Danuta Holecka, witam państwa. Zapraszam na główne wydanie Wiadomości. To była brutalna próba siłowego wdarcia się do Polski. Grupa kilkuset agresywnych imigrantów sterowanych przez białoruskie wojsko ruszyła na polskie służby, próbując sforsować ogrodzenie. Nasze służby obroniły polską granicę, ale sytuacja nadal jest skrajnie niebezpieczna. Tak polskie służby broniły naszej granicy i bezpieczeństwa Polaków. Co najmniej kilkuset agresywnych imigrantów pod nadzorem białoruskiego wojska próbowało nielegalnie wejść do Polski. Doszło do regularnej bitwy rozsierdzonego tłumu nielegalnych imigrantów z policją, wojskiem i funkcjonariuszami straży granicznej. Celem nielegalnych imigrantów sprowadzonych przez białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę było wdarcie się do Polski. Grupa młodych, agresywnych mężczyzn nacierała na ogrodzenie, atakowała polskich funkcjonariuszy i żołnierzy, przecinała zasieki. Około kilkuset osób próbowało tę granicę przekroczyć. Są osoby bardziej agresywne, są osoby, które zachowują się w sposób bardziej agresywny, jeżeli chodzi o zachowanie w stosunku do funkcjonariuszy. Wobec najbardziej krewkich imigrantów polskie służby użyły gazu łzawiącego. Udało się udaremnić atak. Reagujemy w sposób adekwatny do pojawiających się zagrożeń, wraz z eskalacją działań przez stronę białoruską. Dzisiaj musimy być wszyscy z tymi, którzy bronią granicy RP. Po południu zebrał się sztab kryzysowy z udziałem prezesa PiS, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego i szefów resortów obrony, spraw wewnętrznych i administracji oraz spraw zagranicznych. A także dowódców wojskowych, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i komendanta głównego Straży Granicznej. Powiedzmy sobie wprost: dzisiaj mamy do czynienia z najtrudniejszą sytuacją od początku konfliktu na granicy polsko-białoruskiej. W sposób zorganizowany reżim prezydenta Łukaszenki organizuje grupy osób, które zmierzają na polską granicę. Z uczestnikami sztabu w BBN rozmawiał też prezydent Andrzej Duda. Pan prezydent wraz z rządem omawiali środki i kroki, jakie należy podjąć, jeśli chodzi o reagowanie państwa polskiego bezpośrednio wobec zagrożeń, z jakimi mamy do czynienia, jak i pewne działania na niwie międzynarodowej. Straż graniczna, policja i wojsko ramię w ramię bronią polskiej granicy. Na granicy pełni służbę już ponad 12 tys. żołnierzy. Wspólnie ze służbami MSWiA jesteśmy przygotowani do obrony polskiej granicy. W pełnej gotowości także Wojska Obrony Terytorialnej, zwłaszcza brygady stacjonujące najbliżej granicy z Białorusią. W odpowiedzi na to, co dzieje się na wschodniej granicy, podnieśliśmy alert gotowości do natychmiastowego stawiennictwa dla 3 naszych brygad. To obejmuje kilka tysięcy, nawet 8 tys. żołnierzy. Działania hybrydowe białoruskiego reżimu na granicy z Polską potępiła Komisja Europejska. Mamy do czynienia z kontynuacją desperackiej próby podjętej przez reżim Łukaszenki, by używać ludzi jako pionków, by zdestabilizować UE oraz wartości, za którymi się opowiadamy. Rozmawiałem o ataku hybrydowym na polsko-białoruskiej granicy z prezydentem Andrzejem Dudą. Litwa w pełni solidaryzuje się z Polską. To próby nielegalnego przekroczenia granicy od 10 lipca do 6 listopada tego roku. Można się spodziewać, że w najbliższych dniach, a nawet godzinach presja migracyjna będzie rosła. W pobliżu polskiej granicy znajduje się nawet 4 tys. imigrantów z Azji oraz Bliskiego Wschodu, którzy będą próbowali nielegalnie przedostać się do Polski. Łukaszenka jest w pełni odpowiedzialny za atak hybrydowy na Polskę, Litwę i UE. Przemyt migrantów, przemoc i złe traktowanie muszą się zakończyć. Potrzebna jest silna odpowiedź unijna. Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna omówić ten kryzys. Tylko dzięki profesjonalnej służbie i poświęceniu polskich służb udało się uniknąć masowej nielegalnej migracji, która mogłaby zagrozić bezpieczeństwu Polaków i innych obywateli UE. Więcej na ten temat w rozmowie z ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem, który będzie dziś gościem Wiadomości. Atak na polską granicę jest wspierany, a często także koordynowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Białoruskie służby próbują wywołać chaos i wręcz na siłę przepychać migrantów na polską stronę. Niestety w tej wojnie hybrydowej przeciwko Polsce udział biorą niektórzy politycy polskiej opozycji i wspierające je media. Jutro odbędzie się specjalne posiedzenie Sejmu w sprawie sytuacji na granicy. Agresywni. Wyposażeni w specjalistyczny sprzęt. Tak szturmowana jest polska granica. Widać, że służby specjalne przez dłuższy czas szkoliły tych tzw. migrantów. Nie wiadomo, ilu z nich zwerbowały, żeby pracowały z nimi już na stałe i atakowały natowską granicę. Niektórzy nawet nie przypominają ludzi z Bliskiego Wschodu. Wielu jest zamaskowanych. Uwaga, uwaga. Atakują na wiele sposobów. Dowodów na udział białoruskich służb w tym skoordynowanym ataku na granicę Rzeczypospolitej jest wiele. To nie tylko fotografie. To także słowa przemytników ludzi, z którymi rozmawialiśmy, będąc w stolicy irackiego Kurdystanu. Tak mówi o białoruskich służbach jeden ze szmuglerów. Dobrze zdaje sobie sprawę z sytuacji. Także tej politycznej. Dezinformacja. Kłamstwa. Manipulacje. Przykłady można mnożyć. To pierwszy z brzegu: Dym z papierosa w oczy dziecka. Pewnie po to, by wywołać łzy. A niedługo później wywiady dla telewizji. I zdjęcia w gazetach. Na przykład w "Gazecie Wyborczej". Zachowanie części sceny politycznej w Polsce, czy części mediów w Polsce, niewątpliwie zachęcało reżim Łukaszenki do eskalacji tej presji migracyjnej i eskalacji kryzysu granicznego. Nieprzypadkowo był wybór Łukaszenki, żeby skoncentrować swoje działania właśnie na polskim kierunku, ponieważ tutaj znajduje dogodny obszar działań. Na Litwie przez to, że opozycja i strona rządząca mówią jednym głosem, było to dużo trudniejsze. W Polsce część mediów, tych jawnie wspierających opozycję, wielokrotnie przyjmowała w sytuacji zagrożenia polskich granic białoruską narrację. Kobiety w ciąży, małe dzieci, które zamarzają i które nie mają jedzenia ani wody. Jedno to przekaz medialny. Drugie to rzeczywistość. Nawet dzisiaj Putin i Łukaszenka mogą cieszyć się z postawy opozycji, ze słów pana Donalda Tuska i jego ekipy. To jest szokująco nieodpowiedzialne, bardzo szkodliwe dla Polski. To odpowiedź Donalda Tuska na zagrożenie granic Rzeczypospolitej: Jedyny pomysł jaki maja w tej chwili, na te sytuację na granicy, to jest wypowiadanie znowu tych słów, które są kompromitujące, ze Polska obroni się. Tak jakby ci ludzie nam wojnę wypowiedzieli. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Tej analizie Donalda Tuska eksperci mają sporo do zarzucenia. Tak jak tej, w której próbuje pouczać rząd Zjednoczonej Prawicy, stanowczo przeciwstawiający się agresji ze wschodu. To jest ostatni moment, żeby władza, rząd prezydent, prezes Kaczyński wzięli się do roboty i przedstawili program wyjścia z tej sytuacji. To jest hipokryzja, co mówi Donald Tusk. Jego ekipa ma ogromne zasługi w zmniejszaniu, likwidowaniu potencjału obronnego i także ekonomicznego państwa polskiego. Tusk o tym nie mówi. O działaniach z czasów jego rządów: likwidowaniu posterunków policji czy traktowania armii po macoszemu i redukowania potencjału Wojska Polskiego. Tak jak nie mówi o skutkach nieodpowiedzialnej polityki migracyjnej, której był wielkim orędownikiem. Sam chciał karać Polskę za nieprzyjmowanie migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. To się będzie wiązało z konsekwencjami. Takie są zasady. Wtedy też Tusk mówił głosem łudząco zbliżonym do Angeli Merkel. Nie miała na to wpływu nawet seria zamachów terrorystycznych. Po tym, gdy drzwi na oścież otworzyła migrantom właśnie Angela Merkel. Wszyscy powinni zostać sprawiedliwie rozmieszczeni w Europie. Ile Polska ma przyjąć tych uchodźców, czy miała? - 7 tysięcy. - 7 tysięcy. To załóżmy, że przyjmujemy te 7 tysięcy, wśród nich jest jeden zamachowiec i wysadza się w powietrze i ginie 10 Polaków, ale uratowaliśmy życie tych 6990 osób, które uciekają. Takich szokujących wypowiedzi jest więcej. Także wśród polityków podległych Tuskowi: Stąd nie brak opinii, że opozycja dla zdobycia władzy gotowa jest nawet narazić bezpieczeństwo Polaków. Atak, z jakim mamy do czynienia, to najpoważniejszy sprawdzian dla naszych władz i podległych im służb od dziesięcioleci. Na szczęście polscy żołnierze, policjanci i funkcjonariusze Straży Granicznej zachowują zimną krew i odpierają kolejne próby wkraczania na nasze terytorium. Za to jesteśmy im niezmiernie wdzięczni. Każdy z nich przysięgał służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej. Bronić jej niepodległości i granic. I za to, że są wierni słowom złożonej przysięgi, wszyscy jesteśmy im niezmiernie wdzięczni. Nasi chłopcy tak uczciwie nas pilnują, jeżdżą bez przerwy samochodami, pilnują nas tak, że śpimy spokojnie. W tym momencie już ponad 12 tys. żołnierzy wspiera Straż Graniczną i policję w obronie naszej wschodniej granicy. W gotowości są 3 brygady terytorialsów. Nasi żołnierze w tej chwili z brygad podlaskiej, lubelskiej i warmińsko-mazurskiej są w 6-godzinnej gotowości do podjęcia działań, gdyby zaszła potrzeba delegowania większych sił na odcinek granicy. W obliczu coraz bardziej agresywnych ataków, z którymi przychodzi im się mierzyć, w Internecie powstała specjalna akcja "Murem za polskim mundurem". Podziękowania za profesjonalną służbę złożyła marszałek Sejmu Elżbieta Witek i tysiące Polaków. Ludzie czują się bezpieczni. Ci ludzie wspaniali, oni muszą bronić. No co, kto będzie bronił? Będą. W obliczu agresji na pewno nie zejdą z posterunku, ale teraz, jak nigdy, potrzebują czuć, że jesteśmy z nimi. Dziękujemy za wszelkie formy wsparcia, słowa podziękowanie, maile, które do nas przychodzą. To wszystko jest przekazywane funkcjonariuszom, który w codziennej służbie, bardzo trudnej i niebezpiecznej, potrzebują tych słów wsparcia, otuchy. Polska gospodarka w przyszłym roku urośnie o blisko 5%, a inflacja wyniesie 5,8% - tak wynika z najnowszych prognoz ekonomistów Narodowego Banku Polskiego. Prezes banku centralnego zapewnia, że robi wszystko co możliwe, by ograniczyć wzrost cen, a rząd, że robi wszystko, by po pandemii utrzymać gospodarcze odbicie. To teren byłego poligonu wojskowego w Rawiczu w Wielkopolsce. W tej chwili jest takim nie do końca zagospodarowanym terenem rekreacyjnym i chcemy ten teren uatrakcyjnić, stworzyć taką dzielnicę rekreacyjną Rawicza. Taką szansę Rawiczowi dał rządowy fundusz Polski Ład. Miasto otrzymało na ten cel ponad 18,5 mln złotych. Wspólne działanie dla dobra wspólnego, dla naszych lokalnych ojczyzn, jest bardzo ważne. A to już Kalisz, do którego z funduszu Polski Ład trafiło blisko 45 mln złotych na inwestycje drogowe w najbardziej ruchliwych punktach miasta. Jesteśmy w stanie przebudować m.in. wiadukt kolejowy, który jest wąskim gardłem na tej drodze wojewódzkiej, ale również fragment ponad 1,5 km w centrum miasta. W pierwszym naborze do samorządów z funduszu Polski Ład trafiły 23 mln złotych. Finansowanie sięgało 95% wartości inwestycji. Lokalne władze nigdy wcześniej nie miały dostępu do finansowania z tak niskim