Plan reakcji na przestępczość obcokrajowców. Premier zapowiedział deportacje, powtórzył też, że Polska nie zgodzi się na przymusową relokację migrantów. Zamach stanu według PiS wykorzystany przez rosyjską propagandę. 10 osób zatrzymanych po brutalnym ataku na nastolatków w Podkarpackiem. Stan dwóch jest ciężki. Dobry wieczór, zaczynamy "19.30". Polska nie przyjmie żadnych ciężarów związanych z mechanizmem relokacji. Ta deklaracja padła w obecności przewodniczącej Komisji Europejskiej i przy jej aprobacie. Polska przyjęła największą liczbę uchodźców z Ukrainy. Unia Europejska będzie to brała pod uwagę i będzie szanowała tę nadzwyczajną solidarność. Wczoraj po spotkaniu z unijnymi komisarzami w Gdańsku premier powtórzył kilkukrotnie, że do Polski z powodu paktu migracyjnego nie trafi żaden relokowany uchodźca. Polska nie będzie brała w tym udziału, koniec i kropka. Karol Nawrocki jakby tego nie słyszał. My nie potrzebujemy 40 tysięcy migrantów w ramach procesu readmisji, które chce nam wcisnąć strona niemiecka. Dziś na Podlasiu, wcześniej na Mazowszu, na Śląsku i w Łódzkiem przekonywał, że fala nielegalnych migrantów zaleje Polskę. Będą nam robili drugą Brukselę, Paryż i Berlin. I tylko on jest w stanie to zatrzymać. Jasno deklaruję, jak zostanę prezydentem, to jednostronnie wypowiem akt migracyjny. Może sobie wypowiadać umowę o pracę w IPN albo umowę na najem apartamentu Deluxe, gdyby taką posiadał. Widać, że Karol Nawrocki nie zna nawet roli, jaką pełni prezydent RP. Komentują posłowie koalicji i przypominają Karolowi Nawrockiemu, że prezydent nie ma kompetencji, by wypowiadać unijny pakt migracyjny. Jeżeli Karol Nawrocki chciałby być wiarygodny w tej sprawie, to najpierw by musiał przeprosić za tych, którzy go wystawili i popierają w tych wyborach, czyli za PiS. Za to, że okazali się kompletnymi dyletantami, którzy nie byli w stanie skutecznie reprezentować polskich interesów. Chodzi o negocjacje paktu migracyjnego, który trafił na unijną agendę w 2020 roku. Politycy PiS produkowali wtedy takie spoty. I nawoływali do referendum, ale nie udało im się zmienić zapisów paktu. rząd PiS-u nie był w stanie skutecznie zrobić absolutnie nic. Teraz, już po przyjęciu przepisów migracyjnych, do polskich racji szefową Komisji Europejskiej przekonał Donald Tusk. Trzeba to bezwzględnie wziąć pod uwagę. Politycy PiS w to nie wierzą i sugerują międzynarodową zmowę. Ursula Von Der Leyen sprzyja Donaldowi Tuskowi, więc będzie podtrzymywać jego kłamstwa do wyborów prezydenckich. Im się wydaje, że oni będą nam w stanie narzucić narracje, jeśli chodzi o bezpieczeństwo państwa. Mówi Rafał Trzaskowski i wraz z premierem w sprawie bezpieczeństwa idzie krok dalej, zapowiadając surowe konsekwencje dla cudzoziemców, którzy popełnili przestępstwa. Zero tolerancji dla tych wszystkich, którzy są w Polsce, wchodzą w konflikt z polskim prawem, oni będą wydalani, będą deportowani. W ubiegłym roku z tego powodu przeprowadzono ponad 1000 deportacji. W tym ma być ich więcej. W przyszłym tygodniu Rafał Trzaskowski na ten temat będzie rozmawiać z ministrem administracji i spraw wewnętrznych. Roman Giertych kieruje do Prokuratora Generalnego wniosek o natychmiastowe zawieszenie prokuratora Michała Ostrowskiego. Powodem jest, jak tłumaczy poseł, nielegalne wszczęcie prywatnego śledztwa dotyczącego zamachu stanu. Ogłosił go kilka dni temu szef Trybunału Konstytucyjnego. Rządzący mówią o groteskowej akcji i że to woda na młyn rosyjskiej propagandy. W Polsce skandal polityczny. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie premiera Donalda Tuska. To realne konsekwencje tego, co w środę tu na konferencji ogłosił Bogdan Święczkowski. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa Rady Ministrów, ministrów, marszałka sejmu. Na liście podejrzanych cały szereg ministrów, parlamentarzystów, sędziów. I trudno zrozumieć, kto mówi czyim głosem, czy Święczkowski głosem rosyjskiej propagandy, czy rosyjska propaganda głosem Święczkowskiego - słyszymy w Sejmie. Mam nadzieję, że to nie są działania, które są ustalone wprost ze służbami rosyjskimi czy węgierskimi, że PiS nie próbuje tutaj takiego chaosu międzynarodowego wprowadzać. Te zarzuty ze strony polityków koalicji rządzącej do PiS-u jakby nie docierały. Media wschodnie jak i zachodnie nie są instytucjami przewidzianymi w polskim ładzie konstytucyjnym. Propagandówka wykorzystuje tę sytuację. Więc to, czym one się zajmują, czy nie zajmują, nie ma żadnego znaczenia. Tyle że, jak zauważa premier, "zamach stanu" w Polsce jest na czołówkach mediów tylko w Rosji, Białorusi i na Węgrzech. "Sprawna kooperacja" - zauważa Donald Tusk. Swój wpis kończy słowami, że akcja groteskowa, a jednak na swój sposób groźna. Nie możemy sobie pozwolić, żebyśmy żyli w stanie... Bogdan Święczkowski na stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego został powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę. To były polityk PiS-u, który w 2011 roku został wybrany z list PiS-u do sejmu. Tu na zdjęciach odbiera pakiet poselski. W swojej karierze był zawsze blisko, a nawet bardzo blisko Zbigniewa Ziobry, z który razem studiował. I teraz Święczkowski kieruje zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez koalicję rządzącą do tego zastępcy prokuratora generalnego, mianowanego jeszcze za czasów Ziobry. w PiS-ie konsternacja, bo jak słyszymy nieoficjalnie, sztabowcy i część polityków tej partii o ruchu Święczkowskiego nie wiedzieli. Politycznie mówienie nam o tym nam nie sprzyja. Ja wolę mówić, że prawie 70% procent Polaków mówi, że żyje im się gorzej niż... Czyli politycznie to jest niesprzyjający dla was temat, to co zrobił Bogdan Święczkowski? Oczywiście, że niesprzyjający, natomiast jak jest łamane prawo, to trzeba wyłączyć kalkulacje polityczne. O stanowisko w sprawie rzekomego "pełzającego zamachu stanu" zapytaliśmy dziś kandydatów w wyborach prezydenckich. To jest wspieranie, budowanie, karmienie ruskiej propagandy polską krwią. Ta narracja jest potem wykorzystywana przez naszych wrogów. Rosjanie zacierają ręce i w ich telewizjach jest powtarzane, że niby w Polsce miał miejsce zamach stanu. To nie jest zamach stanu, tylko to jest przywracanie normalnego porządku państwa prawa I tylko ten kandydat... Mamy zamach stanu w Polsce, panie prezesie? Muszę iść do ludzi. ...nie odpowiedział na to pytanie... Czy w Polsce jest zamach stanu? ...mimo że nasza reporterka zadała je dwukrotnie. Na otwartych spotkaniach z wyborcami kandydaci muszą mierzyć się z takimi pytaniami. PiS co jakiś czas straszy kwestią wieku emerytalnego. Drodzy państwo, żadnych zmian, żadnych zmian nikt nie planuje. Prezesie Kaczyński, proszę się nie obawiać, pan już jest na emeryturze. Sobota była drugim dniem objazdu Rafała Trzaskowskiego po Kujawsko-Pomorskiem. Kandydat Koalicji Obywatelskiej odwiedził szpital, rozmawiał z przedsiębiorcami i seniorami. Na spotkaniu z mieszkańcami Inowrocławia mówił o ważności ich wyboru w maju. Jak te wybory są ważne i że one są o sprawach ważnych, że one są o bezpieczeństwie, bezpieczeństwie energetycznym, również bezpieczeństwie żywnościowym, dlatego że dzisiaj bezpieczeństwo dotyka każdej gałęzi