Gwarancje dla polskich rolnik#w powinny zosta^ wpisane do programu nowego rz@du. Apelują o to rolnicze organizacje związkowe. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Jeden z najbliższych współpracowników Rafała Trzaskowskiego - Włodzimierz Karpiński - trafi z celi do Brukseli. Podejrzany o korupcję polityk PO chce zostać europosłem i zdobyć immunitet. Mogą założyć wspólny zespół w Parlamencie Europejskim ds. korupcji. Aby "rolnicza 12" została wpisana do umowy koalicyjnej. Rolnicy apelują o wsparcie. Kto stanie po ich stronie? Rolnicy bardzo by byli załamani, żeby im obniżyli produkcję. To jest czwarte przerwanie wodociągu przy remoncie tej ulicy. Łódź nie osiada na laurach. Kiedyś zabetonowany samochód, teraz gejzer. Patrzę na to, co tu się dzieje. To jest tragedia, coś nie do ogarnięcia. To chyba pierwsza taka sytuacja w historii i Polsce na pewno splendoru nie przyniesie. Podejrzany o przyjmowanie łapówek polityk PO Włodzimierz Karpiński może stać się europosłem i wyjść z aresztu. Dlaczego? Zwolniło się dla niego miejsce, a to oznacza, że wkrótce aresztanta będzie chronił immunitet. 3500 głosów - tyle wystarczy, aby podejrzewany o korupcję Włodzimierz Karpiński trafił stąd wprost do Parlamentu Europejskiego. Minister w rządzie Donalda Tuska, jeden z najbliższych współpracowników Rafała Trzaskowskiego trafi z celi do Brukseli. Włodzimierz Karpiński przebywa w areszcie w związku z "aferą śmieciową". Według śledczych miał przyjąć 5 mln zł łapówki za ustawienie kontraktów w warszawskim MPO. Wkrótce może chronić go immunitet. Karpiński kandydował w 2019 roku do Parlamentu Europejskiego z listy Koalicji Europejskiej. Nie zdobył mandatu, europosłem wtedy został Krzysztof Hetman, który właśnie zdobył mandat do Sejmu. Jego miejsce powinna zająć następna w kolejności zdobytych głosów Joanna Mucha, ale ona także będzie w polskim Sejmie. Następny w kolejności Riad Haidar nie żyje. Więc mandat europosła przypada następnemu kandydatowi. Jest nim Włodzimierz Karpiński. Jeśli ktoś uzyskuje mandat w wyniku demokratycznych wyborów, to ma ten mandat sprawować. Głos na PO to doktryna Neumanna w praktyce. Czyli dopóki jesteś w Platformie, włos ci z głowy nie spadnie. Autor tych słów, Sławomir Neumann, były szef klubu PO i wiceminister zdrowia w rządzie Donalda Tuska, jest oskarżony o oszustwa przy realizacji usług w prywatnej klinice okulistycznej. Problemy z prawem mają także Tomasz Grodzki, Stanisław Gawłowski, Sławomir Nowak, a także Roman Giertych, który z list Tuska trafił do Sejmu. Karpiński potwierdził, że chce objąć mandat. Wyrażam zgodę na objęcie mandatu posła do Parlamentu Europejskiego. Pełnomocnik Karpińskiego adwokat Michał Królikowski tłumaczy. Włodzimierz Karpiński jest przekonany, że jako poseł do Parlamentu Europejskiego będzie uczestniczył w debacie o polskiej praworządności, do której to debaty będzie mógł wnieść dużo. Może też zasiądzie w jednej komisji z Evą Kaili czy Markiem Tarabellą, którzy zostali zatrzymani i są oskarżani przez prokuraturę belgijską o olbrzymie łapówki. Mogą założyć wspólny zespół w Parlamencie Europejskim ds. korupcji. Równocześnie komisja prawna Europarlamentu chce odebrania immunitetów czworgu europosłom PiS: Beacie Kempie, Beacie Mazurek, Tomaszowi Porębie oraz Patrykowi Jakiemu. Chcą wsadzić nas do więzienia na 3 lata za to, że polubiliśmy post na Twitterze. Chodzi o spot sprzed 5 lat ostrzegający przed polityką migracyjną Platformy Obywatelskiej. Treść tego spotu nie przekracza żadnych granic akceptowalnych wypowiedzi w życiu publicznym w państwach członkowskich. Europosłów o mowę nienawiści oskarżył skazany w Polsce za malwersacje i ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości lewicowy aktywista Rafał Gaweł. Immunitetu za nazwanie uczestników Marszu Niepodległości "faszystami" nie stracił Guy Verhofstadt. 