Jest postanowienie prokuratury o zatrzymaniu i postawieniu zarzutów Zbigniewowi Ziobrze. Burza o nominacje oficerskie. Zaognia się spór na linii prezydent - premier. Orban ogłasza sukces po rozmowie z Trumpem. W tle rosyjska ropa i gaz. Monika Sawka, dobry wieczór. Sejm zgodził się na uchylenie immunitetu Zbigniewa Ziobry, jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Decyzja otwiera drogę do postawienia mu 26 zarzutów za nadużycia związane z Funduszem Sprawiedliwości i postawienie przed sądem byłego ministra sprawiedliwości. Problem w tym, że Ziobro jest na Węgrzech. A za granicą polskie służby działać nie mogą. Co dalej zatem ze sprawą? Nie wyślę jakiegoś oddziału komandosów do Budapesztu. Deklaruje premier. Po tych głosowaniach za postawieniem zarzutów Zbigniewowi Ziobrze razem z koalicją rządzącą rękę podniosła partia Razem i częściowo Konfederacja. W głosowaniu dotyczącym zgody na aresztowanie Konfederacja i PiS byli przeciw. Partia Razem nie wzięła w nim udziału. Nie ma co robić takiego pośpiesznego działania. Czym ich uwiódł Ziobro, nie wiem, ale to wstyd, po tylu latach, kiedy wiadomo, że Ziobro wielu ludziom i Polsce zaszkodził. Podczas wczorajszego głosowania na sali plenarnej była cisza. Emocje dały o sobie znać później. Rozliczymy wszystkich tych, którzy łamali prawo. Dzisiaj dopiero jest rozpoczęta ta droga. Za dwa lata Trybunał Stanu, bezwzględny Trybunał Stanu. Jest pan draniem, tyle panu powiem! No widzicie państwo, jak wygląda przywracanie prawa. Nie jest to lekka praca, ale my jesteśmy wytrwali. Ta wymiana zdań zarysowuje oś sporu. W państwie demokratycznym prawo jest równe dla każdego. To prokurator generalny, a to politycy PiS. Draństwo, draństwo i jeszcze raz draństwo! To jest łajdactwo. Według których Zbigniewem Ziobro, z powodu jego choroby nowotworowej, organy ścigania nie powinny się interesować. Minister Ziobro jest obywatelem tak jak każdy inny, choroba nie wyklucza możliwości działania prokuratury i sądu. PiS widzi to tak. Doszło do podeptania godności ciężko, śmiertelnie chorego człowieka. To, co przed chwilą widzieliśmy, to nie ma precedensu w tej sali. Nigdy nie wsadzano do więzienia człowieka śmiertelnie chorego. Marcin Warchoł jako były wiceminister sprawiedliwości powinien wiedzieć, że od uchylenia immunitetu do osadzenia w więzieniu czy nawet areszcie droga jest daleka. Nie decyduje o tym Sejm, lecz sąd w oparciu o opinie biegłych. Nie ma żadnych świętych krów w naszym państwie. I choć to samo mówił Zbigniew Ziobro. Nie ma świętych krów. To wczoraj zamiast w Sejmie był na Węgrzech, gdzie podobnie jak jego były zastępca, Marcin Romanowski, może liczyć na polityczny azyl. Zbigniew Ziobro uciekł na Węgry po to, aby nie ponosić odpowiedzialności i dostarczył argumentów posłom, którzy się wahali. Ja nie mam absolutnie żadnej wiedzy o tym, żeby Zbigniew Ziobro dopuszczał się jakiś przestępstwa. Choć Jarosław Kaczyński sam, kiedy rządziło PiS, ostrzegał Zbigniewa Ziobrę przed odpowiedzialnością za wykorzystywanie do celów partyjnych pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Ten list to jeden z dowodów. Śledczy chcą teraz postawić Zbigniewowi Ziobrze 26 zarzutów, w tym ten dotyczący kierowania zorganizowaną grupa przestępczą. Przyjdzie czas, żeby to wyjaśnić, bo ja nie mam nic do ukrycia. Ale ponieważ rozmawia tylko ze sprzyjającymi PiS mediami, nie powiedział, kiedy ten czas nastąpi. Choć jeszcze dwa lata, tuż po stracie władzy, o odpowiedzialności za swoje czyny mówił tak. Liczę na was, mam nadzieję, że nie okażecie się takimi fujarami jak z Trybunałem Stanu. 