Gdańsk w roli stolicy Unii Europejskiej - spotkanie rządu i komisarzy. Premier zapowiada stanowcze kroki. Za 100 dni wybierzemy nowego prezydenta. Lista chętnych jest długa. Nowy ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce. Monika Sawka, dobry wieczór, "19.30", zaczynamy. Premier podczas wizyty europejskich komisarzy w Gdańsku zapowiada wojnę ze zorganizowaną przestępczością obcokrajowców. Przekonuje, że każdy, kto gości w Polsce i brutalnie narusza prawo, będzie deportowany. I deklaruje po raz kolejny, że Polska nie zgodzi się na przymusową relokację migrantów. Opozycja odpowiada: czas na konkrety. Serce Europy biło w Gdańsku. Unijni komisarze i szefowa Komisji Europejskiej przyjechali do Europejskiego Centrum Solidarności. Było spotkanie z Lechem Wałęsą i zwiedzanie wystawy. Ale głównym celem były rozmowy z polskim rządem. Wszystko pod hasłem: bezpieczeństwo. Bo to priorytet polskiej prezydencji w Unii. UE musi stanąć na wysokości zadania wobec zmieniających się okoliczności. Te okoliczności to zagrożenie ze strony Rosji. Stąd konieczność zwiększania europejskich wydatków na obronność. Bruksela zdaje sobie z tego sprawę. Musimy wydawać więcej, wydawać lepiej i wydawać razem. Kraje Wspólnoty muszą razem inwestować choćby w zabezpieczenie wschodniej granicy Polski - przekonywał premier. Bo to też wschodnia granica Unii. Europa musi inwestować dużo więcej i odważniej, jeśli chodzi o zabezpieczenie wschodniej granicy na lądzie, w tym w infrastrukturę związaną z Tarczą Wschód. Jest zgoda co do idei. Jednak zdaniem eksperta trudno o zgodę co do sposobu znalezienia miliardów euro na obronność. Na stole jest wiele pomysłów: zaciągnięcie wspólnego długu - tak jak po pandemii, może jakieś dochody własne, podatki unijne, zwiększenie składki - chociaż to akurat jest mało prawdopodobne. Doprowadzić do kompromisu w tej sprawie to zadanie na najbliższe miesiące. Ale bezpieczeństwo Europy to też szczelne granice i polityka migracyjna. Szef rządu niedawno zapowiedział, że Polska nie zgodzi się na przymusową relokację migrantów. Bo przyjęła już niemal 2 mln uchodźców z Ukrainy. Opozycja nie wierzy w te zapewnienia. Czas na działania i konkrety. Niech przedstawi plan, w jaki sposób ten pakt migracyjny ma Polski nie dotknąć. Dziś premier powtórzył tę deklarację - tym razem stojąc tuż obok Ursuli von der Leyen. Jeśli komuś do głowy przyjdzie gdzieś w Europie, żeby uznać, że Polska ma jeszcze wziąć inne ciężary na siebie, to niezależnie od tego, kto to będzie mówił, ja powiem, że Polska tego nie będzie realizowała. Koniec, kropka. A to reakcja szefowej Komisji Europejskiej. UE będzie to brała pod uwagę i będzie szanowała tę nadzwyczajną solidarność. Premier zapowiedział też rządowy plan deportacji obcokrajowców z Polski. Chodzi o członków zorganizowanych grup przestępczych. Szef rządu zwrócił się w tej sprawie do ministrów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Każdy, kto gości w Polsce i w sposób brutalny narusza prawo, będzie deportowany z Polski. W najbliższych dniach te decyzje będą miały swój praktyczny wymiar. Zjazd komisarzy to też okazja do wyrażenia niezadowolenia z unijnej polityki. Przed Europejskim Centrum Solidarności protest rolników i Solidarności przeciwko umowie z Mercosur i Zielonemu Ładowi. To nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska. Unijni liderzy w Gdańsku rozmawiali o polityce klimatycznej. Szukamy nowych, bardziej elastycznych, zdecydowanie bardziej pragmatycznych i przyjaznych sposobów ochrony klimatu i środowiska. Które jednocześnie nie będą oznaczać wyższych cen energii. A teraz wyścig do wyborców. Są deklaracje, spotkania i seria niewygodnych pytań. Za sto dni wybierzemy prezydenta. Kampania nabiera więc tempa. A kandydaci z największym sondażowym poparciem napinają polityczne mięśnie. 