60 tys. faszystów. Decyzję w sprawie immunitetów posłów Prawa i Sprawiedliwość Parlament Europejski podejmie w czwartek. W Sejmie przygotowania do poniedziałkowego posiedzenia inauguracyjnego. Trwa ustalanie szczegółów technicznych. Trwają też wciąż rozmowy o kształcie przyszłego rządu. Misję prezydent powierzy Prawu i Sprawiedliwości. Opozycja głośno mówi o swoich aspiracjach. Sęk w tym, że wciąż nie ma umowy koalicyjnej. Pomieszczenia na obrady klubów i sala sejmowa - to jest przedmiotem w tej chwili spotkania. Pierwszego od wyborów spotkania sił politycznych w Sejmie. Kluby ustalają, kto gdzie będzie siedział w sali plenarnej, kto zajmie jakie pomieszczenia... Było bardzo mało uwag. ...ale też, jak ma wyglądać skład prezydium Sejmu. Proszę uzbroić się w cierpliwość. W prezydium najprawdopodobniej pięciu wicemarszałków. Nie jest jasne, czy z każdej z sił. Otwarta pozostaje też kwestia rotacyjnego marszałka. To pomysł opozycji, która w ten sposób chce w trakcie kadencji wymieniać się stanowiskiem drugiej osoby w państwie. Nie uprzedzajmy decyzji liderów. Myśmy jej jeszcze nie podjęli formalnie. Ponad 3 tygodnie po wyborach umowa koalicyjna Trzeciej Drogi, Lewicy i Koalicji Obywatelskiej jest wciąż głównie tematem dziennikarskich pytań, a nie konkretnym dokumentem. Przed liderami przynajmniej jedno spotkanie doprecyzowujące. Chociaż szef PO zapewnia. Koalicja jest dopięta. W każdym drobnym fragmencie. Donald Tusk zapowiedział podpisanie umowy koalicyjnej w piątek. Bardziej obszerny wydaje się być jednak protokół rozbieżności. Jest kwestia spraw, przy których nie dojdziemy do porozumienia. To jest sprawa zasad przerywania ciąży. A to tylko jeden z punktów spornych - obok mieszkalnictwa, podatków, ochrony zdrowia. Opozycji otwarcie nie pomagają też ci, którzy do tej pory wydawali się sprzyjać. Ludzi można oszukać, przynajmniej niektórych. Tak Leszek Balcerowicz punktuje zapowiedź kontynuowania programów społecznych Prawa i Sprawiedliwości. Mówi wprost, że z tej obietnicy należy się wycofać. Mamy rozległe wydatki i trzeba ograniczać te, które nie są związane z rozwojem gospodarki. Do takich wydatków należą wspomniane trzynastki i czternastki. Opozycja prze do władzy, ale to Prawu i Sprawiedliwości prezydent powierzy misję tworzenia rządu. Musi być silny rząd i chcemy, jestem przekonany, że taki rząd możemy stworzyć. Wola współpracy to z kolei najważniejsze oczekiwanie prezydenta - podkreślał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego po spotkaniu ze swoimi poprzednikami. Wpiszcie do umowy koalicyjnej gwarancje dla polskich rolników - żądają od polityków opozycji rolnicze organizacje związkowe. Apel padł w programie "Tu mówi Polska" i dotyczy zablokowania katastrofalnych w skutkach pomysłów części opozycji. Na polach się czeka. Sprzęt do jesiennych prac gotowy, ale na polach