Akcja mobilizacja - Europa musi si- uzbroi^. Miliardy na obronę - Polska tworzy fundusz bezpieczeństwa. ABW w akcji - poseł PiS Dariusz Matecki zatrzymany. Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. Wszyscy mamy świadomość powagi chwili - mówił dziś w Sejmie premier Donald Tusk, wskazując na niezmienną więź Polski z USA i NATO. Potrzeba nam nie tylko wyjęcia spraw bezpieczeństwa z bieżącego sporu politycznego, ale przede wszystkim półmilionowej armii - podkreślał premier. A przysłuchujący się jego wystąpieniu prezydent Andrzej Duda złożył dzisiaj na ręce marszałka Sejmu poprawkę do konstytucji, która zakłada wydatkowanie przynajmniej 4% PKB na obronność. Więcej o deklarowanej jedności w sprawie bezpieczeństwa. Czeka na bardzo poważny wyścig i to jest wyścig o bezpieczeństwo, nie wyścig do wojny. Tak premier w Sejmie relacjonował ustalenia brukselskiego szczytu, które zapadły kilkanaście godzin wcześniej. Wystąpieniu przysłuchiwał się prezydent. I tu mimo politycznych sporów jeden głos. Bo nie ma dziś ważniejszego tematu niż bezpieczeństwo. Mam takie wewnętrzne poczucie, że działamy tutaj razem w sprawach fundamentalnych dla bezpieczeństwa Rzeczpospolitej od wielu lat. Właściwie dekad - panuje w Polsce konsensus. Donald Tusk wyliczał polskie priorytety. Niezmienne mimo zmieniającej się geopolityki po wyborach w USA. Nic o Ukrainie bez Ukrainy. Transatlantycki i ścisły, niepodważalny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i silna pozycja w możliwie zjednoczonej Europie, która w wydatkach na obronność jest daleko w tyle za Polską. Nie będę mówił, że jest to przełom, który uratuje świat, ale jest to przełom, jeżeli chodzi o praktykę działania Europy. Jest zielone światło na dozbrajanie Europy. To najważniejsza konkluzja brukselskiego szczytu. Unia chce wydać na to 800 miliardów euro. Nie będę was zanudzał efektami tego szczytu. Sala wyraźnie chciała informacji. Premier więc wyliczał, że chodzi o pożyczki, przesunięcie funduszy i wyłączenie wydatków na obronność spod dyscypliny budżetowej. Ja nie chce, żeby Polska była już kiedykolwiek przedmurzem czegoś. Mury muszą być na zewnątrz nas, my mamy być w środku, mamy być bastionem, mamy być basztą tej europejskiej fortyfikacji. Żeby Polska jak najwięcej skorzystała z unijnych pieniędzy, polska zbrojeniówka musi przyspieszyć. Oczekuję od przemysłu zbrojeniowego wdrożenia wszystkich strategii, wszystkich środków i postawienia na większe zdolności produkcyjne. Nie wszystkich informacja premiera zadowoliła. Wystąpienie premiera było usypiające, niekonkretne, było grą na czas. Spóźnił się pan ze swoimi diagnozami dotyczącymi sytuacji bezpieczeństwa Rzeczpospolitej przynajmniej 17 lat. O wyłączenie antyunijnej retoryki apelował do prawicy szef MSZ. Prawie wszystkie środki, którymi Europa może się wzmocnić wobec Putina, to są środki europejskie. Zupełnie inaczej brzmiał komentarz prezydenta. Dobre wystąpienie pana premiera, cieszę się, że premier potwierdził również swoimi słowami, że utrzymujemy tę jedność w sprawach bezpieczeństwa. Cieszę się, że wystąpienie było niekonfrontacyjne. Wcześniej Andrzej Duda złożył u marszałka Sejmu projekt poprawki do konstytucji o wpisaniu 4% PKB na obronność. Po to, żeby była gwarancja tego, że te wydatki będą rzeczywiście u nas realizowane, że bezpieczeństwo będzie umacnianie. Ja bym wolał 5%. Do zmiany konstytucji potrzeba większości 2/3 - rządzący nie mówią "nie". Będziemy się nad tym zastanawiać, czy to wymaga konstytucji, czy to można byłoby zrobić np. poprzez stosowną ustawę. 