Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór państwu. Zapraszam na "19:30". Mamy pierwsze olimpijskie złoto w Paryżu! Aleksandra Mirosław we wspinaczce na czas wspięła się na sam szczyt podium, nie dając rywalkom żadnych szans. To był polski dzień w Paryżu. Najpierw złoto i brąz dla Polek we wspinaczce, a potem półfinał polskich siatkarzy. W Paryżu są Marek Ignasiewicz i Anna Kowalska. Zaczynamy od sukcesu polskich siatkarzy i Marek Ignasiewicz. Thriller w paryskiej hali trwał 2,5 godziny i był widowiskiem dla kibiców o stalowych nerwach. A naszym siatkarzom otworzył drogę do złotego medalu. Biało-Czerwoni w tie-breaku pokonali Amerykanów, odwracając losy meczu w sposób, w jaki potrafią to zrobić tylko mistrzowie. Spotkanie obserwował Marek Ignasiewicz. To niebywały sukces, na który czekaliśmy 48 lat. To były wielkie emocje i nieprawdopodobny mecz. Najważniejsze, że zakończony szczęśliwie dla naszych zawodników. Nasi siatkarze wspięli się na wyżyny swoich możliwości. Żeby najpierw odwrócić losy meczu w czwartym secie i doprowadzić do remisu, a potem wygrać w tie-breaku. Nie było ani chwili zwątpienia. Gdyby były chwile zwątpienia, to by nas nie było w tie-break-u. Wierzyliśmy w każdym momencie tego spotkania. W takich kapitalnych meczach poznaje się wielkie drużyny. Liczy się tylko złoto. Ten mecz nas kosztował bardzo dużo energii i emocji. Musieliśmy wspiąć się na wyżyny naszych możliwości. Jestem bardzo dumny i bardzo zadowolony, że gramy finał. Zasłużyliśmy na to. Teraz myślimy tylko o następnym meczu. Nasi siatkarze mają już zagwarantowany srebrny medal. Nikt jednak nie myśli o srebrze. Celem jest zwycięstwo w wielkim finale. I założenie złotych medali olimpijskich. Teraz Anna Kowalska i pierwsze olimpijskie złoto dla Polski. Aleksandra Mirosław we wspinaczce na czas wspięła się na sam szczyt podium, nie dając rywalkom żadnych szans. Dotychczas miała 2 Mistrzostwa Świata i 2 mistrzostwa Europy. Brakowało tylko olimpijskiego złota. Aleksandra Mirosław próbowała je zdobyć już w Tokio. Wtedy była czwarta. Wspinaczka na czas była wtedy częścią wieloboju. Teraz to osobna dyscyplina. Aleksandra Mirosław ze spokojem podeszła do każdego etapu. W tej konkurencji wystarczy 1 błąd, żeby odpaść. Ale Polka pobiegła bezbłędnie. HYMN POLSKI Pierwszy Mazurek Dąbrowskiego w Paryżu rozbrzmiał na cześć Aleksandry Mirosław. Stojąc na pierwszym miejscu, słuchając Mazurka Dąbrowskiego na największej imprezie sportowej, jaka tylko istnieje, która odbywa się raz na cztery lata, to jest niesamowite uczucie, niesamowita duma. Finałowy bieg Mirosław wyglądał tak. Polka na 15-metrową ścianę wspięła się w 6,10 sekundy - o 0,08 szybciej niż jej rywalka z Chin. We wspinaczce sportowej na czas o zwycięstwie decydują dosłownie detale. Cieszę się, że to zrobiłam, ale nie zrobiłam tego sama, bo zrobiliśmy to całym teamem. Polkę w Paryżu wspierał trener, a prywatnie - mąż Mateusz. Mieliśmy tylko jeden scenariusz: oddać równe, precyzyjne i szybkie biegi. I to było tyle. Oraz rodzina i kibice, którzy do Paryża przyjechali z całego kraju. Ja nie brałam innego scenariusza pod uwagę, przyznam szczerze, szczególnie że rozmawiałam z Olą przed startem i wiedziałam, że jest dobrze. Dopingowaliście? Bardzo, bardzo. Sam ubiór chyba o tym świadczy. Radość kibiców była podwójna, bo zawody wspinaczki na czas należały dziś do Polek. Na trzecim stopniu podium stanęła Aleksandra Kałucka. Swój bieg o brąz pewnie wygrała z zawodniczką z Indonezji. Kilka minut wcześniej obie Polki spotkały się w półfinale, górą była Mirosław. Nie wierzę, że ja właśnie mam olimpijski medal w