Marek Czy¼, dobry wiecz#r. Oto co dzi¦ w "19.30". W kręgu znajomych - Olgierd L. zatrzymany przez ABW. Tusk dyscyplinuje - koalicjanci muszą się ogarnąć. Bez ochrony - Zbigniew Ziobro i Łukasz Mejza bez immunitetów. Olgierd L. zatrzymany przez ABW. Notka mogłaby nie mieć dalszej medialnej historii, ale pan L. ma wyjątkowych znajomych. A jednego z pewnością. Nazwisko tego pana pojawia się w raporcie opisującym kłopotliwe znajomości Karola Nawrockiego, popieranego przez PiS kandydata na prezydenta. Do tego dochodzi - jak mówi premier Tusk - "niepokojący kontekst międzynarodowy". Rodziny się nie wybiera, ale znajomych już tak, więc czy przeszłość może zaciążyć na przyszłości? Olgierd L. To moment jego doprowadzenia do Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Król gdańskiego półświatka. Znany organom ścigania z brutalności i bezwzględności. I jeden z bohaterów anonimowego raportu na temat kontaktów Karola Nawrockiego, kandydata PiS na prezydenta. A sprawa wygląda na rozwojową. Spodziewamy się też niestety niepokojącego kontekstu międzynarodowego. Prowadzi ją prokuratura od bardzo długiego czasu, wyspecjalizowana w kwestiach tej twardej przestępczości gospodarczej, szpiegostwa. Raport nie pozostawiał złudzeń - Olgierd L. pojawiał się w kręgu znajomych prezesa IPN, a w tle są zarzuty o pobicia, sutenerstwo i wymuszenia. Dlaczego pan zlekceważył ten raport, który trafił na pana biurko w sprawie Nawrockiego? Bo on nie ma żadnej wartości, to jest fake news. Sam Karol Nawrocki tak tego raportu nie nazywa. W tym raporcie są osoby, których nigdy w swoim życiu nie widziałem, są osoby, które znam i które spotykałem w wielu miejscach w swoim życiu, takich jak sale bokserskie, stadiony piłkarskie. To ze środowiska pseudokibiców wywodzi się Olgierd L., który przeszedł długą kryminalną drogę od skinheada do bossa gdańskiego półświatka. Na prawicy wrzenie - słyszymy o brudnej kampanii. Aparat państwa, służb jest wykorzystywany do tego, aby atakować konkurentów. Raport pokazywał liczne powiązania Nawrockiego z osobami o co najmniej wątpliwej reputacji. Na podstawie tego, że ktoś gdzieś miał zrobione zdjęcie i na tym zdjęciu znalazł się jakiś człowiek i znalazł się pan Karol Nawrocki, zaczęto wysnuwać wnioski, że ci ludzie są ze sobą w związku. To więcej niż zdjęcia. W raporcie są zrzuty ekranu z wzajemnych relacji w mediach społecznościowych, gdzie Olgierd L. zwraca się do Karola Nawrockiego per ty. Ej, Karol, dobrze ją na końcu zaorałeś, klasa! Nie możemy oczekiwać od służb, że jeśli mają dokumenty, materiały uzasadniające zatrzymanie i postawienie zarzutów, to nie będą tego robiły przez następne pół roku tylko dlatego, że ta osoba jest znajomym kandydata jednej partii. Według posła Koalicji Obywatelskiej za wyciekiem raportu stoi były premier, który nie uzyskał aprobaty Jarosława Kaczyńskiego i wypadł z gry o Pałac Prezydencki. Został przygotowany przez polityków PiS-u, w moim odczuciu nie wyciekł przypadkowo. On wciekł po ogłoszeniu kandydata właśnie po to, żeby rozpoczął się pewien proces podmianki tego kandydata. W kuluarach aż huczy o tym, że to był plan Mateusza Morawieckiego. Przyszły rywal Karola Nawrockiego jest powściągliwy. Ja nie jestem specjalistą w komentowaniu znajomości kandydata PiS-u. Jeszcze bardziej