Bez immunitet#w. Do europos¾#w Dworczyka i Obajtka zg¾osi si- prokuratura. Dwa razy wice. Coraz wi-ksze oczekiwania Ho¾owni. Dwa lata dramatu. Tragiczny bilans wojny Hamasu z Izraelem. 19.30, Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. Trwało to ponad rok, ale dziś Parlament Europejski zdecydował: Michał Dworczyk i Daniel Obajtek bez immunitetów. Wnioski skierował w ubiegłym roku ówczesny minister sprawiedliwości Adam Bodnar i dotyczą posługiwania się prywatną skrzynką mailową przez Dworczyka i przekroczenie uprawnień przez Obajtka. Obaj politycy będą teraz mogli odpowiadać przed polską prokuraturą. Za uchyleniem immunitetów, czyli ochrony prawnej dwóch polskich europosłów, głosowała dziś zdecydowana większość eurodeputowanych. Michał Dworczyk decyzji nie chciał komentować. Daniel Obajtek w ogóle nie przyjechał do Strasburga, za to mógł liczyć na wsparcie partyjnych kolegów. Byliśmy wszyscy świadkami nieprawdopodobnego teatru politycznego. To jest tylko i wyłącznie kwestia immunitetu w wąskiej sprawie, nie przesądza o niczyjej winie, pozwala tylko na kontynuowanie cyrku politycznego i medialnego w Polsce, po to by Donald Tusk mógł nadal nie mówić o strategiach, o wizjach i o własnych zaniedbaniach, Michał Dworczyk będzie się tłumaczyć, dlaczego jako szef Kancelarii Premiera Morawieckiego używał prywatnej skrzynki mailowej w celach służbowych, przesyłając również informacje niejawne. Rozmawiał nawet z pułkownikami na temat ochrony Polski i zakupu systemu obrony i te maile fruwały po całym Internecie w Polsce, dlatego że okazało się, że wypłynęły wszystkie. Daniel Obajtek jako prezes Orlenu miał podpisać milionowe umowy z prywatną firmą detektywistyczną, by inwigilować polityków ówczesnej opozycji. Finanse Orlenu zaangażowane w śledzenie polityków - byli szpiegowani za pieniądze koncernu paliwowego - to są metody jak z Rosji, jak z Białorusi. Parlament Europejski ułatwia ekipie Tuska prowadzenie wobec mnie dalszych represji politycznych. Paradoks polega na tym, że immunitet powinien chronić właśnie przed polityczną zemstą. Uchylając immunitety polskim europosłom, Parlament Europejski uznał, że wnioski prokuratora, które napłynęły z Warszawy, nie są motywowane politycznie. Inaczej eurodeputowani ocenili prośbę władz w Budapeszcie, które wysłały do Brukseli aż trzy wnioski, próbując postawić przed sądem Petera Magyara, węgierskiego eurodeputowanego. Magyar jest szefem opozycji walczącej z Orbanem i reżim Orbana robi wszystko, by uniemożliwić mu start, próba postawienia go przed węgierskim sądem. Europarlament odrzucił dziś wszystkie wnioski o uchylenie immunitetu politycznemu rywalowi Orbana. Polska prokuratura może za to rozpoczynać postępowania w sprawie europosłów PiS-u. Zniesienie immunitetów otwiera postępowanie i umożliwia postawienie zarzutów. Zarzuty prokuratura może już stawiać innym eurodeputowanym, pozbawionym w tym celu immunitetów: Adamowi Bielanowi z powództwa prywatnego, Maciejowi Wąsikowi, Mariuszowi Kamińskiemu i Grzegorzowi Braunowi. 