Dziś uroczystość Objawienia Pańskiego. W polskiej tradycji nazywana jest świętem Trzech Króli. Jest jednym z najstarszych świąt w Kościele katolickim. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka. Zapraszam na główne wydanie Wiadomości. Nie chcemy rozlewu krwi, ale chcemy zmian, chcemy godnego życia. Władze Kazachstanu przy pomocy Kremla krwawo tłumią protesty. To prawdziwi terroryści. Toczymy z nimi walkę na terenie całego kraju. Przykręcę kurek z ogrzewaniem, albo będę musiała zapłacic więcej. Wysokie podwyżki cen energii, czyli "podatek Tuska" uderzył w portfele Polaków. Jest jednym z głównych graczy, który prowadzi Polskę na drogę zielonej inflacji. Trzymają go tam jak więźnia. Lider światowego rankingu tenisa nie zagra w Australii, bo nie zaszczepił się przeciwko COVID-19. Zasady to zasady - nie będziemy dla nikogo robić wyjątków. Zaczynamy od dramatycznej sytuacji w Kazachstanie. W całym kraju trwają walki protestujących mieszkańców ze służbami. Kazachskie władze na pomoc wezwały rosyjskie wojsko. W każdej chwili może dojść do krwawego tłumienia protestujących. Wiadomo o dziesiątkach zabitych i setkach rannych. Protesty zaczęły się po tym, jak dwukrotnie wzrosły ceny gazu skroplonego Strzały, wybuchy, krzyki ludzi. Noc w największym mieście Kazachstanu - Ałmaty. Jesteśmy pod ostrzałem, nie chcemy rozlewu krwi, ale chcemy zmian, chcemy godnego życia. Dla prezydenta Kazachstanu obywatele, którzy wyszli na ulice z powodu wzrostu cen paliwa to terroryści. To prawdziwi terroryści. Toczymy z nimi walkę na terenie całego kraju. Dziesiątki zabitych, setki rannych, tysiące aresztowanych, choć nikt nie podaje dokładnych liczb. Zaczęło się z początkiem roku od protestów na prowincji po tym, jak kazachski gaz - skraplany przez Rosjan - z dnia na dzień podrożał dwukrotnie. Bardzo szybko te protesty o charakterze ekonomicznym, socjalnym przekształciły się w protesty polityczne. Zaczęła się walka o władzę i wpływy. Zamieszki i starcia ludzi z kazachskimi siłami przeniosły się do największych miast. To wszystko się składa na to, że to tylko Rosji Putinowskiej jest na rękę przekształcenie pokojowego początkowo protestu w wymianę ognia. Sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli i Rosja razem z innymi państwami postsowieckimi na zaproszenie prezydenta Tokajewa wysłała swoje wojska do Kazachstanu, co wielu Kazachów uznało za zdradę i oddanie kraju w ręce Putina. Putin wywołał kryzys gazowy, a teraz przybywa z bratnią pomocą. Przeciętny Kazach doskonale sobie zdaje sprawę, że ta pomoc nie oznacza dla Kazachstanu nic dobrego. Walki tylko przybierają na sile, demonstranci zajmują kolejne strategiczne budynki rządowe - tam dozbrajają się. Protestujący w zadziwiający sposób starają się opanowywać strategicznie ważne punkty w różnych miastach, takie jak lotniska, elektrownie czy komisariaty policji, więc może to być rzeczywiście sterowane przez profesjonalistów. W całym kraju niszczone są pomniki Nursułtana Nazarbajewa, który uznawał się za przywódcę narodu. Ale ludzie są też przeciwni obecnemu prorosyjskiemu przywódcy. Kazachstan jest w strefie wpływów rosyjskich, jest bardzo ważnym od strony strategicznej państwem, gdzieś w tle jest walka polityczna. W całym kraju nie działają telefony, odcięty został Internet. Na ulicach panuje kompletny chaos. Kazachskie i rosyjskie służby przygotowują się do krwawej pacyfikacji