Prezydent zdecydował - opozycja atakuje. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam Państwa w polskiej telewizji i zapraszam na Wiadomości. A oto co dziś w programie. Mateusz Morawiecki z misją tworzenia rządu. Liczymy, że uda się przekonać posłów tych, którzy rzeczywiście dbają o polskie sprawy. Kogo chce zaatakować Rosja? Rosja stanowi realne zagrożenie, o którym mówi prezydent USA. Trudno, żeby Europa nie budowała swoich zdolności bojowych. Czy Rosja znów zaatakuje? Co dalej z inwestycjami w zbrojenia? Myślę, że Niemcy zaczną inwestować w zbrojenia bardziej, niż się to dzieje obecnie. Iga Świątek! Iga mistrzyni! Była dodatkowa presja na tym meczu związana z rankingiem. Iga Świątek kolejny raz pierwszą rakietą świata! Świetnie serwowała, świetnie odbierała moje podania. W zgodzie z konstytucją i głosem większości wyborców. Prezydent wskazał Mateusza Morawieckiego na premiera nowej kadencji. To oznacza, że Prawo i Sprawiedliwość rozpoczyna misję formowania kolejnego rządu. Głosowanie nad wotum zaufania może się odbyć najpóźniej 11 grudnia. Decyzja podjęta. Prezydent wyznaczył na premiera Mateusza Morawieckiego. Podjął decyzję zgodnie z obowiązującymi przepisami, zgodnie z zasadami konstytucyjnymi, ale też dobrym obyczajem politycznym. I tradycją parlamentarną, która wskazuje: misję tworzenia rządu otrzymuje ugrupowanie, które wygrało wybory. Zdecydowałem o kontynuowaniu dobrej tradycji parlamentarnej, zgodnie z którą to zwycięskie ugrupowanie parlamentarne jako pierwsze otrzymuje misję tworzenia rządu. A to oznacza rozpoczęcie kompletowania większości w Sejmie. Mamy nadzieję, że znajdzie się w parlamencie wystarczająco dużo posłów, którzy będą chcieli poprzeć rząd, który przede wszystkim gwarantuje polską suwerenność, polską niepodległość. Decyzja prezydenta rozpoczęła pierwszy z trzech możliwych kroków powołania rządu. Po desygnowaniu przez prezydenta premier powołuje rząd maksymalnie 2 tygodnie od pierwszego posiedzenia Sejmu. Kolejne 2 tygodnie nowy Prezes Rady Ministrów ma na wygłoszenie expose i uzyskanie wotum zaufania. Jeżeli to się nie uda, inicjatywę tworzenia rządu przejmuje Sejm. Kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Jeśli taki kandydat uzyska wotum zaufania, zostaje zaprzysiężony przez prezydenta. Gdy taki rząd nie uzyska jednak wymaganego poparcia Sejmu - pozostaje trzeci krok. Prezydent znów powołuje premiera i rząd, ale do wotum zaufania potrzebna jest zwykła większość. Platforma Obywatelska atakuje prezydenta twierdząc, że ten powinien od razu wskazać Donalda Tuska na premiera. Dlaczego opozycja krytykuje decyzję pana prezydenta, skoro Polacy w liczbie ponad 7,5 mln oddali głos na PiS? Bardzo dziękuję panu. To jest ignorowanie głosów wyborców - tych wyborców, tego elektoratu, który zagłosował na PiS. Prezydent zdecydował również, że marszałkiem seniorem Sejmu 10. kadencji zostanie Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przyjąłem to z satysfakcją i zapewniłem, że te obrady przeprowadzę zgodnie z konstytucją, zgodnie z przyjętym zwyczajem parlamentarnym. Pierwsze posiedzenie Sejmu - w poniedziałek 13 listopada. W decyzji prezydenta o powierzeniu misji tworzenia rządu Prawu i Sprawiedliwości