Szpiegował przez 6 lat. Został objęty wymianą więźniów pomiędzy Zachodem a Rosją. Przed tym zobaczył tajne akta. Zbigniew Łuczyński, "19.30", zapraszam. Paweł Rubcow vel Pablo Gonzales, rosyjski szpieg, zanim trafił do Rosji, otrzymał pełny dostęp do akt polskiego śledztwa. Prokuratura ujawniła mu tajne dokumenty. Nie miała innego wyjścia, bo - jak mówi - zobowiązują ją do tego przepisy. Jaka jest waga dokumentów, które ujawniono szpiegowi? To Paweł Rubcow 1 sierpnia, podczas historycznej wymiany szpiegów między Zachodem i Rosją. Znany też jako Pablo Gonzalez, hiszpański dziennikarz mieszkający w Warszawie, ponad 2,5 roku temu został zatrzymany przez polskie służby. Zarzut: szpiegostwo na rzecz Rosji. Jak się przyglądam jego aktywności, to myślę, że to był raczej ktoś w rodzaju agenta wpływu niż taki rzeczywiście szpieg, który zbierał groźne informacje. Okazuje się, że jak podała Rzeczpospolita, Rubcow miał dostęp do wszystkich akt śledztwa w swojej sprawie. Także tych tajnych. Prokurator jest zobowiązany przedstawić, udostępnić całość akt sprawy każdemu podejrzanemu, wobec którego kieruje akt oskarżenia. Od tej zasady nie ma żadnych wyjątków, mówimy o całości materiału dowodowego. W artykule "Rzeczpospolitej" czytamy, że Rubcow, zanim wrócił do Rosji, mógł przeczytać akta swojej sprawy - zgodnie z obowiązującymi przepisami Kodeksu postępowania karnego. Informator gazety twierdzi jednak, że prokuratura mogła mu odmówić na podstawie innego artykułu, by chronić interes państwa. To wyjątek, który można zastosować tylko w jednym przypadku - tłumaczy prokuratura. Dotyczy to tylko podejrzanych odpowiadających z wolnej stopy, ten wyjątek nie dotyczy osób pozbawionych wolności. A Rubcow był aresztowany. Zdaniem ministra spraw wewnętrznych - nie złamano przepisów. Z punktu widzenia prokuratury, z punktu widzenia polskich służb wszystkie sprawy toczyły się tutaj zgodnie z procedurami. Jak słyszymy od eksperta, nie ma zagrożenia wywiadowczego dla Polski, jeśli materiał dowodowy był odpowiednio przygotowany. Żeby nie było wątpliwości co do ich prawdziwości, ale jednak, żeby nie odsłaniały kulis pracy operacyjnej, np. osobowych źródeł informacji, sposobów techniki operacyjnej, jakie zostały wykorzystane. Prokuratura zapewnia: nie doszło do ujawnienia ważnych danych. W tych aktach, zarówno jawnych, jak i niejawnych, nie było żadnych tajemnic, które mogłyby w jakikolwiek sposób zaszkodzić Polsce. Jak mówi prawnik mecenas Zbigniew Roman, popełniono błąd, jeśli prokuratura wcześniej wiedziała, że Rubcow będzie wymieniony. Błędu nie było, jeśli strona polska dowiedziała się o tym w ostatniej chwili - już po zapoznaniu się szpiega z aktami. I doszła do wniosku, iż interes strony europejskiej, światowej i tym samym strony polskiej wymaga, aby ten podejrzany opuścił Polskę i został przekazany do kraju, na rzecz którego szpiegował, wówczas możemy sobie wyobrazić okoliczności usprawiedliwiające. Sprawa przybrała wymiar polityczny. Tak o Rubcewie mówił prezes PiS. Być może był bardzo ważną częścią albo wręcz sworzniem znacznie szerszego i bardzo wysoko sięgającego układu. Za to prezydent Andrzej Duda poszedł znacznie dalej, przypominając podpisaną w 2012 roku umowę o współpracy służb polskich i rosyjskich. Czyżby ta współpraca między służbami rosyjskimi a służbami Rzeczypospolitej pod rządami pana premiera Tuska nadal była kontynuowana? Bo tak to wygląda. Politycy PiS powinni raczej zastanowić się, jakie informacje wyciekały z maili Michała Dworczyka. Jakie tam wrażliwe - z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa - informacje mieliśmy, zamiast