Gotowi do boju. Czy nowa Kancelaria Prezydenta uprzykrzy ¼ycie premierowi? Jaki CPK? Ustawa Karola Nawrockiego kontra plan rz@du. Bez pomocy. O jedno weto Andrzeja Dudy za daleko? Prezydent Karol Nawrocki planuje szereg politycznych rozgrywek i kadra na ten mecz już w komplecie. Z obozu prawicy płynie opowieść o zawodnikach z solidnym ciągiem na bramkę, pracowitych i zaprawionych w politycznym boju. To ekipa na mocne starcie z rządem Tuska i chyba nikt w Pałacu już nie ukrywa, że tak się zaczyna marsz po parlament. Bo słowo "kohabitacja" brzmi dobrze, ale "władza" - lepiej. Szanowni państwo, prezydent. To pierwszy dzień pracy Karola Nawrockiego, który rozpoczął od wręczenia nominacji swoim ministrom. W takim składzie uda nam się zrealizować plan i program ambitny. Ten program jako szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ma realizować Sławomir Cenckiewicz, który 20 lat wraz z Antoniem Macierewiczem likwidował Wojskowe Służby Informacyjne. W ostatnim roku rządów PiS został szefem komisji ds. badania rosyjskich wpływów, której celem według ówczesnej opozycji było wyeliminowanie Donalda Tuska z polityki. Jest polskim patriotą. Tak dziś mówił o nim prezydent. Swoje dodają służby. Pan Sławomir Cenckiewicz nie posiada dostępu do informacji niejawnej, obojętnie, czy się to komuś podoba, czy nie. Co zrobi Sławomir Cenckiewicz bez dostępu do informacji niejawnych w BBN-ie? Pewnie zrobi to, co każdy, kto nie ma dostępu, jak się zacznie posiedzenie w trybie niejawnym. Przyniesie kawę, ciasteczka, herbatę. I będzie musiał opuścić to pomieszczenie. Ale Sławomir Cenckiewicz twierdzi, że dostęp do informacji niejawnych ma, i tak komentuje to, co mówią służby: Spośród 11 powołanych dziś współpracowników prezydenta czterech do Pałacu przenosi się wprost z sejmowych ław PiS-u. Dwóch kolejnych z PiS-em było związanych w przeszłości. Pozostali to pracownicy IPN. Eksperci i wysokiej klasy menadżerowie. Tak ocenia ich PiS. Rządzący mówią wprost. Skład Kancelarii to wojna z rządem Donalda Tuska. Bardzo upolityczniona Kancelaria z charakterami, które są dedykowane na różne odcinki walki z obecnym rządem czy koalicją. Nawet kapelan jest politykiem w sutannie. Mowa o księdzu Jarosławie Wąsowiczu. Tu - z neonazistą Grzegorzem H. Tu - jako kapelan kibiców na Jasnej Górze. Raz sierpem, raz młotem. Podczas spotkania z ówczesnym kandydatem na prezydenta Karolem Nawrockim. Pan Adam Andruszkiewicz. Nowym zastępcą szefa Kancelarii został były szef Młodzieży Wszechpolskiej. Czołem wielkiej Polsce! To jedno z jego ówczesnych wystąpień. Aby żadne takie lewactwo nie miało prawa opluwać zdrowych mieszkańców Białegostoku. To jest Kancelaria na trudne czasy. Na wojnę z rządem? I pewnie na trudną kohabitację z rządem. Raczej będzie to szło w kierunku konfrontacji, dalszej polaryzacji, co nie jest dobre dla Polski. To było słyszalne już wczoraj. Tak zachowywali się zwolennicy Karola Nawrockiego. Gdy przemawiał wicepremier i minister obrony narodowej... Było tak wielkie buczenie, że byłem przekonany, że wyjdzie prezydent i po swoich słowach o pojednaniu powie: "Przestańcie, bo to jest wspólna Polska". Prezydent nie zareagował. Dla rządzących to też jasny sygnał. Taka polityka czysta i brutalna będzie obecna w Pałacu Prezydenckim. Karol Nawrocki