Szansa na pokój. Gaza czeka na wynik rozmów w Egipcie. Zostaje w areszcie. Ukrainiec podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Świadek czy podejrzany? Prokuratura czeka na Zbigniewa Ziobrę. 19.30, Zbigniew Łuczyński. Dobry wieczór. Na wynik tych rozmów czeka świat, ale w przeddzień rocznicy brutalnego zamachu Hamasu na Izrael i po roku krwawych działań wojennych, które kosztowały życie dziesiątki tysięcy Palestyńczyków, to żyjący tam ludzie mają nadzieję na choćby kruchy pokój. W Egipcie trwają mediacje oparte o plan Donalda Trumpa. W Tel Awiwie, w którym także bliscy zakładników więzionych przez Hamas czekają na wynik mediacji, jest Anna Kowalska. Powiedz, czy jest szansa na zawieszenie broni? Chyba największe od początku tej wojny. Rozmowy rozpoczęły się 2 godziny temu. Negocjatorzy mają dopinać techniczne szczegóły. To zawieszenie broni jest na wyciągnięcie ręki, ale czy przerodzi się w stały pokój? Plan na pokój ma 20 punktów i przygotował go Donald Trump, który naciska na Izrael i Hamas. Rodziny 48 izraelskich zakładników zaapelowały do komitetu noblowskiego o przyznanie mu pokojowej nagrody Nobla. Ten konflikt trwa 730 dni. Pochłonął ponad 60 tysięcy ludzkich istnień. Dlatego "dość" mówi cały świat. Od Turcji, przez Maroko, aż po Holandię. Pokoju na Bliskim Wschodzie domaga się już niemal cały świat. Dla nas, teraz, najważniejszym celem jest zawieszenie broni, pomoc humanitarna, uwolnienie zakładników i więźniów. Na ulice, tylko w Europie, wyszły setki tysięcy pro-palestyńskich demonstrantów. Antywojenne protesty trwają też na ulicach Izraela. Tu w Tel Awiwie... Nie mogę oddychać z nerwów. Nigdy nadzieja nie bolała tak bardzo. Protestujemy już od 2 lat. Miejmy nadzieję, że to się wreszcie skończy. ...i w Jerozolimie, gdzie demonstranci całą noc stali przed domem premiera Benjamina Netanjahu, domagając się natychmiastowego rozejmu. Bliski Wschód z zapartym tchem czeka na efekt rozmów, które właśnie rozpoczynają się w egipskim Szarm El Szejk. Jeszcze nigdy rozmowy pokojowe na Bliskim Wschodzie nie odbywały się na tak wysokim szczeblu. Uczestniczą w nich przedstawiciele izraelskiego rządu i przywódcy Hamasu oraz mediatorzy z Kataru i Stanów Zjednoczonych. Według Waszyngtonu, rozejm to już tylko kwestia dni. Pracujemy bardzo szybko. Myślę, że pójdzie bardzo szybko. Spotkania wydają się bardzo udane. Przekonamy się. Wkrótce damy znać. Hamas zgodził się już uwolnić izraelskich zakładników, a izraelski rząd obiecał ustanie walk i stopniowe wycofanie wojsk ze Strefy Gazy. Więcej znaków zapytania stoi za pytaniem: co dalej? Plan Donalda Trumpa zakłada demilitaryzację Hamasu i nowe rządy w Gazie, a tu porozumienia nie ma. To będzie przedmiotem negocjacji. Oczywiście nie mogę powiedzieć, czy Hamas się na to zgodzi. Myślę, że to możliwe. Mam nadzieję, że tak się stanie. A zatem jeśli to się nie stanie, prezydent Trump powiedział, że całkowicie poprze Izrael w zdecydowanym działaniu przeciwko Hamasowi. Przywódcy Hamasu domagają się gwarancji, że Izrael nie wznowi wojny po uwolnieniu zakładników. Jeśli obie strony konfliktu dojdą do porozumienia, rozejm wejdzie w życie w ciągu 72 godzin. Na razie Siły Obronne Izraela nadal przeprowadzają