Lewica i ludowcy porozumieli się w sprawie związków partnerskich. Czy to realna szansa na realizację wyborczych obietnic? 10-latek zginął, trzech nastolatków w stanie ciężkim po tym, jak uderzyło w nich rozpędzone auto. Kierowca uciekł z miejsca wypadku. Polacy członkowie flotylli Sumud zatrzymani przez izraelskie wojsko i deportowani są już w Polsce. Dziedziczenie, informacje medyczne, decyzja o pochówki, podatki. M.in. te kwestie są w kompromisowym projekcie ustawy o związkach partnerskich wypracowanym przez ludowców i Lewicę. Będzie to projekt rządowy i nie ma tam ani słowa o statusie dzieci w związku, ale to temat zbyt delikatny jak na starcie z groźbą prezydenckiego weta. Czy numer 46 na liście stu konkretów dość się już naczekał. Jesteśmy dogadani. Ta deklaracja oznacza jedno. Po miesiącach negocjacji w sprawie związków partnerskich jest kompromis między postępową propozycją Lewicy a konserwatywnym podejściem ludowców. Decyzja polityczna już zapadła. Jest zgoda co do tego, że ten temat powinien zostać do końca roku zamknięty. Nie ma żadnego triumfalizmu u żadnej ze stron. Zależy nam na tym, żeby ustawa miała taki kształt, aby weszła w życie, była podpisana również przez prezydenta. To oznacza ustępstwa ze strony Lewicy. I choć na pytanie o konkrety odpowiedź jest jedna... Szczegóły poznają państwo w przyszłym tygodniu. ...to "19.30" udało się ustalić, że w tytule ustawy nie będzie mowy o związkach partnerskich, lecz o statusie osoby najbliższej. Nie będzie ona w żaden sposób regulować kwestii opieki nad dziećmi. Związek będzie zawierany u notariusza, ale potwierdzany w urzędzie stanu cywilnego. Kwestia wspólnego nazwiska stoi pod znakiem zapytania. Według naszych informacji ludowcy zgodzili się na to, by związek niebędący małżeństwem dawał prawo do dziedziczenia, informacji medycznej, organizacji pochówku i wspólnego rozliczania podatku. Czy już nie ma kwestii spornych? Myślę, że jesteśmy z klubem Lewicy na dobrej drodze, żeby niebawem osiągnąć satysfakcjonujący kompromis. Gwarancją ma być to, że projekt trafi do Sejmu jako rządowy. A według umowy koalicyjnej wtedy podczas głosowań obowiązuje dyscyplina. Jesteście pewni swojego koalicjanta, czyli PSL-u? Myślę, że PSL dobrze policzy swoje głosy, tam się znajdzie pewnie jeden czy dwóch niezłomnych konserwatystów. Jeden już jest. Ja nie muszę się tłumaczyć ze swoich poglądów. Po tej samej stronie co Marek Sawicki jest Konfederacja. Nie ma żadnego powodu, żeby powoływać jakąś parodię małżeństwa tylko po to, żeby załatwić to, co można zrobić drogą pełnomocnictw. - Czyli raczej nie? - Myślę, że nie. A także PiS. - Nie zagłosuję za tą ustawą. - Dlaczego? W konstytucji jest zapis, że małżeństwo to związek kobiety z mężczyzną, a konstytucja jest aktem wyższym niż ustawa. To nie musi mieć wpływu na losy ustawy. I nie dlatego, że wbrew temu, co mówi PiS, nie chodzi o małżeństwo. Koalicja rządowa bez opozycji i kliku ludowców ma większość, by nowe przepisy przyjąć. Pytanie, co zrobi prezydent. Według szacunków chodzi o 1,5 mln osób, z czego większość wbrew obiegowym opiniom stanowią osoby heteronormatywne. Pani czeka na ustawę o związkach partnerskich? Tak, czekam z moim partnerem od 26 lat. Dla osób LGBT to kwestia praw człowieka. Polska jest wśród niewielu krajów - tu zaznaczonych na czerwono - w których nie mają żadnych praw. Większość państw Unii dopuszcza małżeństwa jednopłciowe. Myślę, że ogromna liczba osób jednopłciowych uchwalenie takiej ustawy przyjmie z ogromną ulgą. Może nie radością, ale ulgą. To jednak czas przyszły. Na razie jest kompromis w ramach koalicji rządzącej. Pierwszy dotyczący tzw. spraw światopoglądowych. Dobra wiadomość dla kredytobiorców: będą płacić niższe raty. Za to mniej powodów do radości mogą mieć posiadacze lokat. Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o obniżeniu wszystkich stóp procentowych NBP. To trzecia z rzędu i czwarta w tym roku obniżka. Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Większość analityków spodziewała się takiej decyzji, jednak dopiero za miesiąc. Teraz stopa referencyjna wynosi 4,5% w skali rocznej. Niższe stopy to efekt spadającej inflacji. We wrześniu wyniosła ona mniej niż 3%. Jestem sportowcem i alkoholem się brzydzę. I pytania o sejmową prohibicję. To byłoby stosunkowo mało skuteczne. Patoposłowie są w hotelu poselskim, musimy ich wytropić. Sejm przyjął ustawę o zakazie trzymania psów na łańcuchu, ale poseł Czarnek przyjmuje ten fakt bez większego entuzjazmu. Są bowiem okoliczności - jazda na rowerze - gdy widok psa na łańcuchu pana posła cieszy. Nie wiadomo, czy cyklistyczna pasja pana posła to wystarczający powód, by wszystkie psy były na łańcuchu, ale wiadomo, że na tle społecznej emocji w tej sprawie pan poseł plasuje się w dość oryginalnych rewirach. Mirka po tej interwencji obrońców praw zwierząt czeka na nowego właściciela. Już bez takiego grubego łańcucha na szyi. Który jednak nie zawsze wszystkim przeszkadza. A czasem nawet raduje. Ja jak jeżdżę na rowerze, to jestem szczęśliwy, gdy widzę psa uwiązanego na łańcuchu, a nie psa, który biega luźno. Dlatego że pies uwiązany na łańcuchu ma przy sobie również miskę z wodą, ma przy sobie jedzenie. Po tej wypowiedzi Przemysława Czarnka w Sejmie zawrzało. Nie mogę uwierzyć, że człowiek, który jest profesorem i który zajmował takie stanowiska wysokie, był ministrem nauki, jak może coś takiego powiedzieć. Liczę też trochę na to, że się wycofa może, przemyśli i powie przepraszam, walnąłem coś głupiego po prostu. Katarzyna Piekarska przeprosin nie usłyszała. Poseł Czarnek przekonuje, że nie ma za co przepraszać. I odtwarza inny fragment rozmowy. Za chwilę jednak dodaje. Nienawidzę, jak jeżdżę po wsi na rowerze i psy gryzą mnie po kostkach i po kolanach, wolę, jak są wtedy uwiązane na łańcuchach. Przyjęta dwa tygodnie temu przez Sejm tak zwana ustawa łańcuchowa zakazuje trzymania psów na uwięzi. Zwierzętom trzeba będzie zapewnić kojec. Przeciw było ponad stu posłów, w większości z Konfederacji i z PiS-u. Wśród nich był Przemysław Czarnek. Niech pan jedzie i kupi kojce wszystkim rolnikom. Ja nie będę kupował. PiS w sprawie łańcuchów nie mówi jednym głosem. Prezes partii od słów Przemysława Czarnka się odcina. Nie podpisuję się pod tym, ale proszę pamiętać, że partia jest formacją, która ma swój program polityczny, ale to nie jest formacja ludzi, którzy się ze wszystkim zgadzają. Ustawa łańcuchowa to projekt obywatelski. Podpisało się pod nim pół miliona osób. Także właścicieli czworonogów. Dla nas pieski to jest część rodziny po prostu, więc nie wyobrażam sobie krzywdzić ich na co dzień. Zwierząt nie można krzywdzić, zwierzęta są istotami czującymi i łańcuch jest dla nich ogromnym cierpieniem. Psy zamiast łańcuchów będą musiały mieć zadaszone i utwardzone kojce. Ich powierzchnia ma zależeć od wagi zwierzęcia. Decydując się na posiadanie zwierzęcia, musimy temu zwierzęciu