100 dni przed wyborami kandydaci popierani przez największe polityczne partie coraz mocniej stawiają akcenty. Rafał Trzaskowski dziś w Kujawsko-Pomorskiem. Mówił o stawce majowych wyborów. Karol Nawrocki - dziś nieobecny - wczoraj na Mazowszu. Koncentrował się na krytyce rządu i UE. Nie dla Zielonego Ładu, bo on niszczy polskiego rolnika, polskiego leśnika. Ten postulat pada na niemal wszystkich spotkaniach kandydata popieranego przez PiS. Choć to właśnie rząd PiS na Zielony Ład się zgodził. Zielony Ład to wielka szansa dla rolnictwa w Polsce. To fragment spotu polityka PiS i unijnego komisarza ds. rolnictwa sprzed 4 lat. Rząd PiS-u nie potrafił załatwić ani jednej istotnej rzeczy. Morawiecki w ciemno podpisywał wszystko, jeżeli chodzi o Zielony Ład. Obywatelski kandydat popierany przez PiS wzorem Donalda Trumpa... Drill baby, drill. ...chce opierać politykę energetyczną na wydobyciu. Mamy prawo do naszego surowca, tym surowcem jest czarne polskie złoto, czyli węgiel, łapy precz od polskiego węgla, wydobywajmy, rozwijajmy. Rafał Trzaskowski... Potrzebna jest transformacja energetyczna. ...mówi o dotowanych przez Unię inwestycjach. Chodzi o niskoemisyjny transport, oszczędzanie energii i jej odnawialne źródła. Wiecie, po co? Przede wszystkim to wykończy Putina, bo wtedy Putin i wielu złych dyktatorów na świecie zostanie wykończonych, bo oni tylko i wyłącznie polegają na sprzedaży ropy i w konsekwencji cena energii powinna spaść. Karol Nawrocki przekonuje jednak, że jego kontrkandydat i cała koalicja sprzyjają Rosji. Tak, pakt z Putinem. Choć jednocześnie sprzeciwia się szybkiemu przyjęciu Ukrainy do NATO i UE, także z powodów historycznych. Do czasu rozwiązania naszych spraw, w tym ekshumacji ofiar ludobójstwa wołyńskiego na Ukrainie, nie widzę przyszłości Ukrainy w UE i w NATO. Każdy, kto w tej chwili mówi, że Ukraina nie powinna być w NATO, tak naprawdę sprzyja Putinowi. Debata obu kandydatów jeszcze przed nami. Już wiadomo, że różnią ich także kwestie liberalizacji aborcji i związków partnerskich. Rafał Trzaskowski jest za, Karol Nawrocki - zdecydowanie przeciw. Kandydat Koalicji Obywatelskiej swój program przedstawił podczas konwencji w Gliwicach. To przede wszystkim gospodarka, bezpieczeństwo i wyrównywanie szans. Konwencja programowa Karola Nawrockiego ma się odbyć za miesiąc. Sondaże dają przewagę Rafałowi Trzaskowskiemu. Według tych ostatnich różnica między nim a obywatelskim kandydatem popieranym przez PiS wynosi od 8 do ponad 13 punktów procentowych. Ale przed nami jeszcze 100 dni kampanii. Jako pierwszy swój start w tym wyścigu ogłosił kandydat Konfederacji. Dziś Sławomir Mentzen wyborcom pokazuje kampanię od kuchni. Na spotkaniach nie ma miejsca na zadawanie pytań. Pytania, ale od dziennikarzy, pojawiają się po ostatnim posiedzeniu Sejmu. Sławomir Ćwik z Polski 2050 oskarżył Mentzena o oszustwa w jego firmie. Kandydat