PKN Orlen stawia na atom. Pierwsza elektrownia atomowa ma powstać do 2029 roku. Szczegóły już za chwilę. Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na "Wiadomości". Rząd zaostrza walkę z koronawirusem. Obostrzenia, które zostały zaanonsowane tydzień temu, nie wywołują zauważalnego efektu. Rozmowa Biden-Puitn, czyli próba zatrzymania rosyjskiej inwazji na Ukrainę. To jest odpowiedni moment, żeby Rosja zatrzymała się, wycofała swoje siły. Kijów próbuje sprowokować swoich kuratorów. Ciepłe czapki, rękawice na pewno się przydadzą. Zaczynamy od wprowadzenia nowych obostrzeń pandemicznych. Najważniejsze zmiany dotyczą powrotu do nauki zdalnej oraz zmniejszenia liczby osób w lokalach zamkniętych. Ponadto Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało obowiązek szczepień dla wybranych grup zawodowych. Od przyszłej środy w życie wejdą nowe obostrzenia. Niestety musimy podjąć decyzje nieco bardziej radykalne, bo widać, że te obostrzenia, które zostały zaanonsowane tydzień temu, nie wywołują zauważalnego efektu. Decyzją Ministerstwa Zdrowia od 15 grudnia: W transporcie 75% pasażerów. Obowiązkowe testy dla współdomowników osób chorujących na COVID-19 bez względu na posiadany certyfikat covidowy. Wszystkie osoby przylatujące do Polski spoza strefy Schengen będą musiały okazać negatywny wynik testu z ostatnich 24 godzin. W lokalach gastronomicznych, hotelach, kościołach, kinach, teatrach, siłowniach obowiązywać będzie limit 30% zajętych miejsc. Jeżeli właściciel będzie chciał ponad limit przyjąć do hotelu czy do restauracji, będzie musiał sprawdzić i zweryfikować certyfikat szczepienia. Zamknięte będą dyskoteki, kluby i obiekty udostępniające miejsca do tańca, wyjątkiem będzie sylwester i Nowy Rok - z limitem 100 osób. Ponadto od 20 grudnia do 9 stycznia nauka zdalna w szkołach podstawowych i średnich. Żłobki i przedszkola pozostaną otwarte. Z kolei od 1 marca bardzo ważna zmiana szykuje się dla medyków, nauczycieli i służb mundurowych. Będziemy wszystko w tym kierunku wykonywać, aby rzeczywiście od 1 marca te grupy zawodowe mogły pracować tylko i wyłącznie wtedy, kiedy są zaszczepione. Na temat sytuacji pandemicznej i przewidywań co do jej rozwoju w Brukseli dyskutowali dziś unijni ministrowie zdrowia. Niestety te prognozy nie są optymistyczne. Tutaj wszyscy stwierdzamy, że jednak ten kryzys epidemiczny, z jakim mamy do czynienia, będzie kontynuowany w najbliższych miesiącach. Chcę bardzo pochwalić zachowanie przedsiębiorców i społeczeństwa, dlatego że obserwujemy coraz lepszą dyscyplinę w zakresie przestrzegania zasad DDM. Polska będzie mogła obniżyć podatek VAT na niektóre produkty nawet do zera. Takie wstępne porozumienie udało się wypracować w Brukseli podczas posiedzenia Rady Unii Europejskiej. Polska wnioskowała o możliwość wprowadzenia zerowego VAT-u na żywność, by w ten sposób walczyć z inflacją, która dotyka wszystkie unijne kraje. Polska kilkakrotnie w ostatnich miesiącach wnioskowała o zgodę na zerowy VAT na niektóre produkty żywnościowe. Zawsze odpowiedź Brukseli była negatywna. Teraz Komisja Europejska wydała zgodę na bardziej elastyczne podchodzenie do stawek podatkowych. Jest to sukces, ponieważ państwo członkowskie może obniżyć w sytuacjach nadzwyczajnych, zwłaszcza presji inflacyjnej, pośrednie opodatkowanie żywności. Bruksela zgodziła się także na stosowanie obniżonych stawek podatkowych na rozwiązania cyfrowe, których ma być w unijnej gospodarce coraz więcej, by w ten sposób zwiększać konkurencyjność. Rozmowy o tym trwają właśnie w Katowicach na pierwszym w Polsce cyfrowym forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wasza fizyczna obecność w Katowicach, ale również uczestnictwo w tym spotkaniu w formie online spowodowana obecną sytuacją pandemiczną doskonale ilustruje wagę przestrzeni cyfrowej w dzisiejszych czasach wraz z jej wyzwaniami dla nas wszystkich. Te cyberwyzwania to m.in. rosnąca przestępczość w wirtualnym świecie. Hakerzy, za którymi niejednokrotnie stoją służby obcych państw, coraz częściej biorą na cel ataku administrację państwową. Dlatego prezydent Andrzej Duda podpisał właśnie ustawę, która pozwoli lepiej wynagradzać cyberekspertów pracujących dla państwa. To jest taka ustawa, która daje nam po raz pierwszy możliwość konkurowania z rynkiem prywatnym, jeśli chodzi o wynagrodzenia ekspertów w dziedzinie cyberbezpieczeńśtwa. Dzięki temu Polska stanie się bardziej atrakcyjna dla najlepszych informatyków świata. Rozmowy o atrakcyjności Polski trwają także w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie miał miejsce Dzień Polski na światowym EXPO. Dubaj jest taki miejscem do handlu na całą Afrykę i cały region arabski, mamy nadzieję, że to forum pozwoli nam tę współpracę rozwinąć. Miejscem rozmów o ważnych wydarzeniach dla polskiej gospodarki jest także Rada Dialogu Społecznego. Prezydent Andrzej Duda zaprosił właśnie do niej kolejnych ekspertów gospodarczych. Orlen w 2029 roku będzie miał małą elektrownię jądrową. Polski Koncern Naftowy i chemiczna spółka Synthos podpisały umowę inwestycyjną, która pozwoli rozwijać technologie nuklearne. Partnerem została amerykańsko-japońska grupa GE Hitachi. Elektrownia atomowa kojarzy się z ogromnym kompleksem i wielką mocą wytwórczą. Ale jądrowe technologie miniaturyzują się i wkrótce będą dostępne nie tylko dla krajowych producentów energii, ale i zakładów przemysłowych czy miast. Właśnie taką małą elektrownię atomową chce mieć Orlen. Będzie nam gwarantowała nie tylko inwestycje w technologię nuklearną dla potrzeb koncernu, ale szerzej, dla potrzeby naszego kraju. Reaktor, który Orlen chce zbudować wspólnie z chemicznym Synthosem, będzie dostarczał energię elektryczną i ciepło nie tylko do zakładów obu spółek, ale także do innych firm i miast. Moc 300 megawatów wystarczy, by zapewnić zasilanie 150-tysięcznego miasta. Ta decyzja jest korzystna dla Orlenu, dla konkurencyjności polskiej gospodarki, dla polskiego środowiska, ale też dla przyszłości polskich rodzin. Tzw. atom nie emituje dwutlenku węgla, ani gazów cieplarnianych. Amerykańsko-japońska firma GE Hitachi deklaruje, że połowa wydatków związanych z budową małego reaktora może zostać w Polsce. Małe reaktory atomowe idealnie nadają się do zastąpienia węgla. Dają czystą energię i tworzą wiele dobrze płatnych miejsc pracy. Nad budową małej elektrowni jądrowej, obok Orlenu, pracuje też KGHM. Plany skarbowych spółek uzupełniają rządowy projekt budowy dużej elektrowni