toczyć spór polityczny. Jak podaje Rzeczpospolita, niewykluczone że proces Rubcowa ruszy w Polsce, bo rosyjski agent wynajął polskich prawników. Grozi mu 15 lat więzienia. Subwencje, dotacje, składki od członków, ale także daniny od polityków, spadki, darowizny czy pieniądze z wynajmu. Tak partia polityczna może zasilać swoje konto. Po decyzji PKW politycy PIS apelują do swoich zwolenników o zasilenie partyjnej kasy. Apel przynosi efekt, bo kilka milionów złotych wpłynęło już od darczyńców. Ale jak się okazuje, część datków trzeba będzie zwrócić. Teraz o tym, jak PiS realizuje plan B po odrzuceniu sprawozdania finansowego. Prezes daje przykład innym posłom. Ja wpłaciłem 10 tys., wpłaciłem też na pewną organizację, która nie jest partią polityczną, jeszcze dodatkowo 5, czyli razem 15 tys., i oczywiście będę wpłacał pieniądze dalej. Tak na pytanie "19.30" odpowiedział Jarosław Kaczyński i podkreślił, że datki wpłaciło już prawie 50 tys. osób. Zbiórka trwa tydzień, do tej pory na konta PiS wypłynęły prawie 4 mln zł. Dobrowolnie, ale europosłowie mają wpłacać po 5 tys. miesięcznie, posłowie po 1 tys. zł. Nie wszyscy zdążyli zrobić przelew. Wpłacę w najbliższych dniach. - A ile pan wpłaci? - Tysiąc złotych. Minimalną kwotę? Nie więcej? A pani już jako obywatelka wpłaciła? Tak na informację o zarzutce na partię zareagował Zbigniew Kuźmiuk. Jeżeli prezes Kaczyński mówi chwilę wcześniej, że mamy do czynienia z zamachem na demokrację, to sądzi pani, że ja powinienem mieć perlisty uśmiech? Zwłaszcza że nie mam perlistego. Bez uśmiechu poseł zlecił już przelew - co miesiąc tysiąc złotych, na razie do końca roku. Dobrowolne wpłaty należy potraktować poważnie. Z partii nie będą wyrzucani, ale ich kandydowanie w następnej kadencji stoi pod znakiem zapytania. Posłowie PiS swoje niezadowolenie wyrażają w kuluarach, Paweł Kukiz - choć startował z listy PiS - całkiem otwarcie mówi, że nie zamierza płacić. Wszystko wskazuje na to, że w związku z nielegalnym finansowaniem kampanii i decyzją PKW PiS w najbliższych latach może stracić około 50 mln zł dotacji i subwencji. Partia musi więc oszczędzać. Wypowiada umowy najmu lokali, rezygnuje też z organizacji w połowie września w Pułtusku wydarzenia o nazwie Przystań Polska, która miała być konkurencją dla olsztyńskiego Campusu Polska. To zostało przeniesione raczej niż odłożone. Jedno to zarządzona tydzień temu zbiórka, drugie to ponad 11 mln zł wpłaconych w tym roku również dobrowolnie już wcześniej. Z publicznego rejestru wpłat na rzecz partii PiS wynika, że: Jacek Kurski na swoją eurokampanię wpłacił 106 tys., tyle samo wpłaciła jego żona, syn w dwóch ratach dorzucił kolejne 106 tys. Beata Szydło wpłaciła 100 tys., jej mąż, dyrektor szkoły, dwa razy po 50 tys., pod nazwiskiem Bielan znajdziemy trzy wpłaty na łączną kwotę ponad 300 tys. Daniel Obajtek też jest na tej liście - przelał 100 tysięcy. Partia ma cały czas szeroki klub milionerów, bo sobie wychowała tak bogatych ludzi przez ostatnie 8 lat, że naprawdę włosy dęba. Pytanie, czy milionerzy związani z PiS teraz chętnie będą się dzielić. Jedno jest pewne, to nie jest studnia bez dna, skoro PiS teraz zebrał dodatkowe 4 mln, to gdzieś ich ubędzie - mówi Michał Kamiński, były poseł tej partii. To są 4 mln, których zabraknie na tacy w Kościele, których zabraknie na Rydzyka, których zabraknie na kupowanie prawicowych mediów, ponieważ ten worek prawicowych ludzi w Polsce, którzy są skłonni wydawać pieniądze na swoje poglądy polityczne, jest ograniczony. PiS liczy na to, że dotacje i subwencje da się jeszcze odzyskać. Jutro złoży skargę na