rękach, bardzo na niego ciężko pracowałam i zrobiłam to z całą moją pracą i z teamem. Jestem superdumna z siebie. Aleksandra Kałucka w Paryżu pobiła rekord życiowy, a Aleksandra Mirosław dwukrotnie w eliminacjach - rekord świata, na górę wspinając się w zaledwie 6,06 sekundy. Gratulacje płyną dzisiaj ze wszystkich stron. Także z rodzimego miasta Aleksandry Mirosław, Lublina, gdzie o następców jej i Aleksandry Kałuckiej możemy być spokojni. Jest najlepsza, jeśli w kwalifikacjach dwa razy pobiła rekord świata, to wygrać złoty medal też może. Szczęście, że Polska wygrała olimpiadę we wspinaczce. Zespół mistrzyni wierzy, że szaleństwo wspinaczki opanuje teraz cały kraj. Pracowaliśmy nad tym, żeby przygotować się do tego sukcesu, żeby po pierwsze to nie był jednorazowy sukces, ale żeby wychować następne pokolenia. W Lublinie gotowy jest już mural na cześć Aleksandry Mirosław. Pozostaje jedynie poprawić na nim czas nowego, ustanowionego w Paryżu rekordu świata. A rozmowa ze złotą medalistką Aleksandrą Mirosław tuż po "19:30", w "Pytaniu dnia". Siatkarski thriller w paryskiej hali trwał 2,5 godziny A rozmowa ze złotą medalistką Aleksandrą Mirosław tuż po "19:30", w "Pytaniu dnia". Debiut duetu. Na takiego wiceprezydenta Ameryka zasługuje. Potrzebujemy waszych głosów. Szpitalne wakaty. Bardzo duży argument to są sprawy finansowe. Najwięcej brakuje chirurgów. Kierunek - południe. Większość bocianów, myślę, że 50-60% już jest w trasie. Już liczymy dni do ich powrotu. Gorąca polityczna dyskusja o losach Andrzeja Poczobuta. "Robimy wszystko, żeby doprowadzić do jego uwolnienia. To jest punkt pierwszy naszych oczekiwań" - mówi minister spraw wewnętrznych i administracji. Dla polityków opozycji fakt, że polsko-białoruski działacz nie znalazł się wśród osób wymienionych w ubiegłym tygodniu między USA a Rosją i Białorusią to hańba. Andrzej Poczobut jest symbolem niezłomności i losu ponad 1400 więźniów politycznych na Białorusi. To ostatnie zdjęcia Andrzeja Poczobuta. Pochodzą z 2021 roku, gdy został skazany. Polsko-białoruskiemu dziennikarzowi reżim w Mińsku zarzucił podżeganie do nienawiści oraz wzywanie do działań na szkodę Białorusi. Były ambasador Białorusi tak opisuje łagier, do którego trafił Poczobut. To miejsce, gdzie nawet do 80% więźniów, by przetrwać, idzie na współpracę z administracją więzienną. Teraz znajduje się w kolonii Nowopołocku, też jednym z najgorszych zakładów karnych, kolonii karnych na Białorusi. To są katownie. Kiedy kilka dni temu doszło do wymiany więźniów, za którą prezydent Biden dziękował m.in. prezydentowi Dudzie, najmocniej zareagowali politycy PiS i Suwerennej Polski. Polska najwięcej straciła na tej wymianie, ponieważ oddała bardzo cennego rosyjskiego szpiega i w zamian nie ma nic. Tusk zgodził się na to, żeby uratować pięciu Niemców i żadnego Polaka. Ekipa Tuska oddała Rosjanom ich najcenniejszego agenta, w zamian nie uzyskując nic. Hańba! Radosław Sikorski i Koalicja Oszustów mogła oddać Ruskim ich cennego agenta, nic za to nie uzyskując. Poczobut dalej w więzieniu - ciekawe, czy jest szczęśliwy, że jest w sercu tego narcystycznego Sikorskiego. To jest obrzydliwe, kiedy ludzie, którzy słowem się w sprawie Poczobuta nie wypowiedzieli, dzisiaj wycierają sobie nim usta. Minister spraw wewnętrznych nie odnalazł żadnych śladów działań rządu PiS w tej sprawie. Deklaruje, że robi wszystko, by Andrzej Poczobut został uwolniony. Pracujemy razem z sojusznikami, sojusznicy dokładnie wiedzą o naszych oczekiwaniach. Pozostawmy w dyskrecji szczegóły tego działania. Hańby dla rządu i administracji Polski w tym zakresie nie widzę. Mówi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Sprawa pana redaktora Andrzeja Poczobuta była stawiana i za poprzedniego, i za aktualnego rządu od wielu, wielu miesięcy, lat i była podstawą również żądań uwolnienia formułowanych wcześniej. Radosław Sikorski, pytany o możliwość otwarcia przejść granicznych, powiedział, że data otwarcia zależy od długości zniewolenia Andrzeja Poczobuta. Na pewno trzeba wykorzystywać język siły. Dyktatorzy rozumieją tylko siłę. W więzieniach reżimu Łukaszenki jest ponad 1400 osób z 25 krajów. 