wkładem własnym. Ten program jest rewolucyjny. Program Polski Ład to największe wsparcie samorządów po 1990 roku. Ponad podziałami politycznymi. Niezależnie od tego, kto ma jakie poglądy polityczne. W przygotowaniu jest drugi nabór wniosków o dopłaty z Funduszu Polski Ład. Gminy z obszarów popegeerowskich będą musiały wyłożyć jedynie 2% wkładu własnego. Te tereny będą mogły złożyć dodatkowe 2 wnioski, a dofinansowanie sięgnie aż 98%. Polski Ład to dla polskiej gospodarki impuls do odbudowy po pandemii. M.in. dzięki niemu wzrost gospodarczy będzie utrzymywał się na poziomie około 5%. Ekonomiści Narodowego Banku Polskiego prognozują, że inflacja w przyszłym roku wyniesie 5,8%. Nie jesteśmy sami, to znaczy widać wyraźnie, że inflacja jest podwyższona właściwie na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych mamy te najnowsze odczyty inflacji, które pokazują, że ona nieubłaganie zbiega w kierunku 6%. A za lwią część tego wzrostu odpowiadają przerwy w dostawach części elektronicznych z Azji i rosnące ceny energii. Orlen zapewnia, że robi wszystko, by stabilizować ceny paliw na stacjach. Polacy za litr benzyny płacą o około 50 groszy mniej niż Czesi, Słowacy czy Litwini, choć ropę kupujemy u tych samych producentów. Zarząd Polskiego Koncernu Naftowego przewidział skutki unijnej polityki klimatycznej i zawczasu kupił kontrakty na prawa do emisji dwutlenku węgla. Rok temu po 23 euro. Dziś te prawa do emisji są po 60 euro, więc dzięki temu można stabilizować te ceny. Dziś ceny paliw są na podobnym poziomie jak za rządów Donalda Tuska, ale od tego czasu wyraźnie wzrosła siła nabywcza Polaków. Płaca minimalna jest dwa razy wyższa niż w poprzednim szczycie inflacyjnym, a przeciętne wynagrodzenie brutto wzrosło o prawie 2400 złotych. Narodowy Bank Polski wyraźnie podniósł stopy procentowe, by ograniczyć tę część wzrostu cen, na którą ma wpływ. My nie uderzamy w tę inflację obecną, która jest spowodowana cenami gazu, ropy itd. My uderzamy w tę inflację przyszłą, która może pojawić się jako efekt obecnej, jako tzw. druga fala. Mimo to Donald Tusk atakuje prezesa NBP. Ja nie wiem, czy ktokolwiek w Polsce w tak krótkim czasie, w ostatnich kilkudziesięciu latach, tylko przez swoje błędy i zaniechania tak dużo zabrał Polakom. Kiedy były premier pan Donald Tusk mówi, że nikt tak nie zaszkodził Polakom, to chyba mówi o sobie, dlatego, że jego polityka była ze wszech miar szkodliwa. Donald Tusk podniósł w kryzysie VAT do 23%, a luka w poborze tego podatku w latach rządów PO-PSL wyniosła co najmniej 260 mld złotych. Tusk przeniósł 150 mld oszczędności emerytalnych Polaków z OFE do ZUS. Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok, w którym stwierdza, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego nie jest niezależnym i niezawisłym sądem. W uzasadnieniu znalazły się kontrowersyjne stwierdzenia sugerujące, że młoda demokracja w Polsce powinna być objęta specjalnym nadzorem. Europejski Trybunał Praw Człowieka badał sprawę 2 sędziów, którzy stwierdzili, że Polska naruszyła ich prawo do rzetelnego procesu, dlatego że sędziów członków KRS wybierają politycy. Gdyby przyjąć to, co zostało orzeczone, musielibyśmy uznać, że Polska jest krajem demokracji opóźnionej, demokracji pod specjalnym nadzorem, demokracji pod protektoratem. W uzasadnieniu wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka padają takie stwierdzenia... Z uzasadnienia tego wyroku wynika, że są demokracje dojrzałe i są demokracje niedojrzałe, które jeszcze nie mogą korzystać z pełni praw. Nowe demokracje nie miały jednak jeszcze szansy rozwinąć tradycji, To jest wyrok, który wprost próbuje legitymizować podwójne standardy, bo są wprost frazy dotyczące podwójnego traktowania i one Polskę