powściągliwy jest Karol Nawrocki, który nie odniósł się do sprawy zatrzymania Olgierda L. Zatrzeszczało w koalicji po wpisie premiera. "Albo się ogarną, albo ich ludzie rozliczą" - to o koalicjantach, którzy jego zdaniem nie zawsze pomagają w szybkim rozliczeniu pisowskiej władzy. Reakcja była szybka: ludzie czekają na sprawiedliwość, a nie na widowisko i zemstę - odpowiada Polska 2050. O co poszło i jak daleko może zajść? Emocje z wczorajszej komisji regulaminowej udzieliły się koalicjantom, których podzieliła odpowiedź na pytanie, czy posłowi wolno więcej. A że chodzi o tego posła i miesięcznice smoleńskie, dyskusja jest gorąca. W tej sprawie Jarosław Kaczyński powinien odpowiadać tak jak każdy obywatel. Myślę, że nie oczekują od nas Polacy, żebyśmy w takim teatrze brali udział. Komendant Główny Policji chce, by prezes PiS odpowiedział za niszczenie tabliczek z takim napisem na wieńcach, które przy pomniku smoleńskim co miesiąc składają aktywiści, a także za przemoc wobec jednego z nich zarejestrowaną na tym filmie. Za jest komisja regulaminowa, posłowie Polski 2050 mają inne zdanie. Będziemy głosować przeciw według mojej wiedzy. Nie może być tak, że Sejm zajmuje się takimi rzeczami. Na te wczorajszą deklarację i takie słowa marszałka Sejmu... Mam poważne wątpliwości jako poseł, jako człowiek. ...zareagował premier. Rozliczanie PiS postępuje wolniej, bo nie wszyscy w Koalicji zrozumieli, A to odpowiedź wywołanego do tablicy lidera Polski 2050. Polska 2050 dziś precyzuje, że w sprawie niszczenia tabliczki zagłosuje przeciw uchyleniu immunitetu prezesowi PiS, w sprawie agresji wobec aktywisty - za. Nie ma pobłażliwości. Jeżeli poseł uderzył inną osobę, to powinien odpowiadać tak jak każda inna osoba. To jednak nie kończy tematu rozliczeń. Bo tu nie tylko o nerwy prezesa PiS chodzi. To kilkaset prokuratorskich postępowań, które dotyczą miliardów złotych wydanych z publicznej kasy. Niektóre z nich przypomniał minister sprawiedliwości, pisząc o zarzutach dla kilkudziesięciu osób. Śledczy sprawdzają, czy politycy PiS korzystali z Funduszu Sprawiedliwości, czy właściciel firmy odzieżowej zyskał miliony, pośrednicząc w zakupach Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, w jaki sposób z NCBiR wyciekło kilkaset milionów złotych. Podobnych pytań i postępowań jest więcej. Ale do tej pory nie ma żadnego aktu oskarżenia. Przecież prokuratorem generalnym jest pan Bodnar. To nie jest człowiek z logo Polski 2050. To działania niezależnej prokuratury - odpowiadają politycy Koalicji. Nie stosujemy metod, które poprzednia władza stosowała, a które przypominały metody mafijne. Więc siłą rzeczy może to tempo nie wszystkich zadawala. Tym bardziej że spraw przybywa. Dziś agenci CBA weszli do fundacji ojca Tadeusza Rydzyka. Chodzi o dotacje przyznawane przez Ministerstwo Kultury za rządów PiS. To bzdury i kolejna intryga polityczna. Zdaniem tych, którzy dzisiaj rządzą, ta fundacja nie ma prawa dostać ani złotówki. Dostała dużo więcej. M.in. ten wręczony przez byłego ministra aktywów państwowych miecz z epoki Piastów, który kosztował ćwierć miliona złotych i okazał się falsyfikatem. W koalicji rządzącej jest zgoda, że wszystkie takie wydatki trzeba rozliczyć. To nie jest żaden rewanżyzm polityczny, tylko uzdrowienie Rzeczpospolitej. Które