Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zaczynamy 19:30, a dzień przynosi m.in. takie wydarzenia... Kobiety wychodzą na ulice. Ustawy o aborcji w kwietniu... Procedujemy najszybciej, jak to jest możliwe. To jest dzisiaj smutne święto. Polska nie jest sama, jest członkiem najpotężniejszego Sojuszu w historii świata. Siła paktu. Uczyniliśmy NATO silniejszym niż kiedykolwiek. Po 8 latach po raz pierwszy goszczę na antenie TVP. Muzyczne powroty na dobry wieczór. Taki powinien być nadawca publiczny, tu powinno być miejsce dla każdego. Gorąca dyskusja o prawach kobiet w Dniu Kobiet. W Sejmie to dzień bez debaty o prawie aborcyjnym, ta ma się odbyć 11 kwietnia, bo jak utrzymuje marszałek, to lepszym moment. Moment nigdy nie jest dobry - odpowiadają kobiety, które zorganizowały demonstrację w centrum stolicy. Mają dość czekania i mają długą listę spraw do załatwienia. Wydarzeniu przygląda się Magdalena Karpińska. Droga maszerujących kobiet jest symboliczna, powiedz w jakich miejscach demonstrują i z jakimi postulatami? To nie jest tak wielka demonstracja, jak te przed zmianą rządów. Ale nadal jest złość. Najpierw kobiety protestowały przed pałacem prezydenta. Żądały od Andrzeja Dudy, żeby nie wetował ustawy o tabletce dzień po. Ważny jest dostęp do takiej antykoncepcji bez recepty. Teraz przeniosły się przed siedzibę Polski 2050, żeby tutaj wyrazić złość na marszałka Hołownię, który przeniósł procedowanie ustaw aborcyjnych na kwiecień. Czują rozczarowanie. To kobiety doprowadziły do zmian rządów w Polsce. Niespełnione ich postulaty i wyborcze obietnice - znów kobiety mają dość. Musimy odkurzyć nasze akcesoria protestacyjne. Złość kobiety kierują głównie do Szymona Hołowni, który w parlamencie odwiedzał dziś swoich zastępców i ich sekretariaty. Z symbolicznym kwiatkiem, ale i ogromnym uczuciem. Z innymi uczuciami czekały na niego kobiety organizujące dzisiejszą manifestację w Warszawie, gdy pojawił się na konferencji. Domagają się szybkiego procedowania ustaw. Marszałek Hołownia cieszy się, że partie koalicji się porozumiały i jest przekonany, że 11 kwietnia wszystkie 4 projekty ustaw aborcyjnych trafią do komisji. Po raz pierwszy od 1996 r. ustawa dotycząca zmiany prawa aborcyjnego w pierwszym czytaniu nie zostanie wyrzucona do kosza. To jest naprawdę duża rzecz. Szczególnie po 30 latach obowiązywania całkowitego zakazu aborcji to jest dobry czas, żeby rozpocząć tę debatę. Nie ma na co czekać - uważają kobiety. W Polsce 62% społeczeństwa jest za liberalizacją prawa aborcyjnego, tak by aborcja była możliwa do 12 tyg. ciąży. Taka możliwość dają projekty Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, projekt, który proponuje Trzecia Droga zakłada kompromis i referendum. Niech sprawdzi sondaże i już nie musi wydawać wielu milionów na referendum. Donald Tusk nie widzi żadnych przesłanek, by ogłaszać referendum i mówi ze stojąc na czele rządu zrobi wszystko, by prawo zmienić i żeby to kobieta mogła o sobie decydować. To jeszcze potrwa i dlatego premier proponuje w granicach obecnego prawa rozwiązania na dziś. Na przykład w przypadku odmowy uzasadnionej terminacji ciąży, szpital straci kontakt z NFZ w zakresie ginekologii, jeśli bez wyraźnego uzasadnienia odmówi terminacji ciąży i sprowadzi przez to zagrożenie na zdrowie i życie kobiety. Premier oczekuje też kontroli wszystkich klauzul sumienia. Każda odmowa wykonania zabiegu będzie zgłaszana z urzędu do prokuratury. To zapewnienia, które dziś dla kobiet ważniejsze są niż kwiaty, ale wciąż niewystarczające. Ja muszę przyznać, że to jest dzisiaj smutne święto. Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy, jest rozżalona, że marszałek przesuwa procedowanie tak ważnych dla kobiet ustaw. My naprawdę wiemy jak wygląda świat i mówienie nam, że coś co w Polsce obowiązuje, to barbarzyńskie, antykobiece prawo, to jest jakiś kompromis, to jest naprawdę po prostu plucie kobietom w twarz. A świat, a zwłaszcza Europa, wygląda tak: Polska ma najbardziej restrykcyjne prawo, które miało być, a nie ma nawet prac nad tymi zmianami. Według zawiedzionych protestujących politycy obecnego rządu szli z prawami kobiet na sztandarach, a teraz nie spełniają najważniejszych postulatów i widzą to nie tylko kobiety. To jest po prostu nie w porządku, że od wielu miesięcy ciągle słyszą: "później, poczekajcie, wasze sprawy mogą poczekać jeszcze trochę". I na to "później" cierpliwości wśród kobiet już nie ma. Wydaje mi się, że to jest takie "sprawdzam", i to sprawdzam nam się należy, nam kobietom. Sprawdzać nie trzeba posłów Zjednoczonej Prawicy - tu zdanie jest od dawna jasne. Jako ojciec, jako katolik, jako człowiek nie mogę poprzeć takich projektów, które mówią i traktują o zabijaniu dzieci, o łamaniu praw człowieka, o łamaniu najważniejszego prawa, prawa do życia. Kobiety poczekają do 11 kwietnia - wygląda na to, że jest w koalicji zgoda, i projekty ustaw aborcyjnych trafią wtedy do prac komisji. "Nie macie prawa zachłysnąć się sondażami, tym że staliśmy się liderami sceny politycznej. Jest duża nadzieja, ale i sygnały ostrzeżenia" - to przesłanie Donalda Tuska do członków PO na początek spotkania, ale Rada to ważne decyzje personalne. O tym, jakie - opowie państwu Roch Kowalski. Jak mówi premier Donald Tusk, zgodnie z zasadą, że zwycięskiej drużyny się nie zmienia, żadnych zmian personalnych nie będzie. Spekulowało się o zmianie na stanowisku sekretarza generalnego Platformy. Marcina Kierwińskiego miał zastąpić Paweł Graś. Takich zmian nie będzie. D Donald Tusk jednak przestrzega swoich kolegów i koleżanki, żeby nie popadali w samozachwyt, bo o uznanie i poparcie wyborców trzeba walczyć cały czas. Z tą drużyną wygrałem wybory. Dopiero zaczęliśmy tę robotę., Więc mam nadal tych samych współpracowników. Podczas Rady Krajowej kierownictwo partii mobilizowało swoich kandydatów w całym kraju do walki w wyborach samorządowych. Jednym z występujących był Rafał Trzaskowski, który przekonywał, że wybory samorządowe to tak naprawdę kolejna odsłona wyborów parlamentarnych i kolejna odsłona walki z populistami z PiS-u. Na tę walkę wyborcze głosy czasu zostało niewiele, bo nowych radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast wybierzemy za mniej niż miesiąc. 7 kwietnia. 25 lat członkostwa Polski w NATO. Pod takim hasłem w Sejmie i na Uniwersytecie Warszawskim debatowali eksperci i politycy. O polskiej drodze do Sojuszu, strategicznym partnerstwie i wyzwaniach, jakie przed nim stoją. Rosja końcówki lat 90. jest krajem całkowicie nieprzewidywalnym. Historia najnowsza w pigułce. Ale żeby w NATO się znaleźć, Polska musiała najpierw opuścić kremlowską wpływów. Nie było to możliwe bez twardych negocjacji, m.in. z ówczesnym prezydentem Rosji, Borysem Jelcynem. Rozmowy, które z nim toczyłem, także na Kremlu, były niezwykle trudne. Powiem krótko, dobrze, że był wtedy Jelcyn, bo gdyby to był Putin, to ten proces mógłby być dużo, dużo bardziej dramatyczny. Premierem w momencie wejścia Polski do NATO był Jerzy Buzek. Jego zdaniem ten sukces udało się osiągnąć dzięki porozumieniu ponad podziałami, do jakiego