Monika Sawka, dobry wieczór, zaczynamy 19.30. Najważniejsze bezpieczeństwo. Europa musi wydawać więcej na przemysł obronny, wydawać lepiej i wydawać środki europejskie. Europa będzie bezpieczna pod warunkiem, że bezpieczne będzie niebo nad Europą. Posiedzenie rządu z podsłuchami w tle. Wykryto urządzenie, które mogło służyć do nagrywania. Mam nadzieję, że tu już jest czysto. Ja chcę tylko opowiedzieć taką jedną historię. Długa lista pytań. Służby powinny być zaangażowane w wyjaśnienie tej sprawy. Na początek plan dla europejskiej obronności. Premier Donald Tusk spotkał się w Katowicach Na jutro premier zwołuje posiedzenie Kolegium do Spraw Służb Specjalnych ws. rosyjskich i białoruskich wypływów. To reakcja na ucieczkę do Mińska sędziego Tomasza Szmydta. Donald Tusk mówi o sytuacji bez precedensu, bo sędzia miał dostęp do niejawnych dokumentów. PiS od Szmydta się odcina, choć to właśnie w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy sędzia był bohaterem afery hejterskiej. Wczoraj na konferencji prasowej w Mińsku. Dziś w programie propagandysty Kremla. Ja chcę tylko opowiedzieć taką jedną historię. Ja nie słyszę. Dziś do sprawy sędziego Tomasza Szmydta, który uciekł na Białoruś i poprosił o azyl polityczny, odniósł się premier. Nie mamy do czynienia z jednorazowym wyczynem, tylko ze sprawą, która ma swoje źródła długi czas temu. I nie możemy lekceważyć tej sprawy. Według Onetu ABW od kilku miesięcy wiedziała o kontakcie sędziego z białoruskimi i rosyjskimi służbami. Wkrótce miało dojść do jego zatrzymania. Dlaczego tak się nie stało, ma wyjaśnić wewnętrzna kontrola. Ja też poprosiłem o raport SKW, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Oczywiście to część cywilna jest, ale wszystkie służby powinny być zaangażowane w wyjaśnienie tej sprawy. Tomasz Szmydt to sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Dziś rzecznik dyscyplinarny wszczął wobec niego postępowanie. Szmydt miał dysponować dostępem do materiałów ściśle tajnych, także tych dotyczących NATO. Takich Szmydtów jest w polskim wymiarze sprawiedliwości więcej. To opinia Łukasza Piebiaka, byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS i byłego przełożonego Tomasza Szmydta. To m.in. dzięki niemu sędzia uciekinier zrobił karierę. W 2019 roku kiedy wybuchła afera hejterska, Szmydt był jednym z jej bohaterów. Jego była żona Emilia miała zaoferować Piebiakowi zorganizowaną akcję oczerniania sędziów, którzy nie zgadzali się z reformą sądownictwa. Dziś były wiceminister potwierdza, że miał kontakt z Emilią, ale na prośbę jej ówczesnego męża. Słuchaj, mamy problemy. Ona jest w złym stanie psychicznym. Gdybyś ją tam pochwalił, kiedy tam coś zrobi. PiS odcina się od całej sprawy. Mówienie o tym, że on miał kontakty z nami, jest dużym naduzyciem. A Jarosław Kaczyński na zamkniętym spotkaniu z dziennikarzami miał powiedzieć, że sędzia uciekinier związany jest z ludźmi obecnej władzy. Chodzi m.in. o te spotkania. Tomasz Szmydt zapraszany był do Sejmu przez posłankę KO. Nie był moim współpracownikiem. Był osobą, którą zapraszałam na posiedzenia zespołu i komisji poświęcone aferze hejterskiej. Pan Szmydt był bliskim współpracownikiem pana Ziobry. Były minister sprawiedliwości zabrał głos w mediach społecznościowych. Prokuratura wkrótce ma przedstawić zarzuty pierwszej osobie zamieszanej w aferę hejterską. Chodzi o byłą