mokro. Gospodarze czekają nie tylko na lepszą pogodę. Z niepokojem śledzą też takie deklaracje. Chodzi nam o to, aby cały przemysł mięsny, jajczarski, mleczny odesłać do historii. Antoni Nikiel z Dywit słyszał już różne pomysły polityków, ale tym razem groźba spełnienia się lewicowych szaleństw jest realna. Rolnicy bardzo by byli załamani, żeby im obniżyli produkcję zwierząt, mleka, drobiu. To by było dla nas tragiczne. To być albo nie być dla setek tysięcy gospodarzy. Dlatego największe rolnicze organizacje związkowe przygotowały "Rolniczą 12". To m.in. sprzeciw wobec ograniczenia hodowli zwierząt i produkcji mięsa. Te postulaty rolniczych organizacji w Polsce poparli posłowie PiS i Marek Sawicki z PSL-u. Nasza prośba, ale właściwie żądanie. Wpiszcie gwarancje dla rolników do umowy koalicyjnej - apelują do opozycji organizacje rolnicze. Jeżeli uważacie, że popieracie "Rolniczą 12" i stoicie po stronie polskich rolników, to zwróćcie się do swoich sztabów wyborczych, żeby została wpisana do umowy koalicyjnej. To "sprawdzam" bardzo trudne dla większości z tych, którzy chcą przejąć władzę w Polsce. Katastrofalną dla rolnictwa inicjatywę "Wybory dla zwierząt" popiera koalicja Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Polski 2050, Inicjatywy Polskiej, Zielonych, Partii Razem i Nowej Lewicy. Mamy też program dotyczący zakazu chowu klatkowego. Restrykcje mają też dotyczyć sprzedaży ryb. Kupno żywego karpia, choćby na Wigilię, nie byłoby możliwe. Sprzedaż polskich producentów, polskich tych żywych prosto ze stawu, spadła o 40%. O absurdach tej polityki mówili goście programu "Tu mówi Polska". Nie ma żadnej w tym logiki, dlatego że stracą tylko rolnicy z UE, a zyska ktoś inny. Mam ograniczyć produkcję? W imię czego? Ja mam kredyty. Ja rozwijałem gospodarstwo tyle lat. Rolnicy liczą na opamiętanie. Po zapowiedziach likwidacji CBA oraz IPN-u przyszedł czas na gospodarkę. Donald Tusk, wbrew większości Polaków, chce pozbyć się jednej z największych inwestycji - Centralnego Portu Komunikacyjnego - a Grzegorz Schetyna zapowiada już audyt w Orlenie, dziś docenionym w prestiżowym rankingu "Fortune 500 Europe". Orlen uplasował się na 44. miejscu rankingu "Fortune 500 Europe", czyli zestawieniu największych firm na kontynencie. To jeszcze jeden obiektywny dowód na silną pozycję polskiego koncernu w regionie. Ale to się może niedługo zmienić. Orlen i to, co robił prezes Obajtek, to jest temat na duży audyt i poważne decyzje. Nie wiadomo, co partie opozycyjne, aspirujące do przejęcia władzy, chcą zrobić z ekonomiczną dumą Polski - największymi spółkami Skarbu Państwa. Sprywatyzować? Rozdrobnić? Wymienić menadżerów? Pomysłów jest wiele. Wspólne stanowisko istnieje jedynie w sprawie stanu gospodarki państwa, który według opozycji jest zły. Wbrew opiniom ponad 100 ekonomistów, których trudno podejrzewać o sympatię do Prawa i Sprawiedliwości. Nie widzimy żadnych przesłanek, aby przegląd finansów publicznych miał wykazać olbrzymie ukryte deficyty lub "greckie" długi. Z całą stanowczością stwierdzamy, że stać nas jako państwo na realizację obietnic, a pieniądze są i będą. Rzekoma dziura budżetowa miała być łatwą ucieczką przed spełnieniem obietnic wyborczych. Koalicja Obywatelska dąży do zmian w projekcie budżetu na przyszły rok. I być może tej niewiadomej obawia się Rada Polityki Pieniężnej, która