Trybuna¾ Konstytucyjny stwierdzi¾ dzi¦, ¼e prawo Unii Europejskiej nie mo¼e by^ prawem nadrz-dnym. Prawo unijne ma pierwszeństwo nad polskimi ustawami tylko w zakresie kompetencji przekazanych, czyli tego, na co Polska zgodziła się wstępując do Unii. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomosci. Organy UE działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Rzeczpospolitą Polską. Unijne przepisy nie mogą pomijać polskiej konstytucji. Mamy najwyższym prawem konstytucję, a dopiero poźniej poniżej traktaty. Omawialiśmy podjęte decyzje o budowie tam bardzo poważnej zapory. Polska skutecznie broni granicy z Białorusią. Podejmujemy wszelkie środki, żeby tę granicę ochronić, żeby nie powstał europejski kryzys migracyjny. Wielkie gwiazdy w kosmicznym wyścigu o film! To jest pierwszy film fabularny kręcony w kosmosie, w autentycznym kosmosie. Prawo polskie jest ważniejsze niż prawo unijne. To najważniejszy wniosek po dzisiejszym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie stwierdzili, że niektóre przepisy Traktatu o Unii Europejskiej są niezgodne z polską konstytucją. Co to oznacza w praktyce? Jest niezgodne z konstytucją. To orzeczenie, które wiele wyjaśnia i nie zostawia miejsca na wątpliwości. Mamy najwyższym prawem konstytucję, a dopiero później prawo międzynarodowe i niżej ustawy. Tego brakowało do tej pory. Teraz mamy to. Zobaczymy, jak zareagują instytucje unijne. Oby przestały naruszać prawo i zatwierdziły nasz Krajowy Plan Odbudowy. Blokowany przez Komisję Europejską od wielu tygodni. I ta blokada także miała być presją na sędziów polskiego trybunału. Bo Brukseli, nie ma wątpliwości, dzisiejszy wyrok się nie spodoba. Od lat atakujecie Polskę za rzekomy brak niezawisłości wymiaru sprawiedliwości. A teraz co robicie? Przystawiacie sędziom pistolet do głów mówiąc, że mają orzekać tak, jak chcecie. To jest nowy europejski standard niezawisłości? Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej chciał ingerować m.in. w polski wymiar sprawiedliwości. Ostatnio stwierdził nawet, że przeniesienie sędziego bez jego zgody do innego sądu lub wydziału może naruszać zasady nieusuwalności i niezawisłości sędziów. Teraz polski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że takiego prawa ten w Luksemburgu nie ma. W Polsce najwyższym aktem prawnm, któremu podlegają też akty UE, jest konstytucja, bo gdyby powiedzieć inaczej, to by to oznaczało, że po pierwsze: Polska nie jest suwerennym państwem, a po drugie: w Polsce nie ma demokracji. Podobnie o wyższości polskiego prawa Trybunał Konstytucyjny orzekał w 2005 roku, wtedy na jego czele stał Marek Safjan. Wyrok nie oznacza jednak, że Polska nie ma zamiaru przestrzegać unijnych praw. Wręcz przeciwnie, ale tych, które wynikają z traktatów. Czyli tego, na co polska wchodząc do Unii Europejskiej się godziła. Wyraźnie należy podkreślić, że Polska na zasadach określonych w Konstytucji RP Wracając do Krajowego Planu Obudowy - blokowanego przez Komisję Europejską. To jedno z zachowań brukselskich urzędników, delikatnie mówiąc, budzące ogromne wątpliwości. Tworzy się zupełnie pozatraktatowa presję na Polskę. Akcja polityczna, która ma nam wykręcić rękę, ma zlamać wole oporu, ma skłonić do pełnej kapitulacji. Działanie pozaprawne. Krajowy plan odbudowy to pieniądze, z których skorzystać mają wszyscy Polacy. Mają pomóc w walce ze skutkami pandemii. Nie dopuszczamy relacji z UE na zasadzie pana i klienta. Polska nie ma nad sobą żadnego pana. To nie są stosunki