decyzję PKW. To jest "19.30", dziś jeszcze o szkole bez smartfonów, ale także... Myślę, że za 2-3 tygodnie ten szczyt będzie. Szczepionki na covid dopiero za miesiąc. Będzie dostępna kolejna, zmodyfikowana pod nowe typy, szczepionka. Susza w połowie kraju. Mamy średnie i duże zagrożenie pożarowe lasu. Jest teraz bardzo ciężka i trudna sztuka pływania po Wiśle. Mają duży problem z przebodźcowaniem, z koncentracją uwagi na zajęciach. Szkoła bez smartfonów. "Poszukiwany od 26 sierpnia na Lubelszczyźnie niezidentyfikowany obiekt najprawdopodobniej w ogóle nie wleciał do Polski. Na 99% nie doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej RP" - oświadczył dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych generał dywizji Maciej Klisz. Stwierdzam dzisiaj z dużą dozą prawdopodobieństwa: nie doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej, i to jest chyba główna rzecz, którą chciałem państwu przekazać. Teraz pytanie, co się stało, nadal analizuję to zdarzenie i tak naprawdę dzisiaj nie jestem w stanie państwu odpowiedzieć na pytanie jednoznacznie, ponieważ po kolei wykluczam wszystkie opcje. Dzisiaj jestem na takim etapie, że po 8 dniach - niestety czekałem też na pewne dokumenty, związane z analizą bardzo poważnych dokumentów związanych z dużą objętością danych, zdjęć satelitarnych, zobrazowań - czekałem na ten moment, żeby zakończyć poszukiwania i wyjść do państwa i powiedzieć: nie naruszono, nie została naruszona przestrzeń powietrzna RP. Sankcje i zarzuty dla Rosjan za próby ingerencji w tegoroczne wybory prezydenckie w USA. Amerykański resort sprawiedliwości zajął m.in. 32 domeny internetowe, które mogły być wykorzystywane do siania dezinformacji. 2 osoby z kanału RT - dawniej Russia Today - usłyszały zarzuty, a na 10 kolejnych nałożono sankcje. Teraz o tym, jak Amerykanie mówią "stop" rosyjskiej propagandzie. Rosyjski dyktator - cynicznie - o amerykańskich wyborach. Prezydent USA Joe Biden rekomendował swoim wyborcom, by głosowali na Harris, więc także my ją będziemy popierać. Kilkanaście godzin wcześniej prokurator generalny USA ogłosił, że amerykańskie ograny ścigania odkryły szeroko zakrojoną akcję sponsorowaną bezpośrednio przez Kreml. Według naszych dokumentów krąg prezydenta Władimira Putina kierował rosyjskimi firmami PR-owymi w celu promowania dezinformacji i narracji sponsorowanych przez rosyjskie państwo w ramach programu mającego na celu wpłynięcie na tegoroczne wybory prezydenckie w USA. Wewnętrzny dokument stworzony przez Kreml stwierdza, że celem kampanii jest zapewnienie preferowanego przez Rosję wyniku w wyborach. Według stacji CNN Rosjanie wykorzystali tę firmę - powiązaną z prawicowymi komentatorami i influencerami o milionowych zasięgach. Za rozpowszechnianie treści rosyjskiej propagandy zapłacili im w sumie 10 mln dolarów. Treści te tworzyli pracownicy kanału RT. Rząd Rosji nadal wykorzystuje RT do kierowania dezinformacją i propagandą. W następstwie brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę redaktor naczelna RT powiedziała, że firma zbudowała, cytuję, całe imperium tajnych projektów w celu kształtowania opinii publicznej na Zachodzie. Szefową kanału RT - dawniej pod nazwą Russia Today - jest Margarita Simonjan, od lat wspierająca narrację Kremla. Na jej działalność rosyjski rząd wydaje więcej niż na jakąkolwiek inną państwową telewizję - w przeliczeniu na złotówki to 1,2 mld. RT nadaje w kilku językach. I dociera - także za pomocą serwisów internetowych - do milionów odbiorców na całym świecie. USA od dawna wiedzą, że Moskwa wykorzystuje szeroką gamę narzędzi, w tym