10 lat temu z powodu demobilizacji ówcześnie rządzących zabrakło 5 głosów, by postawić go przed Trybunałem Stanu. Wczoraj na sali sejmowej była niemal cała koalicja rządząca. Nie ma demokracji bez możliwości rozliczenia władzy. Uchylenie immunitetu to dopiero początek. Po decyzji Sejmu prokuratura wydała nakaz zatrzymania Zbigniewa Ziobry. Kolejny krok to list gończy, następny to Europejski Nakaz Aresztowania. Przed nim Zbigniewa Ziobrę może ochronić tylko azyl. Oglądają państwo "19:30", już za chwilę spór o nominacje oficerskie, a później jeszcze: Wielki stres i wielki strach rodziców o przyszłość dzieci. Był płacz, była rozpacza: Dlaczego oni? Dlaczego tak się stało? Może nastąpić opóźnienie rozwojowe u dziecka, które może być nieodwracalne. Bardzo rzadko zdarza się, aby ta choroba dotknęła jednocześnie dwójki bliźniaków. Trzymiesięczne bliźnięta zoperowane równocześnie. Pierwszy tego typu zabieg wykonany w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka u bliźniaków równocześnie. Za dużo tego na tak małe dzieci, ale dali sobie radę. Jest ostra wymiana zdań, tym razem wokół nominacji na stopnie oficerskie. Premier zarzuca głowie państwa łamanie konstytucyjnych standardów i odrzuca jego oskarżenia. Według Karola Nawrockiego, to premier podjął decyzję o zakazie spotykania się szefów służb z prezydentem. Prezydent mówi też o pozbawieniu go dostępu do informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa. To nieprawda - odpowiada szef MSWiA. Jestem gotowy do współpracy z prezydentem, bo taki jest mój obowiązek. Z tamtej strony nie ma takiej woli. To kolejna odsłona sporu, tym razem o nominacje oficerskie - nominacje, które wczoraj miały zostać przyznane ponad setce funkcjonariuszy ABW i SKW. Miały, bo prezydent Nawrocki ich nie podpisał. Wszyscy czekali na te pierwsze stopnie oficerskie. Oni - przyszli bohaterowie, ich rodziny, matki. Żeby być prezydentem, nie wystarczy wygrać wyborów. Pan premier musi zrozumieć, że nie jest królem, a szefem rządu. Bezpieczeństwo Polaków nie ma barw partyjnych, premierze rządu bezprawia. Pałac Prezydencki mówi krótko: nie ma nominacji, bo nie było spotkania prezydenta z szefami służb. Było umówione spotkanie i nie przyszli, nawet nie poinformowali o tym, że nie przychodzą, później się okazało, że zakazał im premier Tusk. Nic takiego nie miało miejsca - ucina premier. Szefowie służb, ministrowie, wiceministrowie będą spotykali się z panem prezydentem, jeśli pan prezydent zwróci się do mnie z informacją, w jakiej sprawie i o co chodzi. Prezydent zwrócił się, ale bezpośrednio do szefów służb. Miały też zapaść decyzje dotyczące nominacji oficerskich. W pismach z Kancelarii Prezydenta nie ma o tym żadnej wzmianki. Było za to zaproszenie na odprawę - tak wynika z dokumentu, który na X opublikował Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych. W ustawie jasno jest zapisane, że Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Szef Agencji Wywiadu podlegają bezpośrednio premierowi. Trzeba dojrzeć do tego, trzeba wiedzieć, jakie są przepisy, kto ma jakie kompetencje. Mimo to politycy PiS winią Donalda Tuska. Zalecałabym panu premierowi, aby zaprzestał wojen z prezydentem. Dla dobra Polaków niech zacznie współpracować. Rządzący do prezydenta mają apel. Niech pan nie ściga się w sprawie wojska. Wojsko jest apolityczne, musi być sprawne, a nie nawrockie. Nie ma odmowy nominacji, jest dyskusja. Dyskusja młodym funkcjonariuszom, którzy zdecydowali się służyć Polsce w obliczu zagrożenia, jakim jest Rosja, nie pomaga. Brak nominacji uniemożliwia podejmowanie skomplikowanych zadań, jest