żonę sędziego Szmydta. Niewątpliwie jedną z najbliższych czynności procesowych będzie ogłoszenie zarzutu Emili Sz. To postanowienie zostało już wydane. Służby w tym przypadku białoruskie pracowały z osobą, która miała bezpośredni dostęp do ministra sprawiedliwości i która była odpowiedzialna za niszczenie systemu sędziowskiego w Polsce. Premier na jutro zwołał posiedzenie Kolegium do Spraw Służb Specjalnych. Chodzi o wpływy rosyjskie i białoruskie w polskim aparacie władzy w poprzednich latach. Premier Donald Tusk spotkał się w Katowicach z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen. Politycy rozmawiali przede wszystkim o turbodoładowaniu dla przemysłu obronnego i powołaniu specjalnego komisarza. "Europa musi wydawać więcej i lepiej" - mówiła Ursula von der Leyen. I przekonywała, że w trwającym wyścigu zbrojeń nie możemy zostać w tyle. W Katowicach bije dziś serce Europy. Poland is back. To najważniejsi unijni politycy i jedno słowo, odmieniane przez wszystkie przypadki. "Security". Bezpieczeństwo Europy... ...to militarne - dziś jest wyzwaniem numer jeden. To czas, kiedy ponownie rozpoczyna się wyścig zbrojeń. Europa nie może zostawać z tyłu, Europa musi wydawać więcej na przemysł obronny, wydawać lepiej i wydawać środki europejskie. Chodzi nie tylko o toczącą się niespełna 400 km stąd wojnę. Rosyjska agresja zagraża nie tylko Ukrainie. Europejskie agencje wywiadowcze ostrzegają przed skoordynowanymi aktami sabotażu. Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Przygotowana chce być także europejska wspólnota. Stąd zapowiedź powołania w kolejnej kadencji Europarlamentu unijnego komisarza ds. obronności. Te podstawowe zadania i tak pozostaną w rękach państw członkowskich. Ale - jak mówiono w Katowicach - są zadania, z którymi poradzi sobie tylko zjednoczona Europa. Wśród tych najważniejszych - uszczelnienie systemów ochrony przeciwlotniczej. Europa będzie bezpieczna pod warunkiem, że bezpieczne będzie niebo nad Europą. To oznacza gigantyczne koszty. Dlatego wśród pomysłów: przeznaczenie nawet 100 mld euro na odbudowę europejskiego przemysłu zbrojeniowego. Na ten cel miałyby być przesunięte także niewykorzystane pieniądze z KPO. My nie będziemy produkować F35, ale możemy produkować amunicję najlepszą i najszybciej dostępną. Amunicja musi być pozyskiwana w takich ilościach, które zaspokoją potrzeby sił zbrojnych. Dla nas marzeniem jest to, aby pozyskiwać to wyłącznie w Polsce. Była też mowa o konieczności wzmocnienia zewnętrznych granic Unii. Dzisiaj to wrogie Europie reżimy ręka w rękę, czy to jest Mińsk, Moskwa czy Iran wspólnie organizują hybrydowa agresję, wykorzystując nieszczęście ludzi, wykorzystując czasami słabość naszej granicy. Przedstawiony w Katowicach unijny plan na bezpieczeństwo nie przekonuje opozycji. Nie jest potrzebny ani unijny komisarz ds. bezpieczeństwa, ani armia europejska. Bezpieczeństwo co do zasady jest przedmiotem suwerennych państw UE. Premier widzi to inaczej. Gdyby Europa była lepiej przygotowana na takie trudne czasy, to być może Rosja nie odważyłaby się na agresję na Ukrainę. Nie możemy sobie pozwolić na słabość na brak jedności, kiedy wzywa nas do tej jedności historia. To co od miesięcy jest problemem - było dziś widać także w Katowicach. Rolnicy w Polsce przyłączają się do rolników w całej Europie. Zielony ład to unijny plan na neutralność