doszło wówczas między politykami. Wszystkich 7 poprzednich premierów, nie tylko ja, 8. premier, działaliśmy w tym kierunku i to jest nasza wspólna odpowiedzialność. Jan Krzysztof Bielecki, były premier, znalazł się dzisiaj wśród uhonorowanych przez Ministra Obrony Narodowej za szczególny wkład w przystąpienie do Sojuszu. Wiele rzeczy trzeba było wywalczyć sobie. Jeśli już można było w ogóle mówić o tym, że chcemy do NATO, to potem to NATO miało być takie trochę drugiej kategorii, bez obecności wojsk i tak dalej, i tak dalej. Tematem dzisiejszych konferencji poświęconych ćwierćwieczu Polski w Sojuszu były nie tylko wspomnienia, ale i kwestia przyszłości NATO, w kontekście chociażby nadchodzących wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Jeśli chodzi o substancję swoich apeli do NATO, to prezydent Trump powtarza to, co mówili poprzedni prezydenci USA. Żeby społeczeństwo amerykańskie miało poczucie solidarności, to Europa musi się na to bezpieczeństwo składać. Bo to poczucie solidarności w ostatnich 25 latach nie było jeszcze tak ważne, jak teraz. "Jeśli ktokolwiek uważa, że Putin zatrzyma się na Ukrainie, zapewniam, że się nie zatrzyma" - bije na alarm prezydent USA w corocznym orędziu o stanie państwa. Joe Biden na Kapitolu mówił o bezprecedensowym momencie w historii, wzywając Kongres do pomocy Kijowowi i ostrzegając Putina. W trakcie gorącej kampanii był także przekaz do Donalda Trumpa. Po głośnym powitaniu... W amerykańskim Kongresie zapadła cisza. Joe Biden swoje orędzie o stanie państwa porównał do wystąpienia Franklina Roosevelta z 1941 r. - roku, w którym USA przystąpiły do II wojny światowej. Teraz to my stoimy przed bezprecedensowym momentem w naszej historii. Moim celem jest obudzić ten Kongres i ostrzec Amerykanów, że to też nie jest zwykła chwila. Amerykański prezydent w trwającym nieco ponad godzinę przemówieniu 7 razy wymienił nazwisko Władimira Putina. 10 razy wymienił Ukrainę. Jeśli ktokolwiek uważa, że Putin zatrzyma się na Ukrainie, zapewniam, że się nie zatrzyma. Ukraina może powstrzymać Putina tylko, jeśli staniemy po jej stronie i dostarczymy broń umożliwiającą jej obronę. A o pomoc dla Ukrainy coraz trudniej. O brak kolejnej transzy i zostawianie Putinowi wolnej ręki Joe Biden obwinił Donalda Trumpa. Jego nazwiska jednak nie wymienił. 13 razy nazwał go za to "swoim poprzednikiem". To, co się wydarzyło to horror show. To państwo, nasze państwo, jest wyśmiewane na całym świecie. Przed listopadowymi wyborami Biden podkreślał, czym różni się od Trumpa. Mówił o silnym NATO - właśnie dodatkowo wzmocnionym przez Szwecję, której premier i minister spraw zagranicznych byli wczoraj w Waszyngtonie. Dopełniali ostatnich formalności, by flaga ich kraju mogła w poniedziałek zawisnąć przed kwaterą główną Sojuszu w Brukseli. To epokowe wydarzenie dla naszego kraju. Po ponad 200 latach militarnej neutralności Szwecja dołączyła do zachodniej społeczności obronnej. Razem będziemy silniejsi i bezpieczniejsi. A NATO-wska solidarność może się okazać potrzebna bardzo szybko. Prezydent Emmanuel Macron też miał wzywać francuską klasę polityczną do przebudzenia. Podczas spotkania za zamkniętymi drzwiami z szefami największych partii politycznych mówił, że Ukraina można przegrać wojnę już latem tego roku. Francuskie firmy będą współpracować z ukraińskimi, żeby produkować drony czy sprzęt dla wojsk lądowych, niedługo może też amunicję bezpośrednio na ukraińskiej ziemi. Oprócz Ukrainy Joe Biden w orędziu wskazał też na Bliski Wschód. Zapowiedział, że amerykańskie