ataki na Gazę, w ciągu doby zginęło w nich co najmniej 20 Palestyńczyków. Izrael deportował dziś kolejną grupę aktywistów z zatrzymanej flotylli do Gazy. Wśród nich są Polacy: poseł Franciszek Sterczewski oraz aktywiści Nina Ptak i Omar Faris. Według polskiego organizatora akcji z Izraela zostali przetransportowani do Grecji, stamtąd trafić mają do Polski. Wśród ponad 170 deportowanych dziś z Izraela aktywistów z 19 różnych krajów znalazła się Greta Thunberg. Wołodymyr Ż. podejrzany przez niemieckie służby o uszkodzenie gazociągów Nord Stream pozostanie w tymczasowym areszcie w Polsce przez następne 40 dni. Mężczyzna był objęty Europejskim Nakazem Aresztowania na wniosek niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Grozi mu kara wieloletniego więzienia, ale jego wydanie wzbudza kontrowersje i protesty nie tylko Ukraińców. Bohater czy przestępca? Nie na taką decyzję sądu liczyła obrona i rodzina Wołodymyra. Uważamy, że to jest niesprawiedliwe. Będziemy walczyć dalej, będziemy robić wszystko, żeby wrócił do domu. Wołodymyr Ż., podejrzany przez Niemcy o wysadzenie gazociągu Nord Stream, pozostanie w areszcie. Ubolewam jako obrońca, że przy takich zarzutach, które strona niemiecka kieruje wobec mojego klienta, nie może on odpowiadać w Polsce z wolnej stopy. Prokurator wnioskował o przedłużenie tymczasowego aresztu na sto dni. Sąd wydłużył areszt, ale na 40 dni. Dotychczasowe czynności, które były wykonywane, w ubiegłym roku wykazały, że pana nie było w miejscu zamieszkania, w związku z tym sąd przyjął, że istnieje obawa ukrycia się i ucieczki. Europejski Nakaz Aresztowania Wołodymyra strona niemiecka wydała rok temu. Na decyzję sądu czekała dziś żona Wołodymyra. Julianna była świadkiem zatrzymania, do którego doszło tydzień temu. Był wtorkowy poranek, godzina siódma. Zbieraliśmy się wtedy do pracy, a nasze dzieci do szkoły. To był szok. Wołodymyr z rodziną mieszka w Polsce od trzech lat, prowadzi działalność gospodarczą. Do tej pory żyli normalnie, planowali kupić własne lokum. Ukraińską rodzinę pod sądem wspierali dziś demonstranci. Wołodymyr to taki bohater? Ktokolwiek to zrobił, jest bohaterem nie tylko Ukrainy, ale i Polski. 7 miesięcy po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie - we wrześniu 2022 roku - na dnie Morza Bałtyckiego doszło do zniszczenia gazociągu Nord Stream, którym transportowano gaz z Rosji do Niemiec. Tuż po wysadzeniu gazociągu Radosław Sikorski nie krył zadowolenia. Dziś wicepremier, pytany o decyzję sądu, ucina krótko. Nie chciałbym wpływać na stanowisko polskiego niezawisłego sądu. Niemieccy śledczy o wysadzenie gazociągu podejrzewają grupę siedmiu osób. Wołodymyr był nurkiem głębinowym i to między innymi z takich osób miała składać się grupa. Popieramy Ukrainę i będziemy ją nadal popierać, jednak Niemcy to państwo prawa. To jest, wydaje mi się, poważna postawa potępienia imperializmu rosyjskiego i zbrodni rosyjskiej. O wydaniu Niemcom obywatela Ukrainy zdecyduje sąd. Ma na to sto dni. Polska powinna mieć więcej czasu, choćby z tego powodu, że w całej sprawie jest kontekst polski. Powinniśmy się zastanowić, w jaki sposób prawnie i politycznie tego człowieka ochronić, bo, to co zrobił