19 listopada nastąpi oczekiwana zamiana miejsc. Szymona Hołownię na stanowisku marszałka Sejmu ma zastąpić Włodzimierz Czarzasty. Ale Hołownia stawia warunki. Mówi wręcz o koalicyjnych bezpiecznikach: to nominacja Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz na wicepremiera i "otwarcie" na wicemarszałka dla Polski 2050. O możliwych przejściach członków swojej partii do innych ugrupowań jej - jeszcze - szef mówi: "Nas rozbić się nie da". Ja odgłosów takiego pukania nie słyszałem. A o reszcie wolałbym nie mówić. Tak szef klubu Koalicji Obywatelskiej mówi, pytany o możliwe transfery z Polski 2050. Nie sondujemy możliwości, jeśli chodzi o wstąpienie do naszego klubu. Ale czy oni sondowali u was? A to bym, jak można, zostawił bez odpowiedzi. Nieoficjalnie słyszymy, że były takie pytania. Według RMF sześcioro posłów Polski 2050 miało rozważać transfer do PSL. Mamy bardzo dobre relacje, nie musimy nic łowić. Podobno sześciu? Nie, nie, Polska 2050 jest w bardzo dobrej kondycji. Dementi słychać też z Polski 2050. Nie przechodzimy do PSL, bo drzwi były zamknięte, bo są zastawione tą oto wystawką. Exodusy to były w Biblii. W Polsce 2050 nie będzie żadnego exodusu. Rzadko byłem uczestnikiem pielgrzymek i dzisiaj też nie uczestniczę. Polska 2050 znalazła się na politycznym rozdrożu. W sondażach nie przekracza wyborczego progu. A Szymon Hołownia oddaje partyjne stery. Jeśli ktoś by nam z tej strony zaczynał podbierać posłów, no to chyba jest oczywiste, że to jest koniec koalicji. Stawia też inny warunek: wicepremier za fotel marszałka dla Włodzimierza Czarzastego. Jeżeli Lewica ma mieć marszałka, ma mieć wicepremiera, to my też nie możemy zostać z samymi ministrami, ewentualnie jednym marszałkiem, bo to zaburza równowagę w koalicji. Jeżeli te warunki zostaną spełnione, to umówiliśmy się, że 13 listopada ja złożę rezygnację. Wybór nowego marszałka 19 listopada. Nie będę tłumaczył słów Szymona Hołowni, bo się gubię. O ile rotacyjna zmiana marszałka jest w umowie koalicyjnej, to nie ma tam zapisu o wicepremierze dla Polski 2050. Wielokrotnie to padało i wszyscy byliśmy co do tego zgodni. Szymon Hołownia mówi o rozmowach przy okazji lipcowej rekonstrukcji rządu. Jeżeli pan Hołownia chce cokolwiek wnosić w tej sprawie, powinien zwołać koalicję i powinniśmy o tym porozmawiać. To zależy tylko od premiera Donalda Tuska i liderów koalicji i tego, na co się umówili. Polska 2050 wskazała kandydaturę Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Będzie pierwszą wicepremierką. Jej rywalką była Paulina Hennig-Kloska. Praca wre ku chwale Rzeczpospolitej. Ale nie brakuje takich głosów jak Michała Koboski, że lepiej najpierw wybrać przewodniczącego partii, a potem zdecydować o wicepremierze. Żeby nie stawiać nowego szefa w sytuacji, w której będzie miał niewiele do powiedzenia. To jest niefortunne, dlatego że decyzje podjął klub Polski 2050 i rada krajowa. Ale podobne zdanie jak Michał Kobosko ma Ryszard Petru. Bo i tak nowe kierownictwo podejmie nowe decyzje, jeśli chodzi o nasz skład w Radzie Ministrów. Polityk ogłosił start w styczniowych wyborach na szefa partii. Na giełdzie nazwisk też Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Paweł Śliz, Paulina Hennig-Kloska czy Michał Kobosko. Ale chętnych może być więcej. Na tę chwilę nie potwierdzę tego startu, ale nie ukrywam, że się przygotowuję. Szymon Hołownia zapewnia, że zdania nie zmieni. Chce być wysokim