zapewnić odpowiednie warunki, a nie dać na łańcuch, dać wodę, budę i żyjąc w przekonaniu błędnym, że ma zapewniony odpowiedni dobrostan. Tak wcale nie jest. Ustawa łańcuchowa musi jeszcze przejść przez Senat i trafi na biurko prezydenta. Karola Nawrockiego łączą bliskie relacje z Przemysławem Czarnkiem. Wierzę, że pan prezydent nie będzie brał pod uwagę wypowiedzi pana posła podczas podpisywania. A liczyć się będzie dobro zwierząt. Sejmowa komisja śledcza do spraw Pegasusa zawiadomiła Prokuraturę Krajową o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. Zarzuty dotyczą braku nadzoru nad Funduszem Sprawiedliwości oraz wydania decyzji o przekazaniu środków na zakup systemu Pegasus, który był wykorzystywany między innymi do inwigilowania posłów opozycji. Pomimo że służby w Polsce ostrzegały przed niebezpieczeństwem związanym z możliwością wypływania danych pozyskanych przy pomocy tego narzędzia, Zbigniew Ziobro podjął decyzję o przekazaniu środków celem nabycia Pegasusa. **Mieć w pracy bar z wyszynkiem - to się niektórym może przyśnić, ale w pracy pić alkoholu nie wolno i prawo pracy opisuje to nie jednym przepisem. Ale że od przepisów w Polsce jest Sejm, więc dla posłów funkcjonuje inna interpretacja. To nie praca, bo to nie etat, a na końcu jest zawsze tłumaczenie o dorosłych ludziach. Z dorosłością niestety różnie bywa, znów to było widać i może czas na prawo dla wszystkich? Hotel poselski - ponownie w centrum politycznej burzy. Tym razem za sprawą imprezy polityków PiS. Zachowywali się jak swego rodzaju hałastra. Słyszałem "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Uporządkujmy fakty. 6 sierpnia Karol Nawrockim zostaje prezydentem. Politycy PiS w restauracji hotelu poselskiego do późnego wieczora świętują. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie wulgarne słowa w kierunku siedzących obok polityków z koalicji rządzącej. Doszło do awantury. Ewidentnie próbowali sprowokować, wymieniając różne nazwiska naszych reprezentantów, porównując nas do komuchów. A wszystko to miało być przy alkoholu. Kelnerzy donosili im alkohol i okiem lekarskim niektórzy z tych uczestników byli ewidentnie pod znaczącym wpływem alkoholu. Interweniowała straż marszałkowska, co potwierdza ta notatka skierowana przez senatorów do marszałkini Senatu. Politycy PiS odpierają zarzuty. Był ten alkohol czy nie? Czy przynajmniej w tej jednej sprawie się zgadzacie? Panie redaktorze, to proszę pytać tych posłów, co ze mną tam byli. Ja niestety nie mogę spożywać alkoholu, nawet jakbym chciał. A kto z panem był w takim razie? Był ze mną np. Mariusz Gosek. Ja nie piję w ogóle alkoholu, dlatego że jestem sportowcem i alkoholem się brzydzę. PiS bierze na listy wyborcze osoby nieodpowiedzialne i to jest problem. Szczególnie kiedy w grę wchodzi alkohol. Zdecydowałem się po 6 latach wyprowadzić z hotelu sejmowego. To minister rolnictwa, który mówi wprost. W ostatnim czasie pojawili się patoposłowie i tak to trzeba nazwać. Nie ma miejsca dla patoposłów i w ogóle dla żadnych patologii na terenie zarządzanym przez Kancelarię Sejmu, staramy się reagować w każdej sytuacji. Co się dzieje za drzwiami hotelu poselskiego, to nie do końca wiemy. W środku obowiązuje zakaz fotografowania i filmowania. A ten zakaz obowiązuje także parlamentarzystów. Tak wynika z tego zarządzenia marszałka z 2008 roku. Dotyczy to także restauracji w budynku. W budynku, gdzie czasami sporo się dzieje. W rolach głównych posłowie