sytuują jako wymagającą szczególnego traktowania i protektoratu. Niedawno w taki sposób wypowiadał się ambasador Niemiec w Polsce, który poparł działania urzędników w Brukseli i TSUE przeciw Polsce, a jednocześnie przyznał, że w Niemczech faktycznie sędziów wskazują wprost politycy, ale nie można tego nazywać upolitycznieniem wymiaru sprawiedliwości. W przypadku sędziów federalnych istnieje komisja wyborcza, Do działań przeciwko Polsce przy okazji reformy wymiaru sprawiedliwości wielokrotnie przekonywali politycy opozycji, w szczególności PO, w tym europosłanka z Polski Róża von Thun und Hohenstein, która nie po raz pierwszy szokuje słowami o Polsce i Polakach. To jej najnowsza wypowiedź. Chowam się pod stół od czasu do czasu, jak słyszę wystąpienia po polsku w europarlamencie. Państwo możecie sobie wyobrazić, jak się wtedy czuję. To są ludzie, w których mentalności jest konieczność podczepienia się pod silniejszą ich zdaniem kulturę. Nie czują siły własnej kultury, nie czują dumy z własnego państwa, z własnego narodu, stąd poszukiwania jakiejś obcej tożsamości. W Niemczech na czele Federalnego Sądu Konstytucyjnego, który jest odpowiednikiem Trybunału Konstytucyjnego w Polsce, stoi obecnie Stephan Harbarth, wieloletni poseł do Bundestagu, wpływowy polityk i członek rządzącej przez lata niemieckiej partii CDU. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Donald Tusk nadal wykorzystuje w politycznej grze tragiczną śmierć pacjentki szpitala w Pszczynie. Komentatorzy nie mają wątpliwości: kłamstwa i manipulacje polityków opozycji nie mają nic wspólnego z medycznymi faktami tej strasznej tragedii. Donald Tusk nadal prowadzi ohydną polityczną grę śmiercią wbrew prawdzie i faktom. Sytuacja, w której to prokurator jest odpowiedzialny za kobiety w ciąży, a nie lekarz i nie przyszłe matki. Ta sytuacja jest wystarczająco chora i doprowadziła już do niejednej tragedii. W tym do tej najbardziej spektakularnej, czyli w szpitalu w Pszczynie. Wykorzystuje osobistą tragedię rodziny i najpewniej błąd lekarski do tego, żeby wzbudzić w Polakach jak największe emocje i wyprowadzić ich na ulice. To wyjątkowo szkodliwe. W Pszczynie lekarze nie wykonali aborcji ratującej życie kobiety, choć w takim przypadku aborcja w Polsce jest dozwolona. Już w 2017 r. "Gazeta Wyborcza" pisała o poważnych nieprawidłowościach w tym szpitalu. Mimo to totalna opozycja gra na emocjach Polaków i łączy tragiczną śmierć pacjentki z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. To szczególnie perfidne kłamstwo oceniają komentatorzy. Dotyczy to przede wszystkim szpitala zarządzanego przez PO, ale też tego, że specjalnie przekręcają treść decyzji Trybunału. W rzeczywistości zgodnie z decyzją Trybunału Konstytucyjnego aborcja w sytuacji, w której trzeba ratować życie kobiety, jest legalna. Dlatego w kontekście absurdalnych zarzutów opozycji głos zabrała pełnomocniczka rodziny tragicznie zmarłej pacjentki szpitala w Pszczynie. Jestem daleka od sformułowania, że śmierć tej pacjentki Mimo to ta straszna tragedia... Sama jestem kobietą, jestem mamą i nie chciałam się znaleźć w takiej sytuacji. ...została bezwzględnie wykorzystana. To zdjęcia uśmiechniętej córki Donalda Tuska na rzekomo żałobnym marszu upamiętniającym tragicznie zmarłą kobietę oraz jej dziecko. A to politycy opozycji, którzy podczas tego samego marszu robili sobie selfie. Donald Tusk i jego córka zrobili sobie piknik z okazji tych demonstracji. Widziałem, że większość dobrze się bawiła, była zrelaksowana. Nie miało to nic wspólnego z tragiczną śmiercią. Za to wiele wspólnego, tak samo jak inne, podobne marsze organizowane przez opozycję, z polityczną grą. Liberalna lewica uwielbia cynicznie wykorzystywać tragedie: Coraz wyraźniej słychać