to też blokowanie rozwoju zawodowego. Na pewno jest to bardzo trudna chwila dla tych funkcjonariuszy, oni przyszli do służby po to, żeby służyć ojczyźnie, a nie żadnej konkretnej opcji politycznej. Ostatnie akty sabotażu czy wzmożona działalność wrogiego wywiadu w Polsce jasno pokazuje, że funkcjonariusze ABW czy SKW są dziś bardzo potrzebni. Zagrożenia wywiadowcze dzisiaj są niezwykle intensywne, a te obie służby jako jedyne w całej strukturze państwa odpowiadają za to, żebyśmy przed tym obcym wywiadem, który bardzo intensywnie działa na naszym terenie, mogli się bronić i mogli go rozpoznawać. Zablokowanie nominacji oficerskich to może być ciąg dalszy tego sporu. Sławomir Cenckiewicz, szef BBN-u, ma cofnięte poświadczenie bezpieczeństwa, czyli nie ma dostępu do materiałów niejawnych. W maju usłyszał zarzuty dotyczące odtajnienia fragmentów planu obronnego Polski. Według Karola Nawrockiego on i jego otoczenie są pozbawieni dostępu do informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa. Jest to nieprawda - mówi Tomasz Siemoniak i dodaje, że prezydent ma otrzymywać informacje podobnie jak uprawnieni urzędnicy z jego kancelarii. Dziś prezydentowi Nawrockiemu wydaje się, że on jest rządem. Jest prezydentem. Zresztą do tej prezydentury jeszcze nie dorósł. Co dalej z nominacjami oficerskimi - tego nie wiemy. Wiemy za to, że Karol Nawrocki 11 listopada wręczy awanse generalskie. Premier Węgier dopiął swego. Viktor Orban ogłosił, że jego kraj nie zostanie objęty amerykańskimi sankcjami wobec Rosji w związku z inwazją na Ukrainę. Według BBC, wynegocjowane w Białym Domu zwolnienie będzie obowiązywać jedynie przez rok. I to nie za darmo. W zamian Budapeszt kupi od USA paliwo jądrowe i technologię dla elektrowni nuklearnej. Na obu transakcjach skorzysta Moskwa. To nagranie opublikowane przez Biały Dom. Premier Węgier to bardzo wyjątkowa osoba. Tuż po rozmowach Donalda Trumpa z Viktorem Orbanem dobre nastroje nie opuszczały polityków podczas całego spotkania. Jestem tu by otworzyć nowy rozdział w dwustronnych relacjach. Orban przyjechał do Waszyngtonu w konkretnym celu. Chciał zapewnienia, że jego kraj nadal będzie mógł kupować rosyjską ropę. Przyglądamy się temu, ponieważ bardzo trudno im pozyskać ropę i gaz z innych regionów. Jak wiadomo, nie mają dostępu do morza. Po spotkaniu stało się jasne: Budapeszt został zwolniony z amerykańskich sankcji - rosyjskie surowce będą płynęły na Węgry bez ograniczeń. Dwa rurociągi. Jeden przesyła gaz z południa, a drugi ropę naftową ze wschodu. Bez tej decyzji Waszyngtonu Budapeszt, kupując od Rosjan gaz i ropę, musiałby liczyć się z sankcjami wtórnymi. Na przykład grzywnami lub odcięciem od amerykańskich instytucji finansowych. Rosyjskie surowce trafiają na Węgry rurociągiem Turk Stream, transportującym gaz ziemny i rurociągiem Przyjaźń, którym płynie ropa. Na oba Stany Zjednoczone nałożyły sankcje w związku z wojną Ukrainie. Ze spotkania w Białym Domu zadowolony jest nie tylko Orban, ale i Donald Trump. Kamień milowy w stosunkach węgiersko-amerykańskich: podpisaliśmy umowę o współpracy w dziedzinie energii jądrowej. Budapeszt kupi od Stanów Zjednoczonych paliwo jądrowe i technologię dla elektrowni nuklearnej, rozbudowywanej przez rosyjski państwowy koncern Rosatom. Na obu porozumieniach zawartych w Waszyngtonie skorzysta Moskwa. O wojnie w Ukrainie politycy mówili między innymi w takim tonie. Twierdzisz, że Ukraina nie może wygrać tej wojny? Cuda się zdarzają. Tak. To prawda. Mimo takiej reakcji, Donald Trump twierdzi, że amerykańskie sankcje już znacząco ograniczyły eksport