Broń jądrowa jako narzędzie odstraszania - na terytorium Polski? Prezydent Andrzej Duda poinformował, że w tej sprawie toczą się rozmowy z Amerykanami. Dobry wieczór, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie "Wiadomości". W 2021 r. odbicie gospodarcze było spektakularne, najmocniejsze w UE. Gospodarka w obliczu kryzysu wywołanego przez Putina. Cała władza w kraju odpowiada za to, żeby Polacy mieli ciepło w domach. Jeśli Rosja dalej będzie eskalować, to ten parasol ochronny będzie się rozszerzał. Rozmowy na temat amerykańskiej broni jądrowej w Polsce. Całkowicie to popieram, uważam, że byłoby to bardzo dobre rozwiązanie. To był fenomen Ani, że wszyscy się z nią utożsamiali, bo była normalna. Prawdziwa historia niesamowitej aktorki - dziś premiera filmu "Ania". To jest chyba najważniejszy projekt tego typu w moim życiu, w życiu moich najbliższych. Rząd pracuje na planem ograniczenia cen energii dla małych i średnich firm, ważnych społecznie instytucji i samorządów. Limity mają dotyczyć też odbiorców indywidualnych powyżej poziomu zużycia, do którego ceny prądu będą zamrożone. Kryzys energetyczny to największe zagrożenie dla wzrostu gospodarczego, który w ubiegłym roku był o blisko 1 punkt procentowy wyższy, niż pierwotnie podawano. W ubiegłym roku polska gospodarka urosła o 6,8%, a nie o 5,9% - jak wcześniej podawano. To dane już po odjęciu efektu inflacji, które wskazują, że Polska ma poduszkę bezpieczeństwa na czas wywołanego przez Rosję kryzysu. Jesteśmy w sytuacji, kiedy cała gospodarka światowa wchodzi w stan recesji. Owszem, my też się musimy zmierzyć ewentualnie z tą recesją, chociaż mam nadzieję, że ją ominiemy. Ale będzie nam o tyle łatwiej, że zaczynamy z dużo wyższego pułapu. By ograniczyć ryzyko zduszenia gospodarki, Rada Polityki Pieniężnej po raz pierwszy od roku nie podniosła stóp procentowych. Oczekiwany jest spadek inflacji. Powolny, ale jednak konsekwentnie, systematycznie. I w takiej sytuacji dalsze podwyżki stóp procentowych nie są potrzebne. Zwłaszcza że NBP nie jest w stanie wpływać na światowe rynki energii. Skutki wzrostów stara się minimalizować rząd. Wicepremier Jacek Sasin zapowiada ograniczenia cen prądu dla małych i średnich firm, ważnych społecznie instytucji i samorządów. Jednocześnie rząd proponuje lokalnym władzom udział w dystrybucji węgla sprowadzanego przez państwowe spółki. Ci samorządowcy, którzy wiedzą, na czym polega ich misja, żeby mogli tę misję realizować. Natomiast niestety tacy samorządowcy jak Rafał Trzaskowski na pewno z tego nie skorzystają. Już to zresztą zapowiedzieli. To nie my dysponujemy możliwościami kupna i dystrybucji węgla. Nie mamy odpowiednich magazynów. Nie mamy odpowiednich miejsc składowania. Jako administracja rządowa powinniśmy współpracować i współpracujemy również ze stroną samorządową, ponieważ wspólnie jesteśmy administracją publiczną. Rząd dodatkowo przekazał samorządom ponad 13,5 mld zł. Po uwzględnieniu tych środków dochody lokalnych władz w tym roku będą o 2/3 wyższe niż w 2015 roku. Mamy nadwyżkę operacyjną samorządów, czyli różnicę pomiędzy bieżącymi dochodami a wydatkami samorządów, w kwocie blisko 20,5 mld zł. W takiej sytuacji trudno mówić o złym stanie ich finansów, na który skarżą się samorządowcy związani z opozycją. Broń jądrowa jako narzędzie