4% jest normalnością, nie widzę powodów do sporów z prezydentem. Ja nie widzę powodu, żeby się spierać, kłócić. Ale spokojnie, to zanalizujemy. Jednocześnie premier przypomniał, że Polska już dziś na obronność wydaje 4,7% PKB. W przyszłym roku ma to być co najmniej 5%. Więcej pieniędzy na obronność i konieczność dalszego wspierania Ukrainy. Państwa Unii Europejskiej po tym, jak Donald Trump wstrzymał pomoc wojskową dla Kijowa, mobilizują się, aby sprostać nowym wyzwaniom. Choć z pełnej jednomyślności wyłamują się Węgry, które odmówiły podpisu pod częścią dotyczącą Ukrainy, to pomysł 150 miliardów euro pożyczek na obronność przedstawiony przez Ursulę Von der Leyen został poparty przez wszystkich. Szerzej o konkluzjach szczytu w Brukseli. Silna, bezpieczna i niezależna. Jak nigdy dotąd. Taka po szczycie w Brukseli ma być Europa. Liderzy jednogłośnie przyjęli w czwartkową noc przygotowany przez Komisję Europejską gigantyczny plan zbrojeń. Dzisiaj pisze się historia. Opuszczamy to posiedzenie niezwykle zdeterminowani, by zapewnić bezpieczeństwo Europy i działać na taką skalę, w takim tempie i z taką determinacją, jakiej wymaga sytuacja. Przyjęty plan zakłada między innymi pakiet pożyczek w wysokości 150 miliardów euro, poluzowanie unijnych reguł budżetowych czy finansowanie przez Europejski Bank Inwestycyjny projektów wojskowych. Łączna wartość tych inwestycji wynieść może nawet 800 miliardów euro. Dzięki pożyczce Komisji zabezpieczonej budżetem Unii państwa członkowskie będą miały dostęp do środków po najlepszych stawkach na sprzęt w krótkim okresie, natychmiast. Pierwsze pieniądze na konta Europejczyków trafić mają już w ciągu kilku tygodni, bo szefowie rządów przyjęli w tej sprawie tzw. szybką ścieżkę. Priorytetowo wydane będą na obronę przeciwlotniczą, systemy artyleryjskie, amunicję i drony. Bez tego Europa pozostanie bezbronna. Ten historyczny szczyt przyćmiło węgierskie weto w sprawie pomocy dla Ukrainy. Jeśli mówisz, że wojna powinna trwać, to ktoś musi ją sfinansować. Teraz, gdy Amerykanie odchodzą, będzie nas to wiele kosztować, wydamy ostatni grosz na tę wojnę. Ostatecznie pod dokumentem wsparcia dla Ukrainy podpisało się 26 państw, które bez Węgier sfinansują przygotowywany w Brukseli pakiet pomocy. Kijów, opuszczony przez Amerykanów, desperacko jej potrzebuje. Gdy w spokojnej Brukseli Europejczycy debatowali nad przyszłością Ukrainy, na Charków i Odessę ponownie spadały rosyjskie bomby. Do tego zmasowanego ataku na infrastrukturę energetyczną i gazową Rosjanie użyli blisko 300 pocisków i dronów. Rannych zostało co najmniej 18 osób. Wołodymyr Zełenski potwierdził też, że wznowił rozmowy z Waszyngtonem. W przyszłym tygodniu dyplomaci z Ukraina i USA w Arabii Saudyjskiej rozpoczną pierwsze rozmowy o pokoju. Coraz bardziej domaga się go Donald Trump. Dziś groził nowymi sankcjami na Rosję, jeśli Moskwa nie zaprzestanie ataków. I ponownie zagroził europejskim sojusznikom, że nie obroni ich w potrzebie, jeśli na zbrojenia wydają za mało. To chyba zdrowy rozsądek, prawda? Jeśli nie płacą, nie będę ich bronił. I to chociaż Europejczycy właśnie pod presją Stanów Zjednoczonych rekordowo zwiększyli wydatki na obronność. Te niepokojące słowa padły już po ustaleniach szczytu w Brukseli. Obrona cywilna, schrony, wsparcie firm produkujących uzbrojenie, ale także budowa dróg czy wspieranie technologii dronowych to wszystko może być finansowane z funduszy Krajowego Planu Odbudowy. Najnowszym pomysłem Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej jest Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności, który ma być sfinansowany z 30 mld przekierowanych