protestujących. Ekspresowa interwencja Rosji w Kazachstanie to scenariusz dobrze znany z niedalekiej przeszłości. Gruzja, Ukraina, wcześniej Czeczenia. Z pozoru inne podłoża, ale efekt ten sam. Przejęcie nadzoru i kontroli nad danym regionem i ustanowienie tam własnych porządków. Operacja desantowa od podjęcia decyzji o wysłaniu rosyjskich żołnierzy do Kazachstanu, do lądowania pierwszych transportów w stolicy ogarniętego chaosem kraju zajęła 12 godzin. Rosja była przygotowana na ten scenariusz. Wniosek może być jeden - Rosja konsekwentnie realizuje projekt i program reintegracji przestrzeni poradzieckiej. Interwencja w Kazachstanie różni się nieco od poprzednich. To oficjalnie misja pokojowa, choć w przypadku rosyjskich komandosów pokój oznacza krwawe stłumienie protestów. Oficjalnie chodzi również o ochronę rosyjskich obywateli mieszkających w Kazachstanie. To znana narracja chociażby z Gruzji, gdzie pod pretekstem misji stabilizacyjnej Rosja rozpoczęła inwazję na pełną skalę. Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później i czas na mój kraj - na Polskę. Wtedy wobec sprzeciwu Polski oraz krajów Europy Środkowo-Wschodniej udało się zatrzymać rosyjskie czołgi przed Tbilisi. Kilka lat później na Ukrainie Zachód zareagował zbyt późno, by nie powiedzieć, że w ogóle nie reagował. Jest to kwestia bezpieczeństwa geopolitycznego, które Europa Zachodnia oddaje te obszary postsowieckie we władanie Rosji. W relacjach z Rosją kraje zachodnie oficjalnie mówią o zaniepokojeniu, potępianiu i wyrażaniu sprzeciwu. Z drugiej strony czołowi politycy z wielu krajów Europy polityczną emeryturę spędzają w radach nadzorczych rosyjskich spółek - wśród nich były kanclerz Niemiec, czy premier Francji. Celem Kremla jest równocześnie destabilizacja sytuacji w UE. Próbą wywołania chaosu jest hybrydowy atak na polską granicę, który skutecznie odpierają polscy żołnierze i funkcjonariusze. To dzieje się regularnie. Służby białoruskie nie kryją się z tym, że pomagają cudzoziemcom przecinać zabezpieczenia graniczne, znajdujemy narzędzia do przecinania tych zabezpieczeń, także te incydenty są coraz częstsze. Ostatniej doby nielegalnie granicę próbowało przekroczyć 30 osób. W wielu miejscach białoruskie służby przecinały ogrodzenia i prowokowały polskich funkcjonariuszy i żołnierzy. Dziś uroczystość Objawienia Pańskiego - jedno z najstarszych świąt Kościoła - w polskiej tradycji znane jako Trzech Króli. W całym kraju przeszły radosne orszaki, a ten największy niezmiennie odbył się w Warszawie. "Dzień dziś wesoły" - to motto tegorocznego orszaku Trzech Króli zaczerpnięte z kolędy "Z narodzenia Pana". Wszyscy radują się i cieszą. Uczestnicy: młodsi, starsi, rodziny. Idą do Jezusa Trzej Mędrcy ze Wschodu pokłonić się nowonarodzonemu Zbawicielowi. Ta tradycja jest jedną z najbardziej popularnych w Polsce i na świecie. Kacper, Melchior i Baltazar. Witamy króla europejskiego! Z Placu Zamkowego na Plac Piłsudskiego przeszli w barwnym korowodzie by złożyć dary - mirrę, kadzidło, złoto i oddać hołd Bożej Dziecinie. Przyjechałem specjalnie z Olszyn na ten orszak, żeby zobaczyć, co tu się dzieje. Zawsze oglądałem w telewizji, bardzo mi się podobało i wreszcie pierwszy raz udało mi się tu być. Piękne wrażenia. Trzeba tradycję i wiarę kultywować, żeby nie zanikły. Tańczymy, śpiewamy, radujemy się, jesteśmy z przyjaciółmi, ze znajomymi i możemy głosić tę chwałę