odstraszania może znaleźć się na terytorium Polski. Prezydent Andrzej Duda poinformował, że w tej sprawie toczą się rozmowy ze stroną amerykańską. Program "Nuclear Sharing" pozwala na umieszczenie głowic atomowych w państwach NATO, choć użycie ich zawsze wymaga zgody rządu USA. To narzędzie przede wszystkim do odstraszania wroga. Własną broń atomową posiada jedynie 3 członków NATO: USA, Wielka Brytania oraz Francja. Ale amerykańskie głowice w szczególnych sytuacjach są udostępniane niektórym sojusznikom. W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" możliwość udziału Polski w programie "Nuclear Sharing" zapowiedział prezydent Andrzej Duda W ramach "Nuclear Sharing" głowice jądrowe są przechowywane na terytorium państw uczestniczących w programie. Lecz ich właścicielem nadal są Amerykanie. Dlatego w przypadku konieczności sięgnięcia po te środki potrzebna jest zgoda Białego Domu. Ta broń atomowa w warunkach pokoju jest pod kontrolą USA, jest chroniona przez amerykańskie siły powietrzne, znajduje się w obiektach amerykańskich. Jedynie w momencie, kiedy dochodzi do wojny, a więc stan prawno-międzynarodowy zmienia się, jest wydzielana siłom sojuszniczym. Temat był już poruszany w rozmowach z Amerykanami w 2015 roku. Wtedy - bez efektów. Dziś po rosyjskiej agresji na Ukrainę i serii gróźb Kremla "Nuclear Sharing" może - zdaniem ekspertów - okazać się doskonałym sposobem na ostudzenie imperialnych zapędów Rosji. Ta sytuacja po 2015 roku bardzo mocno się zmieniła. Po pierwsze Rosja pokazała swoje imperialne oblicze, Już same rozmowy o broni nuklearnej w Polsce to jasny sygnał dla Rosji. Jeśli Rosja dalej będzie eskalować, to ten parasol ochronny będzie się rozszerzał. Polski udział w programie "Nuclear Sharing" pozytywnie ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jeżeli pan prezydent ma jakąś dodatkową wiedzę, której ja nie mam, że tutaj droga jest otwarta, to oczywiście całkowicie to popieram, uważam, że byłoby to bardzo dobre rozwiązanie. Zobaczymy, jak to będzie w praktyce. W ramach programu takie głowice znajdują się obecnie w Belgii, Niemczech, Holandii, Włoszech i Turcji. To już 224. dzień rosyjskiej agresji na Ukrainie. Na terenach wyzwalanych przez ukraińskie wojska odnajdywane są kolejne ślady rosyjskiego okrucieństwa. W obwodzie charkowskim ukraińscy żołnierze odnaleźli salę tortur. Ukraińska kontrofensywa nie tylko jest, ale też nie widać jej końca. Na południu kraju żołnierze zbliżają się już do Dniepru. W Kijowie jest nasz korespondent Tomasz Jędruchów. Jak sami Ukraińcy reagują na to, co dzieje się na froncie? Przeważa zaskoczenie - nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się, że żołnierze Putina będą wycofywać się w takim tempie. Jednak Ukraińcy nie tracą czujności. Wiedzą, że zbyt szybka ofensywa też może być niebezpieczna - tym bardziej że uciekający Rosjanie zostawiają nie tylko sprzęt, ale bardzo często też miny pułapki i kolaborantów gotowych mordować wyzwolicieli. Rosyjska katownia w obwodzie charkowskim. Zbrodniarze Putina urządzili tu salę tortur, w której przetrzymywali zwykłych ludzi. Zakopywali cywilów żywcem, bili, gwałcili, łamali szczęki, by wyrywać złote zęby. Miejsce zbrodni odkryli ukraińscy żołnierze. Skala przemocy, której ofiarą jest ludność cywilna, jest niewyobrażalna. To