rozpoczął wczoraj kampanię wyborczą przed 2027 rokiem? Ja jestem zwolennikiem tej teorii amerykańskiej, że kampania wyborcza rozpoczyna się następnego dnia po wyborach. Jak wpłynie to na relacje z rządem? Donald Tusk dziś jasno określił swoje stanowisko. Wszędzie tam, gdzie nowy prezydent będzie chciał pomagać, będę witać z otwartymi ramionami. Jego gotowość do współpracy. Wszędzie tam, gdzie będzie chciał przeszkadzać, zobaczy, na czym polega reguła konstytucyjna, kto rządzi w kraju. I będę w tej kwestii bardzo konsekwentny. A jak będzie trzeba - też bezwzględny. Pierwszy testem będzie przyjęta we wtorek ustawa, która przedłuża zamrożenie cen prądu i jednocześnie skraca minimalną odległość wiatraków od domów, gwarantując za to rekompensatę finansową. Jest nieudolnym sidłem, zasadzką na prezydenta Karola Nawrockiego, ale on sobie z tym poradzi. Nie wydaje mi się, aby niższe ceny energii były pułapką. Moim zdaniem są wypełnieniem postulatu, o którym pan prezydent mówi, aby obniżyć cen. Chodzi o te obietnice. O 1/3 mniej za energię elektryczną. Złożoną w kampanii wyborczej. Weto do tej ustawy oznacza powrót do wyższej inflacji, wyższych kosztów życia, ale także problemy polskiej gospodarki. Czy pierwszą decyzją Karol Nawrocki pójdzie na współpracę czy wojnę z rządem? Okaże się jeszcze w tym miesiącu. Na ten spór zanosiło się już w kampanii wyborczej, teraz nabiera nowej dynamiki. Prezydent Nawrocki prezentuje w Kaliszu plan powrotu do pisowskiej koncepcji CPK. Mówi o niej jako o tradycyjnej, choć tradycji żadnej nie miała, nie miała nawet historii, bo nie wyszła poza fazę rysunków i wizyt na dużej łące. Rząd ma swój realizowany już plan i do planu poprzedników nie zamierza wracać. Kalisz. Pierwsze spotkanie nowego prezydenta z mieszkańcami. I podpis pod jego pierwszym projektem ustawy dotyczącym CPK. Karol Nawrocki proponuje powrót do pisowskiej wersji. Mnie to mało interesuje. Rządzący wykluczają poparcie prezydenckiego wariantu. Uważają, że jest nierealny. I niepotrzebny, bo inwestycja jest w toku. Dyskusja na temat CPK to zwykła potyczka polityczna. My po prostu realizujemy ten projekt. Który przewiduje, że lotnisko w Baranowie obsłuży 34 mln pasażerów rocznie z perspektywą rozbudowy w razie potrzeby. Do CPK ma docierać Kolej Dużych Prędkości. Dużych, czyli do 350 km/h. Tory połączą lotnisko z Warszawą, Łodzią, Wrocławiem i Poznaniem. To wydaje się być lepsze kosztowo i skuteczniejsze w realizacji. Oceny polityków uzależnione są od tego, z jakiej są partii. To jest potworek, a nie CPK. To jest nawet nie namiastka. To jest porażka tego ambitnego projektu. Dzisiaj mówienie, że wracamy do pierwotnej wersji, to jest opóźnienie tych prac i wyrzucenie do kosza tego, co udało się zrobić. Powrót do koncepcji PiS to budowa większego lotniska od razu, a nie etapami. Do CPK mają prowadzić tory kolejowe z wielu kierunków i mniejszych miast, przypominając układ szprych w kole rowerowym. Uzasadniano to walką z wykluczeniem komunikacyjnym. To nie jest projekt godnościowy taki, jak był nazywany. To po prostu był projekt polityczny. Takie było "wishful thinking". Obecny projekt nie wyklucza realizacji tych szprych w ramach innych projektów infrastrukturalnych. Takich jak ten. To budowa najdłuższego tunelu kolejowego w Polsce. Dzięki tej