateralne. Chcemy jak najlepszych relacji z Ameryką, niezależnie od tego, kto rządzi - powtarza Sikorski. Wydaje mi się, że to jest podglebie do tego, żeby dobre stosunki polsko-amerykańskie trwały niezależnie od tego, jaki będzie wynik wyborów. Wśród tematów rozmów Radosława Sikorskiego był także lipcowy szczyt NATO w Waszyngtonie. Polski rząd ma nadzieję, że to nie będzie tylko historyczny szczyt, ale także historyczny moment dla NATO, które wzmocni swoją doktrynę odstraszania. Oglądają państwo 19.30. Przed nami jeszcze... Kleszcze atakują. Moja mama dostała boreliozy, więc jesteśmy ostrożni. Największy koncert Madonny. Finał był morderczy, emocji nie da się opisać słowami - to trzeba było po prostu przeżyć. Iga Świątek po ponad trzech godzinach niezwykłego finału turnieju w Madrycie pokonała Arynę Sabalenkę. Potwierdzając kolejny raz, że królowa rankingu jest jedna i jest z Polski. Choć trzeba przyznać, że to spotkanie godne najlepszych tenisistek na świecie. Thriller, dramat w trzech setach. To pierwszy triumf Polki w Madrycie. Jest we mnie wiele emocji, ale na pewno jestem z siebie dumna i bardzo zadowolona. Wiecie, kiedy gracie takie mecze, w których musicie walczyć z przeciwnościami losu, to smakuje nawet lepiej. Pierwszy set był morderczy. Kluczowy był 11. gem, to wtedy Iga wyszła na prowadzenie i pomimo mocnych piłek Białorusinki utrzymała je do końca seta. Druga partia należała do Sabalenki. Tak emocjonującego pojedynku nie pamiętam. Iga obroniła trzy piłki meczowe, to spotkanie było zacięte od samego początku do samego końca. Trzeci set był pojedynkiem mocnych nerwów. To właśnie w jego końcówce Iga obroniła dwa meczbole, trzeci obroniła w tie-breaku. Finalnie Polka wygrała go 9:7. Śmiało można powiedzieć, że był to jeden z najlepszych meczów w historii kobiecego tenisa. Ten wczorajszy mecz pokazał, co zresztą sama Iga powiedziała, że teraz już nikt nie powie, że kobiecy tenis jest nudny. Obronić z taką zawodniczką jak Sabalenka tyle meczballi i wygrać mecz - to pokazuje, jak doskonale jest przygotowana do gry na najwyższym poziomie. Ta wygrana smakuje jeszcze lepiej, bo jest rewanżem za ubiegłoroczny finał. Iga tutaj pokazała po prostu najwyższą światową klasę, pokazała, dlaczego jest numerem jeden na świecie. Jutro Iga rozpocznie swój 102. tydzień na pozycji liderki rankingu WTA. W klasyfikacji wszech czasów powoli goni Justine Henin. Jest porównywana do legend i te porównania nie są jakimś nadużyciem. Dzięki wygranej w Madrycie Iga dopisze do swojego dorobku 350 punktów. Tym samym przewaga nad drugą Aryną Sabalenką wzrośnie do ponad 3400 punktów. To przepaść. Na razie ta przewaga punktowa jest na tyle spokojna, że Iga nie ma się tutaj czego obawiać. Komentatorzy są zgodni, że solidne występy w Madrycie mogą rozbudzić nadzieje przed zbliżającym się wielkimi krokami French Open. Mecze rozgrywane na kortach ziemnych są specjalnością Igi, we French Open triumfowała trzy razy. To bardzo dobry prognostyk na to, co czeka nas za niespełna trzy tygodnie, czyli właśnie staruje turniej Rollanda Garrosa, czyli ten najważniejszy z punktu widzenia Igi. Teraz przed Świątek turniej w Rzymie, ale wszyscy z niecierpliwością czekamy na to, co wydarzy się w Paryżu. I nie chodzi tylko o French Open, ale o rozgrywane na tych samych kortach letnie igrzyska. Iga może zostać pierwszą polską tenisistką z medalem olimpijskim. To może być trampolina do międzynarodowej kariery i co roku to jest wielkie muzyczne widowisko. Zabieram państwa do szwedzkiego Malmo, by opowiedzieć o emocjach