7 mln zł na pomoc humanitarną dla projektów z zerową rekomendacją, wynagrodzenia bez śladów pracy, za to z wyraźnym śladem w kampanii wyborczej PiS, wreszcie 10 mln zł odszkodowania 10 lat po wystąpieniu szkody. Audyty w państwowych instytucjach to sporo ciekawych liczb. Politycy Zjednoczonej Prawicy mówią, że to audyty pełne manipulacji. Warto zapytać, kto mówi prawdę, bo wspólne pieniądze naprawdę wydaliśmy. Ja tutaj, można powiedzieć, byłem wzorem... Były szef Rządowego Centrum Legislacji odpiera zarzuty. Audyt wykazał, że przed wyborami w instytucji zatrudniono sześć osób. Były wypłaty, a śladów pracy - brak. Ten audyt jest pełen manipulacji, pełen nieprawd. Np. nie ma tam informacji, że można wchodzić do budynku bez odbijania karty. Są za to zdjęcia z wyborczych spotkań w okręgu wyborczym byłego dyrektora. Sprawę bada prokuratura. To jeden z długiej listy audytów w państwowych instytucjach i spółkach i jeszcze dłuższej listy nieprawidłowości za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Dziś, jak kolejni ministrowie zaglądają do swoich resortów, gdzieś tam głęboko, przeglądają te szuflady, to całe złodziejstwo wychodzi. I myślę, że będzie tego znacznie więcej. Wydatkom przygląda się też Najwyższa Izba Kontroli. Pod lupę wzięła program "Pomoc humanitarna 2023" w MSZ. W raporcie czytamy, że niezgodnie z zasadami wypłacono ponad 7 mln zł. Ustalono, że większość projektów, które otrzymały dofinansowanie, wskazał wiceminister Paweł Jabłoński. Wśród nich takie, którym komisja konkursowa przyznała zero punktów. Ten sam mechanizm widzimy w innych kontrolach, które przeprowadzaliśmy, m.in. w Funduszu Sprawiedliwości, widzimy to w Ministerstwie Sportu. To jest po prostu atak stricte polityczny. Wszystkie dotacje w tym konkursie zostały przyznane zgodnie z regulaminem. Decyzją wiceministra Jabłońskiego ponad 400 tys. zł dostała Fundacja Klaster Innowacji Społecznych. Jej prezesem jest ten człowiek, Petros Tovmasyan, powiązany z Partią Republikańską Adama Bielana, wchłoniętą przez PiS. Władze fundacji w oświadczeniu przekonują, że realizację projektu dotowanego przez MSZ skontrolowano i zatwierdzono. Audyt rzuca nowe światło także na przepływy pieniędzy w PZU. Jak ujawniliśmy, spółki należące do grupy PZU miały finansować podmioty, wydarzenia i inicjatywy związane z PiS. Ubezpieczyciel wypłacił też 10 mln zł odszkodowania spółce związanej z ojcem Rydzykiem, budującej geotermię. Szkodę zgłosiła po 10 latach od wystąpienia szkody. Mówiąc wprost: ktoś chciał zrobić przysługę za 10 mln zł Tadeuszowi Rydzykowi. Geotermia była od początku solą w oku rządów Donalda Tuska. Setki milionów złotych mogło stracić Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Audyt trwa. Mechanizm wyprowadzania pieniędzy z NCBiR w rozmowie z Onetem przedstawiła osoba, która miał być tzw. słupem. Z grantu na 1 mln zł miał zarobić około 100 tys., resztę przekazać mocodawcy. W związku z audytem w NCBiR zarzuty usłyszały dotąd trzy osoby. Lewicowy polityk, były nauczyciel i żołnierz - Tim Walz. Coraz więcej wiemy o kandydacie, którego na