inwestycji skróci się czas przejazdu między Krakowem i Nowym Sączem. Można szprychy namalować na papierze, a można modernizować i budować nowe linie kolejowe z takim rozmachem, z jakim my to robimy. Inwestycja CPK idzie do przodu. Zapewnia pełnomocnik rządu ds. CPK. Prace mają potrwać do 2032 roku. PiS chciałby zakończyć budowę 4 lata wcześniej. Powinniśmy tę inwestycję rozpocząć jak najszybciej i jak najszybciej ją skończyć. Szkoda, że PiS przez 8 lat tego nie zrobił. Bo jeśli ktoś gdzieś powinien uderzyć się w piersi, to prezydent powinien przeprosić za swoich poprzedników, którzy mieli projekt na papierze, ale nic z tym nie zrobili, żeby go zrealizować. Spółka CPK chce złożyć wniosek o pozwolenie na budowę nowego lotniska w tym roku. Odlany ze spiżu, waży 12 ton i trzeba 12 dzwonników, by rozkołysać jego serce. Dzwon Zygmunt. Jego dźwięk jest zarezerwowany dla najważniejszych chwil dla narodu, więc odzywa się z rzadka. Krakowski metropolita Marek Jędraszewski uznał, że zaprzysiężenie Karola Nawrockiego to jest właśnie taki moment, ale dzwonnicy uznali, że niekoniecznie. Zygmunt uroczystość przemilczał, ale nie wiadomo, czy to kończy sprawę. Zamiast donośnego sygnału była niezręczna cisza. Dzwon Zygmunt miał zabrzmieć w chwili zaprzysiężenia prezydenta Nawrockiego. Zapowiedział to głośno krakowski arcybiskup Jędraszewski, ale dzwonnicy zamiast złapać za sznury, wzięli wolne. Powinien, bo jaki jest prezydent, jaki by nie był, jednak wybrany przez naród, kto ma jakieś niesnaski, to nie powinno mieć znaczenia. Do uruchomienia dzwonu potrzeba przynajmniej 12 osób i tu pojawił się problem, bo wczoraj na Wawelu stawiło się 10 dzwonników. Oficjalny powód: urlopy. Udało nam się porozmawiać z niektórymi. Ale jest coś jeszcze. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, niektórzy dzwonnicy niekoniecznie popierają decyzje krakowskiej kurii. Nie chcą, by ich praca była upolityczniana. Protestują też przeciw zmniejszenia liczby dzwonień z okazji świąt kościelnych. To pierwszy raz, kiedy dzwonnicy nie stawili się na Wawelu na wezwanie. Dzwoń jest po to, aby dzwonił, jak najbardziej niech dzwoni jak najczęściej, jest dużo ważnych momentów w naszej historii. Jednak ten dzwon bije od święta i to dokładnie według grafiku katedry wawelskiej 11 razy w roku. Dokładny harmonogram ustalany jest na początku roku. 12-tonowe serce Wawelu pierwszy raz wybrzmiało ponad 500 lat temu i od tej pory jego bicie zarezerwowane jest dla najważniejszych wydarzeń liturgicznych i historycznych. Nigdy wcześniej nie wybrzmiał dla jakiegokolwiek prezydenta - bez względu na partię. To była pewna forma uhonorowania tego wielkiego dnia. To nie jest związane z działalnością polityczną. Bardzo bym chciał, aby dzwon tego dnia wybrzmiał. Jeżeli nie wybrzmiał - trudno. Abp Jędraszewski to najbardziej upolityczniony dostojnik Kościoła, a to, co się stało, pokazuje, że ludzie nie chcą Kościoła w polityce. Arcybiskup znany jest z konserwatywnych poglądów i udzielania poparcia niektórym politykom. Wczoraj podczas homilii poprosił wiernych o modlitwę za prezydenta Nawrockiego i podkreślił, że jego droga do zwycięstwa rozpoczęła się właśnie na Wawelu. To jest kłopot wewnętrzny Kościoła. Ma zaangażowanych politycznie duchownych, chociaż duchownym nie wolno co do zasady