Bożą. Jak podkreślają duchowni, dzisiejsze święto Objawienia Pańskiego przypomina bardzo ważną prawdę. Przez to objawienie Jezus chce powiedzieć, że zbawienie jest dla każdego człowieka. On po to przyszedł, żeby nas zbawić, każdego z nas, cały rodzaj ludzki na całym świecie. Bóg przyjął nasze człowieczeństwo i chce dzisiaj pokazywać całemu światu, że właśnie on jest królem wszechświata. Do wszystkich uczestników orszaków, które przeszły ulicami ponad 650 miejscowości pozdrowienia przesłała para prezydencka. Cieszymy się, że znów współtworzą państwo to wyjątkowe wydarzenie. Dziękujemy za uśmiech i zapał, za wspaniałe stroje i atrakcje, które są zachętą, aby do państwa dołączyć. Oprócz tradycyjnych pochodów także te w innej formie, jak tu w Katowicach - orszak samochodowy. Bardzo mi się to podoba, że ludzie są chętni i przyjeżdżają, a z powodu pandemii to chociaż w ten sposób możemy uczcić to wesołe święto. Uroczystość Trzech Króli to jednocześnie dzień misyjny. W tym dniu swoją działalność kończą mali kolędnicy misyjni, którzy od drugiego dnia świąt kolędowali na rzecz swoich rówieśników na świecie. W zeszłym roku zebraliśmy pół miliona złotych, mogliśmy pomagać dzieciom masajskim. W tym roku chcemy pomagać w Azji Środkowej. Prawosławni, grekokatolicy, starowiercy - dziś wszyscy gromadzą się w cerkwiach na modlitwie. Kościół wschodni obchodzi dziś Wigilię Bożego Narodzenia. Cały dzień trwa czuwanie i modlitwa - po zmroku rodzinna wieczerza, życzenia i dzielenie się prosforą. Święta potrwają 3 dni. Córka pomagała mi ulepić te pierogi. Pierogi tradycyjnie - na słodko. U państwa Butenko w tym roku z wiśniami. Na stole pojawi się oczywiście kutia. Śledzik, kapusta kiszona, ogórki, tak żeby nazbierać 12 straw, żeby było postnie i smacznie. Soczelnik, czyli Wigilia, kończy 40-dniowy post. Wierni cały dzień modlą się w cerkwiach. Oczekujemy narodzin Chrystusa. Będzie rodzina na Wigilii i na pasterkę przychodzimy o 22.00. Ale to już zależy od lokalnej tradycji. Świąteczne nabożeństwa rozpoczną się o 22.00, o północy lub 2.00 w nocy. Zamiast szopki - ikona narodzenia Chrystusa. Zamiast opłatka - prosfora, czyli chleb. Tylko dlaczego święta Bożego Narodzenia w styczniu? Jest różnica 13 dni między kalendarzem juliańskim, starszym, dawniejszym a kalendarzem gregoriańskim, którego używa Kościół zachodni. Świętują także staroobrzędowcy zwani też starowiercami. Dziś nie ma tu kolęd czy uroczystej kolacji. Jest skromnie. Najważniejsze jest wieczorne czuwanie w Molennie. Te dni świąteczne poświęcone są przede wszystkim modlitwie i wspólnemu przebywaniu całych rodzin. Istota świąt u wszystkich chrześcijan jest taka sama. Rodzina przede wszystkim. Jest Bóg, jest rodzina, są wesołe święta. Z tej okazji koncert "Bo w rodzinie siła". Na scenie plejada gwiazd. Edyta Górniak, Ida Nowakowska czy Krzysztof Cugowski. Start o 20.00 w TVP2. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Co jeszcze przed nami w programie? Miliardy złotych zostaną w kieszeniach Polaków, czyli Polski Ład w praktyce. To już pewne - dzieci wrócą do szkół w poniedziałek 10 stycznia - informuje Ministerstwo Edukacji i Nauki. Prawie ćwierć miliona dzieci w wieku od 5 do 11 lat rodzice zarejestrowali już na szczepienie przeciw koronawirusowi. Na oddziałach covidowych nie ma długiego weekendu. Nawet jeżeli wypiszemy jakichś pacjentów, na chwilę się zwolnią jakieś łóżka, to