Apogeum pi@tej fali koronawirusa ju¼ za nami. Minister zdrowia mówi o początku końca pandemii. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30. Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na "Wiadomości". Mamy tak naprawdę do czynienia z początkiem końca pandemii. Szczyt 5. fali za nami, będą zmiany w izolacji i kwarantannie. Będą również miały duże znaczenie dla szkół. Musimy pokazać, że nas się nie da złamać i w moim przekonaniu musimy pokazać, że się nie cofamy. Sojusz przeciw niesłabnącej agresji Putina. Nikt wcześniej takich badań nie dostarczył. Kosmiczna współpraca polskich i amerykańskich naukowców. Będziemy chcieli zbudować tam stałą bazę księżycową. Skrócenie izolacji, likwidacja kwarantanny po kontakcie z osobą zakażoną i szybszy powrót uczniów do szkół - to tylko część decyzji ogłoszonych dziś przez ministrów zdrowia oraz edukacji. To początek końca pandemii - mówi wprost minister zdrowia. Najpierw szybki wzrost zakażeń, a teraz zauważalny spadek. Za nami jest już apogeum 5. fali. Ale Minister Zdrowia idzie jeszcze dalej. Patrząc na rozwój epidemii w innych krajach mówi wprost: Mamy tak naprawdę do czynienia z początkiem końca pandemii. W ślad za tą deklaracją idą konkretne kroki na drodze powrotu do normalności. Krok pierwszy to przekształcenie 5 tys. łóżek covidowych do leczenia pacjentów z innymi chorobami. Kolejne zmiany dotyczą izolacji i kwarantanny. Od 15 lutego izolacja osoby zakażonej będzie trwała nie 10 a jedynie 7 dni. Skrócona będzie też kwarantanna współdomowników takiej osoby - i będzie trwać tyle samo, co izolacja zakażonego. Po trzecie - skrócona do 7 dni będzie kwarantanna dla osób bez certyfikatu covidowego przyjeżdżających spoza strefy Schengen. I w końcu likwidacja kwarantanny po kontakcie z osobą zakażoną - już od piątku. Dotyczy to też tych osób, które w tej chwili przebywają na kwarantannie wynikającej z rozpoznania kontaktu. To zmiana, która będzie niosła za sobą największe skutki, m.in. w szkołach. Ale to nie jedyne dobre wieści dla uczniów i rodziców, bo czeka nas też, szybszy niż planowano, powrót do szkół. Wszystkie te szkoły, które w drugiej połowie lutego nie będą już na feriach, wrócą do nauki stacjonarnej 21 lutego. Tydzień wcześniej niż zakładaliśmy w pierwotnym rozporządzeniu. Dziś po raz pierwszy zebrała się Rada ds. COVID-19, która zastąpiła Radę Medyczną. Poszerzone grono ekspertów debatować będzie o drogach wyjścia z pandemii oraz jej konsekwencjach. One mają ogromny wpływ na edukację, na funkcjonowanie gospodarki, na sprawy społeczne, na psychikę dzieci, młodzieży, wszystkich, dorosłych. W marcu możemy spodziewać się decyzji dotyczących odchodzenia od reguł epidemicznych. Nie zapominajmy jednak o zdrowym rozsądku i odpowiedzialności - apelują lekarze. Ryzyko zakażenia dalej istnieje, szczególnie wysokie i groźne w odniesieniu do pacjentów niezaszczepionych. Po południu rozpoczęła się oficjalna wizyta ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua w Kijowie. Na Ukrainę przyleciał jako przewodniczący OBWE, której od stycznia przewodniczy właśnie Polska. W stolicy Ukrainy jest Tomasz Jędruchów. Jaki jest plan tej wizyty i jakie może ona przynieść efekty? To spotkanie i rozmowy polityczne oraz dyplomatyczne. Najpierw z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy, a potem z ukraińskim prezydentem. To również wizytacja obserwatorów na granicy ukraińsko rosyjskiej. Ta wizyta to sygnał dla Rosji, że Ukraina ma wsparcie nie tylko poszczególnych państw, ale również takich organizacji jak OBWE. W obliczu rosnącej rosyjskiej agresji na wschodzie Europy w Berlinie z kanclerzem Niemiec spotkali się prezydenci