stanąć po jednej stronie sporu politycznego, Arcybiskup rok temu przeszedł na emeryturę, ale pozostaje krakowskim metropolitą. I tak będzie, dopóki Stolica Apostolska nie wybierze następcy. Dziś staraliśmy się porozmawiać z krakowską kurią. Jednak podobnie - jak wczoraj turyści na Wawelu - usłyszeliśmy cisze. Były policjant Artur S. usłyszał 5 zarzutów w sprawie nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Dotyczą one pomocy innemu podejrzanemu, Pawłowi S., w wypłacaniu z banków większych sum pieniędzy - przekazał rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. To pierwszy akt oskarżenia w tej sprawie. Paweł S. wypłacił łącznie kwotę 3,5 mln zł, która pochodziła pierwotnie z RARS-u. I tutaj prosił o pomoc ówczesnego policjanta Artura S. Za tą przysługę każdorazowo Artur S. otrzymywał 1000 zł. Przemieszczał się pojazdem, który miał podrobione tablice rejestracyjne, co również znalazło odzwierciedlenie w przedstawionych mu zarzutach. Będzie spotkanie Putin - Trump. Kiedy i gdzie - o tym za chwilę. A co jeszcze w programie? O jedno weto za daleko. Prezydent Duda powinien się wstydzić. Ta decyzja zamknie gabinety psychologów i psycholożek dla wielu młodych osób. Konie arabskie - polska duma. Za tym występem kryje się ogromna praca kondycyjna tych koni. Warunki przerwania walk są ponoć wstępnie uzgodnione. Taki ma być wynik negocjacji Rosji i USA, ale jakie są dokładnie, na razie nie wiadomo. Trump i Putin dopracowują szczegóły bilateralnych rozmów na najwyższym szczeblu, ale Ukraina nie chce decyzji o sobie bez siebie i przypomina o swoich warunkach uczciwego pokoju. Czy to jest nowy etap? Z trzygodzinnej rozmowy zadowoleni wyszli obaj, ale co konkretnie dogadali na Kremlu, pozostanie tajemnicą. Amerykanie złożyli ofertę, którą uważamy za całkowicie akceptowalną. Odbyliśmy kilka bardzo dobrych rozmów z prezydentem Putinem. Te - wiadomo, że będą kontynuowane na najwyższym szczeblu. W przyszłym tygodniu Putin i Trump spotkają się twarzą w twarz. Dzień, godzina i miejsce są jeszcze niejawne, choć ze strony Rosji pojawiły się już pewne sugestie. Mamy wielu przyjaciół, którzy są gotowi pomóc nam w organizacji tego szczytu. Oto jeden z naszych przyjaciół, prezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To może być odpowiednie miejsce. Amerykańska strona twierdzi, że pierwszy raz Rosja podała konkrety. To, czego chce, by zakończyć wojnę. Donald Trump liczy, że podczas szczytu uda się zbliżyć stanowiska Moskwy i Kijowa, co ma nadzieję, że doprowadzi do trójstronnego spotkania z Ukrainą w najbliższym czasie. Rosja na razie niechętnie patrzy na taki scenariusz. Ta opcja została wspomniana przez USA na Kremlu. Jednak nie była szczegółowo omawiana. Rosja pozostawiła ją całkowicie bez komentarza. Tuż po spotkaniu na Kremlu Zełenski w telefonicznej rozmowie z Trumpem powtórzył, że pokoju chce tylko na uczciwych warunkach. Ukraina ma je trzy: natychmiastowe wstrzymanie rosyjskiej agresji, bezpośrednie spotkanie Zełenskiego z Putinem i udział w rozmowach poza USA Europy jako gwarantów bezpieczeństwa i trwałości porozumienia. Wojna toczy się w Europie Jutro mija termin ultimatum, który Rosja dostała od USA na porozumienie w sprawie wojny. Trump zagroził Kremlowi sankcjami skierowanymi w rosyjską gospodarkę i sektor