dla bezpieczeństwa energetycznego i nie tylko Polski, Ukrainy, jest nie do przecenienia. Wołodymyr Ż. nie przyznaje się do winy. Wyjdzie z aresztu 9 listopada. Zgodnie z niemieckim prawem grozi mu do 15 lat więzienia. Ogromna kontrofensywa Ukrainy, która pogłębia kryzys paliwowy w Rosji. Drony uderzyły m.in. w morski Terminal Naftowy w Teodozji, strategiczny dla Rosji punt zaopatrzenia rosyjskiego wojska w paliwa. Rosjanie walczą z ogromnym pożarem, a główna trasa prowadząca na Most Krymski została zamknięta. Ukraińskie drony miały być także widziane w pobliżu Moskwy. To moment ataku ukraińskich dronów na Morski Terminal Naftowy w Teodozji. W ogniu stanęła jedna z największych baz paliwowych na okupowanym przez Rosję Krymie. "Strategiczny punkt" - tak atak uzasadnia Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy. Terminal mógł przechowywać 250 tysięcy m3 paliw. Pożar był tak wielki, że Moskwa zamknęła Szosę Kerczeńską, czyli drogę, która prowadzi z Krymu do kontynentalnej części kraju. Paraliż logistyki Półwyspu Krymskiego jest bardzo ważny, bo stamtąd operują różne środki rosyjskie służące do ataku na Ukrainę, tamtędy idzie ważna część logistyki rosyjskiej wykorzystywanej w tej wojnie. To jeden z największych kontrataków Ukrainy na rosyjskie cele od początku wojny. Poza okupowanym Krymem Kijów uderzył w elektrociepłownię w Klińcach i Zakłady Chemiczne, w których produkuje się m.in. materiały wybuchowe. Nasze drony atakujące rosyjskie złoża naftowe są znaczącym dowodem siły Ukrainy. Nigdy w historii obrona Ukrainy nie była tak dalekosiężna i tak namacalna dla Rosji. Rosjanie z Biełgorodu ukraiński kontratak oglądają kolejną dobę. Drony z Kijowa atakują energetykę miasta w noc i w dzień. Doznaliśmy znacznych uszkodzeń sieci elektrycznej w siedmiu rejonach, a prawie 40 tys. mieszkańców jest pozbawionych prądu. Osłabianie tych zasobów energetycznych Rosji wpływa i długofalowo na gospodarkę rosyjską, ale także na możliwości armii bieżące. Ukraińskie uderzenia natychmiast wpłynęły na rynek paliw. Deficyt sięga obecnie 56% zapotrzebowania. Nie sądzę, żeby nastąpiła jakakolwiek poprawa do Nowego Roku. Dlaczego? Braki dotyczą całej Rosji. Moja żona wróciła z Archangielska. Dokładnie ta sama sytuacja. Na stacjach benzynowych nie ma paliwa. W anektowanym Krymie i Sewastopolu liczba stacji z dostępną benzyną zmalała dwukrotnie. Od końca września mieszkańcy mogą tam kupić maksymalnie 30 litrów benzyny. To jest 19.30 w poniedziałek, a co dziś jeszcze w programie? MON zachęca sektor prywatny. Jeżeli ktoś, kto ma jakiś unikalny produkt, napisze do nas, odezwiemy się do niego. Prywatny sektor w zasadzie wszystko może zaoferować polskiej armii. Uwaga na czad. Policjantów powiadomił sąsiad, bo od pewnego czasu nie widział osób, które tam zamieszkiwały. W szoku byłam, jak się dowiedziałam, i mąż kupił czujnik od razu. Będzie zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego ministra sprawiedliwości Zbigniew Ziobrę. Podstawy ku temu znalazła komisja śledcza ds. Pegasusa po przesłuchaniu, w którym polityk przyznał, że był inicjatorem zakupu sytemu. "Wszyscy równi wobec prawa" - napisał na platformie X wiceprzewodniczący komisji. O szczegółach