Francji i Polski. Andrzej Duda zachęcał, zarówno naszych zachodnich sąsiadów, jak i francuskie władze, do jednoznacznej solidarności z Ukrainą. Dzisiaj najważniejsza jest jedność i solidarność, musimy pokazać, że mówimy jednym głosem, musimy pokazać, że jesteśmy wspólnotą i nie da się nas złamać. W moim przekonaniu musimy również pokazać, że się nie cofamy. Ten apel - nie pozostał bez reakcji. Atak Rosji na suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy jest nie do zaakceptowania i wyciągniemy z tego daleko idące konsekwencje. Jednak o ile w dyplomacji liczą się słowa to w polityce gesty. A te Berlin wykonuje przede wszystkim w kierunku Kremla. Stanowiska wobec Rosji, choć werbalnie mimo wszystko podobne, o tyle w praktyce różnią się fundamentalnie. Szkodliwy, polityczny projekt Nord Stream 2 w żadnym momencie nie został przez Berlin zatrzymany. Dlatego spotkanie w dawno nie widzianej formule Trójkąta Weimarskiego to próba jednoczenia Europy w chwili realnego zagrożenia. Wszyscy trzej przeprowadziliśmy kilka ważnych rozmów i mamy prosty cel: chcemy uniknąć wojny. Pokój i stabilizacja na kontynencie europejskim to nasz skarb. Zachód dostrzega tu kluczową rolę Polski, która konsekwentnie przekonuje, że polityka ustępstw wobec Kremla to prosta droga do eskalacji imperialnych zapędów Putina. Jedno z państw trójkąta, Polska, ma najbardziej asertywne, zdecydowane stanowisko wobec tego, co robi Rosja i ta odpowiedź, to nie tylko dialog z Moskwą, ale przede wszystkim pokazywanie zdolności do odstraszania. Dobrze rozumieją to Brytyjczycy, którzy w Kijowie zawiązali razem z Polską i Ukrainą regionalny sojusz. Jutro do Polski przyleci premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. Tematem numer jeden - przeciwdziałanie rosyjskiej agresji. Rosyjskie desantowce na Morzu Czarnym, ponad 100 tys. rosyjskiego wojska przy granicy z Ukrainą, a od jutra wielkie ćwiczenia na Białorusi. Czyli na Kremlu bez zmian - rozmawiajcie sobie, my robimy swoje. Rosyjscy żołnierze witani na Białorusi chlebem i solą. Przyjechali głównie z Dalekiego Wschodu. W sumie 30 tys. uzbrojonych Rosjan. Nie jest wykluczone, że za czas jakiś, jeśli ci Rosjanie zostaną na terytorium Białorusi, to będzie bardzo poważny instrument nacisku na dyktatora, żeby jednak władzę oddał. Dyktator, na razie, zagrożenia nie widzi. Wprost przeciwnie. Chodzi o stworzenie obrony na naszej południowej granicy. A to jest też ważne dla Federacji Rosyjskiej. Nie na tyle ważne jednak, by na manewrach zjawił się Władimir Putin. Nie ma tego, jak oświadczył Kreml, w planach. Choć plany manewrów, nie tylko na Białorusi, są. Rosyjskie okręty desantowe pokonują cieśninę Dardanele. Płyną na ćwiczenia z Morza Śródziemnego na Morze Czarne. Trzy pierwsze pokonały Bosfor już w nocy. Ukraina otoczona więc rosyjskim wojskiem z trzech stron - od wschodu, południa i północy. Widmo wojny spędza sen z powiek zachodnich polityków. Choć być może wcale nie o wojnę tu chodzi. Te siły rosyjskie, które są rozmieszczone naokoło Ukrainy, paradoksalnie na razie jeszcze są mniej liczne niż wojska ukraińskie. Wydaje się, że ta obecna wojskowa demonstracja, grożenie wojną, ma jedynie doprowadzić do tego, żeby Zachód zmusił Kijów do realizacji tzw. porozumień mińskich. Podpisanych 7 lat temu pod presją Berlina i Paryża, niekorzystnych dla Ukrainy i destabilizujących ją od środka. Prezydentowi Ukrainy nie podoba się jeden z punktów mińskich porozumień. Podoba się, nie podoba - wytrzymaj, moja piękna, trzeba wykonać. W jednym zdaniu: rozdrażnienie, złośliwość i pogarda. To, że Putin nie umiał, albo nie chciał tego ukryć, może świadczyć o jednym: gra nie tyle o