"19.30", poniedziałek, 8 lipca, Zbigniew Łuczyński, zapraszam. Bomby Putina na dziecięcy szpital. Zrobiło się bardzo ciemno, wokół pełno dzieci i wszyscy krzyczeli. Ludzie głosowali zgodnie ze swoim sumieniem. Nieoczekiwany wynik wyborów. Nie spodziewaliśmy się tak dobrego wyniku. Pokazaliśmy, że można. Ekspresowa ekspertyza. Zostało mu zlecone, ocenił i pokazał, że jest to możliwe zgodnie z prawem. Oni wiedzieli dokładnie, w czym uczestniczą. "Kto broni Ukrainy, broni także siebie" - te słowa prezydent Ukrainy powtarza wielokrotnie. Powtórzył je także podczas dzisiejszej wizyty w Polsce. Słowa ukraińskiego przywódcy zabrzmiały szczególnie mocno, bo na Kijów właśnie spadły bomby, zabijając i raniąc niewinnych ludzi, w tym dzieci, pacjentów kijowskiego szpitala. Podpisana w Warszawie umowa o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa może być kolejnym ważnym krokiem do zwycięstwa. Zwycięstwa Ukraińców i każdego z nas. To kolejna rosyjska zbrodnia, którą widzi cały świat. Tym razem celem Putina padł największy w Ukrainie szpital dziecięcy. Szpital w Kijowie, w którym głównie leczą się chore na raka dzieci. Ludzie zaczęli uciekać. Zrobiło się bardzo ciemno, wokół pełno dzieci i wszyscy krzyczeli. Zniszczone są sale do reanimacji, sale operacyjne, oddział onkologii, który miał czyste pomieszczenia z dopływem powietrza i oddzielny budynek. Wszystko jest uszkodzone. Ocalałych służby ratunkowe ewakuowały w bezpieczne miejsce, ale niektórzy pacjenci, by przeżyć, potrzebują sprzętu medycznego. Widzicie, co się tutaj dzieje. Żadne słowa, nawet przekleństwa, nie są w stanie tego opisać. Najważniejsze, że one żyją. Akcja ratownicza trwa, bo pod gruzami wciąż mogą znajdować się uwięzieni pacjenci. Budynki są rozbierane, pracują wolontariusze, personel medyczny, policja, dołączyła nawet Gwardia Narodowa. Dziś kłęby dymu unosiły się nie tylko w Kijowie, ale w całej Ukrainie. W sumie Rosja wystrzeliła ponad 40 rakiet różnego typu. M.in. w Dniepr, Krzywy Róg, Słowiańsk i Kramatorsk. Życie straciło kilkadziesiąt osób. Kreml zmasowane ataki przeprowadził akurat wtedy, gdy prezydent Ukrainy przebywał z wizytą w Warszawie. Bardzo chciałbym wszystkich obecnych tutaj prosić o minutę ciszy, by oddać ofiarom hołd. Ukraiński przywódca do Polski przyjechał, by podpisać umowę o długofalowej współpracy bezpieczeństwa. To dla Kijowa gwarancja wsparcia ze strony zachodnich sojuszników. Takie porozumienia podpisało już 17 krajów, w tym część państw Unii Europejskiej. Traktujemy te słowa naprawdę jako wzajemne zobowiązania, a nie puste obietnice. W najbliższym czasie wspólnie z sojusznikami będziemy wypełniać intencje tego dokumentu. Spotkanie w Polsce to okazja, by omówić także stanowiska przed jutrzejszym szczytem NATO w Waszyngtonie. Wołodymyr Zełenski wprawdzie nie usiądzie do stołu negocjacyjnego, ale w Waszyngtonie będzie i przy okazji szczytu spotka się z Joe Bidenem. Wymiana myśli i idei związanych z tym, co o będzie omawiane na szczycie NATO - taki cel zwołanej na dziś Rady Bezpieczeństwa Narodowego zapowiedział prezydent Andrzej Duda. Na spotkaniu mówiono o sile sojuszu wobec realnej groźby wojny ze strony Rosji, a także perspektywach dołączenia Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Niemal wszystkie najważniejsze osoby w państwie przy jednym stole w Belwederze. Rada Bezpieczeństwa Narodowego zwołana przez prezydenta w przeddzień szczytu NATO w Waszyngtonie. Omawiano kluczowe cele do osiągnięcia. W naszym przekonaniu ten szczyt przede wszystkim musi być kolejnym krokiem w kierunku umocnienia naszego bezpieczeństwa. Dać bezpieczeństwo swojemu narodowi - to normalna sprawa. Powinniśmy robić wszystko, żeby była jak największa