atomowej. Innym ważnym paliwem w zielonej gospodarce ma być wodór. O możliwościach jego wykorzystania informuje opublikowany właśnie raport. Polska jest dzisiaj trzecim w UE i piątym na świecie producentem wodoru. To medalowe miejsce zobowiązuje nas, aby uczestniczyć w tym wyścigu i zachować je, przechodząc na technologie nisko- i zeroemisyjne. A to jest kluczowe, bo unijna polityka klimatyczna winduje ceny energii w Europie. Ceny praw do emisji dwutlenku węgla osiągnęły dziś 85 euro za tonę, choć rok temu wynosiły około 24 euro. Jednocześnie hurtowe ceny energii elektrycznej osiągają zawrotne poziomy. Za megawatogodzinę trzeba było płacić już nawet 1000 zł, choć w poprzednich latach ceny zwykle mieściły się w przedziale od 150 do 300 zł. Ja jestem spokojna, że po roku 2019 polski prąd zdrożeje dla odbiorców. "Nie zdrożeje", pani premier. Ja jestem spokojna, że polski prąd nie zdrożeje dla odbiorców. W większości europejskich państw jest jeszcze drożej niż w Polsce. Emisja CO2 musi mieć swoją cenę. Cenę, która skłoni producentów, konsumentów i wynalazców do wyboru czystych technologii. Oczywiście Europa nie miałaby tego problemu, gdyby Bruksela nie poszła w kierunku polityki niemieckiej. A Niemcy z powodów czysto ideologicznych - to nie ma żadnego uzasadnienia biznesowego ani ekologicznego - w pierwszej kolejności zamykają swoje elektrownie atomowe. Kraje Europy jednocześnie przygotowują obywateli na blackout, czyli długotrwałe przerwy w dostawach energii. To film instruktażowy z Austrii, jak przygotować się na taką sytuację. A to wpis polskiego Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które zapewnia, że to akcja edukacyjna i prewencyjna. Jednak wczoraj w polskim systemie energetycznym nie było wymaganego poziomu rezerw mocy. Jaki był powód? Niska generacja ze źródeł odnawialnych spowodowana warunkami atmosferycznymi, a także postoje remontowe i awaryjne w polskich elektrowniach. Polska była zmuszona kupić energię od 4 innych krajów, m.in. ze Szwecji, która w tym celu uruchomiła rezerwową elektrownię na bardzo zanieczyszczający powietrze olej opałowy. Kryzys pokazuje też, jak ryzykownym, by nie rzec - utopijnym, jest program ogłoszony przez Fransa Timmermansa, czyli Fit for 55. To, co obecnie dzieje się w europejskiej energetyce, może być jedynie wstępem do prawdziwych problemów, które wywoła dalsze zaostrzenie polityki klimatycznej. Wielki skandal korupcyjny z udziałem polityków partii Donalda Tuska. Dziś 80. rocznica ataku na Pearl Harbour. Straż Graniczna poinformowała dziś o kolejnych 116 próbach Stawką tej rozmowy może być integralność Ukrainy. Prezydent USA Joe Biden i prezydent Rosji Władimir Putin rozmawiali online o rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Rosja gromadzi żołnierzy i sprzęt - i stawia warunki nie do przyjęcia. Chodzi m.in. o nierozszerzanie NATO na wschód. Polityczna gra w rosyjską ruletkę, której stawką jest integralność Ukrainy. Wideorozmowa amerykańskiego i rosyjskiego prezydenta. Jeśli Joe Biden nie przekonał Władimira Putina o porzuceniu planów ataku na Ukrainę, to na Wschodzie może dojść do rozlewu krwi. Kreml postawił warunki nie do przyjęcia dla Zachodu. Pisemna deklaracja o nieprzyjmowaniu Ukrainy do NATO, nierozszerzanie Sojuszu na Wschód i wycofanie międzynarodowych wojsk spod granic z Rosją. Amerykanie przygotowują sankcje gospodarcze. To jest odpowiedni moment, żeby Rosja zatrzymała się, wycofała swoje siły zebrane na granicy. Właściwym rozwiązaniem są rozmowy dyplomatyczne. Na rosyjski szantaż potrzeba twardej odpowiedzi amerykańskiego prezydenta. Ostrzeżenie przed działaniami militarnymi. To jest dla nas najważniejsze, żeby w naszym regionie Europy nie akceptować siłowych rozwiązań. Pytanie, czy stać na to Bidena, który stawiał sobie za cel poprawę stosunków z Rosją. Przewidywalność relacji z Rosją i większa ich stabilność. Niestety to się raczej nie udaje, ale celem tej rozmowy z Putinem jest zapobiegnięcie konfliktowi, zapobiegnięcie tej inwazji. Polska w rozmowach z amerykańską administracją postawiła sprawę jasno: nie ma zgody na żadne ustępstwa wobec Putina. To jest kwestia opowiedzenia się za integralnością terytorialną, suwerennością Ukrainy. Zwłaszcza że Rosja gromadzi nie tylko wojska, ale i ciężki sprzęt przy granicy z Ukrainą. Szef ukraińskiego resortu obrony mówi, że widmo krwawej wojny jest całkiem możliwe. Sytuacja na Ukrainie jest na krawędzi wojny. Przygotowywana jest ofensywa po to, żeby kolejny raz uderzyć na Ukrainę i zagarnąć kolejne obszary. Kijów ma jeszcze nadzieję na uniknięcie konfliktu zbrojnego, ale przygotowuje się na najgorszy scenariusz. Tym bardziej, że wykonujący rozkazy Kremla białoruski dyktator Łukaszenka nie wahał się przeprowadzić hybrydowego ataku na Polskę, a niemiecka kanclerz Angela Merkel zadzwoniła do niego i, jak podkreślają rosyjskie media, wielokrotne zwracała się do dyktatora "panie prezydencie". Panie prezydencie. Sam fakt, że Łukaszenkę uwiarygadnia na arenie międzynarodowej, to jest jeden z tych skandali, które tę politykę niemiecką kompromitują. W geopolitycznej rozgrywce z Rosją nie można więcej popełniać takich błędów. Straż Graniczna poinformowała dziś o kolejnych 116 próbach nielegalnego przekroczenia polsko- białoruskiej granicy. Doszło też do kolejnych incydentów i ataków na polskich funkcjonariuszy. W prowokacjach brały udział białoruskie służby. To pierwsza partia 25 sztuk pojazdów dalekiego rozpoznania "Żmija". pojazdy lekkie typu "Żmija" będą naszym odwodem mobilnym, który będziemy wykorzystywać do zamykania luk oraz do patrolowania granicy państwowej na tych odcinkach, gdzie drożnia na to pozwala. Ze względu na trwający od kilku miesięcy kryzys na granicy pojazdy w pierwszej kolejności trafiły do żołnierzy z Żelaznej Dywizji. Samochody będą na co dzień wykorzystywane przez żołnierzy dowodzonych przez dowódcę 18. Dywizji Zmechanizowanej, którzy stoją na straży bezpieczeństwa granicy polsko-białoruskiej. To ważne wzmocnienie, bo choć sytuacja na granicy jest ostatnio spokojniejsza, to wciąż dochodzi do prób siłowego wkraczania do Polski. Ostatniej doby odnotowaliśmy na granicy 116 prób jej nielegalnego przekroczenia. Wydanych zostało 25 postanowień o opuszczeniu terytorium Polski. Te osoby zostały wpisane do baz jako osoby mające zakaz wjazdu na teren strefy Schengen. Na odcinku chronionym przez placówkę straży granicznej w Czeremsze dwukrotnie - w nocy i nad ranem - grupy ok. 30 osób przy aktywnym wsparciu białoruskich służb próbowały wtargnąć do Polski. Niszczenie zabezpieczeń granicy, cięcie drutu, oślepianie laserami - to są takie najczęstsze sytuacje, z którymi się borykamy. Białoruskie służby stają się coraz bardziej zuchwałe i prowokują. Mieliśmy taką prowokację ze strony służb białoruskich. Kiedy żołnierze próbowali naprawić zniszczone ogrodzenia, zabezpieczenia techniczne, to 4 osoby ubrane w mundury białoruskie rzucały kamieniami w naszych żołnierzy. Trudna sytuacja na polsko-białoruskiej granicy nie zwalnia naszych funkcjonariuszy ze wcześniejszych zobowiązań. 