nie ma niczego zaskakującego. I niczego niezgodnego z prawem. Tyle fakty. Wbrew faktom i wbrew logice opozycja opowiada o działaniu antypaństwowym, a nawet niekonstytucyjnym. W tle starania o stworzenie koalicji na czele z Donaldem Tuskiem i walki pod dywanem o polityczne synekury. To Prawo i Sprawiedliwość 15 października zdobyło najwięcej głosów Polaków. Ale to opozycja - trzy z czterech pozostałych komitetów - od wyborów uzurpuje sobie prawo do tworzenia rządu. Stąd w jej szeregach fala, mówiąc bardzo łagodnie, niezadowolenia z wczorajszej decyzji prezydenta. Rozumiem, że prezydent po raz ostatni spłaca zobowiązania wobec formacji. To, co dzisiaj pan robi, jest antypaństwowe i niekonstytucyjne. W sieci też atak na prezydenta. Że działa wbrew narodowi, że jest na usługach partii, że jego prezydentura właśnie się skończyła. To ta sama grupa polityków i sprzyjających im pracowników mediów, która w kampanii mówiła o pojednaniu i języku miłości. Ich już nie ma. A to jej lider. Tuż przed tym, gdy prezydent ogłosił swoją decyzję, Tusk straszył i fantazjował. Oni mogą jeszcze coś ukraść. Ten czas jest im potrzebny. My to obserwujemy bardzo dokładnie. I w tym nic nowego. Naciski na prezydenta, a nawet groźby stawiania go przed Trybunałem Stanu trwają już od powyborczego poniedziałku. Zmarnowali 8 lat naszego życia. Tych, którzy łamali prawo, naciągali prawo, rozliczyć. Politycy opozycji są wygłodniali władzy. Chcą już przejąć władzę. Chcą podzielić się łupami politycznymi. Ale z dzieleniem skóry na niedźwiedziu może być jeszcze różnie. Sprawność dyplomatyczna Mateusza Morawickiego jest na tyle wyuczona i dobra, że może przynieść konkretne efekty. Bo to Prawo i Sprawiedliwość będzie teraz chciało stworzyć rząd i uzyskać poparcie. Będziemy próbowali. Pewności nie ma, ale szansa istnieje. Tymczasem opozycja od trzech tygodni próbuje stworzyć umowę koalicyjną. Najnowsza data - do końca tygodnia. I coraz więcej wskazuje, że zamiast konkretów programowych będzie jedynie mglisty zarys płaszczyzn współpracy. W temacie nieprzygotowani do rządzenia. Ja dzisiaj chciałbym usłyszeć, jakie są konkrety tego rządu. Tak Magdalena Biejat z Lewicy pytała kilka dni temu. I to właśnie za domaganie się konkretnego programu ma ona, jak donosi Wirtualna Polska, stracić szansę na fotel marszałka Senatu. Chociaż miała to już obiecane. Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał prawomocny wyrok uniewinniający biznesmena Hansa G. Niemiec, który powtarzał, że jest hitlerowcem, nienawidzi Polaków i chętnie by ich rozstrzelał, według sądu nie kierował gróźb karalnych wobec byłych pracownic swojej firmy, choć to w ich towarzystwie wypowiadał te słowa. Wcześniej Hans G. w innym procesie został skazany i zmuszony do przeprosin. Utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok, kosztami procesu odwoławczego obciąża Skarb Państwa. Gdański sąd uniewinnił Hansa G. Niemiecki przedsiębiorca, jak wynika z zarejestrowanych nagrań, wykrzykiwał do polskich pracowników: Ale to nie groźby, uznał sędzia Sebastian Brzozowski. Adwokat Hansa G. za to troszczy się o publiczne pieniądze. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że teraz za ten proces trzeba będzie zapłacić. To znaczy pan zapłaci, pan też zapłaci. Sąd w Gdańsku w swoisty sposób wyświęca poglądy Hansa G. Wyświęca je w kraju, w miejscu, w którym Niemcy mordowali Polaków i z mordowania Polaków uczynili mechanizm przemysłowej zbrodni. Niemcy zamordowali w czasie wojny ponad 5 mln polskich obywateli. Nigdy nie zapłacili za swoje zbrodnie. I może ta bezkarność zrodziła bezczelność Hansa G. - Niemca. 3 lata temu w innym procesie sędzia Małgorzata Zwierzyńska uznała, że Hans G. powinien przeprosić nagrywającą go pracownicę - Natalię Nitek-Płażyńską. Ale równocześnie ona ma przeprosić jego. Sędzia nawet zademonstrowała, jak ma to wyglądać. Ja Natalia Nitek-Płażyńska przepraszam Hansa G. za naruszenie jego dóbr osobistych w postaci prawa do prywatności. Przeprosin Polki nie było, był wygrany proces. Niejeden. W postępowaniu karnym Hans G. został uznany za przestępcę i też potwierdziło to postępowanie cywilne, w wyniku którego Hans G. musiał mnie przeprosić oraz zapłacić odszkodowanie - 50 tys. zł na muzeum w Piaśnicy. To również tam Niemcy dokonali ludobójstwa, mordując kilkanaście tysięcy Polaków. Miejsce to oddalone jest od siedziby firmy Hansa G. o zaledwie 30 kilometrów. Utonięcie miało być bezpośrednią przyczyną zgonu Grzegorza Borysa. To wstępne wyniki przeprowadzonej dziś sekcji zwłok 44-latka. Zwłoki Borysa znaleziono po ponad dwóch tygodniach poszukiwań ok. 400 metrów od domu, gdzie doszło do zbrodni. Mieszkańcy Trójmiasta tuż po odnalezieniu ciała Grzegorza Borysa: Pierwszy raz wyszłam na spacer, odetchnęliśmy. To była taka chwila grozy, bo nie wiadomo, co on może planować jeszcze. Jak wskazują wstępne wyniki sekcji zwłok 44-latek nie żyje już od dwóch tygodni. Z wstępnej informacji przekazanej przez biegłego wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci tego mężczyzny było utonięcie. Mężczyzna wcześniej próbował odebrać sobie życie. Na jego ciele odnaleziono rany cięte na udach i przedramionach oraz dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej na skroni. To było impulsywne działanie, on nie miał i nigdy nie przygotowywał planu, jakiejś wieloletniej ucieczki, oddalenia się z miejsca, planu zakamuflowania się w innym kraju. Grzegorz Borys 20 października zabił swojego 6-letniego syna. Ciało chłopca odnalazła w mieszkaniu jego matka, która zaalarmowała policję. Mężczyzna zdołał jednak uciec. Jego ciało odnaleziono wczoraj około 400 metrów od miejsca zbrodni. Jestem trochę zaskoczona. Myślała pani, że inaczej to się skończy? No, że on jest taki cwaniak, że on sobie poradzi. Odnalezienie ciała nie kończy śledztwa. Wciąż nie wiadomo, dlaczego Grzegorz Borys zabił swojego 6-letniego syna. To, że podejrzany nie żyje, nie znaczy, że postępowanie zostanie z automatu zakończone. Nie. To postępowanie toczy się, a między innymi ma ono na celu ustalenie dlaczego doszło do tego zdarzenia, czyli jakimi motywami kierował się podejrzany. W czasie poszukiwań mordercy zginął jeden ze strażaków - sekcyjny Błyskal. Jego pogrzeb w charakterze uroczystości państwowej z asystą honorową kolegów strażaków odbędzie się jutro. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Lista do likwidacji czy plany opozycji - na czele z Donaldem Tuskiem. Wielkie przygotowania do narodowego święta. Rosja może zaatakować kolejny kraj w Europie - to wnioski dowództwa szwedzkiej armii, które zaleca zwiększenie wydatków na obronność i znaczną rozbudowę w ciągu najbliższej dekady. Na drugim biegunie polityki obronnej znajdują się Niemcy, które mają problem z realizacją minimalnych nakładów na zbrojenia, co niemieckie media nazywają już porażką tamtejszego ministra obrony. Wojna pozycyjna, w jaką przerodził się konflikt na Ukrainie, daje Moskwie coraz więcej czasu na odbudowę potencjału wojskowego i to właśnie jeden z kluczowych wniosków przedstawianych dzisiaj przez szwedzkie dowództwo. Rosjanie wciąż dysponują m.in. dużą częścią marynarki wojennej, Szwedzi wprost mówią o możliwym kolejnym ataku Rosji. Choć nie wymieniają żadnego kraju z nazwy, może chodzić o kraje bałtyckie. Cały czas państwa europejskie, które są w NATO, stanowią tylko mniej niż połowę potencjału zbrojenia całego Paktu Północnoatlantyckiego. Wydatki na zbrojenia to obok kwestii migracji jeden z głównych tematów w zasadzie we wszystkich krajach Europy. W wielu z nich wybuch wojny i akcja pomocy obnażyła katastrofalny stan armii. Jednym z takich państw były Niemcy, które półtora roku temu ogłosiły wielki plan modernizacji. Teraz, kiedy Rosja wypowiada traktaty o zbrojeniach, kiedy Rosja stanowi realne zagrożenie, o którym mówi prezydent USA, trudno żeby Europa nie budowała swoich zdolności obronnych. Tyle że Berlin na zbrojenia miał przeznaczyć 10 mld euro, a finalnie może przeznaczy nieco ponad miliard. Ministra obrony, który wzywa do zwiększenia środków, koledzy z partii próbują uciszać. Polityka obronna Niemiec nie jest jednak wyłącznie sprawą Berlina. To pokazują doświadczenia chociażby Litwy, gdzie w ramach NATO miały trafić 4000 niemieckich żołnierzy, a skończyło się na obietnicy wysłania takich sił dopiero wtedy, gdyby Litwa została zaatakowana. Coraz trudniejsza sytuacja cywilów w Strefie Gazy. Izraelskie bombardowania przybierają na sile, a zwykli ludzie próbują przetrwać i przedostać się na egipską stronę. Na pomoc czeka też 28 Polaków. Dziś ponownie otwarte zostało przejście graniczne w Rafah, ale ewakuacja jest trudna i niebezpieczna. Nawet dwa miliony cywilów, kilka tysięcy cudzoziemców, a wśród nich 28 Polaków od niemal miesiąca uwięzionych w piekle bliskowschodniej wojny. Polski MSZ naciska na Egipt, Izrael i palestyńskie władze, by jak najszybciej ewakuować naszych rodaków ze Strefy Gazy. Jesteśmy cały czas w kontakcie z tymi osobami, które tam przebywają, za pośrednictwem naszej służby konsularnej, dyplomatycznej. Warunki są bardzo trudne. Robimy wszystko, żeby ich stamtąd bezpiecznie wydostać. Dziś, po kilku dniach blokady, Hamas w końcu pozwolił na ewakuację kolejnych cywilów. Przejście graniczne z Egiptem w Rafah zostało otwarte. Na razie na stronę egipską przejechały karetki z rannymi. Ewakuowani przechodzą szczegółowe kontrole, a każdy dzień spędzony w Strefie Gazy to ogromne ryzyko. Tuż obok nas wybuchła bomba. Myślałam, że rozerwie nas na strzępy - moją mamę, mojego ojca i bratanka. Izraelskie wojsko otoczyło miasto Gaza i metodycznie likwiduje przyczółki Hamasu. Ale polowanie na terrorystów, którzy kryją się wśród