komisarzem do spraw uchodźców. Ale ma konkurenta z Polski. Roman Mazur to dyrektor programu pomocowego dla Afryki i były kandydat Trzeciej Drogi do europarlamentu. Wybór komisarza w grudniu. To jest 19.30, a co dziś jeszcze w programie? Tragiczne skutki diety. Dochodzi do niedoboru białek i kwasów tłuszczowych w diecie. Nawet jeżeli ważą bardzo mało, postrzegają siebie jako osoby wręcz grube. Paprykowa zmowa cenowa. Na skupie to jest około 1,50, 1,40 zł. Mam możliwość, po cenie uważam, że niskiej, sam sobie zebrać. 7 października 2023 roku palestyński Hamas zaatakował Izrael, zabijając prawie 1200 osób i biorąc 251 zakładników. Atak wywołał trwającą do dziś wojnę, a walka z Hamasem to także tysiące zabitych, zniszczenia i głód. W Egipcie trwają rozmowy, które dają nadzieję na zawieszenie broni. Na wynik tych negocjacji czekają także ci, którzy dziś oddawali hołd ofiarom. W Tel Awiwie jest Anna Kowalska. Jak w Izraelu upamiętniono wydarzenia sprzed dwóch lat? Syrenami i minutą ciszy. Trwają uroczystości. Koncert z udziałem rodzin ofiar rozpocznie się za godzinę. Na tzw. placu zakładników są tysiące Izraelczyków. Izrael opłakuje ofiary masakry, ale też ma dość wojny, bo nie wszyscy zakładnicy wrócili do domu. W Gazie codziennie giną ludzie. Dlatego chcą rozwiązania dyplomatycznego, a nie kolejnych bomb. To ma zapewnić przygotowany przez Donalda Trumpa plan. Jednak to już trzecia próba. Dwukrotnie zawieszenie broni było przerywane. Ta wojna piętno odcisnęła już na wszystkich. Po obu stronach granicy w Izraelu i w Strefie Gazy rośnie bezsilność, ból i strach o życie najbliższych, bo od równo dwóch lat na Strefę Gazy nieustannie spadają izraelskie bomby. Nie możemy już tego znieść. Wystarczy. A izraelskie rodziny wciąż czekają na powrót do domu swoich bliskich. Wszyscy powinni natychmiast wrócić. A wojna powinna się zakończyć. 7 października 2023 roku Hamas dokonał największego ataku terrorystycznego w historii Izraela. Z Gazy wystrzelono ponad 4000 rakiet, a terroryści wtargnęli do przygranicznych miast i kibuców, zabijając łącznie 1200 osób i biorąc 250 zakładników. Dziś Izrael upamiętnia ich wszystkich. Uroczystości odbyły się w miejscach ataków i w centrum Tel Awiwu. Mamy tu wielu dobrych ludzi, którzy chcą żyć w pokoju i uszanować tych, którzy odeszli po obu stronach konfliktu. Bo końca wojny domaga się już 2/3 mieszkańców Izraela i ta liczba stale rośnie. Idziemy razem. Wśród nich są matki walczących żołnierzy. Gabi ma tam dwóch synów: 19- i 22-latka. Nieustannie boi się o ich życie, dlatego codziennie od 6 miesięcy przychodzi pod dom szefa izraelskiej armii, błagając o koniec wojny. Chcemy spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć: zrobiliśmy już wszystko, co w naszej mocy. Wysłaliśmy tam nasze dzieci. Zaufaliśmy wam, że poprowadzicie tę wojnę w najbardziej odpowiedzialny sposób. Ale wystarczy. Cele tej wojny wciąż nie zostały zrealizowane. Izrael już kilka dni po 7 października odpowiedział atakiem na Strefę Gazy, obiecując odbicie zakładników i unicestwienie terrorystów. Dwa lata później w Gazie wciąż przebywa 48 Izraelczyków, a świat z przerażeniem patrzy na to, jak izraelskie wojsko z ziemią równa całą enklawę. Od początku