zneutralizowanie Ukrainy, co o nowy Związek Sowiecki. W tym roku w grudniu będziemy mieli 100. rocznicę powstania Związku Sowieckiego, to jest dla Putina świetna okazja do tego, żeby zapisać się gdzieś w annałach historii. On może to zrobić w tym momencie, po prostu przywracając pełną kontrolę nad Ukrainą. I to jest bardzo zła wiadomość. "Podwyżka głównej stopy procentowej do 4% nie zaszkodziłaby gospodarce" - tak ocenia prezes NBP. Prof. Adam Glapiński podkreślił, że zrobi wszystko, by stłumić inflację. Od dziś główna stopa procentowa w Polsce wynosi 2,75%. To efekt podwyżki o pół punktu procentowego, kolejnej w serii rozpoczętej w październiku z niemal zerowego poziomu. Tak naprawdę ona była niezbędna i musimy być przygotowani na to, że w kolejnych miesiącach najprawdopodobniej Rada Polityki Pieniężnej również podniesie stopy procentowe, właśnie po to, żeby walczyć z inflacją. "W granicach zdrowego rozsądku". Te słowa prof. Glapiński powtarzał dziś najczęściej, bo NBP chodzi o to, by z jednej strony stłumić inflację, a z drugiej nie zdusić wzrostu PKB. Z analiz NBP wynika, że podwyżka głównej stopy do 4% nie zaszkodziłaby gospodarce, która w końcówce ubiegłego roku urosła aż o 7%. Droższy pieniądz ma nas zachęcić do oszczędności, zniechęcić do konsumpcji, a tym samym wpływać stabilizująco na inflację. Inflację, której przyczyny leżą przede wszystkim za granicami Polski. To wzrosty cen energii i pandemiczny szok w światowym handlu, co podkreślają wszystkie banki centralne. Jedyne, co w tej sytuacji może robić i robi NBP, to przeciwdziałanie utrwaleniu się inflacji. Żeby nie powstał taki groźny syndrom, że płace rosną i są wymuszane, bo ceny rosną, a ceny rosną, bo rosną płace. Temu przeciwdziałamy. Tymczasem Litwa i Estonia przy wyższej inflacji niż Polska mają zerowe stopy procentowe, ponieważ ich walutą jest euro. Bez złotego własna polityka pieniężna nie byłaby możliwa, o czym zapomina opozycja, krytykująca decyzje NBP. Co ci mądrale by powiedzieli na to? Byśmy byli całkowicie bezwolni, czekalibyśmy tylko na maila z Frankfurtu. Nasze tempo wzrostu byłoby zredukowane. A my na stałe bylibyśmy pracownikami przy szparagach. Prezes NBP chce też umocnienia złotego i ocenia, że jego powołanie przez Sejm na drugą kadencję byłoby korzystne dla kursu polskiej waluty. Wniosek w sprawie powołania prof. Glapińskiego na kolejną kadencję złożył prezydent. Sejm wybrał dziś nowego członka Rady Polityki Pieniężnej, która podejmuje decyzje o stopach procentowych. Został nim dotychczasowy przewodniczący sejmowej komisji finansów. Sejm wybrał Bogdana Święczkowskiego na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Jego kandydaturę zgłosił klub PiS. Bogdan Święczkowski od 2016 r. jest prokuratorem krajowym. W przeszłości m.in. pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, a także kierował Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wybór sędziego Trybunału Konstytucyjnego był konieczny po tym, jak w lipcu ubiegłego roku w stan spoczynku odszedł sędzia Leon Kieres. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Oto co jeszcze w programie. Wsparcie przy technologicznych zmianach - będą dopłaty do zakupu dekodera. Mija 50 lat od skoku po pierwsze złoto zimowych igrzysk. Teraz o handlu ludźmi, który, niestety, jak alarmuje organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie, w czasach pandemii przybiera na sile. Ten zbrodniczy proceder dotyka rocznie ok. 40 mln osób. Ofiary to najczęściej kobiety i dzieci. Handel ludźmi - 3. źródło dochodu dla organizacji przestępczych na świecie zaraz po handlu narkotykami i handlu bronią. Żaden kraj na świecie tak naprawdę nie jest wolny