naszego życia. Kandydat obywatelski z poparciem PIS, Karol Nawrocki, był w 5 miastach w województwach podlaskim i warmińsko-mazurskim. Podkreślał wagę tradycji i nowoczesności. Nie możemy dać sobie odebrać tradycji, tożsamości i naszej kultury. Ale to doniesienia o nieprawidłowościach w Instytucie Pamięci Narodowej zdominowały pytania od dziennikarzy. Prezes NIK zapowiedział kolejną kontrolę w IPN. Pod lupę mają trafić kwestie majątkowe i inwestycyjne. Europoseł Koalicji Obywatelskiej pyta publicznie Karola Nawrockiego o wydatki na biuro rzecznika IPN. Wydano 3,5 mln zł, pracuje tam 14 osób, te 14 osób zarabia miesiąc w miesiąc po 20 tysięcy średnio. Żeby tego było mało, jeszcze kolejne 17 pracuje, żeby obsługiwać media społecznościowe. I dopytuje też, czy te osoby pracują dla Nawrockiego w kampanii wyborczej, co mogłoby być złamaniem prawa. Nie mogę potwierdzić słów pana Jońskiego, ale zapewniam pana redaktora i wszystkich państwa, że zarówno w biurze rzecznika prasowego, jak i w całym IPN, wszystko było zgodnie z prawem. Gazeta Wyborcza opisuje też sprawę zagranicznych podróży służbowych prezesa IPN od 2021 roku. Z publicznych pieniędzy miało na nie pójść 326 tys. zł. Nawrocki miał latać więcej niż marszałkowie Sejmu i Senatu. Zapytać o te wyjazdy zagraniczne, dlaczego ich było tak dużo. Do tej sprawy Nawrocki już się nie odniósł. W Warmińsko-Mazurskiem i na Pomorzu był kandydat Konfederacji. Wystąpienia zaczął dobrze znanym swoim wyborcom zachwytem nad bezpieczną Polską. Ale ludzie z Europy Zachodniej, jak patrzą, jak u nas jest bezpiecznie, jak jest czysto na ulicach naszych miast, to są pod wrażeniem. Na kampanijną trasę wrócił Adrian Zandberg. Sytuacja szpitali takich jak w Słupsku i jak w Miastku po prostu się pogarsza. Kandydat partii Razem chce, by na publiczną ochronę zdrowia szło 8% PKB. Oglądają państwo "19.30", już za chwilę nastolatkowie ciężko zranieni w bójce, a później jeszcze: Historyczna zmiana. Kraje bałtyckie odcinają rosyjskie dostawy energii. Serce drży, gdy rozumie się znaczenie i sens tego historycznego wydarzenia. Jest to policzek dla Władimira Putina. Telefon po pomoc. Moja mama leży na łóżku i nie oddycha. Okazało się, że jest pod wpływem alkoholu. Jak to możliwe, by dziecko mamę pilnowało. Brutalny atak w Jarosławiu na Podkarpaciu. Trzech 17-latków zostało poważnie ranionych ostrym narzędziem. Po obławie zatrzymano 10 osób, ale po kilku godzinach 4 zostały zwolnione do domów. Według ustaleń śledczych, w zaplanowanej bójce wzięli udział skonfliktowani uczniowie jednej szkoły. Zawsze był spokój, cisza, nie było żadnych takich tych... Mieszkańcy Jarosławia na Podkarpaciu są zszokowani wydarzeniami przy ulicy Elektrownianej. W tym miejscu niedaleko dworca kolejowego doszło do krwawej bójki. W pewnym momencie ktoś wyciągnął nóż, ranne zostały 3 osoby. Poszkodowani 17-latkowie w ciężkim stanie trafili do szpitali w Przemyślu i Jarosławiu. U jednego z chłopców była bardzo głęboka rana i poważna, której może najmniej baliśmy się początkowo, bo była to rana pośladka. Jednak była tak głęboka, uszkodzona tętnica i bardzo mocno się skrwawił. W przypadku dwóch rannych nastolatków konieczna była pomoc chirurga. Mam nadzieję, że ich młody wiek sprawi, że szybko się odbudują, zregenerują i wyzdrowieją, natomiast ich stan jest na tyle poważny, że trudno przesądzać i przewidywać przyszłość. Równolegle trwało poszukiwanie pozostałych uczestników bójki. W sprawie zatrzymano w sumie 10 osób. Wśród tych zatrzymanych osób są 3 osoby nieletnie i aktualnie w dalszym ciągu pod nadzorem prokuratury w Jarosławiu