wojskowy. Na razie sankcje nakłada na kraje, które kupują ropę z Rosji. W Indie uderzył 50-procentowymi cłami. Zobaczycie dużo więcej sankcji wtórnych. Operacja ma potrwać co najwyżej pół roku. Działaniom wojska mają towarzyszyć przesiedlenia, a potem pełna okupacja Gazy. Taki jest plan prawicowego rządu Benjamina Netanjahu, ale opór obudził się nawet w Izraelu. Ruchy wojska na tym terenie to prawie pewna śmierć przetrzymywanych przez Hamas zakładników, a ich bliscy oczekują od rządu ratunku dla nich, a nie wyroku. W ciągu niespełna 80 lat terytorium Izraela powiększyło się czterokrotnie. Kosztem Palestyny. Niewykluczone, że jeszcze w tym roku powiększy się ponownie. Co pozostało do okupowania? Nie ma już nic do okupowania. Ale izraelskie media piszą: "Kości zostały rzucone". Netanjahu jest gotowy nakazać całkowite przejęcie Gazy Według medialnych doniesień rozpisany na maksimum 6 miesięcy plan zakłada operacje wojskowe i masowe przesiedlenia ludności prowadzące do pełnej okupacji Gazy. Od czasu wybuchu wojny jesienią 2023 roku blisko 90% populacji Strefy Gazy stało się uchodźcami wewnętrznymi. Wielu z nich przemieszczało się wielokrotnie. Teraz czekałaby ich kolejna migracja. Dokąd powinniśmy się udać? Wszędzie panuje zniszczenie. Stanowcze "nie" temu planowi mówią rodziny zakładników. Mayday. Mayday. Bo nowe działania wojskowe mają być prowadzone także na obszarach, gdzie są przetrzymywani. Jeśli zdecydują się wkroczyć do Gazy, aby rozszerzyć wojnę, to wątpię, czy zakładnicy kiedykolwiek wrócą. Ela traci nadzieję, że rząd uwolni jej męża z niewoli. W czwartek z kilkunastoma innymi osobami wsiadła na pokład statku, który podpłynął do granicy morskiej w Strefie Gazy. By wykrzyczeć apel do Benjamina Netanjahu o wstrzymanie planów rozszerzenia ofensywy w Strefie Gazy. Nie pozwolimy wam okupować Gazy, gdy wciąż przebywa tam 50 zakładników. Sprowadźcie ich z powrotem i zróbcie, co chcecie. Robić, co chce, rządowi Netanjahu nie zamierza pozwolić opozycja. Okupacja Gazy to zły pomysł pod względem operacyjnym, moralnym i ekonomicznym. I instytucje międzynarodowe. Doniesienia dotyczące ewentualnej decyzji premiera Netanjahu o rozszerzeniu izraelskich operacji wojskowych na całą Strefę Gazy są głęboko alarmujące. Tyle że rząd Benjamina Netanjahu do tej pory pozostawał głuchy zarówno na apele opozycji, jak i społeczności międzynarodowej. Nie będzie ustawy, która pozwalałaby nastolatkom na samodzielny kontakt z psychologiem, bo w ostatnim dniu prezydentury Andrzej Duda odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego. Według niego narażała dzieci na praktyki szarlatanów i asysta rodziców jest konieczna. Kłopot w tym, że rodzice nie zawsze stanowią wsparcie i młodzi ludzie pozostają z kłopotem samotni, a bywa, że rodzice są źródłem problemu. Pracowaliśmy nad ustawą prawie 5 lat. Ona nie wejdzie w życie. Angelika Friedrich jest inicjatorką ustawy. Wraz z 40 młodzieżowymi organizacjami pozarządowymi opracowywała projekt. To jest bardzo smutne, rozczarowujące. A z drugiej strony to, co jest dobre, to to, że zjednoczyliśmy wiele ludzi. Andrzej Duda ostatniego dnia kadencji zablokował ustawę, odsyłając ją do Trybunału Konstytucyjnego. Według mnie, według wielu młodych osób prezydent Duda powinien się wstydzić tej decyzji. Projekt