izraelskiej ofensywy w Gazie zginęło 67 tysięcy osób, w tym 20 tysięcy dzieci. Co czwarte dziecko cierpi z powodu ostrego niedożywienia. Rannych zostało 170 tysięcy osób, czyli co 14 mieszkaniec Gazy. ONZ uznało to za ludobójstwo. Jest promyk nadziei, że ta masakra się skończy. Ten promyk to pierwsze od stycznia negocjacje pokojowe, które trwają w Egipcie. Według mediatorów przebiegają w pozytywnej atmosferze, ale wiele szczegółów wciąż trzeba omówić. Negocjacje trwają. Jesteśmy zaangażowani w realizację tego planu. To już trzecie rozmowy pokojowe od rozpoczęcia wojny. Tym razem na ustępstwa - w rzadkim wystąpieniu - zgodził się pójść też Hamas. Delegacja ruchu uczestnicząca w obecnych negocjacjach w Egipcie dąży do pokonania wszystkich przeszkód na drodze do osiągnięcia porozumienia. Co daje nadzieję, że po równo dwóch latach największy od pół wieku konflikt na Bliskim Wschodzie może wreszcie się zakończyć. Nie ustają reakcje na wywiad, którego była kanclerz Niemiec Angela Merkel udzieliła węgierskiemu kanałowi internetowemu Partizan. Ten wywiad opisała w artykule niemiecka gazeta "Bild", opatrując go tytułem "Merkel obwinia Polskę za wojnę Putina". Rozpętała się burza, słychać głosy oburzenia, reagują politycy. Co zostało wypowiedziane, a co jest interpretacją? Angela Merkel od niemal czterech lat nie rządzi Niemcami. Ale słowa byłej kanclerz do czerwoności rozgrzały debatę w polskiej przestrzeni publicznej. Zwłaszcza z prawej strony sceny politycznej. Fundatorka reżimu Putina oskarża Polskę o to, że jest współwinna za atak Rosji na Ukrainę. Wszystko po tym artykule niemieckiego dziennika "Bild" zatytułowanym: "Merkel obwinia Polskę za wojnę Putina". Choć takie słowa w wywiadzie Merkel dla węgierskiego medium nie padły. Były interpretacją niemieckiego dziennikarza. Którą politycy w Polsce szybko podchwycili. Powinni być bardziej powściągliwi, powinni znać całą wypowiedź, a nie tylko jakieś tam fragmenty, które są często zmanipulowane. Żeby coś komentować, trzeba prześledzić całą wypowiedź i dotrzeć do źródła, a nie opierać się tylko na clickbaitowych tytułach. Stąd się bierze dezinformacja. Interpretację "Bilda" powieliło też wiele polskich mediów. Nagłówek stanowił pewną interpretację wypowiedzi. Część społeczeństwa mogła zostać tym wprowadzona do jakiegoś stopnia w błąd. Co więc naprawdę powiedziała Merkel? Czułam, że Porozumienie Mińskie nie jest respektowane przez Putina. Dlatego chciałam znaleźć nowy format w tamtych czasach z prezydentem Macronem, w którym rozmawialibyśmy z Putinem bezpośrednio jako Unia Europejska. Nie popierały tego państwa bałtyckie i Polska, bo obawiali się, że nie wypracujemy wspólnej polityki wobec Rosji. Uważałam, że musimy pracować nad wspólną polityką. W każdym razie nie udało się tego zrobić. Potem odeszłam z funkcji i rozpoczęła się agresja Putina. Ale nawet te słowa spotkały się z negatywną oceną. Jak mówi były ambasador w Niemczech, Andrzej Byrt: Wiara w cofnięcie się Putina na kilka miesięcy przed atakiem Kremla była naiwnością. A Polska od 2014 roku mówiła o imperialnych zapędach Putina. Uznaliśmy, że nie wyrażamy zgody na to, żeby Niemcy, mimo że razem z Francją, znowu w imieniu Unii Europejskiej zaczynały ponownie