swojego wiceprezydenta oficjalnie zaproponowała Kamala Harris. Walz jest odpowiedzią na J.D. Vance'a - nie może doczekać się debaty, Vance też się na nią godzi. Czy pierwszy wyborczy wiec duetu Harris - Walz przybliża ich do wygrania wyścigu o Biały Dom? To pytanie do Marcina Antosiewicza, który jest w Filadelfii. W Filadelfii faktycznie dobrze im poszło. Sondaże Harris rosną, ale do mety zostało 89 dni. Lustrowanie kandydata na wiceprezydenta dopiero się zaczyna. Donald Trump mówi o nich: największy ekstremistyczny lewicowy duet w historii. Nie da się ich zaszufladkować. Jest pełen sprzeczności. To była premiera wyborczego duetu Harris - Walz. Pełna ekspresji i pewności siebie. Gubernator Minnesoty - Tom Walz! Wybór kandydata na wiceprezydenta był pierwszą ważną decyzją Kamali Harris. Postawiła na lewicowego polityka, byłego nauczyciela WF-u i geografii, który 24 lata służył w Gwardii Narodowej. Zanim został gubernatorem Minnesoty, przez 12 lat był członkiem Izby Reprezentantów. Zwolennicy nazywają go Tatą Ameryki. To dzięki takim zdjęciom, kiedy podpisał ustawę o darmowych śniadaniach i obiadach dla wszystkich uczniów w Minnesocie. Albo kiedy pokazuje się z córką na kuli śmierci. Kiedy z żoną postanowiliśmy mieć dzieci, zajęło nam lata przechodzenie przez terapię niepłodności in vitro. Pamiętam, jak modliłem się każdego wieczora o telefon z dobrymi informacjami. Ściskało mi żołądek, kiedy dzwonił telefon, czuliśmy agonię, gdy terapia nie dawała rezultatów. Więc to nie przypadek, że kiedy powitaliśmy na świecie naszą córkę, to nazwaliśmy ją Nadzieja. To wyznanie zrobiło wrażenie na Amerykanach. Wygląda na porządnego ojca rodziny, który mocno stąpa po ziemi. Ona ma najlepszego wiceprezydenta. Jest megazabawny i potrafi wyprowadzić każdy cios. Kochamy go! Walz jest odpowiedzią demokratów na J.D. Vance'a, kandydata Donalda Trumpa na wiceprezydenta, który musi tłumaczyć się z wypowiedzi z przeszłości, kiedy Trumpa nazywał Hitlerem, a bezdzietne kobiety - kociarami. Nie mogę się doczekać debaty z tym facetem. To znaczy - jeśli będzie chciał wstać z kanapy i się pokazać. Vance zaproszenie przyjął, ale nie wiadomo, kiedy dojdzie do debaty. Natomiast Donald Trump unika starcia z Kamalą Harris, którą na wiecach punktuje głównie za charakter i zaangażowanie na rzecz praw kobiet i mniejszości seksualnych. Rodziców tych dzieci - bardziej od tematów, które padły na wiecu Harris i Walza - interesuje jednak ich program gospodarczy, którego jeszcze nie przedstawili. Wszyscy bardzo ciężko przeszliśmy przez czas pandemii Covid. Wsparcie, które wtedy dostaliśmy, skończyło się i wszystkie koszty utrzymania wzrosły. Wróciliśmy do punktu wyjścia. Dlatego dla nas najważniejsze jest, by móc sobie pozwolić na normalne życie, jak przystało na zwykłych Amerykanów. Oba sztaby - Trumpa i Vance'a, Harris i Walza - proponują Amerykanom przede wszystkim wybór charakterów i wizji zamiast konkretnych programów. Dziękuję, Filadelfio, pani wiceprezydent. Boże, błogosław Amerykę. Tych specjalistów już jest jak na lekarstwo, a wkrótce może ich po prostu zabraknąć. Interniści, pediatrzy czy chirurdzy - są na czele listy lekarzy deficytowych. Wciąż więcej jest tych, którzy odchodzą na emeryturę niż tych, którzy właśnie wchodzą do systemu. Rachunek już jest na minusie, kolejne placówki zgłaszają kadrowe braki, a długość kolejek do specjalistów niekiedy trzeba liczyć w latach. Anna Kapan jest pacjentką oddziału neurologii Szpitala Powiatowego w Tarnowskich Górach. Trafiła tu po udarze. Opieka jest cudowna tu, stoję, mam się dobrze, jestem szczęśliwa. Tym trudniej pacjentom zrozumieć