cywilów, nieuchronnie wiąże się z atakiem na bezbronnych. To bardzo krwawa wojna. Naszym zadaniem jest całkowite wyeliminowanie wroga. Idziemy do przodu, krok po kroku i nie cofamy się przed niczym. Zawieszenie broni? Tylko na izraelskich warunkach - zapowiada premier Benjamin Netanjahu. Nie będzie zawieszenia broni w Gazie, dopóki Hamas przetrzymuje izraelskich zakładników. Tel Awiw zapowiada, że przejmie całkowitą kontrolę nad Strefą Gazy. Pewnie chcą nas wszystkich pozabijać. Modlę się do Boga, żebym mogła jeszcze wrócić na moją ziemię, nawet jeśli został na niej tylko gruz. Życie w Strefie Gazy bez dostępu do wody, jedzenia i leków stało się walką o przetrwanie. Od krwawego ataku Hamasu mija dziś miesiąc. Izraelczycy wciąż nie mogą otrząsnąć się po tamtych wydarzeniach, w których zginęło 1400 osób. Z mieszkańcami Sederotu, który stał się jednym z celów ataku terrorystów, rozmawiała nasza wysłanniczka do Izraela Justyna Wróblewska. Hamas to zrobił? Tak. Za każdym razem, gdy na to patrzę, robi mi się zimno. Terroryści Hamasu wtargnęli do Sederotu 7 października nad ranem, zaskakując mieszkańców. Shlevet była wtedy z mężem i dwójką dzieci w domu. Słyszeliśmy strzały i krzyki. Okrzyki "Allahu Akbar!". Nadleciały też rakiety. Pomimo upływu miesiąca, wspomnienia są tu nadal żywe. Siedzieliśmy po cichu 25 godzin w pokoju bezpieczeństwa. Bałam się, że jak dzieci chociażby zakaszlą, to je usłyszą. Na ulicy leżały ciała. To nie jest coś, co ktokolwiek powinien oglądać. W Sederocie terroryści zaatakowali komisariat policji, o który stoczyli walkę z funkcjonariuszami. Odbijało go wojsko. Został po nim tylko gruz. Ostrzeliwali się nawzajem. Wymiana ognia trwała ponad 24 godziny. Wszędzie były łuski po nabojach. Ira przyjechała do Izraela w latach 90, w trakcie pierwszej wojny czeczeńskiej. Zginęli w niej jej ojciec i bracia. 7 października koszmar wojny powrócił. Słyszeliśmy wystrzały z broni automatycznej. Mój syn służył w armii. Powiedział: "Mamo, nie podchodźcie do okien, zakryjcie je". Było strasznie, dzieci się bardzo bały. Moja 12-letnia wnuczka płakała. Powtarzała: "Zabiją mnie, zabiją". Siły izraelskie odzyskały kontrolę nad miastem następnego dnia. Służby zabrały zwłoki, ale nie miały czasu tu sprzątać. Sami zmywaliśmy krew i zbieraliśmy kawałki ciał. W Sederocie bojownicy Hamasu zamordowali co najmniej 50 cywilów i 20 funkcjonariuszy policji. To historyczny dzień dla Wielkiej Brytanii. Kto będzie wspierał polskie rolnictwo? W powyborczej rzeczywistości ciągle jest wiele znaków zapytania. Postulaty związków rolniczych popiera Prawo i Sprawiedliwość. Pomysły na polską wieś dzielą jednak partie opozycji, które chcą przejąć rządy w Polsce. Typowy polski obiad - kotlety schabowe. 7 listopada to Dzień Kotleta Schabowego. Jeśli jednak wdrożone zostaną najbardziej lewicowe pomysły, to zamiast tradycyjnego schabowego będzie, no właśnie, Święto Sałaty czy Jarmużu? Chodzi nam o to, aby cały przemysł mięsny, jajczarski, mleczny odesłać do historii. Regularnie nawołuje europoseł Zielonych Sylwia Spurek. Produkcja żywności pochodzenia zwierzęcego stanowi zagrożenie dla klimatu. Zieloni razem z Platformą Obywatelską tworzą koalicję. Do wspólnych rządów z nimi szykuje