wasalne. Polska nie będzie ubiegać się o coś na zasadzie proszącej. Reguły gry wydawały się jasne. Co i do kiedy, jakie warunki trzeba spełnić, żeby dostać pieniądze. A później okazało się, że te reguły dla Brukseli tak ważne nie są. A na pewno nie ważniejsze niż próba kontrolowania Polski. My wypełniliśmy wszystkie obowiazki wynikające z tego rozporządzenia, od kreski do kreski wszystko. Wypełniliśmy to do połowy lipca, a komisja dalej nie mówi, jakiego rodzaju wątpliwości ma do polskiego planu. Czy nie lepiej było może, przepraszam, ale to jest gorzka refleksja, zawetować niż zaufać, że będą czyste reguły gry i wszystkie kraje będą na równi traktowane. Nie są. Dlatego tak ważne, aby reguły gry były ustalone z góry i nie pozostawiały wątpliwości ani pola do dyskryminacji. Na granicy z Białorusią powstanie nowa zapora - zapowiedział na Podlasiu prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński mówił, że przeciw Polsce prowadzona jest wojna hybrydowa, którą wywołał białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka. Mimo ogromnej presji migracyjnej Polska skutecznie broni bezpieczeństwa naszych granic. Wyjazdowe posiedzenie komitetu do spraw bezpieczeństwa narodowego i obronności przy polsko-białoruskiej granicy. I stanowcza deklaracja prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Zajęliśmy się tym, co jest w istocie, jest rodzajem wojny hybrydowej. Prowadzonej z naszym państwem. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że na granicy z Białorusią powstanie trwałe ogrodzenie. Omawialiśmy podjęte już decyzje o budowie tam bardzo poważnej zapory. Nie tych zapór, które zostały stworzone doraźnie, Od wywołania kryzysu przez Mińsk już 15 tysięcy osób próbowało nielegalnie wejść do naszego kraju. Zapory, które wybudujemy, sprawią, że Polacy będą czuć się bezpiecznie. Miniona doba to rekordowe blisko 700 prób nielegalnego wejścia do Polski. Zatrzymaliśmy 7 osób, To obywatele Turcji. Kolejny też rekord, jeśli chodzi o osoby pomagające w nielegalnym przekraczaniu granicy, było to znów 13 osób. Polska zabezpiecza granice. Na miejscu jest już 700 dodatkowych żołnierzy żelaznej dywizji. Funkcjonariuszy wspierają też Wojska Obrony Terytorialnej. To patrol terytorialsów z użyciem drona. Widać jak grupa migrantów próbuje przedrzeć się na polską stronę. Dbamy o bezpieczeństwo Polski i Unii Europejskiej - mówił podczas wizyty na Cyprze prezydent Andrzej Duda. My pilnujemy tej granicy, wykonujemy swoje obowiązki, bo to nie jest tylko kwestia polska, ale to jest także granica Unii Europejskiej, granica strefy Schengen. Mamy w związku z tym zobowiązania także wobec naszych europejskich partnerów w tym zakresie. Na Białorusi chaos. Po sprowadzeniu tysięcy islamskich imigrantów reżim Alaksandra Łukaszenki wstrzymuje część lotów z Bliskiego Wschodu. Widzimy dość sporą ilość migrantów w samym Mińsku - w przejściach podziemnych, gdzieś w parkach, na lotnisku, też zajmują porzucone domy na wsiach. Reżim posługuje się nimi jako żywą amunicją. Reżim się nie spodziewał, że granica będzie tak szczelna. Polska postawiła zaporę, która powstrzymała pisany na Kremlu i realizowany w Mińsku scenariusz nowego kryzysu migracyjnego. Łukaszenka przy takim oporze, jaki w tej chwili ma, rzeczywiście może mieć problem na własnym terytorium, a nie na terytorium Europy, jak to było w jego założeniu. Za szczelną ochronę granic dziękuje Polsce Frontex i unijna komisarz do spraw wewnętrznych. Państwa członkowskie mają zarówno prawo, jak i