Konfederacji odpowiedział w oświadczeniu, że to manipulacje. I teraz mówię, że zapraszam rodzinę. No scenariuszowo w słowa musimy to jeszcze ubrać. Tym wyróżnia się kampania Sławomira Mentzena. Kandydat Konfederacji swoich wyborców zaprasza za kulisy kampanii. - Synek, a dzwoniłeś do dziadka? - Tak, dzwoniłem. Za pomocą takiej kamerki w zmontowanych klipach pokazuje, jak wygląda jego kampanijny dzień. Dzień dobry. Sławomir Mentzen start w wyborach ogłosił jako pierwszy - już w sierpniu. Od tego czasu odwiedził ponad 120 miejscowości. Tak wygląda to na mapie. To spotkania otwarte. I to stąd płynie ten sam przekaz. A co potrafią nasi politycy? Wydawać pieniądze na głupoty. Wydawać nasze pieniądze na głupoty. Pieniądze na kompletne głupoty. Jak Tusk mówi, która jest godzina, sprawdzamy na zegarku, czy nie kłamie. ...która jest godzina, sprawdzamy na zegarku, czy nie kłamie. ...na zegarku, sprawdzamy, czy nie kłamie. Formuła spotkań z wyborcami nie zakłada możliwości zadawania pytań. Kandydat Konfederacji niechętnie też rozmawia z dziennikarzami i sam tym faktem się chwali. Nie robimy konferencji prasowej dla dziennikarzy. My zamierzamy spotykać się z wyborcami. Rolą dziennikarzy jest pytać o poglądy i stanowisko kandydata w imieniu naszych widzów. I tak te próby wyglądają w praktyce - tu pytanie o liberalizację prawa aborcyjnego. Doskonale pani wie, że nie popieram zabijania dzieci, natomiast zachowuje się pani wyjątkowo niekulturalnie, mówiłem, że nie ma teraz wywiadów. Dziś Sławomira Mentzena próbowaliśmy zapytać... ...o tę sytuację na środowym posiedzeniu Sejmu. Może poseł Mentzen opowie nam, jak zebrał od Polaków 12 mln zł przez fundację rodzinną, żeby nie płacić podatku. Te słowa posła Polski 2050 spotkały się z taką reakcją ze strony Sławomira Mentzena. Sławomir Mentzen w trakcie pana wystąpienia pukał się w głowę. Może go bolała, nie wiem. To świadczy chyba tylko o jego kulturze. Pana to zaskoczyło, że Sławomir Mentzen po pana wystąpieniu nie wyszedł na mównicę i się do tego nie odniósł? Ja celowo na koniec tego wystąpienia złożyłem wniosek formalny o sprawdzenie kworum, po to żeby Sławomir Mentzen miał szansę wyjść i zabrać głos. Kandydat Konfederacji do sprawy odniósł w oświadczeniu, gdzie informacje przedstawione przez posła Ćwika nazwał nieprawdziwymi i manipulacyjnymi. Choć jak twierdzi poseł Polski 2050, trudno wywnioskować z oświadczenia, co miałoby być nieprawdą i manipulacją. To jeszcze - w maksymalnym uproszczeniu - o co chodzi w sprawie? Sławomir Mentzen zrobił wszystko zgodnie z prawem. Wykorzystał sytuację i spieniężył swój biznes na bardzo dobrych warunkach, uzyskując bardzo wysokie ceny akcji, za 12 mln zł, bez gwarancji zysków w przyszłości dla akcjonariuszy. Poseł Sławomir Ćwik kandydatowi Konfederacji zaproponował ścieżkę sądową. Pan twierdzi, że kłamię, to przysługuje panu tryb procesu wyborczego. I za 24 godziny wszyscy w Polsce będą wiedzieli, czy kłamałem, czy nie. Tak też się stało. Sławomir Mentzen złożył pozew o ochronę dóbr osobistych i pozew w trybie wyborczym. Jest mowa o tanim prądzie i o wykluczeniu transportowym. Są deklaracje rozwoju budownictwa społecznego. I trudne pytania o jednoczesne poparcie i krytykowanie rządu. A do tego personalne pojedynki i symboliczne obrazki. Jak wygląda kampania u pozostałych kandydatów na prezydenta? Choć to nie