podjęła decyzję, by pozostawić stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Chce też zapewne zaczekać na wyjaśnienie perspektyw polityki fiskalnej i dopiero wtedy być może wróci do obniżek stóp procentowych. Spadająca inflacja pozwoliła na obniżanie stóp od września. I wiele wskazuje na to, że trend się nie zmieni. Rynki finansowe cały czas zakładają, że w 2024 roku będzie kontynuacja tendencji na obniżanie stóp procentowych. Na decyzję NBP pozytywnie zareagował złoty, umacniając się w stosunku do dolara i euro. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla, białoruski obrońca praw człowieka Aleś Bialacki został przeniesiony do karceru. Od marca, gdy sąd w Mińsku skazał Bialackiego na 10 lat, Bialacki więziony jest w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Aleś Bialacki. Białoruski obrońca praw człowieka, twórca centrum obrony praw człowieka Wiasna i laureat Pokojowej Nagrody Nobla, którą musiała odebrać żona, Natalia Pinczuk. Jego reżim Łukaszenki zamknął w klatce. I na początku marca skazał 10 lat kolonii karnej. Teraz kolejna kara. Został przeniesiony do karceru. Aleś Bialacki oprócz tego, że jest najbardziej znanym na świecie białoruskim obrońcą praw człowieka, to jeszcze jest jednym z liderów sumienia. On jest jakby symbolem. Polityczny pokazowy proces. Najpierw zarzuty niepłacenia podatków, potem oskarżenia o kontrabandę i finansowanie protestów. Wreszcie wyrok, kolonia karna o zaostrzonym rygorze i karcer. Władze białoruskie w sposób szczególnie okrutny traktują więźniów politycznych. Jest to zamierzone znęcanie się. W karcerze zamknięto też Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza Związku Polaków na Białorusi. Wcześniej reżim Łukaszenki trzymał go 2 lata w areszcie, a potem skazał na 8 lat kolonii karnej. Łukaszenka w ten sposób pokazuje: mam gdzieś sankcje zachodnie, mam gdzieś, co myślą w Warszawie i w Wilnie i Waszyngtonie, mogę robić u siebie, co chcę, macie szanować moją suwerenność. Na Białorusi jednak o suwerenności nie ma mowy. Łukaszenka w zamian za poparcie dla jego reżimu, uzależnił kraj od Rosji i kremlowskich kredytów. W więzieniach zaś, koloniach karnych i aresztach śledczych zamknął co najmniej 1500 osób, które uznał za niebezpieczne dla swojej dyktatury. Trzeba stukać, pukać i alarmować, gdzie się da, i kropla drąży kamień, nawet Łukaszenka w pewnym momencie będzie widział jakiś interes w tym, żeby się złamać. Na razie takiego interesu nie widzi. Wciąż jak na marionetkę Putina przystało, jest ślepy i głuchy na apele płynące z całego świata. W mieście Gaza trwają ciężkie walki. Siły izraelskie ogłosiły, że weszły "do jego serca". Izrael realizuje też jeden ze swoich celów w trakcie tej wojny - zniszczenie tuneli Hamasu. Podczas operacji lądowej miał ich już zniszczyć blisko 130. Sytuację na Bliskim Wschodzie śledzi nasza wysłanniczka Justyna Wróblewska. Izrael nie przestaje ostrzeliwać Strefy Gazy. Nie będzie dostaw paliwa do Gazy i nie będzie zawieszenia broni bez uwolnienia naszych zakładników. Ponownie uruchomiono dzisiaj korytarz humanitarny dla cywilów, by mogli ewakuować się na południe Strefy Gazy. Coraz więcej Palestyńczyków korzysta z tej możliwości. Ale także tam nie jest całkiem bezpiecznie. Siedzieliśmy w spokoju, gdy nagle myśliwce ostrzelały dom i jeszcze inne domy obok bez żadnego wcześniejszego