Bartosz Filipowicz. Czy Zbigniew Ziobro może stanąć przed prokuratorem? Zbigniew Ziobro na pewno stanie przed prokuratorem, pytanie w jakim charakterze: czy świadka, czy podejrzanego. Były minister sprawiedliwości w rządach PiS będzie musiał odpowiedzieć na pytania śledczych o swoją rolę w aferze Pegasusa. To skutek zeznań, które Zbigniew Ziobro złożył w ubiegłym tygodniu przed komisją śledczą. Ja byłem inicjatorem zakupu tego systemu, byłem inicjatorem przekazania środków na zakup Pegasusa ze środków Ministerstwa Sprawiedliwości. Konkretnie ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Zakup oprogramowania z tych pieniędzy był - zdaniem prokuratury - złamaniem prawa. Świadek mówił m.in. o zakupie Pegasusa, o tym jaką kto odegrał rolę, więc jest oczywiste, że chcemy dołączyć tę depozycję przed komisją do akt postępowania. Zarzuty w tej sprawie ma już były zastępca Ziobry, Michał Woś, który podjął ostateczną decyzję o wydaniu środków z Funduszu. Co Zbigniew Ziobro wielokrotnie przypominał. Dziękuję Michałowi Wosiowi. Dla mnie minister konstytucyjny może zasłaniać się każdym pełnomocnikiem, na końcu to on ponosi pełną odpowiedzialność. Przypomniał wiceprzewodniczący komisji, do której śledczy zwrócili się o przesłanie nagrania, stenogramu i protokołu z przesłuchania Ziobry. Ale Prokuratura Krajowa z komisji dostanie także zawiadomienie o popełnieniu przez niego przestępstwa. Nielegalne, w naszym przekonaniu, przekazanie 25 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości do CBA, jak również wątek nielegalnego wykorzystywania oprogramowania Pegasus. Ja uważam osobiście, że jest zasadnym stawianie zarzutów Zbigniewowi Ziobrze. Dla PiS te zarzuty są polityczne. Jak Polska będzie krajem praworządnym, to za to ministrowi Ziobrze wystawi się pomnik. Teza o tym, że system był kupiony po to, rzekomo rzecz jasna, żeby prześladować opozycję, a tak w rzeczywistości nie było. Inwigilowani Pegasusem nie byli wyłącznie przestępcy, ale też przeciwnicy władzy PiS, także przedstawiciele ówczesnej opozycji. Np. Jacek Karnowski, gdy był prezydentem Sopotu. Dziś nie ma wątpliwości, że Zbigniew Ziobro na zarzuty zasłużył. Publicznie zadawałem z trybuny sejmowej pytanie, czy mam się zaliczać do handlarzy narkotyków, czy do terrorystów, czy do szpiegów, bo wobec takich osób ten instrument miał być wykorzystywany. Komisja ma złożyć zawiadomienie do prokuratury w sprawie Ziobry w połowie tygodnia. Zbigniew Ziobro nie uznaje Komisji Śledczej ds. Pegasusa i wielokrotnie unikał przesłuchania. Swoje zeznania w końcu złożył i wszystko wskazuje na to, że będzie to musiał zrobić także stając przed prokuratorem. I tu, byłemu ministrowi sprawiedliwości, unikać przesłuchania będzie zdecydowanie trudniej. Innowacja, coś interesującego, coś co przyda się siłom zbrojnym - to wszystko polskie firmy mogą wykorzystać i skontaktować się wojskiem polskim. Specjalny formularz skierowany do przedsiębiorców przygotowało właśnie Ministerstwo Obrony Narodowej. Produkty, szkolenia, usługi, czy projekty, to wszystko może być wcielone w życie i wesprzeć naszą armię. A jaka jest droga od pomysłu do realizacji? Czołgi K2 mają stanowić trzon naszych wojsk pancernych. Polska