głosy, że totalna opozycja w obliczu spadającego poparcia staje się coraz bardziej brutalna i perfidna, a brak programu zastępowany jest nie tylko agresją, ale i manipulacją na coraz szerszą skalę. Muzeum Narodowe w Warszawie odzyskało 2 bezcenne rysunki Adolfa Kozarskiego. Były na liście strat wojennych. Wszystko dzięki współpracy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z amerykańską fundacją The Monuments Men. Po 75 latach 2 rysunki "Widok części Zagórowa od północy" i "Uliczka żydowska w Lipnie" wróciły do macierzystych zbiorów. To jest zupełnie niezwykła historia, bo amerykański żołnierz po prostu wziął je na pamiątkę z wojny z Europy. Ale co to oznacza? Że na tych dwóch rysunkach zobaczył taką Europę, jaką spotkał, kiedy tutaj był. W tym jest niezwykła siła tych dzieł. Udało się je odzyskać dzięki współpracy z amerykańską fundacją The Monuments Men. Tak samo nazywała się aliancka grupa poszukiwaczy dzieł sztuki, która od '43 r. starała się je odzyskać. Powrót tych dwóch rysunków jest ucieleśnieniem maksymy, którą kierował się gen. Eisenhower, że łupy wojenne nie należą do tych, którzy je w czasie wojny zagrabili, i powinny wrócić do prawowitych właścicieli. Te rysunki wraz z pozostałymi dziewiętnastoma autorstwa Adolfa Kozarskiego zostały zakupione dla Muzeum Narodowego w 1925 r. Swą twórczością Kozarski wpisywał się w niezwykle popularny w 2. połowie XIX wieku nurt fascynacji rodzimym krajobrazem. To jest dowód na to, że bardzo wnikliwie i z dużą pieczołowitością i profesjonalizmem ten proces odzyskiwania dzieł sztuki jest realizowany. W ostatnich latach resort kultury odzyskał wiele zrabowanych polskich dzieł, m.in. 3 obrazy Aleksandra Gierymskiego, w tym słynną "Pomarańczarkę", portrety małżeństwa Amalii i Josepha Kalterów i "Wnętrze katedry w Mediolanie" Marcina Zaleskiego. Poszukiwania cały czas trwają, bo podczas II wojny światowej Niemcy i Rosjanie zrabowali ponad 500 tys. polskich dzieł sztuki. Teraz o znakomitych dla Polski mistrzostwach Europy w pływaniu. Nasza reprezentacja na krótkim basenie w Kazaniu wywalczyła aż 8 medali, w tym 2 złote. Dziś pływacy wrócili do kraju. 16-osobowa kadra reprezentacji Polski w pływaniu. Z mistrzostw Europy w Kazaniu wróciła z workiem medali i z dużym bagażem pozytywnej energii. Po 10 latach znowu wracamy z europejskiego czempionatu z 8 medalami. Ale to nie tylko te 8 medali. Padały rekordy życiowe, padały rekordy Polski, juniorów, więc to są dla nas bardzo ważne mistrzostwa. Złoto dla Biało-Czerwonych na 100 m stylem zmiennym wywalczyła Alicja Tchórz, ustanawiając przy okazji rekord Polski. Wielka, wielka sprawa stała się udziałem reprezentantki Polski. Niedowierzanie, szok i taka pełnia szczęścia. O złocie nawet nie śniłam i kiedy dopłynęłam do ściany, odwróciłam się, żeby zobaczyć tablicę wyników, sama nie dowierzałam. Medal z najcenniejszego kruszcu zdobył także Radosław Kawęcki. Polak finiszuje i mamy złoto! W finale na 200 m stylem grzbietowym Polak pokazał prawdziwą dominację nad rywalami. Po trzeciej pięćdziesiątce już zacząłem finiszować. Te 100 m popłynąłem na maksa, tyle, ile mogłem, i zdobyłem, obroniłem tytuł mistrza Europy. Bardzo się z tego cieszę. 2 srebra w rywalizacji kraulistek na 50 i 100 m zdobyła Katarzyna Wasick. Z kolei po brąz sięgnęli Paweł Juraszek oraz Jakub Majerski, a także sztafeta kobieca i mieszana 4 razy 50 m. Jestem dumna z całej reprezentacji, z tego, jak startowali, jakie mieli podejście do startów. Wierzę w to, że w przyszłości będziemy mogli cieszyć się kolejnymi sukcesami. Najbliższa okazja do powtórzenia dobrych wyników z Kazania - mistrzostwa świata w Abu Dhabi. Te odbędą się w połowie grudnia. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do TVP Info.