towarzyszących tegorocznej Eurowizji, a także niespodziankach, które dla widzów przygotowuje reprezentująca Polskę Luna, za którą mocno trzymamy kciuki. Sandra Meunier z nami. Opowiadaj, co nas czeka. Atmosfera tutaj jest niesamowita. Ta radość udziela się każdemu. W każdym zakątku miasta widoczne są symbole związane z Eurowizją. Widoczni są przedstawiciele służb. Bo to było jedno z pytań, które się często pojawiały przy okazji tej imprezy. Czy jest bezpiecznie? Jest bezpiecznie. Hasło "Zjednoczenie w muzyce", które co roku obowiązuje podczas tej imprezy, obowiązuje również w tym roku. Tuż za nami ceremonia otwarcia Eurowizji. Miała być monumentalna i spektakularna. Ale kreacja Luny na turkusowym dywanie przeszła najśmielsze oczekiwania. Czerwień, bo chcę pokazać moc. Liczy się każdy szczegół. Od Eurowizji zaczęło się wiele międzynarodowych karier, od Celine Dion po zespół Maneskin. Przepis na sukces? Świeżość, energia i melodyjny utwór wpadający w ucho. Do tego występ, który na długo zapadnie w pamięć. Nad tym, co zobaczymy 7 maja w trakcie pierwszego półfinału, czuwa sam Jerry Reeve, reżyser współpracujący z Taylor Swift, Justinem Timberlakiem czy Black Eyed Peas. Myślę, że Luna ma szanse na międzynarodową karierę. Już jest gwiazdą. Ma wyjątkowy, przebojowy głos, który jest bardzo pożądany na rynku. A to kolejny as w rękawie - Kamila Zalewska, choreografka, która na co dzień również współpracuje z gwiazdami światowego formatu. Jest dużo elementów, które się poruszają, i kostiumów, których będzie bardzo fajny reveal. Ale nie chce wszystkiego zdradzać, wszystko zobaczycie. Jest dużo, jest dużo momentów takich wow. Będzie gigantyczny czerwony koń, dwie wieże i szachownica. Ale nie wszystkie karty zostały odkryte. Na pewno będzie element zaskoczenia, na pewno Luna będzie przygotowana w sposób prawidłowy. Na pewno będzie dużo dodatkowych atrakcji. Jestem gotowa. Mam nadzieję, że cała Polska też. Wjeżdżam na koniu. Bez względu na wynik Luna i tak szykuje wielką niespodziankę dla fanów. Po powrocie ze Szwecji opublikuje singiel zapowiadający zupełnie nowy album. W międzyczasie trzymamy mocno kciuki. To największe powodzie od 80 lat. W południowej Brazylii zginęło blisko 60 osób, dziesiątki uznaje się za zaginione. Prawie pół miliona ludzi zmaga się z brakami wody, żywności, paliwa i prądu. To moment ewakuacji niemowlęcia w mieście Lajeado w stanie Rio Grande do Sul. To właśnie ten region został najbardziej dotknięty przez ulewne deszcze i powódź. Woda zalała ponad 300 miast w regionie, w tym jego stolicę - Porto Alegre, zamieszkaną przez niemal półtora miliona ludzi. Poziom przepływającej przez miasto rzeki Guaiba podniósł się powyżej pięciu metrów. Wsparcie zadeklarowały władze Urugwaju, Argentyny i Wenezueli. Koń padający na szlaku do Morskiego Oka. Jak nieodłączny element górskiej wyprawy i wyrzut sumienia. Do sieci trafiło nagranie z kolejnym takim incydentem. Dorożkarze mówią, że zwierzę się potknęło, aktywiści - że padło z braku sił. Pewne jest to, że siedmiokilometrowa trasa z kilkunastoma turystami w bryczce to nie jest łatwa praca. Ten widok nie dziwi, szczególnie podczas długiego majowego weekendu. Tłumy turystów na trasie do Morskiego Oka. Wielu z nich korzysta z konnych zaprzęgów. Jadę z tego względu, że mam dziecko. Jakbym go nie miała, na pewno poszłabym na piechotę. Podczas jednego z kursów między Morskim Okiem a Palenicą Białczańską doszło do tego zdarzenia. Na nagraniu wykonanym przez turystów nie widać, dlaczego koń upadł na drogę. Zdaniem obrońców praw