ostrzeżenia. Nic. Ci ludzie to byli cywile, wszyscy. Nie odnaleziono jeszcze wszystkich spod gruzów. Cierpią obie strony konfliktu. W Izraelu zidentyfikowano 843 ofiary ataków Hamasu. Ale to jeszcze nie koniec. Co najmniej 150 ofiar ataku Hamasu z 7 października wciąż czeka na identyfikacje. Zajmują się tym miejsca takie jak to - Centrum Medycyny Sądowej w Tel Awiwie. Proces ustalania tożsamości ofiar jest długotrwały ze względu na ich stan. Profesor Tal Simmons doświadczenie zawodowe zdobyła m.in. identyfikując ofiary wojny w byłej Jugosławii. Niektórzy spłonęli w samochodach, domach, a nawet schronach. Mamy szczątki, które spłonęły w temperaturze ponad 700 stopni Celsjusza. Praktycznie nie możemy z nich wyodrębnić DNA. Liczymy jednak, że uda nam się znaleźć zęby, które są najtrwalszym materiałem, jaki może pozostać po człowieku. Najgorsze, co tu widziałam, to ciała z odciętymi głowami, okaleczone ciała, potwornie spalone. Również ciała, które zostały pozbawione kończyn. Mnóstwo kobiet miało krew na bieliźnie. Niektórym ofiarom nigdy nie uda się przywrócić tożsamości. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Rosja zrywa umowę o kontroli zbrojeń. Jest odpowiedź NATO. Podziemne znaleziska, czyli skarbnica przeszłości. Kolejny dzień zamieszek w Madrycie. Manifestanci domagają się zerwania przez rząd premiera Sancheza trwających negocjacji z katalońskimi frakcjami separatystycznymi. Demonstracje odbyły się też w innych hiszpańskich miastach. Zaczynamy przegląd wiadomości ze świata. Na główne ulice Madrytu wyszło ponad 7000 manifestantów. Protestujący skandowali hasła sprzeciwiające się amnestii dla katalońskich separatystów, m.in. przed siedzibą partii rządzącej. Antyrządowe protesty szybko przerodziły się w starcia z policją. Blisko 40 osób zostało rannych. Wielka śnieżyca sparaliżowała północno-wschodnie Chiny. Z tego powodu Zamknięto szkoły, odwołano setki lotów, a ruch w wielu miejscach został wstrzymany. Władze zaapelowały do mieszańców, by ci przeczekali w domach ciężkie warunki pogodowe. Charakterystyczny czarny bikorn Napoleona trafia pod młotek. Cena wywoławcza to równowartość ponad 2 mln zł. To jeden ze 120 kapeluszy, które posiadał cesarz Francji. Zachowało się jedynie 19 z nich. To prawdopodobnie koniec niemieckiej polityki otwartych drzwi dla islamskich migrantów. Rząd w Berlinie wcześniej narzucił taką politykę migracyjną, teraz wycofuje się i przyznaje, że to był błąd. Masowe deportacje i ograniczenie świadczeń socjalnych dla migrantów to nowy pomysł Berlina. Pytanie, czy refleksja nie przyszła za późno. Sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli, ale niemieckie władze przyznają to dopiero teraz. Migracyjna fala zalała Niemcy. Zrobiło się niebezpiecznie także na ulicach miasteczek uznawanych dotąd za oazy spokoju. Dlatego ludzie mówią: "Dość polityki otwartych drzwi, która przyniosła w zasadzie wyłącznie szkody". Ile jeszcze mamy przyjąć migrantów? No ile? 10 milionów? Czy jeszcze więcej? Tylko do Berlina przybywa 200 migrantów dziennie. Burmistrz szacuje koszty ich utrzymania na miliard euro rocznie. W hotelach zaczyna brakować dla nich miejsc. Miasto konfiskuje mieszkania, aby stworzyć przestrzeń życiową, aby ludzie nie byli na ulicy. Teraz niemieckie władze zapowiadają zmiany: błyskawiczne deportacje nielegalnych migrantów do