20 funkcjonariuszy polskiej straży granicznej wspiera macedońską policję w zapobieganiu nielegalnej migracji na granicy z Grecją. Koncert "Murem za polskim mundurem" będący hołdem dla polskich żołnierzy i funkcjonariuszy broniących granicy obejrzało 3,5 miliona osób. Wydarzenie zachwyciło nie tylko telewidzów, ale i mundurowych, którzy szczególnie teraz potrzebują naszego wsparcia. Jednak niektórzy politycy opozycji wspólnie z pracownikami niektórych mediów postanowili zaatakować samą ideę koncertu. My, Pierwsza Brygada, strzelecka gromada. Niezwykły koncert "Murem za polskim mundurem" zachwycił miliony przed telewizorami. Oglądałam ten koncert. Bardzo podobał mi się skład repertuarów. Oczywiście, że oglądałam. Piękny koncert, naprawdę. Był piękny i wzruszający. Zawsze oderwanie od tej całej służby i tego, co się dzieje na granicy, tak że fajna akcja. W trakcie widowiska widzowie wysłali setki SMS-ów z podziękowaniami dla naszych służb. Wiadomości były wyświetlane na specjalnym pasku podczas transmisji. Jesteście wspaniali. Jesteście bohaterami. Zdrowia, cierpliwości, wytrwałości. Jesteśmy z wami! Wydarzenie śledzili także ci, dla których było ono zorganizowane: polscy bohaterowie, którzy dzień i noc strzegą polskiej granicy i odpierają ataki ze wschodu. Koncert był aktem solidarności, wsparcia dla naszych żołnierzy i funkcjonariuszy, tak potrzebnym w momencie, kiedy Łukaszenka chce, aby nasi mundurowi stracili zaufanie poparcie Polaków. Koncert był dla nas potrzebny i niezbędny, bo uwierzyliśmy po tym koncercie w sens swojej pracy. Fabryka hejtu, która się wylała nam wszystkim w rodzinach, w domach... A ten koncert pokazał, że nie zostaliśmy z tym sami. Mimo to koncert postanowili zaatakować politycy opozycji. Niektórzy z nich wcześniej atakowali także polskich bohaterów na granicy. - Oglądałam fragmenty. - Fragmenty? Przełączałam, nie byłam w stanie wytrzymać, tak się zwijałam ze śmiechu, że nie byłam w stanie wytrzymać, dostałam jakiegoś głębokiego kaszlu. Z powodu histerycznego śmiechu podczas oglądania. Do ataku na wydarzenie współzorganizowane przez TVP dołączyły niektóre media sympatyzujące z opozycją. Często posługując się argumentami propagandy białoruskiej. Wcześniej te same osoby albo te same media propagowały materiały, gdzie polscy mundurowi byli wyzywani od zbirów, psów, śmieci czy morderców.. Mordercy w polskich mundurach. Pseudoelity, które atakują koncert w hołdzie dla polskich bohaterów oraz polski mundur, choć głośne, są marginesem w polskim społeczeństwie. Potwierdza to sondaż przeprowadzony przez Instytut Badań Pollster, w którym aż 84% ankietowanych dobrze ocenia pracę żołnierzy, policjantów i strażników granicznych na granicy polsko-białoruskiej. Działania żołnierzy na granicy jest bardzo dobrze popierana przez lokalną społeczność. Świadczą o tym wszelkiego rodzaju podarunki, czy rysunki od dzieci i młodzieży. Oczywiście jesteśmy wdzięczni za wszelkie słowa otuchy, za okazywaną nam życzliwość. Niestety niektórzy zamiast wpierać polski mundur, wspierają świadomie bądź nie reżim Łukaszenki. Jest gigantyczny skandal na szczytach unijnych władz, są zamieszani w to politycy Europejskiej Partii Ludowej, i jest milczenie szefa tej partii, Donalda Tuska. Wyjaśnień z jego strony, a także od Komisji Europejskiej, żądają europosłowie PiS. Chodzi o to, by ujawniona przez dziennikarzy francuskiego dziennika "Liberation" afera nie została zamieciona pod dywan. Współautor serii artykułów we francuskim "Liberation" w programie "Rock Rachoń" w TVP World mówi wprost: skala i rozmiar skandalu z udziałem czołowych postaci brukselskich elit wymaga natychmiastowych decyzji Komisji Europejskiej. Sędziowie Trybunału Sprawiedliwości odpowiedzialni za ten skandal, jak również komisarz Johannes Hahn powinni podać się do dymisji. W aferze pojawiają się m.in. były szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, komisarz ds. budżetu i administracji Johannes Hahn, prezes i sędziowie Trybunału Sprawiedliwości UE. W tle bankiety i polowania m.in. w tej francuskiej posiadłości fundowane przez lobbystów, do tego opłacane z pieniędzy podatników fikcyjne faktury i mieszkania w Luksemburgu, wyłudzenia i zwykłe oszustwa finansowe. Problemem jest to, że to dotyczy liderów UE, czyli instytucji, która ma stać na straży interesów wspólnoty, wspólnoty państw europejskich, a okazuje się, że nie stoi. Jak wynika z dziennikarskiego śledztwa - klika składająca się z najwyższych urzędników Unii Europejskiej, powiązana wieloletnimi relacjami rodzinno-towarzyskimi, stworzyła układ, w którym dochodziło do defraudacji, korupcji i handlu wpływami. I to w kluczowych instytucjach Unii: Komisji Europejskiej, Europejskim Trybunale Obrachunkowym czy Trybunale Sprawiedliwości, tym samym, który wyrokuje w sprawie praworządności w Polsce. Próbuje się wmówić Polakom i innym obywatelom UE, że mamy do czynienia z jakąś instytucją sądową, która w sposób niezawisły i bezstronny feruje wyroki, podczas gdy okazuje się, że jest to grupa politycznych znajomków. Co więcej większość zamieszanych w aferę prominentów jest powiązana z Europejską Partią Ludową, której szefem jest Donald Tusk. W tym procederze jedni korzystali, inni tuszowali przestępstwa - piszą francuscy dziennikarze. Bohaterowie skandalu nabrali wody w usta, dlatego europoseł PiS Anna Fotyga zażądała wyjaśnień od Komisji Europejskiej. Od jak dawna znane są Komisji zarzuty przedstawione przez francuski dziennik, W cieniu kryje się też Donald Tusk, szef Europejskiej Partii Ludowej, do której - według dziennikarzy - należą skorumpowani politycy. Tusk na razie nie skomentował tych oskarżeń. Stąd list do Donalda Tuska skierowała eurodeputowana Anna Zalewska. Działania TSUE są działaniami hybrydowymi wymierzonymi przeciwko Polsce, a wymierzonymi przeciwko Polsce dlatego, że życzy sobie tego Komisja Europejska i najważniejsze