za chwilę pacjenci są przywożeni przez pogotowie, są kierowani przez lekarzy rodzinnych. Ruch praktycznie jest non stop. Jednym z największych problemów wciąż jest zbyt późne zgłaszanie się pacjentów - alarmują lekarze. Dużo jest młodych pacjentów, 20-letnich, 22-letnich, 26-letnich, 30-letnich, 40-letnich, którzy też są chorzy. Większość jest nieszczepionych. Tutaj na 11 łóżek mamy jednego zaszczepionego. Na szczepienie rodzice zarejestrowali już ponad 240 tys. dzieci w wieku 5-11 lat. Ale rejestracja zwalnia. Wielu specjalistów zachęca do rejestracji dzieci przed powrotem do szkół. Szczepionka jest bardzo dobrze przez dzieci tolerowana. Lekka nowa formuła szczepionki powoduje, że jest nawet mniej objawów ubocznych takich jak gorączka czy złe samopoczucie niż u osób dorosłych. A powrót do szkoły od 10 stycznia jest już pewny - poinformował resort edukacji w oficjalnym komunikacie, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami. Od poniedziałku wracamy do tego samego trybu, który obowiązywał między 1 września ubiegłego roku a 20 grudnia ubiegłego roku. Co będzie po feriach? To zależy już od ewentualnej nowej fali zachorowań, wywołanej omikronem, który zaatakował już Europę Zachodnią i USA. Polski Ład, który już obowiązuje, ma sprawić, że w kieszeniach Polaków zostanie 17 mld zł - tak zapewniają rządzący. 11 mln gospodarstw domowych ma zyskać, a dla 1,5 mln - nic się nie zmieni. W przestrzeni publicznej pojawiają się jednak głosy, że rewolucja podatkowa w naszym kraju przynosi negatywne skutki. Jak to wygląda w rzeczywistości - o tym Adrian Borecki. Jedną z największych grup społecznych, które zyskują na Polskim Ładzie są emeryci. Ponad 8 milionów z nich albo już cieszy się wyższymi świadczeniami, albo wkrótce będzie mogła skorzystać z dodatkowych pieniędzy w portfelu. Emerytury do 2500 zł brutto są nieopodatkowane. Seniorzy, którzy porównują grudzień ze styczniem, widzą zdecydowaną poprawę. Nie będzie odprowadzony podatek, będzie odprowadzona 9% składka zdrowotna. Ale w portfelach emeryta, który ma tę przeciętną emeryturę 2500 zł, bo takich emerytów jest najwięcej, zostanie w ciągu roku 2250 zł. Dodatkowo w marcu będzie coroczna waloryzacja, a w kwietniu, pomimo koronakryzysu, 13. emerytura. Dziś sytuacja seniorów jest nieporównywalnie lepsza niż w czasie rządów koalicji PO-PSL, kiedy nie było dodatkowych świadczeń, a emeryci otrzymywali tylko bardzo niskie waloryzacje. Minimalny wzrost świadczenia emerytalnego i rentalnego wyniesie 36 zł. To jest kwota, która w jakimś stopniu powinna zadośćuczynić trudy życia polskich emerytów i rencistów. Polski Ład dba także o demografię. Nowy program Rodzinny kapitał opiekuńczy to 12 tys. na drugie i każde kolejne dziecko w wieku od 12 do 35 miesięcy. Już złożono wnioski na ponad 260 tys. dzieci. Dla dzieci, które mają więcej niż 12 miesięcy, wniosek o świadczenie należy złożyć w styczniu. Tysiące złotych zyskają także rodziny wielodzietne. Dzięki "PIT 0 dla rodzin 4+" rodzice, którzy wspólnie się rozliczają, dopiero od 230 tys. zł odprowadzą podatek. Jak szacuje resort rodziny i polityki społecznej średnio będzie to roczny zysk na poziomie 9300 zł. Najwięcej emocji budzi podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 000 zł oraz ustalenie 2. progu podatkowego, który obecnie wynosi 120 tys. zł. To spowoduje najwięcej zmian w wynagrodzeniach Polaków. W przypadku umów