zwierząt sprawa jest ewidentna. Najprawdopodobniej koń omdlał, bo poddawany jest ogromnemu wysiłkowi i przeciążeniu. Dorożkarze zaprzeczają. Spłoszył się i może gdzieś jeszcze stanął na coś nierównego. Że się potknął. Aktywiści prozwierzęcy zwracają też uwagę na to, jak fiakier próbuje zmusić konia do powstania. Ten sposób, w jaki zmuszono go do wstania, czyli po prostu uderzono go w twarz, jest absolutnie oburzający. Nikt konia nie uderzył, po prostu pomógł mu wstać, może tak go złapał za uzdę. Trasa zaprzęgów ma siedem kilometrów w jedną stronę. Jeden wóz zabiera do 12 osób pod górę i do 14 w dół. Do niedawna liczba pasażerów była taka sama w obu kierunkach. W przeszłości na tym szlaku konie upadały już wielokrotnie. Chcę wiedzieć, dlaczego nie ma meleksów. Ekologia, elektryczny, wjeżdża i koniec. Tatrzański Park Narodowy testował wozy hybrydowe z elektrycznym silnikiem wspierającym zwierzęta. Pojazdy nie zdały jednak egzaminu, z pomysłu zrezygnowano w zeszłym roku. Temat koni wożących turystów do Morskiego Oka powraca co pewien czas. W marcu omawiano go na posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw rozwoju polskiego jeździectwa i hodowli koni. Politycy problemu nie widzieli. Dwa konie idą w górę i wracają, idą w górę i wracają, po czym są zamieniane na inne pary koni. Jedno mogę powiedzieć o góralach, którzy mają konie - że kochają je bardziej niż własne baby. Na ostatni incydent zareagowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Resort jutro ma rozmawiać z władzami Tatrzańskiego Parku Narodowego o sytuacji koni z trasy do Morskiego Oka. Fundacja Viva przekonuje, że większość tych zwierząt trafia do rzeźni już po trzech latach pracy. A powodem ma być właśnie przeciążenie. Uwaga na kleszcze - jest ich wyjątkowo dużo, teraz są najbardziej aktywne, a my mamy niewiele czasu, by działać skutecznie. Borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu to groźne choroby, których - jak alarmują eksperci - będzie przybywało, więc warto wiedzieć, jak je rozpoznać i jak się przed nimi chronić. Po takim spacerze najlepiej wziąć prysznic i dokładnie obejrzeć swoje ciało, żeby sprawdzić, czy nie przynieśliśmy ze sobą niechcianego intruza. Pewnie trzeba, zwłaszcza że moja mama dostała boreliozy, więc jesteśmy ostrożni. Też się obawiam. Po łagodnej zimie mamy wysyp pajęczaków i coraz więcej zachorowań na choroby odkleszczowe. Od początku roku rozpoznano blisko trzy i pół tysiąca przypadków boreliozy i 36 zachorowań na kleszczowe zapalenia mózgu. Eksperci ostrzegają, że liczba zachorowań będzie rosła w związku ze zmianami klimatycznymi. W ciągu dwóch ostatnich lat ilość boreliozy wzrosła dwukrotnie, do ponad 25 tys. w 2023, także trzykrotnie wzrosła ilość zachorowań na odkleszczowe zapalenie mózgu. Objawy kleszczowego zapalenia mózgu przypominają infekcję grypopodobną. U części pacjentów może dojść do powikłań neurologicznych, które mogą doprowadzić nawet do porażenia kończyn. Najbardziej charakterystycznym objawem boreliozy jest rumień wędrujący, ale pojawia się tylko u około 60 procent chorych. To utrudnia diagnozę. Mamy rumień o średnicy nawet kilkudziesięciu centymetrów, który wędruje, może być w miejscu ukąszenia, później może się pojawiać albo na kończynach dolnych, albo na górnych. Kleszcze zagrażają także zwierzętom. Konsekwencje mogą być bardzo poważne, polegające na zaburzeniach neurologicznych. Zaburzeniach z koordynacją chodu i zaburzeniach kardiologicznych. Najwięcej zakażonych kleszczy jest we wschodniej i centralnej części kraju. Jeden