klimatyczną i jeden z głównych tematów trwającej kampanii przed eurowyborami. Nikt nie kwestionuje ochrony klimatu, ale ochrona klimatu nie może nam przesłonić ochrony człowieka. Ale to już zadanie dla przyszłego Europarlamentu Służba Ochrony Państwa we współpracy z ABW wykryło urządzenia mogące służyć do podsłuchu w sali, gdzie dziś w Katowicach miało odbyć się posiedzenie Rady Ministrów. Rzeczniczka wojewody śląskiego zdementowała: to prawdopodobnie element starego systemu nagłośnieniowego, obecnie nieużywanego. Politycy oczekują wyjaśnień. Sprawą zajęło się ABW. Godzina 6.21. Premier i ministrowie ruszają do pracy. Tym razem pociągiem z dworca Centralnego w Warszawie do Katowic. Cel - XVI Europejski Kongres Gospodarczy i pierwsze wyjazdowe posiedzenie rządu. Zaplanowano je w tym budynku - Śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Zanim politycy wysiedli z pociągu i dotarli na miejsce, skontrolowano pomieszczenie, w którym zaplanowano Radę Ministrów. Wykryto urządzenie, które mogło służyć do nagrywania zarówno dźwięku, jak i obrazu. To były rutynowe działania Służby Ochrony Państwa. Nie było wcześniej sygnałów, by ktoś mógł zamontować podsłuch. Procedury zadziałały, zgodnie z nimi właśnie sprawdziliśmy to pomieszczenie. Zawsze sprawdzamy przed takimi wydarzeniami. Procedury zadziałały. Służby do tego powołane, czyli SOP i ABW wespół znalazły coś, co wskazuje na to, że kiedyś mogło służyć do podsłuchu. Mam nadzieję, że tu już jest czysto. Posiedzenie rządu odbyło się zgodnie z planem. Patrzę na pana ministra Siemoniaka i zapewnia nas, że będziemy mogli w warunkach niejawnych obradować. Według polityków - sprawę trzeba dokładnie wyjaśnić. To była jakaś ad hoc inicjatywa, pytanie czy rzeczywiście ją zgodnie z procedurami organizowano. Bo ta sala zgodnie z procedurami powinna być wyłączona wcześniej z użytku. Wiemy co by mogło być, gdyby to posiedzenie rządu było inwigilowane, podsłuchiwane. Ale niemniej to pokazuje w jakich czasach żyjemy. Pytanie jak to się w ogóle mogło stać, że te podsłuchy zostały zamontowane. Będziemy o tym rozmawiać na posiedzeniu sejmowej komisji służb specjalnych. Według rzeczniczki wojewody urząd przed posiedzeniem rządu został dokładnie sprawdzony, miejsce uznano za bezpieczne. Prawdopodobnie, ale to słowo prawdopodobnie, jest tutaj kluczowe, jest to urządzenie, które zostało tutaj zamontowane przez emerytowanego pracownika urzędu, a służyło do wewnętrznej komunikacji. Służby nie zdradzają jednak, czy chodzi o ten sprzęt, czy znaleziono też inny, bo mowa o rejestracji nie tylko dźwięku, ale też obrazu. Sprawę ma dokładnie wyjaśnić Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Sprawdzi kto, kiedy i dlaczego założył to urządzenie. Oglądają państwo 19.30, już za chwilę: Szczegóły bonu energetycznego. Drożeje wszystko w sklepach. Drożeje też prąd. Będzie kierowany do gospodarstw zależnie od ich dochodu, zależnie od wielkości gospodarstwa. Ruszył maturalny maraton. To jest raczej najtrudniejszy egzamin, który muszę napisać. Dzisiaj czuje się dobrze, wypiłem melisę rano. Trzeba było wybrać mniejsze zło, przekonywał Adam Bielan, eurodeputowany PiS i były polityk Porozumienia. Dziś zeznawał przed komisją śledczą do spraw wyborów korespondencyjnych. Według byłego wicepremiera w rządzie PiS Jarosława Gowina, to on był pomysłodawcą zorganizowania głosowania w 2020 