jest kult przemocy, to jest kult rabunku, to jest nienawiść w gruncie rzeczy o charakterze rasowym. Świadkowie opowiadają o przeraźliwych krzykach torturowanych ludzi i bestialstwie oprawców. Takich miejsc, gdzie rosyjscy zbrodniarze katowali bezbronnych ukraińskich cywilów, jest więcej. Trzymali ludzi w tej piwnicy. Najpierw łamali ich psychicznie, wyciągali z nich informacje, a później zamykali w tych celach i torturowali. Prezydent Ukrainy zapowiada, że sprawcy i zleceniodawcy tych trudnych do wyobrażenia zbrodni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Wszystkie zbrodnie popełnione przez rosyjskich okupantów na ukraińskiej ziemi muszą być osądzone, a zbrodniarze muszą za nie odpowiedzieć. Wszyscy zbrodniarze. Ale nie tylko oni, trzeba osądzić także tych, którzy wydawali decyzje. Rosyjskie zbrodnie wychodzą na jaw dzięki bohaterskiej postawie ukraińskich żołnierzy, którzy prowadzą skuteczną kontrofensywę na wschodzie, wyzwalając okupowaną ziemię. Można już oficjalnie powiedzieć, że zaczęła się deokupacja obwodu ługańskiego. Nasi żołnierze odbili już wiele miejscowości z rąk wroga. Także w miasteczkach i wsiach w obwodzie chersońskim powracają niebiesko-żółte symbole. Spadochroniarze z 46. brygady wyzwolili wieś Mała Ołeksandriwka. Rosyjscy zbrodniarze mszczą się na bezbronnych. Dziś ostrzelali podkijowską miejscowość Biała Cerkiew. Bestialskie ataki nie są jednak w stanie złamać oporu Ukrainy. "Ukraińska kobieta rzeczywiście radzi sobie w każdej sytuacji, nawet tam, gdzie diabeł nie daje rady" - mówi Ołena Zełenska, żona prezydenta Ukrainy i niekwestionowana ikona odwagi i niezwykłej pracy na rzecz swojego kraju. W najważniejszych miejscach na świecie apeluje o pomoc dla Ukrainy. W wywiadzie dla TVP mówi wprost: "Każda matka na Ukrainie potrzebuje teraz broni. Najeźdźca nie dał nam wyboru. Tylko walcząc, możemy zakończyć tę wojnę" Ołena Zełenska. 24 lutego jej świat, tak jak każdego Ukraińca, się zmienił. Nie zmieniło się jedno: Nie wypowiadam się politycznie. Uważam, że to nieetyczne. Nie jestem politykiem, mnie nie wybierali. Gdy jednak przyszło zaproszenie z amerykańskiego Kongresu, nie wahała się ani chwili. Proszę o rzecz, o którą nigdy nie chciałabym prosić. Proszę was o broń. Dlaczego? Wojna tak bardzo zmienia priorytety, że żona głowy państwa musi się tym zajmować? A może po prostu postąpiła pani zgodnie z przysłowiem: "Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle". Ukraińska kobieta rzeczywiście radzi sobie w każdej sytuacji, nawet w takiej, gdzie diabeł nie daje rady. A teraz każda matka na Ukrainie potrzebuje broni. Nie ma innego wyjścia. Nasz najeźdźca zatrzymywać się nie będzie, nie ma zamiaru i widzi to cały świat. Mimo to fundacja Ołeny Zełenskiej chce zrobić wszystko, by Ukraińcy nie wyjeżdżali z kraju, a ci, którzy musieli go opuścić, mieli do czego wrócić. Ale jak to zrobić, gdy wciąż na wasz kraj spadają bomby i przylatują rakiety? Jaki jest najważniejszy cel teraz, przed nadchodzącą zimą? Najcięższa sytuacja będzie w wyzwolonych właśnie regionach. Potrzebne są generatory prądu, paliwo, elektryczność, pomoc humanitarna i właśnie tym będziemy się przede wszystkim zajmować. Bo wie pani, by kogoś uratować, niekoniecznie trzeba od razu gdzieś go wywozić. Ci ludzie, którzy tam zostali, nie chcą