krajów, z których przybyli. Niemcy chcą też przymusowo wysyłać migrantów do innych państw unijnych, także Polski. To dla nas ogromne wyzwanie. Nielegalnych migrantów jest coraz więcej. Ludzie oczekują od nas rozwiązania tego problemu. Oprócz deportacji Berlin zmienił na niekorzyść migrantów zasady przyznawania zasiłków. Nasi politycy ponoszą odpowiedzialność za to, że nie udało się rozwiązać kryzysu migracyjnego, który dla wielu ludzi stał się rzeczywistym problemem. Refleksja przyszła późno, ale do błędów, które naraziły na niebezpieczeństwo mieszkańców Europy, nikt nie chce się przyznać. Próbowali wszystkich innych pouczać na temat tego, jak należy prawidłowo postępować, a dzisiaj zbierają przykre żniwo tej swojej, krótko mówiąc, naiwności. Także Szwecja, mocno dotknięta skutkami otwartej polityki migracyjnej, zmienia kurs. Sztokholm żąda, by migranci sami zarabiali na własne utrzymanie. Skarb Państwa stracił na ich działalności ponad 350 mln zł. Kolejna potężna mafia VAT-owska rozpracowana, tym razem przez śląskich śledczych. Kryminalni analizują operacje finansowe na łączną sumę prawie 2 mld zł. To wielowątkowe postępowanie toczy się już od 6 lat. Kryminalni ze Śląska skrupulatnie analizują operacje finansowe grup przestępczych. Te mają sięgać blisko 2 mld zł, a wartość wyłudzonego podatku VAT wynosi aż 350 mln. Do tej pory zatrzymano 23 podejrzanych. Ta grupa przestępcza deklarowała fikcyjny obród różnymi towarami, m.in. sprzętem elektronicznym, a także artykułami spożywczymi. Rozpracowana organizacja działała w latach 2014-2020 w Katowicach, Krakowie i innych miastach na terenie całego kraju. Podobnie jak inne tego typu grupy miała złożoną strukturę. Przestępczość ekonomiczna tak zwanych "białych kołnierzyków" jest to, można powiedzieć, absolutnie najpoważniejszy rodzaj przestępczości ekonomicznej. Na który przez lata przymykano oczy. Bezprawne i wyniszczające budżet państwa praktyki mafii VAT-owskich stały się jedną z niechlubnych wizytówek z czasów rządów Donalda Tuska. Wiele tych mafii VAT-owskich mogło działać ze względu na to, że urzędnicy państwowi, służby państwowe po prostu przymykały oczy na tą bardzo szkodliwą działalność dla Skarbu Państwa. Przestępstwa podatkowe zaczęto traktować poważnie po 2015 roku. A efekty żmudnej walki służb z gangsterami obywatele mogą odczuć na co dzień w swoich portfelach. Po 2015 roku można było finansować programy społeczne, takie jak 500 Plus, Wyprawka Plus oraz wprowadzane od nowego roku 800 Plus. To jasno pokazuje, że budżet państwa, mimo medialnych i politycznych spekulacji, jest w dobrej kondycji. NATO zawiesza traktat o broni konwencjonalnej w Europie. Umowa między sojuszem a ówczesnym Układem Warszawskim zakładała ograniczanie zbrojeń na kontynencie w ramach odwilży po upadku żelaznej kurtyny. Moskwa jednostronnie zawiesiła, a wczoraj wycofała się z porozumień. Odpowiedź Sojuszu mogła być w zasadzie tylko jedna. Dla nowego ładu w post zimnowojennym świecie była to jedna z najważniejszych umów. Ograniczenie zbrojeń w tej części świata i próba budowy zaufania między Moskwą a Zachodem. Ten traktat to był przede wszystkim ogromny sukces negocjacyjny. To jest symbol normalizacji stosunków pierwotnie między Związkiem Radzieckim i NATO oraz w pewnym sensie dążenie do rozbrojenia w Europie i próby zapobieżenia wybuchu wojny