był pociąg ekspresowy, to te zdjęcia pokazują, że kampania Szymona Hołowni w ostatnich dniach zdecydowanie przyspieszyła. Kandydat Trzeciej Drogi najpierw odwiedził Ostrołękę. Doprowadzenie do zmian energetycznych w Polsce, taniego prądu, do zniknięcia wykluczenia kolejowego, do tego, żeby mieszkania w Polsce były dostępne dla ludzi. Ostrołęka to miasto, gdzie regularnie wysokie poparcie zyskują kandydaci PiS. Były trudne pytania od mieszkańców. Ale od tych głosujących na koalicję rządową. Dlaczego pan się tak odcina? Wtedy, kiedy panu jest wygodnie, mówi pan: "Tak, nasz rząd". Ale potem pan podejmuje się ostrej krytyki. Zgodziłem się i głosuję zawsze z rządem, którym kieruje Donald Tusk. Donald Tusk powinien być premierem RP. Ale nie człowiek z Platformy, ani z PiS-u powinien być prezydentem RP. Wieczorem Hołownia wziął udział w noworocznym spotkaniu ludowców. Koalicjanci z PSL-u zapewniają, że będą wspierać Szymona Hołownię. Ostatni sondaż prezydencki daje Szymonowi Hołowni 4. Miejsce, z 7-procentowym poparciem. Pytany o ewentualne przekazanie poparcia w drugiej turze, odpowiada: Nie było żadnej umowy w tej sprawie. Były takie publiczne deklaracje w tej sprawie, że będziecie grać do jednej bramki. Nie było, kto je składał? Premier Tusk, z tego co pamiętam. W swoim imieniu, bo z nami o tym nie rozmawiał, nie było takich umów. Na kolei kampanię prowadziła też Magdalena Biejat. Kandydatka Lewicy w czwartek odwiedziła Podhale. Też mówiła o wykluczeniu transportowym i przekonywała, że gęsta sieć kolejowa to rozwój mniejszych regionów. Powinny się też tutaj zatrzymywać szybkie pociągi, które umożliwią połączenia z wielkimi ośrodkami. Tak jak ten pociąg, szanowni państwo. Ten pociąg powinien się tu zatrzymywać po to, żeby umożliwić mieszkańcom dojazd do większych miejscowości. W ostatnim sondażu Biejat ma 3% poparcia. Zapowiada ciężką pracę, liczy na dotarcie do większej liczby wyborców. W Sejmie w towarzystwie szefowej klubu Lewicy usłyszeliśmy o jednym z ważniejszych pomysłów. Tanie mieszkania na wynajem po to, żeby Polska mogła się rozwijać, bo nie będzie się rozwijać, jeśli rodziny nie będą mogły się rozwijać. Co wpisuje się w zaprezentowaną w kampanii Magdaleny Biejat piątkę dla mieszkalnictwa. Porozmawiajmy o konkretach. O rozwoju budownictwa społecznego tak, żeby stworzyć realną ofertę dla osób, które są w tzw. Luce czynszowej. Na kampanijną trasę z powodu choroby nie wyjechał inny lewicowy kandydat, Adrian Zandberg. Oglądają państwo "19:30", już za chwilę - zarzuty dla byłego rzecznika prezydenta, a później jeszcze... Wojna gangów w Brukseli. Trzecia strzelanina w tym tygodniu. Wyszłam z domu i zastanawiałam się, czy to wojna? Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i walczyć. Uwaga na fałszywe dowody osobiste. Posłużyła się przerobioną grafiką na wzór dokumentu tożsamości z aplikacji mObywatel. Sprzedawcy nie mają wymogów, żeby sprawdzać to prawidłowo. Były rzecznik prasowy prezydenta Andrzeja Dudy z zarzutami w związku ze śledztwem w sprawie nieprawidłowości w Collegium Humanum. Błażej Spychalski miał zapłacić byłemu rektorowi uczelni za świadectwo ukończenia studiów podyplomowych MBA bez ich faktycznego odbycia. Polityk PiS mówi o szopce i bandyterce. Zostałem aresztowany i przewieziony jak jakiś gangster do prokuratury do Katowic, my przyszlibyśmy na każde wezwanie