o dzieło czy zlecenie rozliczamy się na koniec roku i wówczas, jeżeli zarabiamy mniej, możemy liczyć na pokaźne zwroty z urzędu skarbowego. W przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej całą kwotę wolną od podatku, czyli 30 tys. zł, można wykorzystać w dowolnym momencie, np. w styczniu. Sytuacja inaczej wygląda w przypadku pracowników etatowych. Ważny jest PIT-2, który powinien zostać złożony z chwilą zatrudnienia. To dzięki niemu Polski Ład pozwoli zaoszczędzić niektórym miesięcznie nawet blisko 500 zł. Jeżeli z jakiegoś powodu pracownicy etatowi go nie złożyli - powinni zrobić to jak najszybciej, aby w cyklu miesięcznym odczuć korzyść. O co chodzi z tym PIT-2? Chodzi tu o uprawnienie dla płatnika, czyli dla naszego pracodawcy, żeby uwzględniał kwotę wolną już na etapie obliczania zaliczek na podatek dochodowy. Czyli takiej części podatku, który płacimy co miesiąc, a później się rozliczamy na koniec kwietnia po zakończeniu naszego roku podatkowego. To właśnie m.in. z powodu niezłożenia tej deklaracji część nauczycieli otrzymała w styczniu niższe pensje. Ale co ciekawe, nie wszyscy mieli ten problem, bo tylko część samorządów nieprawidłowo naliczyła nauczycielskie wynagrodzenia. Niestety coraz częściej słyszymy, że samorządy w swoim sporze politycznym z rządem angażują się czasami niestety na niekorzyść swoich mieszkańców, na niekorzyść swoich pracowników. Ale niestety, chyba czasami tak się dzieje, brakuje dobrej woli, czy interpretacji przepisów w taki sposób, aby właśnie pracownicy zyskali. Dla osób, które brutto zarabiają pomiędzy 5701 a 11 141 zł miesięcznie wprowadzono ulgę dla klasy średniej. Jeżeli ktoś osiąga takie dochody, np. z pracy w tym przedziale, automatycznie pracodawca będzie stosował wobec niego właśnie ten mechanizm wyrównujący, tak, żeby on żadnych strat na tym nie poniósł. Natomiast osoby, które pracują na dwóch lub kilku etatach i wiedzą, że zarobią więcej niż 11 141 zł brutto miesięcznie, powinny złożyć wniosek o niestosowanie wobec niego ulgi, aby nie dopłacać podatku na koniec roku. Ministerstwo Finansów zapowiada również wydanie rozporządzenia, które zmodyfikuje zasady naliczania zaliczki. Wobec pracowników zarabiających do 12 800 zł brutto, którzy na nowych zasadach musieliby zapłacić wyższą zaliczkę na podatek, zaliczkę miesięczną, niż miało to miejsce w zeszłym roku, pracodawca zastosuje zeszłoroczną, niższą wysokość zaliczki. Dodatkowo przy wprowadzeniu Polskiego Ładu obniżono stawki ryczałtu dla kolejnych zawodów. Z 17% do 14% dla m.in. lekarzy, pielęgniarek czy inżynierów oraz z 15% do 12% dla informatyków i innych z branży ITC. Europa poradziła sobie lepiej z koronakryzysem niż inne duże ośrodki gospodarcze. Z zestawienia brytyjskiego "The Economist" wynika, że kryzysu niemal nie zauważyła Dania, a głęboka recesja uderzyła w Hiszpanię. Polska znalazła się na 6. miejscu wśród tych, którzy z kryzysem poradzili sobie najlepiej. Tak wyglądał tegoroczny orszak Trzech Króli w Hiszpanii. W tym roku skromniejszy, bo bez tradycyjnego rozdawania dzieciom słodyczy. Oficjalnie z powodu epidemii koronawirusa, choć nie bez znaczenia jest też sytuacja gospodarcza kraju. Hiszpania to jedna z wielu gospodarek na świecie, która zmaga się z problemem wysokiej inflacji. W grudniu wskaźnik inflacji zbliżył się do 7%, a liczba bezrobotnych, choć nieco spada, to wciąż przekracza 3 mln. Hiszpania to