trwają intensywne czynności, aby wyjaśnić okoliczności tego całego zdarzenia. Według prokuratury w bójce brało udział 8 osób razem z 3 rannymi nastolatkami. Wśród 8 sprawców są trzy osoby dorosłe, są trzy osoby, które skończyły 17 lat i będą odpowiadać jak osoby dorosłe, oraz są dwie osoby nieletnie. One będą odpowiadać na podstawie oddzielnej ustawy. Wszystko wskazuje na to, że na spotkanie umówiły się dwie skłócone ze sobą osoby. Obie jednak miały towarzystwo, dlatego doszło do bijatyki. Śledczy muszą teraz ustalić, który z jej uczestników zadał ciosy nożem. Od tego będzie zależeć wysokość kary. Zdarzenie zakwalifikowałam jako występek o charakterze chuligańskim. Za ten czyn grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Jutro prokuratura zdecyduje, czy skierować do sądu wniosek o tymczasowy areszt dla podejrzanych. To jedno z najważniejszych wydarzeń w światowej energetyce ostatnich lat. I cios w symbol wpływów Rosji na Bałtyku. Litwa, Łotwa i Estonia zostały odłączone od rosyjskiego systemu elektroenergetycznego. Sieci trzech krajów pracują obecnie w tak zwanym trybie izolowanej wyspy. Jakie będą tego konsekwencje zerwanego układu? To koniec pewnej epoki. Nad ranem Litwa, Łotwa i Estonia odcięły się od rosyjskiej sieci energetycznej. Serce drży, gdy rozumie się znaczenie i sens tego historycznego wydarzenia. Sieć BRELL była ostatnią nitką łączącą Rosję i Białoruś z Unią Europejską. To koniec partnerstwa z Moskwą. Napięcie pozostaje identyczne, a lampy świecą tak samo jasno. Choć odnotowano pojedyncze incydenty. Jeden z łotewskich szpitali musiał przejść na zapasowe zasilanie, jednak główne elektrownie działają bez zarzutu. Ponadto kraje bałtyckie importują prąd poprzez podmorskie połączenia. Od momentu ataku na Ukrainę nie kupują już energii z Rosji, choć nadal wykorzystywały jej systemy do utrzymania stabilności sieci. Teraz nie jest to już konieczne. Litwa, Łotwa i Estonia będą w stanie kontrolować podstawowe parametry - częstotliwość i napięcie, zamiast polegać na rosyjskich regulacjach. Jutro trzy kraje zsynchronizują się z system europejskim CESA. Polska ma kluczowe znaczenie, bo tutaj kraje bałtyckie łączą się z resztą kontynentu. Helikoptery i drony Polskich Sieci Elektroenergetycznych na posterunku. Są wyposażone w specjalistyczny sprzęt, który pozwala sprawdzić stan infrastruktury, ale także wykryć potencjalne zagrożenie. Z racji tego, że przebiega po lądzie, jest prostsze do upilnowania niż na przykład kable podmorskie, które w ostatnich miesiącach były uszkadzane kotwicami różnych statków. W ostatnich miesiącach dwukrotnie uszkodzono podmorskie kable - Estlink 2 oraz NordBalt. Z atakami może mieć związek tak zwana rosyjska flota cieni. Istnieje ryzyko aktów sabotażu, stąd gotowość na morzu, w powietrzu i na lądzie. Jesteśmy gotowi na wszelkiego rodzaju scenariusze. Gdy jedni odcinają się od Rosji, inni prowadzą interesy z Kremlem. Na ulice wyszli mieszkańcy ponad 30 słowackich miast. Sprzeciwiają się rządom Roberta Ficy, który sympatyzuje z Władimirem Putinem. Powód, dla którego tu przyjechałem, jest bardzo prosty: chcę mieszkać na Słowacji, która jest w Unii Europejskiej. Nie chcę żyć w Rosji. Słowacja zaczęła sprowadzać rosyjski gaz ziemny poprzez gazociąg TurkStream. Biegnie on do europejskiej części Turcji, skąd dalej gaz trafia na Słowację. Zróbmy deal - mówi prezydentowi USA Wołodymyr Zełenski. W zamian za sprzęt wojskowy i gwarancje bezpieczeństwa ze strony sojuszników proponuje korzystanie z bogatych złóż metali ziem rzadkich w Ukrainie. Plan podchwycił Donald Trump. Jest