rosyjskiej ropy, co ma skłonić Moskwę do rozmów pokojowych. W Kreml, po raz kolejny, uderzyła też Bruksela. Rozpoczęcie wojny i oczekiwanie na swobodne poruszanie się po Europie jest trudne do uzasadnienia. Od dziś obywatele Rosji nie mogą uzyskać wiz Schengen, pozwalających na wielokrotne wjazdy do strefy. Smutna wiadomość. Kiedyś jeździliśmy do Europy, zarówno w celach turystycznych, jak i na zakupy. Prezydent Ukrainy mówi wprost: presja na Rosję jest wciąż niewystarczająca. I świadczy o tym chociażby ostatni zmasowany rosyjski atak. Musi być wystarczająco dużo sankcji, wystarczająco dużo presji i wystarczająco dużo wsparcia, aby Rosja pozostała bez środków do życia w warunkach wojny. W nocy Rosjanie uderzyli w Ukrainę ponad 500 razy. Zginęły 3 osoby. W wyniku natłoku kilka miast zostało odciętych od prądu. Nie ma podpisu, nie ma parku. Prezydent zawetował ustawę o utworzeniu Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. Argumentem Karola Nawrockiego były obawy o zablokowanie rozwoju gospodarczego regionu. To politykierstwo - mówią rządzący. Przyrodnicy tłumaczą - Międzyodrze wymaga czynnej ochrony, by zachować swoją wyjątkowość. 3 lata temu rzeka doświadczyła największej katastrofy ekologicznej w historii Unii Europejskiej. Dolina Dolnej Odry - kraina unikalnych rozlewisk, dom dla ponad 200 gatunków ptaków. Jeden z najcenniejszych przyrodniczo terenów w Polsce. Przy ujściowych odcinkach wielkich rzek europejskich nie ma już takich obszarów. Niektóre osoby nazywają to nawet małymi bagnami biebrzańskimi. W Święto Niepodległości ten obszar miał dostać parasol ochronny. Tak się nie stanie. Prezydent zawetował ustawę o utworzeniu tam Parku Narodowego. Tam jest park krajobrazowy i to jest wystarczające, jeśli chodzi o ochronę dolnej Odry. Według prezydenta, utworzenie Parku Narodowego może ograniczyć inwestycje i rozwój regionu, wielu mieszkańcom projekt się nie podobał i nie był on z nimi konsultowany. To oczywiście jest kłamstwo i bzdura. Jak przekonuje ministra klimatu i środowiska, każdy lokalny samorząd zgodził się na utworzenie parku. A mieszkańcy mieli wpływ na tę decyzję. Kto chciał uczestniczyć w dialogu, kto chciał zabrać głos w sprawie, miał taką możliwość. Ta inicjatywa jest inicjatywą społeczną, bo jest tak naprawdę inicjatywą oddolną, ona zaczęła się tutaj, zaczęła się od mieszkańców, nikt jej z góry nie narzucał. Park Narodowy miał mieć niemal 4000 hektarów. To obszar między: Szczecinem, Widuchową, Gryfinem i Kołbaskowem - bez głównych nurtów Odry. To gwarantowało zachowanie żeglowności rzeki. Pałac Prezydencki twierdzi, że byłoby wręcz przeciwnie. Kluczowa jest tutaj drożność Odry, jeśli chodzi o szlaki wodne i ewentualną odbudowę zdolności do spławiania Odrą. Ani otulina, ani park nie wchodzi na Odrę, ani jedną, ani drugą. Stąd mówienie o blokadzie żeglugi jest totalnym mijaniem się z prawdą. Najgorzej, gdy polityka miesza się do spraw przyrody. Lokalne władze przyznają, że bez parku narodowego przyroda ucierpi. Ucierpią też lokalni przedsiębiorcy. Tylko tutaj wspólne działania mogą przyczynić się do tego, że ten teren przywrócimy dla ludzi tak naprawdę. Park Narodowy był takim jedynym sposobem, żeby na tym Międzyodrzu, zarówno ochrona przyrody, jak i turystyka wybrzmiała. Wdrażanie planu B w sprawie Doliny Dolnej Odry zapowiada Ministerstwo Klimatu. Alternatywnych rozwiązań jest przynajmniej kilka, będę chciała w najbliższym czasie spotkać się z samorządami, by te kwestie omówić. W Polsce są 23 parki narodowe. Ostatni utworzono niemal ćwierć wieku temu, w ujściu Warty. Kilkugodzinne skomplikowane