obowiązek ochrony swoich granic Stawką jest bezpieczeństwo Polski i całej Unii. Łukaszenka myślał, że tych ludzi łatwo da się wypchnąć na Zachód, do Unii Europejskiej, tymczasem zderzył się rzeczywiście ze ścianą. Rząd Prawa i Sprawiedliwości zapewnia, że na nielegalną imigrację nie będzie zgody. A teraz bardzo ważna wiadomość dotycząca naszego bezpieczeństwa. Wszystko wskazuje na to, że już za rok Wojsko Polskie otrzyma pierwsze egzemplarze amerykańskich czołgów Abrams w najnowszej konfiguracji. Poinformował o tym minister Mariusz Błaszczak tuż po spotkaniu z sekretarzem obrony USA w Pentagonie. "Jedyna Pancerna". W tym garnizonie od kilku lat rządzą Leopardy. I to te najnowocześniejsze w polskiej armii. Bardzo dobry i bardzo przyjazny w obsłudze czołg. O wielkich możliwościach zarówno bojowych jak i manewrowych. Czołgiści z Wesołej niebawem przesiądą się na zupełnie nowe maszyny - amerykańskie Abramsy. Przejście jeszcze półkę wyżej. Z tym "przejściem" nie będzie większego problemu - zapewnia dowódca 1. Warszawskiej Brygady Pancernej. To jest tak jak z przesiadaniem się do nowszego samochodu. I dodaje, że to krok w dobrą stronę. Czołg oceniamy w trzech kategoriach: manewrowości, siły ognia i odporności. I w zasadzie każdy z tych parametrów w tym czołgu jest wzmocniony. O zakupie 250 czołgów w najnowszej konfiguracji w Pentagonie z sekretarzem obrony USA rozmawiał minister Mariusz Błaszczak. Wszystko wskazuje na to, że już w przyszłym roku pierwsze egzemplarze Abramsów trafią na wyposażenie Wojska Polskiego. A to prawdopodobnie najlepiej przetestowane czołgi świata. Amerykańska armia wykorzystuje i udoskonala je już od 40 lat. Uczestniczył w operacjach zarówno w pierwszej jak i drugiej wojnie w Zatoce Perskiej, ale również w operacji stabilizacyjnej w Iraku, w operacjach w Afganistanie. Umowa ta, jeśli dojdzie do skutku, zmieni układ sił w naszym regionie. Wojsko Polskie będzie miało do dyspozycji łącznie 500 czołgów III generacji. Będą odstraszały, a w wypadku takiej konieczności zdecydowanie dyktowały warunki na polu walki. W przyszłym roku do Polski ma trafić także jeden z najlepszych na świecie systemów obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej Patriot. Ten niezawodny amerykański sprzęt strzeże nieba kilkunastu sojuszników USA. Integralną częścią baterii Patriot, oprócz radaru i stanowiska kierowania ogniem, jest taka jak ta wyrzutnia pocisków. Fort Sill w Oklahomie, gdzie polscy żołnierze szkolą się w obsłudze Patriotów, odwiedził minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Wizycie przyglądał się nasz korespondent Rafał Stańczyk. Fort Sill nazywany jest mekką artylerzystów i wojsk rakietowych. To właśnie tu od kilku miesięcy szkolą się polscy żołnierze z obsługi systemów Patriot. Byli już mundurowi specjalizujący się w obsłudze radarów, w obsłudze wyrzutni, teraz czas na wojska serwisowe. Ci żołnierze będą dbali o to, by ten nowoczesny sprzęt był gotowy do użytku 24 godziny na dobę. Niewiele o nim wiedzieliśmy w Polsce, ale właśnie dzięki kursowi tutaj w USA poznajemy go coraz lepiej i mam nadzieję, że będziemy w stanie go obsługiwać również dobrze w Polsce. Żołnierze korzystają z wiedzy doświadczonych wykładowców, żołnierzy US Army, którzy byli na misjach, którzy również obsługiwali Patrioty w warunkach bojowych, a więc są to unikalne doświadczenia. Kolejnym punktem wizyty ministra Mariusza Błaszczaka jest Lima w stanie Ohio. Ten punkt został potwierdzony dopiero wczoraj. W rozmowie ze mną minister