złośliwe kampanie wpływu i działania cybernetyczne, aby podważyć interesy Stanów Zjednoczonych, naszych instytucji demokratycznych i naszych sojuszników. Jak ujawnił Departament Sprawiedliwości, w ramach operacji Doppelganger, czyli sobowtór, Rosjanie tworzyli też m.in. portale podszywające się pod rzeczywiste media - takie jak The Washington Post czy Fox News - by promować fałszywe i zmanipulowane informacje. Administracja Joe Bidena postawiła zarzuty dwojgu pracownikom kanału RT. Na 10 kolejnych osób nałożyła sankcje, w tym na Margeritę Simonjan. Departament Stanu zdecydował, że państwowe rosyjskie media będą musiały ujawnić dane zatrudnionych pracowników, i posiadany majątek w USA. Zaoferował też do 10 mln dolarów nagrody za informacje na temat rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory. Szczepionek na nowy wariant wirusa na COVID-19 nie ma i nie będzie do października. Chyba że uda się je odkupić od Łotwy. Taką informację przekazuje minister zdrowia Izabela Leszczyna. Szczyt zachorowań według analiz ma rzeczywiście przypaść u nas w październiku, ale co mają zrobić ci, którzy chcą poczuć się bezpieczniej już teraz? Czy wirus poczeka? W tej śpiączce leżałam 4 tygodnie. Renata Ciszek z powodu COVID-19 spędziła prawie 3 miesiące w szpitalu. Udało jej się pokonać chorobę, ale z rozległymi powikłaniami będzie się zmagała do końca życia. Moje serce zaczęło źle funkcjonować, na początku wystąpiło migotanie przedsionków, a potem bradykardia, więc został mi wszczepiony elektrostymulator, który kontroluje pracę serca. Lekarze podkreślają, że choć u większości osób zakażenie koronawirusem przebiega łagodnie, to dla małych dzieci, osób starszych i z chorobami współistniejącymi - nadal jest bardzo groźne. Pulmonolodzy mają co robić, mamy bardzo dużo pacjentów z uszkodzonymi płucami, nawet takich, którzy są na respiratorach czy na przewlekłej tlenoterapii oddechowej. Tylko w sierpniu na COVID zachorowało ponad 23,5 tys. osób, a 52 osoby zmarły. Dominują objawy grypopodobne. Z rzeczy nowych, które tu można zauważyć, to przede wszystkim bardzo duże osłabienie, które się w tej odmianie notuje wysoko, oraz bóle kostno-stawowe i temperatura. Eksperci wskazują, że rzeczywista liczba zachorowań może być nawet 15-krotnie wyższa, bo tylko część chorych wykonuje testy w przychodniach. Ta fala wyraźnie teraz rośnie. Szczepionek, które mogłyby ją zatrzymać, wciąż w Polsce nie ma. Wcześniejsze straciły datę ważności. Nowe, dostosowane do ostatniej mutacji wirusa, które chce zamówić ministerstwo, wciąż czekają na akceptację Europejskiej Agencji Leków. Jeśli decyzja będzie pozytywna, to w ciągu 3-4 tygodni szczepionki powinny znaleźć się w Polsce. To oznaczałoby, że preparaty trafią do Polski dopiero w połowie października. Rząd PiS odstąpił od unijnych, centralnych zakupów szczepionek, dlatego Polska musiała rozpisać oddzielny przetarg. Resort zdrowia ma jednak plan B. Prowadzimy również rozmowy z niektórymi krajami unijnymi, które pozostały w tej procedurze i jeszcze we wrześniu będą miały szczepionki. Do tego czasu powinniśmy przypomnieć sobie sprawdzone metody ochrony przed zakażeniem, a jeżeli jesteśmy chorzy, zostańmy w domu dla dobra siebie i osób z grup ryzyka. Boję się wychodzić na dwór bez maseczki, jeżeli zaczyna się znowu COVID, dlatego że jak zachoruje to nie wiem, czy będą w stanie mnie uratować. Epidemiolodzy prognozują, że wraz z powrotem dzieci do szkół chorych będzie przybywać. Potężna hala z odpadami do produkcji paliw stanęła w płomieniach. Jest ciepło, a nawet upalnie. Wrzesień w Polsce rozpoczął się od ekstremalnie