operacje, na stołach dwóch małych pacjentów, a przy nich kilkunastu specjalistów. W Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka lekarze przeprowadzili po raz pierwszy jednoczesny zabieg neurochirurgiczny u trzymiesięcznych bliźniąt z kraniosynostozą - wadą rozwojową polegającą na przedwczesnym zrośnięciu szwów czaszkowych. Ignacy i Wiktor są już w domu. Teraz czeka ich terapia. Za dużo tego na tak małe dzieci, ale dali sobie radę. Rodzice w końcu mogą odetchnąć z ulgą, chociaż pierwsze tygodnie życia Ignacego i Wiktora to był emocjonalny rollercoaster. Bliźnięta urodziły się 5 tygodni przed terminem. Komplikacje pojawiły się już w trakcie porodu. Wylądowały na patologii dziecięcej z wrodzonym zapaleniem płuc, po dwóch tygodniach okazało się, że Ignaś ma posocznicę, czyli jest sepsa. To nie był koniec złych wiadomości. Lekarze zdiagnozowali u chłopców też rzadką wadę rozwojową, tak zwaną kraniosynostozę. Emocje wybuchły bardzo, był płacz, była rozpacz. Dlaczego oni? Dlaczego tak się stało? Taka wada zdarza się średnio raz na 2,5 tysiąca urodzeń. W tym przypadku dotknęła obu chłopców. Choroba polega na przedwczesnym zarastaniu szwów czaszki u dziecka. Objawy wyglądają tak, że dziecko ma taki nietypowy kształt głowy, w zależności, który ten szew zarośnie, natomiast niebezpieczne jest to, że mózg nie będzie mógł zwiększać swojej objętości. Konsekwencją jest to, że może nastąpić opóźnienie rozwojowe u dziecka, które może być nieodwracalne. Dlatego kluczowe jest jak najwcześniejsze wykrycie wady. Jest tylko kilka ośrodków, które zajmują się leczeniem tej choroby. Operacji bliźniąt podjął się zespół Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Zabieg wykonano zanim skończyli 3 miesiące. To był pierwszy tego typu zabieg wykonany w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka równocześnie, Sam moment oddania chłopaków na blok operacyjny to był taki najgorszy moment w całej tej chorobie chłopców. Operacja Wiktora trwała 4,5 godziny, Ignacego godzinę krócej. Lekarzom udało się zastosować najmniej inwazyjną metodę endoskopową. Jest to operacja dość rozległa, musimy usunąć dość rozległy fragment kości czaszki, co powoduje, że jest ryzyko krwawienia, czasem jest konieczność przetoczenia krwi. Na szczęście w tym przypadku obyło się bez komplikacji. Chłopcy przez kilka miesięcy będą musieli nosić specjalne kaski korekcyjne. Terapia to jest około 6 miesięcy, ale to też jakby wszystko zależy od dziecka. Wiktor i Ignacy wymagają jeszcze rehabilitacji, ale dzięki przeprowadzonej operacji udało się uniknąć powikłań neurologicznych. I w końcu rodzina jest w komplecie. Marzenie się spełniło. Są dziury w drodze, jest problem. Mieszkańcy jednej ze wspólnot w Koszalinie od lat domagają się remontu drogi dojazdowej do swojego bloku. Ale pojawiły się schody. Bo droga należy do prywatnego przedsiębiorcy, który nowego asfaltu nie chce. A na dodatek jest na niej parking, który należy do miasta. Lokatorzy wzięli więc sprawę w swoje ręce. Dziura na dziurze. Szwajcarski ser. Można uszkodzić samochód albo połamać nogi. Tak wygląda parking na osiedlu niemal w centrum Koszalina. I dojazd do tego parkingu. Zastawiony jest tutaj ten wjazd. Nie może dojechać karetka, nie może dojechać straż. Zlikwidowano śmietnik, ponieważ tamte służby nie mogły dojechać. To jedyny dojazd do trzyklatkowego bloku, w którym mieszka kilkadziesiąt osób. Obok jest też przedszkole. Parking jest więc pełny. A droga należy do prywatnego przedsiębiorcy. W latach 80. sprzedano mu ją razem z pawilonem handlowym, jednak bez zapisu, że z dojazdu mogą