według zestawienia brytyjskiego "The Economist" kraj, który najgorzej na świecie poradził sobie z koronakryzysem. Podobnie dotkliwie skutki epidemii odczuwają gospodarki Japonii i Wielkiej Brytanii. Najlepiej z koronakryzysem poradziły sobie Dania, Słowenia, Szwecja, Norwegia, Chile i - ex aequo z Polską - Irlandia. Mimo częstej zmiany cenników z dnia na dzień, czy z tygodnia na tydzień firmy dobrze postrzegają swoją przyszłość, to znaczy - zwracają uwagę przede wszystkim na to, że gospodarka się rozwija. Koronakryzys i zamknięcia gospodarek sprawiły, że część firm padło. Także w Polsce z rynku zniknęły np. niektóre restauracje. W skali całej gospodarki nie doszło jednak do załamania na rynku pracy. W marcu 2020 r., gdy zaczynała się światowa pandemia, w Polsce bez pracy było 909 tys. osób. Pod koniec ubiegłego roku liczba ta spadła poniżej 900 tys., a więc wróciliśmy do poziomów sprzed rozpoczęcia pandemii. Nie ma w Polsce praktycznie bezrobocia, czyli tej najgorszej rzeczy. Wiele krajów w czasie pandemii pogrążyło się w destrukcyjnym, fatalnym bezrobociu i nie są w stanie się z niego wyrwać. W porównaniu do poprzedniego kryzysu światowego z 2007-2009 r. teraz państwo zastosowało szereg działań wspierających gospodarkę. Bez nich wychodzenie z kryzysu mogłoby przypominać to, co działo się podczas poprzedniego światowego załamania. Na początku 2011 r., gdy mniej więcej kończył się poprzedni kryzys światowy, bez pracy było ponad 2 miliony Polaków, a w kasie państwa była blisko 50-miliardowa dziura. Dziś mimo miliardowych wydatków finanse państwa są w lepszej kondycji. Faktem jest, że budżetowi pomaga wysoka inflacja, ale z drugiej strony, do kasy państwa płynie mniej pieniędzy z powodu tarczy antyinflacyjnej, czyli obniżki akcyzy na paliwo i podatków za ogrzewanie. Wstępnie od pierwszego lutego resort finansów planuje też wprowadzenie obniżki VAT na produkty żywnościowe. Podwyżki cen gazu i energii elektrycznej stawiają pod znakiem zapytania przyszłość obecnej polityki klimatycznej UE. Coraz więcej polityków i ekspertów domaga się jej rewizji i krytykuje plany zaostrzania wynikających z niej obciążeń. Wskazują, że zwykli ludzie płacą cenę za ideologiczne ambicje Europejskiej Partii Ludowej, na której czele stoi Donald Tusk. Dlatego publicyści już mówią o "podatku Tuska", który drenuje nasze kieszenie. Wielu odbiorców gazu i energii elektrycznej po otrzymaniu od dostawców informacji o podwyżkach taryf przecierało oczy ze zdumienia. Ja nigdy nie przyglądałam się do tej pory rachunkom. Zwykle uważałam, że trzeba płacić i tyle. Tym razem się musiałam przyjrzeć, bo uważałam, że być może są jakieś pomyłki. Regulator zatwierdził podwyżki opłat za gaz o ponad połowę, a za prąd - o 1/4. Dzięki rządowej tarczy antyinflacyjnej w sezonie grzewczym rachunki nie urosną tak mocno, ale i tak będą mocno odczuwalne. Będę musiała robić oszczędności. Więc albo przykręcę kurek z ogrzewaniem, żeby tyle nie płacić, albo zapłacę wyższe rachunki i będę oszczędzać gdzie indziej. Jedną z głównych przyczyn wzrostów cen gazu i energii elektrycznej jest polityka klimatyczna UE. Koszty praw do emisji dwutlenku węgla w ciągu 7 lat poszły w górę o ponad tysiąc procent i dziś odpowiadają za prawie 2/3 kwoty na rachunkach za prąd. W tej chwili gdy cała Europa, cały świat boryka się z inflacją, ten system powinien być zawieszony. Na szalone tempo wzrostu cen