konwencjonalnej. Szybko okazało się jednak, że Rosja pod rządami Putina nie ma nic wspólnego ani z zaufaniem, ani dotrzymywaniem jakichkolwiek umów. Moskwa pod pretekstem zagrożenia ze strony NATO zawiesiła porozumienie, a w ostatnich dniach zerwała je ostatecznie. Dlatego symetryczną decyzję o zawieszeniu traktatu podjęły kraje sojuszu. Najprawdopodobniej będzie to oznaczało zniesienie tych ram prawnych dotyczących ewentualnych limitów zbrojeń, jakie państwa NATO mogłyby maksymalnie zastosować. Oczywiście z perspektywy ostatnich lat traktat niewiele zmieniał, bo limit np. czołgów wynosił 20 tys. sztuk na stronę sygnującą porozumienie. Z drugiej jednak strony geopolitycznie był jednym z symboli zakończenia zimnej wojny. Zapobiegał on koncentracji uzbrojenia w jednym miejscu z tych dwóch bloków, chodzi o Europę Środkową. Dziś w Europie, szczególnie w krajach byłego Układu Warszawskiego i w poradzieckich republikach, nikt nie ma wątpliwości, co oznacza zrywanie przez Moskwę symbolicznych umów i porozumień z Zachodem. Nikt też nie ma wątpliwości, jaka powinna być odpowiedź na neoimperialne zapędy Rosji. Kiedyś krzyczeli "konstytucja" twierdząc, że stają w jej obronie. Dziś ustawę zasadniczą traktują jak przeszkodę do natychmiastowego przejęcia władzy. Platforma, Trzecia Droga i Lewica obraziły się na prezydenta, że ten zgodnie z literą prawa wskazał kandydata na premiera. Nowy rząd powstanie z poszanowaniem konstytucji i głosu wyborców. To nie powinno dziwić. Wszystkie konstytucyjne zasady i terminy zostaną dochowane. Prezydent, szanując również zwyczaj, powierzył misję tworzenia rady ministrów reprezentantowi ugrupowania, które zdobyło najwięcej głosów - Mateuszowi Morawieckiemu. Dochowanie konstytucyjnych terminów rozwścieczyło jednak opozycję. Oni mogą jeszcze coś ukraść. Ten czas jest im potrzebny. Platforma, Trzecia Droga i Lewica naciskają na ekspresowe oddanie im władzy. Pojawiają się nawet takie scenariusze. Konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Mateusza Morawieckiego. W skrócie mogłoby wyglądać to tak: zwołanie dodatkowego posiedzenia Sejmu i odwołanie rządu Mateusza Morawieckiego jeszcze przed expose. Następnie błyskawiczne przeforsowanie swojego kandydata. Tyle że w ocenie konstytucjonalistów byłaby to ingerencja w procedurę powoływania rządu i pogwałcenie ustawy zasadniczej. Ingerencja w tą procedurę nie jest w ogóle konstytucyjnie dopuszczalna. Trudno by ją było sobie wyobrazić. W tej chwili jesteśmy w pierwszej fazie tworzenia nowego rządu. Kandydata na premiera wskazał prezydent. Teraz nowy szef rządu ma nawet miesiąc na uzyskanie wotum zaufania. Konstytucja była na ustach opozycji bardzo często. Tradycja parlamentarna, pewne zwyczaje, dobre obyczaje. Dzisiaj po wyborach widzimy, że to były tylko słowa. Platforma nie staje w obronie polskiej konstytucji również, gdy Unia Europejska zapowiada radykalną centralizację wspólnoty. Opozycja uważa, że niektóre regulacje unijne są ważniejsze niż nasza konstytucja, co oczywiście osłabia polski porządek prawny. Tak zwana "obrona konstytucji" przez opozycję była tylko cyniczną grą na emocjach. Teraz politycy opozycji chcący przejąć władzę szykują się wręcz do walki z ustawą zasadniczą. Monety, narzędzia, większe czy mniejsze ślady przeszłości. W Polsce nie brakuje znalezisk, które zasługują na uwagę. Dobrze wiedzą o