korzystać mieszkańcy. Właściciel nie zamierza finansować remontu nawierzchni. Twierdzi, że użytkownicy drogi mogą sami wykonywać naprawy. I już raz tak było. Ten fragment należący do tego budynku z tymi wielkimi dziurami, w tamtym roku my to sami zaklejaliśmy na własny koszt z sąsiadami. Jak w ubiegłym roku łataliśmy te dziury na wjeździe, to otrzymaliśmy zgodę od właściciela. Przedsiębiorca rozmawiać z dziennikarzami nie chce. A mieszkańcom miał zagrozić, że jeśli sytuacja będzie budzić dalsze spory, zamknie wjazd na parking. Było spotkanie z prezydentem o tej drodze i ten właściciel powiedział, że mogą odkupić od niego drogę razem z budynkiem, a jak nie, to on tu nic nie będzie robił, a jak go zdenerwujemy, to nam szlaban postawi i tu w ogóle nie wjedziemy. Mieszkańcy chcą pomocy, ale nie mogą się doprosić. A prosili już niejeden raz. Byli u obecnego prezydenta, byli u byłego. Byli w Zarządzie Budynków Mieszkalnych i Zarządzie Dróg. Nie udało się nic wskórać. Była podjęta próba porozumienia się w tej sprawie, ale efekty są jakie są, czyli właściwie ich brak. Próbowałyśmy jako nowy zarząd porozumieć się z właścicielem obiektu i właścicielem drogi, niestety te rozmowy nie nadają się do cytowania w telewizji. Do porozumienia, nomen omen, droga długa i wyboista. Ale jest alternatywne rozwiązanie. To uzyskanie od wojewody lub starosty pozwolenia na budowę drogi, które jednocześnie skutkuje wywłaszczeniem nieruchomości. Zawsze istnieje alternatywa w postaci procedury ZRIT, którą moglibyśmy tę drogę zabrać i ten kawałek już bez żadnych ceregieli zrobić. Ale nim, i jeśli w ogóle się to stanie, lokatorzy wzięli sprawy w swoje ręce - chcą uzbierać 10 tysięcy zł na naprawę nawierzchni. Wielka kontrola na paryskim lotnisku Charles'a de Gaulle. Francuskie służby celne sprawdzają wszystkie przesyłki od chińskiej platformy Shein, czyli 200 tysięcy paczek. I już zaleźli w nich: zabawki niebezpieczne dla dzieci, niespełniające wymogów kosmetyki, wadliwe urządzenia elektryczne oraz podróbki. Według francuskiego rządu koncern łamie unijne przepisy. Paczka po paczce i produkt po produkcie. Francuskie służby celne cierpliwie otwierają każdą przesyłkę z chińskiego giganta odzieżowego Shein. Na lotnisku w Paryżu sprawdzono już 200 tysięcy paczek. Cel: upewnić się, że do Francji nie trafią produkty niebezpieczne, nielegalne czy niespełniające europejskich norm. Chcemy mieć pełny i precyzyjny obraz sytuacji, by móc pociągnąć Shein do odpowiedzialności. Francuski rząd wypowiedział chińskiej platformie internetowej wojnę. Po tym jak na stronie Shein pojawiła się broń palna oraz te lalki erotyczne o wyglądzie dzieci, które zbulwersowały francuską opinię publiczną. To przerażające, wyglądają jak dzieci. Co więcej, ze szczegółowymi opisami, bardzo szczegółowymi informacjami. Śledztwo wszczęła prokuratura, a premier chciał nawet zamknąć Shein we Francji. Ostatecznie platforma usunęła ze swojej strony wszystkie nielegalne produkty. Shein pozostanie pod ścisłym nadzorem agencji rządowych. Władze będą aktywnie monitorować rozwój sytuacji na platformie, w szczególności przestrzeganie wszelkich środków ostrożności podjętych przez Shein. Paryż domaga się też ostrych działań Komisji Europejskiej, bo Shein nielegalne produkty sprzedaje w całej Unii. Jeśli Bruksela wykryje nieprawidłowości, sankcje mogą wynieść nawet 6% globalnych obrotów firmy. Wysłaliśmy do Shein prośby o informacje, w szczególności dotyczące sprzedaży i dystrybucji nielegalnych produktów w tym serwisie. Ten tydzień dla Shein miał być tygodniem chwały, bo to tu w Paryżu, w słynnym