przyznał, że rozmowy w sprawie zakupu tych 250 czołgów amerykańskich idą w dobrą stronę. Pierwsze maszyny mogą się pojawić w Polsce już w przyszłym roku. Kolejny dzień liczba nowych chorych na koronawirusa przekroczyła 2000. To wzrost o 66% w porównaniu do czwartku w ubiegłym tygodniu. Dynamicznie rosnącej liczbie nowych zakażeń nie towarzyszy tak duży wzrost hospitalizacji. Eksperci są zgodni - to zasługa szczepień. Wrocławscy studenci, żeby się zaszczepić, nie muszą długo szukać. Bez zapisów mogą to zrobić tuż przy wejściu do gmachu uczelni. Przez najbliższe jeszcze półtora tygodnia "Szczepciobus" będzie się poruszał po Wrocławiu głównie po miejscach, gdzie są studenci. To okolice akademików, kampusy uniwersyteckie. W całej Polsce podano ponad 37,7 mln dawek. W pełni zaszczepionych jest ponad 19,5 mln osób. To wciąż za mało, aby można było mówić o odporności zbiorowej, która prowadzi do wyhamowaniu pandemia. To jest dzisiaj póki co jedyna możliwość, jedyna forma przeciwdziałania pandemii oprócz tych wszystkich form, których nie lubimy, czyli masek dezynfekcji, utrzymywania dystansu. Jeżeli nie chcemy tych zaostrzeń, jedyne co nam pozostaje to szczepić się. Ostatniej doby odnotowano w Polsce 2007 zakażeń COVID-19. Zmarło 29 osób. W porównaniu do ubiegłego tygodnia wykryto o 66% więcej nowych przypadków. Możemy spodziewać się tak naprawdę szczytu tej czwartej fali na przełomie października i listopada, podobnie jak w ubiegłym roku. I ten listopad będzie rzeczywiście w tym, co się będzie działo i jak pandemia będzie się rozwijała. Szczepienia dają wymierne efekty - w szpitalach w zasadzie nie ma osób, które przyjęły pełną dawkę preparatu. Najtrudniejsza sytuacja w trzech województwach - podlaskim, lubelskim i podkarpackim. Tym podstawowym powodem jest ta sytuacja w tych trzech województwach. Nabiera ona takiego rozpędu pod kątem tej czwartej fali i jest brak szczepień. Szczepienia oraz niesłusznie zapominana zasada DDM - Dystans, Dezynfekcja, Maseczka - to skuteczna broń w walce z epidemią. Nie ma powodu, żeby się przestraszyć i nie brać kredytu Piloci byli świetnie wyszkoleni, bardzo doświadczeni, a ich dowódcy w żaden sposób nie zaniechali swoich obowiązków. Prokuratura Krajowa umorzyła postępowanie wobec dwóch oficerów 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego w sprawie wyznaczenia załogi samolotu lecącego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. To byli doświadczeni lotnicy. Major Arkadiusz Protasiuk, pierwszy pilot TU-154M, wylatał prawie 2910 godzin, także w trudnych warunkach. Ponad 50 razy lądował przy wykorzystaniu nieprecyzyjnych systemów lądowania, również takich jak w Smoleńsku. Znał to lotnisko, znał świetnie język rosyjski. W Smoleńsku lądował też 3 dni przed katastrofą. Drugi pilot, podpułkownik Robert Grzywna, wylatał prawie 1910 godzin, z tego 1/4 właśnie na TU-154M. Wielokrotnie latał do państw dawnego ZSRR. Nawigator kapitan Artur Ziętek doświadczenie w nawigowaniu tym typem samolotów zdobywał m.in. w czasie trudnych lotów transatlantyckich. Dlatego wyznaczenie akurat tych osób na lot do Smoleńska nie budzi żadnych wątpliwości Departamentu do Spraw Wojskowych Prokuratury Krajowej. Materiały dowodowe i opinie biegłych były jednoznaczne, a prokuratura śledztwo umorzyła. Śledztwo wykazało, że umiejętności i doświadczenie załogi samolotu TU-154M Lotników oraz ich bezpośrednich przełożonych zawsze broniły rodziny ofiar. Prawda o braku winy pilotów jest nam znana od dawna. Myślę