się Lewica. Mamy też program dotyczący zakazu chowu klatkowego. Rolnicy odpowiadają: Chów klatkowy - no skąd to przyszło? Z Zachodu przyszło. My przecież nie mieliśmy kiedyś tego. Tłumaczy rolnik z gminy Krośniewice. Coraz ciężej w rolnictwie mamy. Dlatego jeszcze przed wyborami rolnicy zrzeszeni w związkach zawodowych opracowali tak zwaną "rolniczą 12". To wynik obaw wprowadzenia niekorzystnych przepisów uderzających w polską wieś. Prawo i Sprawiedliwość postulaty popiera. Pod "rolniczą 12" podpisał się także Marek Sawicki z PSL-u. Będziemy robić wszystko, żeby nie było ograniczeń dla polskiego rolnictwa, o których się np. mówi w Brukseli, że ma być mniej. To jest samobójstwo. Musimy produkować żywność. W sprawach rolnictwa pomiędzy potencjalnymi przyszłymi koalicjantami powiedzieć o rozbieżnościach to nic nie powiedzieć. Czy taka polityka solidarnościowa wobec polskich rolników będzie prowadzona nadal? No to jest wielkie pytanie. Zainteresowanie nowoczesnym rolnictwem rośnie wśród młodych osób. To mi się podoba. Mam bardzo duże gospodarstwo i chciałabym kiedyś się tym zająć. Technik automatyzacji rolnictwa i agrotroniki to zawód, który znowu przyciąga. Ten kierunek nie cieszył się przez wiele lat takim wzięciem wśród młodzieży, a w tej chwili się okazuję, że to był strzał w dziesiątkę. Polskie rolnictwo ma potencjał, ale jaką ma przyszłość? M.in. o tym będą rozmawiać uczestnicy programu "Tu mówi Polska". Początek o 21.10 w TVP1. Plany budowy największego portu lotniczego w tej części Europy mogą trafić do kosza. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zasugerował, że jego rząd, jeśli oczywiście udałoby mu się go utworzyć, zatrzyma budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. To zaledwie pierwsze spotkanie Donalda Tuska po wyborach parlamentarnych, a już padła zapowiedź likwidacji miliardowej inwestycji, która ma przynieść tysiące miejsc pracy. Aspirujący do roli premiera Donald Tusk zasugerował, że jego rząd wyrzuci do kosza plany budowy największego w Polsce portu lotniczego. Mieszkańcy Jagodna nie usłyszeli jednak pogłębionej analizy takiej decyzji. Ja wolę w Trójmieście wsiąść w taksówkę i pojechać i w 20 minut być na lotnisku. Analiza rzeczywistości przedstawiona w ten sposób to jest żenujące. Wstyd, że ktoś taki może być premierem Polski. O tym, że Centralny Port Komunikacyjny przyniesie Polsce miliardowe zyski, informowały w wielu raportach prywatne ośrodki analityczne. Ale także większość Polaków w badaniu dla Dziennika Gazety Prawnej uważa, że Polska powinna mieć własny, duży port lotniczy. Mnie się wydaje, że ranga Polski jakoś wzrośnie. Będzie jednak większy przepływ pasażerów. Inne państwa na tym korzystają, także u nas jest to bardzo potrzebne. No jeśli te koleje by powstały, no to by było dużo łatwiej niż teraz. Bo CPK to też inwestycje kolejowe, które już się rozpoczęły. A wstrzymanie projektu oznaczałoby wyrzucenie pieniędzy w błoto. Straty związane z zatrzymaniem programu inwestycyjnego CPK byłyby wielowymiarowe. To kwestia zerwanych umów, zerwanych kontraktów, środków, które już zostały wydane właśnie na niezwykle żmudne, długotrwałe prace, chociażby sprawy środowiskowe. Brak CPK to też utrata wpływów