z KPO. A o tym, jak pomysł zakotwiczyć ustawowo - Bartosz Filipowicz. Europa wzmocni działania na rzecz obronności jako całego kontynentu. Polska ma też swój własny pomysł. Przeniesienie 30 mld złotych w ramach środków europejskich na rzecz Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności. Można powiedzieć - od już. Bo będą to dodatkowe pieniądze dla przemysłu obronnego, będą to dodatkowe pieniądze dla obrony cywilnej, na budowę schronów. To nowy fundusz, do którego trafią środki z Krajowego Planu Odbudowy. Konkretnie z inwestycji Zielona Transformacja Miast, na którą planowano 40 mld zł. Samorządy zgłosiły się po mniej, więc większość pieniędzy trafi na obronność. Środków na walkę z katastrofą klimatyczną nie zabraknie, choć to nie ona jest teraz priorytetem. Dzisiaj dla nas w Europie, a już zwłaszcza dla nas w Polsce najważniejszą katastrofą jest to, co wyprawia Rosja i zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa. Na jakie głównie inwestycje, zakupy, może jakieś konkrety zostaną te pieniądze przeznaczone? Ja myślę, że przede wszystkim powinniśmy pomyśleć o Tarczy Wschód, po to żeby doposażyć w sposób finansowy, ale też taki rzeczywisty, rzeczowy. Też wydatki związane z uzbrojeniem, chociażby na to, żeby więcej pieniędzy znalazło się na zakup dronów. Także takich bezzałogowych tarantul. MON kupiło właśnie od Sieci Badawczej Łukasiewicz prawie sto rozpoznawczych pojazdów. Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności ma być skierowany przede wszystkim do polskich firm państwowych i prywatnych. Polska gospodarka przestawia się na tryb wojenny. Zaczęliśmy od tego jako pierwszy kraj w Europie, mówiąc o tym, że dzisiaj gospodarka musi uwzględniać to, że mamy stan nadzwyczajny, stan zagrożenia bezpieczeństwa. Były wiceminister obrony w rządzie PiS pomysłu nie krytykuje, ale mówi o jeszcze większych wydatkach. Musimy wydawać przynajmniej 6% PKB na obronność i te pieniądze powinny pochodzić z różnych źródeł. KPO jest także jednym z nich. Część wydatków z Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności ma finansować obronę cywilną. Budujemy potencjał społeczny w ramach obrony cywilnej i ochrony ludności, który daje gwarancję obrony totalnej. Bo tylko taka przynosi skutek, gdzie broni się całe państwo. Pomysłów na ulepszenie obrony cywilnej jest kilka. Jednym z nich miałby być model szwajcarski, dzięki któremu więcej osób chciałoby przeszkolić się na poligonie. To nie jest obowiązkowe, ale są zachęty, które powodują, że mężczyźni decydują się na coroczne szkolenie, i to nie symboliczne, nie udawane. Jak zapowiedziała ministra funduszy i polityki regionalnej, projekt Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności ma trafić do Rady Ministrów w ciągu dwóch tygodni. Poseł PiS Dariusz Matecki zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Stało się to po tym, jak sam zrzekł się immunitetu, a Sejm wyraził zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Prokuratura postawiła mu między innymi zarzuty dotyczące wyłudzania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości i wystąpiła do sądu o trzymiesięczny areszt. Była zgoda Sejmu, był ruch prokuratury. Na jej wniosek Dariusz Matecki zatrzymany przez ABW. Rano, w centrum stolicy. Główny powód - obawa matactwa. Materiał dowodowy wynikający z zeznań świadków, z oględzin telefonów, między innymi grupa na WhatsAppie, na której wprost z innymi osobami umawiał się, w jaki sposób utrudniać to postępowanie. Przesłuchanie posła w tym budynku trwało kilka godzin. Śledczy postawili Mateckiemu sześć zarzutów. Chodzi o ustawianie konkursów na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, przywłaszczenie kilkunastu milionów złotych, pranie brudnych pieniędzy czy fikcyjne zatrudnienie w Lasach Państwowych. Po przedstawieniu tych zarzutów prokurator przesłuchał Dariusza M. w charakterze podejrzanego. Dariusz M. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Posłowi PiS grozi do 10 lat więzienia. Ta sprawa przypomina starą prawdę, że im więcej mówią o patriotyzmie, tym więcej kradną. Partyjni koledzy, jak widać, licznie starają się okazać solidarność z Mateckim. Mieliśmy do czynienia z jedną wielką pokazówką w stylu ruskim. Była wystarczająca reprezentacja klubu, która jasno pokazała naszą solidarność i bliskość z panem posłem Mateckim. Choć nieoficjalnie w kuluarach słychać niektórych polityków PiS, którzy o zatrzymanym pośle mają negatywne zdanie. Ostrzej wypowiadają się jednak rządzący. Z hejtu i nienawiści uczynił fundament swojego funkcjonowania w polityce. Wypływające informacje ze śledztw były dla niego głównym motorem napędowym, jeśli chodzi o przekaz. Wykorzystywał je do niszczenia rodzin. Przykładów jest wiele, chociażby sprawa nastoletniego Mikołaja, syna posłanki Magdaleny Filiks. To Dariusz Matecki jako jeden z pierwszych nagłaśniał w mediach społecznościowych publikację Radia Szczecin, w którym to pseudodziennikarze ujawnili dane ofiary pedofila. Opublikował na Twitterze wizerunek posłanki Filiks. Tak by nikt nie miał wątpliwości, o kogo i czyje dziecko chodzi. Syn posłanki odebrał sobie życie. Nadworny hejter Prawa i Sprawiedliwości. Akurat w tym przypadku przyczynił się do samobójstwa syna posłanki. Mocne słowa. Ale przyczynił się. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. W Szczecinie wszyscy mówili, że to król hejtu. Patryk Jaskulski z Koalicji Obywatelskiej Dariusza Mateckiego zna od wielu lat. Obaj byli radnymi. Już wtedy zatrzymany dziś poseł był dla PiS od zadań specjalnych i brudnej roboty - słyszymy. Stworzył profile, portale, serwisy informacyjne, lokale, gdzie każdego dnia były treści promujące Mateckiego i atakujące opozycje. Poseł koalicji rządzącej też padł ofiarą manipulacji Mateckiego. Polityk PiS napisał o skazanym pedofilu, a na załączonym zdjęciu dodał strzałkę skierowaną na posła Jaskulskiego. Matecki znany jest też ze swoich wypraw na dach hotelu sejmowego, aby podziwiać - jak tłumaczył - wschodzące słońce. Prywatne panele podłogowe pana Mateckiego finansowało państwo polskie z pieniędzy przeznaczonych na ofiary przestępstw. Bardziej obrzydliwej formy kradzieży, bardziej godnej potępienia chyba nie ma. Śledczy badają także oświadczenia majątkowe Mateckiego. Wątpliwości budzą darowizny i dom, który z oświadczenia zniknął, a kredyt hipoteczny pozostał. 700 mln zł w ciągu 6 lat. Taka ogromna kwota popłynęła do Instytutu Solidarności i Męstwa imienia Witolda Pileckiego. Te środki wydano m.in. na zakup hotelu na polskie muzeum w Szwajcarii czy wynajem przedstawicielstwa w Nowym Jorku. Informacje o płynących szerokim strumieniem pieniądzach ze spółek Skarbu Państwa przedstawił dziś w Sejmie wiceminister kultury Maciej Wróbel. Do prokuratury trafiło już pierwsze zawiadomienie. A więcej o kolejnej skarbonce poprzedniej władzy Arkadiusz Pogłud. To jeden z nabytków Instytutu Pileckiego. Hotel Schwanen w szwajcarskim mieście Rapperswil kupiony trzy lata temu za ponad 100 mln złotych. Ówczesny minister kultury Piotr Gliński chciał, by w hotelu była filia Instytutu oraz siedziba Muzeum Polskiego. Na chęciach się skończyło - tłumaczy nowe kierownictwo resortu. W umowie jest jasno napisane, że