to, że w szpitalu już wkrótce zostanie zawieszona działalność chirurgii. Oddział od 17 sierpnia do końca sierpnia wstrzymuje przyjęcia pacjentów - te pilne i te planowe - Powód? Braki kadrowe. Lekarze złożyli wypowiedzenia. Ten problem ma także dyrekcja zespołu przychodni specjalistycznych w Tarnowie. Pracuje tu 150 lekarzy, co trzeci to emeryt. Dzisiaj jesteśmy spokojnie w stanie przyjąć 30 lekarzy i to będzie mało. W każdej specjalizacji jest deficyt. W Koszalinie jeszcze na początku lipca kryzys wisiał na włosku, bo pracę zakończyło trzech chirurgów. Zamknięcie oddziału oznaczałoby poważne problemy nie tylko dla chorych wymagających operacji. Brak chirurgii w szpitalu zobowiązuje fundusz do wypowiedzenia natychmiast kontraktu w SOR-ze. Resort zdrowia policzył, w których specjalizacjach braki kadrowe będą największe. Chodzi o internistów, chirurgów, a także pediatrów. W tych dziedzinach ta zastępowalność będzie najsłabsza, czyli najmniej osób przyjdzie, by zastąpić te osoby, które odchodzą na emeryturę. Na emeryturę nie wybiera się doktor Andrzej Radzikowski - specjalista chorób dziecięcych. W zawodzie od końca lat 60. O swojej dziedzinie mówi: piękna, ale wymagająca. Rozmawiam z moimi studentami i mówię: "Czemu boicie się pediatrii?", a oni mówią: "Bo nie rodzą się dzieci. Boimy się, że nie będziemy mieli pracy". Poza tym kwestie finansowe np. Stąd wybory - medycyna kosmetyczna. Ministerstwo zdrowia chce zwiększyć liczbę miejsc rezydenckich, polepszyć warunki pracy w szpitalach powiatowych i zadbać o szkolenia dla specjalistów. Nie da się tego jednak zrobić od ręki. To są również długofalowe działania, bo zanim poprawimy sytuację, to trzeba przekonać tych młodych ludzi, by weszli w to pole, w którym są największe potrzeby. A najwięcej wakatów jest w najmniejszych miejscowościach. Naczelna Izba Lekarska postuluje, by medycy mogli kształcić się nie tylko w dużych ośrodkach. To zwiększa takie prawdopodobieństwo, że lekarz w takim małym mieście zostanie, założy rodzinę i zwiąże życie zawodowe z mniejszym ośrodkiem. Mniejszy nie znaczy gorszy. W Polsce na tysiąc mieszkańców przypada średnio 3,6 lekarza. "To był przepis na katastrofę" - tak rządzący mówią o działaniach poprzedników w kwestii monitorowania stanu polskich rzek. Ten jest fatalny. Tylko w ostatnich dniach z Jeziora Dzierżno Duże w województwie śląskim odłowiono już ponad 7 ton śniętych ryb. Dwa lata, które minęły od jednej z największych katastrof ekologicznych w Europie, to sporo czasu na wyciągnięcie wniosków. Czasu, którego przyroda nie ma. 5 dni - 7 ton martwych ryb. Jak ten zbiornik zacznie umierać cały, to myślę, że wywrotkami nie zdążą tego wywozić. Za ekologiczną katastrofę w jeziorze Dzierżno Duże prawdopodobnie odpowiada złota alga. Trwają badania. Zbiornik zabezpieczono. Funkcjonuje w pełni zapora biostabilizująca, którą zamontowaliśmy wspólnie z państwową strażą pożarną w dwóch miejscach. Ma na celu minimalizację rozwoju złotej algi. Do 19 sierpnia obowiązuje zakaz plażowania i kąpieli. Zakazy również na czwartym odcinku kanału Gliwickiego, który ma połączenie z Odrą. Dopóki nie wyeliminujemy zasolenia, zanieczyszczeń z Odry, będziemy mieli taką ciepłą pogodę jak w tej chwili, może się powtarzać właściwie główne nasze zadanie - ograniczanie tej katastrofy i hamowanie, żeby ona się nie rozprzestrzeniła przez Kanał Gliwicki na Odrę. Sytuacji przygląda się Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Wnioski nie są optymistyczne. To, co zastaliśmy na początku tego roku, chcę to bardzo wyraźnie podkreślić, jeśli chodzi o Odrę, to był całkowity przepis na