wysokich temperatur i wiele na to wskazuje, że ta sytuacja przez jakiś czas się nie zmieni. Wiele dni bez deszczu lub z przelotnymi opadami skutkuje coraz bardziej dotkliwą suszą, a zagrożenie pożarowe staje się ekstremalne. To las pod Zieloną Górą. Na terenie RDLP w Zielonej Górze na dzień dzisiejszy obowiązuje najwyższy 3 stopień zagrożenia pożarowego. Wilgotność ściółki na terenie leśnym spadła poniżej 10%. Taka sytuacja jest dziś niemal wszędzie w Polsce. Tak "suszę hydrologiczną" ogłosiła co trzecia stacja meteorologiczna w kraju. Zazwyczaj we wrześniu myśleliśmy już o przymrozkach, a w tym roku sytuacja jest odwrotna. W całym kraju dochodzi do pożarów - często przez wypalanie traw. W Wólce Niedźwieckiej koło Rzeszowa ogień zabił starszego mężczyznę. Spłonęło około pół hektara traw. Strażacy, którzy gasili, dostali info, że na pogorzelisku jest ciało mężczyzny. Niestety, jego życia nie udało się uratować. W gminie Podgórzyn w Sudetach strażacy walczą z pożarami i brakiem wody. Angażowane jest bardzo mocno PSP. Mamy cysterny, ta cysterna dowozi wodę. Wiemy, że to jest rozwiązanie tymczasowe. W Opolu Dromader i helikopter są ciągłej gotowości, by na płonący las móc w ciągu kilkunastu minut zrzucić kilkaset litrów wody. Ostatni pożar w ciągu godziny wykonałem 26 zrzutów. Kanał Gliwicki był blisko pożaru i wszystko pod ręką - woda, zrzut, woda, zrzut. Grzegorz Grabarczyk pływa po Wiśle od 10 lat. Jest teraz bardzo ciężka i trudna sztuka pływania po Wiśle. Wystaje dużo kamieni, przeszkód pozostałości po budowach. Płaskodenna łódź musi na siebie zarobić i wozić turystów, ale to najniższy dopuszczalny do pływania poziom wody. Tu w Warszawie niski poziom Wisły sprawił, że nie mogą pływać miejskie promy. Optymalny poziom wody to 1,5 metra, a według prognoz w poniedziałek ma być zalewie 0,25 metra. Ale ilość zanieczyszczeń, które wpadają do rzeki, jest taka sama, a to oznacza, że może dojść do katastrofy ekologicznej. Jakiś czas po katastrofie w Odrze okazało się, że złota alga również jest w dorzeczu Wisły, więc niestety jesteśmy w sytuacji alarmowej, gdzie taka sama katastrofa może się powtórzyć w Wiśle. Odra także jest zagrożona - przez suszę i spływające z kopalń solanki. Pogłębiająca się susza i obniżanie się wód może spowodować brak dostępnej wody do celów komunalnych. Dodatkowym problemem jest to, że wody potrzebujemy dla rolnictwa. Jak nie będzie wody przez suszę, to będą ogromne straty. W najbliższych dniach czekają nas upały i brak deszczu. Czy Polska szkoła powinna być wolna od smartfonów? Według analiz, przeciętny uczeń korzysta z telefonu przez 48 minut podczas pobytu w szkole. To więcej niż jedna godzina lekcyjna. Czy używanie telefonów pomaga czy bardziej rozprasza? Dyskusja na ten temat trwa. Tych kroków, wspólnych spacerów i hałasu zabawy na szkolnej przerwie nie byłoby, gdyby pozwolić na to. Smartfony i wirtualny świat tak znacznie wpływają na zachowanie młodych ludzi w świecie realnym, że są szkoły, w których pedagodzy postanowili coś z tym zrobić. W Szkole Podstawowej nr 113 we Wrocławiu do niedawna była jedna przerwa, na której można było korzystać ze smartfonów. W zeszłym roku szkolnym zaobserwowaliśmy, że ta przerwa jest jakaś taka dziwna, dlatego że lekcję przed dzieciaki, już było widać, że myślą w co będą grać, co będą robić na tej przerwie, jakie aplikacje odpalą. A jak już odpalili ciężko było im wrócić do świata rzeczywistego i na lekcję przychodzili spóźnieni i rozkojarzeni. Dlatego wspólnie: dyrekcja, nauczyciele i rodzice postanowili smartfonom powiedzieć "stop". Zakaz korzystania z telefonów w zasadzie