już sprowadziła z Korei 180 takich maszyn. Zamówiła drugie tyle. Z tym, że częściowo wyprodukuje je już sama. W wysokości 850 milionów złotych. To dzięki tej umowie na rozbudowę fabryki Bumar-Łabędy w Gliwicach. Mam nadzieję, że to będzie dobre, i dla miasta, i dla zakładu, i dla całej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, nie mówiąc już o polskiej obronności. Bumar-Łabędy to jedna z kilkudziesięciu państwowych spółek w ramach Polskiej Grupy Zbrojeniowej. PGZ dominuje na polskim rynku razem z wielkimi światowymi koncernami. Wojsko Polskie za granicą kupuje choćby takie myśliwce F-35, które zaczną trafiać do polskich sił powietrznych za kilka miesięcy. Ministerstwo Obrony Narodowej chce jednak, by do głosu doszły też rodzime firmy prywatne. I zaprasza do współpracy. Takie firmy dzisiaj powstają jak grzyby po deszczu. Ale - jak mówi Cezary Tomczyk - mają problem, żeby przebić się ze swoimi projektami przez wojskową biurokrację. Jeżeli ktoś, kto ma jakiś unikalny produkt, napisze do nas, odezwiemy się do niego, jeżeli wojsko uzna, że ten produkt rokuje i może być wykorzystany w przyszłości przez polskie siły zbrojne. Stworzono specjalny formularz kontaktowy dla takich firm. Informacje mają być odpowiednio kierowane do działów polityki zbrojeniowej, wojsk bezzałogowych, wojsk obrony cyberprzestrzeni, wojskowej służby zdrowia, innowacji czy agencji uzbrojenia. Prywatny sektor w zasadzie wszystko może zaoferować polskiej armii. My, mówiąc słowami polityków, nie mamy alergii ani na państwowy, ani na prywatny przemysł, wręcz przeciwnie. Zdaniem ekspertów, nowe podejście do modernizacji polskiej armii - ramię w ramię z cywilnym biznesem - może dać szybkie efekty. Dzisiaj innowacyjność często leży poza sektorami klasycznymi, czyli poza klasycznym sektorem przemysłu zbrojeniowego, przemysłu obronnego. To choćby drony. Takie maszyny produkuje polska firma prywatna. Kupuje je ukraińska armia. Pierwsze zamówienia złożyła też Polska, która może zyskać także na cywilnych projektach dotyczących cyberprzestrzeni. Nie zawsze jest tak, że zdajemy sobie sprawę, że na rynku pojawił się jakiś produkt, który np. może być innowacyjny, albo ciekawy z punktu widzenia wojska. Informatycy cywilni i firmy mocno rozwinięte, które są wiodącymi na świecie tak naprawdę, możemy być z nich dumni, mają wiele do powiedzenia i do podpowiedzenia armii. Teraz armia melduje gotowość do korzystania z tych podpowiedzi. Koniec WIBOR, na horyzoncie pojawia się POLSTR. Zmiana wskaźnika miała być dobrą wiadomością dla tych wszystkich, którzy decydują się wziąć kredyt. Miała. Jednak czy zmiana zapowiadająca większą przejrzystość w kalkulowaniu kosztów oznaczać będzie niższe raty i przewidywalność opłat? Na razie kredyty hipoteczne w Polsce są niemal najdroższe w Europie. Czy to się może zmienić? Na pytanie o kredyt mieszkaniowy odpowiedź jedna: lekko nie jest. Każdy chciałby płacić mniej. Trzeba pracować, żeby opłacić i tyle. Więc z jednej wypłaty ciężko. Dlatego trzeba na dwa, trzy etaty robić. Większość kredytów zaciągniętych kilka lat temu ma zmienne oprocentowanie, czyli także WIBOR. W uproszczeniu chodzi o koszt, po jakim banki udzielają sobie nawzajem pożyczek. To