tym archeolodzy, ale również po prostu zainteresowani historią. Ziemia - niemy świadek historii i skarbnica przeszłości, która wciąż kryje wiele tajemnic. Niewiele zostało odkryte. W zasadzie można powiedzieć, że niewiele wiemy. Ziemia i odkrycia nas cały czas zaskakują. O czym przekonali się entuzjaści historii ze Stowarzyszenia Szczecińska Grupa Eksploracyjna. W lesie pod Szczecinem odnaleźli 79 monet, i to nie byle jakich. Głównie są to monety carskie ruble oraz dolary amerykańskie. Ich wartość numizmatyczna przekracza 100 tys. zł. Prawdziwe skarby to też kamienie i skamieniałości. Często znajdziemy je w górach i formacjach skalnych. Są przepiękne minerały, które można znaleźć w Polsce. Np. w Sudetach można się wybrać na poszukiwanie agatów. A nad morzem przy odrobinie szczęścia znajdziemy bursztyn. Na "morskie złoto" może trafić każdy z nas, tak jak tutaj podczas zwykłego spaceru. Bursztyn po prostu zachwyca. Jest doskonałym, atrakcyjnym surowcem dla jubilerów - podkreśla Alicja Pielińska z Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk. To jest żywica, kopalna żywica, czyli żywica roślin, które żyły przed milionami lat. To też dowód na to ile historii i bogactwa wciąż skrywa natura. Głośno było o Łodzi w ostatni weekend, a to za sprawą porzuconego samochodu na placu budowy. Echa tamtych wydarzeń nie milkną, a na tej samej remontowanej ulicy pojawiła się kolejna atrakcja fontanna sięgająca do 4. piętra okolicznych kamienic. Remont ulicy Legionów w Łodzi na pewno przejdzie do historii. Dopiero co z betonowej pułapki wyjechał samochód, a tu nagle gejzer na środku drogi. Myślę, że fatum. Widzieli panowie samochód obetonowany, teraz to. Myślałem, że to w związku z tym autem, że chcą go wypłukać, ale nie. Nowa atrakcja, czyli gigantyczna fontanna, powstała po tym jak koparka uszkodziła hydrant przeciwpożarowy. Patrzę na to, co tu się dzieje. To jest tragedia, to jest nie do ogarnięcia. Samochodem nie można wjechać, na pieszo też praktycznie nie można dojść. Takie baseny są raczej rzadko spodziewane w tej okolicy. Okoliczni mieszkańcy nie mieli przez jakiś czas wody. Ta hektolitrami wraz z błotem spłynęła po ulicy. Łodzianie mają już dość takich inwestycyjnych niespodzianek. To jest czwarte przerwanie wodociągu przy remoncie tej ulicy. Ulica Legionów popularnością w Łodzi przebiła nawet Piotrkowską. Mieszkam przy bardzo znanej i bardzo słynnej dzielnicy teraz. Sława zaczęła się w weekend, gdy robotnicy wylali beton dookoła zaparkowanego auta. Straż miejska tłumaczyła, że nie mogła go odholować. To jest właśnie jakaś paranoja w naszym systemie prawnym, bo normalnie, wszędzie na świecie przyjechałby człowiek, ekipa, która ma podpisaną umowę z miastem na usuwanie tego typu elementów. Właściciel auta sam pod osłoną nocy usunął je z placu budowy. Od tamtej pory tajemniczy samochód widziany był w kilku miejscach. Mimo to nadal nie udało się wlepić mandatu kierowcy. Pojawia się i znika. Bo umówmy się, to auta się pojawia, pojawia się straż miejska, a później auto się przemieszcza. To taka zabawa moim zdaniem w kotka i myszkę ze strażą miejską. Pytania są dwa: jak długo ta zabawa potrwa i jakie jeszcze wystrzałowe atrakcje pojawią się podczas remontu ulicy Legionów. W Wiadomościach to wszystko, a za chwilę naszym gościem będzie Julia Przyłębska, Prezes Trybunału Konstytucyjnego.