jak Dariusz Matecki, który zasłynął chodzeniem nad ranem po dachu hotelu poselskiego. Były też głośne imprezy. Przy okazji takich wydarzeń wraca temat alkoholu w Sejmie. Ten jest sprzedawany na terenie hotelu poselskiego w wyjątkowo konkurencyjnych cenach. A to jest różnica, słyszymy. Będziemy się zastanawiać, co dalej. Czy rzeczywiście nie zastosować jakichś kar dla posłów, ale to są dorośli ludzie. Którzy pijąc alkohol w hotelu kierowanym przez Kancelarię Sejmu, nie łamią prawa. Hotel to nie miejsce pracy. Spożywanie alkoholu w Sejmie jest rzeczą niedobrą, ale czy można to ograniczyć przy pomocy zakazów, tego nie wiem. Bo hotelowe korytarze sporo już widziały. Świętowanie urodzin z orkiestrą, posłowie śpiący na korytarzach, różne tłumaczenia różnych zdarzeń. Ja potrafię pracować dobrze, potrafię coś tam, coś tam. Coś tam, coś tam się działo i również dlatego trzeźwość posłów chce badać marszałek Hołownia. W lipcu przygotował projekt ustawy umożliwiający sprawdzanie ich alkomatem. Wciąż przychodzą? Zdarza się. Bywa, że się czuje od posłów alkohol. Zgłasza to pani gdzieś? Co to da? Dowiedzą się o tym wyborcy. Dariuszem Mateckim i innymi posłami, którzy brali udział w głośnej imprezie na terenie kancelarii Sejmu, zajmie się komisja etyki. Nowa pora emisji autorskiego programu Tomasza Sekielskiego. Od dziś Sekielski wieczorową porą w każdą środę na żywo o 22:10 w Jedynce. Gospodarz programu teraz z nami, czołem redaktorze, o czym dziś? Jak walczyć z plagą pijaństwa? Polacy wydają na alkohol miliard złotych. Najwięcej oczywiście tych pieniędzy wydają w weekendy. Wśród moich gości dzisiaj m.in. Michał Wiśniewski, Adam Ferenc, Przemysław Wipler, Jan Śpiewak. Myślę, że to będzie bardzo interesujący i pouczający program. Jedno dziecko nie żyje, drugie będzie już kaleką, dwóch innych nastolatków dochodzi do zdrowia w szpitalu i to może potrwać. Pod Wejcherowem 33-latek wjechał samochodem w grupę chłopców i uciekł z miejsca zdarzenia. Policja szybko go odnalazła i ustaliła, że oprócz odpowiedzialności nie miał też prawa jazdy, bo mu je zabrano kilka miesięcy temu, za jazdę po alkoholu. Wjechał, po prostu wjechał całym impetem, nie wiem, ze sto miał na liczniku, podejrzewam. Nikolasa znaleziono piętnaście metrów dalej. To jest coś strasznego. Babcia jednego z chłopców poszkodowanych w wypadku nie może zrozumieć, jak mogło dojść do tej tragedii. Czterech chłopców wracało pieszo i rowerami z boiska szkolnego w Łebieńskiej Hucie na Kaszubach, gdy wjechał w nich rozpędzony samochód. Najmłodszy z chłopców, dziesięcioletni Igor, mimo prób reanimacji zginął na miejscu. Jego dwa lata starszemu koledze, Ksaweremu, lekarze musieli amputować nogę. Dwóch starszych chłopców, w tym wnuk pani Danuty, trafiło do szpitala. Ma miednicę połamaną. A co będzie dalej, to na wyniki poczekamy. Sprawca wypadku, 33-letni Marcin R., zbiegł z miejsca wypadku. Policja po ponad dwugodzinnych poszukiwaniach odnalazła go w okolicach Kościerzyny. Okazało się, że mężczyzna był już notowany i nie miał prawa wsiąść za kierownicę. Kierował on pod wpływem zabronionych substancji w kwietniu tego roku i wtedy też był zatrzymywany na terenie naszego powiatu w gminie Szemud. I ta sprawa została skierowana do sądu. Jest traktowany jako osoba bez uprawnień. Sprawca wypadku znajduje się w policyjnej izbie zatrzymań, jutro ma usłyszeć prokuratorskie zarzuty. Zatrzymany odmówił poddania się badaniu na zawartość alkoholu, wobec