prokuratury, robienie wobec nas takiej sceny, takiej szopki jest dla mnie rzeczą skrajnie politycznie nieodpowiedzialną. Jeśli chodzi o obietnicę korzyści osobistej, to te korzyści były związane z udzieleniem poparcia Pawłowi Cz. na członka Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP oraz pomocy w uzyskaniu odznaczenia państwowego. Nadto jeden z zarzutów dotyczących Błażeja S. związany jest z przedłożeniem przez niego poświadczającego nieprawdę dyplomu MBA w związku z ubieganiem się o pracę w spółce Orlen. Donald Trump nałożył sankcje na Międzynarodowy Trybunał Karny. To kara za nakaz aresztowania izraelskiego premiera i byłego ministra obrony. Oznacza to finansowe i wizowe ograniczenia wobec pracowników trybunału. MTK decyzje potępia. A szef Rady Europejskiej mówi, że ruch prezydenta USA podważa cały międzynarodowy system wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych. Donald Trump umieścił Trybunał Haski na czarnej liście. To, co nie udało się Kongresowi w styczniu, załatwił jednym rozporządzeniem. USA nałożą namacalne i znaczące sankcję na osoby odpowiedzialne za wykroczenia Międzynarodowego Trybunału Karnego. Sankcje finansowe i zaraz wjazdu do USA. To - jak twierdzi Trump - pokłosie decyzji o nakazie aresztowania premiera Izraela z listopada zeszłego roku. Trybunał w Hadze oskarżał Netanjahu o zbrodnie wojenne. Według amerykańskiego przywódcy śledztwo w tej sprawie uderza nie tylko w sojusznika, ale też w USA. Odpowiedź z Hagi przyszła szybko. "MTK potępia opublikowanie przez USA rozporządzenia. ma to negatywne konsekwencje dla niezależnej i bezstronnej działalności sądu". nakaz aresztowania jest poprzedzony bardzo żmudną i czasochłonną procedurą, pamiętajmy, że prokurator musi zebrać dowody, musi je zweryfikować, zanim taki nakaz wyda, więc trudno mówić o stronniczości. W obronie Trybunału staje UE. Sankcje są złym rozwiązaniem. Zagrażają instytucji, która powinna zapewniać, że dyktatorzy tego świata nie będą mogli po prostu prześladować ludzi i wszczynać wojen. To jednak nie jedyne rozporządzenie Trumpa, które budzi ogromne kontrowersje. Dekretem zamknął największą agencję pomocy humanitarnej na świecie - USAID. Powód? Oni są radykalnymi lewicowymi szaleńcami. Koncepcja jest dobra, ale chodzi o tych ludzi. Agencja w ubiegłym roku sfinansowała prawie połowę całej światowej pomocy humanitarnej. Ta decyzja zaważy na losie misji prowadzonych w ponad stu krajach, na życiu tysięcy chorych i ubogich. Nie mamy pieniędzy, żeby sami zapłacić za leki. Nie wystarcza to nawet na jedzenie w domu, nawet na dzieci. Rosja i Białoruś biją Trumpowi brawo. Biura agencji już stoją puste. Pracownicy mają miesiąc, by wrócić do kraju, bo prezydent chce zwolnić 97% z nich. Z 10 tys. zatrudnionych zostanie niecałe 300. Za cięcia budżetowe u Trumpa odpowiada Elon Musk. Zwolnijcie Muska. Nieodpowiedzialny miliarder ma teraz nieograniczoną władzę nad pieniędzmi amerykańskich podatników. Amerykanie - ze wszystkich stanów - od kilku dni wychodzą na ulicę, by takiej administracji Trumpa powiedzieć głośne "nie". Znany z konserwatywnych poglądów Thomas Rose ma zostać ambasadorem USA w Polsce. Decyzję ogłosił Donald Trump. Rose był reporterem, wydawcą i współgospodarzem talk-show. Ostatnio krytykował polski rząd. Łączymy się z Marcinem Antosiewiczem. Jak tę nominację reagują polscy politycy i co o niej mówi się za oceanem? Niespecjalnie dużo. Pan Rose nie jest właściwie znany w politycznym Waszyngtonie. A w relacjach polsko-amerykańskich to już w ogóle. W ostatnich latach nie pojawiał się na przykład na wydarzeniach, które organizowała polska ambasada w Waszyngtonie. Nie jest zawodowym dyplomatą. Znany jest jako ekspert ds. Bliskiego Wschodu, zdecydowany sojusznik Izraela. Los chciał, że jego nominacja pojawia się w czasie, kiedy Waszyngton akurat wizytuje izraelski premier Benjamin Netanjahu. W internecie pisze o sobie prowokacyjnie: "Jawny agent MAGA, judeochrześcijańskiej zmowy". MAGA to skrót od "Make America Great Again". Także w polskiej polityce łatwo namierzyć jego sympatię, niedawno komplementował premiera Morawieckiego i prezydenta Dudę, który cieszy się na jego przyjazd do Warszawy. Jest człowiekiem, który sympatyzuje z naszym krajem, który lubi Polskę, który jeśli ta misja będzie mu powierzona, to będzie uważał ją nie tylko za misję ważną z punktu widzenia USA, bo oczywiście ma reprezentować interesy USA, ale do której przywiązuje duże znaczenie, tak by rozwijać relacje polsko-amerykańskie. Mój stosunek do nowego ambasadora będzie cechował się serdecznością i cierpliwością. Reprezentuje państwo, z którym się przyjaźnimy, na pewno znajdę czas, żeby wyjaśnić nowemu panu ambasadorowi, że warto rozpocząć misję bez żadnych uprzedzeń. Polski rząd, jak ustaliłem, o nominacji dla Rose'a dowiedział się dopiero z internetowego wpisu Donalda Trumpa wczoraj wieczorem. Jeszcze kilka miesięcy minie, zanim przyszły ambasador obejmie placówkę w naszym kraju. Po nominacji prezydenta ambasadora musi zatwierdzić Kongres. Kolejka jest długa, bo Trump ambasadora w Polsce nominował późno. A senacka komisja nie przesłuchała do tej pory jeszcze nikogo. Czarna seria w stolicy Belgii. W Brukseli trzeci dzień z rzędu dochodzi do strzelaniny. Zginęła jedna osoba. Służby nie wykluczają, że to kolejna odsłona walki o przejęcie kontroli nad handlem narkotykami w mieście. Sprawcy do tej pory nie zostali zatrzymani. Mieszkańcy są przerażeni. A nowy belgijski rząd mówi o wojnie, którą chce wypowiedzieć narkotykowym gangom. Do wymiany ognia z broni automatycznej doszło przed wejściem do metra w Brukseli w środę rano. Wyszłam z domu i zastanawiałam się, czy to wojna? Co się dzieje? Było kilka huków. Pomyślałem, że to karabin maszynowy. Usłyszałem pięć, sześć strzałów i to wszystko. Sprawców, mimo policyjnej obławy, do tej pory nie zatrzymano. Za to w Brukseli doszło do kolejnych 3 strzelanin. W tej ostatniej dziś rano zginął najprawdopodobniej jeden z członków rywalizujących o wpływy w mieście gangów narkotykowych. Handel narkotykami stał się tak powszechny, że związane z nim pieniądze są tak wielkie, że między gangami szaleją wojny. Dlatego fundamentalne znaczenie ma stanowcza reakcja. W ubiegłym roku w Brukseli miało miejsce 89 strzelanin z udziałem mafii narkotykowych, w których zginęło 9 osób. Do rywalizacji gangów bardzo często dochodzi w dzielnicach mieszkaniowych. Zbłąkana kula środowej strzelaniny trafiła w ten budynek, a konkretnie ścianę pokoju, w którym spało małe dziecko. Bruksela stała się centrum dystrybucji narkotyków, które trafiają tu z oddalonego o zaledwie 50 km portu w Antwerpii. To tam rocznie udaremnia się przemyt ponad 100 ton samej kokainy, ale to i tak niewiele, bo