zakładał, że młody człowiek powyżej 13. roku życia samodzielnie mógłby skorzystać ze wsparcia psychologicznego w ramach publicznej służb zdrowia. Przy ustawie pracowały osoby, które same doświadczyły kryzysu zdrowia psychicznego. I osoby, które pracowały przy ustawie, zawsze powtarzały, że nie chcą, żeby ich rówieśnicy oświadczali tego samego. Według Andrzeja Dudy przepisy mogłyby być niebezpieczne. Poza kontrolą rodziców 13-letni młody człowiek mógł wybierać sobie psychologa, do którego chodzi, poddawać się jego terapiom. Takie dziecko może trafić na szarlatanów. Nie ma możliwości, żeby dziecko miało kontakt z szarlatanem, tylko miałoby kontakt ze specjalistą. I prawo jasno mówi, jakie kwalifikacje ten specjalista musi mieć. To nie byłaby terapia, nie byłoby żadnej farmakologii, tylko wsparcie mądrego dorosłego. Ale nie będzie. Zależało nam na tym, żeby właśnie te kilka konsultacji mogło odbywać się bez zgody rodzica bądź opiekuna po to, żeby młoda osoba niektóre tematy może właśnie bez rodzica mogła przegadać. Rodzic wiedziałby o takich konsultacjach. Zostałby poinformowany już po nich. Jedynym wyjątkiem byłoby to, gdyby to opiekun był sprawcą przemocy lub molestującym. Dzięki ustawie tysiące nastolatków wiedziałyby, że nie muszą pozostawać w swoim cierpieniu w samotności. Ci ludzie, którzy są w tym kryzysie zdrowia psychicznego i nie mają wsparcia od rodziców, oni szczególnie potrzebują pomocy innych dorosłych. W 2024 r. życie odebrało sobie 127 osób poniżej 19 lat. To ludzie, do których pomoc nie dotarła na czas. Te liczby mówią też o kryzysie zdrowia psychicznego. Że jest źle, że młodzi ludzie coraz częściej zapadają na choroby psychiczne, deklarują, że są samotni, ponad 80% młodych ludzi deklaruje samotność, a samotność jest przyczyną wielu trudności psychologicznych. Ustawa dawała możliwość wysłania pierwszego sygnału, że dzieje się coś niepokojącego. A więcej o tej sprawie o 22.45 w "Rozmowach nocą" w TVP Info. Są jakby je zrobiono z porcelany. Wyglądają na kruche i delikatne, ale są wytrzymałe w biegu i niedościgłe w cwale. Na Półwyspie Arabskim hoduje się je od 2500 lat, ale szejkowie z największym zachwytem cmokają na te z Janowa Podlaskiego. Właśnie zaczyna się polskie święto koni arabskich czystej krwi i to dobry moment, by przypomnieć, jak prawie się udało janowską perłę wdeptać w polityczne błoto. Piękny, opanowany, z klasą. Feniks Almiro to trzyletni ogier czystej krwi, który na dzisiejszym pokazie w Janowie Podlaskim zdobył pierwszą nagrodę w swojej kategorii. Zawsze jest chęć wygrywania, ale atmosfera jest dużo luźniejsza. Ludzie są naprawdę szczęśliwi. Janów Podlaski znów jest światową stolicą koni czystej krwi. Dni Konia Arabskiego rozpoczęły się dziś międzynarodowym pokazem pod nazwą Emirates Arabian Horse Global Cup. Impreza ta adresowana jest do małych hodowców, którzy w roczniku mają do 15 źrebiąt. Pozwala im to zaistnieć na arenach pokazowych. Misją stadnin państwowych jest to, żeby wspierać prywatne hodowle, a im więcej koni startuje, tym większa szansa na to, że się te perły wyłuska. Perły, nad którymi trzeba długo i ciężko pracować. Wszystkim się wydaje, że nasze konie wychodzą na 5 minut na ring, podnoszą ogon, pokazują się w kłusie i to jest wszystko. Tak naprawdę za tym występem kryje