wojsko zbuduje u wybrzeży Strefy Gazy tymczasowy port, mający przyjmować pomoc humanitarną dla cywilów. Proszę zostać z nami, bo juz za chwilę powiemy m.in. o... Kontrowersyjne referendum w Irlandii. Chcemy usunąć archaiczny i przestarzały język, który znajduje się w naszej konstytucji. Największe manewry NATO od ćwierć wieku. To nas nakręca i o to w tym chodzi, to jest nasza służba. Poważne problemy najmłodszego posła, czyli taśmy Adama Gomoły. "Nowa Trybuna Opolska" publikuje zapis rozmowy polityka Polski 2050, podczas której miał skłaniać kolegę do wpłaty 20 tys. zł na konto prywatnej firmy szefowej swojego sztabu wyborczego w zamian za pierwsze miejsce na liście. Adam Gomoła został zawieszony, władze partii mówią o poważnych zarzutach i czekają na wyjaśnia, koalicjanci na ewentualne konsekwencje. Z kolei opozycja nie wyklucza, że to sprawa dla służb. Nie będzie brał udziału w kampanii samorządowej, nie będzie brał udziału w żadnym jej przejawie. Jeżeli to oskarżenie, które spotkało posła Gomołę, potwierdzi się, albo ja nadal będę miał wątpliwości, co do tego, jak w tej sytuacji się zachował, to będę rekomendował i władzom klubu, i zarządowi partii zakończenie współpracy z panem posłem Gomołą. Pan poseł twierdzi, że było to powszechne w kampanii parlamentarnej. Jeśli się to potwierdzi - oczekujemy, że właściwe służby się tym zajmą. Bedzie to asumpt dla PKW do odrzucenia sprawozdania finansowego Polski 2050. Głęboko wierzę, że jeśli doniesienia są prawdziwe, nasz koalicjant wyciągnie konsekwencje. Jeśli doniesienia nieprawdziwe - natychmiast zostaną sprostowane. Miał zaledwie 7 miesięcy i doświadczenia tak dramatyczne, że trudno je sobie wyobrazić. W jednym z mieszkań w Świebodzinie znaleziono martwe niemowlę z obrażeniami. Ojciec chłopca został zatrzymany, a za zarzuty, które usłyszał, grozi mu dożywocie. Zaniedbany budynek przy ulicy Topolowej w Świebodzinie, to tu za zamkniętymi drzwiami rozegrała się tragedia. Dziecko doznało obrażeń głowy, pęknięcia czaszki. Katem 7-miesięcznego Wojtusia miał być jego ojciec. Jak można takie malutkie dziecko zabić? Strasznego odkrycia dokonała babcia chłopca. Z dzieckiem i jego 2-letnią siostrą w domu był tylko 26-latek. Najprawdopodobniej do obrażeń doszło po kilkukrotnym uderzeniu twardym narzędziem. W budynku przy Topolowej znajduje się kilka mieszkań, sąsiedzi omijają to miejsce szerokim łukiem. Tam do rana były hałasy, wezwałam policję, bo mówię - tam są dzieci. Koszmar chłopca rozegrał się pod nieobecność matki. Dzień wcześniej 40-latkę zatrzymała policja. W stosunku do niej było prowadzone inne postępowanie dotyczące kradzieży z włamaniem. Tragedii można było uniknąć. Dla nas nadal jest to olbrzymi szok. Rodzina była pod opieką ośrodka pomocy społecznej. W domu działo się źle, dyrekcja ośrodka nie mówi o szczegółach, ale kilka miesięcy temu o sytuacji dowiedział się sąd. Są sygnały niepokojące, które wymagają interwencji ze strony sądu, to takie wnioski kierujemy. We wrześniu, czyli aż pół roku temu, sąd podjął decyzję w sprawie dzieci. Miały zostać umieszczone albo w rodzinie zastępczej, albo w rodzinnym domu dziecka. Rozpoczęły się poszukiwania nowego domu dla rodzeństwa. W naszym regionie w pogotowiach rodzinnych nie było wolnych miejsc. W tym czasie rodzinę odwiedzał kurator sądowy, a zegar tykał. Sąd interweniował w zakresie wykonania tego postanowienia. Nowy dom znalazł się dzień przed śmiercią chłopca. Takiej sytuacji jeszcze nie było. Dziewczynka trafiła do pogotowia rodzinnego. Dziewczynka jest dobrze zaopiekowana, zaczęła