od tego procederu, czyli mamy na całym świecie problem handlu ludźmi. Co trzecia zidentyfikowana ofiara to dziecko. Dzieci są sprzedawane jako żebracy. Mieliśmy w niektórych krajach Zatoki Perskiej takie bandy, to znaczy kupował sobie ktoś kilkoro albo kilkanaścioro dzieci, łamano im ręce czy nawet odcinano kończyny, żeby budziły litość u tych, od których zbierano datki dla swoich właścicieli. Inne cele sprzedaży ludzi to: wykorzystanie do katorżniczej pracy, niewoli seksualnej, a także jako źródło organów do przeszczepów. Najmłodsza niewolnica seksualna wykupiona przez siostry od Państwa Islamskiego miała 6 lat. Młodzież jest zabijana dla organów, bo pobiera się z nich organy wewnętrzne i są one potem sprzedawane do bogatszych krajów, gdzie ktoś może je kupić. Do odważnej walki z handlem ludźmi oraz wszelkimi formami niewolnictwa i wyzysku wzywa papież Franciszek. Handel ludźmi jest przemocą! Przemoc, z powodu której cierpi każda kobieta i każda dziewczynka, jest otwartą raną w ciele Chrystusa, w ciele całej ludzkości, jest głęboką raną, która dotyka także każdego z nas. Z tym zbrodniczym procederem walczy m.in. zakonna organizacja Talitha Kum obecna w 70 krajach oraz Fundacja Haart Kenya. Czasy, w których żyjemy, które to przez ostatnie 2 lata były naznaczone pandemią, zwiększyły liczbę wrażliwych sytuacji wykorzystywanych przez handlarzy ludźmi. Handel ludźmi powoduje straszne spustoszenie wśród ofiar, dlatego najlepszą metodą jest zapobieganie. Od początku swojego istnienia Haart Kenya pomogła ponad 600 zniewolonym osobom. Jarosław Marek Rymkiewicz, poeta, dramaturg, eseista i krytyk literacki, został pochowany na cmentarzu w Milanówku. Uroczystość miała charakter prywatny. W dniu pogrzebu poetę upamiętniono w Sejmie. Opłakujemy jednego z największych poetów współczesności. Ale nie tylko poetę, także wieszcza, który ukształtował sposób myślenia wielu Polaków, który wydobył na nowo głębokie znaczenia tego, czym jest polskość. Jarosław Marek Rymkiewicz był autorem kilkunastu tomów poetyckich i laureatem wielu nagród literackich, w tym Nike. Pisał m.in. eseje poświęcone kulturze i historii Polski, czy dramaty wystawiane na deskach teatrów. Jarosław Marek Rymkiewicz zmarł 3 lutego. Miał 86 lat. Sejm uchwalił ustawę dotyczącą dofinansowania zakupu dekodera do odbioru telewizji. Świadczenie w wysokości 100 zł otrzymają gospodarstwa domowe w trudnej sytuacji materialnej. Wszystko w związku ze zmianą sposobu nadawania naziemnej telewizji cyfrowej, która ruszy już w marcu. By łatwiej i szybciej przestawić się na cyfrowy odbiór w nowym standardzie, rząd dopłaci 100 zł do każdego dekodera, zdecydował Sejm. Dystrybucja kuponów, które będą niezbędne, żeby z tego skorzystać, będzie się odbywała za pośrednictwem kanału online oraz ze względu na to, że w większości dotyczy to osób starszych, także za pośrednictwem placówek Poczty Polskiej. Bon na dekoder będzie można zrealizować w dowolnym sklepie z elektroniką, który zgłosi się do programu. Ze świadczenia ma skorzystać 2 mln 270 tys. gospodarstw. Ja właśnie rozmawiałam z córką i radziła mi, że tak. Bardzo dobry, bo co, mam telewizor wyrzucić? Kupię dekoder. Chodzi przede wszystkim o starsze telewizory. Nie trzeba ich wymieniać, ale właśnie one będą potrzebować dekodera do obsługi nowego standardu nadawania DVB-T2/HEVC. TVP prowadzi już emisję testową kilku programów w nowym systemie. Wyszukując w telewizji naziemnej kanały TVP Rozrywka lub TVP Dokument można sprawdzić czy nasz telewizor jest gotowy na odbiór nowego standardu. Trzeba zwrócić uwagę czy przy identyfikacji tego kanału pojawia się napis HEVC. Widzowie, którzy nie chcą sami przechodzić