z tego muzeum nie da się zrobić, bo musi utrzymać Instytut funkcję hotelu z barem i restauracją. To było wyprowadzanie pieniędzy na gigantyczną skalę. To już nowojorski Manhattan, tuż obok Wall Street. W tym prestiżowym i drogim miejscu Instytut Pileckiego wynajął lokal o powierzchni 3000 metrów. Sam czynsz to przeszło 100 tys. dolarów miesięcznie. Według wiceministra kultury wewnątrz nic się nie dzieje. Siedziba w Stanach Zjednoczonych jest pusta, tam nikogo nie ma. Na drzwiach wisi kartka z numerem telefonu "dzwonić w razie przesyłki". Tam nikogo nie ma, a instytut ten kosztuje 3 mln dolarów rocznie. Z tego, co wiem, tam cały czas toczą się wciąż prace projektowo-koncepcyjne przystosowania tej siedziby. Tym Piotr Gliński tłumaczy zatrudnienie kilkunastu osób przez nowojorski oddział Instytutu. Instytutu, który ma badać i pokazywać historię totalitaryzmów i ich ofiar. Ale - jak wykazał audyt - był też miejscem pracy dla swoich. Po wyborach 15 października zatrudnienie nagle wzrosło o 43 osoby i żadna osoba nie była pracownikiem naukowym. W Instytucie łącznie pracuje ponad 220 osób. Pracownicy naukowi stanowią tylko 7%. Od początku istnienia przez 7 lat Instytut Pileckiego wydał łącznie 700 mln złotych. To mniej więcej tyle, ile kosztuje utrzymanie Zamku Królewskiego przez 13 lat. 700 mln złotych to jest dokładnie koszt inwestycji tego białego pudełka na placu Defilad. Piotr Gliński mówi o wybudowanym od podstaw i działającym Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Oddział Instytutu Pileckiego w Nowym Jorku nie działa. Muzeum w szwajcarskim hotelu - również. Do prokuratury złożono zawiadomienie w sprawie wydatków Instytutu, który jednak prowadzi też wiele projektów. To choćby Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie. Dyrekcja chce wykorzystać ten potencjał. W Instytucie mamy ponad 5 mln digitalizatów, co jest już bardzo dobrą bazą do tego, żeby prowadzić międzynarodowe badania. Które są jednym z podstawowych zadań Instytutu. Godzenie służby z życiem rodzinnym, równość szansy w awansach, wolność od dyskryminacji i przemocy - o problemach kobiet w służbach mundurowych rozmawiały dziś, w przededniu Dnia Kobiet, przedstawicielki służb mundurowych zaproszone przez ministrę Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk. Podpisanie deklaracji wsparcia kobiet ma być początkiem zmian w resortach, gdzie pracują kobiety w mundurach. Były życzenia. Chciałabym wszystkim paniom życzyć satysfakcji i w pełni uprawnionej dumy z pełnionej służby. Były też deklaracje. Będziemy dużo rozmawiać o tym, jak zmienić wasze miejsca pracy, żeby były dla was bezpieczne, żeby równość płci stała się rzeczywistością. Kobiety chcą w końcu przebić szklany sufit - chcą się rozwijać, godnie pełnić swoją służbę, ale też godzić ją z życiem rodzinnym. Pracują ciężko, by każdego dnia udowadniać, że na mundur zasługują. To żaden przypadek nie był, ja marzyłam o tym. Komandor Bożena Szubińska to jedna z pierwszych żołnierek w wojsku polskim. Zrealizowała swoje marzenia dopiero, gdy Polska wstąpiła do NATO, co wymusiło zmianę standardów i umożliwienie kobietom służby w wojsku. Już nie tylko w korpusie medycznym. Nie miałyśmy mundurów wojskowych, nie było toalet w jednostkach wojskowych, wszystko był dla mężczyzn, bo wojsko było przez mężczyzn dla mężczyzn. Więc kobieta, która się znalazła w wojsku, musiała się automatycznie dostosować do męskiego wzorca i to było bardzo trudne. Ćwierć wieku później łatwiej nie jest. Nierówności nadal są, w Polsce nadal nie mamy ani jednej kobiety w stopniu generała. A lista problemów jest