wabić Putina do znalezienia jakiegoś rozwiązania. Jak ocenia część niemieckich polityków, słowa byłej kanclerz, nawet bez obwiniania Polski i krajów bałtyckich wprost, były niepotrzebne. Odniósł się do nich chociażby jeden z posłów w CDU, czyli partii byłej kanclerz, podkreślając, że niezależnie, co Angela Merkel konkretnie miała na myśli, to jej sformułowanie daje pole do interpretacji, a to nie powinno się zdarzyć, szczególnie w obecnej napiętej sytuacji, i doradził byłej kanclerz, by znów - jak napisał - zeszła na dalszy plan. W Polsce podobne głosy i polityczna zgoda w kwestii polityki Niemiec względem Rosji. Zwłaszcza w kontekście obu nitek gazociągu Nord Stream, wybudowanych za rządów Merkel, którymi gaz płynął z Rosji do Niemiec. Widocznie pani kanclerz zapomniała, jak jej własny rząd reagował na nasze protesty. To był gazociąg, który za niemieckie pieniądze umożliwił Putinowi atak na Ukrainę. Problemem Europy, problemem Ukrainy, problemem Litwy, Polski nie jest to, że wysadzono Nord Stream 2, tylko że go zbudowano. Premier nawiązał do zniszczenia gazociągu, bo kontrowersje wokół Nord Stream wybrzmiewają dziś jeszcze głośniej za sprawą zatrzymania w Polsce Ukraińca Wołodymyra Ż. Niemcy oskarżają go o wysadzenie Nord Stream 2. Mężczyzna trafił do aresztu na 40 dni. W interesie Polski i w interesie zwykłego poczucia przyzwoitości i sprawiedliwości na pewno nie jest oskarżanie albo wydawanie tego obywatela w ręce innego państwa. Decyzję w sprawie ekstradycji podejmie sąd. Ta historia wstrząsa. Pochodzącą z Warszawy 27-letnią kobietę znaleziono martwą. Wiele na to wskazuje, że umarła na skutek ekstremalnej diety. Brak akceptacji swojego ciała, przy poklasku obserwatorów z mediów społecznościowych i fascynacji metodami żywienia internetowych infuencerów, to wszystko mogło doprowadzić do tragedii. Jak reagować, czy można pomóc osobie z zaburzeniami odżywiania, zanim jest za późno? Tak jak wiele młodych dziewczyn, pragnęła akceptacji. Rygorystyczna dieta, którą stosowała od lat, powoli odbierała jej siły. 27-letnia Karolina zmarła, ważąc zaledwie 27 kg. Choć jej choroba, choroba duszy, to problem znacznie bardziej złożony. Anoreksja potrafi zabijać latami. Najczęściej zaczyna się w wieku nastoletnim. Nawet jeżeli ważą bardzo mało, postrzegają siebie jako osoby wręcz grube czy z problemem z nadwagą. Bardzo się boją. Tam jest dużo lęku. A nagradzanie skrajnej szczupłości w komentarzach, polubieniach czy ogólnym odbiorze w sieci wcale nie pomaga. Tak było też w jej przypadku. Już jako nastolatka źle czuła się w swoim ciele. Podczas studiów w Wielkiej Brytanii wprowadziła ekstremalną dietę wegańską. Rodzice próbowali jej pomóc. Ale nawet po wyjściu ze szpitala wciąż trzymała się drakońskich zasad. W końcu wyjechała na Bali, gdzie żywiła się już tylko surowymi owocami. Dochodzi do niedoboru białek i kwasów tłuszczowych w diecie. Tam są jedynie węglowodany. Brakuje składników odżywczych. Białka budują nasz organizm. Bez nich zanikają mięśnie. Recepcjonista ośrodka, w którym mieszkała Karolina, przyznał, że nie była już w stanie chodzić o własnych siłach. Lekarze mówią wprost: jedzenie powinno być źródłem zdrowia i przyjemności. Ale trudno wyjść z błędnego koła, gdy