do budżetu państwa z transportu cargo. Dziś zarabiają na tym głównie niemieckie porty lotnicze. Niemcom będziemy odbierać po prostu pieniądze, jeśli powstanie CPK. Tusk nie chce na to pozwolić. Szef PO zapowiedział w Jagodnie, że pomoże lokalnym władzom z Platformy Obywatelskiej w budowie linii tramwajowej. Będzie to z pewnością łatwiejsze niż budowa CPK i nie uderzy w interesy niemieckiej gospodarki. Donald Tusk już od wielu lat może liczyć na wsparcie ze strony zaprzyjaźnionych, prywatnych mediów. Te nie ustępują go na krok. Ostatnio towarzyszyły mu nawet w pizzerii. Te niechlubne standardy, pozbawione często rzetelności i merytoryki, ewentualny rząd stworzony przez obecne partie opozycyjne może chcieć wprowadzić także do mediów publicznych. To powyborcze spotkanie Donalda Tuska z mieszkańcami wrocławskiego osiedla Jagodno. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej poprzedził je kulinarnym akcentem, oczywiście w towarzystwie zaprzyjaźnionych mediów. Spotkanie też było miłe, chociaż pizza ostra. Donald Tusk wybrał pepperoni. To już fragment artykułu z Gazety Wyborczej. Media przychylne Tuskowi niejednokrotnie udowadniały, że tematy kulinarne są im bardzo bliskie. Ostatni raz jadłam kiełbasę białą na Święta Wielkanocne, Takie materiały jak właśnie podawanie jedzenia w pociągu to jest takie prymitywne. To jednak najwyraźniej nigdy nie przeszkadzało Donaldowi Tuskowi. Stąd ryzyko, że podobną narrację media publiczne mogą przyjąć, gdy Tusk ewentualnie zrealizuje swoją groźbę ich przejęcia. Przejęcia mimo przepisów prawa. Wymieniając całość w mediach publicznych narażą się na to, że mogą utracić tych widzów, którzy dotychczas przy tych mediach publicznych się gromadzili. Ci na taki model ich funkcjonowania już nie dają zezwolenia. Nie zgadzam się na likwidację TVP. Za ogromne wsparcie serdecznie państwu dziękujemy. Przed nami jedno z najważniejszych świąt państwowych. 105. rocznica odzyskania niepodległości zbliża się wielkimi krokami. Jak zawsze tego dnia królują biało-czerwone barwy. To czas, kiedy w sposób szczególny myślimy o Polsce, o jej przeszłości, ale też o tym, co przed nami. Święto Niepodległości - wielkie i radosne. 11 listopada przypominamy sobie, jak ważna jest wspólnota. Jest to upamiętnienie naszej historii polskiej. Wywieszam flagę państwową w domu, również mam portret marszałka Piłsudskiego. Przed nami koncerty, marsze, mnóstwo patriotycznych wydarzeń. W całym kraju. Takie wyjście i zaangażowanie się osobiste w świętowanie pozwoli nam to święto w sposób szczególny przeżyć. W samo południe wszyscy razem zaśpiewamy Mazurka Dąbrowskiego. Można śpiewać rodzinnie, można sąsiedzko organizować to śpiewanie, symbolicznie. Po prostu jesteśmy wtedy razem. 11 listopada w Warszawie - Marsz Niepodległości. W tym roku pod hasłem "Jeszcze Polska nie zginęła". Uczestnicy o 14.00 wyruszą z Ronda Dmowskiego. Przejdą Mostem Poniatowskiego, a następnie skierują się na błonia Stadionu Narodowego. Ale już dzień wcześniej, 10 listopada, w rocznicę przyjazdu marszałka Józefa Piłsudskiego do Warszawy - społeczne obchody Święta Niepodległości zainicjowane przez Prawo i Sprawiedliwość. W programie m.in. nabożeństwo w archikatedrze św. Jana Chrzciciela