przez technologiczne zmiany - tak jak w Białymstoku - mogą liczyć na pomoc cyfrowego patrolu. Samotnym i starszym mieszkańcom Białegostoku będą pomagać w ustawieniu telewizora, ale często także w ustawieniu anteny, żeby poprawnie odbierać naziemną telewizję cyfrową. Trzeba uważać na nieuczciwych handlowców, którzy proponują starsze dekodery, niezgodne ze zbliżającymi się wymaganiami technicznymi. Należy się zapoznać z 3 podstawowymi parametrami, które musi obsługiwać odbiornik, żeby odbiór telewizji w nowym standardzie był możliwy. Dla abonentów kablówek i widzów korzystających z anten satelitarnych nic się nie zmieni. Zmiana standardu nadawania naziemnej telewizji cyfrowej będzie przebiegać etapami. Zacznie się z końcem marca w zachodnich województwach, wszystkie regiony kraju obejmie do końca czerwca. Zmiana w telewizji naziemnej daje nam szansę na lepszą jakość obrazu i większą ilość programów bezpłatnie. Pamiętajmy: telewizor lub dekoder musi obsługiwać system DVB-T2/HEVC. Wszystkie potrzebne informacje o nadchodzących zmianach dostępne są na stronie www.telewizjanaziemna.pl Budowana przez Polskę zapora nie stanowi zagrożenia dla zwierząt, podkreśla Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Bariera, która zapewni bezpieczeństwo na wschodniej granicy Unii, będzie mieć ponad 70 tys. przejść dla małych zwierząt. Apele kierowane do Komisji Europejskiej przez środowiska ekologiczne, by wstrzymać budowę zapory, wpisują się coraz mocniej w narrację Mińska i Moskwy. Mord na przyrodzie. Taką narrację tworzy część mediów w Polsce o budowanej zaporze na granicy z Białorusią. Do Komisji Europejskiej apelują aktywiści i naukowcy: Skutki barierowego oddziaływania zapory będą dramatyczne i doprowadzą do trwałego przerwania funkcjonalnej łączności korytarzy ekologicznych, apelujemy o podjęcie wszelkich możliwych kroków w celu wstrzymania budowy zapory. Ten medialny przekaz jest prosty - zapora ma szkodzić zwierzętom i nie poprawia bezpieczeństwa. Mur nie chroni granicy. Na granicy polsko-białoruskiej nie powstaje żaden mur, tylko nowoczesna zapora, która ma wzmocnić bezpieczeństwo państwa. Odpowiada Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, przypominając, że na odcinkach bagiennych granica nie będzie chroniona barierą, by umożliwić migrację większych zwierząt, które będą mogły także skorzystać z ponad 20 specjalnie dla nich przygotowanych przejść. Żubry, łosie, dziki, rysie, wilki i ponad 70 tys. przejść dla małych zwierząt. To oczywiście nie przekonuje protestujących, dlatego pojawiają się pytania o ich motywacje. Szczególnie, że ten temat został wywołany przez białoruski reżim. Taką inspiracją był materiał białoruskiej służby, która pokazała zdjęcia martwych żubrów i twierdziła, że padły, bo nie mogły przejść przez pas graniczny po polskiej stronie. Co ciekawe, naukowcy i organizacje proekologiczne nie mówią o białoruskim murze, który nie pozwala na przejście żadnych większych zwierząt. To bariera oddalona od pasa granicznego o kilkaset metrów złożona z kilku pierścieni ogrodzeń. Kiedy zwierzę jakimś cudem sforsuje jedne zasieki, zaraz natrafia na kolejne i kolejne, które są dodatkowo pod napięciem. Ale tego tematu tzw. ekolodzy nie chcą poruszać. A funkcjonariusze straży granicznej pokazują, że każdy żubr, który chce powrócić na polską stronę, może to zrobić. Wątpliwe jednak, by sprzeciwiającym się budowie zapory chodziło o los zwierząt. Bo coraz mocniej są atakowani przez opozycję Polacy, którzy strzegą granicy. Te służby też oczywiście zachowują się bardzo różnie. To, że jest pijaństwo, to właściwie możemy się tego domyślać. Domyślać się można także komu służy narracja szkalująca polskich funkcjonariuszy i żołnierzy. Zerowy VAT oraz możliwość wprowadzenia dopłat do nawozów - to ostatnie działania rządu, mające chronić rolników. Gdy szef resortu prezentował rozwiązania, AGROunia znów zablokowała drogi. Czy te protesty to walka o pieniądze dla rolników, czy o polityczną przyszłość lidera tych protestów? Polski Holding Spożywczy powstanie do czerwca tego roku. Zapowiedział to Henryk Kowalczyk podsumowując 100 dni pracy w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Holding będzie wsparciem dla rolników, chroniąc ich przed zmowami cenowymi skupów czy przetwórców. Gdy minister przedstawiał propozycje, inną ofertę dla rolników prezentowano tak... Podobne protesty AGROunii odbyły się w kilku regionach Polski. Będziemy się poruszać bardzo wolno, po to, żeby ludzie troszeczkę nas dostrzegli. Minister rolnictwa niedawno rozmawiał z przedstawicielami AGROunii. Dziś zaprosił ich na kolejne rozmowy, ale nie na blokowanych przez nich drogach. Odpowiadał na wszystkie wysuwane przez nich postulaty, w tym najważniejszy, wprowadzenie dopłat do nawozów. Tutaj wszystko jest w tej chwili w rękach Komisji Europejskiej, jeśli taka zgoda KE będzie, my jesteśmy gotowi z natychmiastowym wprowadzeniem dopłat. Za protestami AGROunii stoi Michał Kołodziejczak. Małe, ale uciążliwe blokady dróg organizuje od lat. Ostatnio Kołodziejczak stara się być aktywny w polityce, przekonywał nawet, że miał być podsłuchiwany - kto i po co miałby to robić - nie wiadomo. Kołodziejczak twierdzi, że jego telefon miał być zainfekowany w maju 2019 r., a z prezentowanego przez niego raportu wynika, że ten model telefonu pojawił się na rynku kilka miesięcy później, we wrześniu 2019 r. Stwierdzenie, że było się w Polsce inwigilowanym przez Pegasusa, jest dziś najtańszym skupieniem uwagi mediów nieprzychylnych Zjednoczonej Prawicy, które w dużej mierze to kupują i bardzo prostym sposobem zasłonięcia swoich problemów z prawem czy innych problemów politycznych. Na kwestię rzekomych podsłuchów w swojej narracji postawili politycy części opozycji. Zaproponowanie czegokolwiek, spowodowałoby odpływ jakiejś grupy. Lepiej mówić o tym, co nie jest programem, a ściąga uwagę. Pegasus? Idealnie. Dziś sprawą rzekomych nielegalnych podsłuchów zajmowała się Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Jak kontrola operacyjna wygląda - tłumaczyli prokuratorzy. Wszystkie wnioski muszą uzyskać zgodę sądu, bez zgody sądu nie ma możliwości prowadzenia kontroli operacyjnej. Prokuratorzy tłumaczyli też posłom jak wygląda kontrola operacyjna w Polsce w liczbach. W ostatnim sprawozdaniu z 2020 r. liczba łączna osób 6 537, A więc w czasie rządów PO- PSL, tymczasem dziś politycy właśnie tych partii stawiają coraz to bardziej kuriozalne zarzuty. To posłanka PO Henryka Krzywonos, która w ten sposób dopytywała o rządowe dopłaty do zakupu dekoderów telewizyjnych. Proszę mi powiedzieć, co ma być w tym dekoderze jeszcze innego? Mówiłam tam z ławy "Pegasus" i podejrzewa, że tak. Wczoraj w sejmie było też poważnie, gdy posłowie Zjednoczonej Prawicy chcieli uczcić pamięć o Żołnierzach Wyklętych i zamordowanego przez komunistów Zygmunta Szendzielarza, część posłów opozycji próbowała zagłuszyć poseł Małgorzatę Gosiewska. Słyszymy powtarzane komunistyczne kłamstwa, dyskredytujące Żołnierzy Wyklętych. Hańba posłom za takie zachowanie! Ostatecznie hołd bohaterom złożyli posłowie Zjednoczonej Prawicy przy niemal pustej części sali plenarnej zajmowanej przez polityków opozycji. Blisko 50 lat - tyle minęło od ostatniego załogowego lądowania na Księżycu. Amerykanie chcą tam wrócić przed 2025 r., a do współpracy zapraszają także