kraje, w tym wiodąca Europejska Parta Ludowa. Dziś TSUE jest tylko polityczną przybudówką, takim prawnym, sądowym, zbrojnym ramieniem elit europejskich. Elitom tym nie odpowiada ani silna i konkurencyjna gospodarka Polski, ani bogacące się społeczeństwo, co oznacza koniec z tanimi polskimi hydraulikami czy zbieraczami szparagów na Zachodzie. Nie odpowiada też Polska, która stoi na stanowisku Europy suwerennych państw i szacunku dla tradycji. W tej pustce duchowej właśnie chrześcijaństwo to ten fundament, do którego musimy powrócić, bo inaczej zawali się ta cała europejska budowla. Inny kurs przyjmuje Bruksela. Komisja Europejska przygotowała listę określeń, których należy unikać w komunikacji wewnętrznej. Do obraźliwych zaliczono m.in. zwroty: "pan", "pani", "homoseksualista", a także "Boże Narodzenie". W przeszłości wiele dyktatur usiłowało zrobić to samo, Napoleon, dyktatury nazistowska i komunistyczna. Jest to pewna moda, ale to się nie sprawdziło w historii. Nic nie wskazuje na to, by i tym razem miało być inaczej. Słowa "Tora! Tora! Tora!" wypowiedziane 80 lat temu przez dowódcę pierwszej grupy uderzeniowej oznaczały jedno: Amerykanie dali się całkowicie zaskoczyć przez japońskie lotnictwo w Pearl Harbor. Wydarzenia z 7 grudnia 1941 roku wstrząsnęły Stanami Zjednoczonymi. Oficjalne uroczystości rozpoczęły się o godzinie 7.55 czasu lokalnego, czyli o 18.55 czasu polskiego, od minuty ciszy. To właśnie o tej godzinied 80 lat temu pierwsze japońskie samoloty zaatakowały bazę w Pearl Harbor, zadając dotkliwy cios USA. Japończycy zaatakowali z zaskoczenia, w niedzielny poranek. W niecałe dwie godziny zatopili lub poważnie uszkodzili 18 okrętów i zniszczyli niemal 180 samolotów. Poległo ponad 2400 żołnierzy i cywili. Jednym z ocalonych jest starszy marynarz David Russel, który przyznał, że tamtych tragicznych obrazów nie zapomni już nigdy. Kiedy dotarłem do jednego z budynków, wszedłem do łazienki i tam pod ścianą leżeli oni, poparzeni marynarze. Strasznie współczułem tym facetom, ale nic nie mogłem zrobić. Jedyne, co przyszło mi do głowy, to odpaliłem im papierosa i pozwoliłem, by mogli sobie zapalić. Wiadomości z Hawajów wstrząsnęły Ameryką. Ówczesny prezydent Franklin Delano Roosevelt nazwał 7 grudnia dniem hańby i wypowiedział wojnę Japonii. USA zostały nagle i celowo zaatakowane przez marynarkę i siły powietrzne Cesarstwa Japonii. Trzy dni później Ameryka wypowiedziała wojnę Niemcom i Włochom. Co w konsekwencji zmieniło losy II wojny światowej i wpłynęło na losy naszego świata. Prezydent Joe Biden wraz z małżonką rano w Waszyngtonie złożył kwiaty pod pomnikiem II wojny światowej i ustanowił 7 grudnia narodowym dniem pamięci o Pearl Harbor. Dziś odwiedziny w Pearl Harbor mimo obostrzeń pandemicznych i ulewnego deszczu są obowiązkowym punktem zwiedzania dla wielu Amerykanów. Tu mogą dowiedzieć się, że w pierwszej depeszy o ofiarach wymieniono Roberta Niedźwieckiego, amerykańskiego żołnierza polskiego pochodzenia, czy usłyszeć historię o bohaterze z USS Utah. USS Utah został trafiony dwiema torpedami, co doprowadziło do poważnych uszkodzeń. Dowódca pozostał w maszynowni, starając utrzymać kotły parowe tak stabilnie, jak to możliwe, aby umożliwić swoim marynarzom opuszczenie okrętu. Utah zatonął w 12 minut, zabijając 58 mężczyzn. W 80. rocznicę ataku zakończyły się prace ekshumacyjne w zbiorowej mogile marynarzy z USS Oklahoma. Dzięki nowoczesnym technologiom z około 400 ofiar swoje nazwiska odzyskało 355 poległych żołnierzy. Uroczystości zakończą się późnym popołudniem paradą, która przejdzie ulicami Honolulu pod hasłem "Pamiętamy naszą przeszłość, celebrujemy naszą przyszłość". Kolejne utracone w trakcie II wojny światowej dzieło sztuki odnalezione. "Wiejska dziewczyna w żółtej chuście" Leona Wyczółkowskiego wraca na Wawel. Tamten Kraków był pełen bogactwa, również tego kulturalnego. To właśnie tu, na Zamku Królewskim na Wawelu, do wybuchu II wojny światowej przechowywany był pastel Leona Wyczółkowskiego. Zaginął podczas okupacji. To wielkie święto dla Zamku Królewskiego na Wawelu. Każdy obraz, który wraca na wzgórze, do naszej kolekcji, jest traktowany przez nas jako praca wyjątkowa. Pastel "Wiejska dziewczyna w żółtej chuście" Wyczółkowski namalował w 1900 roku. Artysta był zafascynowany barwnym, ludowym światem. Ten pastel w grudniu zeszłego roku, czyli całkiem niedawno, pojawił się na jednej z aukcji domu aukcyjnego w Warszawie, został zauważony natychmiast przez naszych pracowników. Dzięki systemowi informatycznemu, który lokalizuje pojawiające się w obiegu zaginione dzieła sztuki, eksperci z Ministerstwa Kultury mogli zatrzymać aukcję. Na Wawelu wciąż trwają poszukiwania 340 utraconych w trakcie II wojny światowej dóbr kultury. Zbieramy materiały archiwalne, zbieramy zdjęcia, zbieramy całą dokumentacje, która pomoże nam w przyszłości odnaleźć zaginione dzieła. W ostatnich latach do muzeów w całej Polsce wróciło ponad 500 dzieł sztuki zaginionych i zagrabionych w trakcie II wojny światowej. Dzięki stałemu monitoringowi krajowego, jak i zagranicznego rynku dzieł sztuki, kolejne mają szanse wrócić do Polski. Obecnie wydział ds. restytucji dóbr kultury prowadzi 80 spraw restytucyjnych w 11 krajach na świecie. M.in. prowadzimy działania na terenie USA, państw europejskich, ale też w tak egzotycznych państwach jak Tadżykistan czy Turkmenistan. Od nowego roku Wydział ds. Strat Wojennych w Ministerstwie Kultury zostanie przekształcony w samodzielny departament, co pozwoli jeszcze efektywniej poszukiwać zaginionych dzieł sztuki. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info. Na granicy polsko-białoruskiej nadal dochodzi do licznych incydentów z udziałem nielegalnych migrantów sterowanych przez reżim Łukaszenki. Dobry wieczór. Danuta Holecka. Zapraszam na Wiadomości. Sojusznicy wspierają Polskę w obronie przed hybrydowym atakiem. Wszyscy zgadzamy się, że nie chodzi tu tylko o granicę Polski, ale o granicę całej UE. Gigantyczna afera korupcyjna w partii Donalda Tuska. Czują się nietykalni. Uważają, że budżet europejski należy do nich. Najlepiej się ubierać tak, żeby wziąć wiele warstw. Zimowa aura piękna, ale niebezpieczna. Niestety dochodzi niejednokrotnie do nieszczęścia. Czeski rząd zatwierdził wniosek o wysłanie do Polski 150 żołnierzy, którzy mają wesprzeć Polaków w ochronie granicy z Białorusią. Po Estończykach służbę w Polsce rozpoczęli dzisiaj Brytyjczycy. W Kuźnicy żołnierzy odwiedził prezydent Andrzej Duda, który podkreślił, że ten kryzys wymaga solidarności i wspólnej strategii działania. Kolejna niespokojna noc na polskiej granicy. Do znudzenia powtarzany scenariusz: stroboskopy, obrzucanie polskich sił kamieniami i szturm na granicę. Od kilku tygodni służby białoruskie nie ukrywają się podczas pomagania w nielegalnym przekroczeniu granicy. Ci, którym uda się przedostać na polską stronę, trafiają do ośrodków, gdzie mogą składać wnioski o azyl. Wielu z nich ma pełną dokumentację podróży: wskazówki, opisy i informacje chociażby o godzinach zmian polskich wartowników. Te zapiski miały na celu instruowanie migrantów, jak działać w regionie bezpośrednio przylegającym do granicy z Polską, jakie akcje podejmować, żeby wdarcie się na teren Polski było skuteczne. W Kuźnicy żołnierzy, policjantów i strażników granicznych odwiedził prezydent Andrzej Duda, który wziął udział w spotkaniu z dowódcami działań na tym odcinku. To jest taki solidarny trud służb i wojska po to, żeby ta granica była strzeżona i żebyśmy mogli realizować nasze zobowiązania, także jako członek UE. Zobowiązania chociażby wobec naszych słabszych partnerów, którzy potrzebują ochrony przed potencjalnym atakiem. Istotę tej współpracy na wielu płaszczyznach podkreślał dziś w Warszawie szef łotewskiej dyplomacji. Jesteśmy wdzięczni Polsce za ich wkład w batalionową grupę bojową NATO na Łotwie, a także za patrolowanie naszego nieba. Z drugiej strony w obecnej sytuacji niezbędna jest współpraca na każdym możliwym szczeblu, również wywiadowczym. Wymienialiśmy informacje na temat aktualnej sytuacji na granicy, jest ona nadal daleka od stabilnej, wymaga czujności, mobilizacji, stałej wymiany informacji i wsparcia. Wsparciem bez wątpienia będzie zapora, której budowa w zasadzie już ruszyła, ale jak podkreślają nasi partnerzy, podobne, finansowane przez całą Wspólnotę powinny stanąć w całej Europie. Uważam, że budowa fizycznych zapór powinna być finansowana ze środków unijnych. I nie tylko tam, gdzie jest dzisiaj problem, ale na wszystkich zewnętrznych granicach Unii. Na razie zabezpieczenie granicy to oczy i uszy żołnierzy i strażników granicznych. Do Polaków dołączyli już Estończycy i Brytyjczycy. Czeski rząd zatwierdził wysłanie do Polski 150 żołnierzy, w tym saperów, W Białymstoku pod patronatem pary prezydenckiej odbył się charytatywny koncert na rzecz chorych dzieci funkcjonariuszy podlaskiego oddziału Straży Granicznej. Ten koncert jest dowodem na to, że ludzka solidarność ma niezwykłą moc. Pomaga nam przezwyciężyć najtrudniejsze przeciwności losu. Ministerstwo Obrony Narodowej podpisało umowę na zakup 300 cougarów, amerykańskich wojskowych pojazdów opancerzonych o zwiększonej odporności na miny i ataki z zasadzki. Ten amerykański transporter ma specjalną konstrukcję kadłuba. Podwozie uformowane jest w kształcie litery V i jest silnie opancerzone. Takie pojazdy były wykorzystywane przez siły zbrojne USA m.in. w Iraku oraz przez polskich żołnierzy w Afganistanie. Teraz cougary wzmocnią ochronę polskiej granicy z Białorusią. Kontrakt obejmujący także pakiet logistyczny i szkoleniowy opiewa na blisko 28 mln dolarów. Pojazdy trafią do Wojska Polskiego już w pierwszym kwartale przyszłego roku. To była szansa na powstrzymanie imperialnych zapędów Rosji i uratowanie Ukrainy przed rosyjską inwazją. Ale na razie jedynym skutkiem rozmowy Joe Bidena z Władimirem Putinem jest wycofanie się Ameryki z sankcji na gazociąg Nord Stream 2. Po dwugodzinnej wideorozmowie Biały Dom zapewnia, że Joe Biden ostrzegł Władimira Putina przed konsekwencjami rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Amerykanie wraz z europejskimi partnerami nałożą silne sankcje gospodarcze, dostarczymy sprzęt wojskowy na Ukrainę i wzmocnimy wschodnią flankę NATO. W tym kontekście przywołani zostali amerykańscy sojusznicy w regionie. Nasi sojusznicy w regionie Morza Bałtyckiego: Rumunia, Polska i inne kraje. Ale Polska nie zgadza się na narażanie integralności Ukrainy. Wobec agresywnej postawy Rosji i Białorusi konieczne jest utrzymanie jedności całego Sojuszu. Rosja stawia warunki nie do przyjęcia. Pisemne zapewnienie o nieprzyjmowaniu Ukrainy do NATO, nierozszerzanie Sojuszu na wschód i wycofanie międzynarodowych wojsk spod granic z Rosją, co miałoby się wiązać z osłabieniem flanki wschodniej. Joe Biden zgodził się na rozmowy grup roboczych, co już zostało odczytane jako uległość wobec Kremla. Moskwa wykorzystuje każdą słabość administracji Joe Bidena. Administracja Joe Bidena jest w stosunku do Rosji za miękka. To było widać wyraźnie. Sam amerykański przywódca, pytany przez korespondenta Polskiego Radia o przebieg rozmowy z Putinem, jest zadowolony. Byłem uprzejmy, ale postawiłem sprawę jasno, że atak na Ukrainę spotka się z poważnymi konsekwencjami. Tak poważnymi, jakich dotąd nie widziano. To Putin miał się wycofać, a krok wstecz zrobił Joe Biden. Tuż po rozmowie amerykański Kongres usunął z budżetu sankcje wobec Nord Stream 2. Celem jest zawsze deeskalacja sytuacji, tylko problem jest taki, że tej deeskalacji nie ma. Kreml już wie, że przez eskalację może różne rzeczy osiągnąć. Kreml cały czas gromadzi nie tylko żołnierzy, ale i ciężki sprzęt przy granicy z Ukrainą. Widmo wojny wydaje się coraz bardziej realne. Ta katastrofa w polityce międzynarodowej to wina Joe Bidena. To konsekwencja kapitulacji Joe Bidena w sprawie Nord Stream 2. Rosyjska telewizja już snuje propagandowe plany o dominacji na Bałtyku, wykorzystując słabość amerykańskiej administracji. Amerykanie zamiast wykorzystywać to, że ciągle mają znaczącą przewagę nad Rosją, ustawiają się nie tylko w pozycji równorzędnej, ale wręcz petenta. Amerykanie poważnie biorą pod uwagę rozlew krwi na Ukrainie i oficjalnie przyznają, że szykują się do możliwej ewakuacji swoich obywateli z terytorium Ukrainy. Wojsko przygotowuje niezbędne plany na wypadek różnych scenariuszy po to, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom USA. Jak realne jest rosyjskie zagrożenie, pokazał choćby hybrydowy atak wykonującego rozkazy z Kremla białoruskiego dyktatora Łukaszenki na Polskę. Polska i Łotwa jako sąsiedzi mają podobne spojrzenia na zagrożenia w naszym regionie. Wiemy, jak są one poważne. Musimy działać razem i wysłać jasny komunikat, że będziemy bronić naszego bezpieczeństwa. Nie ma zgody państw naszego regionu na jakiekolwiek ustępstwa wobec Władimira Putina. Zagrożenie rosyjską agresją to pierwsze wyzwanie, z jakim musi się zmierzyć Olaf Scholz, który po 16 latach zastąpił Angelę Merkel na stanowisku kanclerza Niemiec. Dziś polityk złożył przysięgę w Bundestagu. Scholz jest politykiem Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Ugrupowanie, które w wyborach do Bundestagu zajęło 1. miejsce, tworzy rząd w koalicji z Zielonymi i Wolną Partią Demokratyczną FDP. W niedzielę nowy kanclerz Niemiec odwiedzi Warszawę. W Polsce w ciągu minionej doby zarejestrowano 28 542 zakażenia koronawirusem. Zmarło blisko 600 osób. Wciąż niepokoi wysoka liczba zgonów z powodu COVID-19. Dlatego lekarze nieustannie apelują o szczepienia. W związku z pogarszającą się sytuacją epidemiczną i rozprzestrzenianiem się na świecie nowego wariantu koronawirusa od 15 grudnia będą obowiązywały zaostrzone zasady sanitarne. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało także czasowy powrót do nauki zdalnej. Stopy procentowe znów w górę. Rada Polityki Pieniężnej przy NBP podniosła główną stopę o pół punktu procentowego. To już trzeci taki ruch w ciągu 3 miesięcy. Bankowi centralnemu chodzi o to, by nie dopuścić do utrwalenia się inflacji. Od jutra stopy procentowe wzrosną o pół punktu procentowego, co oznacza, że główna z nich będzie wynosiła 1,75%. Jeszcze 3 miesiące temu koszt pieniądza w Polsce był najniższy w historii, ale teraz, po serii 3 podwyżek, jest już nieco wyższy niż przed pandemią. Wzrost stóp procentowych zwiększa skłonność do oszczędzania, a jednocześnie zmniejsza skłonność do większych wydatków z wykorzystaniem kredytów. To powinno stłumić inflację w horyzoncie kilku kwartałów. To mechanizm przekładania się wysokości stóp procentowych na gospodarkę. Gdy idą one w górę, kredyt staje się droższy, a poprawia się rentowność lokat. To zmniejsza chęć klientów i firm do wydawania pieniędzy, a mniejszy popyt to zgodnie z podstawowym prawem ekonomii mniejsza presja cenowa. Tyle teorii. W praktyce tylko część obecnego wzrostu cen to wynik apetytu na zakupy polskich klientów. Za przyspieszenie inflacji w Polsce odpowiadają przede wszystkim problemy z dostawami towarów na całym świecie i wystrzał cen surowców energetycznych, na które bank centralny nie ma wpływu. Jakby tego było mało w Europie, ceny energii windują koszty unijnych praw do emisji CO2. Zielona inflacja spowodowana jest przez politykę klimatyczną UE i Europejskiej Partii Ludowej Donalda Tuska. Głównym czynnikiem wzrostu cen energii i ciepła jest tzw. parapodatek CO2, emisje do uprawnień CO2, które od czasów Donalda Tuska, od 2014 roku, wzrosły o ponad 1300%. Chodzi o wzrost z 6 do 90 euro za tonę. Tyle prawa do emisji CO2 kosztowały dzisiaj. Ten wzrost już przekracza racjonalność tego instrumentu. To nie jedyny przykład nieudanego majstrowania Unii przy gospodarce. Inny to waluta euro. Inflacja na Litwie i w Estonii jest wyraźnie wyższa niż w Polsce, Czechach czy na Węgrzech, ale stopy procentowe wynoszą tam zero. Wilno i Tallin nie mogą ich podnieść, bo decyzje w sprawie polityki monetarnej podejmują we Frankfurcie przedstawiciele dużych państw strefy euro. Posiadanie waluty euro nie chroni przed wzrostem inflacji, a dodatkowo związałoby naszą gospodarkę na sztywno z walutą, której nie jesteśmy w stanie w 100% kontrolować. Polska z własną polityką monetarną radzi sobie imponująco, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy. Agencja ratingowa Fitch podniosła prognozę wzrostu PKB Polski w tym roku z 5,7% do 6,4%. "Polska nie będzie wysypiskiem Europy" - mówi wiceminister sprawiedliwości i zapowiada surowsze kary dla tych, którzy niszczą środowisko. Przygotowana nowelizacja mocno uderzy w mafie śmieciowe i tych, którzy zaśmiecają lasy. Farby, zużyte oleje, rozpuszczalniki. Takie niebezpieczne odpady zalegają na prywatnej działce w Spytkowicach w Małopolsce. To jedno z kilkunastu miejsc wynajętych przez śmieciową mafię. Jak te beczki się rozszczelnią, to będzie zatrucie gruntów i wód. Chcemy, żeby to szybko zniknęło stąd, żebyśmy żyli bezpiecznie my i nasze dzieci. W listopadzie ruszył proces, w którym oskarżonych jest 30 osób. O działanie w grupie przestępczej i narażanie ludzkiego życia. Gang porzucił ponad 4000 ton odpadów w 5 województwach. Po dwóch miesiącach właściciel odkrył, że zostało zwiezionych tutaj kilkaset beczek z różnymi odpadami. Rząd wypowiada wojnę takim przestępcom środowiskowym. Zaostrzamy podwójnie kary pozbawienia wolności za takie przestępstwa. Dziś jest do lat 5, będzie do lat 10. Surowsze kary spotkają też tych, którzy wwożą do naszego kraju nielegalne i niebezpieczne odpady, i tych, którzy je nielegalnie składują. Nowe przepisy ułatwią egzekwowanie kar i odciążą samorządy, które teraz płacą miliony za usunięcie odpadów. Ci, którzy tak jak tu postanowili części samochodowe wyrzucić do lasu, teraz zamiast 500 zł kary zapłacą 5000 zł. Powinni 20 lat w czynie społecznym to odpracować, bo lasy nie są wysypiskiem śmieci. Przestępcy środowiskowi z dużych firm przez ostatnie 10 lat zapłacili z tytułu nawiązek na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska 1 mln zł. W 2014 roku było to 1500 zł. To jest śmiech na sali. Czas skończyć z tą patologią. I my to robimy. Ta nawiązka będzie gigantyczna, bo aż do 10 mln zł. Stukrotnie większa niż obecnie. Ma to skutecznie odstraszyć trucicieli środowiska. Oglądają państwo Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Polityczny atak za próbę pomocy chorym. Gdzie się podziały historyczne tablice? Chociaż wybuch tej afery powinien zmieść z politycznego piedestału przedstawicieli najważniejszych unijnych instytucji, to solidarnie milczą brukselscy urzędnicy powiązani z nimi politycy Europejskiej Partii Ludowej i media głównego nurtu, które także powinny dążyć do jak najszybszego wyjaśnienia skandalu. Takich wyjaśnień żądają europosłowie PiS, bo skala systemowych wieloletnich nadużyć jest porażająca. Ustalenia poczytnego francuskiego dziennika "Liberation" przedstawicieli unijnych instytucji stawiają w fatalnym świetle. Autor dziennikarskiego śledztwa w rozmowie z TVP World mówi dobitnie: Johannes Hahn, przedstawiciele Komisji Europejskiej, oraz inni odpowiedzialni za sprawę, powinni podać się do dymisji. Bo to gigantyczny skandal na szczytach unijnej władzy. Z artykułu wynika, że politycy, urzędnicy i sędziowie Trybunału Sprawiedliwości oraz Trybunału Obrachunkowego generowali fikcyjne koszty, wyłudzali pieniądze z unijnego budżetu i handlowali wpływami. Widać, że fundamenty tej organizacji międzynarodowej są