się aklimatyzować w tej rodzinie. Ojciec chłopca najprawdopodobniej 3 najbliższe miesiące spędzi w areszcie, grozi mu od 5 lat więzienia - nawet do dożywocia. W Międzynarodowy Dzień Kobiet Francuzki odchodzą od codziennych obowiązków, by bronić swoich praw w pracy i protestować przeciwko przemocy na tle seksualnym. Wpisanie aborcji do francuskiej konstytucji to historyczny krok, ale lista postulatów kobiet jest zdecydowanie dłuższa. W Paryżu jest Anna Kowalska. Powiedz, czego domagają się protestujące kobiety? Przede wszystkim domagają się równouprawnienia na rynku pracy. Cały czas zarabiają nawet o 1/4 mniej niż pracujący na tym samym stanowisku mężczyźni. Mają też o 40% niższe emerytury i zdecydowanie rzadziej awansują. Chcą też wyższych kar dla sprawców przemocy seksualnej. We Francji ofiarą przemocy seksualnej padła co druga kobieta. Kobiety cały czas są dyskryminowane, a mężczyźni tego nie widzą. Zaczepia się nas na ulicy, patrzy się na nas z góry, zarabiamy mniej, a gdy ubiegamy się o pracę, czy staż, mamy dużo mniejsze szanse niż mężczyźni. We Francji co 3 dni kobieta umiera z rąk partnera czy męża. To musi się wreszcie skończyć. Trzeba skończyć z przemocą, skończyć z patriarchatem. Od początku domagamy się równości płac, walczymy o to od lat. Ale kobiety we Francji mają też powód do dumy. Prezydent Macron oficjalnie wpisał już do konstytucji prawo do aborcji. Zapowiedział, że będzie walczył o to, żeby to samo prawo znalazło się w Karcie Praw Podstawowych UE. Tłum odśpiewał też zmienioną Marsyliankę. "Do boju siostry"! Francja jest jedynym krajem na świecie, którego konstytucja broni prawa do aborcji. Także w Irlandii kobiety mają ważny dzień i ważne głosowanie. Obywatelki i obywatele w referendum decydują o zmianie 2 artykułów konstytucji mówiących o roli rodziny i o obowiązkach domowych kobiet. Obecne zapisy rząd uważa za archaiczne i seksistowskie, dlatego chce zmiany prawa. Doskonały humor premiera Irlandii, który rano przed kamerami głosował w lokalnym punkcie wyborczym. Premier Leo Varadkar nie powiedział, jak głosował, ale jego gesty wyraźnie wskazywały: dwa razy na tak. Każda zmiana w konstytucji wymaga ogólnonarodowego głosowania. Tym razem chodzi o wykreślenie archaicznych zapisów z ustawy zasadniczej z 1937 roku. Poprawka nr 39 dotyczy zmiany zapisu: Ponadto ma być zmieniony zapis: Te słowa znikną: "na której opiera się rodzina". Poprawka 40 dotyczy tego seksistowskiego zapisu: Ta poprawka budzi liczne dyskusje prawne, gdyż nigdzie nie jest zdefiniowane, co te inne związki mają oznaczać. Maryam Madani reprezentuje stowarzyszenie osób niepełnosprawnych. Ona także twierdzi, że nowe zapisy są nieprecyzyjne. Opieka to znacznie więcej niż tylko opieka rodzinna, nie jest też wystarczająco mocne stwierdzenie, że zamierzają wspierać opiekunów w domu, to zbyt słabe, jest bardzo jasne, że rząd rezygnuje z odpowiedzialności wobec opiekunów. Tylko poprawka numer 40 nie budzi takich wątpliwości. Chcemy usunąć archaiczny i przestarzały język, który znajduje się w naszej konstytucji, a który odnosi się do kobiety zaniedbującej swoje obowiązki w domu, więc chcemy go usunąć. O wszystkim zadecyduje, jak to bywa w referendach, frekwencja. Wyniki będą ważne jedynie wtedy, gdy zagłosuje ponad 50% uprawnionych. Mają za sobą przemarsz przez kraj, a w jego trakcie dwie przeprawy przez rzeki. Około 20 tys. żołnierzy z 9 państw kończy 1 etap ćwiczeń Dragon 24. Ostatnia faza to scenariusz obronny realizowany w północno-wschodniej Polsce. Pierwsze zadanie wykonane. Polska