katastrofę. Po tej sprzed dwóch lat, gdy z wód Odry wyłowiono 350 ton śniętych ryb, miał powstać system całodobowego monitoringu rzeki. Poprzednie kierownictwo ministerstwa klimatu zapowiadało ponad 800 punktów pomiarowych w całej Polsce. Do grudnia nie powstała żadna. Dlatego teraz prokuratura bada, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez urzędników Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Mamy zamiast działającego całodobowego monitoringu pozaustawowe porozumienie ministrów na 250 mln złotych, które naraziło skarb państwa na niegospodarne wydatkowanie tej kwoty. Pani minister Moskwa nawet nie była tutaj wykonawcą tego. To wykonawca był zobowiązany, a nie ministerstwo klimatu. W maju fundusz zawiesił umowę z wykonawcą, Instytutem Rybactwa Śródlądowego. Wyniki kontroli z kwietnia pokazały, że powstało 46 z 325 stałych stacji. To jest jedynie 14% całości. Gdyby wszystko przebiegało zgodnie z planem, to prawdopodobnie dzisiaj nie mówilibyśmy o 46, a o 246. Ale w maju tego roku NFOŚ zawiesił nam finasowanie. Sytuację na Odrze ma poprawić nowelizacja specustawy dotyczącej rewitalizacji rzeki, nad którą pracuje resort klimatu. Wiosną zawitały do nas wcześniej niż zwykle, ale to oznacza, że także wcześniej się pożegnamy. Polskie bociany opuszczają ojczyznę. Wykonały zadanie, wychowały młode - czas więc na podróż do Afryki, która potrwa nawet dwa miesiące. I byle do wiosny. Żywkowo - najbardziej popularna w Polsce "bociania wioska". Na co dzień żyje tu 20 mieszkańców. Wiosną przybywa ponad 100 skrzydlatych lokatorów. Radość przynoszą. Jak przylecą jest naprawdę weselej. Dobry rok, duża wilgoć, więc więcej jest pokarmu. Więc więcej pokarmu, więcej bocianów. Sezon na podziwianie skrzydlatych przyjaciół nie tylko w Żywkowie już się kończy. Większość bocianów myślę, że 50-60% już jest w trasie na zimowisko. Ptaki już możemy obserwować na niebie w większych grupach. W tym roku ptaki pojawiły się wcześniej, odchowały młode, a najsilniejsze z nich już ruszają w drogę na południe. Zostało już kilka nielotów, ale z doświadczenia wiemy, że rodzice zostawiają młode po to, żeby się usamodzielniły. Za jakiś czas głód ich zmusi do wylecenia z gniazd. Młode zbierają się do lotu, w gniazdach pozostała już tylko garstka dorosłych osobników. Ostatnie z Polski wylecą bociany, które jak ten potrzebowały dokarmiania przez człowieka. Wypuszczamy. Tylko w ośrodku rehabilitacyjnym w Krutyni na Mazurach pomocy potrzebowało ponad 100 bocianów. To efekt m.in. gwałtownych burz, jakie w lipcu przeszły przez region. One przechodziły w dość krytycznym momencie dla młodych, kiedy one uczyły się latać, kiedy one rozprostowywały skrzydła, więc niektóre ptaki zdmuchiwało z gwiazd. Młode bociany, które w tym roku mamy nadzieje, że nas opuszczą, jeżeli nie będą chciały tego zrobić same bezpośrednio z gniazd, wówczas wywozimy je w takie miejsca, gdzie sejmikują bociany. By odleciały w stadzie, zostało niewiele czasu. Mniej więcej do połowy sierpnia, gdzie już te bociany, które żyją na wolności w tak zwane sejmiki i po 15 sierpnia już odlatują. W Żywkowie mieszkańcy już wiedzą, że to czas pożegnania. Smutek i oczekiwanie. Już liczymy dni do ich powrotu. Polskie bociany lecą trasą wschodnią przez Turcję i Cieśninę Bosfor. Gniazdują w Afryce, część dociera do Azji. W "19:30" to już wszystko. Bardzo dziękuję, że byli państwo z nami i polecam "Pytanie dnia". Gościem Marka Czyża będzie wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka z Polski 2050. Gościem Marka Czyża będzie Aleksandra Mirosław, złota medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu.