Polityczne i medialne ataki na historyczny program obniżki podatków, na którym skorzysta ogromna większość Polek i Polaków. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30. Michał Adamczyk. Zapraszam na Wiadomości. Rosja aktywnie wspiera autorytarne władze w Kazachstanie i wzmacnia swoją pozycję w regionie. Kazachstan cały czas stara się utrzymywać tandem z Rosją. Destabilizacja w Kazachstanie dla Rosji jest skrajnie niekorzystna. Polski Ład wsparciem dla milionów Polaków. Druga strona też to dostrzegła Ma za zadanie dotrzeć do istoty naszego człowieczeństwa. Przełomowa misja kosmiczna wkroczyła w decydującą fazę. Zaczynamy od Kazachstanu, przez który po Nowym Roku przetoczyła się fala protestów, która zamieniła w zamieszki krwawo tłumione przez kazachskie władze. Zginęły co najmniej 164 osoby, w tym także dzieci. 2000 osób zostało rannych, a ponad 5000 zatrzymały służby. W Kirgistanie, blisko zamkniętej granicy z Kazachstanem, jest Marcin Tulicki. Czy w Kazachstanie wciąż dochodzi do starć? Różne źródła podają, że dochodzi do pojedynczych starć pomiędzy protestującymi i służbami. Ale nasz informator twierdzi, że w mieście Ałmaty nie ma już protestów, na ulicach jest wojsko i policja. Na obrzeżach miasta rosyjskie wojsko. Które przybyło tam na prośbę prezydenta Kazachstanu, tego samego, który wcześniej kazał strzelać do ludzi. Rosyjscy żołnierze i ciężki sprzęt w drodze do Kazachstanu. W dużej mierze do miasta Ałmaty. Tylko tutaj w krwawo tłumionych protestach zginęło ponad sto osób. Mężczyzna, z którym rozmawiamy, to mieszkaniec miasta Ałmaty. Opowiada, że życie tam powoli wraca do normy. Choć ślady walk widać niemal na każdym kroku. Wciąż zamknięte są granice. Kiedy mogą zostać otwarte? Pytamy dziennikarza pracującego dla telewizji w Kazachstanie. Oni muszą w pełni kontrolować sytuację i dopiero wtedy otworzą granicę. Biorąc pod uwagę to, co się dzieje, sądzę, że nie wcześniej niż za tydzień. Ludzie wyszli na ulice po drastycznych podwyżkach cen paliw. Władza kazała do nich strzelać, od samego początku nazywając protestujących "terrorystami". Metody rodem ze Związku Sowieckiego. Obecnie na terytorium Republiki Kazachstanu trwa operacja antyterrorystyczna. Będzie trwać do całkowitego zniszczenia terrorystów i przywrócenia porządku konstytucyjnego w Republice Kazachstanu. Prezydent Kazachstanu poprosił o interwencję sojuszników. Temu największemu, Rosji, w to graj. Rosyjskie wojsko w Kazachstanie to jasny sygnał dla całego świata. Od tej pory Kazachstan będzie się już bardziej dystansował od współpracy z strukturami zachodnimi, z USA, z UE. To też na rękę Władimirowi Putinowi, który bez mrugnięcia okiem wysłał żołnierzy do kraju, w którym sprzyjający mu prezydent kazał strzelać do ludzi. Wszystko wskazuje na to, że reżim w Kazachstanie skutecznie stłumił protesty, ale ludzie tej władzy nie zapomną tego nigdy. Władzy, która nazwała ich terrorystami, kazała do nich strzelać. Przy aprobacie Moskwy. Rosyjska delegacja jest już w Genewie. Jutro rozpoczynają się tam negocjacje z Amerykanami i NATO o deeskalacji sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej. Obok bezpieczeństwa Ukrainy w czasie rozmów z przedstawicielami OBWE poruszona też zostanie kwestia kryzysu migracyjnego na wschodniej flance. Na granicy z Białorusią znowu jest niespokojnie. W wyniku siłowej próby sforsowania granicy ranna została jedna z funkcjonariuszek polskiej straży granicznej. Doznała ona urazu głowy, ma złamany nos. Na miejscu zapewniono jej pomoc przedmedyczną, następnie zastępy pogotowia zabrały ją do szpitala. Każda taka akcja jest nadzorowana przez białoruskie służby. W wielu przypadkach w prowokacjach w ogóle nie uczestniczą migranci. Do Genewy na serię spotkań z przedstawicielami USA, NATO i OBWE przyleciała już rosyjska delegacja. Amerykanie nie mają wątpliwości, że nie ma szans na jakiekolwiek porozumienie. Nie wydaje mi się, żebyśmy zobaczyli jakikolwiek przełom. My wysłuchamy ich stanowiska, oni - naszego. Zobaczymy, czy jest jakaś płaszczyzna do postępu negocjacji. Amerykanie mają problem, bo do rozmów przystępują w atmosferze skandalu. Telewizja NBC ujawniła, że jedną z opcji, jaką miał zaoferować Biały Dom w zamian za deeskalację sytuacji, jest redukcja obecności wojsk amerykańskich na wschodniej flance NATO. Jeżeli prześledzimy wypowiedzi czołowych przedstawicieli administracji amerykańskiej w ostatnich tygodniach, a dodamy do tego te fake newsy, które są kolportowane na lewo i prawo, to trudno uznać, że jest to przypadkowa akcja. Amerykańska administracja utrzymuje, że te rewelacje są nieprawdziwe, ale kraje regionu z niepokojem będą śledzić przebieg negocjacji, tym bardziej że Rosja w kontekście wycofania swoich wojsk z granicy z Ukrainą może kolejny raz blefować. Dla Rosji przywrócić ten stan to kwestia kilkunastu godzin, a USA nie będą w stanie w kilkanaście godzin zorganizować takiego masowego przewożenia środków bojowych. Tuż przed szczytem trwa intensywna wymiana uprzejmości dyplomatycznych między Rosją a krajami NATO. Szef francuskiej dyplomacji podkreślił, że Europa musi uczestniczyć w negocjacjach dotyczących Ukrainy. Rosjanie właśnie poinformowali, że w trakcie spotkań nie będą rozmawiać na temat sytuacji w Kazachstanie, bo to "ich wewnętrzna sprawa". Omikron paraliżuje Europę. We Francji kolejna doba, kiedy odnotowano ponad 300 tys. nowych zakażeń. W Wielkiej Brytanii zaczyna brakować miejsc w szpitalach. W Polsce nowa odmiana jeszcze nie dominuje. Jutro w naszym kraju do szkół wracają uczniowie. Po ponad 3 tygodniach uczniowie jutro wrócą do nauki stacjonarnej. Cieszę się, że jutro wracam do szkoły, bo będę mogła spotkać się z koleżankami. W szkole wolę, bo jest kontakt i może lepiej wytłumaczyć. W szkołach tak jak poprzednio: DDM, czyli dystans, dezynfekcja, maseczka. Szkoły są przygotowane. W reżimie sanitarnym będziemy witać naszych kochanych uczniów. Powrót do placówek możliwy jest także dzięki m.in. szczepieniom najmłodszych. Preparat przyjęło ponad 250 tys. dzieci w wieku od 5 do 11 lat. Szczepienie na pewno pomoże przy fali kolejnej. Taka postawa pozwoli ochronić siebie i bliskich przed ciężkim przebiegiem choroby, która często zostawia po sobie w naszym organizmie trwały ślad. Szacujemy, że ok. 20% pacjentów ma powikłania po COVID. Najczęściej są to powikłania kardiologiczne i neurologiczne. Ostatniej doby w Polsce wykryto 11 006 nowych zakażeń. Dzisiaj mieliśmy 22 zgony osób, które zakaziły się koronawirusem, z tego 19 to były osoby niezaszczepione. To dobitnie pokazuje, jak ważne są szczepienia, jak one są skuteczne. Tym bardziej że coraz częściej w Polsce wykrywany jest omikron. Do tej pory w naszym kraju wykryto 162 przypadki zakażeń tą odmianą, która szaleje w Europie. Trzech Polaków, którzy od piątku byli poszukiwani w słowackich Tatrach, nie żyje. Ich ciała w Kotle pod Gerlachem znaleźli ratownicy Horskiej Zachrannej Sluzby. Pierwszy w tym roku długi weekend był też niezwykle pracowity dla polskich ratowników. 10 wypraw ratunkowych i 14 sprowadzonych osób. Tak w liczbach wyglądał tylko wczorajszy dyżur TOPR-u. O pomoc jak zwykle najczęściej prosili kompletnie nieprzygotowani turyści. Przyjeżdżają do Zakopanego, budzą się rano, patrzą: "Chodźmy w góry, ciekawe, co tam jest. A gdzie? A tam. No dobra, idziemy". A to najłatwiejsza droga, by wpaść w kłopoty. O tej porze roku na takie wyprawy powinni wyruszać wyłącznie doświadczeni, w dodatku odpowiednio wyposażeni ludzie. Specjalny strój, raki, latarka, zainstalowana aplikacja "Ratunek" to absolutne minimum. Nasze telefony na mrozie, mimo że mamy np. 50% baterii, mogą się wyłączyć. Miejmy ze sobą powerbanki. Coraz poważniejszym problemem jest też to, że poruszamy się po nieczynnych zimą szlakach, a przecież zamknięte są z konkretnego powodu. Niestety często przeceniamy też własne umiejętności. Apelujemy do turystów, żeby rozsądnie podchodzili do tego, co wybierają jako wycieczkę w Tatry. Tragicznie zakończyła się wyprawa 3 Polaków na Gerlach. Po 2 dniach poszukiwań odnaleziono ich ciała. Słowackie służby poinformowały, że przewodnik nie miał uprawnień do wypraw w tak wysokie rejony. W pierwszy w tym roku długi weekend wiele działo się też na polskich drogach. W wypadkach zginęło 13 osób. Zatrzymano ponad pół tysiąca nietrzeźwych kierowców. W związku z powrotami z przedłużonego weekendu apelujemy o rozsądek i rozwagę. Ponieważ ruch jest faktycznie wzmożony. A wciąż nie brakuje szaleńców. Rekordzistę namierzono na A2. Obywatel Niemiec pędził 241 km/h. Zapłacił 2500 zł i tym samym dowiedział się, że w Polsce obowiązuje nowy taryfikator. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Setki powalonych drzew w Dolinie Środkowej Wisły na zlecenie ratusza Rafała Trzaskowskiego. Ceny energii w Europie windują inflację. Czy jest szansa, że będzie taniej? Wiele zależy od tego, czy uda się odwrócić decyzje sprzed lat, które podejmowała i do których przekonywała PO, dotyczące m.in. unijnego systemu handlu emisjami. Stacje benzynowe przy granicy z Niemcami w ostatnich tygodniach są coraz chętniej odwiedzane przez naszych zachodnich sąsiadów. Pracuję w Monachium, to dość daleko, Do Polski przyjeżdżając, mają co najmniej 30 eurocentów taniej paliwo niż w Niemczech, tak że tankują we wszystko, co mają, w kanistry, i wywożą paliwo. To efekt spadku cen paliwa w Polsce. Tankuję u was, bo jak sprawdziłem, to ta wycieczka naprawdę się opłaca. Od dawna robię w Polsce zakupy, ale łączę to z tankowaniem mojego samochodu. Polska tak jak i inne kraje Europy zmaga się z inflacją. U nas wzrost cen hamują działania rządu czy Narodowego Banku Polskiego. Stąd Czesi, Słowacy czy Niemcy, którzy coraz chętniej wydają w Polsce pieniądze, bo jest taniej. Fundamenty wzrostu cen są te same dla większości, jeśli nie dla wszystkich państw, to znaczy wzrost cen energii i cen gazu. Rekordowo wysokie ceny paliw i energii w Europie to efekt działań Rosji, która napędza ceny surowców i szantażuje Stary Kontynent, ale także skokowy wzrost cen praw do emisji dwutlenku węgla. Eksperci wskazują na 3 konkretne decyzje sprzed lat, których efekty odczuwają Polacy. Zgoda rządu Donalda Tuska na unijny system handlu emisjami CO2. Podpisanie przez rząd Donalda Tuska niekorzystnej umowy z Gazpromem. Zgoda rządu Ewy Kopacz na unijny pakiet klimatyczny. Decyzje, które zapadały nawet kilkanaście lat temu, w 2008 roku, teraz przynoszą owoce. Ale były wtedy ostrzeżenia, że to się tak skończy, tyle że bez efektów, a są one niestety opłakane. Politycy PO wmawiali Polakom, że ich decyzje nie będą miały znaczenia. Ja jestem spokojna, że po roku 2019 polski prąd zdrożeje dla odbiorców. Nie zdrożeje, pani premier. Ja jestem spokojna, że polski prąd nie zdrożeje dla odbiorców. Decyzje, które zapadały w latach 2008-2015, wtedy Donald Tusk jako premier i później przewodniczący Rady Europejskiej nie tylko się na to godził, ale bardzo często również te decyzje wspierał. Problem inflacji w Polsce mógłby być teraz jeszcze większy, a możliwości przeciwdziałania bardziej ograniczone, gdyby PO zrealizowała przed laty swój inny plan: rezygnacji ze złotówki na rzecz euro. Możemy odpowiedzialnie powiedzieć, że naszym celem jest rok 2011. Z planów oczywiście nic nie wyszło, a dziś w Europie inflacja najszybciej rośnie w Estonii i na Litwie, krajach, które do Unii przystępowały razem z Polską i euro wprowadziły. Blisko połowa emerytów i rencistów otrzymała już świadczenia bez podatku. Jak informuje ZUS, wyższe niż w poprzednich latach świadczenie jest już na kontach 4 mln seniorów. Wyższe emerytury to efekt wejścia w życie Polskiego Ładu. To program, który w ostatnich dniach stał się głównym celem ataku opozycji. Podobnie jak kilka lat temu program "Rodzina 500+". Rodzina pani Agnieszki z gminy Herby na Śląsku liczy aż 9 dzieci. Od początku korzystają z pieniędzy programu "Rodzina 500+". Aktualnie idą na pampersy, a przeważnie na bieżące rzeczy, na żywność. Zanim program "Rodzina 500+" zmienił życie takich rodzin, był wielokrotnie atakowany przez polityków opozycji. Według mojej najlepszej wiedzy nie ma możliwości sfinansowania tego projektu. Rozdawnictwo i obietnice to jest przykład Grecji, tym się właśnie kończą, a ja nie chcę mieć Grecji w Polsce. Wbrew straszeniu nic takiego się nie wydarzyło, a w życie wchodzą kolejne programy wsparcia jak emerytura bez podatku. Świadczenia emerytalno-rentowe do kwoty 4920 zł - one wszystkie zyskują na Polskim Ładzie. Ten zysk jest uzależniony od wysokości świadczenia. Tak jak program 500+ poprawił budżety rodzin, tak Polski Ład poprawi budżety seniorów. I tak samo jak opozycja krytykowała 500+, teraz atakuje Polski Ład. Wiedzieliśmy o tym, że ten tzw. Nowy Ład jest dziurawy, źle przygotowany, robiony pospiesznie. Nie z myślą o poprawie jakości życia Polaków, tylko po to, żeby pan premier miał się czym chwalić. Na rozwiązaniach z Polskiego Ładu może skorzystać nawet 18 mln Polaków, a biorąc pod uwagę duży wzrost nakładów na służbę zdrowia - nawet więcej. Z politycznego punktu widzenia to problem dla opozycji, co może tłumaczyć tak silny atak w ostatnich dniach. Krytyka nad korzyściami programu przeważa też w mediach, gdzie dominują politycy opozycji. Choć czasem i tam zdarza się komuś powiedzieć, jak jest. My w Warszawie czy w jakiejś banieczce liberalnej i tak dalej się emocjonujemy. Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i tak dalej. Natomiast ludziom za PiS-u żyje się lepiej. Z ich punktu widzenia głosowanie na PiS było racjonalnym krokiem. Dopóki my sobie tego nie przyswoimy, dopóty PiS będzie rządził tym krajem. Po sukcesie 500+ PO nie wygrała kolejnych wyborów. Teraz sukces Polskiego Ładu to kolejny potencjalny problem dla opozycji. 18 milionów na tym programie zyska. Dla pozostałych to będzie bez zmian. Tego boi się opozycja. Polski Ład jak każda duża reforma ma swoje niedociągnięcia. Dlatego po tym, jak niektórym źle naliczono zaliczkę na podatek, resort finansów od razu poprawił przepisy. Teraz trwają prace nad nową tarczą antyinflacyjną, bo szalejąca w całej UE inflacja nieco ograniczyła zyski z Polskiego Ładu. We wtorek Rada Ministrów ma zdecydować m.in. o obniżce VAT na paliwa i żywność. 5 zł za litr - tyle według nieoficjalnych jeszcze informacji ma kosztować paliwo na polskich stacjach benzynowych po wprowadzeniu tarczy antyinflacyjnej 2.0. Jej dokładne założenia poznamy pojutrze. Już od Nowego Roku obowiązują niższe podatki, akcyza na paliwo i gaz. Te działania krytykuje jednak opozycja. Senator Jan Libicki z PSL wprost domaga się powrotu do planu Balcerowicza. Obniżenie inflacji kosztem bezrobocia i biedy znacznej części Polaków mimo fatalnych skutków. Słynna terapia szokowa Leszka Balcerowicza z lat 90. znów ma swoich zwolenników wśród opozycji. Plan Balcerowicza wszedł w życie 1 stycznia 1990 roku. Błyskawiczna decentralizacja gospodarki przyniosła serię bankructw i likwidacji wielu przedsiębiorstw państwowych, a stopa bezrobocia po 3 latach przekroczyła 16%. Załamał się popyt wewnętrzny, a prywatyzacja majątku narodowego w skali rozbioru gospodarczego skazała na biedę całe pokolenia. Niszczą do tej pory Polskę. Co zrobili? Mieliśmy pracę, mieliśmy wszystko. A teraz co mamy? Nic! A co dalej? Nie wiemy, co dalej. Nie mają ludzie za co płacić za mieszkania, nawet za wodę, obojętnie za co. Światło musowo zapłacić, bo wyłączą. Za mieszkanie musi zapłacić na raty - kto ma. A kto nie ma, to w ogóle nie płaci. Poszkodowanym wtedy Polakom teraz pomaga rząd PiS. Ale politycy opozycji już nawet nie kryją fascynacji Balcerowiczem, który obok Donalda Tuska był jednym z gości Campusu Polska organizowanego przez Rafała Trzaskowskiego. Co do pana zmian, które nazywamy wszyscy terapią szokową, które były błyskawiczne, które spowodowały hiperinflację, które spowodowały bezrobocie, które doprowadzały do samobójstw. Czy pana zmian nie można nazwać napluciem ludziom w twarz? Rozumiem, że to nie jest chyba pytanie, tylko to jest obraza. Liberalny model gospodarki realizowała później koalicja PO-PSL. Likwidowano połączenia PKS, PKP, a nawet lokalne posterunki policji. Pod młotek szła polska ziemia i polskie firmy. Najwyższy czas zerwać z doktryną, że LOT to firma, którą należy ratować za wszelką cenę niezależnie od realiów. Tylko dlatego, że nazywa się LOT i że ma piękną tradycję. Zdaniem wielu Polaków gdyby znów rządziła opozycja, zamiast obniżki byłaby podwyżka podatków, zamiast inwestycji - wyprzedaż polskiej ziemi i majątku narodowego. Zamiast wzrostu wynagrodzeń - dłuższa praca za 5 zł na godzinę do 67. roku życia albo emigracja na zmywak i szparagi. Wiemy, co poprzednia władza robiła, jakie były afery. Takie opinie mają swoje potwierdzenie w sondażach. 2/3 Polaków uważa, że opozycja nie jest gotowa do przejęcia władzy. To by oznaczało gwałtowny wzrost cen paliw, bez reakcji społeczeństwa, wywindowanie inflacji na poziom, który by zatrzymał gospodarkę, podniesienie poziomu kredytów do takiego poziomu, w którym by część przedsiębiorstw zbankrutowała. To już wszystko przerabialiśmy. Tym razem inflacja to jednak problem globalny, a jej źródło leży za granicą i dotyka całej Europy. Jest ten wpływ pandemii, bo się wszystko do góry nogami wywróciło. Polski rząd reaguje na bieżąco. W ramach tarczy antyinflacyjnej obniżył akcyzę na paliwo, VAT na gaz czy wprowadził dodatek osłonowy. We wtorek rząd ogłosi założenia kolejnej tarczy. Cena paliwa ma spaść do ok. 5 zł za litr. Uważam, że pomoże, że każda pomoc jest potrzebna. Rząd realizuje też politykę repolonizacji firm, obniża stopę bezrobocia, podnosi wynagrodzenia, wspiera rodziny i wprowadza kolejne programy społeczne. To zawsze jakaś pomoc. Coś robią. Jest ten rząd, który teraz daje coś emerytom. Tamci... Wie pan, podwyżki były dla emerytów po 3 zł. Z pierwszego po Nowym Roku sondażu Social Changes wynika, że rządzące od 2015 roku PiS może liczyć na 38% poparcia. To o 2 punkty procentowe więcej niż miesiąc temu. Jarosław Kaczyński dodał, że nie można wykluczyć, że wybory odbędą się wcześniej, choć zaznaczył, że taka opcja jest jego zdaniem mało prawdopodobna. Dziesiątki powalonych drzew w obszarze Natura 2000. Tak władze Warszawy rozprawiają się z bezcennym przyrodniczo terenem. Powstanie tu kładka pieszo-rowerowa za ponad 120 mln zł. Mieszkańcy są zdania, że tak duże środki Dolina Środkowej Wisły, obszar Natura 2000, gdzie migruje przeszło 200 gatunków ptaków i 40 gatunków ssaków. W tym chronionym miejscu ruszyła wycinka drzew zarządzona przez prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego. Wisła jest korytarzem wędrówki ptaków. Chodzi o to, żeby tego obszaru nie zabudowywać, oszczędzać drzewa. Tymczasem ściętych zostanie 45 drzew i pół hektara krzewów, co bardzo nie podoba się mieszkańcom i tak już mocno zabetonowanej stolicy. Na zachodzie płaci się miliony, żeby wrócić do natury, więc teraz coś, co mamy za darmo niszczyć, żeby później wyłożyć dodatkowe pieniądze na powrót do tej natury - to jest zupełnie nieekonomiczne. Ale urząd miasta stołecznego już nie cofnie wycinki, prace ruszyły i nic ich nie zatrzyma. To jest inwestycja przygotowywana przez kilka lat. Trwa budowa kładki pieszo-rowerowej, inwestycji wartej 120 mln zł, choć zdaniem warszawiaków są pilniejsze potrzeby i ważniejsze problemy do rozwiązania jak korki, smog w mieście czy czekające na remonty drogi. Czy potrzebujemy? Chyba nie potrzebujemy. Kładka za miliony miała być nowoczesna i przyjazna dla środowiska. widzimy, że za tą nowoczesnością idzie wycinka drzew, na którą się nie można zgodzić. To w kwestii inwestora, w kwestii Rafała Trzaskowskiego, który zaproponował tę inwestycję, jest to, aby zadbać, żeby tych drzew nie wycinał. Już raz udało się obronić ten obszar. Niespełna 2 lata temu aktywiści uchronili ponad 200 drzew przed wycinką pod budowę zabezpieczenia przeciwpowodziowego. Wtedy odwiedził ich Rafał Trzaskowski. Żeby porozmawiać o tym, jak ten projekt będzie wyglądał i czy jesteśmy w stanie jeszcze bardziej ograniczyć ingerencję w zieleń. Dziś ratusz nie widzi już problemu ingerencji w przyrodę. Pytanie, czy zdrowe drzewa należy wycinać. Tutaj to jest główny zarzut do miasta, że podchodzą w taki sposób lekkomyślny do tego typu inwestycji. Projekt miał być ekologiczny, ale najwyższą cenę zapłaciła przyroda. Marszałek Senatu chwali się wizytą w Watykanie. Tomasz Grodzki był na audiencji u papieża Franciszka. Po spotkaniu zadeklarował pełną pomoc w tym, aby w Europie rodziło się więcej dzieci. "To himalaje hipokryzji" - komentuje wicemarszałek Marek Pęk i przypomina, że Grodzki wspierał proaborcyjne manifestacje, a jego partia wzywała do "piłowania katolików". Kościół św. Krzyża w Warszawie. To miejsce jednego z ostatnich głośnych ataków na katolików. W Wigilię Bożego Narodzenia zniszczono fasadę zabytkowej świątyni. Sprawcy czerwonym sprayem napisali m.in. słowa: "świeckie państwo" i "tu będzie techno". Wszystko ma swoje granice. To jest moim zdaniem obraza uczuć religijnych. Agresja wobec wiernych i Kościoła nasiliła się po protestach zwolenników zabijania nienarodzonych dzieci. Protestach wspieranych przez polityków opozycji. Z ust posłów PO padały wręcz wezwania do piłowania katolików. Musimy was opiłować z pewnych przywilejów, bo jeśli nie, to znowu podniesiecie głowę. Na groźby Sławomira Nitrasa wobec katolików w żaden sposób nie zareagował siedzący obok niego Tomasz Grodzki. Dziś marszałek Senatu chwali się audiencją u papieża Franciszka. Przyjechaliśmy podziękować za beatyfikację Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego. Prymasa Tysiąclecia, którego pamięć w skandaliczny sposób podeptała partyjna koleżanka Grodzkiego, Klaudia Jachira. Do wojny z krzyżem powrócił niedawno sam Donald Tusk. Szef PO powiedział, że ważny dla Polaków symbol powinien zniknąć z Sejmu. Miejsca publiczne, czy to Sejm, czy to szkoła, powinny być wolne od symboliki religijnej. Taka linia partii nie przeszkadza Tomaszowi Grodzkiemu mówić o przesłaniu papieża Franciszka, aby w Europie rodziło się więcej dzieci. Wcześniej marszałek Grodzki deklarował, ale Marcie Lempart, pełną pomoc w walce o liberalizację prawa do aborcji. To jest polityk, który wspiera zarówno aborcję, wspiera różne antykościelne napaści. Postulaty polityków PO o "piłowaniu katolików" nie trafiają w próżnię. To, ile ostatnio się dzieje w związku z agresją słowną wobec chrześcijan czy katolików w szczególności, na pewno ma związek z tym, że padają takie słowa, jak swego czasu słowa Sławomira Nitrasa. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia doszło do kolejnego przypadku dewastacji ważnych dla chrześcijan symboli. W Lubuskiem mężczyzna ściął piłą mechaniczną 3 krzyże. "To kamień milowy misji przygotowywanej przez prawie 3 dekady przez naukowców z całego świata" - mówią astronomowie. Chodzi o teleskop Jamesa Webba, którego wszystkie elementy udało się rozłożyć już podczas lotu. Był to najbardziej skomplikowany punkt misji, której celem jest m.in. szukanie życia poza Ziemią. Dwa tygodnie po starcie teleskop Jamesa Webba ma za sobą najtrudniejszy punkt misji. Ze względu na gabaryty wyruszył w kosmos złożony. Proces jego rozkładania trwał od 28 grudnia i właśnie zakończył się sukcesem. To kamień milowy. Wszystko zadziałało we właściwy sposób. Zespół wykonał niesamowitą pracę. Jako ostatnie rozłożono przypominające plastry miodu zwierciadło. Konstrukcja składa się z 18 sześciokątnych luster o średnicy ponad metra, które trzeba było dopasować z dokładnością do 10 nanometrów, czyli tysiąc razy mniejszej niż grubość włosa. Wielkość lustra pozwala nam zebrać więcej światła ze słabych obiektów, także tych bardzo od nas oddalonych. Światło od nich odbite podróżowało do nas wiele miliardów lat. To szansa, by zobaczyć wszechświat tuż po narodzinach, kilkaset milionów lat po Wielkim Wybuchu. Szansa, którą daje największy i najbardziej skomplikowany teleskop, jaki kiedykolwiek powstał. Za 2 tygodnie dotrze do punktu, z którego w podczerwieni będzie obserwować wszechświat. Ta misja ma za zadanie dotrzeć do istoty naszego człowieczeństwa. Wszechświat jest ogromny. Ten teleskop sprawi, że poznamy go lepiej. Ma spojrzeć na pierwsze powstające gwiazdy, pierwsze powstające galaktyki. Ma spojrzeć także na planety krążące wokół innych gwiazd, ale także poszukać śladów życia w atmosferach. I znaleźć odpowiedź na pytanie, które pobudza wyobraźnię nie tylko naukowców. Wszechświat jest ogromny i na pewno gdzieś jeszcze jakieś formy życia są. Na pewno jest. Nie możemy być przecież sami w takim dużym wszechświecie. Pierwsze zdjęcia z teleskopu mają być dostępne za około 3 tygodni. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.