czego została pobrana od niego krew do dalszych badań. Obecnie prokurator bardzo intensywnie gromadzi materiał dowodowy. Według nieoficjalnych informacji Marcin R. miał porzucić auto niedaleko miejsca wypadku. Został ujęty zaledwie trzy godziny później, ponad 40 kilometrów dalej. Czy ktoś mu pomógł w ucieczce? I czemu sprawca nie pomógł ofiarom? To muszą ustalić śledczy. Sprawca wypadku, który nie udziela pomocy osobom poszkodowanym, przez prawo traktowany jest jak przestępca. Znajduje się osobny artykuł w Kodeksie karnym za taki czyn. Bo pierwsze minuty po zdarzeniu mogą zdecydować o życiu i zdrowiu poszkodowanych. Ten czas, ta złota godzina, złote pięć minut są najważniejsze. Musimy jak najszybciej rozpocząć pierwszą pomoc, czy to resuscytację, czy to innego rodzaju różne czynności, które w pierwszej pomocy się zawierają i wezwać służby porządkowe. Koleżanki i koledzy dziesięcioletniego Igora, który zginął w wypadku, są pod opieką psychologów. Znajomi, sąsiedzi i mieszkańcy gminy - w żałobie. Straszne. Straszne, bo to takie bliskie nam. Nie raz spotykałem chłopaków tutaj. Ale powiem panu, że to kierowca. I przede wszystkim szybkość. Niezależnie od konsekwencji, jakie poniesie Marcin R., nie zwróci to zdrowia ani życia poszkodowanym chłopcom. Ciężko się to odbiera. Mnie to się w głowie nie mieści. Dzieci i młodzież w psychicznym kryzysie to już szkolna codzienność - alarmują dyrektorzy szkół. Problem nie zawsze w dostępie do psychologa, a często w formie kontaktu. Młodzi ludzie są gotowi opisać swój problem bardziej niż o nim mówić, a to nie to samo. We Wrocławiu ruszył więc program Zdalny Psycholog, dla dzieci i rodziców. Wideorozmowa, rozmowa telefoniczna, umówione spotkanie, czat tekstowy. To nowe możliwości rozmowy z psychologiem, z jakich już korzystać mogą uczniowie i ich rodzice ze stu wrocławskich szkół i przedszkoli. Młodzież preferuje czat. Zdecydowanie jest im łatwiej napisać, też czują się bardziej anonimowi. O pierwszych dniach funkcjonowania pilotażowego programu Zdalny Psycholog przez stronę internetową szkoły podstawowej rozmawiamy z Kają Cywińską, psycholożką, która bierze udział w programie. Jeżeli ktoś dzwoni w taki sposób, jak państwo zadzwonili, to nie udostępniają raczej kamerki, chcą być anonimowi. I tę anonimowość mają tu zagwarantowaną. Bo chodzi o to, żeby uczniowie, którzy mają problem, mogli podzielić się nim ze specjalistą w sposób, który jest dla nich najbardziej komfortowy. Często ten pierwszy krok jest najtrudniejszy, ten pierwszy kontakt z psychologiem, nie zawsze uczeń chce w szkole się pokazać w obecności psychologa, bo w jakiś sposób go to stresuje. W tym przypadku może to zrobić bez dodatkowego stresu i konieczności spotkania twarzą w twarz. Wystarczy komputer lub telefon komórkowy i strona internetowa szkoły. Teraz właściwie codziennie mamy dziecko naprawdę bardzo potrzebujące pomocy. Joanna Arsłanowow, psycholożka pracująca z dziećmi, taki sposób pierwszego kontaktu młodzieży z psychologiem ocenia pozytywnie. Ta dostępność na już, jestem w kryzysie, coś się dzieje i robię to od razu, jest tutaj, myślę sobie, takim wartościowym czynnikiem. Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 84 we Wrocławiu, pedagog z blisko trzydziestoletnim stażem, przyznaje, że z tą skalą problemu dobrostanu psychicznego dzieci nie mierzył się nigdy wcześniej. W tej chwili ja bardziej myślę o pomocy psychologiczno-pedagogicznej niż o takich zajęciach czysto edukacyjnych. W przypadku młodzieży szkolnej jednym z większych problemów wywołujących problemy psychiczne jest hejt. Co piąta osoba go doświadczyła na sobie, ale tylko co trzecia postanowiła coś z tym zrobić. Na tej wyjątkowej lekcji we wrocławskiej Hali Stulecia pięć tysięcy uczniów uczyło się, jak z nim walczyć. Ja, kiedy zmagam się z hejtem, to ignoruję to, bo ja osobiście jestem w stanie to zrobić. Nie każdy ma tyle siły i wsparcia. Dla takich osób zdalny psycholog może okazać się bezcenną pomocą. Pilotażowy program potrwa we Wrocławiu do końca roku. Jeśli będą efekty, zostanie przedłużony i obejmie wszystkie miejskie szkoły i przedszkola. Zatrzymani, uwięzieni, deportowani. Trójka pasażerów flotylli Samud z Polski wróciła do kraju. Mówią o torturach bezsennością, głodzeniu i szczuciu psami. Służby Izraela miały ich nazywać terrorystami i tak też traktować. Izrael komunikuje: wszystkie prawa uczestników tej akcji PR-owej były w pełni respektowane. Tymczasem w Strefie Gazy bez zmian, toczą się negocjacje pokojowe, ale nadal giną ludzie. To pierwsze zdjęcia Polaków po powrocie do kraju. Naszym celem jest pomoc dla narodu palestyńskiego. W tym wszystkim nie chodzi o nas, a o Palestyńczyków. Poseł Franciszek Sterczewski i aktywiści - Nina Ptak i Omar Faris - do Warszawy przylecieli z Aten, gdzie deportowały ich władze Izraela. Armia po zęby z długimi lufami celuje do nas z broni. Jeszcze w Grecji opowiedzieli nam, jak wyglądało ich zatrzymanie przez izraelskich żołnierzy. Nie wiedzą, co z nami zrobić, widzą kłamstwa Ben Gwira, spodziewają się nie wiadomo jakich terrorystów, potworów. To moment wspomniany przez posła Sterczewskiego. Tak do członków flotylli zwrócił się minister bezpieczeństwa Izraela po tym, gdy żołnierze przetransportowali ich do portu w Aszdodzie. Później pięć dni spędzili w areszcie. Jak twierdzą - nie pozwalano im spać, odmawiano jedzenia, szczuto psami. Nie da się inaczej tego nazwać jak tortury. Omar Faris - jeden z najstarszych uczestników misji - miał zostać uderzony karabinem w głowę. Patrzy na mnie, mów: ty jesteś terrorysta. Wtedy dostałem w tył. Jednak jak podkreślali, aktywiści Palestyńczycy są w izraelskich więzieniach traktowani znacznie gorzej od obcokrajowców. Polacy byli członkami flotylli Sumud, która płynęła do Strefy Gazy. Ponad 40 łodzi wyruszyło pod koniec sierpnia z Barcelony, by zwrócić oczy świata na głód i wojnę w palestyńskiej enklawie. Zostali przechwyceni przez izraelskich żołnierzy około 80 mil morskich od celu. Teraz zatrzymano kolejną flotyllę. Tel Awiw twierdzi, że takie misje finansuje Hamas. W Egipcie trwają rozmowy między członkami organizacji a Tel Awiwem. Pokój próbują wynegocjować mediatorzy z Kataru i Stanów Zjednoczonych. Jesteśmy bardzo blisko zawarcia porozumienia w sprawie Bliskiego Wschodu, które przyniesie pokój. Hamas zgodził się uwolnić izraelskich zakładników i przekazał listę nazwisk. Organizacja stawia też warunki. Domaga się trwałego zawieszenia broni i wycofania izraelskich sił ze Strefy Gazy. Od tego będzie zależało wypuszczenie zakładników. Główną przeszkodą w obecnych negocjacjach jest wdrożenie porozumień. Izrael żąda rozbrojenia Hamasu, czemu organizacja stanowczo się sprzeciwia. I nie zamierza się cofnąć. Modlę się tylko, aby nasz premier pozwolił na całkowite zwycięstwo, również w Gazie, i zniszczenie Hamasu. Pomimo trwających rozmów tylko w ciągu doby w Gazie zginęło sześć osób. Kilkadziesiąt