też, że nikt poważnie nie traktował tego wątku. Ustalenie wszystkich przyczyn katastrofy jest bardzo trudne również przez błędy popełnione na początkowym etapie śledztwa. Nie potrzymaliśmy tych zarzutów, które wcześniej stawiała załodze komisja Millera, i stwierdziliśmy, że załoga w tym składzie, w jakim leciała do Smoleńska, mogła w normalnych warunkach przy prawidłowo zrobionych manewrach wykonać zadanie lotnicze. Postępowanie dotyczące wyznaczenia załogi toczyło się niezależnie od głównego śledztwa Prokuratury Krajowej. Nadal trwają prace nad pełną opinią w międzynarodowym zespole biegłych. Abdulrazak Gurna z Tanzanii laureatem literackiej Nagrody Nobla. O nagrodzie poinformowano go telefonicznie. Wartość Nagrody Nobla w każdej dziedzinie to 10 mln koron, czyli około miliona euro. Pisarz otrzymał literackiego Nobla za "bezkompromisowe i współczujące zgłębianie wpływu kolonializmu na los uchodźców, związany z przepaścią pomiędzy kulturami i kontynentami". Abdulrazak Gurnah urodził się w 1948 roku. Jest autorem 10 powieści oraz wielu opowiadań. Żadne z nich nie zostały przetłumaczone na język polski. Ogladaja państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Sprawa immunitetu Tomasza Grodzkiego nierozstrzygnięta od 200 dni. Wyjątkowy teledysk Sary James do piosenki na Eurowizję Junior! 7 października 1991 roku zginął w wypadku samochodowym prezes Najwyższej Izby Kontroli Walerian Pańko. Urzędnik zamierzał przedstawić opinii publicznej informacje o nieprawidłowościach w Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, które później nazwano "aferą wszystkich afer". Tyle zostało z rządowej lancii po wypadku 30 lat temu. Zginął wówczas prezes Najwyższej Izby Kontroli Walerian Pańko. Jadąca z nim żona przeżyła. Usłyszała dziwne dźwięki tuż przed zderzeniem z samochodem z naprzeciwka. Jakaś detonacja z tyłu czy może opony o coś szorowały. Ja to odczytałam jako detonację. To był wypadek, szybko uznała prokuratura, a winą obarczyła kierowcę. Wersja o zamachu nie pojawiła się w śledztwie. Dwaj policjanci, którzy pierwsi przyjechali na miejsce zdarzenia, utopili się łowiąc ryby. Kierowca rządowego pojazdu zmarł jeszcze w 1991 roku na zawał serca. Kilka miesięcy przed śmiercią Waleriana Pańki zawału serca nie przeżył jego pracownik - kontroler NIK-u Michał Falzmann - który odkrył aferę Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Władza jest nadal w rękach KGB w Polsce. Dalsza praca to osobiste, śmiertelne niebezpieczeństwo. To fragment jego notatki. Zmarł 18 lipca, jego szef 7 października, w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia w Sejmie raportu na temat FOZZ-u. Obydwaj dostawali anonimowe telefony. Michałowi Falzmannowi grożono śmiercią. Wielokrotnie mama prosiła tatę, żeby już zostawił tę sprawę. Tata dostawał pogróżki. Pogróżki dotyczyły nie tylko jego osoby, ale również nas - jego dzieci, małych dzieci. Falzmann odkrył, że fundusz, który dysponował ogromnymi pieniędzmi w budżecie, przewyższającymi środki na obronę narodową, nie spłacał zagranicznych długów, lecz był rozkradany. Nielegalną operację realizowały PRL-owskie służby specjalne, które w III RP czuły się jak ryby w wodzie. Cała rada nadzorcza FOZZ-u była związana z wojskowym lub cywilnym wywiadem. Fundusz stał się pralnią polskich pieniędzy. Ludzie, którzy ukradli gigantyczne pieniądze ze skarbu państwa, do tej pory mają znakomite wpływy. Pieniądze pochodzące z FOZZ-u w dużej mierze trafiły na potrzeby mediów prywatnych, które przez całe lata kształtowały polską opinię publiczną, ukrywając tak naprawdę swoje nieprawe pochodzenie. O swoich kontaktach z założycielem telewizji TVN Janem Wejchertem tak zeznawał dyrektor FOZZ-u Grzegorz Żemek. Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała obydwu założycieli grupy ITI Mariusza Waltera oraz Jana Wejcherta jako tajnych współpracowników pionu kontrwywiadowczego SB. Waltera zachwalał jeszcze w PRL-u sam Jerzy Urban. Związki z FOZZ-em mają największe gwiazdy TVN24. Chodziło o łączenie tego z TVN-em, z ITI-em, było mnóstwo ludzi ze służb, rzeczywiście. Renata, matka Justyny Pochanke, była bliską współpracownicą Janiny Chim - sekretarki i prawej ręki Grzegorza Żemka, dyrektora FOZZ-u. Dokładnie 7 miesięcy temu prokuratura złożyła wniosek o uchylenie immunitetu Tomasza Grodzkiego. Komentatorzy mówią o blokowaniu przez marszałka Senatu głosowania w swojej sprawie. Prokuratura chce mu postawić zarzuty korupcyjne. Chodzi o oskarżenia dotyczące przyjmowania korzyści majątkowych w czasach, gdy obecny polityk Platformy Obywatelskiej był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki ponownie nie odpowiada na pytania dziennikarzy TVP. Dziękujemy pani redaktor. Prokuratura chce mu postawić poważne zarzuty korupcyjne. Pierwszy raz w historii polskiej demokracji taki wniosek wpłynął przeciwko osobie marszałka Senatu, marszałka izby polskiego parlamentu i trzeba się po prostu z tą sprawą zmierzyć. Problem w tym, że od 200 dni w Senacie nie przeprowadzono głosowania w sprawie uchylenia immunitetu marszałka Grodzkiego, który chroni go przed odpowiedzialnością karną. Okazało się, że jest jeden człowiek w państwie, który nie musi podlegać prawu. To zależy tylko od niego, bo sam w swojej sprawie może zablokować głosowanie. Marszałek Grodzki zablokował głosowanie, mimo tego że setki osób zeznają przeciwko niemu. Chodzi o oskarżenia dotyczące przyjmowania korzyści majątkowych w czasach, gdy obecny polityk Platformy Obywatelskiej był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie. Ja osobiście wręczyłem doktorowi Grodzkiemu pieniądze do ręki i tego po prostu dowiodę. Takich oskarżeń jest znacznie więcej. Jak mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Sam Tomasz Grodzki oskarżeniom od początku zaprzecza i grozi pozwami. Wyjaśnić sprawy przed sądem jednak nie można do czasu zdjęcia immunitetu. Dla Tomasza Grodzkiego ta sprawa jest bardzo niewygodna i on sie jej zwyczajnie boi. Boi się konfrontacji ze świadkami, z tymi osobami, które twierdzą, że brał od nich łapówki. Jak na razie liderzy Koalicji Obywatelskiej w tej sprawie byli bierni. Całe to środowisko Platformy Obywatelskiej mają buzie pełne frazesów o demokracji, transparentności, o przestrzeganiu Prawa i Konstytucji. Jak przychodzi co do czego, to kwestie, które trzeba wyjaśnić, dotyczą ich środowiska, to wówczas mamy do czynienia z grą na zwłokę. Zwłoka w tym przypadku trwa już 200 dni. Marszałkowi Senatu Tomaszowi Grodzkiemu prokuratura chce postawić zarzuty korupcyjne, za które grozi nawet do 8 lat więzienia. Na Platformie ciążą także sprawy oskarżonego o korupcję Stanisława Gawłowskiego i skazanego Józefa Piniora. Poważne zarzuty - m.in. prania brudnych pieniędzy - usłyszał również Sławomir Nowak, były minister w rządzie PO-PSL. A teraz mamy dla Państwa coś dla oka i ucha. Już jest gotowy teledysk Sary James do piosenki "Somebody". Z tym utworem 13-latka w grudniu będzie reprezentować Polskę na Eurowizji Junior 2021. To oficjalny teledysk naszej