wpływ ma też niestabilność produkcji energii słonecznej i wiatrowej, na które Bruksela postawiła, zanim opracowano efektywne technologie ich magazynowania. Jak donosi dziennik "De Volkskrant", absolwenci jednej z holenderskich politechnik protestują przeciwko nadaniu Fransowi Timmermansowi doktoratu honoris causa. Pod apelem krytykującym eurokratę odpowiedzialnego za zieloną transformację podpisało się blisko 20 tys. osób. Mimo to Komisja Europejska w pakiecie "Fit for 55" zaplanowała cenowy szok także w transporcie i budownictwie. Emisje muszą mieć swoją cenę. Taką bolesną dla Europejczyków politykę realizuje Komisja Europejska zdominowana przez reprezentantów Europejskiej Partii Ludowej, którą kieruje Donald Tusk. Donald Tusk jako przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej jest szefem Urszuli von der Leyen. Jest jednym z głównych graczy, który prowadzi Polskę na drogę zielonej inflacji. "Fit for 55" to jest podatek Tuska dla całej Europy. On się pod tym podpisał i podpisuje się do tej pory. Wobec Tuska mnożą się też zarzuty, że będąc szefem Rady Europejskiej, nie zablokował budowy gazociągu Nord Stream 2, a jako premier zaakceptował obecny kierunek zielonej transformacji. Przed jego nominacją w marcu 2014 roku doprowadził do tego, że zgodził się na gigantyczne podwyżki cen energii z opóźnionym zapłonem. Te wszystkie unijne podwyżki to jest wina Donalda Tuska. Zapalnikiem była zgoda na spekulację prawami do emisji CO2 zatwierdzona przez następczynię Tuska. Po roku 2019 polski prąd zdrożeje dla odbiorców. Ja jestem spokojna, że polski prąd nie zdrożeje dla odbiorców. Rząd Tuska podpisał też długoterminowy, niekorzystny dla Polski kontrakt z Gazpromem. Polaków Tusk mamił wizją gazowego eldorado z łupków. Możemy dzisiaj bez słowa przesady powiedzieć, że moje pokolenie dożyje tego momentu, kiedy będziemy samodzielni, jeśli chodzi o gaz, i będziemy to raczej my mogli dyktować warunki. Ci, którzy uwierzyli w słowa Tuska, dożyli czasów, gdy polityka jego europejskiej partii drenuje ich kieszenie i prowadzi polski sektor energetyczny na skraj bankructwa. Teraz najnowszy sondaż poparcia dla ugrupowań politycznych. Badanie zostało przeprowadzone przez pracownię Social Changes dla portalu wpolityce.pl. Spójrzmy na szczegóły. Na Prawo i Sprawiedliwość swój głos chce oddać 38% badanych. To wzrost o 2 punkty procentowe w porównaniu do poprzedniego badania tej pracowni. Koalicja Obywatelska notuje spadek o jeden punkt procentowy i może liczyć na 24% głosów. Na podium jeszcze Polska 2050 i tu bez zmian - 13% poparcia. Jeden punkt procentowy zyskała Konfederacja i może liczyć na 12% głosów. Z kolei Lewica traci jeden punkt i obecnie może liczyć na poparcie 7% badanych. Według tego sondażu pozostałe ugrupowania nie przekroczyłyby progu wyborczego. Dokładnie 82 lata temu Niemcy dokonali masowego mordu na Górach Szwedzkich pod Warszawą. Zginęło 96 Polaków. To była niemiecka zapowiedź bestialstwa i barbarzyństwa, śmierci kilku milionów polskich obywateli, zniszczonych miast i wsi, ograbionych ze wszystkiego, co miało wartość. Niemcy nigdy nie rozliczyli się z tych zbrodni. Dzisiaj stołeczna dzielnica - Bemowo. Tutaj Niemcy dokonali jednej z pierwszych zbrodni w okolicach Warszawy, strzelając 96 Polakom w głowy i klatkę piersiową. Było tak zimno, że Niemcy musieli granatami rozbijać ziemię i tylko takimi kawałami zmrożonej ziemi