przegniłe, widać brudną wspólnotę pomiędzy sędziami, politykami i pomiędzy różnymi rządami różnych krajów, które próbowały tuszować tę aferę. To kółko wzajemnej adoracji ściśle połączone wspólnymi brudnymi interesami. W korupcyjno-finansowej sieci są ważni brukselscy urzędnicy, sędziowie i politycy Europejskiej Partii Ludowej, największej siły Parlamencie Europejskim, której szefem jest Donald Tusk. Czują się nietykalni, uważają, że budżet europejski należy do nich, że to oni powinni określać zasady i że te zasady są dla innych, a nie dla nich. Że oni nie muszą przestrzegać tych zasad. Przykład podaje europosłanka Anna Zalewska. Tak wygląda niezależność sędziowska według eurokratów. Właśnie Rosario Silva de Lapuerta jednoosobowo nakazała Polsce zamknąć kopalnię w Turowie. Kiedy polski rząd odmówił, sędzia znów jednoosobowo nałożyła na Polaków karę pół miliona euro dziennie. Eurokraci próbują szantażować finansowo polski rząd także za rzekomy brak praworządności, choć brukselskie elity zamieszane są w gigantyczny skandal korupcyjny. Jednym z negatywnych bohaterów afery jest prezes Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, Klaus-Heiner Lehne, który według dziennikarzy miał defraudować publiczne środki. To nie tylko były poseł niemieckiej CDU, ale wciąż honorowy szef CDU w Duesseldorfie. To ludzie, którzy naprawdę mają duży wpływ na to, jakie decyzje są podejmowane w UE. Dlatego autor artykułu o korupcji w Unii stwierdza: to państwo w państwie kontrolowane przez niemiecką CDU/CSU. Dlatego te powiązania trzeba wyjaśnić. Mogą naruszać, jeśli okazałyby się te doniesienia prawdziwe, interesy budżetowe UE, z drugiej podważają zaufanie do UE. Na pewno nie jest to sytuacja, która buduje zaufanie do UE. Ujawniona afera powinna wywołać w Brukseli polityczne trzęsienie ziemi, ale mainstreamowe media milczą na ten temat. Głosu w tej sprawie jak dotąd nie zabrał także Donald Tusk, szef Europejskiej Partii Ludowej. Zdaniem komentatorów nie jest możliwe, żeby wcześniej nie wiedział o tym, co robią wpływowi politycy jego partii. Do podejrzanych kontaktów jego partyjnych koleżanek i kolegów z sędziami i lobbystami miało dochodzić m.in. w tym francuskim zamku. Według gazety wspólne obiady, polowania i bankiety, na których spotykali się dokonujący nadużyć politycy i mający je osłaniać sędziowie były finansowane przez lobbystów. Wiceminister sportu Łukasz Mejza broni się przed atakami medialnymi i zapowiada kroki prawne wobec osób naruszających jego imię. Chodzi o nagonkę medialną na wiceministra w związku z jego działalnością, zanim objął stanowisko w resorcie. Moją jedyną intencją jest pomaganie. To przyjaciel wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Gdy Łukasz Guzowski zachorował na rzadką chorobę, zebrał pieniądze i skorzystał z eksperymentalnego, niesprawdzonego leczenia za granicą. Gdy zobaczył u siebie poprawę, zwrócił się do Łukasza Mejzy z propozycją pomagania innym w ten sposób. Ja sam nic nie zrobię, ale Łukasz ma wielu przyjaciół, których ja nazywam wolontariuszami, którzy mi mogą pomóc. Początkowo Łukasz Mejza zgodził się na współpracę. Gdy pojawiły się wątpliwości natury medycznej i moralnej, postanowił zrezygnować z tej formy pomocy innym. Projekt nie został uruchomiony. Na dobrą sprawę tej działalności nie rozpoczęliśmy. Nie wzięliśmy od nikogo ani złotówki. Pomimo tego właśnie z powodu próby pomocy nieuleczalnie chorym opozycja oraz wspierające ją media ostro atakują ministra Mejzę. Preludium było głosowanie, w którym wsparłem nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, którą część opozycji nazwała Lex TVN. To może być też niestety motywacja niektórych mediów do ataku na mnie. Opozycja i niektóre media żądają, żeby Mejza zrzekł się mandatu posła. Do Sejmu trafił z list PSL. Ale teraz w głosowaniach popiera projekty Zjednoczonej Prawicy. Te same informacje nie przeszkadzały, kiedy poseł Mejza startował z PSL, kiedy był po drugiej stronie barykady, natomiast zaczęły przeszkadzać, kiedy okazało się, Gdyby Łukasz Mejza zrezygnował z mandatu poselskiego, jego miejsce zająłby poseł PSL, na co liczy opozycja. Posła Mejzę próbuje się gilotynować nie tylko bez wyroku sądowego, ale nawet bez dania mu możliwości zabrania głosu. To przypominało rodzaj polowania. Naprawdę opozycja bardzo liczy każdy głos, mając nadzieję na przejęcie władzy. Co ważne, Łukasz Mejza nie ma postawionych zarzutów. W żadnej sprawie nie jest ani oskarżony, ani podejrzany. Dlaczego poświęca mi się tyle czasu, atakując mnie medialnie, a nie poświęca się i nie wymaga dymisji od Tomasza Grodzkiego, w którego sprawie przesłuchano już 180 osób? To osoby, które zeznały, że Tomasz Grodzki jako lekarz przyjmował od nich pieniądze. Prokuratura chce postawić marszałkowi Senatu zarzuty korupcyjne, ale nie może, bo chroni go immunitet. Ja chciałem pomagać chorym ludziom w organizowaniu wyjazdów na terapie zagraniczne. A tutaj, z tego, co mówią świadkowie z imienia i nazwiska, mieliśmy do czynienia z uzależnianiem leczenia śmiertelnie chorych ludzi od przyjmowania łapówek. Sam Grodzki nie chce zrezygnować z immunitetu, a wniosku prokuratury o jego uchylenie nie poddał pod głosowanie już od ponad 260 dni. Zmarł Antoni Gucwiński, wieloletni dyrektor wrocławskiego zoo. Jego telewizyjny program "Z kamerą wśród zwierząt" oglądały miliony Polaków. Antoni Gucwiński był lekarzem weterynarii, zootechnikiem i dziennikarzem. Przez 40 lat pełnił funkcję dyrektora wrocławskiego zoo. W TVP wraz z żoną prowadził popularny program przyrodniczy "Z kamerą wśród zwierząt". Ukazało się ponad 750 odcinków. Antoni Gucwiński miał 89 lat. To było jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń w nowożytnych dziejach Polski. 40 lat temu komunistyczna władza wprowadziła w Polsce stan wojenny. Trwają przygotowania do upamiętnienia tamtych wydarzeń. Prezydent Andrzej Duda zachęca, by 13 grudnia zapalić w oknie "Światło Wolności". Ogólnopolska akcja aresztowań działaczy opozycyjnych, na ulicach czołgi, pojazdy opancerzone i wozy bojowe piechoty. O północy z 12 na 13 grudnia 1981 roku komunistyczna władza wprowadziła stan wojenny w całym kraju. Próba siłowego zniszczenia pięknych marzeń Solidarności. Była to osobista wojna gen. Jaruzelskiego z polskim narodem. Wojna, która pochłonęła wiele ofiar. Robotnicy, stoczniowcy i górnicy rozpoczęli strajki brutalnie pacyfikowane przez ZOMO. Znacząca część czołowych działaczy Solidarności i działaczy nieco niższego szczebla została internowana. Solidarność została jakby zdekapitowana, pozbawiona swojej głowy decyzyjnej. Najdłużej strajkowali górnicy w Kopalni "Piast", którzy przez 2 tygodnie przebywali 650 metrów pod ziemią. Od jutra w Kopalni Guido w Zabrzu będzie można przejść nową trasą upamiętniającą tamte wydarzenia. W wąskich korytarzach tysiąc kilkuset górników, którzy przełamują swoje obawy, swoje słabości. Nieprawdopodobne sceny: męstwo, determinacja, wola walki. Idź do domu i nie włócz się! Nie widzisz, co się dzieje? W związku ze zbliżającą się 40. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego TVP pokaże film "Babilon. Raport o stanie wojennym". W otwartej antenie, kilka dni po premierze kinowej. Emisja w najbliższą niedzielę o 20.15. Cieszę się, że ten film powstał. On jest przypomnieniem o tym, że musimy pamiętać, że 40 lat temu były na ulicach czołgi. Także 12 grudnia, po emisji filmu, zapraszamy na galę wręczenia "Paszportów Wolności", projektu zarządu TVP. Otrzymają je bohaterowie antykomunistycznego podziemia działający w latach 80. Bardzo wysoko oceniam tę ideę. To jest projekt bardzo na czasie. Po 40 latach przypomina ludzi, o których zapomnieliśmy. Nigdy nie było chwili zawahania, bo wiedziałem, że to, co robię, robię dla wszystkich ludzi, ale przede wszystkim dla mojej żony i moich dzieci. Chciałem, żeby te moje dzieci żyły w wolności. I żyją. Podziękować możemy wszyscy. 13 grudnia zapalmy w naszych oknach "Światło Wolności" dla bohaterów. Im zawdzięczamy to, że żyjemy dziś we własnym, demokratycznym, suwerennym państwie. Na znak tej pamięci 13 grudnia zapalmy "Światło Wolności" w oknach naszych domów. Niech jego płomień przypomni o ofiarach, o zwycięskiej walce ze zniewoleniem i odzyskaniu wolnej Polski. Nocne spotkanie w domu generała w rocznicę stanu wojennego, czyli według zapowiedzi autorów magazynu sekretna przyjaźń Adama Michnika z Wojciechem Jaruzelskim. To wszystko w "Magazynie Śledczym Anity Gargas" już jutro o 22.35 w Jedynce. Z jednej strony mówiono, że komunizm był zły, potem się okazało, że nie ma odpowiedzialnych. Adam Michnik go wynosił na wyżyny jako człowieka honoru. Dla mnie generał to polski patriota. Zawsze nim był. 700 tys. zł - tyle ma kosztować według władz Warszawy odnowienie tablic pamiątkowych, na których w ramach obywatelskiej akcji naklejono na słowo hitlerowcy napis "Niemcy". Niespełna 80 lat po zakończeniu II wojny światowej w miejscach, gdzie Niemcy dokonywali masowych egzekucji na mieszkańcach polskiej stolicy, wciąż widnieją tablice obarczające odpowiedzialnością za zbrodnie niewiadomego pochodzenia hitlerowców. To nie jacyś naziści, nie jacyś hitlerowcy, tylko Niemcy w czasie II wojny światowej mordowali, rozstrzeliwali. Dlatego 2 października, w rocznicę zakończenia powstania warszawskiego, 12 grup, w sumie ponad 30 osób, przeprowadziło akcję zmiany jednego słowa na ponad 100 tablicach w Warszawie. To, co się stało w Warszawie w czasie okupacji, to zrobili Niemcy, nikt inny. Tablic Tchorka, które przypominały, gdzie Niemcy mordowali Polaków, było 448. Obecnie pozostało ledwie ponad 150. Nie wiadomo, co się z nimi stało. Najwięcej zniknęło już po 1989 roku. Z tego, co słyszałem, zostały przemielone. Żaden konserwator zabytków się tym nie interesował. Warszawski ratusz w sprawie 300 tablic Tchorka, a więc także miejsc, w których ginęli masowo mieszkańcy stolicy, nie ma za wiele do powiedzenia. To głównie miało związek z inwestycjami. Nie jest to pytanie do nas, bo mamy tutaj do czynienia z historycznymi wydarzeniami. O historii nie zamierza zapominać Andrzej Gelberg, organizator akcji przypominającej prawdę. Nad jedną z tablic widnieje napis, prawdopodobnie potomka ofiary, przypominający, kto odpowiada za zbrodnie. Opozycjonista antykomunistyczny podkreśla, że przygotowania do zmiany kluczowego słowa trwały długo. Dobrano właściwą czcionkę i wielkość liter. Pracowało nad tym 3 wybitnych fachowców, inżynierów budowlanych, już dzisiaj na emeryturze, grafik. Niemcy są odpowiedzialni za wymordowanie 5 mln polskich obywateli. Zniszczyli polskie miasta i wsie. Nigdy nie rozliczyli się z tych zbrodni, a rozmywanie ich pozwala im unikać odpowiedzialności. To Niemcy przynieśli zagładę Europie w czasie II wojny światowej, to Niemcy są odpowiedzialni za Holocaust, to Niemcy są odpowiedzialni za mordy, za grabieże na narodzie polskim. Mimo to władze stolicy z Rafałem Trzaskowskim na czele, który wyśmiewa starania polskich władz o reparacje od Niemiec, chcą zażądać od uczestników akcji 700 tys. zł za odnowienie tablic pamiątkowych Tchorka. Zostały przez wandali potraktowane w sposób nieprawdopodobny. W ten sposób próbuje się przywrócić stary, fałszujący historię PRL-owski napis. Natomiast władze Warszawy nie planują odtworzenia zlikwidowanych tablic informujących o męczeństwie Polaków. Dlatego akcja przywracania prawdy nie zakończyła się. Sukcesem będzie to, że te 300 miejsc, które zniknęły z mapy Warszawy, zostaną odnalezione. I tam staną tablice z właściwym napisem, historyczną prawdą, że to zrobili Niemcy, Jest zimno, a będzie jeszcze zimniej. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia 1. stopnia dla północno-wschodniej części Polski przed silnym mrozem. Suwałki mocno na minusie... Według IMGW to dziś najchłodniejsze miasto w Polsce. I jak tu żyć? Dobra kurtka, dobra czapka, dobre rękawiczki i wygodne buty, żeby nie były śliskie. Są tacy u nas Suwalszczanie, że są zahartowani, no to dla nich, to grubo to nie trzeba się ubierać. Ale są zmarźlaki, no to oni potrzebują. Mroźno - mniej lub bardziej - jest w całym kraju. Ale raczej nie narzekamy. Codziennie robię trasę 10 km i jestem przyzwyczajony. Z tego wszystkiego aż zamarzły niektóre jeziora. WOPR, jak co roku, apeluje, by pod żadnym pozorem nie wchodzić na taflę jeziora. Ten lód jest w tej chwili bardzo cienki. Jeżeli ktoś chciałby go testować, to jest to bardzo niebezpieczne. Na pewno pod człowiekiem ten lód by się załamał. Zima w tym wydaniu zostanie z nami do weekendu. W czwartek będzie wkraczał front atmosferyczny od południowego zachodu. Będzie przynosił intensywne opady śniegu. Na południu spaść ma nawet do 15 cm białego puchu. W Zakopanem wszystko już gotowe, by w ten weekend otworzyć sezon narciarski. Najważniejsza zmiana, jaka wchodzi w tym sezonie, to obowiązek posiadania kasku do 16 roku życia. Uważać trzeba w wyższych partiach gór. Jeśli chodzi o ubranie, to najlepiej się ubierać tak, by wziąć wiele warstw.