społeczność w Internecie wspiera, a nawet chwali niebezpieczne praktyki. Dlatego taki głos jak dziennikarki Kai Gołuchowskiej, która inspiruje kobiety do życia w zgodzie z własnym ciałem, jest dziś na wagę złota. Na przykład takie zajęcia "Płaski brzuch". Dlaczego one się tak nazywają? Dlaczego nie nazywają się "Mocny brzuch"? "Sprawne ciało"? Dlaczego nacisk jest kładziony na aspekt wizualny? Ja też byłam taką nastolatką. Dopiero jako dorosłam, zaczęłam poprawiać swoje relacje z ruchem. Styl życia Karoliny wykańczał ją fizycznie i psychicznie. Potrzebowała pomocy specjalistów. Zawsze traktujemy anoreksję jako chorobę śmiertelną, czyli to jest realne zagrożenie dla życia i zdrowia tych osób, które cierpią. Historia Karoliny to przestroga dla każdego z nas. Dziennikarze magazynu "The Cut" dotarli do osób, które zachęcały ją do radykalnych metod. Jedna z influencerek, która zaprosiła ją do wspólnoty ekstremalnych wegan, z czasem sama zrezygnowała z tej diety - jak przyznała - z trudem pokonując własne zaburzenia odżywiania. Ten temat także w "Rozmowach nocą" o 22.20 w TVP Info. To jedno z najważniejszych wydarzeń w regionie morza Bałtyckiego, a jego znaczenie dla obronności i naszego bezpieczeństwa rośnie. W Gdańsku trwają Międzynarodowe Targi Morskie i Militarne Baltexpo 2025. Słowo "militarne" w kontekście wydarzeń za naszą wschodnią granicą i eskalacji incydentów i prowokacji ze strony Rosji nabiera szczególnego znaczenia. 23. międzynarodowe targi Baltexpo w Gdańsku. I pokaz nowoczesnego sprzętu morskiego. Taki komputer pływający pod wodą. Który może się przydać Marynarce Wojennej. Ma identyfikować i klasyfikować obiekty pod wodą dla wojska, czyli zakładamy, że będzie klasyfikował miny. Targi to też rozmowy o tym, jaki obrać kurs, żeby wykorzystać możliwości Bałtyku. Ten kurs to rozwój. W przyszłym roku w budżecie państwa na gospodarkę morską przewidziano 2,4 mld zł. M.in. na dalszą rozbudowę portów. W ubiegłym roku przeładowano w nich ponad 3 mln kontenerów. Ubiegły rok był absolutnie rekordowy. Już teraz wiemy, że po trzech kwartałach mamy 20-procentowy wzrost w największym terminalu w Gdańsku. Bałtyk to nie tylko kluczowy obszar rozwoju gospodarczego, ale też zapewnienie Polsce i Sojuszowi bezpieczeństwa. Bo Bałtyk jest otoczony przez osiem państw NATO, to niemal wewnętrzny akwen krajów paktu. Niemal, bo jest jeszcze Rosja. A to tankowce floty cieni, które przez Bałtyk wywożą rosyjską ropę, omijając zachodnie sankcje i finansując machinę wojenną Kremla. Elementem tej machiny są rosyjskie okręty podwodne. Polska ma tylko jeden, 40-letni: ORP "Orzeł". Okręty podwodne na Bałtyku to jest bardzo dobre uzbrojenie po to na przykład, żeby zwalczać rosyjskie okręty podwodne, to jest najlepsza broń. W ramach programu Orka Polska chce kupić trzy okręty podwodne. Resort obrony dostał 6 ofert z zagranicy. Niebawem dokona selekcji. Chcemy do końca roku wybrać państwo, które będzie de facto oferentem tego okrętu dla polskich marynarzy, bo oni na okręt naprawdę bardzo mocno czekają. Czekają też na finał tych prac. To cięcie blachy pod jedną z trzech fregat w ramach programu Miecznik. Za kilka lat wielozadaniowe okręty Wicher, Burza i Huragan mają pilnować