kleszcz może nas zarazić nawet kilkoma chorobami, dlatego podczas spacerów warto zadbać o odpowiednią ochronę. Wędruje po ubraniu i szuka dostępu do ciała. Powinniśmy to utrudnić. Mamy 24 godziny, żeby usunąć kleszcza. Dopiero po takim czasie dochodzi do zakażenia. Najlepiej wyciągnąć go zdecydowanym ruchem przy pomocy pęsety lub specjalnego lassa. Na kleszczowe zapalenie mózgu nie ma leku, jest za to szczepionka. I jest nadzieja, że wkrótce będzie możliwa ochrona również przed boreliozą. Szczepionka jest już w trzeciej fazie badań klinicznych. Tygodniowa niemal 500-kilometrowa podróż z Poznania do Bałtyku w wyjątkowym celu. "Ufunduj dzień wakacji samotnym seniorom" to hasło kajakarskiej wyprawy, która ma zwrócić uwagę na problem samotności i wesprzeć jednodniowe wakacyjne wyjazdy seniorów, którzy marzą, by zamienić cztery ściany domu na choćby krótką wycieczkę. Za chwilę odpływam, będę czekał w Obrzycku. Łączność jest tu kluczowa, bo przez tydzień na wodzie będą mogli liczyć tylko na siebie. Jest to długa wyprawa, rzeka nie jest niebezpieczna, ale jest to rzeka, więc wszystko się może wydarzyć. Trzech programistów z Poznania o świcie ruszyło w stronę Bałtyku. Biurowe fotele zamienili na kajakowe siedziska, na których każdego dnia spędzą ponad dziesięć godzin. Na kajaku się faktycznie siedzi, ale ta koordynacja jest potrzebna, przy dobrym wiosłowaniu pracują nogi. Wcześniej popracowała głową, trasę trzeba było dokładnie zaplanować i przemyśleć, co zabrać. Śmiałkowie popłyną z nurtem Warty, Odry i Dziwnej. W sumie 500 kilometrów. Wszystko, co potrzebne, mają przy sobie. Staramy się być samowystarczalni, wzdłuż rzeki nie możemy za bardzo liczyć na zorganizowany nocleg. Wyprawa to nie tylko przygoda, ale też wsparcie dla tych, którzy już dopłynęli - do jesieni życia. Większość jest uziemiona w domu. Kajakarze wraz ze stowarzyszeniem Mali Bracia Ubogich zachęcają do zbiórki na jednodniowe wakacje dla seniorów. Osoby starsze udają się w miejsca, które doskonale pamiętają ze wspomnień, gdzie byli w młodości, albo ze współmałżonkiem. Albo doświadczają czegoś zupełnie nowego. Błażej Kuziński jest wolontariuszem stowarzyszenia od lat. To tam zaprzyjaźnił się z panią Elżbietą. Wychodzimy na spacery, rozmawiamy, uśmiechamy się, takie bycie ze sobą. Bo samotność wśród seniorów to choroba naszych czasów. Czuję się niepotrzebna. Stowarzyszenie działa w trzynastu miastach. Wolontariusze kilka razy w tygodniu spotykają się z tymi, którzy nie mają nikogo. Kiedy mamy niedosyt relacji społecznych, to to działa na naszą psychikę, a to z kolei przekłada się na nasze funkcjonowanie fizyczne. W Internecie uruchomiono zbiórkę na jednodniowe wakacje dla seniorów. To jest ogromne przeżycie i daje im ogromną siłę, by czekać na kolejne wakacje jednego dnia. Kajakarze liczą, że ich wypłynięcie wpłynie na stan zbiórki. Nad Bałtykiem mają zameldować się w niedzielę. Jeszcze wyjątkowe muzyczne wrażenia i rekord, jakiego nie spodziewała się sama Madonna, czyli finał gwiazdorskiej trasy na plaży Copacabana w Rio de Janeiro. Podczas darmowego koncertu zorganizowanego na plaży Copacabana w Rio de Janeiro zjawiło się milion sześćset tysięcy fanów. Za sprawą rekordowej widowni gwiazda pobiła swój dotychczasowy najlepszy wynik ponad dziesięciokrotnie. W 1987 roku w Paryżu podczas jednego koncertu na żywo Madonnę oglądało 130 tysięcy fanów. W 19.30 to już wszystko, bardzo dziękuję, że byli państwo z nami, a już za chwilę na antenie TVP Info program Marka Czyża "Bez retuszu". Spokojnego wieczoru, do zobaczenia.