jednak pewne "ale". Nie chodzi o oddawanie zasobów za darmo, tylko wspólne inwestycje w ich wydobycie. A zegar tyka. Pokrowsk, przed wojną mieszkało tu 60 tysięcy ludzi, dziś zaledwie siedem. Pomimo nieustających rosyjskich ataków, wielu o ewakuacji nie chce słyszeć. Moja mama ma 83 lata i przeszła udar, gdzie miałabym ją zabrać? Nie chcę tego wszystkiego zostawiać. Choć rosyjskie rakiety zniszczyły tu prawie wszystko. To właśnie w okolicach Pokrowska trwają najcięższe walki. Rosjanie próbują otoczyć miasto, które dla ukraińskiej armii jest kluczowym węzłem logistycznym. Nieustannie usiłują przełamać linię obrony. Ukraińcy odpierają rosyjskie ataki. Próbują również utrzymać oddalony o 50 kilometrów Toreck. Ku zaskoczeniu Kremla, przeszli też do ofensywy w rosyjskim obwodzie Kurskim, którego część kontrolują już od pół roku. Przesuwają się w kierunku stolicy regionu, ale także na południe od zajętej rosyjskiej Sudży. Zarówno w dyplomacji, która będzie miała miejsce, jak i w historii, którą napiszą Ukraińcy, kluczowe będzie znaczenie operacji kurskiej. Bo każdy kilometr rosyjskiej ziemi zdobyty przez Ukraińców może stać się kartą przetargową w negocjacjach pokojowych. Wołodymyr Zełenski swój plan zakończenia wojny przedstawi w przyszłym tygodniu na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Jesteśmy bardzo blisko, aby zakończyć tę wojnę sprawiedliwym i trwałym pokojem. Ale ten nie nastąpi bez udziału Amerykanów, którzy do Niemiec z konkretami nie przyjadą. Na konferencji nie będzie prezydenta Donalda Trumpa, zamiast niego do Monachium pojedzie wiceprezydent. Który może jednak przynieść kluczowe dla Ukraińców rozmowy, ale w Waszyngtonie. Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu spotkam się z prezydentem Zełenskim i prawdopodobnie będę rozmawiał z prezydentem Putinem. Rozmów z Putinem nie wykluczył też Wołodymyr Zełenski. Te z Donaldem Trumpem mają dotyczyć nie tylko pokoju. Amerykanie chcą doprowadzić do zawieszenia broni. W zamian domagają się dostępu do ukraińskich złóż metali rzadkich i gazu ziemnego. Chcemy, by zastawili je jako gwarancję, bo dajemy im pieniądze garściami. Wołodymyr Zełenski mówi wprost: ukraińskich zasobów rozdawać nie zamierza. Oferuje je na zasadzie wzajemnie korzystnego partnerstwa. Zawrzyjmy umowę. Mama się dziwnie zachowuje, nie może oddychać - z taką informacją na numer 112 zadzwonił siedmiolatek ze Szczytna. Wysłani na miejsce ratownicy zastali w mieszkaniu chłopca z jego trzyletnią siostrą, a także kompletnie pijanych rodziców. Matkę i ojca policja ukarała mandatami, ale sprawie przyjrzy się jeszcze sąd rodzinny. Operatorka telefonu alarmowego 112 odebrała w czwartek to połączenie. Siedmiolatek bardzo rzeczowo, jak na swój wiek, odpowiadał na pytania. Dyspozytorka wysłała na miejsce karetkę. Mama chłopca nie potrzebowała jednak pomocy medycznej. Dziecko dzwoniło po pomoc zaniepokojone o życie mamy, a ta była po prostu pijana. Miała ponad dwa promile w organizmie. Jej 44-letni partner również znajdował się pod wpływem alkoholu. Policjanci przekazali siedmioletniego chłopca oraz jego trzyletnią siostrę pod opiekę członka rodziny. Mieszkańcy Szczytna z jednej strony są oburzeni postawą opiekunów, z drugiej - pod wrażeniem zachowania dziecka. Nad wyraz dorosłe i odpowiedzialne. Lepiej się zachował, jak dorosły, bo wiedział, co zrobić. Jak to możliwe, żeby dziecko mamę pilnowało? Mnie szlag trafia po prostu, bo ja też miałam dzieci, mam wnuki, mam prawnuków teraz i to jest nie do pomyślenia. Dziecko, które styka się z problemem alkoholu w rodzinie, ponosi tego