wyjeżdżać. Ci, którzy wyjechali, swój drugi dom w większości znaleźli w Polsce. Bardzo cenimy to wsparcie, tę szczerą pomoc. Bardzo wszystkim dziękuję. Odbudowa Ukrainy nie zacznie się po wojnie. Ona już trwa, a ukraińscy politycy i przedstawiciele biznesu proszą o pomoc polskich przedsiębiorców. Podczas debaty na międzynarodowej konferencji Warsaw Security Forum premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że pieniądze na pomoc Ukrainie powinny płynąć nie tylko z UE czy USA, ale skonfiskowanego kapitału rosyjskiego. Nie za rok czy za miesiąc. Nie po zakończeniu wojny. Ukraińcy już zapraszają polskich przedsiębiorców. Już teraz bardzo potrzebujemy budowy naszej infrastruktury i logistyki. My naprawdę potrzebujemy do tego waszej pomocy. Ukraina już stała się rynkiem i szansą dla inwestorów. Żeby już dzisiaj się zainteresować, w jakich obszarach, w jakich sektorach można uczestniczyć w odbudowie Ukrainy. I my, i wy przez wieki robiliśmy głupoty różnego rodzaju. Nie mogąc się porozumieć. Korzystała na tym Moskwa, umiejętnie podsycając różnego rodzaju konflikty między naszymi narodami. Wojna przyniosła ofiary i zniszczenia. Ale także mocną więź polsko-ukraińską. Pomagamy na różne sposoby: uchodźcom, walczącym, dostarczając broń. Co dalej? Proszę, pomóżcie nam. Stwórzmy partnerstwo, które będzie dla was bezpieczne, a nam pomoże. Wyzwania przed przedsiębiorcami to nie tylko wojna. Mówię tutaj o korupcji, mówię o oligarchizacji gospodarki, mówię tutaj o niepewności prawa, która przecież na Ukrainie była wielka. Półtora miliarda dolarów miesięcznie - tyle USA są gotowe zapewnić na odbudowę Ukrainy. UE powinna przeznaczać podobną kwotę - zauważył premier. Jest jeszcze majątek rosyjskich oligarchów. Opowiadamy się za jego konfiskatą i przeznaczeniem tego kapitału Federacji Rosyjskiej, rosyjskich oligarchów na odbudowę Ukrainy. Na odbudowę, której częścią powinni być polscy przedsiębiorcy. To od nich ostatecznie zależy, czy będą chcieli wziąć udział w odbudowie Ukrainy. Bo rola polityków, choć strategiczna, jest ograniczona. Do nas, do administracji, należy stworzenie takiej bazy prawnej i politycznej, aby państwo mieli swobodę działania. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Oto co jeszcze przed nami w programie. Armia zaprasza - bezpłatne szkolenia dostępne dla wszystkich. Najstarszy konkurs skrzypcowy świata zbliża się wielkimi krokami. Amerykanie Carolyn Bertozzi i Barry Sharpless oraz Duńczyk Morten Meldal z chemicznym Noblem. Naukowców doceniono za rozwój metody łączenia cząsteczek, która pozwala m.in. tworzyć nowe, precyzyjniejsze leki. Chemicy od dawna pracowali nad uproszczeniem reakcji prowadzących do powstania bardzo skomplikowanych cząsteczek. W przypadku Sharplessa to już druga nagroda Nobla w dziedzinie chemii. Po raz pierwszy został uhonorowany w 2001 roku. Pierwszą dostał w 2001 roku. Co ciekawe, pracę nad tym, za co dostał Nobla tym razem, zaczął przed pierwszą nagrodą, więc trwało to około 20 lat. Wyróżnione odkrycie rewolucjonizuje wszystkie nauki przyrodnicze. Już teraz stosowane jest w przemyśle farmaceutycznym, w tym przy produkcji leków onkologicznych. Metody opracowane przez tegorocznych laureatów sprawiają, że będzie szybciej i taniej. Nagrodzoną metodę syntezy chemicznej wykorzystuje się też do diagnostyki