jeszcze potrwa. A o 20.15 w TVP Info o tym, czy CBA, które jak mówiliśmy wcześniej, wkroczyło do Fundacji ojca Rydzyka, zostanie zlikwidowane. Wśród gości "Niebezpiecznych związków" słynny w czasach PiS agent Tomek. W tej narracji nic się nie zmieniło. Zakup Pegasusa i jego użycie były legalne, za to komisja śledcza jest nielegalna, a rządzący odpowiedzą za swoje przestępstwa. Zbigniew Ziobro w Sejmie pokrzykuje, oskarża i zapowiada rozliczenia. Ale na razie to jego czeka rozliczenie, Sejm uchylił jego immunitet. Izba miała też zająć się immunitetem posła Łukasza Mejzy, ale nie musiała, poseł sam się go zrzekł. Prawie przy pustych ławach sejmowych, ze skromnym wsparciem partyjnych kolegów. Nie ma dzisiaj waszej komisji. Tak Zbigniew Ziobro walczył o to, by nie stawić się przed komisją śledczą do spraw Pegasusa. Jesteście grupą przebierańców, którzy w sposób bezpodstawny powołują się, że mają tytuł i władztwo prawne, żeby prowadzić tego typu czynności. Te tłumaczenia byłego ministra sprawiedliwości w rządzie PiS nic nie pomogły. Sejm uchylił immunitet Zbigniewowi Ziobrze. Teraz sąd zdecyduje, czy zostanie on zatrzymany i przymusowo doprowadzony przed komisję śledczą. My konsekwentnie działamy i opierając się o przepisy prawa, będziemy robili swoje. Zbigniew Ziobro na komisję był wzywany czterokrotnie. Dwa razy przedstawił zwolnienie lekarskie. Za trzecim razem, gdy biegły stwierdził, że Ziobro może być przez komisję przesłuchany, były minister sprawiedliwości w Internecie zamieścił takie zdjęcia ze szpitala, ale zwolnienia lekarskiego już nie przedstawił. Teraz Ziobro stanem zdrowia się już nie zasłania. Mam go tu przed sobą. Ale wyrokiem Trybunału Julii Przyłębskiej, który sprowadza się do tego jednego zdania. Komisja ta po ogłoszeniu wyroku winna zaprzestać swej działalności. Sędzią sprawozdawcą w tej sprawie był dawny partyjny kolega Ziobry z sejmowych ław. Trybunał Konstytucyjny jasno się wypowiedział. Wyrok jest nieopublikowany. Jak pan doskonale wie. W składzie był sędzia dubler. Nie ma czegoś takiego jak sędzia dubler. Wyroki obowiązują od momentu wydania. Opublikowanie nie jest warunkiem. Wyrok musi być ogłoszony w organie urzędowym, w którym był ogłoszony dany akt normatywny, w tym przypadku Monitor Polski. A nie jest, czyli nie obowiązuje. Zatem według części prawników... On chce być takim szeryfem. ...i polityków koalicji rządzącej zgoda sądu na zatrzymanie i doprowadzenie Zbigniewa Ziobry przed komisję powinna być tylko formalnością. Wiem, że on musi zeznawać. Tak jak było w przypadku pana Pogonowskiego. Posłowie mieli też dziś zająć się immunitetem Łukasza Mejzy. Chętnie spotkam się z pana prokuraturą. Ale ten dwie godziny przed głosowaniem sam się go zrzekł. Jak każdy facet jestem jakimś grzesznikiem i parę grzechów mam, ale to nie są grzechy na miarę zarzutów prokuratorskich. Śledczy posłowi PiS-u zarzucają m.in. podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy w kilku oświadczeniach majątkowych. To jest 19:30 w czwartek. Już za chwilę o likwidacji polskiego konsulatu w Petersburgu, a potem jeszcze... To zaszczyt być przez trzy miesiące premierem Francuzów. Kłopoty francuskiego rządu. Barnier już upadł, teraz to samo czeka Macrona, władzę muszą przejąć ludzie poważni. W poszukiwaniu kodu dostępu. Nigdy nie wydobywaliśmy dysku, który miałby tak olbrzymią wartość. Datki widzów na żłobek. Jest to pierwsza umowa darowizny, którą podpisaliśmy. Nowy budynek, no i się cieszymy, że dzieci będą miały gdzie chodzić. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie obraduje na Malcie. Jednym z tematów wojna w Ukrainie, jednym z mówców szef rosyjskiego MSZ. Słów agresora nie wszyscy chcieli słuchać i gdy Sergiej Ławrow zabrał głos, szef polskiej dyplomacji opuścił salę. Nie będę słuchał jego kłamstw - mówi Radosław Sikorski. A potem nadchodzi informacja, że Rosja zamknęła polski konsulat w Petersburgu. To reakcja szefa polskiej dyplomacji i na wystąpienie Siergieja Ławrowa na spotkaniu Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Wraz z nim wyszli m.in. ministrowie spraw zagranicznych Ukrainy, Łotwy i Estonii. Rosja niszczy Ukrainę i przyszłość swojego kraju. Dopóki nie zakończy tej wojny, jej członkostwo w tej organizacji powinno być zawieszone. Chwilę potem nadeszła wiadomość z Moskwy. Rosja zamyka polski konsulat w Petersburgu. Uznała trzech polskich dyplomatów za persona non grata i nakazała im opuszczenie kraju. Spodziewana retorsja, Rosja zapowiadała takie działanie. W październiku Polska zamknęła rosyjski konsulat w Poznaniu z powodu podejrzeń o udział Rosjan w aktach sabotażu w Polsce. Dyplomaci rosyjscy lub legitymujący się paszportami dyplomatycznymi uprawiali de facto inną działalność, szkodliwą dla bezpieczeństwa RP. Mimo sprzeciwu Polski i krajów bałtyckich najważniejszy rosyjski dyplomata przyjechał jednak na Maltę, nie ma zakazu podróży do państw unijnych. W tej sytuacji polskiej dyplomacji pozostało zbojkotowanie wystąpienia rosyjskiego ministra. Siergiej ławrow przyjechał tutaj, żeby kłamać o agresji na Ukrainie, dlatego nie będę wysłuchiwał tych kłamstw. Częścią rosyjskiej wojny jest destabilizacja społeczeństw poprzez kłamstwa i fałszywe wiadomości, dlatego tak ważne jest przeciwstawienie się tej propagandzie wojennej. Maltańczycy, gospodarze spotkania, twierdzą, że nie mogli zablokować przyjazdu Ławrowa, ale rozumieją protest. Wyobrażam sobie, że Polska i kraje bałtyckie są wściekłe na Ławrowa. Po swoim wystąpieniu Ławrow natychmiast wyszedł z sali. Ubolewam, że nasz kolega, pan Ławrow, opuścił salę, nie okazując grzeczności i nie wysłuchał nas, tak jak my go wysłuchaliśmy i oczywiście nasz rosyjski kolega jest bardzo biegły w topieniu słuchaczy w tsunami dezinformacji. Nie pierwszy raz dyplomaci bojkotują Ławrowa na międzynarodowym forum. Tu podczas sesji Rady Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych w marcu 2022 roku, gdy przemawiał zdalnie. W Polsce na sesji OBWE w Łodzi nie miał szans w ogóle się pojawić, bo Warszawa odmówiła wiz delegacji rosyjskiej. Francja pyta co dalej, bo właśnie upadł rząd. Gabinet premiera Michela Barniera nie miał większości dla uchwalenia budżetu, ale mógł to ominąć, więc opozycja przegłosowała wobec rządu votum nieufności. Gabinet upada po zaledwie trzech miesiącach od przedterminowych wyborów. Kolejnych zabrania konstytucja, więc jakie opcje ma prezydent Macron? Ze zjednoczoną opozycją francuski rząd nie miał żadnych szans. Po raz pierwszy od 62 lat parlament, z miażdżącą przewagą, obalił urzędującego premiera. Większość potrzebna do wotum nieufności: 288. Za głosowało 331. Izba wotum nieufności przyjęła. Gwóźdź do swojej trumny Michel Barnier wbił już w poniedziałek, gdy bez głosowania, bo bez większości, przeforsował w parlamencie część budżetu. Musimy bronić swoich interesów i wpływów w Europie i na świecie. Dlatego zobowiązuję mój rząd do odpowiedzialności za projekt ustawy o ubezpieczeniach społecznych na rok 2025. Budżet na 2025 rok zakładał 60 mld euro oszczędności, czyli ostre cięcia w sektorze publicznym i podwyżki podatków. A to było nie do przyjęcia dla tak skrajnej prawicy. Ten budżet był toksyczny dla Francuzów, więc jedynym godnym rozwiązaniem było sprzeciwienie się mu. Jak i dla lewicy, która teraz wzywa do dymisji prezydenta Republiki. Sam zapędził się w kozi róg, z którego wyjście jest tylko jedno: dymisja. Jest duży i pełnoletni, powinien to wiedzieć. Dymisji prezydenta domaga się też ponad połowa ankietowanych. Na ulice w 160 miejscach w kraju wyszli wściekli pracownicy budżetówki, mówiąc "nie" restrykcyjnej polityce Macrona. Mamy już go dość, chcemy budżetu, który dba o Francuzów. Barnier już upadł, teraz to samo czeka Macrona. Władzę muszą przejąć ludzie poważni. Pałac Elizejski na razie taką możliwość wyklucza, a osłabiony prezydent gorączkowo szuka nowego, czwartego już w tym roku, kandydata na premiera. Najpewniej będzie nim członek centroprawicowej koalicji Macrona. Ale od przyspieszonych wyborów sprzed pół roku żadna z sił nie ma w parlamencie większości. Nowy rząd może więc upaść równie szybko. To sytuacja bez precedensu. I nie wiadomo, co dalej. Francja nie ma budżetu na przyszły rok i trudno przewidzieć, jakie będą tego konsekwencje dla obronności, bezpieczeństwa wewnętrznego, szkół czy służby zdrowia. W grę wchodzi więc przyszłość pomocy dla Ukrainy, a być może nawet przyszłość strefy euro. Francja musi szybko i dużo oszczędzać, inaczej niebezpiecznie zbliży się do poważnego gospodarczego krachu. Kryzys w tym parlamencie może oznaczać więc niemałe problemy także dla całej Europy. Wybór Donalda Trumpa podniósł ciśnienie właścicielom kryptowalut, bo podniósł skokowo ich kursy. Pewien Walijczyk na dysku swojego komputera miał klucz dostępu do tysięcy jednostek takiej waluty - bitcoinów. Po skoku ich wartości są warte setki milionów funtów. Kłopot w tym, że dysk trafił na wysypisko śmieci. O nowej definicji migotania przedsionków. James Howells, informatyk z walijskiego Newport, ma jedno marzenie - przy pomocy łopaty przekopać gigantyczne składowisko śmieci w rodzinnym mieście. Wszystko, by wśród ton śmieci znaleźć niewielki twardy dysk. Wiele lat temu w wyniku pomyłki mój dysk wylądował w śmieciach. Moja była partnerka chciała mi pomóc w porządkowaniu biurka. Nie wiedziała, co wyrzuca. Na urządzeniu zapisał kody dostępu do ponad 8000 bitcoinów. Z pozoru niewiele, ale kurs kryptowaluty jest tak wysoki, że dziś warte są 600 mln funtów, czyli ponad 3 mld złotych. Mężczyzna od dekady próbuje przekonać władze Newport, aby zezwoliły mu na przeszukanie wysypiska. Bezskutecznie. Za te pieniądze można by było zrobić bardzo dużo dla lokalnej społeczności. Jeśli uda nam się odzyskać te pieniądze, to można też poprawić stan środowiska, więc bardzo na to liczę. Miasto mówi nie, bo naruszenie wysypiska może się wiązać z ryzykiem dla ludzi i dla środowiska. Wielokrotnie informowaliśmy pana Howellsa, że wykopaliska nie są możliwe James Howells chce sądownie wymusić zmianę decyzji i żąda od władz miasta równowartości utraconych bitcoinów. Eksperci, którzy chcą mu pomóc, przekonują, że szanse są spore. Pracuję w tej branży od ponad 20 lat. To były najróżniejsze projekty, ale nigdy nie wydobywaliśmy dysku, który miałby tak olbrzymią wartość. Jestem przekonany, że jest to możliwe. Odzyskiwaliśmy już dane z dysków trafionych piorunem, wydobytych z dna oceanu i przejechanych samochodem. Nic nas nie zaskoczy. Mieszkańcy Newport historią pechowego informatyka żyją od 2013 roku. Wielu mu dopinguje, zwłaszcza że zapowiedział przekazanie na lokalne projekty 10% odzyskanych bitcoinów. Werdykt sądu może zapaść w ciągu kilku dni. Tragedia w Siedlcach. To już oficjalne, bo jest na papierze. Fundacja TVP podpisała umowę na sfinansowania remontu budynku przeznaczonego na żłobek w Paczkowie. 2,5 mln złotych. Trzy miesiące temu woda zalała cały parter budynku, bawialnie, stołówkę, sypialnię. To dzięki państwa wielkim sercom możemy przekazać pieniądze, by dzieci mogły przenieść się gdzie indziej. A zebraliśmy sporo - 14,5 miliona złotych. Są śpiewy, jest zabawa, ale jest ciasno i trochę niewygodnie. Po powodzi grupa podopiecznych żłobka w Paczkowie zajmuje salę, którą udostępnia im miejskie przedszkole. Został zalany parter budynku, zniszczone są bawialnie, sypialnia, stołówka, szatnia, kotłownia i plac zabaw. Już tam dzieci nie mogą powrócić do tego. Bo to wygląda mimo osuszenia bardzo źle. Gołym okiem widać, że maluchy nie mogą tu wrócić. Otwarta zostanie nowa placówka. Ale nie trzeba jej budować od zera. Zaaranżowany zostanie ten budynek - przed laty był tu dom dziecka. Stoi na terenie bezpiecznym, nie zalewowym. Ma być dostosowany do potrzeb najmłodszych. I to w ekspresowym tempie. Jeżeli czas pozwoli, to 1 września 2025 roku dzieci powinny cieszyć się nowymi salami w nowym obiekcie. Czekają na to rodzice i opiekunowie. Będzie nowe, nie będziemy się musieli martwić, że będzie znów zalane i mieliśmy bardzo dużo darczyńców. Będzie nowy budynek i się cieszymy, bo dzieci będą miały gdzie chodzić. Czekają też, nieco zawstydzone obecnością kamer, dzieci. Cieszysz się, Marysiu? Tak. Remont nie byłby możliwy, gdyby nie wpłaty widzów TVP i darczyńców. Mowa o 2,5 mln złotych, które Fundacja TVP w formie darowizny przekazała dziś gminie Paczków. To pierwsza umowa darowizny, którą podpisaliśmy w związku ze środkami, które uzbieraliśmy, zbierając w ramach akcji "Razem dla was". Potrzebujemy pieniędzy na remont tego budynku i dziękujemy fundacji Telewizji Polskiej za wsparcie pieniężne. Fundacja TVP kilka dni po tym, jak zalane zostały pierwsze miejscowości, ruszyła ze zbiórką darów dla powodzian. I pieniędzy. Dzięki państwu udało się zebrać 14,5 mln zł. Po Paczkowie kolejne pieniądze trafią do Stronia Śląskiego i Krasnego Pola. Pomogą w odbudowie miejsc, które będą służyły całym społecznościom - domów dziecka, przedszkoli, szkół i żłobków. Dziękujemy! Choroba, ból, strach, tęsknota. Szpitalna rzeczywistość doskwiera każdemu tak samo, ale w małych organizmach czasem miejsca na te cierpienia jest mniej, a na oddziałach dziecięcej onkologii widać to szczególnie wyraźnie. W twardej jak terapia rzeczywistości czasem na próżno szukają swojego dziecięcego świata. I oto właśnie ktoś im go napisał. O bajce jak z bajki. Cześć, Jasiu, jak się masz? Onkolożka Małgorzata Sawicka-Żukowska doskonale wie, jak trudne przeżycia towarzyszą najmłodszym, których dzieciństwo próbuje zabrać choroba. Postanowiła im pomóc, pisząc książkę. Ze środka szkatułki uciekły marzenia. To opowieść o nadziei i sile marzeń, ale też o tym, że nie zawsze wszystko w życiu układa się tak, jak byśmy chcieli. Nasze dzieci są takimi jednorożcami wśród dzieci. Są unikalne, są wyjątkowe, są niesamowite, one znoszą na co dzień dużo więcej niż każdy z nas i dużo więcej dźwigają tego ciężaru. Ogromny strach, tęsknota za przyjaciółmi, niezrozumienie sytuacji. Szpitalna rzeczywistość może przytłoczyć. Rekordzista spędził w dziecięcym szpitalu klinicznym w Warszawie ponad 570 dni. Taki zwykły latający balon, co normalne dzieci widzą wszędzie, często, a dzieci przebywające w szpitalu tego nie widzą, bo przez okno szpitalne nie można wielu rzeczy zauważyć. W tych trudnych chwilach z pomocą przychodzą im wolontariusze, którzy robią wszystko, by mali pacjenci choć na chwilę zapomnieli, że boli. W Fundacji wierzymy, że choroba to nie jest koniec dzieciństwa, że to jest tylko etap do przejścia. A łatwiej go przejść w takim towarzystwie. Do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki nie na saniach, ale w amerykańskim wozie strażackim przyjechał dziś Mikołaj z workiem prezentów. Chętnie tu wracam co roku i będę wracał, dopóki będę miał siłę, a będę miał siłę do końca życia, do końca świata. Każdy z małych pacjentów otrzymał podarunek, który choć trochę ma umilić czas pobytu w szpitalu. Cześć, mam coś dla ciebie. Jest książeczka, piłeczka i dinozaur. Nie mogę podejść do okna, ale tak patrzę. I Mikołaj przyszedł i się zdziwiłam. Miło było. Nie ma wątpliwości, że to również element terapii, bo pozytywne nastawienie i wiara, że będzie dobrze, są kluczowe w procesie zdrowienia. To jest widoczne szczególnie w chorobach takich cięższych, nagłych, w onkologii czy hematologii. Nowy telefon, tablet. Są dzieciaki, które marzą o czymś innym, czymś zupełnie zwyczajnym i te marzenia spełniają się bardzo, bardzo długo. Doskonale wiedzą to Matylda i Ania, które szpital znają jak własny dom. Zamiast świątecznych prezentów mają tylko jedno życzenie. Marzę, żeby w końcu wyzdrowieć i żeby już tu nie wracać. Żeby serduszko było zdrowe. Za chwilę gościem Justyny Dobrosz-Oracz w "Pytaniu Dnia" Olgierd l usłyszał zarzuty popełnienia łącznie 5 przestępstw w tym udziału w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnienie przestępstw, w szczególnie przeciwko zdrowiu i życiu. Postawiono mu zarzuty podżegania do podpalania restauracji, handlu bronią, podżegania do spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu innej osoby oraz do pobicia innej osoby. Za chwilę gościem Justyny Dobrosz-Oracz w "Pytaniu Dnia" będzie minister zdrowia Izabela Leszczyna, ale zanim się pożegnamy, jeszcze jedna informacja. Może nie będą białe, ale to od ładnych kilku lat poza drogowcami większych emocji już nie budzi. Za to jak co roku będą rozświetlone, bizantyjsko kolorowe, pachnące grzanym winem i igliwiem z choinek. Do świąt trzy tygodnie i świat się właśnie rozjarzył.