przykryli zamordowanych Polaków. Zbrodnia na Szwedzkich Górach została wyrugowana z naszej pamięci. Podobnie jak wiele innych miejsc uświęconych polską krwią wraca do naszej świadomości. Ich ofiara nigdy nie zostanie zapomniana. To pokazuje, jak skala niemieckiego barbarzyństwa, która jest raczej oczywista i zidentyfikowana, ma jeszcze nieodkrytych kart. Niemcy dokonywali ludobójstwa na polskim narodzie z precyzyjnie wyznaczonym celem. Wyniszczenie wyższej czy średniej i wyższej warstwy narodu polskiego, a reszty podporządkowanie jako klasy niewolników. Intelligenzaktion, a później akcja AB były skrupulatnie przygotowanymi operacjami. Niemcy najpierw znaleźli przedstawicieli polskiej inteligencji, a na podstawie list aresztowali ich i dokonywali masowych egzekucji. To były te akcje, które my nazywamy akcją "Tannenberg" w Wielkopolsce, "Fort VII", "zbrodnią pomorską" czy też "zbrodnią na Szwedzkich Górach". Niemcy zamordowali w sumie ponad 5 mln polskich obywateli. Zmierzali nie tylko do unicestwienia państwa polskiego, ale do unicestwienia biologicznego narodu polskiego. Polska w wyniku niemieckiej okupacji straciła nie tylko miasta, wsie, infrastrukturę, fabryki, ale także zrabowane dobra kultury. Wielu niemieckich zbrodniarzy po wojnie pełniło ważne funkcje w Niemczech. Berlin nigdy nie rozliczył się ze zbrodni, uważając temat reparacji za zamknięty. Tą sprawą od kilkudziesięciu godzin żyje cały, nie tylko sportowy, świat. Lider rankingu tenisistów Novak Djoković został zatrzymany na lotnisku w Melbourne po tym, jak australijskie władze unieważniły jego wizę przez brak szczepienia przeciw koronawirusowi. Serbowi grozi deportacja. Od kilku tygodni udział Novaka Djokovicia w Australian Open stał pod znakiem zapytania. Lider rankingu ATP nie chciał przedstawić organizatorom dowodu na pełne zaszczepienie, które było warunkiem uczestnictwa w turnieju. Djoković to zwycięzca 20 turniejów wielkoszlemowych i każda jego absencja ewentualna jest dla kibiców czymś nieprzyjemnym. We wtorek władze stanu Wiktoria w Australii udzieliły mu jednak zgody na udział w zawodach. "Spędziłem fantastyczny czas z bliskimi, a teraz ruszam w drogę dzięki specjalnej przepustce". Rozgorzała dyskusja, dlaczego tenisista jest traktowany inaczej niż mieszkańcy Australii i inni turyści. To hańba. Każdy z nas musi się szczepić, a nagle przyjeżdża ktoś z zagranicy i może grać. Skandal, nie będę tego oglądać. Reakcja australijskiego rządu była szybka. Wiza dla Novaka Djokovicia została cofnięta. Nie przedstawił on odpowiednich dowodów, aby wjechać na terytorium Australii. Zapadła decyzja, że Djoković ma wrócić do Serbii. Tenisista się od niej odwołał. Ostateczny wyrok poznamy w poniedziałek. Na razie "Nole" został skierowany do hotelu dla imigrantów. Tak wyglądają serwowane tam posiłki. Trzymają go tam jak więźnia. To niesprawiedliwe, niehumanitarne. Jest w małym, brudnym hotelu, pełnym robaków. Mamy nadzieję, że da radę. Źle, że stało się to sporem prawnym. Nikt nie powinien podróżować przez pół świata, jeżeli jest duża szansa, że od razu będzie musiał wrócić do domu. Jednak jeżeli nie przestrzegasz prawa, które obowiązuje w Australii i które popiera większość Australijczyków, nie możesz wjechać na teren państwa. Szkoda, że brak porozumienia władz stanu Wiktoria z rządem Australii najbardziej uderzył w legendę tenisa i wizerunek dyscypliny na całym świecie.