do belgijskiego portu trafia 1/3 wszystkich używek z Ameryki Południowej. Naprawdę trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i walczyć z całym tym handlem w sposób zdecydowany i kompleksowy. Na razie w Brukseli zwiększono jedynie patrole policji na stacjach metra i w dzielnicy Anderlecht, gdzie walki mafii narkotykowych są najbardziej zaciekłe. To również dzielnica, w której mieszka najwięcej Polaków. Boję się, bo moja córka dojeżdża metrem do szkoły, i może się coś zdarzyć. Jak przyjechałam, to nie było tego wszystkiego, a teraz to już jest tragedia. Wojnę gangom narkotykowym chce wypowiedzieć nowy belgijski rząd, na którego czele stanął były burmistrz Antwerpii - uchodzącej za kokainową stolicę Europy. 16-latka w jednym ze sklepów w województwie pomorskim kupiła alkohol, posługując się fałszywym dowodem. Policjantów zaalarmowała nauczycielka. Nastolatka wykorzystała przerobioną grafiką na wzór dokumentu tożsamości z aplikacji mObywatel. Takie cyfrowe podróbki zalewają internet. Są tanie i łatwo dostępne. Co na to Ministerstwo Cyfryzacji? Czworo pijanych nastolatków w Bytowie, na Pomorzu. Dzieci w wieku od 14 do 16 lat z łatwością kupiły alkohol w sklepie. Jedna z nastolatek wpadła na pomysł obejścia weryfikacji wieku i posłużyła się przerobioną grafiką na wzór dokumentu tożsamości z aplikacji mObywatel. Czyli mDowodu - mobilnego dokumentu tożsamości w telefonie. To częsty proceder. Problem w tym, że sprzedawcy, pracownicy poczty czy przychodni nie sprawdzają, czy dokument pokazywany w telefonie jest prawdziwy. Sprzedawcy nie mają wymogów, żeby sprawdzać to prawidłowo. Zazwyczaj sprawdzają poprzez okazywanie mDowodu z ekranu. A teraz, jak wiemy, można kupić fałszywy mDowód. Kupić lub podrobić samemu. Dla profesjonalnego grafika to dosłownie parę kliknięć. Oszuści korzystają też ze stron internetowych lub aplikacji, gdzie sami mogą podrobić mobilny dokument. Z dowolnym nazwiskiem, dowolną datą urodzenia i dowolnym zdjęciem. Taka fałszywka ma nawet animowaną flagę - jak oryginał. To nie znaczy, że prawdziwy mDowód nie ma zabezpieczeń. Ma - mówi ekspert. Nikt tej weryfikacji okazywanego mDowodu nie przeprowadza poprawnie, bo robić to robi, ale okiem. A oko łatwo oszukać. Jedynym pewnym sposobem sprawdzenia, czy mDowód jest prawdziwy, jest kod QR. Niestety mało kto w ogóle wie, jak taki kod QR służący do weryfikacji mDowodu wygenerować, albo że w ogóle jest taki sposób. Jest dość prosty - osoba, która ma się wylegitymować swoją aplikacją, skanuje kod QR wygenerowany przez sprzedawcę czy urzędnika. Tu go skanujesz, potwierdzasz udostępnienie danych i ja widzę, że ty to ty. To dość proste, choć zajmuje od kilku do kilkunastu sekund. Ministerstwo Cyfryzacji zamieściło na swojej stronie stosowną instrukcję. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Jeżeli ktoś fałszuje prawdziwy dowód osobisty plastikowy, to jest przestępstwo. I tak samo jest z fałszowaniem dowodu w internecie. To podrobiony bez większego wysiłku mDowód. Przy jego pomocy raczej nie wypłacimy pieniędzy, bo banki dość dobrze radzą sobie z weryfikacją klientów, ale już na poczcie czy w sklepie możemy posłużyć się cudzą tożsamością. Przy oddawaniu głosu w lokalu wyborczym też. Ja już państwu dziękuję, czas na Pytanie Dnia. U Doroty Wysockiej-Schnepf dziś prokuratorka Ewa Wrzosek. Spokojnego wieczoru.