domu handlowym BHV, otwarty został pierwszy na świecie stacjonarny sklep marki. Przy tłumie zachwyconych klientów. Już kilka razy kupowałam na stronie. Teraz kupiłam dwa swetry, podobają mi się i są nie drogie. Francja jest dla Shein największym rynkiem zbytu w Europie. Stronę internetową odwiedza codziennie prawie 4,5 miliona Francuzów, dlatego władze firmy chcą współpracować. Tymczasowo zawieszając sprzedaż prowadzoną przez sprzedawców zewnętrznych, a także sprzedaż produktów Shein niezwiązanych z odzieżą, zamierzamy stworzyć warunki niezbędne do ścisłej współpracy z państwem i odpowiednimi organami. Wraz z otwarciem sklepu Shein, we Francji rozpoczęły się masowe protesty. Bo skandal z lalkami erotycznymi to nie pierwsza afera z udziałem tej platformy. Grupa oskarżana jest o pracę przymusową i łamanie praw człowieka. Shein był już we Francji kilkakrotnie karany, m.in. za fałszywe promocje i nielegalne korzystanie z danych osobowych swoich klientów. To dramatyczna historia pełna tajemnic. Jutro w Telewizyjnej Jedynce pierwszy odcinek "Czarnej śmierci". Serial oparty na faktach przenosi widzów do 1963 roku, ukazując dramatyczne wydarzenia, które na zawsze zapisały się w historii Polski. Akcja toczy się we Wrocławiu, kiedy miasto zostało odcięte od świata przez epidemię czarnej ospy. Łączy elementy thrillera medycznego z dramatem szpiegowskim. "Czarna śmierć" to serial inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Punktem wyjścia jest epidemia ospy prawdziwej, która w 1963 roku doprowadziła do odcięcia Wrocławia od reszty kraju. Pomysł na serial pojawił się 5 lat temu, gdy w Polsce obowiązywał lockdown. Kiedy trafiłem na reportaż Krzysztofa Kąkolewskiego, który nie opowiadał o medycznych aspektach tej epidemii, a o ludziach, o emocjach. To wtedy zobaczyłem potencjał w tej historii. Główną osią serialu jest heroiczna walka młodej lekarki z tajemniczą śmiertelną chorobą oraz śledztwo dziennikarza, który próbuje rozwikłać tajemnicę pojawienia się tej choroby w mieście. Moja postać Igor Bielik jest na pewno bohaterem, który ulega dużej zmianie za sprawą wydarzeń, które w pierwszym odcinku mają miejsce i jest upartym bohaterem. Ona bardzo kocha swoich pacjentów i to jest dla niej najważniejsze w życiu. Jej samej życie nie jest już tak ważne, z czego będą pewne perypetie. Podoba mi się w niej to, się że ona działa, a nie myśli. Poświęcenie, odwaga i determinacja bohaterów to serce tej historii. "Czarna śmierć" to jednak nie tylko opowieść o walce z epidemią, to także portret ówczesnej Polski, zamkniętej, pełnej tajemnic, ale i ludzkiego heroizmu. W produkcji wykorzystano oryginalne materiały archiwalne, które nadają jej autentyczności. Jest to społeczeństwo i obraz społeczeństwa oddany w bardzo realistyczny i niesamowity sposób, gdzie pokazany jest dramat jednostki i osadzony w realiach PRL-u. Krytycy filmowi, którzy mieli okazję obejrzeć premierowo dwa odcinki "Czarnej Śmierci" podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego mówią, że serial jest niesamowicie aktualny i uniwersalny. Są metaforą taką współczesnego świata, pomimo że opowiadają o historiach, które się zdarzyły i my widzowie uwielbiamy takie historie. Może nawet te, o których uczyliśmy się na lekcjach historii, ale niewiele o nich pamiętamy. Pierwszy odcinek serialu zostanie wyemitowany w niedzielę 9 listopada, o godzinie 20:25 w telewizyjnej jedynce. Dostępny będzie również na platformie TVP VOD. Ja już państwu dziękuję. Czas na Pytanie Dnia, w studiu są już Mariusz Piekarski i jego gość. Spokojnego wieczoru i do zobaczenia jutro o 19:30.