r. Uważałem, że wybory korespondencyjne, które skutecznie przeprowadzono w największym niemieckim landzie, czyli Bawarii, są najlepszym rozwiązaniem dostępnym. To jeden z kluczowych świadków przed komisją ds. wyborów korespondencyjnych. Według kilku przesłuchanych już osób był pomysłodawcą głosowania. Trudno mi powiedzieć, czy byłem pomysłodawcą. Czy pan rozumie, co może panu grozić za składanie fałszywych zeznań? O tym, że to Adam Bielan był pomysłodawcą wyborów korespondencyjnych, pod przysięgą mówił m.in. ówczesny wicepremier w rządzie Zjednoczonej Prawicy. O pomyśle przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych dowiedziałem się z telefonu Adama Bielana, który przedstawił mi to jako swoją propozycję inspirowaną wyborami korespondencyjnymi, które w tym czasie odbyły się w Bawarii. Na Bielana wskazywał też ówczesny minister aktywów państwowych Jacek Sasin. To nie jest żadna tajemnica, choć ja nie usłyszałem tego od pana posła Bielana, ale posiadłem taką informację, że on tego typu ideę przedstawił. W czasie prac nad przygotowaniem wyborów kopertowych Adam Bielan był szefem sztabu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy. Nie pamiętam dokładnie, co wtedy mówił pan prezydent. Podczas przesłuchania wielokrotnie zasłaniał się niepamięcią. Nie mam żadnej wiedzy w tej sprawie. - Nie ma pan? - Nie mam. Nie zajmowałem się organizacją wyborów, nie byłem informowany. Nie przypominam sobie takich informacji Politycy mówią o konieczności poniesienia konsekwencji. Ta osoba powinna podnieść odpowiedzialność polityczną. O tym powinni pamiętać Polacy, którzy będą w drugą niedzielę czerwca głosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W interesie dobrze pojętego interesu Polski działał. Opozycja wówczas to zablokowała wyłącznie we własnym interesie. Adam Bielan za wieloma decyzjami stał jako osoba, która je wykreowała, i na pewno odpowiedzialność polityczną powinien ponieść. Tak skandalicznego przykładu łamania zasad demokratycznego państwa prawnego ja sobie nie przypominam. Poczta Polska na wybory, które ostatecznie się nie odbyły, wydała 88 mln zł. Plan prac komisji wygląda tak: 15 maja przed komisją stanie były senator Tomasz Grodzki, dzień później - były premier Mateusz Morawiecki. 24 maja ostatnie przesłuchanie. Na pytania ma odpowiadać prezes PiS Jarosław Kaczyński Do końca miesiąca ma być gotowy raport z prac komisji. Chodzi o to, żeby z jednej strony rozliczyć tych, którzy do tego doprowadzili. Ceny prądu mocno uderzą po kieszeniach. Od lipca rachunki wzrosną o 30%. Przez nowe taryfy w górę pójdzie też inflacja. Najbiedniejszym rząd proponuje bon energetyczny. Jest już projekt ustawy w tej sprawie. Zgodnie z nim im liczniejsza rodzina, tym wyższe wsparcie. Nie mam nic w domu. Ani lodówki, ani pralki, ani telewizora i mało zapłaciłam. Mamy pompę ciepła. Jesteśmy tacy ekologiczni. Tylko w ostatnim roku ceny prądu wzrosły o 30%. Drożeje wszystko w sklepach. Drożeje też prąd. Powodów należy szukać w rosyjskiej agresji na Ukrainę. To, co się stało za naszymi wschodnimi granicami, jest tą podstawową przyczyną. Jesteśmy też na bakier z ekologią. Te dodatkowe opłaty, które są związane z produkcją energii z węgla. Niestety Polska jest liderem produkcji energii z węgla. Firmowana przez rząd PiS tarcza solidarnościowa nie zostanie przedłużona. Premier Donald Tusk ma inny pomysł. Ustawa