reprezentantki w konkursie Eurowizji Junior 2021. To jest opowieść o nadziei, o tym, że każdy miał takie chwile, ma takie chwile w życiu, że kogoś potrzebuje, i piosenka jest właśnie o tym, że tą osobę znajdzie, że zawsze do tej osoby może się zwrócić. "Somebody's waiting for you", czyli "ktoś na ciebie czeka". A na Sarę czeka występ na paryskiej scenie La Seine Musical już w grudniu. Czy Polka ma szansę na wygraną? Wpada w ucho, myślę, że ma szansę. Ma piękny głos, widzę w niej potencjał. Głos piękny i warty szlifowania. Bardzo ładnie, podobno porównują tę dziewczynkę z Whitney Houston. Jak widać, 13-letnia Sara nie boi się sięgać po najtrudniejszy repertuar. Najpierw zachwyciła i wygrała "The Voice Kids". Potem wygrała "Szansę na sukces", wywalczyła bilet na Eurowizję Junior. Ta dziewczyna ma absolutnie wszystko. Nie tylko egzotyczną urodę, która przykuje uwagę, ale, co najważniejsze, ogromny talent muzyczny. Ja kibicuję polskim dzieciom, była Viki, była Roksana, później ta ostatnia. Bo na Eurowizji Junior Polska dwukrotnie rozbiła bank - najpierw w 2018 roku Roksana Węgiel wyśpiewała zwycięstwo, rok później Viki Gabor udowodniła, że nie ma limitu sukcesów. ŚPIEWA: Nikt nie będzie czuł się sam, w ramionach utuli nas ten dobry świat. Teraz czas na nią. Kochani, trzymajcie za mnie kciuki w Paryżu, ściskam was bardzo mocno, pozdrawiam widzów "Wiadomości". Rozpoczyna się nowy kosmiczny wyścig. Tym razem kto pierwszy nakręci kinowy film na orbicie okołoziemskiej. Rosjanie już wystrzelili w kosmos swoją ekipę, ale po piętach depcze im Tom Cruise razem z amerykańską agencją NASA. Jak filmowe gwiazdy chcą sięgnąć prawdziwych gwiazd? Do tej pory tak spektakularne sceny z astronautami powstawały w studiach filmowych i były dziełem techniki komputerowej. Teraz filmowcy postanowili kręcić w realu. Tą rakietą na orbitę polecieli aktorka, reżyser Klim Szypienko i kosmonauta. Zameldowali się już na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, gdzie mają zacząć filmowanie. Obraz opowiada historię lekarki, która musi ocalić życie kosmonauty. W kinematografii na pewno jest to ważne wydarzenie, bo to jest pierwszy film fabularny kręcony w kosmosie, w autentycznym kosmosie. Tę produkcję mają przyćmić Amerykanie, bo podobne plany ma gwiazdor Tom Cruise, który do tej pory leciał, ale tylko przytwierdzony do wojskowego samolotu. Razem z NASA chce wykonać filmowy lot na orbitę. Eksperci podkreślają - w kategoriach rozrywki to faktycznie coś nowego. Ale nie rozwija samego przemysłu kosmicznego, korzysta tylko z jego osiągnięć. Podobnie jak miliarderzy, którzy oglądali ostatnio Ziemię z pokładu kosmicznej taksówki. Na pewno mamy do czynienia z taką akcją absolutnie marketingową. Rosjanie dawno w kosmosie nie byli i musieli tak naprawdę zaznaczyć swoją obecność. To nowa era w podboju kosmosu. Stara sięga jeszcze zimnej wojny, gdy ZSRR rywalizował z USA. To największe zwycięstwo, czyli lądowanie na Księżycu, należało do Amerykanów. Obecnie w rozwoju przemysłu kosmicznego Rosja zostaje daleko w tyle. Wciąż korzysta z przestarzałych statków Sojuz, podczas gdy Amerykanie budują coraz nowocześniejsze rakiety, a na rynku pozycję zyskują prywatne firmy jak SpaceX. Ten model amerykański jest bardziej efektywny. Świadczy o tym chociażby to, że koszty wyniesienia człowieka w kosmos znacząco spadły. Dlatego kolejni - w tym filmowcy - mierzą wyżej. Niebawem okaże się, czy będzie to sztuka wysokich lotów. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.