zaś w połączeniu z marżą banku wpływa na wysokość oprocentowania naszych kredytów. Ale wskaźnik WIBOR wzbudzał wiele wątpliwości. Stopy procentowe, referencyjne nie odzwierciedlały faktycznych transakcji na rynku. O zmianie mówiło się od kilku lat. Ta właśnie nadchodzi. I nazywa się POLSTR. Ministerstwo Finansów jeszcze w tym roku wyemituje pierwsze obligacje oparte na wskaźniku POLSTR. Pierwsze kredyty mieszkaniowe z POLSTEREM ruszą w przyszłym roku. Za trzy lata ma całkowicie zastąpić WIBOR. Nowy wskaźnik jest oparty na faktach, na tym, co rzeczywiście już się zadziało, jak się zmieniły stopy procentowe, no a w przypadku WIBOR-u my mamy tam prognozę. WIBOR bazuje na deklaracjach banków, po jakiej cenie chcą pożyczać sobie pieniądze. Nie zawsze odzwierciedla koszt pieniądza. POLSTR zaś opiera się na rzeczywistych jednodniowych transakcjach depozytowych między instytucjami kredytowymi i finansowymi. Wskaźnik POLSTR usuwa wady WIBOR-u, ale nie usuwa jednej ważnej cechy - nie usuwa ryzyka zmiennej stopy procentowej. Nasze raty mogą być aktualizowane co miesiąc, a nie tak jak do tej pory, zgodnie z zapisami umów, trzy, sześć miesięcy. Kluczowe pytanie brzmi: co to zmieni dla kredytobiorców? Jeżeli ktoś liczył na to, że to obniży jakoś ratę, to nie, różnice będą minimalne. Jarosław Sadowski przygotował dla nas to wyliczenie dla pół miliona złotych kredytu hipotecznego na 30 lat. Rata z POLSTRem wyniosłaby 3180 złotych. Zaledwie 46 złotych mniej od tej z trzymiesięcznym WIBOREM i trzy złote wyższa od tej z sześciomiesięcznym. Minister finansów przekonuje, że POLSTR będzie korzystniejszy, gdy ustabilizują się stopy procentowe. Ale o tym decyduje NBP. Obecnie wynoszą 4,75%. Inflacja w Polsce bardzo szybko spada. A stopy procentowo są wciąż wysoko. Nasze kredyty mieszkaniowe są niemal najdroższe w całej Unii. Takie oprocentowanie mają te obecnie udzielane. Nieznacznie wyprzedzają nas tylko Węgry. Na przeciwnym biegunie jest Malta. Dwukrotnie niższe oprocentowanie jest w Niemczech czy Francji. W Polsce generalnie pieniądz jest drogi, nie jesteśmy w strefie euro, jesteśmy krajem dość szybko zadłużającym się, pożyczamy pieniądze na rynkach międzynarodowych dość drogo i to się odbija na cenach kredytów hipotecznych. Z drugiej strony też konkurencja na rynku kredytów hipotecznych nie jest zbyt duża. Być może za kilka lat WIBOR i POLSTR nie będą miały takiego znaczenia. 80% tegorocznych kredytów hipotecznych ma stałą stopę procentową. Pierwsze ofiary czadu w rozpoczynającym się sezonie grzewczym. W Puławach na Lubelszczyźnie znaleziono ciała 3 osób: mężczyzny i dwóch kobiet. Zginęły także 2 psy. Wiele na to wskazuje, że do dramatu doszło na skutek zatrucia tlenkiem węgla. Czad nazywany cichym zabójcą, każdego roku zabija kilkadziesiąt osób. Dlatego ważne jest używanie odpowiednich czujników. W tym domu doszło do tragedii. Wysokie stężenie czadu i 3 ofiary śmiertelne. Ktoś z okolicznych mieszkańców zaczepił przejeżdżający patrol policji. Zaniepokojony tym, że sąsiedzi nie wychodzą od kilku dni z domu. Niestety było już za późno. W pomieszczeniu na łóżku znaleźli nieprzytomnego mężczyznę, a w pokoju obok, również na łóżku, 2 nieprzytomne kobiety niedające