zostało rannych. Jeszcze trochę, a upadnie już piąty w ciągu dwóch lat plan na stabilny rząd we Francji. Premier Sebastien Lecornu tworzył swój gabinet 27 dni i zrezygnował, a teraz prezydent Macron daje mu ultimatum: albo porozumienie z opozycją i projekt budżetu, albo wybory. Ten drugi wariant to prawie pewne zwycięstwo skrajnej prawicy. Choć tego nie okazuje, Emmanuel Macron nigdy wcześniej nie był tak osamotniony na politycznej scenie. A opcji ma coraz mniej. To jedna z ostatnich - Sebastien Lecornu. Ma wyjść z kryzysu i utworzyć rząd. Po raz drugi. Przyjąłem misję powierzoną mi przez prezydenta. Dzisiaj wieczorem udam się do Pałacu Elizejskiego, aby przedstawić prezydentowi stosowne rozwiązania, jeśli uda nam się je znaleźć. Tyle że Lecornu nie znalazł ich przez ostatnie cztery tygodnie, gdy negocjował porozumienie z opozycją. Gdy ostatecznie jego gabinet powstał, przetrwał zaledwie 14 godzin. Najkrócej w historii piątej republiki. Francuska prasa mówi o tragicznej farsie, żałosnym spektaklu, bałaganie i Macronie przypartym do muru. Te tytuły podobnie jak ten wczorajszy pożar tuż przed siedzibą premiera dobrze obrazują sytuację polityczną w kraju. Niestety jesteśmy klaunami. Stajemy się pośmiewiskiem całego świata. Mam wrażenie, że pędzimy prosto na mur i że zawsze będzie tak samo, ciągle blokada rządu albo dymisje. Przez ostatnie dwa lata Francja miała już pięć rządów. Upadał jeden po drugim. Ale problem pozostał. To cięcia w budżecie z powodu ogromnego i wciąż rosnącego długu kraju. Gdyby dwa lata temu powiedziano mi, że wypowiem to zdanie, nie uwierzyłbym w to. Nie rozumiem decyzji prezydenta. To głos z serca obozu politycznego Macrona, który większości w parlamencie nie ma. Ale prezydent władzą z innymi partiami politycznymi dzielić się nie zamierza. Rozwiązaniem tej sytuacji jest impeachment prezydenta, przewidziany w samej konstytucji. Honor, a nawet moralność uzasadniałyby poważne rozważenie przez Emmanuela Macrona rozwiązanie parlamentu. Marine Le Pen naciska na powrót do urn wyborczych. Bo ostatnie sondaże wskazują, że gdyby doszło do przedterminowych wyborów, władzę mogłoby przejąć jej partia - Zjednoczenie Narodowe. Przewodniczący ugrupowania Jordan Bardella, który już przygotowuje się do objęcia stanowiska premiera, mówi że to dopiero początek marszu skrajnej prawicy do władzy. Francja jest w trakcie uwalniania się od macronizmu. Jutro w europarlamencie weźmie udział w głosowaniu nad wotum nieufności wobec przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Za nami pierwszy etap XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Z 84. artystów jury wybrało 14. Jurorzy podkreślają, że wybór musiał być subiektywny, bo talentu w całej stawce nie można tam odmówić nikomu. Ogromną przyjemnością było słuchanie wszystkich uczestników i mam nadzieję, że również wam sprawiło wielką radość zagranie w Warszawie najtrudniejszych utworów pianistycznych na świecie. Za każdym razem się czeka na ten konkurs i za każdym to wielkie przeżycie. Bilety rozeszły się na pniu i jest to fenomenalne wydarzenie. Przed nami jeszcze bardziej emocjonujące kolejne etapy, dlatego że ten dystans, jeśli chodzi o możliwości artystyczne uczestników, się jeszcze zmniejsza. I przed jurorami będzie jeszcze trudniejsze zadanie. Mecenas Roman Giertych u Doroty Wysockiej-Sznepf w Pytaniu Dnia, to już za chwilę, a później Justyna Dobrosz-Oracz zaprasza do TVP Info na program Bez Trybu.