armia właśnie udowodniła, że na wschodniej flance NATO jest w stanie przyjąć tysiące żołnierzy z zachodniej Europy i Ameryki Północnej. Teraz nasi żołnierze zdają test z współpracy z sojusznikami w sytuacji ewentualnego zagrożenia, np. w okolicy Przesmyku Suwalskiego. To jeden z realizowanych scenariuszy i także sprawdzian przemarszu wojska przez cały kraj. To w większości młodzi żołnierze, jest to dla nich naprawdę pierwsze doświadczenie, dają sobie radę, 100% wojska wybrało sen na czołgach, zamiast jechać na ciepłą halę, więc myślę, że wycieramy się tutaj porządnie. Zgodnie z dewizą "trenuj tak, jak walczysz". Sprawdzają siebie i możliwości coraz nowszego sprzętu polskiej armii. Miałem okazję działać na leopardach i myślę, że K2 Black Panther jest bardzo dobrym sprzętem do wykonywania takich przemieszczeń i w działaniu na taką skalę. Jesteśmy zgraną ekipą, zgraną załogą, wykonujemy nasze zadania na co dzień. Dla mnie i mojej załogi to jest normalność, my się tym cieszymy, to nas nakręca i o to w tym chodzi, to jest nasza służba. Służba, której elementem jest udział w największych od 25 lat manewrach NATO. Polska jest bezpieczna, Polska jest w centrum zainteresowania NATO, Polska to NATO i damy radę z tymi wszystkimi, którzy odtwarzają imperium zła na świecie. Druga faza ćwiczeń Dragon 24 to operacja obronna realizowana m.in. w północno-wschodniej Polsce. Współdziałanie pomiędzy poszczególnymi pododdziałami, są głównie wojska lądowe, ale też będziemy mieli okazję zobaczyć lądujące samoloty na Drogowym Odcinku Lotniskowym, natomiast tutaj na poligonie Orzysz będą to strzelania najróżniejszego typu, sytuacyjne. Po to, by sprawdzić, jak szybko kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego są w stanie zareagować w przypadku ewentualnej agresji Rosji na jeden z nich. To jeszcze nie jest moment, by powiedzieć państwu dobranoc, ale to idealny moment, by polecić "Muzykę na dobry wieczór". Na antenie Telewizji Polskiej rusza cykl monograficznych koncertów z wyjątkowymi gwiazdami w roli głównej. A w Dniu Kobiet niezwykła kobieta i artystka - Kayah. Wielka gwiazda i wielki stres. Kayah przyznaje, że ten koncert to dla niej przełomowy moment w życiu. To będzie pierwszy raz po długiej, długiej przerwie. TVP była dla niej miejscem, w którym czuła się dobrze od samego początku. To tu debiutowała jeszcze w PRL. Potem przyszły kolejne wielkie przeboje. 7 lat temu Kayah zniknęła z TVP. Tuż przed koncertem w Opolu wydała oświadczenie: Po tym wpisie nastąpiła fala rezygnacji artystów z udziału w festiwalu w Opolu. Podobnie było z wieloma innymi muzykami, m.in. z Lady Pank. Zagramy wiele naszych przebojów, oczywiście gramy po raz pierwszy od 8 lat w TVP. Cieszy to, że nie ma czarnych list, nie ma wkluczeń, ze każdy ze swoją muzyka, swoją wrażliwością i swoim przekazem może czuć się tutaj mile widziany i czuć się dobrze. Podczas kolejnych piątków spotkania z kolejnymi gwiazdami. Artyści przypomną swoje największe przeboje i opowiedzą o tym jak postawały. Będzie żywo, będzie rockandrollowo, będzie energetycznie. To przecież tam zaczynali swoje kariery, to tam rozwijali talent i stali się tam gwiazdami. Mieli swoje przemyślenia, nie pasowała im TV przez kilka lat, ale teraz stwierdzili, że TVP to jest ich dom. Połączyłam kropki, dla mnie w tej chwili jest to piosenka o Polsce, ta "ona" to jest Polska, zbyt wiele padło słow. Za późno, żeby nie było za późno. Bo muzyka powinna łączyć, a nie dzielić. To wszystko w programie. Dziękuję i zapraszam na program Gość 19.30 w TVP Info.