i Marsz Pamięci, który przejdzie na Plac Piłsudskiego. Jednym z symboli narodowych jest flaga. Tę otrzymują już teraz mieszkańcy Międzyzdrojów. W każdym domu będzie taka flaga, tak że myślę, że to bardzo dobry pomysł. Wszystko to dla uczczenia złożonego procesu, w efekcie którego jako państwo, po 123 latach rozbiorów, powróciliśmy na mapę Europy i świata. Hasło "niepodległość" jest najważniejsze dla nas Polaków i tego dnia właśnie to hasło jest na ustach wielu pokoleń. "Jeszcze Polska nie zginęła" - gdy pamiętamy, jak ważna jest niepodległość. Poznaliśmy nominowanych do Nagród Mediów Publicznych. Kapituły, które wyłonią zwycięzców, zostały powołane przez Polskie Radio, Telewizję Polską, Polską Agencję Prasową oraz Audytorium 17, czyli 17 regionalnych rozgłośni Polskiego Radia. Nagrody zostaną przyznane w czterech kategoriach: Muzyka, Obraz, Słowo i Idea. Czym są media publiczne tak naprawdę? To jest największa instytucja kultury w Polsce. Nikt tak nie popularyzuje kultury, nikt tak nie wspomaga twórców kultury w Polsce jak media publiczne. Laureatów konkursu poznamy za 5 dni podczas Gali Nagród Mediów Publicznych 2023. Transmisja 12 listopada o 21.10 w TVP1. To była prawdziwa demolka! Iga Świątek od początku turnieju WTA Finals spisywała się znakomicie, a w decydującym o triumfie meczu nie dała rywalce najmniejszych szans! Dla Świątek to pierwsza wygrana w tym prestiżowym turnieju. Iga nie tylko powtórzyła sukces Agnieszki Radwańskiej sprzed 8 lat, ale ponownie została liderką rankingu tenisistek. Dominatorka. Niepokonana od 11 meczów! Iga Świątek rozbiła Amerykankę Jessicę Pegulę i została mistrzynią WTA Finals! Była dodatkowa presja na tym meczu związana z rankingiem i dzięki temu jestem jeszcze bardziej dumna z siebie, że wygrałam ten tytuł, więc to jest wszystko takie powiązane. Gdyby nie ten numer 1, to troszeczkę miałoby to mniejsze znaczenie. To chyba ta stawka sprawiła, że Iga zagrała mecz z kategorii tych nie do zapomnienia. Bo jeszcze nikt nigdy nie stracił zaledwie jednego gema w finale turnieju kończącego sezon. Świetnie serwowała, świetnie odbierała moje podania. Była po prostu dokładniejsza i potrafiła utrzymać dobry poziom przez cały mecz. Nie tylko przez cały mecz, ale przez cały turniej. Iga jako pierwsza tenisistka od 2012 roku w drodze do tytułu w WTA Finals nie straciła nawet seta. Co więcej, pobiła rekord w liczbie straconych gemów. W pięciu meczach oddała rywalkom zaledwie 20. Jest to dyscyplina globalna, o olbrzymiej konkurencji, olbrzymich premiach pieniężnych, tak że ta dominacja Igi w tym turnieju była absolutnie niezwykła. Dominacja w tym turnieju dała coś więcej niż tylko zwycięstwo. Polka po 8 tygodniach wróciła na pierwsze miejsce rankingu. Liderką będzie co najmniej do połowy stycznia! Iga tenisowo robi cały czas postępy. Można byłoby pomyśleć, że pomimo że była już tak długo numerem 1, to tutaj nic w tenisie nie trzeba poprawiać, aczkolwiek widać, że Iga z całym zespołem jeszcze cały czas pracują nad tym, żeby wszystkie elementy, też techniczne, poprawiać. Rywalki w 2024 roku, drżyjcie! za chwile nasz gość - szef Kancelarii Prezydenta Marcin Mastalerek. Ta rozmowa za chwilę. Zapraszam do oglądania. Do zobaczenia.