samy plusy przyniósł. Jak zauważa polonistka, mimo że zakaz wprowadzono w kwietniu tego roku, efekty już są. Młodzi ludzie zaczęli ze sobą rozmawiać. Wymieniają poglądy, wymieniają zdania, uczą się argumentować i to wszystko widać później też na lekcji języka polskiego. W szkole podstawowej nr 12 w Kielcach zakaz obowiązuje od lat. Tutaj też nauczyciele zobaczyli, jak smartfony wpływają na dzieci. Okazywało się, że mają duży problem z przebodźcowaniem, z koncentracją uwagi na zajęciach. Podobne wnioski wysunięto już w kilku europejskich krajach. We Francji czy Holandii zakaz używania smartfonów w szkole to już nie regulamin konkretnej placówki, ale regulacje ogólnokrajowe. Specjaliści zauważają, że liczba uzależniających się od elektroniki i internetu jest coraz większa, a uzależnienie takie wpływa na to, jak potoczy się dalsze życie młodego człowieka. Te osoby, które właśnie do nas przychodzą, mają głębsze problemy, które dotyczą różnych sfer funkcjonowania, to się tak rozlewa. A ostatni raport Urzędu Komunikacji Elektronicznej pokazuje, że ponad 80% dzieci w wieku 7-14 lat korzysta ze smartfona, a każdy 13-latek ma swój własny telefon. Dlatego zdaniem specjalistów potrzeba rozmawiać o rozwiązaniach systemowych. Ale ministra edukacji Barbara Nowacka uważa jednak, że polska szkoła nie jest jeszcze gotowa na wprowadzenie całkowitego zakazu używania smartfonów. Ja ogólnie uważam, że to jest dobre posunięcie, We Wrocławiu z zakazu i tego, jakie przyniósł zmiany, zadowoleni są i uczniowie, i rodzice. Ja ogólnie uważam, że to jest dobre posunięcie, bo dzieci powinny się skupić na nauce, a nie rozpraszaniu przez smartfony. Bardziej można kontakt złapać z kolegą, pogadać, zaprzyjaźnić się bardziej. Po tragicznym pożarze w poznańskiej kamienicy trwają prace usuwające skutki, duży fragment ulicy jest wyłączony. Zamknięta strefa oznacza także brak możliwości funkcjonowania wielu umiejscowionych tam firm, sklepów czy lokali. Nikt nie zostanie bez wsparcia - deklarowały władze miasta po zdarzeniu. "Po co te kłamstwa, po co te komunikaty" Kraszewskiego 14 - ten adres znika cegła po cegle, to, co pozostaje, to problemy. Nie chcemy sobie robić kolejnych długów. Przedsiębiorcy liczą straty. Od półtora tygodnia duży fragment ulicy to strefa zero. Właściciel tej restauracji na swój upadający biznes musi patrzeć z bezpiecznego dystansu. Nie możemy robić wynosów, nie możemy normalnie funkcjonować, a wszystkie opłaty za prąd i inne nam się piętrzą. Bo strefa zero to dla przedsiębiorców zero w kasie. Myśleliśmy, że to będzie ugaszone i normalnie wrócimy do pracy. Działający tu od 20 lat warzywniak także został odgrodzony taśmą, do właścicieli pomocną dłoń wyciągnął ksiądz, oferując tymczasowe miejsce pod stragan. proboszcz stanął na wysokości zadania, to poszło tak szybko, mamy umowę w ręce i możemy tu być nawet do końca roku. Mimo nowej lokalizacji po warzywa już przychodzą stali klienci. Ja zawsze tu wspierałem, znamy się prawie jak rodzina, od 19 lat tu kupuję. Władze deklarują, że przedsiębiorcy z Kraszewskiego mogą liczyć na wsparcie miasta. Urzędnicy różnych wydziałów bardzo ciężko pracują, żeby tym, którzy są poszkodowani, była udzielona pomoc. Ale właściciele firm są zagubieni. O jakichś pomocach jest mowa, ale nie wiemy o jakich, nie wiemy, z kim się kontaktować. Jeden z restauratorów nie wytrzymał i sprawę opisał w internecie. Jak twierdzi, miasto nie robi nic. "Jeśli deklarujemy, że nie ma pomocy, to też jest jakaś informacja, jesteśmy w stanie to przełknąć i się inaczej przygotować, jeśli mamy deklarację, że jest pomoc, to działamy, ale