obecność tutaj NATO. Według prezydenta najistotniejsza jest realizacja ustaleń poprzednich szczytów paktu w Wilnie i Madrycie. Chodzi właśnie o zwiększenie obecności NATO w naszej części Europy i szybka relokacja sił w przypadku zagrożenia. Do tego potrzeba pieniędzy, a nie wszyscy członkowie Sojuszu wydają na obronność tyle, ile zakładano. Cel paktu to 2% PKB każdego państwa. Tyle lub więcej wydają 23 kraje. Poniżej tego poziomu są m.in. Hiszpania, Belgia i Portugalia. Polska jest liderem - na zbrojenia przeznacza już ponad 4% PKB. Tak samo powinni postępować również inni członkowie Sojuszu i ten poziom wydatków na obronność powinien jednak wzrastać. Trzydniowy szczyt NATO ma upamiętnić 75. rocznicę podpisania Traktatu Północnoatlantyckiego. Jednak to nie będzie tylko jubileuszowe spotkanie światowych przywódców. To będzie poważny szczyt, a to ze względu na poważny kontekst, w jakim się odbywa. Myślę o wojnie na Ukrainie, w której Rosjanie w tej chwili faktycznie osiągają zyski. Jest też kontekst polityczny. W listopadzie amerykańskie wybory prezydenckie. I możliwa zmiana w Białym Domu, która może oznaczać duże zmiany dla całego NATO. Myślę, że w całym Sojuszu, we wszystkich członkach NATO, i na Ukrainie istnieje nadzieja, jeśli nie modlitwa, na drugą kadencję Bidena, ponieważ Biden rzeczywiście ożywił Sojusz, przewodził wysiłkom wspierającym Ukrainę. Prezydent Biden wielokrotnie zapewniał też o jedności Sojuszu i nienaruszalności artykułu 5. paktu, czyli zobowiązania do obrony zaatakowanego kraju należącego do NATO. W Waszyngtonie amerykański przywódca będzie chciał odbudować nadszarpnięty w ostatnich tygodniach wizerunek. Ale nie tylko on. Bidena zdecydowanie osłabił występ w debacie. Francuski prezydent Emmanuel Macron też przybędzie na ten szczyt bardzo osłabiony po przedterminowych wyborach parlamentarnych. Na szczycie NATO za oceanem Polskę - obok prezydenta - reprezentować będą ministrowie obrony narodowej i spraw zagranicznych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Francji opublikowało już oficjalne wyniki II tury wyborów parlamentarnych. Większość mandatów otrzyma Nowy Front Ludowy, nieco mniej obóz prezydenta, a trzecie miejsce przypadnie Zjednoczeniu Narodowemu. Żadna z partii nie uzyskała większości. A co to oznacza dla Francji i jak mogą wyglądać teraz powyborcze układanki - to pytanie do Anny Kowalskiej, która jest w Paryżu. Macron ma polityczny paraliż. We francuskim parlamencie Żadna partia nie ma przewagi. Koalicja Niecierpliwe wyczekiwanie. I niespodziewana euforia. Francuzi zagłosowali wbrew jakimkolwiek oczekiwaniom. Ludzie głosowali zgodnie ze swoim sumieniem. Dziękuję tysiącom kobiet i mężczyzn, którzy przyczynili się do tego wyniku. To Zjednoczona Lewica wygrała wybory we Francji. Nowy Front Ludowy w Zgromadzeniu Narodowym będzie mieć 182 mandaty, centrum Emmanuela Macrona 163, a skrajna prawica tylko 143. I gdy na Placu Republiki do białego rana Paryżanie świętowali zwycięstwo lewicy... To wielka ulga, nie spodziewaliśmy się tak dobrego wyniku. Pokazaliśmy, że można! ...to w sztabie Marine Le Pen nastrój był grobowy. Jestem bardzo rozczarowany. Tak bardzo ciężko pracowaliśmy. Widząc te wyniki, chce mi się płakać. Nie spodziewaliśmy się tak złego wyniku. Ogromna porażka. Nacjonaliści co prawda podwoili liczbę mandatów, ale w sondażach to oni byli murowanym faworytem do zwycięstwa. Emmanuel Macron popchnął kraj w stronę niepewności i niestabilności i pozbawił Francuzów odpowiedzi na ich codzienne problemy. Chociaż Francuzi skrajnej prawicy powiedzieli jasne "nie", a w parlamencie pojawili się już uśmiechnięci, świeżo upieczeni posłowie, to wynik wyborów wprowadził bezprecedensowy polityczny chaos. W parlamencie naprzeciw siebie stają trzy duże bloki, a szanse na koalicję są bliskie zera. Sytuacja jest niezwykle skomplikowana. Wygrała lewica, ale ledwo co, trudno rządzić, mając tylko 1/3 mandatów. Żeby przegłosowywać ustawy, musieliby szukać sojuszników, ale żaden z posłów innych ugrupowań nie zgadza się z ich reformami. Takimi jak podwyższenie płacy minimalnej czy obniżenie wieku emerytalnego. Nowy Front Ludowy chce spróbować rządu mniejszościowego. Gdy blok polityczny wygrywa wybory, to tworzy rząd. Dajcie nam chwilę, a przedstawimy kandydata na premiera. Ale to prezydent ostatecznie zadecyduje, komu i kiedy powierzy zadanie utworzenia rządu. Francję czekają być może miesiące politycznego niepokoju. Z ulgą odetchnąć może jednak Europa i świat. Jakakolwiek nie byłaby ostateczna koalicja, to w parlamencie większością są ugrupowania proeuropejskie i proukraińskie. Francja będzie kontynuować swoją politykę zagraniczną, a to dla Kijowa i Europy Wschodniej dobry znak. Jeśli żaden z proponowanych rządów nie uzyska wotum zaufania, konieczne będą kolejne przyspieszone wybory. Te zgodnie z konstytucją mogą odbyć się najwcześniej za rok. To jest "19.30". Światowe gwiazdy nie omijają Polski - to już za chwilę, a także... Niebezpiecznie nad wodą. Próbowaliśmy 30 minut reanimować, niestety nie dało się go uratować. Ciemna strona Internetu. Jak rodzice publikują bez zgody, to później może się odbić. Specjalista od prawa kościelnego i ruchu drogowego sformułował ekspertyzę, która miała być odpowiedzią na list skierowany do Zbigniewa Ziobry przez Jarosław Kaczyńskiego w sprawie wykorzystywania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. "Finansowanie kampanii wyborczej w taki sposób jest legalne i nie grozi żadnymi konsekwencjami" - pisze ekspert Marek Bielecki. Czy prezes Prawa i Sprawiedliwości zapoznał się z taką odpowiedzią na swój list? Był list i była reakcja Zbigniewa Ziobry. "Gazeta Wyborcza" opublikowała ekspertyzę, jaką zlecił były minister sprawiedliwości w sprawie korzystania ze środków Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej w 2019 roku. To jej fragment. To opinia doktora Marka Bieleckiego. W swojej ekspertyzie zaznacza, że finansowanie kampanii z Funduszu jest legalne i nie grożą za to żadne konsekwencje. "Jeżeli przyjrzeć się, proszę państwa, modelom relacji państwo - Kościół w Polsce...". Co ciekawe, Bielecki nie jest ekspertem od Kodeksu Wyborczego. Jest specjalistą - uwaga - od prawa kościelnego i ruchu drogowego. To może dobrze, że wystąpił, bo zapytał się o drogę, jaką ma w tej trudnej sprawie pojechać. Musiał wyjść daleko poza ten obszar merytoryczny, żeby znaleźć kogoś, kto podpisze się pod tak dętą sprawą. Według rządzących opinia prawnika to podkładka, która miała uchronić Ziobrę przed konsekwencjami prawnymi, o jakich w swoim liście pisał prezes PiS. Jarosław Kaczyński zwrócił się do byłego ministra sprawiedliwości o zakazanie kandydatom - wtedy Solidarnej Polski - korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej. Zmuszony jestem też stwierdzić, że w razie niezastosowania się do sformułowanego w piśmie zalecenia pełna odpowiedzialność polityczna, a najprawdopodobniej także w innych wymiarach, będzie spoczywała na panu. I Kaczyński w jakiś sposób chciał się zabezpieczyć - napisał list, i Ziobro chciał się zabezpieczyć i zlecił ekspertyzę, ale jedno i drugie pokazuje nam to, że oni wiedzieli dokładnie, w czym uczestniczą. Zbigniew Ziobro twierdzi, że sprawy nie pamięta. Na dowód tego minister dysponował ekspertyzą prawnika - przypomnijmy - specjalisty od prawa kościelnego, który w mediach społecznościowych ma krytykować obecny rząd. Jak my regulujemy obecnie stosunki pomiędzy państwem i Kościołem? Czy opinię doktora Bieleckiego otrzymał też prezes PiS? Tego nie udało nam się dowiedzieć. Mamy do czynienia z doktorem habilitowanym, na którego teraz jakimś dziwnym trafem się robi nagonkę, dlatego że bardzo podstawowe zagadnienie w zakresie interdyscyplinarności prawa zostało mu zlecone, ocenił i pokazał, że jest to możliwe zgodnie z prawem. A to już oceni Państwowa Komisja Wyborcza, która jeszcze w tym tygodniu powinna podjąć decyzję co do przyjęcia lub odrzucenia sprawozdania finansowego PiS za październikowe wybory. Partia może nie otrzymać wielu milionów złotych. Między innymi dlatego, że z Funduszu Sprawiedliwości wydano ponad 200 mln zł w okręgach wyborczych, w których startowali ziobryści. Bezmyślność, która skutkuje plagą utonięć. Brawura, alkohol, przecenianie możliwości, nieuwaga - a konsekwencja to tragiczny bilans minionego weekendu. Pogoda sprzyja korzystaniu z wodnych kąpieli na zewnątrz, ale równie ważne jest zachowanie rozsądku. To poranny trening ratowników wodnych w Ustce. Cały czas muszą być w gotowości, bo woda nie wybacza błędów. Wystarczy jedno ryzykowne zachowanie, jeden brawurowy skok. W wielu przypadkach główne role grają alkohol i brawura. Niestety odbiera to rozsądek i zaczynają się poważne sytuacje, np. wczoraj jeden mężczyzna skoczył na główkę z falochronu i uszkodził sobie kręgosłup. Często powtarza się ten sam schemat. Brak rozsądku, bo wypłynięcie na środek jeziora bez kapoka. W Sulęczynie utonął 21-letni mężczyzna. Pływał na rowerze wodnym i nagle postanowił się schłodzić w jeziorze. Wszedł do wody, aby popływać, po odpłynięciu kilku metrów zanurzył się pod taflą wody i już nie wypłynął. Podobny dramat rozegrał się nad jeziorem Niedzięgiel w Wielkopolsce. Tu do wody z roweru wodnego skoczyła 17-latka. Była bez kapoka. Ratownicy ostrzegają, by nie wskakiwać do wody zaraz po opalaniu, nagły kontakt rozgrzanego ciała z zimną wodą może prowadzić do szoku termicznego. Zwracamy uwagę na to, by nie wskakiwały do wody, bo jest zakaz kąpieli ze sprzętu pływającego. Czasem nie możemy być wszędzie i na czas. Na zalewie Wióry w województwie świętokrzyskim utonął 12-latek. Spadł do wody z materaca ciągniętego przez skuter wodny. Mimo błyskawicznej reanimacji nie udało się też uratować 33-latka, który topił się w jeziorze Czarne we Włocławku. Próbowaliśmy 30 minut reanimować, niestety nie dało się go uratować, prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu. Zasady bezpiecznego korzystania z wody są niezmienne - nigdy nie wchodzimy do wody po alkoholu, wybieramy kąpieliska strzeżone i oznaczone białą flagą. Czerwona wisi z jakiegoś powodu, warunki są wtedy niebezpieczne, a nie wszystkie te niebezpieczeństwa widać z brzegu, są prądy wsteczne, które mogą wyciągać w morze, których na pierwszy rzut oka nie widać. Jeśli jesteśmy z dziećmi, nawet na chwilę nie spuszczamy ich z oczu. Musimy mieć je w kontakcie wzrokowym, ponieważ gdy się zachłyśnie, wystarczy kilka sekund i nawet nie usłyszymy tego krzyku. Od początku kwietnia utonęło aż 131 osób, tylko w ostatni weekend - 9. Media społecznościowe są dla ludzi, ważne aby korzystać z nich rozważnie i z głową. Jedną z kontrowersji, która dotyczy Internetu, jest publikowanie tam wizerunku dzieci. Zamieszczanie niewinnych z pozoru fotografii może wywołać negatywne konsekwencje. Jakie prawa w tym względzie mają najmłodsi i co może stać się ze zdjęciem opublikowanym w sieci? Pani Natalia jest mamą Lili i Kacpra. I choć dokumentuje wszystkie wspólne chwile - zachowuje je jedynie dla siebie. Wizerunku dzieci w Internecie nie ujawnia. Nie powinno się, bo dziecko jeszcze nie wie, co będzie chciało w życiu robić, a jak rodzice publikują bez zgody, to później może się odbić. Jednak ponad 40% polskich rodziców dzieli się fotografiami swoich pociech na portalach społecznościowych. Średnio publikują ponad 70 zdjęć w ciągu roku. Od czasu do czasu wystawiamy coś tam. To nie jest tak, że chronimy. Można się dowiedzieć, gdzie są, czy się dobrze bawili, że są w szpitalu, że dziecko dostało nowy rower, nową bransoletkę - po prostu wszystko. O ciemnych stronach zamieszczania wizerunku dzieci w Internecie debatowali dziś politycy oraz eksperci prawa i cyberprzestępczości. Chodzi o zwiększenie świadomości rodziców, nauczycieli i wszystkich instytucji, które mają pod swoją opieką nieletnich. Bo choć dorośli zamiary mają dobre, nigdy nie wiedzą, w jaki sposób i przez kogo zdjęcie dziecka zostanie wykorzystane. Pierwszym miejscem, w którym dochodzi do wykorzystania seksualnego dzieci, jest właśnie Internet. Niebezpieczeństwo jest szczególnie duże, jeśli profil w mediach społecznościowych ma status otwartego i zajrzeć może tam każdy. Każdy może potem zdjęcie dowolnie zmodyfikować. Kiedy ujawniane są sytuacje pedofilskie, to okazuje się, że większość tych zbiorów to są zdjęcia z prywatnych kolekcji rodzicielskich. Bywa, że zamieszczona w sieci fotografia to moment, który dla dziecka jest krępujący i osobisty. Coś, co dorosłemu wydaje się śmieszne, może odzierać małoletniego z godności. Zdjęcie dziecka na nocniczku - wyobraźmy sobie to dziecko 13 lat później, kiedy to trafia jako publiczna informacja wśród rówieśników w klasie. I staje się memem lub wiralem, który w Internecie pozostanie już na zawsze. Bo w sieci nic nie ginie. Po latach dzieci mają pretensje, że rodzice nierozważnie dysponowali ich wizerunkiem. Narażając je na skutki, z którymi mierzą się potem przez całe życie. "A kiedy przyjdzie także po mnie, zegarmistrz światła purpurowy...". Autor tych słów, wyśpiewanych w wielkim przeboju, nie żyje. Tadeusz Woźniak, kompozytor i wokalista, zmarł w wieku 77 lat. Na co dzień jest lekarzem, ale to nie przeszkadza mu być także 18-krotnym mistrzem świata w konkurencjach szybowcowych. Sebastian Kawa po raz kolejny udowadnia, że przekraczanie granic to jego specjalność. Tym razem mistrz przeleci nad najwyższymi szczytami świata. Powiemy teraz o przyziemnych sprawach poprzedzających podniebny lot. 18-krotny mistrz świata. Człowiek, który w szybownictwie osiągnął najwyższy poziom na świecie. Sebastian Kawa jest już w Karakorum w Pakistanie. To jest szybowcowiec z krwi i kości, talent, urodzony talent, absolutnie to jest samorodek. Wszyscy się zastanawiają, jak on to zrobił. To już drugi tak niezwykły projekt mistrza spod Bielska-Białej. 8 lat temu przeleciał nad pasmem wokół Annapurny w Himalajach. Już za kilka dni ma się ziścić marzenie o K2 w Karakorum. Jutro dojeżdżamy do Skardu. Mam nadzieje, że nasze schody pod górę się już kończą i będziemy mogli zacząć latać. A tych schodów po drodze było sporo. Przewiezienie takiego szybowca z Polski do Pakistanu to nie byle co. Oto droga lądowa, którą Sebastian musiał przebyć, aby jego latające cacko mogło wznieść się nad górami Karakorum. Podobno o tej wyprawie mówi dziś cały Pakistan, bo takich lotów jeszcze nikt tu nie planował. Będziemy mogli wylecieć do doliny Shigar, dalej jest dolina Baltoro, lodowiec Baltoro, który dochodzi do największych gór na pograniczu tybetańsko-chińsko-pakistańskim. Zwykle szybowce latają pod chmurami, wznoszą się na 2000-3000 metrów. Kawa poleci kilka kilometrów wyżej. Będzie to możliwe dzięki tak zwanemu zjawisku fali. Zjawisko fali to jest wznoszenie się na masach powietrza, które napierając z odpowiednią prędkością na zbocze zaczynają unosić się do góry. Wymuszonym ruchem unosząc się do góry idą razem z dużą energia kinetyczną, zabierając wszystko, co w środku tych mas będzie. Kawie towarzyszyć będzie czterech pilotów, którzy przylecieli już do Skardu. Tak może wyglądać trasa lotu szybowca. Oprócz K2 Kawa może przelecieć w okolicach Gaszerbrumów, Broad Peak czy Trango Towers. Te góry zna himalaista i filmowiec Oswald Pereira. Myślę, że widok z szybowca będzie też zapierający dech w piersiach. Wiem, że będą zamontowane kamery 8k i inne cuda, tak że czekam też jako filmowiec z wypiekami na twarzy, co też uda się z tej wyprawy przywieźć w kontekście foto i wideo. Niepowtarzalnych widoków ekipie Kawy zazdrości himalaista Krzysztof Wielicki, który na K2 wspinał się już sześciokrotnie. Podziwiam pomysł i zapisanie się w historii w taki sposób. Sebastian poszedł w stronę adrenaliny i nie wiem, jak on ten lot załatwił, Jutro prawdopodobnie pierwszy lot, o ile oczywiście wojskowa awiacja nie będzie zazdrosna. Jeszcze nie zdążyliśmy odetchnąć po tym, co wydarzyło się w ten weekend. Rekordowa publiczność na festiwalu Opener w Gdyni, którego gwiazdą była m.in. Dua Lipa, do tego wzruszający podwójny koncert Metalliki na Stadionie Narodowym. Tymczasem przed nami kolejne wyjątkowe wydarzenia muzyczne: koncerty Taylor Swift, Justina Timberlake'a czy Nicka Cave'a. Będzie się działo. "Kocham cię, kochanie moje...". Kilka pokoleń fanów i łzy wzruszenia. Po dwóch koncertach w stolicy Metallica zaanonsowała rychły powrót nad Wisłę, czyli do przyjaciół. A ten polski akcent... "Mam tak samo jak ty...". ...to żadna nowość. Muzycy odtwarzali już klasyki Niemena czy Dżemu. Nie no, fantastycznie, kapitale doświadczenie. Jeśli komuś udało się być na dwóch, to było takie komplementarne doświadczenie, fantastyczne, bo zrobili przekrój przez prawie całą twórczość. Ale początek sierpnia będzie należał do niej - najbardziej pożądanej artystki świata, która bije wszelkie rekordy. Ponad 300 mln odtworzeń najnowszego albumu w ciągu jednego dnia to znak rozpoznawczy Taylor Swift, przed którą drżą nawet amerykańscy politycy. Ile ludzie czekali na bilety, jak wyprzedawały się bilety, jak polowali - w tym tkwi fenomen. Bilety wyprzedały się momentalnie. Pewnie wyprzedalibyśmy 4. i 5. stadion, gdyby była taka możliwość, Wydarzenie roku. Ale to nie koniec. To lista najlepszych koncertów według Stanisława Trzcińskiego, który sam w przeszłości ściągał do Polski największe gwiazdy. Czekam na koncert Grace Jones, bo z nią jest jak z Rosin Murphy, która niedawno gościła w Katowicach - mianowicie każdy koncert jest inny i to jest fantastyczne. Grace Jones po raz 1. była w Sali Kongresowej, organizowałem ten koncert. Teraz na zaproszenie Artura Rojka pojawi się w sierpniu w Katowicach na Off Festiwalu. Jeszcze w lipcu czeka nas podwójne spotkanie z Edem Sheeranem, który już zapowiedział, że wróci do nas w kolejne wakacje. Z kolei w sierpniu w Krakowie koncert da Lenny Kravitz. A jesienią ikona współczesnej kultury - Nick Cave. Rodzima branża koncertowa odnotowuje rekordową sprzedaż biletów. Rod Stewart oraz Andrea Bocelli, Live Nation Bryan Adams. Polska przestała być już białą plamą na mapie koncertowej Europy i świata. Wielcy artyści nie omijają nas szerokim łukiem i nie musimy jeździć do Pragi czy Berlina na wielkie koncerty. Łatwiej wskazać mi tych, którzy byli tu, Występ tego artysty w Krakowie, planowany na 26 lipca, to największa zagadka. Amerykański sąd w tym samym dniu wyznaczył mu rozprawę za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu. Na szczęście zaplanowano dwa koncerty. W "19.30" to wszystko, za chwilę "Pytanie Dnia" i Justyna Dobrosz-Oracz w rozmowie z Dariuszem Kornelukiem, prokuratorem krajowym. Do zobaczenia.