konsekwencje. Ponosi konsekwencje psychiczne lęku, braku zaufania do dorosłych. Często takie dzieci od najmłodszych lat zaczynają się opiekować rodzicami, czyli pilnować, żeby mamusi nic się nie stało, że się mamusia właśnie przewróciła, bo jest chora. Jest i druga strona medalu - dzieci są coraz bardziej świadome i wiedzą, gdzie w razie potrzeby szukać pomocy, pod jaki numer zadzwonić. To przede wszystkim, ja nie mam złudzeń, zasługa nie rodziców, tylko zasługa instytucji edukacyjnych, przedszkoli, szkół, które prowadzą z dziećmi rozmowy na ten temat. Według policji to pierwszy incydent w tej rodzinie, nie było tam wcześniej żadnych interwencji. Policjanci ukarali rodziców mandatami po 500 złotych i przekazali sprawę do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Szczytnie. Zamiast uciążliwych dojazdów do szpitali, leczenie blisko domu. Szkoła Głowna Handlowa stworzyła raport, w którym pokazuje czarno na białym, że da się to zrobić. A mogłoby nawet przynieść oszczędności. Chodzi o chorych, którzy korzystają z nowoczesnych i kosztownych terapii dostępnych wyłącznie w wybranych placówkach. Co na to Ministerstwo Zdrowia? Halina Nadolska od 20 lat leczy się onkologicznie. Żeglarstwo to dla niej sposób terapii. Co trzy tygodnie jeździ na podanie leku z Łowicza do szpitala w Łodzi. Zapis, badanie i podanie leku, potem wypis szpitalny. Zastrzyk, który trwa kilkanaście sekund, ja na ten zastrzyk musze poświęcić cały dzień. Dawid Zarywski raz w miesiącu przyjeżdża z okolic Wieliczki do Warszawy. W jedną stronę to trzy godziny. Lek, który przyjmuje w formie tabletki, mógłby dostawać w poradni, bliżej domu. Na pewno byłaby to duża oszczędność czasu i oszczędność pieniędzy, bo dojazd też kosztuje. Tu, w warszawskim szpitalu MSWiA, z programów lekowych w gastroenterologii korzysta tysiąc pacjentów. Z Gdańska, z Torunia, Wrocławia, Rzeszowa, ze Śląska - przyjeżdża tu praktycznie cała Polska. Ze 130 programów lekowych w Polsce korzysta blisko 300 tysięcy pacjentów. Raport Szkoły Głównej Handlowej wskazuje, że ponad połowa nie musiałaby korzystać z wysokospecjalistycznych ośrodków. W przypadku stabilnych pacjentów widzimy taką możliwość, żeby część podań odbywała się bliżej miejsca zamieszkania pacjenta, czasem nawet w warunkach domowych. W obecnym systemie za każdą wizytę pacjenta szpital dostaje pieniądze. Gdyby jednak zmienić system na rozliczenia ryczałtowe, pacjenci w stanie stabilnym mogliby częściej korzystać z teleporady. W programy lekowe angażujemy coraz większa ilość bardzo dobrze wykształconego personelu medycznego, a tego typu zmiana opieki mogłaby sprawić, że moglibyśmy włączyć do leczenia więcej pacjentów. Takie rozwiązanie wprowadziło u części pacjentek z rakiem piersi między innymi Opolskie Centrum onkologii. Wielu chorych to ludzie, którzy są w młodym wieku, pełnią swoje role rodzinne, niejednokrotnie są aktywni zawodowo. Ministerstwo Zdrowia pracuje nad nowelizacją ustawy o refundacji, ale podkreśla, że zmiany trzeba wprowadzać stopniowo. Ten projekt jest zbieżny z naszymi działaniami, które zaczęliśmy w kwietniu zeszłego roku. Pracujemy nad pośrednią kategorią dostępności dla pacjenta, pomiędzy programem lekowym a apteką, programem dostępności w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Halina wierzy, że zamiast podróży do szpitala, więcej czasu będzie mogła spędzić na morzach. Warto się leczyć, bo ja chcę żyć, chcę pływać dalej. Ja już państwu dziękuję. Czas na Pytanie Dnia, u Aleksandry Pawlickiej Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Spokojnego wieczoru, do zobaczenia jutro.