też czekamy na to, co się wydarzy. Władze miasta sprawę próbują wyprostować. Już jutro zostanie uruchomiony dla przedsiębiorców jeden mail. Zarząd komunalnych zasobów lokalowych zaproponował przedsiębiorcom lokale zastępcze, zainteresowanie jest jednak niewielkie. Te lokale pewnie nie są w takim standardzie, jaki by chcieli najemcy, ale oni sobie je szykowali wiele lat. Dziś padła deklaracja, że strefa zero od poniedziałku zostanie zmniejszona. Część przedsiębiorców będzie mogła wrócić do normalnej działalności. Jutro zastępca prezydenta spotka się w urzędzie z przedsiębiorcami, by po 12 dniach od pożaru wysłuchać ich potrzeb. Po niezbyt udanych dla nas Mistrzostwach Europy polscy piłkarze rozpoczynają dziś zmagania w Lidze Narodów. I choć Biało-Czerwoni jeszcze nigdy nie wygrali pierwszego meczu na wyjeździe podczas Ligi Narodów, to wierzymy, że dziś w meczu ze Szkocją będzie inaczej. Transmisja meczu oczywiście w Telewizji Polskiej. Kadra Polski ma jasno określony cel na mecz ze Szkocją. Chcemy wygrać tutaj w Lidze Narodów i chcemy potem w eliminacjach prezentować się bardzo dobrze. "Dobre prezentowanie się" to słowo klucz. Kadra Michała Probierza ma dziś szansę zmazać wspomnienia po występach na Euro 2024. Jednak Szkoci wydają się mieć podobny plan na to spotkanie - też po słabym występie na Euro. Ten turniej był rozczarowaniem dla nas. Musimy trochę pomyśleć o tym, żeby się odbudować, ale nie tak bardzo, bo mamy silny zespół, który kwalifikuje się do dużych turniejów. Szkocja jest zespołem w naszym zasięgu, zwłaszcza że aż 4 jej graczy jest kontuzjowanych. Ale nigdy nie była łatwym przeciwnikiem. Tartanowa Armia, jak na Wyspiarzy przystało, prezentuje siłowy styl gry. Byliśmy przygotowani, że to będzie mocny, fizyczny mecz, ale też mamy plan na ten mecz i wiemy, że jeżeli dobrze go zweryfikujemy, to wygramy. W historii z drużyną z kraju zamków i jezior wygraliśmy 3 razy. 2 mecze przegraliśmy, 6 razy nasze spotkania kończyły się remisem. Na zwycięstwo nad Szkotami czekamy od 44 lat, a ostatni raz 3 punkty z Glasgow przywieźliśmy w 1965 roku. To jest drużyna, która gra z wielkim zaangażowaniem, zwłaszcza u siebie. Gra pressingiem. Każdy mecz gra na 100%. Na 100% w bramce nie zobaczymy dziś Wojciecha Szczęsnego, który zakończył karierę. Jeszcze nie wiadomo, kto na stałe przejmie po nim bluzę z numerem 1, bo nasi bramkarze są w dobrej formie. Mecze w Lidze Narodów będą decydujące. Dziś swoją szansę dostał Łukasz Skorupski, któremu trener Probierz zaufał już na Euro. Ani razu nie zawiódł, tak naprawdę i gdy w meczu z Francją już zastąpił Wojciecha Szczęsnego, który jeszcze wtedy kariery nie zakończył, spisywał się znakomicie, został przez UEFA wybrany graczem meczu. A szans na udowodnienie swojej wartości będzie więcej. Przed nami jeszcze mecze z Chorwacją i Portugalią. Drużyna z Bałkanów od lat prezentuje football na wysokim poziomie, z kolei gracze z Półwyspu Iberyjskiego zawsze są stawiani w roli faworyta turnieju, zwłaszcza że wygrali pierwsze rozgrywki Ligi Narodów i są zmotywowani, żeby to powtórzyć. Motywacją jest wygranie Ligi Narodów. To kolejny turniej. Przygotowujemy się, żeby to wygrać. Już raz wygraliśmy i chcemy to zrobić jeszcze raz. To jest nasza motywacja. Łatwo nie będzie, ale na pewno będą emocje. TVP pokaże wszystkie mecze naszej kadry w Lidze Narodów. Spotkanie ze Szkocją już dziś o 20.45 w telewizyjnej Jedynce i TVP Sport. Przed sportowymi emocjami emocjonująca rozmowa. W studiu jest już Justyna Dobrosz-Oracz i jej gość Andrzej Domański, minister finansów. Ja dziękuję. "19.30" wraca jutro. Do zobaczenia.