bezpieczeństwa na Bałtyku. Fregaty, które powstają w tym programie, będą stanowiły kluczowe zdolności dla polskiej Marynarki Wojennej. A pod parasolem ochronnym Marynarki Wojennej będą też morskie elektrownie wiatrowe. To pierwsze turbiny stawiane na bałtyckiej farmie Orlenu. Podobną farmę zbuduje PGE. Morskie farmy wiatrowe pomogą Polsce usuwać niedobór mocy w systemie elektroenergetycznym, zwiększając bezpieczeństwo energetyczne i równoważąc rozwój innych źródeł. Inne źródła to transport surowców energetycznych drogą morską. Stąd rozbudowa gazoportów. Budujemy terminal gazowy FSRU, który pozwoli na zaspokojenie 30 procent zapotrzebowania Polski na gaz. Ta inwestycja ma być gotowa za dwa lata. Kilka dni temu mówiliśmy o klęsce urodzaju papryki i o tym, jak konsumenci i rolnik biorą sprawy w swoje ręce. Dziś o rekordowo niskich cenach skupu i wysokich cenach sprzedaży warzyw w sklepach. W skupie skandalicznie tanio, w sklepach ciągle drogo. Rynek ma swoje prawa, ale czy to nie jest przypadkiem zmowa cenowa? Reaguje minister rolnictwa. Piękne, proszę zobaczyć, piękne. Piękne i tanie. Rolnik za kilogram tej papryki w skupie nie dostanie tyle, żeby zbiór mu się opłacał. Papryka w całości na skupie to jest około 1,50, 1,40 zł. W całości. Gdzie muszę zapłacić pracownikowi 20 groszy za zebranie kilograma. Tomasz Jachacz z Zemborzyc pod Lublinem ma paprykę na trzech hektarach. Uprawa kosztowała go około 60 tysięcy. I nie jest pierwszym rolnikiem, który ogłasza tak zwany samozbiór. Chętni sami zrywają paprykę i płacą po 2 zł za kilogram. W porównaniu z marketem czy bazarem - jak darmo. Mam możliwość, po cenie uważam, że niskiej, sam sobie zebrać. A rolnik i tak dostanie więcej niż na skupie. Towar jest przepiękny. Warto przyjechać, warto sobie zebrać. Zamierzam zrobić bardzo dużo przetworów. Na groszowe ceny warzyw w skupie złożyło się kilka czynników. Pierwszy to nadprodukcja. Dużo ludzi zwiększyło swoje uprawy. Sam z 2 hektarów zwiększyłem do 3. No i import z zagranicy. O sytuacji zrobiło się głośno po akcji tego rolnika, który w mediach społecznościowych ogłosił, że oddaje paprykę za darmo. Każdemu, kto po nią przyjedzie. Żeby nie zgniła na polu. Maciej Siekiera chciał też ludziom otworzyć oczy na problem długiego łańcucha dostaw. Z każdego większego lub mniejszego miasta do rolnika jest maksymalnie 10 minut drogi. To tyle, co nieraz czekamy na parkingu na miejsce parkingowe pod wielkimi sieciami. Cena w skupie jest niska, ale w sklepach i na targowiskach nawet po 10 zł. Dlatego minister rolnictwa zlecił sprawdzenie, czy to tylko efekt nadprodukcji i importu. Też są sygnały, że mogło dojść do zmowy cenowej. W związku z tym dzisiaj skierowałem pismo do prezesa UOKiK-u, by sprawdził, czy do takich zmów cenowych nie dochodzi. Rolnicy myślą, czy z samozbioru nie zrobić stałego sposobu na zbyt. Marchewka, buraczki, cebula, dynia, po trochu wszystkiego. Ludzie sami sobie zbiorą, jakaś atrakcja dla dzieci. A im mniej pośredników, tym taniej. Kandydatów zgłaszają uczniowie, rodzice, organizacje społeczne i sami nauczyciele, którzy spośród swojego grona wybierają najlepszego z najlepszych, czyli Nauczyciela Roku. I oto jest, dziś na Zamku Królewskim w Warszawie emocje