inne państwa. Swój udział w ponownym odkrywaniu srebrnego globu może mieć Polska. Replika tego, co w tym momencie znajduje się na Marsie. Mówiąc fachowo to napęd HP3. A bardziej po ludzku - serce "kreta", który w ramach misji NASA badał Marsa. Jeśli chodzi o pomiar temperatury - nikt wcześniej takich badań nie dostarczył. Pierwszy raz polska firma w tak szerokim zakresie współpracowała z NASA. Efekt wieloletniej współpracy między różnymi ośrodkami i takiego budowania doświadczenia i zaufania. Wykazać mogą się teraz kolejni. O współpracy w zakresie eksploracji kosmosu ambasador Mark Brzeziński rozmawiał szefem NASA. Szansą na wspólny rozwój nauki jest misja księżycowa, bo Polska podpisała niedawno Artemis Accords. Ma na celu powrót człowieka na srebrny glob. Najciekawsza część programu ruszy za 2 miesiące. Pierwsza misja będzie bezzałogowa, to też będzie test zupełnie nowej, ciężkiej rakiety i nowego pojazdu, który w przyszłości ma astronautów na Księżyc wozić. I choć człowiek na Księżycu był już nie raz, misja budzi ogromne emocje. Będziemy chcieli zbudować tam stałą bazę księżycową, skąd najprawdopodobniej będziemy już podróżować w kierunku dalszych rejonów Układu Słonecznego. M.in. w kierunku Marsa, bo to będzie kolejny krok. Na Księżycu ma wylądować pierwsza w historii kobieta. Chcemy tam też szukać cennych materiałów. Sporo o jego powierzchni może powiedzieć nam to, co wydarzy się na początku marca. W naszego jedynego satelitę uderzy człon wystrzelonej 7 lat temu rakiety Falcon 9. W wielki Księżyc uderzy bardzo mała w stosunku do niego rakietka, w związku z czym, to co może później powstać, to jakiś krater uderzeniowy. Nam więc nic nie grozi. W tym samym roku, kiedy człowiek ostatni raz chodził po Księżycu, kosmicznego osiągnięcia dokonał nasz reprezentant. 11 lutego 1972 r. w japońskim Sapporo Wojciech Fortuna jako pierwszy Polak w historii stanął na najwyższym stopniu podium zimowych igrzysk olimpijskich. Wybił się w idealnym momencie, w takim momencie, o jakim marzy każdy skoczek narciarski. Wojciech Fortuna 50 lat temu spełnił marzenie, ale nie o idealnym wyjściu z progu... by ostatecznie wylądować na 111 metrze ... a o olimpijskim złocie. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Tego medalu wtedy nie spodziewał się dosłownie nikt. Japończycy nie przewidzieli, że Polak zwycięży. W związku z tym nie wzięli nut, więc zadzwonili, przywieźli nuty "Mazurka Dąbrowskiego". Wojciech Fortuna jako pierwszy Polak w historii zimowych igrzysk olimpijskich zdobył ten najcenniejszy medal. 10 lat tego treningu i te niepowodzenia, kontuzje, i gips, i jeden, i drugi, leżenie w szpitalu. Myślę sobie - opłaciło się. Po 50 latach na współczesny "skok Fortuny" liczą polscy kibice. Już w sobotę na igrzyskach w Pekinie rywalizacja na dużym obiekcie. Wojciech Fortuna tydzień wcześniej w konkursie na mniejszej skoczni był 6. zanim wywalczył złoty medal, co było wówczas dużą niespodzianką. Teraz 6. był Kamil Stoch, więc może? Może ta historia się powtórzy. Za ten scenariusz mocno trzyma kciuki także mistrz. Ja nie chcę tu nic pompować przed zawodami, ale mocno wierzę w to, że Polacy przywiozą jeszcze 2 krążki. A polskie szanse medalowe są nie tylko na skoczni. Natalia Maliszewska zwycięża swój bieg kwalifikacyjny. Natalia Maliszewska jak feniks z popiołów wróciła na lodowisko i w pięknym stylu wywalczyła sobie kwalifikacje do ćwierćfinału w short tracku na 1000 metrów. W tych eliminacjach pokazała, że jest w stanie przytomnie wykorzystać okoliczności i przyjechać na pierwszym miejscu. "Skok Fortuny" w short tracku? Okaże się już w piątek. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.