o zamrożeniu cen energii, ochronie konsumentów energii, nazywana bonem energetycznym. Rada ministrów przyjęła projekt na wyjazdowym posiedzeniu w Katowicach. W praktyce to będzie bon jednorazowy, który będzie kierowany do gospodarstw zależnie od ich dochodu, zależnie od wielkości gospodarstwa. Te jednoosobowe otrzymają 300 zł. Im więcej członków rodziny, tym większe wsparcie. Najliczniejsze mogą liczyć nawet na 600 złotych. Dodatkowe pieniądze otrzymają również ci, którzy ogrzewają domy prądem. Bon energetyczny można traktować jako formę pomocy społecznej dla najuboższych. Stąd ograniczenia dochodowe. 2500 zł dla gospodarstwa jednoosobowego i 1700 na osobę dla gospodarstw wieloosobowych. To są osoby, którym należy się opieka. Są to osoby, które nie potrafią radzić sobie w warunkach wolnorynkowych. Eksperci podkreślają: bon nie zrekompensuje wzrostów. Należy mieć nadzieję, że podwyżki nie będą kilkudziesięciu a kilkunastoprocentowe. Cen energii, które pamiętamy z okresu przedwojennego, prawdopodobnie już nie będzie. Opozycja zapowiada powstanie komitetu obywatelskiego i projekt ustawy obniżającej ceny energii. Stop podwyżkom od lipca. Jeżeli nic się nie zmieni, czeka Polaków drenaż kieszeni. Eksperci podkreślają jedno. Nie można w nieskończoność dotować cen energii. Wnioski o dopłatę będzie można składać od 1 sierpnia i 13 września. Świat wstrzymuje oddech. W nocy w Rafah, gdzie schroniło się ok. 1,5 mln ludzi, pojawiły się izraelskie czołgi. Wcześniej w wyniku ostrzału miało zginąć 20 osób. ONZ alarmuje: zapasy paliwa w Strefie Gazy wystarczą na 1 dzień. Brakuje lekarzy. Sytuacja jest dramatyczna. Ten konflikt już został uznany za najbardziej śmiercionośny w XXI w., a to nie koniec ofensywy. Te zdjęcia mówią same za siebie - izraelski czołg miażdżący napis "Kocham Gazę" w Rafah - na przejściu granicznym z Egiptem. Izraelskie Siły Obronne krok po kroku przejmują kontrolę nad ostatnimi terenami, gdzie ukrywają się bojownicy i terroryści z Hamasu. Izrael będzie kontynuował operację w Rafah tak, by zmusić Hamas, do uwolnienia zakładników i osiągnąć wszystkie postawione sobie cele. Izrael wyśle jednak delegację na rokowania do Egiptu, aby zwiększyć szanse na porozumienie na warunkach akceptowalnych dla Izraela. Wojsko ostrzeliwuje kolejne budynki, nie zważając na cywilów. Do szpitali trafiają dziesiątki rannych. Kostnice są przepełnione. Ja spałem w namiocie, a rodzina w domu. Po pomoc przyszły 2 dziewczynki, siostry ze zbombardowanego domu. Pozwoliłem im. Nigdy nie miałem nic wspólnego z Hamasem. Od początku inwazji w Gazie zginęło już ponad 30 tys. Palestyńczyków . Ludzie głodują - międzynarodowe agencje niosące pomoc biją na alarm. Codziennie umiera kilkadziesiąt osób. Izraelska armia praktycznie odcięła wszystkie drogi dostaw pomocy humanitarnej. Odkąd straciłam męża, cały świat się zawalił. Ja i moje sześcioro dzieci jedliśmy karmę dla zwierząt. Caritas uruchomił specjalną zbiórkę na pomoc mieszkańcom Gazy. Na stronach organizacji można wpłacać pieniądze. Czarny rynek rozwinął się bardzo i to czarny rynek jedzenia. Dla porównania worek mąki, który kosztuje 30 zł, w Gazie kosztuje ponad 1600 zł. Jeśli chodzi o stopień głodu, możemy mówić o 3. stopniu głodu, który pod koniec miesiąca może osiągnąć najwyższy, 5. stopień. Znawcy Bliskiego Wschodu nie mają wątpliwości - na szybkie zawieszenie broni