oznak życia. W środku odnaleziono też 2 martwe psy. Dramat rozegrał się w Puławach w woj. lubelskim. Współczuję tym ludziom, znałem ich. Od początku roku w Polsce w wyniku zatrucia czadem zmarło już 30 osób. W szoku byłam, jak się dowiedziałam i mąż poleciał kupił czujnik od razu. Bo ten dźwięk może uratować życie. To wydatek rzędu 100, 200 złotych. Cena warta życia. Jest to jedyne urządzenie, które może nas ostrzec przed zagrożeniem, ponieważ np. tlenek węgla jest bezbarwny, bezwonny, nie jesteśmy w stanie go wykryć ludzkimi zmysłami. A nawet w niskich stężeniach jest niebezpieczny dla ludzkiego organizmu. Zatrucie toksyną można jednak łatwo rozpoznać. To ból głowy, osłabienie, zmęczenie, nudności i senność. Gdy w porę nie zareagujemy - konsekwencje mogą być tragiczne. Może dać trwałe uszkodzenie zarówno mózgu, ośrodkowego układu nerwowego, jak również doprowadzić do zawału serca, nawet u osoby młodej, bez choroby wieńcowej. Wystarczy niesprawna wentylacja, czy źle działający piec. Podstawą jest dokonanie przeglądów okresowych i to są przeglądy obowiązkowe, czyli co roku powinniśmy sprawdzić przewody wentylacyjne, instalację gazową, przewody kominowe i raz na 5 lat - instalację elektryczną. Brak przeglądów to igranie z własnym zdrowiem i życiem, bo czad zabija. Przy dużych stężeniach - nawet w kilka minut. Tlenek węgla jest cichym zabójcą, dlatego że człowiek go wdychając, momentalnie zasypia, w zależności od stężenia. O ostrożność apelują nie tylko służby. Państwo Szadkowscy w Wigilię stracili 2 synów 9- i 12-letniego. W domu nie było czujnika. Wcześniej też w telewizji oglądałem różne informacje na temat czujników, na temat przeglądów, ale po prostu jakoś nie zwracałem na to uwagi. I chcę wszystkich tutaj właśnie przestrzec przed tym, żeby zwrócili na to uwagę. Bo czasem tylko tyle wystarczy, żeby uniknąć tragedii. Mogli wprowadzić na rynek co najmniej 2,5 tony narkotyków. Zaopatrywali grupy przestępcze z całego kraju. Wywodzą się ze środowiska pseudokibiców Legii Warszawa. Rozbijanie gangu rozpoczęło się już pod koniec ubiegłego roku, ale największą akcję przeprowadzono pod koniec września. Zatrzymano wtedy sześć osób, w tym domniemanego przywódcę gangu. O szczegółach narkobiznesu kiboli Marek Smółka. 2,5 tony narkotyków. Co najmniej tyle ma na koncie kibolski gang rozpracowany przez policję. Od końca zeszłego roku do września tego roku w kilku akcjach policji zatrzymanych zostało dziewięć osób. Mówimy tutaj o hurtownikach, o magazynierach, o dilerach. Wszyscy ze środowiska pseudokibiców warszawskiej Legii. Grupa sprowadzała znaczne ilości narkotyków z Niderlandów oraz Hiszpanii i rozprowadzała na terenie Polski w różny, wszelaki sposób. Ta dystrybucja odbywała się fizycznie, jak i za pomocą automatów paczkowych. Wśród zatrzymanych był 37-letni Rafał S., szef grupy. Usłyszał zarzut kierowania grupą przestępczą. Reszcie prokurator zarzucił udział w grupie i wprowadzanie narkotyków do obrotu. Zabezpieczono gotówkę w łącznej kwocie 160 tysięcy. Jak również na poczet przyszłych kar i roszczeń dokonano zabezpieczeń na nieruchomości w łącznej kwocie 3 milionów złotych. Zebrane dowody były twarde, każda z zatrzymanych osób, decyzją