bardzo długa. Wojsko jest niestety konserwatywne, patriarchalne. Jest dużo stereotypów, że kobiety się nie nadają, one muszą udowadniać ciągle, że są lepsze od mężczyzn. Mamy problem z dyskryminacją, z mobbingiem i molestowaniem seksualnym. I nie dotyczy to tylko żołnierek. Być może dlatego w służbach mundurowych kobiety nadal są w zdecydowanej mniejszości. Nie możemy odwracać od tego głowy, a święto kobiet jest dobrą okazją nie tylko żeby dać sobie kwiatka i złożyć życzenia, ale też nazwać te bolączki i problemy, z którymi mierzą się kobiety, które na co dzień dbają o bezpieczeństwo innych kobiet, innych rodzin i nas wszystkich. Bo kiedy trzeba jechać na akcję, płeć nie ma znaczenia. Ratownik to ratownik, dowódca to dowódca, dane zajęcia i zakresy działań są określone i trzeba to wykonywać. Nie istnieje takie pojęcie jak "słaba płeć" u nas w mundurze. Mam bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo wewnętrzne. Chcę pomagać ludziom, chcę służyć w tej jednostce. Musimy zachować zimną krew, spokój i służyć tak, jak powinniśmy. Zapowiedzią zmian ma być podpisana dziś deklaracja wsparcia. To nie stanie się jak za dotknięciem magicznej różdżki, to nie stanie się z dnia na dzień, bo rzeczywiście oprócz prawa jest jeszcze kultura i mentalność. Ale tego nie zmienią żadne przepisy. Awaria po awarii. Starship - statek kosmiczny Elona Muska - eksplodował podczas lotu testowego. Do zdarzenia doszło 30 minut po północy naszego czasu, a rozpadający się 145 km nad ziemią statek kosmiczny spowodował czasowe wstrzymanie lotów na 4 lotniskach na Florydzie. O ważnej lekcji, która dotyczy tej awarii, mówią przedstawiciele firmy SpaceX. Noc spadających gwiazd na Florydzie? Nie, to statek kosmiczny Starship, który eksplodował nad Morzem Karaibskim. Do awarii doszło po 8 minutach od startu. Mogę potwierdzić, że straciliśmy kontakt ze statkiem. Niestety zdarzyło się to również ostatnim razem. Mamy więc już w tym wprawę. Bo w połowie stycznia również eksplodował Starship, pod koniec lutego na Polskę spadły fragmenty rakiety Falcon 9. Tym razem, jak czytamy w komunikacie, statek w trakcie wznoszenia "uległ szybkiemu nieplanowanemu rozmontowaniu", co w żargonie oznacza, że się rozpadł, i to w spektakularny sposób. Wzniósł się nad horyzont i zamienił się w ogromną kulę ognia. Od razu wiedzieliśmy, że doszło do eksplozji. Minęło około minuty i była tuż nad nami. To było jak pokaz sztucznych ogni przelatujący tuż nad łodzią. W obliczu katastrofy są jednak dobre wiadomości. Firmie Muska po raz drugi w historii udało się lądowanie pierwszego stopnia rakiety Super Heavy, która wróciła w miejsce startu i przechwyciło ją mechaniczne ramię Mechazilla. SpaceX robi takie rozpoznanie bojem, oczywiście to też kosztuje, ale wypuszcza te rakiety na trochę wcześniejszym etapie, żeby już w trakcie startu zobaczyć, co działa, a co nie. 6 marca nie był najszczęśliwszym dniem w historii podboju kosmosu. Na księżycu lądowała Athena, niestety lądownik prywatnej firmy przewrócił się, tak jak poprzednik - Odyseusz, który rok temu złamał nogę przy tym samym manewrze. Po raz kolejny mieliśmy tutaj powtórkę z rozrywki i widać było tutaj, że ten lądownik nie wylądował tak, jak miał to zrobić. Misja prywatnej firmy i NASA miała za zadanie zbadanie, co jest pod powierzchnią naszego satelity, marzeniem było odnalezienie wody. Teraz misja jest zagrożona. Oczywiście nie znając dokładnej orientacji lądownika, trudno jest dokładnie określić, jakie badania będziemy w stanie przeprowadzić, a jakie nie. Te wypadki to pech albo czarna seria, ale przecież zanim nauczyliśmy