się ogromna praca tych koni. Dzisiejszy pokaz to dopiero wstęp do kolejnych imprez, wśród których najważniejsza będzie aukcja koni arabskich czystej krwi Pride of Poland. Łącznie w Janowie w tym roku na aukcjach pojawi się 37 koni z państwowych hodowli, z Janowa, Michałowa i Białki. Gwiazdą pokazu będzie ta 11-letnia klacz Adelita. Tegoroczny pokaz to kolejna szansa na wyjście z wizerunkowego i finansowego kryzysu, w jaki wpadła stadnina w Janowie Podlaskim za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Podejmowane wówczas kontrowersyjne decyzje personalne osłabiły mocno pozycję państwowej hodowli, którą teraz mozolnie próbuje się odbudowywać. Miejmy nadzieję, że ta nasza hodowla w dalszym ciągu będzie hodowlą znaczącą. A nasze konie znów będą osiągać rekordowe ceny na aukcjach. Są ukryte i rozsiane po całej Polsce. Czasem tęgie jak halny, czasem cienkie jak jedwab. Bywa, że swobodne jak sześć oktaw i więcej. Czekają na odkrycie, na szansę, na publiczność, na aplauz. I to się właśnie może spełnia. Najpopularniejszy w Polsce talent show "The Voice of Poland" zaczyna się rozpędzać. Są nowi jurorzy i jest zapowiedź wielkich emocji. Nadciągają cztery żywioły. Inna energia, jeden cel: znaleźć najlepszy głos w Polsce. "Widziałam orła cień" - to wcześniej. Widziałam fragmenty nowego spotu. Dlaczego nie ogień? Bo ja jestem zodiakalnym ogniem. Dlatego uznałem, że dodam sobie trochę powietrza. A wiatr plus ogień - lasy płoną. Będzie gorąco. To pewne. Ku uciesze fanów po 6 latach wraca Margaret. Jaką jurorką będzie Margaret? Ja będę bardzo wymagająca. Będę bardzo wspierająca. Będę starała się dbać o ich komfort psychiczny, bo wiem, jak ważna jest psychika w śpiewaniu. Bo jak tu jest dobrze, to i tam, i tam. Nawet się o to pokłóciliśmy. Lekko, ale... Bo to jest naprawdę ciężkie. Masz 5 niezwykłych talentów, a musisz wybrać 4. I tu twórcy programu wyciągają asa z rękawa. Piąta trenerka Ania Karwan daje szansę tym, których nie wybrali pozostali. Kilka lat temu sama debiutowała na tej scenie. Ania, już ci to mówiłam. Miałam ciary, jak zobaczyłam materiał z twojego przesłuchania. Jakie to uczucie, kiedy spełniasz swoje marzenie? Nie wiem, czy da się to w ogóle opisać słowami. Jestem bardzo podekscytowana i musielibyście zajrzeć do mojej głowy, żeby zobaczyć, co się tam wydarza. Ania to dowód, że warto sięgać po marzenia. Dziś występuje u boku Natalii Kukulskiej, swojej byłej trenerki. Ten magiczny przycisk zmienił życie wielu. Jaki jest przepis na sukces? Odwaga, charyzma, autentyczność i głos, który potrafi wywołać ciarki. Reszty można nauczyć się od fachowców. To musi być ten pakiet wszystkich rzeczy, które sprawiają, że później nie jesteśmy w stanie oderwać ani wzroku, ani zmysłu słuchu od takiego muzycznego zawodnika. Są cudowne, fantastyczne emocje. Rodziny są przejęte, zestresowane. Maciek, to, co ty dajesz temu programowi, każdy doskonale wie. A co ten program daje tobie? Całkiem dobry kontrakt i dużo emocji. Tak serio ten program w telewizji jest super, ale na żywo to są wielkie emocje i to, że można stać z bliskimi tych osób, to podbija wszystko. Start 6 września w TVP2. Otwórz się na więcej. Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu i Justyna Dobrosz-Oracz, czyli "Pytanie dnia" już za chwilę. Do zobaczenia.