nie ma co liczyć. To, co się dzieje obecnie w Gazie, jest forma czystki etnicznej. Ona nie ma jeszcze swojego końcowego efektu. Prócz głodu, nad ludźmi wygnanymi z własnych domów zawisło kolejne widmo epidemii. Brakuje leków i podstawowych środków sanitarnych. Dziś mija 20. rocznica śmierci Waldemara Milewicza. Dziennikarz TVP, autor i prowadzący programu "Dziwny jest ten świat" dziś miałby 67 lat. Zginął podczas realizacji reportażu w Iraku, gdy samochód, którym jechał, został ostrzelany. Razem z nim zginął algierski montażysta z polskim obywatelstwem Munir Buamran. Sprawców nigdy nie ukarano. Skórzana, podniszczona kurtka to był jego znak firmowy. Zaczynał jako nauczyciel, do telewizji trafił w 1981 r. Na pozór on był takim człowiekiem "mogę jechać w każde miejsce, niczego się nie boję, nic się nie dzieje, wszystko jest ok.". W 2000 r. wystartował jego autorski program "Dziwny jest ten świat". Milewicz relacjonował m.in. trzęsienie ziemi w Indiach, klęskę głodu w Etiopii czy konflikt w Iraku. Docierał tam, gdzie działo się coś ważnego, gdzie inni bali się jechać. Kilkadziesiąt kilometrów stąd jest iracka granica, linia frontu. Po jednej i drugiej stronie nieszczęśliwi ludzie. Ludzie, którym oddawał głos, niezależnie od tego, po której stronie konfliktu byli. Podobnie miało być w Iraku w 2004 r. Chciał tam nakręcić 43. odcinek programu "Dziwny jest ten świat". Podczas tej podróży towarzyszyli mu: operator Jerzy Ernst, tłumacz i montażysta Mounir Bouamrane, nazywany przez kolegów Mundim. Mundi pojechał z nami po to, żeby robić przekazy, montować to wszystko i po to, żebyśmy mieli wiarygodne tłumaczenie tego, co tam się dzieje i co kto do nas mówi. Samochód, którym poruszała się cała trójka 7 maja został ostrzelany z broni maszynowej. Operator Jerzy Ernst został ciężko ranny, Mounir Boumrane oraz Waldemar Milewicz zginęli na miejscu. Do tej pory pamiętam ten obraz. Postrzelony samochód, Mundka w kałuży krwi i Waldka śpiącego na tylnym siedzeniu. Podczas pogrzebu, zgodnie z ostatnią wolą Waldemara Milewicza, odegrano jego ulubiony utwór: "I feel you" zespołu Depeche Mode. Maturalny maraton rozpoczęty. Ponad 270 tysięcy absolwentów liceów i techników przystąpiło dziś do pisemnego egzaminu z języka polskiego na poziomie podstawowym. Pisali o buncie i relacjach międzyludzkich. Sami zainteresowani mówią: ta matura była łatwa. Trudno jednak ocenić czy to faktycznie świadectwo dojrzałości czy egzamin na wszelki wypadek? Olsztyn, Rzeszów, Białystok, Poznań. Dziś cała Polska żyje egzaminem maturalnym. Dzisiaj czuję się dobrze. Wypiłem meliskę rano, zjadłem jajecznicę z 4 jajek. Jest bardzo fajnie. Z maturalnym stresem w całym kraju zmierzyło się dziś ponad 270 tysięcy osób. "Potop" i "Pan Tadeusz" moim zdaniem to mnie zmiotą, ale oprócz tego "Lalka" czy "Zbrodnia i kara" - to jestem pozytywnie nastawiona. Ogólnie raczej większość umiem. Mam nadzieję na temat buntu, ale co będzie, to będzie. Nadzieje Jakuba Bubały z Rzeszowa spełniły się. Tematy maturalnych rozprawek to "Bunt i jego konsekwencje dla człowieka" i "Jak relacja z druga osobą kształtuje człowieka?". Egzamin składał się jednak z trzech części. Trzeba było jeszcze rozwiązać "Test historycznoliteracki" i "Język polski w użyciu". Jedyny incydent, który się wydarzył, polegał na tym, że maturzysty wniósł na salę telefon komórkowy, którym sfotografował arkusz egzaminacyjny. Sfotografował go razem z numerem PESEL, więc udało nam się maturzystę zidentyfikować i jego egzamin został unieważniony. Centralna Komisja Egzaminacyjna bierze w tym przypadku pod uwagę unieważnienie egzaminów wszystkim maturzystów z sali. Poza tą sytuacją wszystko przebiegło zgodnie z planem, ale stresu nie brakowało. Dla kogo stres większy? Wydaje mi się, że chyba dla mnie największy. Stresują się maturzyści, my się również stresujemy. A to miejsce, gdzie odbyła się prawdopodobnie największa matura w historii polskiej edukacji. Tu na stadionie warszawskiej Legii egzamin pisało prawie 3000 uczniów. W tym namiocie zmieściło się 1800 maturzystów. Na Legii były takie dwa. Wydarzenie liczone w minutach. Od samego początku, od momentu otwierania bram, mieliśmy policzone, ile czasu potrzebujemy, żeby wpuścić uczniów, żeby mogli zasiąść, aby tak wielka matura rozpoczęła się o czasie Na napisanie matury z języka polskiego przewidziane były 4 godziny. Najszybsi mieścili się w jednej. Szybko, ale nie mogłem wyjść pierwszy, obiecałem rodzicom, więc czekałem, aby ktoś wyszedł, i dopiero wyszedłem. Jak podkreśla dyrektorka najlepszego według rankingów liceum w Polsce, egzaminy podstawowe to mniejszy stres, bo ważniejsze dla uczniów są te rozszerzone. Ponieważ one się przekładają na te punkty, które im się liczą w rekrutacji na studia. Na te przyjdzie czas w przyszłym tygodniu. Jutro egzamin podstawowy z matematyki. To już dziś - Luna zaśpiewa w pierwszym z dwóch półfinałów Eurowizji. Piosenkarka wystąpi z utworem "The Tower". To jak mówi sama artystka: manifest wolności. O miejsce w zaplanowanym na sobotę finale powalczą przedstawiciele 15 państw. Spośród nich widzowie w głosowaniu wybiorą najlepszą dziesiątkę. W szwedzkim Malmo jest Sandra Meunier. Emocji nie zabraknie, jak czuje się artystka przed występem? Luna jest w fantastycznym humorze. W tym miejscu do ostatniej chwili rozdawała autografy, pozowała do zdjęć. Gdyby o tym czy trafi do finału, decydowała liczba odtworzeń utworu, to nie musielibyśmy się o nic martwić. 3,5 miliona wyświetleń piosenki. W wersji akustycznej 10 mln. Według bukmacherów nie jesteśmy liderem wyścigu, ale mamy szansę na półfinał. Nów księżyca, nowa energia, nowy początek. Mam nadzieję, że wszyscy też poczują ten przypływ, przypływ tej energii, takiego szczęścia, radości. Bardzo się cieszę, że właśnie występuję w takim mocnym składzie obok siebie, bo będą to na pewno niezapomniane występy, ale też każdy jest zupełnie inny. Bardzo się cieszę, bo po Ukrainie, gdzie jest bardzo duża siła, moc w tej piosence, ale też taka nostalgia, wchodzi też mój utwór i później jest znowu moc Chorwacji, ja uważam, że to jest tylko szczęście, że to będzie takie mocne trio. Ukraina według bukmacherów zajmie w finale trzecie miejsce, Chorwacja pierwsze. Ukraina występuje przed nami a Chorwacja po nas krok, więc być może o drugim miejscu zadecydują widzowie. Nie żyje Jacek Zieliński, wybitny muzyk i kompozytor, współzałożyciel grupy Skaldowie, autor ponad 260 utworów dla zespołu. Tworzył dla Maryli Rodowicz i Ireny Jarockiej, komponował muzykę do tekstów Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego czy Ewy Lipskiej. O śmierci muzyka poinformowali artyści Piwnicy pod Baranami. Ja już państwu dziękuję! Czas na "Pytanie dnia", gościem Marka Czyża jest prof. Paweł Kowal, KO.