medycznej, ale przede wszystkim do poznawania, jak funkcjonują żywe komórki. Próba sił na Pacyfiku. Północnokoreański reżim wystrzelił rakietę średniego zasięgu, która przeleciała nad Japonią. Prowokacja została potępiona przez liderów wolnego świata i spotkała się z natychmiastową odpowiedzią. Takiego napięcia w regionie nie było od 5 lat. Korea Północna wystrzeliła rakietę, która przeleciała nad terytorium Japonii. Rakieta wystrzelona przez Koreę Północną pokonała dystans ponad 4,5 km, po czym spadła do Pacyfiku. To najdłuższy dystans w historii takich testów rakietowych wykonywanych przez północnokoreański reżim. Uzbrojenie zdolne do zagrożenia wszystkim państwom w regionie i zdolne do przenoszenia broni masowego rażenia, czyli broni atomowej. To oczywiście oznacza, że reżim Kima musi być popierany czy wręcz zachęcany do takich gestów przez znacznie potężniejsze państwa. Kim sam nie ośmieliłby się, gdyby był osamotniony, gdyby nie miał żadnego wsparcia, nie ośmieliłby się na takie prowokacje, bo jest to prowokacja, trzeba to powiedzieć wprost. Odpowiedź Seulu, Tokio i Waszyngtonu była natychmiastowa i zdecydowana. Seria rakiet potężnego amerykańskiego systemu MGM-140 została wystrzelona w kierunku Morza Japońskiego. Wcześniej Amerykanie i Koreańczycy z południa przeprowadzili ćwiczenia na Morzu Żółtym z udziałem myśliwców i okrętów. Samoloty bojowe USA i Japonii ćwiczyły też nad Morzem Japońskim. Te ćwiczenia po pierwsze dają możliwość wspólnej pracy z naszymi sojusznikami, a po drugie wysyłają sygnał, że jesteśmy gotowi. I jeśli trzeba będzie walczyć, to będziemy walczyć. Poza odpowiedzią militarną była też dyplomatyczna. Próbę rakietową reżimu Kim Dzong Una potępił prezydent USA, premier Japonii oraz Unia Europejska i ONZ. Ministerstwo Obrony Narodowej i Wojsko Polskie organizują jednodniowe szkolenia pod nazwą "Trenuj z wojskiem". To odpowiedź na liczne zapytania tych, którzy chcą poszerzyć wiedzę i nabyć praktyczne umiejętności z zakresu samoobrony czy survivalu. Nauczymy cię strzelać i prawidłowo posługiwać się bronią. A także udzielać pierwszej pomocy, prawidłowo zabezpieczać rany i dotrzeć do celu, gdy zawiedzie nawigacja. Wszystko to w ramach cyklu "Trenuj z wojskiem". Dla osób, które chcą potrenować, chcą się sprawdzić, chcą sprawdzić swoje siły w takim zwyczajnym szkoleniu żołnierzy zawodowych. Trening obejmuje m.in. strzelanie na profesjonalnych symulatorach czy też naukę walki wręcz. W Akademii Wojsk Lądowych mamy bardzo prężnie działającą sekcję walki w bliskim kontakcie. Szkolenia organizowane będą w soboty w październiku i listopadzie. Są bezpłatne. Dodatkowo wojsko zapewnia ubezpieczenie i wyżywienie. Jedyne warunki uczestnictwa to polskie obywatelstwo oraz wiek - od 18 do 65 lat. Bardzo dobra opcja, w dzisiejszych czasach znakomita opcja. Akcja odbędzie się w 17 jednostkach wojskowych. Nabór trwa do 13.00 dnia poprzedzającego szkolenie. Szczegóły i zapisy na stronie Ministerstwa Obrony Narodowej. Projekt zakłada każdego dnia szkoleniowego przyjęcie 100 uczestników. Tego typu spotkanie ze służbą może ułatwić decyzję tym, którzy rozważają wstąpienie do armii. Będą wystawione mobilne punkty rekrutacyjne, gdzie nasi rekruterzy udzielą państwu szczegółowych informacji dotyczących proponowanych form służby wojskowej. W najbliższą sobotę wojsko będzie szkolić w Poznaniu, Wrocławiu, Zamościu i Sieradzu. Pracownica gorzowskiego Ośrodka Ruchu Drogowego miała stracić pracę, bo nie zgodziła się na seks z ówczesnym dyrektorem, wówczas działaczem PO. Sprawa dziś trafiła na wokandę. Ale proces cywilny o zniesławienie Magdalenie Szypiórkowskiej wytoczył były już dyrektor. Swoje postępowanie prowadzi też prokuratura w Szczecinie. To pierwszy proces w tzw. aferze WORD. Sprawa trafiła na wokandę, bo były już dyrektor gorzowskiego Ośrodka Ruchu Drogowego Jarosław Śliwiński domaga się przeprosin od byłej pracownicy m.in. za fałszywe jego zdaniem oskarżenia o mobbing i propozycję pracy za seks. Jestem przerażona tym wszystkim, co usłyszałam przed sądem, te oskarżenia, ten sposób, w jaki mam przeprosić pana dyrektora i jego żonę. To jest dla mnie przerażające. Jak twierdzi Magdalena Szczypiórkowska, aby w ogóle dostać pracę w gorzowskim WORD, musiała pod naciskiem dyrektora przyjąć legitymację partyjną PO. Z jej relacji wynika, że mężczyzna miał także kazać jej donosić na innych pracowników, śledzić ich i notować, kto z kim się spotyka. A gdy kończyła się jej umowa, miała dostać propozycję nie do odrzucenia: praca za seks. Kobieta nie zgodziła się. Jak utrzymuje, przez to pod koniec ubiegłego roku miała stracić pracę. Po serii publikacji w mediach Jarosław Śliwiński, który zaprzecza słowom swojej byłej pracownicy, został odwołany z funkcji dyrektora WORD oraz zawieszony w prawach członka PO. Mój klient utracił pracę w związku z bezprawnym pomówieniem. Będziemy oczekiwali odszkodowania i zadośćuczynienia za to, co się wydarzyło, jak również przeprosin, i to publicznych, w mediach. Co ciekawe, pozwy - cywilny i karny - w sądach złożyła również marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak z PO, która skarży dziennikarzy opisujących sprawę. Zamiast wyjaśniać te skandaliczne oskarżenia pod adresem szefa gorzowskiego WORD, zostały wyciągnięte działa przeciwko osobie, która miała być ofiarą. Odrębne śledztwo, w którym Magdalena Szczypiórkowska ma status pokrzywdzonej, prowadzi prokuratura w Szczecinie. Niemieccy europosłowie żądają zablokowania nowego, prawicowego rządu we Włoszech. W specjalnym liście uważają go za zagrożenie. Nasuwa się uzasadnione pytanie, czy to kolejna próba podporządkowania państw członkowskich instytucjom UE i przykład łamania suwerenności państw narodowych. Brukselskie elity tym razem atakują Włochów. To jest sytuacja wbrew demokracji, antydemokratyczna. To jest niszczenie korzeni Wspólnoty Europejskiej. Chodzi o list, w którym niemieccy eurodeputowani wzywają unijne instytucje do zablokowania wybranego w demokratycznych wyborach nowego rządu w Rzymie. Jeszcze nie jest za późno, Pani Barley, która zasłynęła tym, że wzywała, aby zagłodzić Polskę i Węgry, dzisiaj apeluje, żeby nie dopuścić do powstania rządu prawicowego we Włoszech. Wczoraj podczas tej debaty padały kolejne wezwania do komisarza, przewodniczącej Komisji. Straszono odwołaniem, dymisjami, mówiono, że trzeba pokazać zęby, aby zagryźć rządy prawicowe. Już przed wyborami szefowa Komisji Europejskiej groziła, że jeśli Włosi nie zagłosują tak, jak chce tego Bruksela, to będą musieli liczyć się z konsekwencjami. Jeśli sprawy potoczą się w trudnym kierunku, mamy narzędzia, jak w przypadku Polski i Węgier. Polityczny i ekonomiczny szantaż to narzędzie bezprawnego nacisku, którego eurokraci, jak widać, używają coraz śmielej nie tylko wobec Polski. To są wzorce imperialne, jeżeli wybory we Włoszech, ich wynik, nam się nie podoba, to interweniujemy. Ręcznie, przemocą, grożąc, stosując sankcje. To nie ma nic wspólnego z Europą równych narodów. Berlin przyznał wprost, że orężem w walce z niepokornymi państwami mają być nie tylko sankcje finansowe, ale także oskarżenia o rzekome naruszanie unijnych reguł. Nie powinniśmy wzbraniać się przed wykorzystaniem wszelkich dostępnych środków do naprawy deficytu praworządności. To jest przekroczenie wszelkich granic, bo to jest próba złamania wolnej woli narodów, suwerenności krajów tworzących Unię Europejską. Unijne elity nie kryją, jaki jest cel takiego postępowania. Coraz mniej suwerenności państw narodowych w Unii - coraz więcej pomysłów na stworzenie superpaństwa, w którym decydować mają Niemcy. Po dwutygodniowej przerwie do gry wróciła najlepsza piłkarska liga świata. Wczoraj swoje spotkania w Champions League grały m.in. Napoli z Piotrem Zielińskim i Barcelona Roberta Lewandowskiego. Dziś przed nami kolejny hit: Chelsea-Milan, na który zapraszamy do TVP. Piotr Zieliński zachwyca na starcie sezonu. Jego Napoli rozbiło Ajax, a Polak wpisał się na listę strzelców. W 11 meczach klubowych w tym sezonie nasz pomocnik miał udział aż przy 9 golach. Czuje się bardzo pewnie w klubie, ma taką swobodę. Widzieliśmy, że w meczach reprezentacji, nawet tym nieudanym meczu z Holandią, był naszym najlepszym zawodnikiem. Nabiera pewności, bierze na siebie odpowiedzialność, ma ogromny zasób umiejętności technicznych. Wczoraj w Lidze Mistrzów grał też inny Polak ze świetną techniką. Niestety Robert Lewandowski nie pomógł Barcelonie i ta przegrała z Interem 0:1. Najwięcej mówi się jednak o tej sytuacji. I braku rzutu karnego dla Dumy Katalonii. Mimo wideoweryfikacji. To było po prostu niesprawiedliwe. Jestem oburzony. Sędzia powinien wyjść do nas i z nami porozmawiać. Nie rozumiemy, co się stało. Dziś szansa na kolejną wygraną włoskiego zespołu. Do Londynu na mecz z Chelsea przyjechał AC Milan. Chcemy grać swoją piłkę i sprawić im jak najwięcej problemów. Mamy piłkarską jakość, którą możemy się przeciwstawić nawet tak dobremu przeciwnikowi. To spotkanie zobaczą państwo dziś w Jedynce. Jutro w TVP Sport Lech Poznań z Hapoelem Beer Szewa. Po 2 kolejkach Ligi Konferencji Poznaniacy mają 3 punkty i 2. miejsce w tabeli. Spotkanie Lecha jutro o 18.45, na transmisję hitu Ligi Mistrzów Chelsea-Milan zapraszamy od 20.55 do TVP1. Najlepsi z najlepszych. Już w najbliższy piątek w Poznaniu wybitni wirtuozi z całego świata zaczną rywalizację w 16. Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego. O wygraną powalczy 39 muzyków, w tym 7 Polaków. Zwycięstwo daje przepustkę do wielkiej muzycznej kariery. Niesamowita przygoda, takie spełnienie marzeń, ja od dziecka marzyłam, żeby w Poznaniu wystąpić. Agata Szymczewska jako pierwsza Polka w historii w 2006 roku zwyciężyła w najstarszym na świecie konkursie skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego. Jak sama mówi, konkurs zmienił jej życie i otworzył drzwi do światowej kariery. Budzi zainteresowanie praktycznie na całym świecie. Laureat pierwszej nagrody to jest osoba bardzo zauważona, bardzo dostrzegana i przede wszystkim zapraszana na koncerty. Dla uczestników konkursu to czas ostatnich przygotowań. Tak optymalnie, myślę, 6-7 godzin w ciągu dnia. Jak najwięcej czasu staram się poświęcać skrzypcom i nie rozpraszać się w żaden sposób. Już wyjścia ze znajomymi na miasto, szaleństwa nie wchodzą w grę. Tylko raczej pełne skupienie. Efekty swojej ciężkiej pracy w stolicy Wielkopolski będą prezentować skrzypkowie m.in. z USA, Chin, Japonii i Francji. Jest to dla nich sprawdzian nie tylko umiejętności, ale i odporności, bo przecież program takiego konkursu jest bardzo obszerny. Konkurs po raz pierwszy odbył się w 1935 roku i do dziś jego ranga przyciąga najbardziej utalentowanych młodych wiolinistów. Porównanie do Konkursu Chopinowskiego jest jak najbardziej trafne. Choćby jeden brylant spadnie, ujawni się na tym konkursie, to znaczy, że takie konkursy mają sens. Transmisje z konkursu wraz komentarzami na antenie TVP Kultura. Już w najbliższy piątek w kinach film dokumentalny "Ania" poświęcony przedwcześnie zmarłej aktorce Annie Przybylskiej. Na film składają się nagrania z rodzinnego archiwum oraz wspomnienia jej bliskich oraz przyjaciół. Obraz wyprodukowała TVP. Za chwilę w Warszawie uroczysta premiera dokumentu. Na miejscu jest nasz reporter Adrian Borecki. Co o produkcji mówią najbliżsi aktorki i twórcy filmu? Zarówno najbliżsi Ani Przybylskiej, jej przyjaciele i twórcy dokumentu podkreślają, że ten film jest prawdziwy. Pokazuje odważną, kochającą życie i spełniającą marzenia dziewczynę z Gdyni. Dziewczynę o twarzy anioła i charakterystycznym głosie. Choć minęło już 8 lat od śmierci Ani, to pamięć o niej jest bardzo żywa. Wzruszeń nie zabraknie, ale i radości, bo przecież taką ją zapamiętaliśmy - uśmiechniętą. Nazywam się Anna Przybylska, modelką zostałam z przypadku, a to, co chcę robić w przyszłości, to ma pewne powiązania z tym zawodem. Została aktorką, którą pokochały miliony. Serca widzów podbiła rolą policjantki Marylki ze "Złotopolskich". Fantastycznie się przenosiła przez ekran, była ulubienicą widzów. Film dokumentalny "Ania" pokazuje, jaka naprawdę była "dziewczyna z Gdyni". Ona był tak normalna. My rozmawiamy o niej teraz, wy robicie o niej film, a ona po prostu była takim zwyczajnym człowiekiem, taka super równa babka, i myślę, że to był fenomen Ani, że wszyscy się z nią utożsamiali, bo była normalna. Pomimo tego, że młodsza, to mnie wiele nauczyła, naprawdę pokazała takie fajne rzeczy, jak można być fajną matką, jak można mieć luz do tego zawodu, i za to jej dziękuję i ona o tym wie, że ja jej dziękuję. Widzowie będą mogli poznać Anie także jako kochającą matkę dzięki niepublikowanym dotąd materiałom z prywatnych rodzinnych archiwów. Te 2 lata, ten okres, przez który pracowaliśmy nad filmem, był dosyć emocjonujący, wiadomo, to jest chyba najważniejszy projekt tego typu w moim życiu i życiu mojej rodziny, najbliższych. Twórcami filmu są Krystian Kuczkowski i Michał Bandurski znani z dokumentów o Krzysztofie Krawczyku czy Maryli Rodowicz. Chcieliśmy pokazać Anię prawdziwą. Uśmiechniętą i radosną. Aktorka zmarła dokładnie 8 lat temu na raka trzustki. Miała zaledwie 36 lat. Film "Ania" w kinach od 7 października. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.