sięgały zenitu. Spośród nominowanych wyłoniono zwycięzcę. Jak mówi o sobie. jest dyslektyczką, ma autyzm, ADHD i 2 doktoraty: z literaturoznawstwa i pedagogiki. Pani Agnieszka Kopacz od 7 lat uczy w LO w Sopocie języka polskiego i informatyki. Została nagrodzona za umiejętność dotarcia do młodzieży i opiekowania się jej emocjami. Staram sie być sobą w szkole, dostosowywać sposób postrzegania wielu rzeczy do tego, jak pracuję. Inny rodzaj myślenia, inny rodzaj przetwarzania informacji i to pomaga w pracy kreatywnej i twórczej. Sama świadomość tego, jak myślę, w jaki sposób działa mózg osób neuroróżnorodnych, Tu w Zamku Królewskim nagrodzono także Nauczyciela Jutra. To nagroda, która zwraca uwagę na rozwój nowych technologii, ale wszyscy podkreślali tu, że w szkole najważniejsze są relacje. Relacje bardzo nas chronią przed złym wpływem nowych technologii. Budując relacje w szkole, chronimy dzieci przed uciekaniem cały czas do telefonów, tabletów. A jak tłumaczy Nauczycielka Roku 2025, do młodych ludzi zawsze może dotrzeć, jeśli tylko się chce. Jednym jej sposobów były gry planszowe i umiejętność prowadzenia lekcji, skacząc. A teraz o tym, jak przejść do historii sportu w 48 godzin. Klaudia Zwolińska zdobyła trzy indywidualne medale na mistrzostwach świata w kajakarstwie górskim i jest pierwszą zawodniczką, której przypadło takie osiągnięcie. Nasza mistrzyni wróciła dziś do Polski. Przywitał ją Michał Niewodowski. Kiedy Klaudia Zwolińska zdobywała srebro na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, mówiła, że to nie koniec, że te największe sukcesy są jeszcze przed nią, i udowodniła to teraz na Mistrzostwach Świata w Australii. Klaudia Zwolińska potrzebowała 48 godzin, żeby przejść do historii kajakarstwa górskiego. Czuję się niesamowicie. Te trzy medale to jest coś, o czym ja bardzo długo marzyłam. Jadąc już na igrzyska olimpijskie do Paryża, mówiłam, że jest to możliwe, żeby walczyć o trzy konkurencje, ale nie wszyscy traktowali mnie poważnie. Ja sobie pomyślałam wtedy, że to udowodnię, i zrobiłam to na mistrzostwach świata. Po czwartkowym nieoczekiwanym - a wręcz sensacyjnym - złocie w C-1 w piątek przyszło mistrzostwo w jej ulubionym K-1. W sobotni poranek z olimpijskiego toru w Penrith obok Sydney w Australii pojawiły się wieści o kolejnym krążku, tym razem brązowym. Jeszcze nie zdarzyło się na arenach światowych w kajakarstwie slalomowym, aby jeden zawodnik zdobył trzy medale na jednej głównej imprezie w trzech różnych konkurencjach. Klaudię Zwolińską witali na lotnisku kibice, sponsorzy, a także przedstawiciele Wojska Polskiego, bo nasza wybitna kajakarka na co dzień jest też żołnierką. Władze Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego w uznaniu jej zasług przygotowały upominek. Dla całego Wojska Polskiego jest dumą to, co Klaudia zrobiła, zresztą Klaudia zawsze była prekursorem promocji Wojska Polskiego. Tak że wszyscy jesteśmy dumni. Nasza mistrzyni nie zwalnia tempa. Pomimo zmęczenia i długiego ciężkiego sezonu dalej planuje trenować. Jej cel to Letnie Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles. W 19.30 to wszystko. Za chwilę Marek Czyż i gość "Pytania dnia", rzecznik prasowy rządu Adam Szłapka. Do zobaczenia.