sądu, trafiła do aresztu. To są bardzo trudne postępowania, bo grupy kibolskie są bardzo hermetyczne. Przeniknięcie do takich struktur przestępczych nie jest proste, ale nie jest niemożliwe. Rozbito bardzo wiele takich grup przestępczych. W policji zbudowano specjalne struktury do walki z przestępczością pseudokibicowską i to przyniosło efekty. Natomiast na miejsce jednej grupy pojawiają się kolejne. Struktura tej grupy była rozbudowana. Mają swoich rezydentów w Hiszpanii, gdzie produkują i eksportują marihuanę, w Holandii, skąd sprowadzają narkotyki syntetyczne. Te 2,5 tony narkotyków to może być wierzchołek góry lodowej. Grupa zaopatrywała inne gangi. Te grupy pseudokibiców są tym, czym w latach 90. były Pruszków i Wołomin. Może nie w tej skali, bo nie ma krwawych porachunków, nie ma wybuchów bomb, ale jest handel narkotykami na gigantyczną skalę. Obecność pseudokibiców na stadionach nie wynika bynajmniej z ich zainteresowania wydarzeniami sportowymi. Wiedząc, że jest tam środowisko bardzo hermetyczne, znając się wzajemnie, wiedząc, że jest to miejsce bezpieczne, to tam dokonują transakcji. Środowisko pseudokibiców, kibiców to też rynek zbytu. Więc siłą rzeczy oni tam kierują część tych narkotyków. Za udział w grupie przestępczej grozi do 8 lat więzienia, za kierowanie nią - do 15. Oni bardzo chętnie korzystają z tzw. instytucji małego świadka koronnego. Czyli złagodzenia kary w zamian za współpracę ze śledczymi. Policja i prokuratura zapowiadają kolejne zatrzymania. A na koniec "19.30" wracamy jeszcze do wydarzenia wczorajszego wieczoru. Sandra Meunier obserwowała wręczenie Nagrody Nike, najważniejszego wyróżnienia literackiego w Polsce. Zwyciężczynią tegorocznej edycji została Eliza Kącka, autorka eseju "Wczoraj byłaś zła na zielono". "To córka wyzwoliła we mnie pisarkę" - mówi o sobie nagrodzona. Ten wieczór należał do Elizy Kąckiej. Książka "Wczoraj byłaś zła na zielono" to pieśń miłosna skierowana ku innemu światu, jak mówi sama autorka. A chodzi o świat jej córki. To osobiste zapiski z okresu ciąży i wychowania dorosłej już córki w spektrum autyzmu. Choć takie słowo, ani żadne inne sformułowanie medyczne, nie pada ani razu. Stoję na tej scenie również jako matka. Jako matka-literatka, jako jedna z wielu, która słyszała niemy krzyk swojego dziecka. I swój własny. Gromkie brawa usłyszała też córka autorki... Bohaterko literacka! ...która dołączyła do mamy-literatki na scenie. Pisałam ją oczywiście dla swojego dziecka i dla siebie, ale też pisałam, myśląc o innych matkach i ludziach, którzy mają wrażliwość na inne światy. Ta sama książka zwyciężyła też w plebiscycie czytelników. To, że tak się stało, mam wrażenie, że wzmacnia siłę tej książki i tylko jest dowodem na to, że ona trafia na różnych poziomach. Według jury, to powinna być lektura obowiązkowa. Książka momentami bawi. Przede wszystkim jednak pokazuje jak cierpliwie otwierać się na drugiego człowieka. Ile mogą znaczyć słowa i jak to jest widzieć je w kolorach. W "19.30" to wszystko. W studiu jest już Justyna Dobrosz-Oracz. A to znaczy, że za chwilę padną ważne pytania. Dziś do ministra finansów i gospodarki Andrzeja Domańskiego. Zostawiam państwa z "Pytaniem Dnia", do zobaczenia.