się chodzić, musieliśmy się kilka razy przewrócić. A prywatny sektor kosmiczny przestał już raczkować i coraz odważniej stawia kroki. Zawężone obwodowe pole widzenia, proszę nie regulować odbiorników, bo w tym momencie mogą państwo zobaczyć, jak świat wygląda, gdy cierpimy na jaskrę. To choroba, która rozwija się podstępnie. I często, gdy pojawiają się pierwsze objawy, jest za późno na ratowanie wzroku. Jaskra może dotyczyć nawet miliona osób, ale połowa z tej liczby nie wie, że choruje. W niedzielę zaczyna się tydzień bezpłatnych badań w wytypowanych ośrodkach okulistycznych w całej Polsce. Po prostu wstałam, przestałam widzieć. Częste migreny, a potem nagłe wrażenie mgły przed oczami. Tak u pani Aleksandry dawała o sobie znać jaskra. Rozpoznanie trwało jednak u niej długo. Chodziłam od szpitala. Niejednokrotnie słyszałam, że jestem za młoda, a to nieprawda, jaskra może dopaść w każdym wieku. Chorują ludzie w różnym wieku i z różnych powodów. Jaskrę można odziedziczyć, ale w grupie ryzyka są także osoby z krótkowzrocznością, cukrzycą czy niskim ciśnieniem. Przez wiele lat jaskra rozwija się bez wyraźnych objawów. Pobolewanie oczu, zmęczenie oczu. Kolorowe krążki wokół punktów świetlnych. Ale wielu rzeczy nie zauważymy do momentu, kiedy nerw nie będzie mocno uszkodzony. Leczenie jaskry polega na obniżeniu ciśnienia wewnątrz gałki ocznej. Nie można przywrócić już utraconego wzroku, ale można zapobiec dalszej utracie widzenia. Leczenie nie musi być obciążające, może polegać na wpuszczaniu kropli. Ale mamy też nowoczesne operacje przeciwjaskrowe, obarczone niskim ryzykiem powikłań, obniżające ciśnienie, po czym nie trzeba wpuszczać kropli. Pani Małgorzata dziewięć lat temu miała pierwszą operację oczu. Teraz przeszła kolejną operację, bo choroba wróciła. Efekty są naprawdę dobre. Nie można tego lekceważyć. Badanie profilaktyczne wzroku trzeba robić przynajmniej co dwa lata. Lista ośrodków, które w ramach tygodnia jaskry oferują bezpłatne badania, jest dostępna na stronie Polskiego Towarzystwa Okulistycznego. W zeszłym roku podczas tygodnia jaskry w naszym szpitalu podejrzenie jaskry stwierdziliśmy u 40% pacjentów, a więc u bardzo dużej grupy osób. Pani Aleksandra jest pewna, że gdyby wcześniej badała oczy, nie doszłoby u niej do uszkodzenia nerwu wzrokowego. Można z tym żyć, ale to już nie jest to samo. Po prosu nie doceniamy tego, co mamy. A to jest bardzo ważne. Po raz pierwszy w historii czołowe stacje radiowe, które na co dzień ze sobą konkurują w eterze, łączą siły, aby przyznać nagrody dla najpopularniejszych utworów granych na antenie. Wyboru wspólnie dokonują słuchacze. O tym, że można ze sobą szlachetnie konkurować, a odbiorca jest najważniejszy. Tego wieczoru liczy się tu tylko muzyka. Wszyscy gramy do jednej bramki. Tu nie ma krytycznego głosu jury. Są tylko głosy słuchaczy, którzy wybrali ulubionych artystów. To nowa forma. Artyści byli nominowani na podstawie faktycznej liczby odtworzeń w rozgłośniach radiowych. To pokazuje, że radio nadal kreuje trendy muzyczne. Mamy 8 kategorii. Wśród nominowanych Dawid Podsiadło, Krzysztof Zalewski, Sanah. Nie zabraknie muzyki na żywo. Wystąpią polskie i zagraniczne gwiazdy. Gościem specjalnym będzie Agnieszka Chylińska. Mogą państwo zobaczyć publiczność, która zbiera się pod sceną. Za chwilę wybrzmią pierwsze dźwięki próby przed galą. Mamy miejsca w pierwszym rzędzie zagwarantowane za pośrednictwem transmisji na antenie TVP 2 o 20:45. W 19.30 to wszystko, za chwilę Pytanie Dnia. Dziś Justyna Dobrosz-Oracz w rozmowie z ministrem Janem Grabcem. Dobranoc i do zobaczenia.